Uwaga!!

Uwaga!!!

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

poniedziałek, 28 maja 2012

Nieoczekiwana zmiana miejsc cz. 5.


Nieoczekiwana zmiana miejsc cz. 5.

Sasuke stał przed lustrem w łazience i obserwował swoje odbicie w lustrze. A właściwie nieswoje, tylko blondyna. Czuł się bardzo dziwnie.
- Co robisz? - zapytał Naruto stojąc obok niego.
- Nic.
- No właśnie widzę. Co mi się tak przyglądasz?
- Naruto nie krępuję cię cała ta przemiana ciał?
- Nie. Czemu? - zaczął myć zęby.
- Zachowujesz się tak, jakby się nic nie stało. - powiedział z wyrzutem.
- A czo mom płykac? - powiedział z buzią pełną piany, szybko ją wypłukał. - Stało się i nie ma co się załamywać. Jakoś się to odkręci. Ładnie wymyłem twoje ząbki? - wyszczerzył się.
- Może być. - odpowiedział obojętnym tonem.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Tej nocy Sasuke nie spał dobrze. Leżał na plecach i patrzył w sufit. W pokoju panowała cisza zmącona jedynie spokojnym oddechem Naruto. Uchiha zastanawiał się czy zawsze ma taki oddech.
- Nigdy nie oddychasz w ten sposób. - odezwał się Kurama. Sasuke zadrżał. Głos demona był bardzo złowrogi. - Masz bardzo czujny sen i nigdy nie oddychasz tak spokojnie.
- Ty słyszysz moje myśli?
- Oczywiście. Nie potrafisz blokować swojego umysłu przede mną. Tego się uczy latami. Albo się z tym rodzi, jak Naruto.
- Czego chcesz? - warknął Uchiha.
- Widzę nawet to, co nosisz w sercu. I powiem szczerze, że nie spodziewałem się tego po tobie. To musi być dla ciebie prawdziwa udręka. Być w tym ciele. Ciele, którego tak bardzo pożądasz.
- Zamknij się! - wydarł się na głos Sasuke.
- Co się stało? - odezwał się Naruto.
- Nic.
- To Kurama, prawda? - podszedł do jego łóżka. - Mi też czasami nie dawał spokoju. Musisz się nauczyć zamykać przed nim swój umysł. - usiadł koło niego. - Myślę, że można porównać to do ochrony umysłu przed innym sharinganem.
- Jak ty sobie dawałeś z nim radę?
- Musiałem się nauczyć z nim żyć dla swojego i innych ludzi dobra. Czasami udawało się Kuramie wieść do mojego umysłu i porządnie namieszać. Ale jak pozna się go bliżej to nie jest taki zły.
- Taki zły? Też coś. - prychnął demon. - Nie będę przypominał ile razy uratowałem ci życie.
Sasuke powtórzył mu słowa lisa. Dopiero teraz zaczął rozumieć przez co Uzumaki musiał przechodzić. I coraz bardzie podziwiał go za to.
- Nie martw się Sasuke. Pomogę ci nad nim zapanować. Musisz tylko pamiętać żeby nie wpaść w gniew.
- To będzie trudne, ponieważ straszne mnie wkurzasz.
- Mam na myśli furię. Kurama nie jest już przepełniony nienawiścią, ale jego chakra cały czas reaguje na silny gniew. Spróbuj zasnąć.
- Łatwo powiedzieć. - burknął pod nosem.
- Nie przejmuj się tym głupim lisem. - zaśmiał się serdecznie.
- Naruto jesteś idiotą. - warknął Uchiha i odwrócił się do niego plecami.
Uzumaki westchnął głośno nie rozumiejąc o co mu chodzi. Podszedł do swojego łóżka, położył się i próbował zasnąć. Przymknął oczy i wtulił twarz w poduszkę.  Nagłe otworzył je gwałtownie i zaczął intensywnie wąchać. Rozpoznał zapach, który kilka godzin wcześniej czuł razem z zapachem róży. Wziął kawałek bluzy Uchihy i przytknął pod nos. Tak. To na pewno było to. Serce zaczęło mu szybciej bić.
- Hehe... To nie możliwe. - zaśmiał się w myślach. - To nie może być... Nie... Czuję jego zapach, ponieważ jestem w jego ciele. On nie może być... Jest facetem. Ja jestem facetem. Tak... To jest niemożliwe.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Nazajutrz rano, po nieprzespanej nocy, rozpoczęli podróż do Konohy. Przez całą drogę, Naruto i Sasuke nie odzywali się do siebie, co bardzo dziwiło Sakurę i Kakashiego, którzy byli przyzwyczajeni do ich kłótni.
Po kilku dniach dotarli do domu. Przed główną bramą wioski, Hatake przypomniał im, że nikt nie powinien się dowiedzieć o ich zamianie, poza Tsunade.
- To jest niesamowite. - odezwała się Hokage.
- Nie widzę w tym nic niesamowitego. To strasznie uciążliwe. - warknął Uchiha.
- Dla was może tak. Ale dla mnie jako naukowca...
- Obaa-chan... - przerwał jej Naruto, jednak nie mógł powiedzieć nic więcej, ponieważ kobieta zaczęła się głośno śmiać.
- To tak śmiesznie brzmi w ustach Uchihy.
- Tylko, że nie ja to mówię. - prychnął Sasuke.
- Będziecie musieli poddać się badaniom. Może Inoichi coś wymyśli. - powiedziała już poważnie Tsunade. - A do tego czasu będziecie musieli się pilnować. I myślę, że będzie lepiej jeśli zamieszkacie razem.
- Co?! - wydarli się Naruto i Sasuke.
- To wykluczone. - powiedział Uchiha.
- Musicie to zrobić. - powiedziała stanowczym głosem kobieta. - Dla dobra wioski i jej mieszkańców. Sasuke nie potrafi kontrolować Kyuubiego. Naruto musi być w pobliżu, żeby odpowiednio zareagować.
- Kurama. - poprawił ją Naruto. Nie lubił gdy ludzie nazywali demona Kyuubim. On sam od momentu gdy poznał jego prawdziwe imię, przestał tak na niego mówić. - Już wzmocniłem pieczęć.
- Nie chodzi tylko o Kuramę. - mówiła dalej. - Istnieje takie zjawisko jak zachwianie równowagi chakry. Jeśli tak się stanie, sharingan może się nagle aktywować. Naruto nie będzie wiedział co ma zrobić. Nie chciałaby żeby wioska została zniszczona przez Amaterasu czy Susanoo.
- Ale czy to nie będzie podejrzane, gdy razem zamieszkamy? - zapytał Naruto. - Przyjaźnimy się, ale jednocześnie kłócimy. Jak to wytłumaczysz ludziom?
- Chociaż raz zadałeś mądre pytanie, Młotku.
- No widzisz Obaa-chan. O tym właśnie mówię. Cały czas mnie obraża.
- Robi to z przyzwyczajenia. Z tego samego powodu ty go cały czas prowokujesz. - stwierdziła Kage.
- Ja nie... Eeee... No może trochę. - powiedział pod nosem.
- No to załatwione. Dopóki nie opanujecie swoich podstawowych technik, macie nie spuszczać siebie z oczu. A i jeszcze jedno. Nie będę wysyłała waszej drużyny na misje.
- O nie!!! To była taka beznadziejna misja. Myślałem, że...
- To nie myśl. To jest logiczne, że a takim stanie nie możemy odbywać misji. - warknął Uchiha.
- No to wszytko uzgodnione. - Tsunade oparła głowę na splecionych dłoniach. - Zamieszkacie w mieszkaniu Uchihy. Jest większe. Możecie się rozejść.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- To będzie twój pokój. - powiedział Sasuke otwierając drzwi do pokoju gościnnego.
Tak jak reszta mieszkania Uchihy, pokój miał jasnoniebieskie, a meble w kremowych kolorach.
- Ty chyba lubisz niebieski, co? - zapytał Uzumaki.
- Uwielbiam. - powiedział niby z sarkazmem.
- To widać. - Naruto zaczął ziewać. - Jestem straszne zmęczony.
- Tak, ja też. Przyniosę ci jakąś piżamę.
- Mam swoją.
- Młotku nie zmieścisz się w nią. Jestem większy.
- Za to ty...
- Za nic w świecie nie będę spał w twoje piżamie i tej idiotycznej czapce. Że też jeszcze z niej nie wyrosłeś.
- Ty i ja. - wskazał palcem na Sasuke, a później na siebie. - Nie dogadamy się w kwestii ubioru. Właściwie dlaczego nie lubisz moich dresów?
- Bo samym wyglądem już się wyróżniasz, a jak jesteś w tym dresie to jeszcze bardziej. - odpowiedział Sasuke nie zastanawiając się nad tym co właśnie powiedział.
- Wyróżniam się wyglądem? Myślisz, że jestem... eee... przystojny? - czarne oczy otworzyły się szeroko ze zdumienia.
- Brzydki nie jesteś. Wiele dziewczyn za tobą wzdycha.
- A ty skąd o tym wiesz?
- Po prostu widzę ich maślane oczy.
- Ja nigdy nie widziałem.
- Bo nie potrafisz patrzeć. I dlatego jesteś idiotą.
Nim Naruto zdążył mu coś odpowiedzieć, Sasuke wyszedł już do swojego pokoju.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke stał przed lustrem w swoim pokoju i przyglądał się odbiciu blondyna. Serce waliło mu jak szalone. Nie miał siły zrobić żadnego ruchu.
- Rozbierz się. - odezwał się demon. - Przecież chcesz zobaczyć go nago.
- Zamknij się. - powiedział na głos.
- To jedyna taka szansa. Wykorzystaj to, że jesteś w jego ciele. - Uchiha zaczął drżeć. Lis był jak diabeł namawiający do grzechu. Jego głos dźwięczał w umyśle Sasuke. – Ulżyj swojemu cierpieniu. Odgoń choć na chwilę ból, który nosisz w sercu. Przecież pragniesz go dotknąć. Pożądasz go.
Sasuke drżą ręką rozpiął zamek błyskawiczny w pomarańczowej bluzie. Zsunął ją z ramion. Niebieskie oczy patrzyły z pożądaniem na odbicie w lustrze. Tak bardzo by chciał, aby Naruto patrzył tak na niego. Ale to Sasuke odczuwał pożądanie i właśnie to wyrażały teraz niebieskie tęczówki. Podwinął troszkę czarną bluzę i drżącą dłonią dotknął umięśnionego brzucha.
- Rozbierz się. - w jego głowie ponownie zabrzmiał głos demona.
Uchiha jak w jakimś amoku, bez sprzeciwu zdjął koszulę. Przesuwał dłońmi po brzuchu i klatce piersiowej zahaczając o sutki. Było to bardzo dziwne uczucie. Całkowicie odmiennego od tego, jak dotykał się będą w swoim ciele. Miał świadomość, że dotyka inne ciało. Ciało, którego pragnie już od dłuższego czasu. I jednocześnie czuł swój własny dotyk. Dotknął policzka pokrytego lisimi bliznami. Przejechał kciukami po ustach. Z każdym muśnięciem, serce biło mu coraz szybciej. Skóra blondyna zawsze była cieplejsza o 2, 3 stopnie, ale czuł, że zaczyna mu się robić jeszcze bardziej gorąco. Przesunął dłonie na podbrzusze i zatrzymał się przy pasku od spodni.
- Nie mogę tego zrobić. - wyszeptał do siebie.
- Ależ oczywiście, że możesz. - odezwał się Kurama.
- Jesteś przeklętym kusicielem. Wyjdź z mojej głowy.
- Nie. To Naruto cię kusi. Jego ciało, jego głos, jego uśmiech. Całe jego istnienie cię kusi. Nie ja. Przynieś sobie ulgę. Niech twoja męczarnia skończy się, chociaż na chwilę. Naruto o niczym się nie dowie.
Sasuke przełknął nerwowo ślinę. Zdjął z siebie spodnie, razem z bielizną. Stał nagi przed wielkim lustrem i obserwował odbicie w lustrze. Na jego policzkach widniały delikatne rumieńce.
- On jest taki piękny. - westchnął, dotykając ponownie klatki piersiowej.
Przejechał dłońmi po brzuchu, dotknął pośladków, ud. Jego własny dotyk piekł go niemiłosiernie doprowadzając go do białej gorączki. Spojrzał na męskość blondyna i oblizał usta w iście lubieżny sposób. Dotknął jej drżącą dłonią. Jego palce delikatnie muskały penisa Naruto. Tyle razy śnił o tym, że go dotyka. Że obaj się dotykają, kochają się ze sobą. Przymknął oczy Zaczął cicho wzdychać. Jego pieszczoty stały się bardziej agresywne i silniejsze.
- Otwórz oczy. Spój na niego. - Uchiha wykonał polecenie demona. W niebieskich oczach było widać pożądanie i podniecenie. Policzki były jeszcze bardziej czerwone, a oddech jeszcze bardziej przyspieszony. - Tak mógłby wyglądać w twoich ramionach. Tak mógłby na ciebie patrzeć.
Sasuke nie mógł tego dłużej wytrzymać. Jęknął cicho i doszedł. Opadł na podłogę oddychając ciężko. Położył się na podłodze i patrzył w sufit uspokajając się powoli.
- Co ja najlepszego zrobiłem? - wyszeptał.

C.D.N.

Nieoczekiwana zmiana miejsc cz. 4.


Nieoczekiwana zmiana miejsc cz. 4.

Kakashi i Sakura stali na gałęzi drzewa zasłaniając dłonią oczy przed rażącym światłem.
- Co to było? - zapytała dziewczyna.
- Nie wiem. Pospieszmy się. – zaniepokoił się szarowłosy.
Gdy stanęli na polanie, zobaczyli nieprzytomnych Naruto i Sasuke. Haruno podbiegła na bruneta, a Kakashi do Uzumakiego.
- Sasuke słyszysz mnie? - odezwała się.
- Naruto wszyto w porządku? - zapytał Kakashi.
Brunet otworzył oczy i spojrzał na dziewczynę.
- Jak się czujesz? - zapytała z troską.
- Sakurcia co się stało? - zapytał czarnowłosy.
- Jak ty mnie nazwałeś? - zdziwiła się.
- Zawsze cię tak nazywam. - spojrzał na nią zbity z tropu.
- Co się stało? - zapytał Naruto Kakashiego, podnosząc się do siadu. Zaczął się rozglądać po polanie. - Co jest do cholery? - zarwał się na równe nogi, gdy natrafił na spojrzenie czarnych oczu. Spojrzał na siebie i z powrotem na bruneta.
- O kurwa! - odezwał Sasuke. - No nie. To się nie dzieje naprawdę! Coś ty zrobił Draniu?
- Ja? Co ty zrobiłeś? Zawsze musisz coś spieprzyć Młocie?!
- Eeee... Co tu się dzieje? - zapytała słabym głosem Sakura.
- Dość tego! Cisza! - wydarł się Kakashi, jednak jego głos był bardzo rozbawiony. Cała trója jego podopiecznych spojrzała na niego. - Uspokójcie się. To nie jest wina ani Naruto, ani Sasuke. To przez tę różę. Gdy podczas kwitnienia dotknął jej dwie osoby, zmieniają się ciałami.
- To znaczy, że... - Haruno zakryła dłońmi usta.
- Naruto i Sasuke zamienili się ciałami. - dokończył za nią sensei.
- Gorzej już być nie może? - prychnął Sasuke w ciele Uzumakiego.
- Może. Prawdopodobnie nie ma techniki, która mogłaby to odwrócić. - odezwał się Kakashi.
- CO? - zagrzmiał chórek chłopaków.
- No nie! Kakashi-sensei tylko mi nie mów, że mam być w ciele tego Drania do końca moich dni. – lamentował Naruto.
- Nie do końca życia. Tylko przez 4 lata. – sprostował Hatake. – Za 4 lata dotkniecie tej róży i z powrotem będziecie w swoich ciałach.
- Skąd to wiesz sensei? – zapytała Sakura.
- Pan Okabe mi to powiedział. To jest właśnie specjalna zdolność tej róży i trzymana jest w wielkiej tajemnicy.
- 4 lata w ciele tego debila? - warknął Sasuke.
- EJ!!! Nie obrażaj mnie!
- A tak w ogóle to gdzie jest ta róża? - zapytała dziewczyna rozglądając się.
- Złodzieje musieli ją wziąć, gdy byliśmy nieprzytomni. – powiedział Sasuke krzyżując ręce na piersi.
- Trzeba było ich lepiej związać. - stwierdził Naruto.
- No właśnie, debilu. - warknął Uchiha.
- Nie zwalaj całej winy na mnie! To ty ich związałeś! - wydarł się Uzumaki.
- Ciebie było więcej. - odpowiedział lodowatym tonem, co spotkało się prychnięciem Kakashiego, który był najwyraźniej rozbawiony całą tą sytuacją.
Dziwnie było widzieć obojętność na twarzy blondyna i wachlarz uczuć na twarzy bruneta.
- Zaraz oberwiesz Draniu!
- Właśnie dlatego jesteś debilem!
- TY!!! - doskoczył do Uchihy.
- No dalej uderz. To twoje ciało. - warknął Sasuke.
- Niech to szlag. - Naruto opuścił pięść.
- Uspokójcie się. - powiedział rozbawionym tonem Kakashi. - Nasza misja dobiegła końca. Wracamy do Konohy.
- Żartujesz prawda? - powiedział Uchihy.
- A co? Masz zamiar czekać tu 4 lata? To co się z wami stało przypomina techniki klanu Yamanaka. Może oni coś wykombinują i nie będziecie musieli czekać 4 lat. Jutro z samego rana wyruszamy.
- A co z różą? - zapytała Sakura.
- To nie była jedyna taka róża. Rodzina Okabe hoduje je w specjalnym, tajnym pomieszczeniu. - odpowiedział Hatake. - Zanim wrócimy do Hany muszę coś sprawdzić. Sasuke włącz sharingana. - spojrzał na blondyna. Uchiha zamknął oczy i po chwili je otworzył. Spojrzał na nauczyciela. - No i...?
- Nie mogę. - wkurzył się.
- Eh... Tak myślałem. - westchnął Kakashi. - Spróbuj zrobić chidori. - Sasuke wykonał kilka pieczęci, lecz w jego dłoni nic się nie pojawiło. Szarowłosy pokiwał głową. - Naruto stwórz rasenshirken.
Naruto stworzył dwa klony i zaczął kumulować chakrę, jednak poddał się po chwili.
- Nie mogę. Mam wrażenie, że coś mnie blokuje.
- Jest tak jak myślałem. Zamieniliście się tylko umysłami. Wasze chakry zostały w ciałach. Nie będziecie mogli używać swoich technik.
- Więc nie będę mógł używać sharingana? - zapytał Sasuke.
- Jest on częścią twojego ciała, masz go w genach. Jednak jest coś czym się martwię najbardziej. Co będzie z Kyuubim?
- Kuramą. - poprawił go Naruto. - Myślę, że nie będzie sprawiał żadnych kłopotów. Jest ostatnio bardzo spokojny, zaprzyjaźniliśmy się.
- Ty jesteś do niego przyzwyczajony, ale Sasuke nie. Może mieć problem z opanowaniem jego chakry. Myślę, że najlepiej będzie jak wzmocnisz pieczęć.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale Naruto.
- Obiecałem mu, że go nigdy nie uwiężę w klatce. - upierał się blondyn.
- Naruto nie ma żadnej dyskusji. Tu chodzi o bezpieczeństwo Sasuke, a także wioski gdyby demon się wymknął spod kontroli.
- Ja to doskonale rozumiem. Ale nie traktujcie Kuramę jak przedmiot. To żywa istota, która też ma uczucia.
- Naruto...
- No dobrze. - Uzumaki podszedł do Sasuke. - Zrób to co ja. To może trochę boleć. - zwrócił się do niego. - Wybacz Kurama. - powiedział ze smutkiem.
Uchiha kiwnął głową i zaczął formować jakieś nieznane mu znaki, które pokazywał mu przyjaciel. Na opuszkach jego palców pojawiły się jakieś dziwne symbole. Naruto podwinął koszulę na swoim ciele.
- Przyłóż dłoń do pieczęci i przekręć w lewo. - powiedział Naruto.
Sasuke wykonał polecenie. Poczuł niewyobrażalny, rozrywający ból. Krzyknął głośno i gdyby Uzumaki go nie trzymał upadł by na podłogę.
- Wszytko w porządku? - zapytał Naruto.
- Tak. Co to za pieczęć?
- Specjalność mojego klanu. Ty nie możesz używać sharingana, a ja niektórych nie mogę robić niektórych pieczęci. Do jej stworzenia potrzebny jest specjalny rodzaj chakry.
- Hmmm... To było bardzo ciekawe. - stwierdził Kakashi. - Skoro Sasuke może używać chakry Naruto do tworzenia pieczęci klanu Uzumakich, to Naruto mógłby nauczyć się używać sharingana.
- Serio? Super! - podniecił się Naruto.
- To jest nienormalne. - pisnęła Sakura. - roześmiany Sasuke i opanowany, cichy Naruto.
- Czyż to nie zabawne. - zachichotał sensei.
- Z której strony? - prychnął Uchiha.
- Wracamy do Hany, a jutro do Konohy. - powiedział Kakashi.
- Muszę się pozbyć tych ciuchów. - skrzywi się Sasuke patrząc na pomarańczowy dres.
- Coś ci się nie podoba? - warknął Naruto.
- A żebyś wiedział Młotku.
- To ja ubiorę się na pomarańczowo i będę paradował po całej wiosce.
- Nie zrobisz tego. - wkurzył się Uchiha.
- Chcesz się przekonać Draniu?
- Po pierwsze nikt nie może dowiedzieć się o waszej przemianie. - wtrącił się Hatake. - Gdyby któryś z naszych wrogów dowiedział się, że jedni z najlepszych shinobich naszej wioski nie są w pełni sił, mogli by to wykorzystać. Naruto musi udawać Sasuke, a Sasuke Naruto.
- Dostanę zmarszczek od tego ciągłego marszczenia brwi. - jęknął Naruto.
- A ja skurczu mięśni twarzy twarzy od ciągłego szczerzenia się.
- Hej! Ja się nie szczerzę!
- A ja się nie marszczę!
- Eh... Wiedziałem, że to będzie ciężka misja. - westchnął Kakashi.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Złapaliście ich? - zapytał Okabe.
- A wygląda na to? - warknął Sasuke w ciele Uzumakiego.
Okabe spojrzał na niego zdziwiony.
- Hehe... Ten Drań chciał powiedzieć, że niestety zwali nam. - powiedział Naruto.
- Naruto wszystko w porządku? - zapytała się Airisu Sasuke w ciele blondyna.
Ten chciał coś odpyskować, ale Kakashi upomniał go odkaszlując.
- Hehe... Wszystko w porządku. - założył ręce na kark i zaśmiał się, jednak nie wyszło to zbyt naturalnie.
- Ja się tak nie zachowuje. - szepnął do niego Naruto.
- Trudno jest udawać takiego debila jak ty.
- Teme! - warknął Naruto i podniósł pięść.
- Ekhem. - odkaszlnął Kakashi. - Bardzo nam przykro panie Okabe, że nie udało się nam ochronić róży.
- No cóż mówi się trudno. Wystawimy inną, ale tamta była najpiękniejsza.
- Jutro z samego rana wyruszamy do Konohy. Nasza misja zakończona. Chyba nie musimy się już martwić, że ktoś zakłóci festyn. Moi chłopcy przestraszyli ich.
- Przynajmniej to jest jakieś pocieszenie. - powiedział smutno Okabe.
- Ten to ma powody by się martwić. - warknął cicho Sasuke.
- W takim razie zapraszam waszą drużyną na festyn. Odpoczniecie przed podróżą. - uśmiechnął się lekko władca Hany, który najwyraźniej nie usłyszał komentarza Uchihy.
- Dziękujemy bardzo. - odezwał się Kakashi.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke stał przed łóżkiem blondyna i przeszukiwał jego rzeczy.
- Czy ty nie masz normalnych ubrań? - warknął podnosząc pomarańczową bluzę.
- Jeśli mówiąc normalne, masz na myśli czarne spodnie i granatową bluzę, to nie. - odpowiedział Naruto przeszukując rzeczy Uchihy. Nagle w jego ręce wpadła fotografia przedstawiająca Itachiego, który dźwigał na swoich plecach małego i roześmianego Sasuke. - Kyaa! Byłeś przesłodki, jak byłeś mały.
- Zostaw to. - Uchiha wyrwał mu fotografię.
- I szczęśliwy. - dodał. - Bardzo go kochałeś, prawda?
- Dlaczego zawsze musisz poruszać takie tematy?! To staje się męczące.
- Okazywanie uczuć i mówienie o tym co się czuje nie jest złe.
- Przestań mnie wkurzać. - Sasuke zaczął pakować swoje rzeczy.
- Ale naprawdę byłeś słodki. No sam zobacz. Nie lepiej by ci było z uśmiechem na twarzy. - Uzumaki uśmiechnął się szeroko.
- Przestań suszyć moje zęby. - warknął.
- Będę robił to na co mam ochotę. - spojrzał w lustro i uśmiechnął się. - Jeny co za przystojniak. Z takim uśmiechem zdobyłbyś jeszcze więcej fanek.
- Tobie jakoś nie pomaga.
- Przecież mam ich kilka. Hmmm... - uśmiechnął się przebiegle. - Mam pomysł.
- O nie! Tylko nie to. - jęknął Sasuke.
- Pomogę ci odbudować klan.
- Ani mi się waż.
- Skoro nie przepadasz za kobietami... - urwał nagle i spojrzał zaskoczony na Uchihę. - Ty jesteś gejem! - krzyknął wskazując na niego palcem.
- Słucham? Skąd ci to przyszło do głowy? - prychnął.
- A stąd, że nigdy nie miałeś dziewczyny i się nimi w ogóle nie interesujesz. To dlatego nie możesz odbudować klanu. Nie wyobrażasz sobie zbliżenia z kobietą.
- Zamknij się nie jestem gejem.
- To dlaczego nie masz dziewczyny?
- A ty?
- Bo do tej pory kochałem się z Sakurze. Ale nie zmieniaj tematu. Mówimy teraz o tobie. To jesteś gejem czy nie?
- A nawet jeśli to co? - posłał mu lodowate spojrzenie.
Naruto prychnął ze śmiechu.
- Na moich oczach to nie działa. A jeśli chodzi o to, że jesteś gejem, mi to nie przeszkadza. W końcu jesteś moim przyjacielem.
- Nie jestem gejem. A nie mam dziewczyny, ponieważ żadna nie jest dla mnie wystarczająco dobra.
- Skoro tak mówisz. - Uzumaki wzruszył ramionami. - To co, mogę wykorzystać to, że jestem w twoim ciele?
- Nie przeginaj Młotku.
- No ale...
- Naruto...
- No dobra! Nic już nie mówię. Chodźmy na ten festyn.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Na placu przed siedzibą Okabe zgromadzona była prawie cała ludność Hany. Po przemówieniu władcy, oficjalnie rozpoczął się festyn kwiatów. Ludzie podziwiali rodową różę. Jej delikatnie różowe płatki połyskiwały w świetle lampionów, których było jeszcze więcej niż wczoraj. Festyn zaczął się od ślubów. Nie tylko małżeńskich. Niektórzy przyrzekali sobie dozgonną przyjaźń.
- On jest przepiękna. - zachwycał się Naruto.
- Zachowuj się Młotku. - upomniał go Sasuke obserwując parę całujących się mężczyzn.
- No tak. Zapomniałem, że muszę się marszczyć. - powiedział pod nosem. - Neee... Sasuke! - zaczął go szarpać na rękaw. - A może złożymy przysięgę przyjaźni? - podniecił się swoim pomysłem.
- Chyba oszalałeś? - przewrócił oczami.
- Powtarzaj za mną. Ja Sasuke Uchiha przyrzekam być twoim przyjacielem na wieki.
- Ja Sasuke Uchiha przyrzekam, że jak tylko wrócę do swojego ciała, to cię ukatrupię.
- W ogóle nie potrafisz się bawić. - naburmuszył się.
- Nie rób takich mim. Głupio wyglądam.
- Jakich? A takich. - uśmiechnął się szeroko Uzumaki.

Kakashi i Sakura w milczeniu obserwowali chłopaków.
- Martwię się o nich. - odezwał się z troską Sakura.
- To przestań. Nic im nie będzie. Myślę, że nawet wyjdzie im to na dobre. - zachichotał Kakashi widząc jak Sasuke w ciele blondyna odwrócił się tyłem do śmiejącego się głośno Naruto.

- Sasuke chodźmy zobaczyć ją z bliska. - Naruto pociągnął Uchihę za rękę.
- Ale ty jesteś uciążliwy. Nie podniecaj się tak. To do mnie nie podobne. I może wydoroślał byś wreszcie. Masz 18 lat.
- Oj, nie marudź. Chodź. - podeszli do róży, która tym razem nie była schowana pod kloszem. - Jest naprawdę piękna. - wyszeptał. Poczuł bardo miły zapach. Przymknął oczy i zaczął delektować się przyjemnym aromatem. Wydawało mu się, że wyczuwa w nim jakieś znajome nuty. - Sasuke co to za zapach?
- No róża tak pachnie. – zarobił głęboki wdech i zamarł.
- Wiem jak pachną różę, ale w tym zapachu jest coś jeszcze. I wydaje mi się taki znajomy. Czujesz to?
- Tak.
- Jak myślisz co to jest?
- Może to zapach przeznaczonej ci osoby.
- Hehe... Mówiłeś, że nie wierzysz w takie rzeczy. - spojrzał na niego uważnie.
- Bo nie wierzę. - powiedział bez przekonania.
Spojrzał kontem oka na Naruto, który bardzo intensywnie wdychał zapach róży. Poczuł ukłucie w sercu. Nigdy nie wierzył w takie rzeczy. Jednak nie mógł zaprzeczyć faktom. Dla niego zapach róży mieszał się z zapachem Uzumakiego. Naruto zaczął drapać się nerwowo po karku. Uchiha prychnął lekko ze śmiechu, ponieważ jego ciało wykonujące takie ruchy, nie było czymś codziennym. Lubił gdy Naruto to robił. Pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że gdy się denerwuje to drapie się po karku.
- Aaaa!!!! Nie mam pojęcia co to za zapach! - naburmuszył się Uzumaki.
Uchiha posmutniał, ponieważ zdał sobie sprawę, że dla Naruto zapach róży nie miesza się z jego zapachem.
- Gdyby tak było, to nie miał by problemu z rozpoznaniem jego, prawda? - pomyślał.
- Nie prawda. W końcu to Młotek. - odezwał się nagle Kurama.
Sasuke podskoczył ze strachu. Zupełnie zapomniał o demonie, chociażby dlatego, że ani razu się jeszcze do niego nie odezwał.
- Sasuke wszystko w porządku? - zapytał Naruto.
- Tak. - odpowiedział szybko.
- No chłopcy. - podszedł do nich Kakashi. - Czas spać. Jutro czeka nas długa i męcząca podróż do domu.
- Wcale nie jest taka męcząca. - zauważył Naruto.
- Czyżby? - szarowłosy uniósł jedną brew. - Jak będziesz znowu marudził...
- No bo to tak długo trwa. No i szliśmy na tę beznadziejną misję. - bronił się Uzumaki.
- Po tej misji biorę bardzo długi urlop. Hehe... Może uda mi się namówić Delfinka na wakacje. - pomyślał i uśmiechnął się pod maską.

C.D.N.

Nieoczekiwana zmiana miejsc cz. 3.


Nieoczekiwana zmiana miejsc cz. 3.

- Co to było? – zapytał Naruto patrząc na siedzibę Okabe, nad którą unosił się dym.
- Szybko. – Uchiha zaczął biec. – Co się stało? – zapytał wpadając na teren rezydencji rodziny królewskiej.
- Nic wam nie jest? – zapytał Naruto pomagając Sakurze wstać.
- Nic mi nie jest. – uspokoiła go dziewczyna.
- Mi tez nie. Nie wiem co się stało.
- Róża zniknęła. – powiedział blondyn patrząc na pustą gablotę.
- Szlag. – Kakashi zacisnął dłonie w pięści.
- Co to za nieszczęście. – lamentował pan Okabe patrząc na pustą gablotę.
- Spokojnie. – odezwał się Kakashi i zrobił kilka pieczęci. W białym dymie pojawiło się kilka psów. – Znajdźcie ich, nie mogli uciec zbyt daleko. – polecił psom. - Naruto. Sasuke. – chłopacy kiwnęli głowami. – Tylko uważajcie na siebie, to nie byli zwykli złodzieje.
- Spokojna głowa. – Sasuke aktywował sharingan.
- My też nie jesteśmy zwykłymi shinobimi. – Naruto przeszedł w tryb Mędrca.
Sasuke spojrzał na niego. Kilka razy już widział go w takim stanie, ale zawsze robiło to na nim wielkie wrażenie, tak samo jak tryb demona.
- Wyczuwam ich chakrę. – odezwał się blondyn. – Poruszają się na północny-wschód.
- Widzę ich. – potwierdził Sasuke.
- Ruszajcie za nimi. Ja i Sakura niedługo do was dołączymy. - chłopcy kiwnęli głowami i zaczęli się oddalać. – Panie Okabe. – spojrzał na mężczyznę. – Chyba czas najwyższy żeby powiedział nam pan prawdę o tej róży. To nie byli zwykli złodzieje.
Władca wioski przełknął nerwowo ślinę.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Widzisz ich? – zapytał Naruto, gdy skakali z drzewa na drzewo.
- Widzę ślady jakie pozostawili i pułapki.
- Gdzie one są?
- Na drodze przed nami. Jest ich bardzo dużo. Musieli to planować już od dawna.
- Hehe… I najwyraźniej nas nie doceniają. – Naruto uśmiechnął się przebiegle.
Zrobił kilka znaków i wokół niego pojawiło się pełno klonów, które od razu pobiegły w las.
- Widzę ich. Zatrzymali się na jakieś polanie. – brunet stanął na jakieś gałęzi. – Jest ich czterech.
- Nie. Sześciu. – Naruto stanął obok niego w trybie Mędrca. – Wyczuwam 6 źródeł chakry.
- Ktoś do nich dołączył. – stwierdził Uchiha.
- Zrobimy to tak jak dawniej? – blondyn spojrzał na niego z przebiegłym uśmieszkiem.
- Hehe… Czemu by nie. – odwzajemnił uśmiech, czym bardzo zaskoczył Uzumakiego. – Ruszaj.
Więcej nie trzeba mu było powtarzać.
- STAĆ WY SZUMOWINY JEDNE, PRZEKLĘCI ZŁODZIEJE! – wydzierał się na całe gardło blondyn. – WIELKI NARUTO UZUMAKI, PRZYSZŁY HOKAGE ZBIJE WAS NA KWAŚNE JABŁKO!
Wyskoczył na polanę i już miał wylądować na ziemi, gdy potknął się o coś i zarył głową w ziemię nieopodal napastników.
- Co to ma być do kurwy nędzy?! – zaśmiał się jeden ze złodziei. – Koś taki jak ten ciamajda, pilnował róży?
Naruto wstał chwiejąc się.
- JAK MNIE NAZWAŁEŚ?! JESTEM PRZYSZŁYM HOKAGE!
- Chyba w innym życiu! – odezwał się inny mężczyzna. – Bo to zaraz zakończysz.
- Oddajcie różę, to nie dostaniecie łomotu! – zrobił kilka pieczęci, uderzył dłonią w ziemię i od razy pojawił się na niej mała kijanka.
- Haha… I ty jesteś shinobi? Nie potrafisz nawet zrobić techniki przywołania. – złodzieje zaczęli się śmiać.
- Hehe… To się dopiero okaże. – Naruto uśmiechnął się przebiegle.
Zrobił kilka pieczęci i pod jego stopami wyrosła wielka żaba. Zaskoczeni przeciwnicy chwycili za broń, ale…
- Odradzałbym. – powiedział spokojnie Sasuke przyciskając do gardła ich przywódcy swoją katanę.
- Nas jest więcej. – mężczyzna uśmiechnął się zwycięsko.
- Nie sądzę. – prychnął Uchiha.
Wielka żaba zniknęła w białym dymie, a na jej miejscu pojawiło się z 20 Naruto.
Złodzieje wpadli w panikę i poddali się.
- No poszło nam całkiem nieźle. – odezwał się Naruto odwołując klony, gdy złodzieje byli już związani. – Myślałem tylko, że wytrzymają trochę dłużej. Liczyłem na małą walkę. – powiedział zawiedziony.
- Niezły upadek. – na twarzy bruneta pojawił się cień uśmiechu.
- Prawda? – wyszczerzył swoją klawiaturkę. – To zawsze wychodzi.
- Baka. On to powiedział z sarkazmem. – wtrącił się demon.
- Sprawdź co z różą. – powiedział blondyn.
Sasuke wziął worek i wyjął z niego różę.
- Jest cała odetchnął z ulgą. – odetchnął z ulgą. – To chyba naprawdę jest zwykły kwiat. Nie czuję nic dziwnego. – przyjrzał się kwiatu.
- To nie jest zwykły kwiat. – odezwał się przywódca złodziei. – Z jego płatków można zrobić najsilniejszy eliksir miłości na świecie.
- To po to ją ukradliście? Hmm... No cóż nie udało się wam. Będziecie musieli poczekać następne 4 lata, pod warunkiem, że wyjdziecie z więzienia. - odezwał się Sasuke. - Robi się ciemno. Powinniśmy wracać do wioski, zaraz zacznie się festyn.
- Hej Sasuke mogę ją zobaczyć? - zapytał Uzumaki.
- Trzymaj. Ja ich zwiążę.
Gdy tylko palce blondyna dotknęły róży, kwiat szybko otworzył swoje płatki. Sasuke nie zdążył jej puścić. Polanę zalało intensywnie białe światło. Naruto i Sasuke upadli na ziemię tracąc przytomność.

C.D.N.

Nieoczekiwana zmiana miejsc cz. 2.


Nieoczekiwana zmiana miejsc cz. 2.

- Witajcie! Jestem Hidetora Okabe. Cieszę się, że już jesteście. Mieliście dobrą podróż? – zapytał mężczyzna prowadząc drużynę Kakashiego do stołu.
Władca Hany był niewysokim, tęgim i siwiejącym mężczyzną. Miał łagodne rysy twarzy, ale z natury był bardzo stanowczy i władczy.
- Tak. Nie licząc kilku wyjątków. – odpowiedział Kakashi kierując spojrzenie na Naruto i Sasuke. – Jestem Kakashi Hatake, a to moja drużyna Sakura Haruno, Sasuke Uchiha i Naruto Uzumaki.
Okabe spojrzał z przerażeniem na blondyna. Naruto opuścił wzrok. Mimo tylu lat wytykania palcami i wyzywania od potworów, zawsze czuł się nieswojo, gdy ktoś na niego tak patrzył.
- Ma pan w czymś problem? – warknął Uchiha.
Zaskoczony Uzumaki spojrzał na bruneta, który posyłał mężczyźnie mordercze spojrzenie.
- Nie. – odpowiedział niepewnie Okabe.
- Więc niech się pan tak nie gapi. To nie grzeczne.
- Za to ty jesteś super grzeczny i wychowany. – odezwała się Sakura.
Kakashi westchnął głośno, a Hidetora odkaszlnął.
- Jestem bardzo wdzięczny, że przybyliście.
- Tak. To widać. – powiedział z sarkazmem Sasuke.
- Nigdy jeszcze nie musieliśmy chronić naszej róży. – kontynuował mężczyzna ignorując Uchihę. – To dla nas trudna sytuacja. Dostaliśmy listy z pogróżkami. Ktoś planuje wykraść naszą różę. Dlatego poprosiłem Konohę o pomoc. W naszej wiosce nie ma shinobich.
- Czy ta róża jest naprawdę aż taka wyjątkowa? – zapytała Sakura. – Podobno ma jakieś niezwykłe zdolności.
- To tylko plotki. Jedyną wyjątkową jej cechę jest to, że kwitnie raz na 4 lata.
- Skoro ta róża jest taka zwykła to dlaczego zawraca nam pan d….
- Sasuke! – wydarła się różowowłosa i kopnęła go pod stołem w nogę.
- Może dla was nie jest wyjątkowa, ale dla nas jest ona ważnym symbolem szczęścia i miłości. Podczas nocy, której kwitnie, odbywają się w naszej wiosce masowe zaręczyny i śluby. Wtedy też róża zostaje wystawiona na widok publiczny. Ludzie wierzą, że gdy wyznają sobie przy niej miłość, to będą szczęśliwi przez całe swoje wspólne życie.
- Phi… Głupie przesądy. Jeśli nie ma miłości, to nawet głupia róża nie pomoże. – odezwał się Sasuke i w tym samym momencie zrobił unik przed pięścią Sakury.
Jednak zrobił to tak gwałtownie, że przewrócił się na Naruto. Obaj wylądowali na podłodze, a Uchiha przygniótł blondyna swoim ciężarem.
- EJ NO!! Uważaj trochę! – wydarł się Naruto. – Sakurcia dałabyś już sobie spokój. Przesadzasz, wiesz? A tobie nie jest za wygodnie Draniu? – zwrócił się do bruneta, który siedział na jego biodrach i ani myślał, żeby się podnieść.
- Byłoby mi wygodniej, gdybyś nie był taki kościsty. – uśmiechnął się przebiegle.
- Coś ty powiedział? Ja kościsty? Tak się składa, że jestem bardziej umięśniony niż ty.
- Ciekawe z której strony? – prychnął Sasuke.
- Z każdej! Zejdź ze mnie! – niebieskooki zaczął spychać z siebie chłopaka.
- Młotku. – Sasuke przybliżył twarz do jego twarzy.
Naruto znieruchomiał i patrzył uważnie w czarne tęczówki.
- Nie wybaczę ci jeśli jeszcze raz użyjesz na mnie jakiejś swojej techniki. – wyszeptał posyłając mu wściekłe spojrzenie.
- Dość tych wygłupów! – odezwał się Kakashi. – Proszę nam wybaczyć Okabe-sama, ale jesteśmy zmęczeni po podróży.
- Ależ oczywiście. Przydzieliłem wam pokoje. Odpocznijcie porządnie. – wstał i wyszedł z sali.
- Jak wy się zachowujecie? Nie jesteśmy w naszej wiosce, tylko na misji. Zacznijcie się w końcu zachowywać jak przystało na shinobich. – wkurzył się szarowłosy. – Sasuke złaź z Naruto.
- To on zaczął. – odezwał się blondyn. – Mam tego dosyć! – zepchnął z siebie Uchihę. – Idę się przejść. – wyszedł z pokoju.
- Nie byłbyś sobą, gdybyś mu nie dokuczał. – odezwała się Sakura do Sasuke, po czym wyszła z pokoju.
- Mówiłem ci żebyś nie prowokował Naruto. – powiedział Kakashi. – Nie mogę cały czas stać przy was i powstrzymywać od bójek. Nie macie już 12 lat. Jesteście dorośli. Jestem bardzo cierpliwym człowiekiem, ale przy was to nawet anioł zostałby wyprowadzony z równowagi. Ta misja ma pokazać Tsunade-sama, że nasza 4 potrafi jeszcze ze sobą współpracować. Wróciłeś do wioski i tak naprawdę my jesteśmy jedynymi osobami, które mogą z tobą być w jednej drużynie. Nie chciałbym być w twojej i Naruto skórze, jeśli ta misja skończy się porażkę. Nie dość, że oberwie się wam ode mnie, to jeszcze od Hokage. Mam nadzieję, że się rozumiemy?
- Tak. Ale…
- Nie ma żadnego ale. – szarowłosy wyszedł z pokoju.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Co mu do cholery jasnej odwala? Porąbany Uchiha. Niech go szlag. – Naruto przemierzał ulice Hany i mówił do siebie, a przynajmniej tak by wyglądało dla obcego człowieka.
- Kto się czubi, ten się lubi.  – odezwał się Kurama.
- Och zamknij się. Sasuke nikogo nie lubi.
- To dlaczego wkurzył się, gdy ten cały Okabe tak się na ciebie spojrzał?
- Tylko ci się tak wydawało?
- Och błagam cię Naruto. Przecież sam w to nie wierzysz.
- Skoro mnie lubi, to dlaczego cały czas mi dokucza?
- Może on w ten sposób okazuje swoje uczucia.
- Że mnie nienawidzi i, że mną gardzi. Koniec tematu.
- Naruto przecież
- Powiedziałem koniec tematu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Po godzinie Naruto wrócił do siedziby Okabe i poszedł do pokoju, w którym miał mieszkać razem z Sasuke. Wszedł do niego bez słowa i położył się na wolnym łóżku pod oknem. Uchiha siedział na swoim i studiował jakiś zwój. Kątem oka obserwował blondyna.
- Coś ci się nie podoba? – warknął Naruto.
- Nie. A co?
- To przestań się na mnie gapić.
- Nie gapię się. Mam ciekawsze rzeczy do roboty niż patrzeć się na twoja durnowatą osobę.
- Słuchaj Sasuke. – niebieskooki wstał z łóżka i podszedł do bruneta.- Od dawna nie należałeś do żadnej drużyny, więc pewnie zapomniałeś jak to funkcjonuje. Dlatego też nie zależy ci na tej misji. No przyznaję, że jest beznadziejna, ale nic na to nie poradzimy, że zostaliśmy na taką wysłani. Zależy mi na powodzeniu tej misji. Od zakończenia wojny z Madarą nie byłem na żadnej. Więc postaraj się wykrzesać s siebie, chodź troszkę, ociupinkę… - złączył ze sobą kciuk i palec wskazujący. – Chęci. Wróciłeś do wioski i jeśli zależy ci na pozostaniu w niej…
- Nie zależy. – przerwał mu.
- Więc po co wróciłeś? – zainteresował się Naruto.
- To już moje zmartwienie.
- Eh… Zawsze byłeś trudny we współzawodnictwie, ale teraz to już naprawdę szczyt.
- Ja byłem trudny? – Uchiha zerwał się na równe nogi.
- No dobra. Obaj byliśmy. – przyznał Naruto. Jego niebieskie oczy złagodniały, a na ustach pojawił się delikatny uśmiech. – Ja naprawdę cieszę się, że wróciłeś, nawet jeśli nie ma w tym mojej zasługi.
- Idiota. – wyszeptał Sasuke i usiadł z powrotem na swoim łóżku. – Jest w tym więcej twojej zasługi niż myślisz. – mruknął pod nosem ledwo dosłyszalnie.
- Co tam mruczysz pod nosem?
- Nic.
Naruto westchnął, podszedł do swojego łóżka i usiadł na nim.
- Chciałbym wiedzie, co siedzi w jego głowie. – pomyślał obserwując przyjaciela.
- Przestań się na mnie tak gapić. – warknął brunet.
- Ty też się na mnie gapiłeś. – powiedział po nosem Naruto.
Uchiha odłożył zwój i położył się na łóżku tyłem do Uzumakiego. Po chwili blondyn poszedł w jego ślady.
- Hehe. Kto się czubi, ten się lubi. – powiedział wesoło Kurama.
- Oj! Przymknij się. – warknął do niego Naruto i usnął.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- To jest właśnie nasz skarb. – odezwała się Airisu pokazując szklaną gablotkę, w której umieszczona była róża w złotej doniczce.
- Phi… nic nadzwyczajnego. – stwierdził Sasuke. – Ma jeszcze zielone pąki. Czy na pewno dzisiaj rozkwitnie?
- Tak. Gdy rozkwitnie jaj płatki mają delikatny różowy kolor i mienią się jakby ktoś posypał je malutkimi kryształkami. Wydziela bardzo przyjemny zapach. Każdy odczuwa go inaczej, ponieważ jej zapach miesza się z zapachem ukochanej osoby, nawet jeśli jeszcze jej nie spotkało.
- Sugoi! To znaczy, że można później po zapachu odnaleźć tę ukochaną osobę? – zainteresował się Naruto.
- Tak można.
- Super.
- Młotku chyba w to nie wierzysz?
- Mogę wierzyć w co chcę i ty mi tego nie zabronisz Draniu. – wytknął mu język.
- I znów się zaczyna. – westchnął Kakashi. – No dobra. To bierzemy się do roboty. Robimy tak jak uzgodniliśmy. Naruto i Sasuke pilnują róży, a ja i Sakura patrolujemy wioskę. Tylko bez wygłupów chłopcy.
- Tak jest Kakashi-sensei. – Naruto zawiązał porządniej ochraniacz na czole. – Naruto Uzumaki tu jest, wiec nic złego się nie stanie.
- Naruto. – odezwała się Airisu. – Może po festynie pokazałbyś mi kilka technik? – zapytała rumieniąc się lekko.
- Jas…
- Po festynie od razu wyruszamy z powrotem do wioski, nie będzie na to czasu. – Sasuke nie dał odpowiedzieć blondynowi.
- Ocho. Czyżby Sasuke był zazdrosny. – zauważył demon i zaczął cicho chichotać.
- Nie martw się. Na pewno znajdę dla ciebie trochę czasu. – Naruto spojrzał wyzywająco na bruneta.
- Sam go prowokujesz Naruto. – zauważył Kurama.
- Cicho. Ostatnio zaczynasz, mnie wkurzać.
Kakashi przewrócił oczami i spojrzał na Sakurę, która tylko wzruszyła ramionami i westchnęła głośno.
- To do roboty. – odezwał się Kakashi.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto siedział na krześle pod gablotą z różą i bawił się kunaiem.
- Jeny! Jakie nudy. – marudził. – Sterczymy już tu chyba z pół dnia.
- Więcej. Niedługo zajdzie słońce i wtedy rozpocznie się festyn. – odezwał się Sasuke. – Wtedy musimy być bardzo czujni.
- Nie wiem jak ty Sasuke, ale ja myślę, że pan Okabe nie mówi nam całej prawdy o tej róży. – wstał z krzesła i zaczął się uważnie przyglądać kwiatu.
- Mi też się tak wydaje. – Uchiha stanął obok niego i również rozpoczął obserwację. – Zakręć się koło tej księżniczki, to może powie ci coś więcej. – powiedział z sarkazmem.
- Hę?! – blondyn spojrzał na niego zaskoczony. – Dlaczego akurat ja?
- Bo ona na ciebie leci.
- Co?! Chyba coś ci się przewiedziało?!
- Ty naprawdę jesteś idiotą.
- Nie jestem. – powiedział z wyrzutem, a potem spojrzał znowu na różę. – Nee.. Sasuke nie chciałbyś poznać zapachu swojej ukochanej osoby?
- Nie.
- Czemu? – spojrzał na niego. – Mógłbyś w ten sposób szybciej odnaleźć swoją przyszłą żonę i szybciej odbudować klan.
- Naruto ty naprawdę wierzysz w te brednie? To tylko bajki opowiadane dzieciom, nic więcej.
- Ale wiesz, że w każdej bajce jest ziarenko prawdy. Wiesz co wpadłem na pewien pomysł.
- A to ci dopiero niespodzianka. – prychnął pod nosem Uchiha.
- A tak wyobraź sobie, że ja również myślę.
- No to na jaki błyskotliwy pomysł wpadłeś?
- Użyjemy techniki podmiany i jeden z nas zamieni się miejscami z różą, a drugi ją gdzieś schowa by była bezpieczna. Będziemy mieli pewność, że nic się jej nie stanie.
- Hmmm… To byłby nawet dobry pomysł, gdyby nie to, że ma kilka niedociągnięć. Po pierwsze – róża musi zakwitnąć o określonej porze i ludzie muszą być tego świadkami. Po drugie – ludzie wierzą, że ta róża zsyła na nich miłość i szczęście, gdyby się dowiedzieli o podmianie, mogliby stracić tę wiarę.
- Obchodzi cię coś takiego? – zdziwił się Naruto.
- Nie bardzo. Ale wiem co to znaczy stracić wiarę.
- No proszę, proszę. Tego się po tobie nie spodziewałem.
- Skończ już Młotku. Ludzie mnie nie obchodzą.
- Hai, hai. – zaśmiał się Naruto.
- Co to za odmiana zobaczyć ludzką twarz młodego Uchihy. – skomentował demon siejąc się razem ze swoim jinchuriki.
- Ohayo! – do pomieszczenia weszła Airisu. – Przyniosłam wam coś do jedzenia. Słyszałam, że lubisz ramen, Naruto.
- Uwielbiam. Dzięki. – blondyn uśmiechnął się szeroko i zabrał z rąk księżniczki miskę z ulubionym daniem.
- Dla ciebie zrobiłam kanapki. Nie wiem co lubisz jeść. – zwróciła się do Uchihy.
- On nie ma ulubionego dania. Nigdy niczego nie faworyzuje. – odezwał się Naruto. – Słuchaj Airisu. Może powiesz nam coś więcej o tej róży? Dlaczego jest ona dla was taka ważna?
- Tata chyba już wam wszystko wyjaśnił?
- Tak. Ale myślę, że nie powiedział nam całej prawdy. Nie jesteśmy głupi. Wiemy, że coś przed nami ukrywacie. – odezwał się Sasuke.
Dziewczyna zagryzła nerwowo wargę.
- Jeśli mamy dobrze chronić tę różę, powinniśmy wiedzieć o niej coś więcej. – stwierdził Naruto.
- Eh… Powiedz przynajmniej, czy ta różna nie jest niebezpieczna. – westchnął Uchiha.
- Nic z tych rzeczy. – odpowiedziała natychmiast księżniczka. – Nie ma żadnych niebezpiecznych zdolności, ani nie można z niej zrobić żadnej trucizny.
- To dobrze. Byłoby fatalnie, gdyby ktoś ją ukradł i okazało by się, że jest niebezpieczną bronią. – powiedział Naruto.
- A wiecie, kto chciałby ukraść tę różę? – zapytał Sasuke.
- Niestety nie mamy żadnych podejrzeń. – powiedziała smutno. – Muszę już iść. Smacznego. – pożegnała się szybko i wyszła.
Blondyn przez dłuższą chwilę patrzył na drzwi, za którymi zniknęła dziewczyna.
- Oni na pewno coś przed nami ukrywają. Ta róża zaczyna mnie przerażać. – spojrzał na kwiat.
- Będzie lepiej jeśli nie będziemy jej ruszać. – stwierdził Sasuke.
- Ale z drugiej strony zżera mnie ciekawość. – podniecił się blondyn.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Uspokój się.
- Sasuke o czym marzysz? – zapytał nagle Naruto.
- Hę? – Sasuke spojrzał na niego zbity z tropu.
- Wtedy na skarpie, gdy widzieliśmy spadającą gwiazdę, powiedziałeś, że masz jedno marzenie, ale jest ono nieosiągalne. Co miałeś na myśli?
- Nie ważne. Nie wracajmy do tego.
- Dla mnie jest ważne.
- Dlaczego? – brunet spojrzał na Uzumakiego.
- Bo jesteś nieszczęśliwy, a ja nie chcę żebyś był nieszczęśliwy.
- Skąd ci przyszło do głowy, że jestem nieszczęśliwy?
- Bo nikt nie może być szczęśliwy jeśli nie może osiągnąć swoich marzeń.
- To już jest moje zmartwienie.
- Ej… No… Powiedz mi. – nalegał blondyn. – Wiem, że nie chodzi ci o odbudowanie klanu.
- Młotku, nie przeginaj. Zaczynasz mnie wkurzać.
- Ale…
- Zamknij się wreszcie! Nie chce o tym rozmawiać, z zwłaszcza z tobą! Jeśli jeszcze raz o tym wspomnisz to oberwiesz! – wkurzył się Uchiha, co bardzo zaskoczyło blondyna.
- Naruto chyba poruszyłeś bardzo drażliwy dla niego temat. – zauważył demon.
- To musi być naprawdę bolesne, skoro reagujesz w ten sposób.
- Naruto…!
- No dobra! Nic już nie mówię. – machnął ręką. – Ale czy to coś złego, że ktoś się o ciebie martwi? – dodał pod nosem, ale tak żeby Uchiha usłyszał.
- Ty przejmujesz się nim zdecydowanie za bardzo. – wtrącił się Kurama.
Przez ułamek sekundy, Narto zdawało się, że zobaczył w czarnych oczach smutek.
- Jak wam idzie? – do pomieszczenia weszła Sakura.
- NUUUDAAA!! – Naruto skrzyżował ręce na karku. – Beznadziejna misja.
- W mieście jest spore zamieszanie, wszyscy szykują się na festyn.
- Dowiedzieliście się może czegoś więcej na temat tej róży?
- Niestety nie.
- Może mace ochotę wyprostować kości? – zapytał Kakashi wchodząc do pomieszczenia. – Zamienimy się z wami. Idziecie się przejść po wiosce.
- Nee… Kakashi-sensei mają tutaj ramen? – zapytał Naruto i aż mu się oczy zaświeciły.
- Hę?! Przecież przed chwilą jadłeś. – odezwał się Sasuke.
- Wiesz dobrze, że jedna miseczka do dla mnie za mało. – blondyn naburmuszył się.
- Ta miseczka nie była wcale taka mała. – zauważył Uchiha.
- Zdaje się, że w centrum widziałem jedną budkę. – zamyślił się Hatake.
- Super! – ucieszył się blondyn, po czym złapał Uchihę za rękę i zaczął ciągnąc go w stroną drzwi.
- Ale płacisz za siebie. – odezwał się brunet, dając prowadzić się przyjacielowi.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Gdzie ty to wszystko mieścisz? – dziwił się Uchiha obserwując jak blondyn zjada 6 miskę ramenu.
- AAAA!!! – wytarł rękawem usta. – Nie tak dobre jak u Ichiraku, ale od biedy może być.
- Od biedy? – Sasuke uniósł jedną brew.
- Podać coś jeszcze? – zapytała kelnerka.
- Rachunek. – odpowiedział szybko brunet. – Dla każdego oddzielnie.
- Eeee… Sasuke… - zaczął nieśmiało Naruto.
- Tylko mi nie mów, że nie masz forsy.
- Eee… No dobra nic nie mówię.
- Ale z ciebie matoł. Zamawiać sobie tyle żarcia, gdy nie ma się pieniędzy.  – przewrócił oczami. – Daj mi to Młocie. – wyrwał mu jego rachunek po czym poszedł zapłacić.
- Uchiha mięknie. – zachichotał Kurama.
- Jesteś cudownym przyjacielem, dzięki. – Naruto zarzucił rękę na ramię bruneta, gdy szli w stronę siedziby Okabe.
- Złaś ze mnie idioto. – warknął Sasuke.
- Jego wahania nastroju, doprowadzają mnie do szału. Gorzej niż baba. Jak ty to możesz wytrzymywać Naruto? – skomentował demon.
- Nie lubisz się przytulać? – zapytał blondyn ignorując lisa.
- Nie.
- Czemu? Przecież to takie fajne uczucie, gdy czujesz bliskość drugiej osoby.
- Zamknij się. – warknął.
- Czujesz jej ciepło, zapach. – rozmarzył się Uzumaki. – Nie tęsknisz za tym? – Sasuke milczał. – Bo ja tak. Brakuje mi takiej osoby. Straciłem jakąkolwiek nadzieję na to, że będę kiedyś z Sakurą. Hehe… Tak naprawdę to już jej nie kocham i zdaje mi się, że nigdy tak naprawdę jej nie kochałem. Zawsze traktowałem ją jak przyjaciółkę. Eh… Wiem też, że nigdy nie znajdę tej drugiej osoby. Mieszkańcy wioski niby mnie zaakceptowali, ale cały czas boją się tego, że nam w sobie Kuramę. – złapał się za brzuch. – Dlatego zawsze będę sam.
- Dlaczego mi to mówisz? – Sasuke stanął i spojrzał na blondyna.
- Nie wiem. – wzruszył ramionami. – Nie mam z kim o tym pogadać, a ty jesteś moim najlepszym przyjacielem. Wiem, że mnie rozumiesz, bo jesteś w podobnej sytuacji. Jest tylko miedzy nami ta różnica, że ty jesteś samotny z wyboru, a ja z odrzucenia.
- Tak rozumiem. – zamyślony Uchiha spuścił wzrok.
- Hehe… Kto by się chciał związać z jinchurikim?
- Baka. – wyszeptał Sasuke.
- Dobrze, że mam ciebie. – Naruto wyszczerzył zęby. – Przy tobie jakoś tak nie czuję tej przytłaczającej samotności.
- Naruto… - brunet spojrzał prosto w niebieskie tęczówki, ale nie zdążył powiedzieć nic więcej, ponieważ rozległ się głośny huk.

C.D.N.

Nieoczekiwana zmiana miejsc cz. 1.


Nieoczekiwana zmiana miejsc cz. 1.

- Daleko jeszcze? – marudził Naruto.
- PRZESTAŃ MARUDZIĆ, BO POWOLI ZACZYNAM TRACIĆ CIERPLIWOŚĆ! – wydarła się Sakura.
- Idziemy już trzeci dzień i końca nie widać. – Naruto skrzyżował ręce na karku.
- Jeśli dobrze pójdzie, to dojdziemy do Hana-gakure (Wioska Kwiatów – nazwa wymyślona – dop. aut.) jutro wieczorem. – odezwał się Kakashi.
- Nie rozumiem dlaczego Obaa-chan wysłała nas na taką beznadziejną misję? – marudził dalej blondyn.
- Bo jesteś bezmyślny, dlatego. – odpowiedział mu męski i chłodny głos.
- Coś ty powiedział draniu?! – Naruto podbiegł do bruneta i zagroził mu pięścią – A wiesz co ja myślę?
- Myślisz? A to coś nowego. – prychnął Uchiha.
Pięść blondyna wylądowała na jego policzku.
- To wszystko twoja wina! Przez to, że wróciłeś do wioski i do naszej drużyny! Tsunade nie ufa ci jeszcze na tyle bardzo, żeby nas wysłać na jakąś ważniejszą misję! Przestań wreszcie zadzierać nosa! Nie jesteś najważniejszy, najsilniejszy i najmądrzejszy na świecie. – policzki Uzumakiego pokryte były szkarłatem, dłonie miał zaciśnięte w pięści, a w oczach płonęła wściekłość.
- Wkurzasz się, ponieważ to nie ty sprowadziłeś mnie do wioski. – Uchiha potarł bolący policzek, a na jego twarzy pojawił się wredny uśmieszek.
- No dobra chłopaki, uspokójcie się. – Sakura stanęła między nimi.
- Jesteś taka upierdliwa. Kiedy wreszcie przestaniesz wtrącać się w nieswoje sprawy? – warknął Sasuke i to był jego błąd.
Sakura odwróciła się błyskawicznie w jego kierunku i przyłożyła mu z całej siły w brzuch. Chłopak wyleciał kilka metrów do tyłu łamiąc po drodze kilka drzew.
- Chodź Naruto. Nie ma sensu zajmować się tym palantem. – dziewczyna wzięła zaskoczonego blondyna pod rękę i zaczęła prowadzić drogą.
Naruto spojrzał się przez ramię i spojrzał na lezącego cały czas na ziemi Uchihę.
- Sakurcia dlaczego go uderzyłaś?
- Bo mnie wkurzył. Pieprzony palant.
- No ale przecież to Sasuke. Ko…
- To nie jest Sasuke, w którym się kiedyś zakochałam. Nie mówmy już o tym.
- Jesteś z siebie zadowolony? – Kakashi podszedł do bruneta i podał mu rękę, jednak ten wstał bez jego pomocy. – Sasuke jesteśmy drużyną. Musimy się nauczyć ponownie ze sobą współpracować. Jeśli cały czas będziesz się tak zachowywał i ich obrażał…
- Daruj sobie Kakashi. Nie jesteś już moim nauczycielem.
- Ale jestem dowódcą. Naruto miał racje. Dostaliśmy tę misję ze względu na ciebie.
- Bardzo mi przykro, że jestem dla was jak piąte koło u wozu. – powiedział z sarkazmem.
Hatake patrzył ze smutkiem na oddalającego się bruneta, a potem spojrzał na Sakurę i Naruto. Dziewczyna trzymała blondyna pod ramię i coś do niego mówiła. Po chwili rozległ się głośny śmiech Uzumakiego.
- Czy istnieje szansa, że nasza drużyna będzie taka jak kiedyś? – westchnął smutno szarowłosy i ruszył za 18-latkami.
- Neee… Kakashi-sensei, na czym właściwie ma polegać ta nasza misja? – zapytał Naruto, gdy mężczyzna zrównał się z nimi.
- Kretyn. – prychnął Sasuke, ale został zignorowany przez blondyna, co jeszcze bardziej go wkurzyło.
- Naruto nie czytałeś akt dotyczących misji? – zapytał Kakashi.
- Czytałem. Po prostu nie kapuję dlaczego mamy chronić jakiś tam kwiatowy festyn.
- Naszym zadaniem jest chronić niezwykle rzadką odmianę róży. – odezwała się Sakura. – Rośnie tylko i wyłącznie w Hanie i jest hodowana tylko przez rodzinę królewską.
- Co takiego jest wyjątkowego w tej róży?
- Kwitnie raz na 4 lata. – wyjaśnił Kakashi. – Właśnie z tego powodu w Hanie jest organizowany Festyn Kwiatów. Podobno podczas kwitnienia, ta róża posiada jakieś niezwykłe zdolności.
- Jakie zdolności? – zaciekawił się Uzumaki.
- Nie wiadomo. To jest tajemnica rodziny królewskiej. – odpowiedziała Haruno.
- Phi. Stek bzdur. – prychnął Sasuke.
- No dobra. Tutaj rozbijemy obóz. – odezwał się Kakashi. – Naruto i Sasuke pójdziecie po drewno, a ja i Sakura rozbijemy obóz. Tylko bez żadnych wygłupów. Jasne?

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Był środek nocy. Naruto siedział na dużym kamieniu na szczycie skarpy, przy której rozbili obóz i obserwował otoczenie. Była bezchmurna noc, księżyc oświetlał wszystko swoim chłodnym blaskiem. Blondyn podniósł ręce do góry i zaczął się przeciągać. Nagle poczuł na szyi zimne ostrze.
- Już jesteś martwy Młotku. Tracisz czujność. – wyszeptał mu do ucha Uchiha.
- Wiedziałem, że to ty.
- Więc nareszcie nauczyłeś się wyczuwać chakrę? Czas najwyższy.
- Ty naprawdę cały czas uważasz mnie za idiotę? Ciężko trenowałem. Zmieniłem się.
- Za bardzo mi ufasz Uzumaki. – przycisnął mocniej kunai do jego szyi.
- A skąd wiesz, że to naprawdę ja, a nie na przykład mój klon?
Sasuke poczuł na szyi ostrze, a Naruto którego trzymał zniknął w białym dymie.
- I kto jest trupem Draniu? – zaśmiał się Naruto
- Myślisz, że jesteś taki sprytny? – warknął Uchiha, zniknął w białym dymie i ponownie pojawił się za plecami blondyna. Wykręcił jego ręce do tyłu i popchnął na brzuch. – Kretynie! Dlaczego się nie bronisz? – wkurzył się gdy nie napotkał ze strony niebieskookiego żadnego oporu.
- Ponieważ wiem, że nie zrobisz mi krzywdy.
- Nie bądź tego taki pewny. – odwrócił go na plecy i usiadł na jego biodrach.
- Zobacz Sasuke. Spadająca gwiazda. – uśmiechnął się Naruto nie zwracając uwagi na to w jakiej znajdowali się teraz pozycji. Uchiha spojrzał w niebo. – Szybko wypowiedz jakieś życzenie. Masz jakieś marzenie? – blondyn spojrzał na niego.
- Tak. Mam jedno. – Sasuke zwrócił wzrok na Uzumakiego. – Ale jest ono nieosiągalne.
- Dlaczego? Myślałem, że dla ciebie nie ma rzeczy niemożliwych. Na pewno uda ci się odbudować klan.
- Nie chodzi mi o odbudowanie klanu.
- Więc o co? – zaciekawił się Naruto.
- Jesteś kompletnym idiotą.
- HEJ!! Znowu mnie obrażasz! Złaź ze mnie! Jesteś za ciężki!
- To mnie zrzuć.
Naruto zaczął się wyrywać, ale bez większego rezultatu. W końcu się poddał i spojrzał prosto w czarne tęczówki.
- Sasuke czy ty cały czas uważasz mnie za swojego przyjaciela?
- Nie.
- To boli, gdy tak mówisz, wiesz? Ty zawsze będziesz moim przyjacielem. To się nigdy nie zmieni.
- Dlatego jesteś totalnym kretynem.
- Dlaczego wróciłeś? – blondyn zignorował ostatnią wypowiedź Uchihy. Sasuke nachylił się nas blondynem i musnął ustami jego policzek. – Co ty wyprawiasz? – oburzył się i ponownie zaczął się wyrywać.
- Dobranoc Młotku. Teraz moja kolej warty. – wyszeptał mu do ucha.
Uzumaki poczuł jak jego powieki robią się ciężkie.
- Ty Draniu. Zdekoncentrowałeś mnie. – zdążył wyszeptać zanim jego powieki opadły całkowicie, a ona sam zapadł w głęboki sen.
Uchiha zszedł z jego bioder i usiadł obok. Patrzył przez dłuższą chwilę na jego spokojną twarz. Przejechał opuszkami po jego lisich bliznach. Uśmiechnął się lekko, a zaraz potem przybrał z powrotem swój obojętny wyraz twarzy. Westchnął głośno i zaczął obserwować okolicę.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Sakura czy jest coś o czym powinienem wiedzieć? – zagadnął Kakashi. – Idziemy już pół dnia, a Naruto i Sasuke ani razu się nie pokłócili. Właściwie, to w ogóle się do siebie nie odzywają. Naruto wygląda na obrażonego.
- Byli już tacy jak się obudziłam. Mogli zdążyć się już pokłócić. Z resztą to by było normalne w ich przypadku. – wzruszyła ramionami. – Oni nigdy z tego nie wyrosną. Mają po 18 lat, a zachowują się jak małe dzieci.
- Sensei daleko jeszcze?! – odezwał się nagle Naruto.
- Za kilka godzin powinniśmy być na miejscu. – odpowiedział mężczyzna.
- Kiedy zaczyna się ten cały cyrk? – padło kolejne pytanie.
- Nie cyrk, tylko festyn. Jutro. – odezwała się Haruno.
- Potrwa 3 dni. Jutro będzie noc, podczas której kwitnie róża. Ty i Sasuke będziecie jej pilnować, a ja i Sakura będziemy patrolować wioskę. – wyjaśnił Kakashi.
- Dlaczego mam polować tego kwiatu z tym Draniem?! – wydarł się blondyn.
- Bo ja tak mówię. I koniec dyskusji. – wkurzył się Hatake.
- To strata czasu. – warknął Uchiha.
- Wyjątkowo zgadzam się z Draniem. Powinniśmy polować na członków Akatsuki, a nie…
- Dosyć! Do was naprawdę trzeba mieć anielską cierpliwość. – odezwała się Sakura.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Był późny wieczór, gdy drużyna Kakshiego przekroczyła bramy Hany. Mimo późnej pory dnia, w wiosce panował gwar. Ludzie biegali po ulicach kończąc ostatnie przygotowania. Na wszystkich ulicach porozwieszane były kolorowe lampiony w kształcie kwiatów, które wyglądały jak żywe. W powietrzu unosił się przyjemny kwiatowy zapach.
- Sugoi!! Ależ tu pięknie. – zachwycił się Naruto.
- Jutro będzie jeszcze piękniej. – usłyszeli dźwięczny, kobiecy głos.
Przed nimi stała niewysoka, ale bardzo zgrabna dziewczyna. Miała długie, kasztanowe włosy, które opadały łagodną falą na plecy, i duże zielone oczy. Ubrana była w zwiewną, niebieską, długą do ziemi sukienkę związaną pod biustem szeroką czarną szarfą. We włosach miała wianek ze stokrotek.
- Zapewne jesteście shinobi z Konohy? Nazywam się Airisu (irys po japońsku – dop. aut.) Okabe.
- Okabe? Pochodzisz z królewskiej rodziny? – zapytał Kakashi.
- Tak. Mój ojciec rządzi tą wioską.
- AAAA!!!! Więc jesteś księżniczką? – wydarł się Naruto podchodząc do dziewczyny. Zrobił głęboki ukłon i pocałował ją w rękę. – Miło mi cię poznać Wasza Wysokość. Nazywam się Naruto Uzumaki. Przyszły Hokage. Do usł… AłA!! – złapał się za głowę. – Sakurcia dlaczego…
- Zamknij się. – warknęła różowowłosa. – Witam! Jestem Sakura Haruno. – uśmiechnęła się do dziewczyny. – To jest nasz sensei Kakashi Hatake. –wskazała na szarowłosego. – A tamten gbur to Sasuke Uchiha.
- Jeny!! Kopiujący ninja! – zaklaskała w ręce księżniczka. – I pogromca Peina. – spojrzał iskrzącymi się oczami na Naruto. – Tak dużo o tobie słyszałam Naruto-sama.
- Hehe… Mówi mi proszę po imieniu Wasza Wysokość. – zaśmiał się nerwowo Naruto.
- W takim razie i ty mi mów po imieniu. – spojrzał na bruneta. – Sasuke Uchiha ostatni przedstawiciel bardzo potężnego rodu z Konohy. Zawsze chciałam zobaczyć legendarnego sharingana. Możesz mi go pokazać?
- Nie. – warknął wściekły Uchiha, dziewczyna od samego początku działa mu na nerwy. – Nie jestem muzealnym eksponatem. – posłał jej mordercze spojrzenie.
- Jeśli chcesz mogę ci pokazać tryb mędrca albo tryb Bijuu? To jest o wiele ciekawsze niż jakiś tam sharingan.
- Słyszałam o tym. Naprawdę mógłbyś mi to pokazać?
- Hehe… No pewnie. Widzę, że jesteś dobrze poinformowana.
- Chciałam zostać kunoichi, ale mój tata mi na to nie pozwolił. – dziewczyna podeszła do niego i wyszeptała u do ucha. – Po kryjomu trenuję pewne techniki.
- Jak chcesz to mogę cię czegoś nauczyć?
- Naprawdę?! – ucieszyła się dziewczyna.
- Ten idiota miałby cię czegoś nauczyć? – odezwał się Sasuke. – Chyba sobie jaja robisz.
- Zamknij się Draniu! Potrafię uczyć i to bardzo dobrze. Kiedyś nauczyłem Konohamaru rasengana, a on potem załatwił jedno z ciał Peina. – wypiął dumnie pierś. – Ty nie masz się czym pochwalić. Uchiha potrafi robić tylko rozpierduchę i nic więcej.
- Coś ty powiedział? – wkurzył się brunet i rzucił na niego.
Naruto zrobił szybki unik.
- Może i masz świetny wzrok, ale słuch masz do dupy! – warknął blondyn.
- Proszę im wybaczyć Wasza Wysokość. Oni tak zawsze. – odezwała się Sakura. Podeszła do nich i zdzieliła każdego po głowie. – Kiedy wreszcie zaczniecie zachowywać się tak, jak na prawdziwych shinobi przystało?! – wydarła się. – Przynosicie wstyd naszej wiosce.
Sasuke chciał coś jej odpyskować, ale Naruto zasłonił mu usta dłonią.
- Przepraszamy Sakurcia. To takie nasze przekomarzanki, przecież wiesz? – zaśmiał się. – Jeśli chcesz żyć, to naucz się nie pyskować Sakurze. – wyszeptał brunetowi do ucha.
Po ciele Uchihy przeszedł dreszcz, jak tylko poczuł na swoim karku ciepły oddech blondyna. Naruto wyczuł to, odsunął się od niego i spojrzał na niego uważnie.
- Przestań się tak cały czas wkurzać. – odezwał się.
- Nie wkurzam się. – odpowiedział spokojnie Uchiha.
- Taa, jasne. A trzęsiesz się dlatego, że ci zimno. – powiedział z sarkazmem Naruto.
- Idiota. – wkurzył się Sasuke. – I to ślepy.
- I znowu mnie wyzywasz. Neee… Kakashi-sensei nie mógłbym pilnować róży z Sakurą?
- Nie. Eh… - westchnął Kakashi. – To będzie ciężka misja. – pomyślał.

C.D.N.

sobota, 26 maja 2012

Trudne decyzje cz. 3. - END


Trudne decyzje cz. 3. - END

- Witaj w domu Sasuke. – wyszeptał Naruto.
Zaskoczony brunet odwrócił się.
- To twój dom?
- Nie. To nasz dom. – poprawił go. – Chciałem ci zrobić niespodziankę. Wybacz, że tak oschle cię potraktowałem w gabinecie.
- Hmmm… - na twarzy Uchihy pojawił się przebiegły uśmieszek. – Będziesz to musiał jakoś odpokutować Hokage-sama. – objął go w pasie i przyciągnął do siebie.
- To może chodźmy do naszej sypialni.
- Hehe… Jak to fajnie brzmi.
Naruto trzymając bruneta za rękę zaprowadził go do sypialni.
- Wziąłem kilka dni wolnego. – odezwał się Naruto, gdy znaleźli się przy łóżku. – Musimy nadrobić te 2 lata. – przejechał palcem po klatce piersiowej kochanka. – Chociaż nie wiem czy wytrzymasz takie tempo. Jesteś strasznie chudy. Będę musiał nad tobą popracować Uchiha.
- Hai, hai Hokage-sama. Przekonajmy się, czy wytrzymam.
- No wiesz. Mamy więcej niż jeden dzień. Nie zapominaj o moich wielkich pokładach energii. Będziesz miał ciężkie zadanie do wykonania.
- A ty zapominasz z kim masz do czynienia. Dla Uchihy nie ma rzeczy niemożliwych.
Naruto zaczął rozpinać koszulę bruneta. Jego palce muskały jego bladą skórę.
- Musisz się trochę opalić. Twoja skóra wygląda tak, jakby od kilku lat nie widziała słońca.
- To dlatego, że to ty jesteś jedynym słońcem, które chcę oglądać. – Naruto zaczął się głośno śmiać. – No co? – zapytał urażony Uchiha.
- Nie jestem przyzwyczajony do tego, że okazujesz uczucia. To dla mnie coś nowego.
- Więc lepiej się do tego przyzwyczaj.
- Naprawdę bardzo się zmieniłeś.
- Nie zamierzam już nigdy ukrywać przed tobą swoich uczuć. Ale wiedz, że jesteś jedyną osobą, która pozna tę cześć mojej osobowości.
- O niczym nigdy nie marzyłem tak bardzo jak o tym. – zsunął z ramion Uchihy koszulę. – Naprawdę źle wyglądasz.
- To dlatego, że nie było cię przy mnie. - dotknął jego twarzy.
Naruto rozpiął spodnie kochanka i zsunął je na podłogę.
- Chodź. – poprowadził go do łazienki. – Czas najwyższy, żeby ktoś wreszcie o ciebie zadbał.

Gdy znaleźli się w łazience, Naruto rozebrał się i pociągnął bruneta do dużej kabiny prysznicowej. Odkręcił wodę i po chwili spływała po ich ciałach ciepłym strumieniem. Uzumaki oparł się plecami o chłodne kafelki, a Sasuke oparł się o ścianę po obu stronach jego głowy. Przez dłuższą chwilę patrzyli sobie prosto w oczy. Blondyn nabrał trochę płynu do kąpieli i zaczął namydlać ciało ukochanego. Przesuwał delikatnie dłońmi po jego ciele. Nie były to drażniące ruchy, lecz uspokajające. Uchiha przymknął oczy, czuł jak z jego ciała znika napięcie. Nagle poczuł na swoich ustach delikatny pocałunek. Objął blondyna w pasie i przyciągnął jeszcze bliżej siebie.
- Sasuke… - wyszeptał Naruto przygryzając płatek jego ucha.
Czarnooki zjechał dłońmi na pośladki chłopaka i uniósł do lekko. Naruto jęknął głośno, gdy poczuł w sobie męskość ukochanego. Oplótł nogami jego biodra i zaczął się poruszać w jego leniwym tempie. Każdą cząstką swojego ciała, każdą komórką czuł coraz bardziej rosnącą namiętność i pożądanie. Jeszcze nigdy nie czuł tego tak intensywnie. Sasuke czuł to samo. Patrzył w lekko przymrużone lazurowe oczy. Wsłuchiwał się w głośne jęki kochanka, co doprowadzało go do szału. Sam nie powstrzymywał swojego głosu. Ich pożądanie wzmagało się w każdą chwilą. Potęgowała to myśl, że mogą być wreszcie ze sobą bez żadnych przeszkód. Że należą do siebie, tak jak jeszcze nigdy. Sasuke czuł niezwykły żar ogarniający jego ciało. Serce waliło jak szalone, powodując przyjemne drżenie, ale jednocześnie jakieś dziwne bolesne ukłucia. Zdał sobie sprawę, że z każdą sekundą coraz bardziej pragnie Uzumakiego. Ale czy można mieć kogoś jeszcze bardziej? Naruto oddał mu już wszystko. Obnażył przed nim swoje serce i duszę.
- Czy ja zdołam zrobić dla niego to samo? Czy jestem w stanie pokazać mu jak bardzo go kocham? – zastanawiał się.
- Sasuke co się stało? – głos kochanka wyrwał do z zamyślenia. Zdał sobie sprawę, że już od dłuższego czasu nie porusza się. – Ej… - blondyn dotknął jego twarzy. – Gdzie mi uciekłeś? – zapytał z niespotykaną czułością.
- Nigdzie… Naruto ja… - i w tym momencie z czarnych oczu zaczęły lecieć łzy. – Jeny… Co się ze mną dzieje?
Obaj byli w szoku. Sasuke nie płakał od śmierci Itachiego.
- Wybacz… - brunet osunął się na dno kabiny.
- Sasuke… - usiadł na jego biodrach i zamknął w swoich ramionach. – Już dobrze.
- Naruto… Ja… nie potrafię ci powiedzieć co czuję. – mówił przez łzy. – Przepełnia mnie tyle uczuć. Ja… Już sam nie wiem… Pogubiłem się… Jednego jestem pewien, że jesteś dla mnie najważniejszy. Jesteś całym moim światem. Mam tylko ciebie. Ale tak naprawdę żadne słowa nie są w stanie wyrazić tego co czuję.
- Wiem co czujesz. To tak bardzo boli, gdy wiesz, że cokolwiek powiesz, to i tak nie odzwierciedli tego co czujesz. To boli, ale jednocześnie czujesz się szczęśliwy jak nigdy dotąd. Nie musisz nic mówić. Wystarczy, że będziesz obok nie i już nigdy mnie nie zostawisz. A twoje łzy mówią mi więcej niż każde twoje „kocham cię”.
- Naruto dopiero teraz zaczynam zdawać sobie sprawę jak bardzo przeze mnie cierpiałeś.
- To jest właśnie miłość. W niej cały czas przeplata się szczęście i cierpienie.
- Cierpimy, ponieważ nie możemy zabrać, ani dać więcej niż to co już daliśmy i zabraliśmy. Jesteśmy szczęśliwi, bo oddaliśmy ukochanej osobie wszystko co posiadamy. Swoje serce i duszę.
- Nareszcie to zrozumiałeś Sasuke. – Naruto wtulił się w niego mocniej i uśmiechnął czule.
- Tak. Tylko szkoda, że tak późno.
- Lepiej późno niż w cale.
- Nienawidzę się za to, że pozwoliłem ci tak cierpieć.
- Dosyć tego Sasuke. – Naruto odsunął się od niego. – Przestań w końcu gadać głupoty. Mieliśmy już nie rozmawiać o przeszłości, tylko skupić się na tym co jest teraz. – wyszedł spod prysznica i owinął ręcznikiem biodra. – Ty to umiesz odebrać człowiekowi ochotę na seks. – mruknął pod nosem ledwo dosłyszalnie.
- Och… Bardzo przepraszam Hokage-sama. – odezwał się z sarkazmem w głosie. – Jak nie mówię o tym co czuję, to jest źle. A jak mówię, to też niedobrze.
- Sasuke. – niebieskooki spojrzał na niego. – Po prostu skupmy się na tym co jest. Ok?
- Ale przecież przeszłość jest ważna, by nie popełniać tych samych błędów.
- Zgadam się z tym. Ale nie mów nigdy więcej, że się nienawidzisz… Sasuke zrozum, że to ona wszystko skomplikowała. Prawie zniszczyła to co jest między nami. Zapomnij wreszcie o nienawiści. Skup się na uczuciach, którymi cię obdarzam. Nie chcę więcej słyszeć na twoich ustach słowa „nienawiść”.
- Dobrze Młotku.
Naruto uśmiechnął się czule słysząc swoje stare przezwisko. Na ustach Sasuke zagościł ledwo dostrzegalny uśmiech.  Blondyn poszedł do sypialni, zdjął po drodze ręcznik i wśliznął się pod kołdrę. Po chwili w drzwiach od łazienki pojawił się nagi Uchiha.
- Jednego ci nie mogę wybaczyć. – odezwał się niebieskooki, gdy brunet położył się obok niego.
- Czego?
- Że zniszczyłeś naszą miłosną kryjówkę. – powiedział z wyrzutem. – Traktowałem ją jak swego rodzaju sanktuarium.
- Wybacz. To był impuls. Byłem wściekły.
- Rzadko działasz pod wpływem impulsu. To raczej moja domena.
- Chyba była.
- Wiec uważasz, że nie jestem spontaniczny? – odwrócił się do niego.
- No cóż. Uspokoiłeś się ostatnio. No ale ja to rozumiem. Hokage nie może być taki narwany.
- Narwany? – oburzył się blondyn. - Więc zawsze uważałeś mnie za narwanego Młotka? – uśmiechnął się przebiegle. – O nie. Nic z tego. Nie dam ci się sprowokować. W sumie to masz rację. – odwrócił się z powrotem do niego plecami
- No oczywiście, że mam rację. W końcu jestem Uchiha. A…
- Uchiha zawsze ma rację. – dokończył za niego blondyn
- Nie zawsze. – Sasuke wtulił się w jego plecy. – Ale przeważnie tak.
Zaczął muskać nosem jego kark i składał na jego barkach delikatne pocałunki. Naruto wzdychał głośno raz po raz.
- Uwielbiam jak to robisz. – wyszeptał.
- Co robię? – zapytał całując jego łopatkę.
- Gdy okazujesz mi tyle czułości. To jest takie odmienne od tego, jak się kiedyś zachowywałeś podczas seksu. Myślę, że mogę się do tego przyzwyczaić. – odwrócił się przodem do kochanka.
Sasuke przesuwał opuszkami palców po ręce blondyna. Robił to bez pośpiechu, patrząc prosto w niebieskie oczy. Te delikatne pieszczoty wprawiały Uzumakiego w drżenie. Blondyn dotknął jego klatki piersiowej i przejechał po długiej bliźnie.
- Nie miałeś jej 2 lata temu.
- Taaa. Nabawiłem się jej rok temu.
- Co się stało?
- Musiałem odreagować to, że nie przyszedłeś na spotkanie. Wdałem się w bójkę z paroma wojownikami.
- Więc to przeze mnie. – zaczął go całować po bliźnie.
- Nie. To przez moją głupotę.
- Dziwnie się czuję. – Naruto przesunął dłoń na bok kochanka. – Mam wrażenie jakbyśmy dopiero teraz odkryli swoje uczucia.
- Bo chyba tak jest. – Sasuke złapał blondyna za kolano i zarzucił jego nogę na swoje biodro.
Przesuwał dłonią po jego nodze od kolana w kierunku biodra. Zaczął masować go delikatnie w miejscu kości biodrowej. Naruto zaczął cicho chichotać.
- To takie dziwne. Wieki, potężny Uchiha pieszczący delikatnie swojego kochanka.
- Jak sam powiedziałeś, nigdy wcześniej tego nie robiłem. Zawsze od razu przechodziliśmy do seksu. Chcę lepiej poznać twoje ciało. Czy to źle?
- Nie… To jest cudowne… - westchnął głośno, gdy dłoń czarnookiego znalazła się po wewnętrznej stronie jego uda.

Jednak Sasuke omijał zgrabnie najwrażliwsze miejsce. Blondyn przysunął się bliżej kochanka i w tym momencie otarli się swoimi penisami. Po ich ciałach przeszedł elektryzujący impuls. Ich wargi zetknęły się w namiętnym pocałunku. Zaczęli poruszać wolno biodrami ocierając się o siebie męskościami. Ich dłonie coraz bardziej chaotycznie badały ciała, aż w końcu ich palce zaplotły się na złączonych penisach. Pieszcząc się i całując namiętnie ogarnęła ich niezwykła rozkosz. Byli jak w jakimś amoku. W końcu doprowadzili się do największej ekstazy.
- Naruto kocham cię. – wyszeptał Sasuke.
- Ja ciebie, też kocham. Tak się cieszę, że wróciłeś. – przytulił się do niego mocniej. – Jeszcze nigdy nie czułem się taki szczęśliwy.
- Ja też. Już nigdy cię nie zostawię.
- Gdybyś to zrobił, musiałbym cię zabić.
- Na szczęście obejdzie się bez tego.
- No ja mam nadzieję.
- To co…? – Sasuke zaczął przesuwać palcem po męskości blondyna. – Gotowy do następnej rundy?
- A ty Uchiha?
- Ja zawsze. – uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Przekonajmy się zatem. – Naruto przekręcił się błyskawicznie siadając kochankowi na biodrach i składając na jego ustach namiętny, pełen pożądania pocałunek.

Tej nocy kochali się jeszcze kilka razy. Zasnęli dopiero nad ranem w swym miłosnym uścisku.
Jeszcze raz miłość pokazała swoją potęgę. Połączyła na zawsze dwa samotne, ścigające się wiecznie serca.

The End