Uwaga!!

Uwaga!!!

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

niedziela, 26 maja 2013

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”. „Wampir Lestat” Anne Rice Część 4.

Konnichiwa!!
Witajcie kochani! Mam dzisiaj dla Was świeżutką część opowiadanka „Promienie słońca we włosach…”. Mam nadzieję, że będzie się Wam podobał.

Nie wiem, który to już raz z kolei mówię, ale powtarzam to po raz ostatni. Nie informuje indywidualnie czytelników o nowych notkach. Jeśli chcecie być informowani to zapiszcie sobie mój numer gg na swojej liście kontaktów i śledźcie moje opisy. W nich zawsze informuje o nowych notkach. A z resztą ta informacja jest pod nagłówkiem bloga. Nie zostawiajcie mi w komentarzach adresów mailowych czy numerów gg. Nie mam czasu żeby wszystkich indywidualnie informować. Już nie mam zamiaru więcej wracać do tej sprawy.

Jeśli chodzi o moje inne opowiadania i blogi, to pracuję na nimi więc się nie martwcie. Wena moja kapryśna jest, dlatego musicie tak długo czekać. Niestety nic na to nie poradzę.

Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do czytania.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”.
„Wampir Lestat” Anne Rice
Część 4.

– Naruto! Naruto! – Kiba machał rękami przed twarzą blondyna. Naruto ocknął się z zamyślenia i spojrzał nieprzytomnie na przyjaciela. – No i jak było? – Szatyn uśmiechnął się szeroko.
– Ale co?
– Jak to co? Randka z księciem.
– Eee… To nie była randka. My tylko poszliśmy na kawę.
– To też się liczy jako randka. Więc jak było?
– A co ty się tak dopytujesz? Nie powinieneś być raczej zły? W końcu umawiam się z innym facetem.
– Naruto, taki mieliśmy układ, tak? Nic na to nie poradzę, że się w tobie zakochałem, a ty we mnie nie. Serce nie sługa. Chcę żebyś był szczęśliwy. A skoro ze mną mnie możesz, to będę cię wspierał w związku z…
– Sasuke Uchiha.
– No właśnie, z twoim księciem.
– Dlaczego go tak nazywasz?
– Hmmm… Jest w nim coś takiego władczego i tajemniczego. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Jaki on jest?
– No rzeczywiście jest tajemniczy. No i jest chyba staroświecki.
– Staroświecki? – Kiba posłał mu pytające spojrzenie.
– Jak się wczoraj żegnaliśmy, pocałował mnie w policzek. Żaden facet, z którym spotykałem się do tej pory, nigdy na pierwszym spotkaniu nie pocałował mnie w policzek. Zawsze kończyło się na namiętnych pocałunkach, a nawet na seksie.
Kiba prychnął pod nosem ze śmiechu.
– Czyżbyś był zawiedziony?
– Sam nie wiem. Z jednej strony cieszę się, że to się tak skończyło, a z drugiej miałem wielką ochotę na coś więcej.
– Może lepiej na niego nie naciskaj. Może działa właśnie w ten sposób. Najpierw chcę się lepiej poznać, a potem coś więcej. A z resztą nie sądzisz, że skoro on cię tak traktuje, to naprawdę myśli o tobie poważnie? Naru, jesteś szczęściarzem.
– Ale wiesz co? Jest w nim coś niepokojącego. Coś co mnie przeraża i jednocześnie bardzo pociąga. – Naruto zamilkł na dłuższą chwilę. – Kiba, czy wierzysz, że sny mogą przepowiadać przyszłość?
– Nie wiem. Ty tu zgłębiasz tajniki ludzkiej psychiki.
– No właśnie, ja też nie wiem co mam o tym myśleć – powiedział jakby do siebie.
– Umówiliście się jeszcze? – dopytywał się Inuzuka.
– Tak. Przyjdzie dzisiaj po mnie do pracy.
– No to bierz się za niego Lisku. Moja gejowska intuicja podpowiada mi, że to naprawdę poważna sprawa.
– Kiba… – Naruto spojrzał na niego smutno.
– Już ci mówiłem, jak to wygląda – przerwał mu szatyn. – Przestań przejmować się niepotrzebnymi rzeczami. Z natury jestem optymistą, więc nie będę załamywał się, że dostałem kosza. A poza tym, gdzieś tam na pewno jest moja druga połówka.
– Kiba, zawsze byłeś cudownym przyjacielem. – Blondyn podszedł do niego i objął go ramionami.
– No już, już. Bo jeszcze twój książę będzie zazdrosny, jak nas tak zobaczy. Coś mi się zdaje, że on wie co nas łączyło. Wczoraj patrzył na mnie z chęcią mordu.
– Oj przesadzasz. – Uzumaki odsunął się od przyjaciela. – Eh… Trzeba się brać do roboty. Zaraz przyjedzie dostawa.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kolejne godziny mijały, a ja siedziałem na kanapie pogrążony w myślach. Jak to możliwe, że się zakochałem? Przecież jestem wampirem. Anatomicznie to mam serce, w końcu coś jednak musi poruszać krew w moich żyłach. Ale w sensie uczuciowym zawsze myślałem, że wampiry są go pozbawione. Westchnąłem głośno.
– No dobra mam tego dosyć – odezwał się Itachi. – Co się dzieje?
– Zakochałem się. – Spojrzałem na brata. – W Naruto. – Wyjaśniłem by nie miał żadnych wątpliwości o kogo chodzi.
– Jesteś tego pewien?
– Tak. Ale tego nie rozumiem. Jak to możliwe? Jestem wampirem.
– Nikt nigdy nie powiedział, że to niemożliwe. Ludzie się nas boją, ponieważ na nich polujemy. Przez to sądzą, że nie posiadamy serc. Jesteśmy istotami, którymi rządzi instynkt, a miłość to właśnie nic innego jak instynkt. Jedyny sposób na przedłużenie gatunku.
– A co z miłością do faceta? To też nazwiesz sposobem na przedłużenie gatunku?
– W naszym przypadku tak, jeśli kończy się to przemianą.
– Nigdy mu tego nie zrobię. Nie wyobrażam sobie Naruto w roli bezwzględnego mordercy.
– A jego śmierć? – wyszeptał Itachi. Spojrzałem na niego zaskoczony. – Jeśli go naprawdę kochasz i jeśli on odwzajemnia te uczucia…
– Nie rozmawialiśmy o naszych uczuciach. Nie wiem co on do mnie czuje, ale jestem pewien swoich uczuć – przerwałem mu.
Nie chciałem słuchać tego co zmierzał mi powiedzieć. Doskonale zadawałem sobie z tego sprawę. Wizja wyglądającego jak anioł blondyna, bezwzględnie zabijającego człowieka albo tylko pijącego krew, była dla mnie czymś odrażającym. Z drugiej strony umierający ze starości Naruto, gdy ja jestem cały czas młody i piękny, była różnie odpychająca. Czy w przyszłości będę musiał dokonać takiego strasznego wyboru? Na dzień dzisiejszy nie potrafię sobie tego wyobrazić. A tak poza tym, gdybym miał dokonać takiego wybory oznaczałoby to, że musiałbym powiedzieć mu kim naprawdę jestem. Dowiedziałby się, że prawie wszystko co mu o sobie powiedziałem było kłamstwem. Mało tego, dowiedziałby się, że jestem bezwzględnym mordercą. Czy wtedy będzie chciał być ze mną? Czy zniesie ciężar tej prawdy?
Eh… O czym ja myślę? Wybiegam za bardzo w przyszłość. Nawet nie jesteśmy jeszcze ze sobą.
– Będziesz musiał dokonać tego wyboru. – Itachi w końcu dokończył swoją myśl.
Jak mógłbym zrobić coś takiego? Jak mógłbym skazać Naruto na wieczne potępienie?
– Na razie nie mam zamiaru zaprzątać sobie tym głowy. Muszę już iść. Cześć.
Wyszedłem szybko z naszej kryjówki. Czułem, że gdybym był tam jeszcze dłużej, Itachi znowu powiedziałby coś, co by mi się nie podobało.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Poszedłem na stację. Przez szyby widziałem, jak Naruto krzątał się po sklepie i układał coś na półkach.
– Co ty robisz? – Usłyszałem głos Kiby.
– Jak to co? Układam towar – odpowiedział blondyn.
– To widzę. Tylko, że to nie jest dział ze słodyczami, tylko ze spryskiwaczami do szyb. Ale ty dzisiaj jesteś rozkojarzony. Może idź już lepiej do domu.
– Dzień dobry – przywitałem się, wchodząc do sklepu.
– Cześć! – odpowiedział Kiba, uśmiechając się przyjaźnie.
– Cześć! – odezwał się Naruto. – Zaraz kończę zm…
– Już skończyłeś. – Szatyn odebrał z jego rąk pudło z czekoladami.
– To gdzie chciałbyś dzisiaj pójść? – zapytałem.
– Eee… Nie wiem.
– Zabierz go na ramen – wtrącił się Kiba. – Naruto uwielbia ramen. Tę miłość odziedziczył po ojcu. – Zaczął się głośno śmiać.
– Nie trzeba. – Blondyn uśmiechnął się nieśmiało.
– Trzeba, trzeba. – Inuzuka spojrzał na mnie. – Przez cały dzień nic nie jadł. Znając go jest pewnie głodny jak wilk.
– Kiba…
– Kilka ulic dalej jest jego ulubiona restauracja z ramenem – „Ichiraku Ramen”. – Zignorował blondyna. – Jeśli chcesz to mogę ci powiedzieć o jeszcze kilku miejscach, które uwielbia – wyszeptał do mnie.
Prychnąłem ze śmiechu, jeszcze dzień wcześniej Kiba strasznie mnie wkurzał. Jednak teraz zacząłem odczuwać do niego sympatię.
– No na co czekasz? Rusz cztery litery i idź po swoje rzeczy – zwrócił się do Naruto. Blondyn grzecznie poszedł na zaplecze, a Kiba pokiwał głową i westchnął głośno. – Jak dziecko. Myślisz o nim poważnie? – odezwał się nagle do mnie.
– Tak. – Spojrzałem na niego.
– Naruto nie miał łatwego życia. Nie skrzywdź go.
– Nie mam takiego zamiaru. – Jednak nie jestem w stanie w 100% tego zagwarantować, w końcu jestem wampirem. Ale mu przecież tego nie powiem.
– To dobrze. W takim razie zostawiam ci Naruto.
– Już jestem. – Blondyn wyłonił się z zaplecza ubrany w kurtkę.
– Bawcie się dobrze – pożegnał się Inuzuka wypychając nas równocześnie ze sklepu.
– Cześć. – Ledwo zdążyliśmy mu odpowiedzieć.

Poszliśmy do ulubionej knajpki Naruto. Przez całą drogę opowiadał mi o somnologii (nauka o snach – dop.aut.). Słuchałem go uważnie, pochłaniałem każde jego słowo. Naprawdę uwielbiam ton jego głosu. Męski z radosnymi nutami.

Knajpka do której poszliśmy miała tyko jedną długą ladę. Usiedliśmy przy niej.
– Cześć Naruto! Dawno cię tu nie było – odezwał się kucharz.
– Dobry wieczór. No rzeczywiście nie było mnie tu trochę. Tak jakoś wyszło.
– Podać do to zwykle?
– Jasne i dla Sa…
– Ja dziękuję. Nie jestem głodny. – Wszedłem mu w słowo.
Nic by się nie stało gdybym coś zjadł, ale szczerze to nie przepadam za ludzkim jedzeniem. Kawa to jedyny wyjątek.
– Masz dwie miski gratis za to, że cię tak długo tu nie było. – Kucharz uśmiechnął się szeroko do Uzumakiego.
– Dziękuję szefie. – Blondyn odwzajemnił uśmiech i zaczął jeść. – A ty naprawdę nie jesteś głodny?
Oczywiście, że jestem, ale nie na ramen. Chyba dzisiaj będę musiał wybrać się na polowanie.
– Opowiedz mi coś o sobie – odezwał się nagle Naruto. – Na przykład o swojej pracy. Musi być bardzo niebezpieczna.
Praca. Eh… no i co ja teraz mam mu powiedzieć?
– Może trochę.
– I bardzo odpowiedzialna. Od ciebie może zależeć życie innych ludzi.
Oh… Nawet nie wiesz jak celnie strzeliłeś, w samą dziesiątkę.
– Opowiedz mi coś jeszcze. – Nalegał.
– Nie lubię o sobie mówić.
– Tak. Zauważyłem to. Ale ja chce cię lepiej poznać.
Oj, uwierz mi, nie chcesz.
– Naprawdę jesteś bardzo tajemniczy.
– Po prostu moje życie nie jest interesujące.
– Nie dla mnie.
Spojrzałem na niego zaskoczony, a on uśmiechnął się szeroko. Po chwili szef kafejki postawił przed nim kolejną miskę ramenu.
– Na pewno nie jesteś głodny? – zapytał.
– Nie dziękuję. – Patrzyłem w szoku jak pochłania ramen i prosi o dokładkę. – Gdzie ty to wszystko mieścisz?
– Mam bardzo dobrą przemianę materii. Często zastanawiam się nad moim imieniem i doszedłem do wniosku, że to musi być chyba jakaś klątwa. Uwielbiam ramen.
– Hehe… Zupełnie jak ojciec – wtrącił się Ichiraku.
– Czym się interesujesz? – zapytał blondyn.
W tym momencie tobą.
– Nie mam żadnego zainteresowania.
– Żadnego? – zdziwił się. – Musisz coś lubić.
– Lubię czytać – palnąłem szybo, żeby nie zadawał więcej pytań, co w sumie było prawdą.
– A co czytasz?
– Różne rzeczy. – Głównie ludzkie myśli, ale nie musi przecież tego wiedzieć.
– Ja lubię fantasy. Może właśnie dlatego mam taką wyobraźnię i śnią mi się różne dziwne rzeczy.
– Ja wolę kryminalne, historyczne. Czasami czytam lektury popularnonaukowe.
– Uwielbiam jeszcze książki psychologiczne. Hehe… To wiąże się z moim zainteresowaniami.
– Opowiedz mi coś więcej o snach.
Jego oczy rozpromieniły się i zaczął mi opowiadać różne teorie. A ja słuchałem i słuchałem, szczęśliwi, że nie musze jak na razie wymyślać kolejnych kłamstw. To rzeczywiście był dla niego temat rzeka. Gadał jak nakręcony, a ja mu nie przerywałem, cisząc się, że mogę posłuchać jego dźwięcznego głosu.

Wieczór zakończył się tak samo jak poprzedni. Odprowadziłem go pod jego blok. Gdy podszedłem do niego, w jego oczach zauważyłem dziwny blask. Wiedziałem, że chciał czegoś więcej, jednak ja nie mogłem sobie na to pozwolić. Jego usta strasznie mnie kusiły. Wystarczyło tylko przybliżyć się do niego, lekko pochylić i nasze usta złączyłyby się ze sobą. Po moim ciele przeszłaby elektryzująca fala. Zamknąłbym go w swoich silnych ramionach. Prawdopodobnie zmiażdżyłbym mu ręce, klatkę piersiową, moje kły wbiłby się w jego delikatną szyję i… Cmoknąłem go szybko w policzek i odsunąłem się od niego. W niebieskich oczach dostrzegłem rozczarowanie. Gdybyś tylko znał prawdę, to dziękowałbyś mi za to, że trzymać cię na dystans.
– Dobranoc Naruto. – Uśmiechnąłem się delikatnie.
– Dobranoc.
Odwróciłem się do niego plecami i już miałem odejść, gdy poczułem jak łapie mnie za rękę. Spojrzałem na niego zaskoczony. Nie usłyszałem jak się poruszył. Nie wyczułem jego zamiaru. Gdyby był moim wrogiem, już bym nie żył. Blondyn chyba sam nie spodziewał się swojej reakcji, bo momentalnie puścił moją rękę i spojrzał na swoje stopy.
– Uważaj na siebie w pracy – wyszeptał.
– Ty też – odpowiedziałem.
– To pa.
Odwrócił się na pięcie i pognał do swojej klatki schodowej.

Przez dłuższą chwilę stałem i patrzyłem na zamknięte drzwi. Zastanawiałem się nad tą dziwną sytuacją. Ale czy rzeczywiście była dziwna? Może tylko ja tak o tym myślałem. W końcu to chyba normalne, że chce się być bliżej z osobą, którą się lubi. A co do tego, że Naruto mnie lubił, nie miałem żadnej wątpliwości. Najgorsze w tym wszystkim było to, że ja też bardzo go lubiłem. Nie. Jak już wcześniej sobie to uświadomiłem, zakochałem się.

Wolno powlokłem się do mojej kryjówki. Gdy zamknąłem za sobą drzwi, oparłem się o nie czołem i westchnąłem głośno.
– Ciężki dzień braciszku? – Nawet nie wyczułem jego obecności, co objawiło się moim lekki podskokiem, gdy usłyszałem jego głos. – Ej! Co jest? Nie jesteś zbyt czujny.
– Taa.
Oderwałem się od drzwi i podszedłem do kanapy. Położyłem się na niej i zasłoniłem twarz rękoma.
– Jadłeś coś?
– Nie.
– Jeny, Sasuke! Tak nie można.
– Błagam cię Itachi, nie zaczynaj od nowa. Nie mam ochoty słuchać twojego kazania.
– Czy chcesz tego czy nie, będziesz musiał mnie wysłuchać. Zachowujesz się jak idiota. Jesteś moim bratem i nie mam zamiaru patrzeć jak umierasz. Jesteś dla mnie najważniejszy. Jeśli przez tego człowieka masz umrzeć, to wiedz, że nie będę stał z boku i patrzył na to bezczynnie. Jeśli ty nie potrafisz się od niego odciąć, ja zrobię to za ciebie.
– Co masz na myśli? – Spojrzałem na niego.
– Już ty dobrze wiesz co.
– Itachi jeśli to zrobisz, to cię znienawidzę. – Usiadłem, a moje oczy zapłonęły czerwienią.
– Nie dajesz mi wyboru.
– Itachi!
– Na razie nic nie zrobię. Będę obserwował. Ale jak coś mi się nie spodoba, to wkroczę do akcji. A teraz coś zjesz. W następnym pokoju zostawiłem ci kolację.

Westchnąłem głośno i poszedłem do następnego pokoju. Na zgniłym i dziurawym materacu leżała młoda dziewczyna. Miała zasłonięte oczy i zakneblowane usta. Na jej szyi były dwie małe krwawiące ranki. Czułem jej strach. Całe pomieszczenie było nim przesiąknięte. Na jej policzkach były ślady łez. Nie wiem dlaczego, ale dziewczyna wzbudziła we mnie litość i współczucie. Uklęknąłem przy niej i dotknąłem jej twarzy. Dziewczyna cofnęła się od samą ścianę.
– Nie bój się mnie. Nie  zrobię ci krzywdy – odezwałem się łagodnie. – Masz coś czego bardzo potrzebuje. Wezmę to, a później cię wypuszczę. Nie martw się, nie będziesz nic pamiętać.
Pochyliłem się nad nią. Odchyliłem jej głowę do tyłu.
– Sasuke co ty chcesz zrobić? – Usłyszałem w swojej głowie głos Naruto.
Jakiś cień pojawił się obok mnie. Spojrzałem w tamtą stronę. Blondyn stał po oknem i patrzył się na mnie. W jego spojrzeniu znowu zobaczyłem rozczarowanie.
– Co chcesz zrobić? – powtórzył. – Przecież nie tego chcesz. – Zaczął do mnie podchodzić. W jego dłoni zabłyszczał nóż. Podstawił pod niego swój nadgarstek i podciął sobie żyły. – To jest to, czego pragniesz najbardziej. – Przyłożył usta do rany. Jego krew zaczęła spływać po jego brodzie i szyi. Kapała mu na koszulę.
Przymknąłem oczy i otworzyłem je z powrotem, a on tam stał i oblizywał zakrwawione usta. Zacząłem ciężej oddychać. Nie mogłem oderwać od niego oczu.
– Chodź do mnie, Sasuke! – Wyciągnął w moją stronę zakrwawioną rękę. – Jest naprawdę wspaniała. Taka ciepła i słodka.
– Przestań – wyszeptałem.
Czułem jak moje ciało zaczyna drżeć. Naruto mrużył seksownie swoje piękne lazurowe oczy, a jego język co chwila oblizywał usta. Wiedziałem, że to tylko iluzja, wytwór mojej wyobraźni, ale on wyglądał tak realnie. Odwróciłem się od niego i spojrzałem na dziewczynę. Wygiąłem jej głowę jeszcze bardziej do tyłu. Moje kły wydłużyły się.
– Sasuke nie rób tego. To będzie jak zdrada. To przecież mnie pragniesz, pożądasz. To mojej krwi chcesz posmakować – kusił mnie dalej Naruto.
Przymknąłem oczy i z całej siły wbiłem kły w szyję dziewczyny. Gdyby nie miała zakneblowanych ust, jej krzyk rozdarłby ciszę panującą w naszej kryjówce. Piłem łapczywie jej krew, jednak ona nie mogła ugasić mojego pragnienia.
– To ci nie przyniesie ulgi. Tylko ja mogę to zrobić i bardzo dobrze o tym wiesz.
Ciepła krew kobiety rozlała się po moim ciele. Czułem jak moje siły wracają. Oderwałem się od niej. Rozejrzałem się po pokoju. Blondyna już nie było. Westchnąłem głośno. Wstałem i wyszedłem z pokoju.
– No nareszcie nabrałeś kolorów – odezwał się Itachi. – Dlaczego jej nie zabiłeś? Jest słaba, ale nie na tyle by umrzeć.
– Nie mam zamiaru jej zabijać. I ty też tego nie zrobisz. Wymarz jej pamięć, wylecz ją i wypuść.
– Ty chyba zwariowałeś już do reszty!
– Nie. Ta dziewczyna ma żyć.
– Sasuke nie tak to załatwiamy.
– Obiecałem jej to.
– Ona jest człowiekiem.
– Ma żyć i koniec kropka. A teraz wybacz, ale chcę pobyć sam.

Opuściłem pokój i udałem się na dach naszej kryjówki. Siedziałem tam do wschodu słońca. Na niebie nie było ani jednaj chmurki. Jego kolor był tak samo niesamowity jak błękit oczu Naruto. Wraz z pierwszymi padającymi na mnie promieniami słońca czułem jak siły powoli zaczynają mnie opuszczać. Jego ciepło było podobne do ciepłego cała, którego tak pragnąłem.
– Jestem zgubiony – pomyślałem i skryłem się w cieniu budynku.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto obudził się zlany potem. Złapał się za nadgarstek. Odetchnął z ulgą, gdy upewnił się, że nie ma tam żadnej rany. Położył się z powrotem na łóżku i spojrzał na sufit. Tym razem nie miał żadnych wątpliwości. Czarnowłosy mężczyzna z jego snu to na pewno był Sasuke. Tajemniczy, mroczny, wysysający krew z jakieś dziewczyny. Był przerażający i jednocześnie bardzo pociągający. Najbardziej zaskoczyło go jego własne zachowanie. Nie mógł znieść tego, że Sasuke pił czyjąś krew. Kusił go swoim ciałem i krwią. Pragnął być jego ofiarą. Znaleźć się w jego ramionach czuć jego kły wbijające się w jego ciało.
– Naruto, naprawdę masz zbyt wybujałą wyobraźnię – wyszeptał do siebie. – To tylko sen. Tylko sen.
Jednak wpłynął on nie niego bardziej niż przypuszczał. Długo nie mógł zasnąć. Tuż przed świtem wstał i podszedł do okna. Spojrzał w błękitne niebo.
– Zapowiada się piękny słoneczny dzień. A wieczorem może znowu spotkam się z Sasuke.
Położył się z powrotem na łóżku i z tymi myślami zasnął spokojnie.

C.D.N.


czwartek, 18 kwietnia 2013

Informacja.


Konbanwa!!
Moi kochani! W oczekiwaniu na następne notki, mam dla Was świeżego one-shota na:


Zapraszam Was serdecznie do czytania.

czwartek, 24 stycznia 2013

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”. „Wampir Lestat” Anne Rice Część 3.


Konnichiwa!!!
Moi Kochani! Wybaczcie mi, że tak długo kazałam Wam czekać na nową nocie. Wena niestety poszła w diabły i na dodatek już 3 tydzień jestem chora. Pogoda niestety też nie pomaga w odzyskaniu dobrego samopoczucia. Ale cały czas pisze. Powolutku, pomalutku, ale piszę.

Chciałbym podziękować na Wasze wszystkie komentarze, które mobilizują mnie do pisania. Nie macie nawet pojęcia jak to pomaga, gdy się wie, że to co się tworzy podoba się komuś. Oczywiście dziękuję też, za słowa krytyki, one też są bardzo potrzebne by lepiej pisać. Nie zawsze widzę swoje błędy więc dzięki, że ktoś mi je wypomina.

Tu chciałabym się zwrócić do Ayu Sanban. Specjalnie nie rozwijałam opisów postaci, ponieważ bohaterowie sami będą się powoli poznawać. Chciałam, żeby Naruto i Sasuke pozostali na razie tajemniczy i w dalszej części opowiadania odkrywali siebie nawzajem.
To chyba na razie wszystko. Zapraszam na nowy rozdział.
Pozdrawiam gorąco w ten zimowy i mroźny dzień.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”.
„Wampir Lestat” Anne Rice
Część 3.

– Jest gejem – odezwałem się do mojego brata.
– Kto? – Spojrzał na mnie zdezorientowany.
– Naruto.
– Och! No to masz problem z głowy. Chociaż nawet jakby nie lubił facetów, to dla ciebie i tak nie byłoby problemu, przecież mógłbyś wziąć go siłą.
– Ma faceta. – Zignorowałem jego słowa.
– I w czym tu problem?
– No jest zajęty. – Spojrzałem na Itachiego jak na głupka.
– A ja się jeszcze raz zapytam: W czym tu problem?
– Itachi ty nic nie rozumiesz.
– No nie rozumiem. Odchodzisz się z tym całym Naruto jak z jajkiem. Muszę ci przypomnieć, że jesteś wampirem. Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych. Chcesz tego faceta, to po prostu użyj siły, jeśli nie chce pójść po dobroci. Ma faceta, który stoi ci na drodze, to go zabij. I jeszcze raz się zapytam: W czym masz problem braciszku? My nie dbamy o ludzi, oni są dla nas pokarmem.
– Ty o mnie dbałeś jak jeszcze byłem człowiekiem.
– Nie porównuj tych dwóch relacji! – Podniósł głos. –  Jesteś moim rodzonym bratem, a on jest zupełnie obcy!
– Dla mnie nie! – Wstałem błyskawicznie w kanapy. – Nie umiem tego wytłumaczyć. Ale to co czuję do tego człowieka, to coś więcej niż tylko popęd do jego krwi i ciała.
– Sasuke jak się po prostu o ciebie martwię i wkurza mnie to, że nie mogę ci pomóc.
– Wiem Itachi. Ale nie martw się. Jakoś sobie z tym poradzę.
Itachi spojrzał na mnie tak jakoś dziwnie i przez ułamek sekundy na jego twarzy pojawił się czuły uśmiech, którego jeszcze nigdy u niego nie widziałem.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
To był koszmarnie długi dzień i pragnąłem, żeby się już skończył. Tak bardzo chciałem zobaczyć Naruto. Byłem nawet gotów wyjść na światło słoneczne, ale wtedy byłbym łatwym celem dla moich wrogów.
Jedna rzecz nie dawała mi spokoju i wzbudzała we mnie wielką wściekłość. Naruto miał kochanka. W sumie powinienem się tego spodziewać. W końcu jest dorosłym facetem. To normalne, że kogoś ma. Jednak to gryzło się całkowicie ze jego wyglądem. Wyglądem anioła, niesamowicie czystej i niewinnej istoty. Nie rozumiem, dlaczego ubzdurałem sobie coś takiego. Delikatna budowa ciała, przepiękne, duże niebieskie oczy, włosy koloru dojrzałej pszenicy i ten jego niesamowity uśmiech, jak się okazało tylko na pokaz. Ten chłopak miał w sobie tyle sprzeczności. Jednak pokusa żeby go lepiej poznać była dla mnie nie do pokonania. Chciałem rozegrać to tak, żeby go nie przestraszyć.

Gdy tylko zapadł zmierzch, poszedłem do jego mieszkania. Miałem nadzieję, że już nie będzie z tym facetem. Jednak w mieszkaniu go nie było. Swoje kroki skierowałem na stacje. Dłuższą chwilę stałem przed budynkiem.
– Przyszedłeś do Naruto? – Usłyszałem za sobą męski głos.
Byłem zaskoczony, że dałem się tak łatwo podejść. Odwróciłem się i spojrzałem na… kochanka Naruto. Stał przede mną i uśmiechał się serdecznie. Byłem wściekły. Ten facet, który splamił moją wizje czystego i niewinnego anioła, stał przede mną i jeszcze śmiał się do mnie odzywać i uśmiechać. Itachi byłby ze mnie dumy, jakbym teraz rzucił się do gardła tego szatyna.
– Naruto zaraz skończy zmianę, może go gdzieś zaprosisz?
– Słucham? – Spojrzałem na niego zaskoczony.
Ale on już zdążył złapać mnie za rękę i pociągnąć do środka sklepu. Zostawił mnie przy ladzie, a sam wszedł na zaplecze.
– Naru twój książę przyszedł – wyszeptał szatyn.
– Kiba co ty wygadujesz? – Usłyszałem głos blondyna.
– To idź i sam zobacz. I mógłbym się założyć, że nie przyszedł tu po to by kupić kawę.

Po chwili z zaplecza wyszedł blondyn. Przez chwilę patrzył na mnie zaskoczony. Podszedł do lady.
– Dzień dobry, a właściwie dobry wieczór.
– Dobry wieczór. – I to była jedyna rzecz, na jaką mnie było stać.
Stojąc tak przed tym blondynem, czułem się tak jakoś dziwnie. Nagle zobaczyłem szatyna, który stał za plecami Naruto i robił jakieś dziwne gesty i miny. Jego usta układały się w zdanie:
– Zaproś go do cholery.
Prychnąłem w myślach. Przy tym całym Naruto naprawdę traciłem całą pewność siebie. Do cholery jasnej! W końcu jestem wampirem!
– Masz może ochotę na kawę? – Ja i blondyn odezwaliśmy się w tym samym momencie.
Naruto zachichotał.
– Kilka ulic dalej jest fajna kawiarnia, w której robią dobrą kawę.
– No to chodźmy.
– To super. Zaraz wracam. – Uśmiechnął się szeroko i poszedł z powrotem za zaplecze.

Wyszedłem ze sklepu i zacząłem się zastanawiać, co ja tak naprawdę wyprawiam. To co robiłem było wbrew wszystkim wampirzym zasadom.
– Już jestem. Możemy iść. – Uśmiechnął się do mnie szeroko.
Przez dłuższą chwilę szliśmy w ciszy, którą przerwał blondyn.
– Jak masz na imię?
– Sasuke Uchiha. – Było mi głupio, gdy zdałem sobie sprawę, że mu się sam nie przedstawiłem.
Weszliśmy do kawiarni. Była w bardzo przyjemnych, przynajmniej dla wampirzych oczu, ciemnych barwach. Światło było delikatne, więc nie raziło mnie w oczy. Usiedliśmy przy stoliku przy oknie. Naruto zamówił sobie gorącą czekoladę, a ja oczywiście kawę. Na serio mam słabość do tego ludzkiego napoju.
– Mogę cię o coś zapytać? – odezwałem się nagle przerywając niezręczną ciszę.
– Słucham. – Spojrzał na mnie uważnie.
– Dlaczego się mnie przestraszyłeś w tamtym klubie i jak pierwszy raz przyszedłem na stację?
– Ja nie… To znaczy… – Zaczął się jąkać. – Nie przestraszyłem się ciebie, tylko… Jeny jak ci to wytłumaczyć? Nie chcę, żebyś sobie o mnie źle pomyślał. Po prostu przypominasz mi kogoś.
– Kogo?
– Jak byłem mały to często śniła mi się osoba bardzo do ciebie podobna, to wszystko.
– Ach tak. – Oparłem głowę na ręce i spojrzałem na niego uważnie. – To nie tłumaczy, dlaczego się mnie przestraszyłeś. Mogłeś być zaskoczony, a nieprzestraszony.
– A skąd wiesz, że byłem przestraszony?
Bo jestem wampirem i takie rzeczy nie ujdą mojej uwadze.
– Jestem dobrym obserwatorem. Opowiedz mi coś o sobie.
– A co chcesz wiedzieć?
– Wszystko.
– W sumie nie ma tego za wiele i nie jest to ciekawa opowieść.
– Dla mnie jest. – Uśmiechnąłem się delikatnie, by go zachęcić do zwierzeń. Tak. Uśmiechałem się do niego, co było do mnie nie podobne.
– Mam 22 lata. Moi rodzice nie żyją. Wychowywałem się w sierocińcu. Pracuje na stacji benzynowej. To wszystko. – Posmutniał wyraźnie. – Teraz pewnie żałujesz, że przyszedłeś tu ze mną i jak tylko stąd wyjdziemy, wyrzucisz to spotkanie i mnie z pamięci.
To było bardzo dziwne. Ten chłopak był ze mną całkiem szczery i nawet nie próbował przede mną niczego ukrywać. A przecież przed innymi ubiera tę swoją maskę z szerokim uśmiechem.
– Bardzo trudno jest mnie zniechęcić. Zwłaszcza gdy czegoś bardzo chcę. – Zachichotałem w myślach, gdy zobaczyłem delikatne rumieńce wkradające się na jego śniade policzki. – Opowiedz mi więcej o sobie.
– Nie wiem co jeszcze mógłbym powiedzieć. A może ty mi cos powiesz o sobie?
– To by była bardzo długa historia.
– Lubię słuchać ludzi.
– Mam… – Zawahałem się przez chwilę. – 23 lata. – Muszę uchodzić za trochę starszego od niego. – Mam starszego o 5 lat brata, z którym mieszkam.
– Co robisz na co dzień? Studiujesz? Pracujesz?
– Pracuje Przeważnie w nocy. – Było mi naprawdę przykro, że muszę go okłamywać. Przecież nie mogę mu powiedzieć, że jestem wampirem. Taaa… Na pewno by mi uwierzył.
– A co robisz?
– Jestem ochroniarzem – odpowiedziałem po dłuższej chwili zastanowienia.
– W jakieś agencji czy jesteś wolnym strzelcem?
– Zdecydowanie wolnym strzelcem.
– Na naszej stacji przydałaby się ochrona. Różni ludzie przychodzą. Co prawda mamy kamery, ale to różnie bywa. Niestety nasz szef, chociaż to bardzo sympatyczny i dobry człowiek, nie ma na to pieniędzy. Ledwo mu starczy na nasze pensje. Kiedyś mieliśmy ochroniarza, ale szef go zwolnił, ponieważ okazało się, że molestował jednego z pracowników. Z tego co wiem siedzi teraz w więzieniu za gwałt. Straszny facet. Przepraszam. Chyba za bardzo się rozgadałem. – Zamilkł, gdy zdał sobie sprawę, że wpatruję się w niego intensywnie.
– Wcale nie. Masz bardzo przyjemny głos.
Ponownie się lekko zarumienił. Chyba jednak powrócę do mojego stwierdzenia, że jest niewinną i czystą, a przy tym niezwykle seksowną i pociągającą istotą.
– Mogę cię o coś zapytać? – odezwał się po dłuższej chwili milczenia.
– Pytaj o co chcesz.
– Mówiłeś, że masz starszego brata. A co z twoimi rodzicami? – zapytał lekko zmieszany. – Wybacz jestem zbyt wścibski.
– Nie masz za co przepraszać. Moi rodzice nie żyją. Mój ojciec znęcał się nad nami psychicznie i fizycznie. Pewnego dnia zabił naszą matkę i chciał też zabić mnie. Itachi mnie uratował zabijając go.
Nie wiem dlaczego mu to powiedziałem. Przecież mogłem go okłamać. Blondyn zakrył sobie usta dłonią, a jego niebieskie oczy zaszkliły się.
– To strasznie – wyszeptał. – Żałuje, że zapytałem.
– A co z twoimi rodzicami?
– No cóż. W sumie nie wiem do końca. Nie wiedziałem czym się zajmowali. Po prostu któregoś dnia, gdy miałem 7 lat, rodzice wyszli z domu mówiąc, że idą do pracy. Po kilku dniach, przyszedł do mnie jakiś dziwny facet i powiedział, że moi rodzice nie żyją. Myślę, że może byli jakimiś agentami. Po śmierci rodziców trafiłem do sierocińca. Nikt nie chciał mnie zaadoptować, wiec mieszkałem w nim do 18 roku życia. Gdy go opuściłem, myślałem, że jakoś dam sobie radę. Moi rodzice zostawili mi spadek, ale okazało się, że dyrektor sierocińca wszystko gdzieś przepuścił. Był odpowiedzialny za ten spadek, dopóki nie ukończę 18 lat. Niestety stało się inaczej.
– Musiało być ci bardzo ciężko. Byłeś zupełnie sam.
– Niezupełnie. Mam wspaniałą przyjaciółkę – Sakurę. Jej rodzice przyjaźnili się z moimi. Często u nich nocowałem. Gdy wyszedłem z sierocińca, przygarnęli mnie do siebie na trochę. Dzięki nim mogłem skończyć szkołę. Znalazłem pracę i dzięki opiekunowi z sierocińca, wynająłem sobie mieszkanie. I jakoś się kręci.
– Naruto masz jakieś marzenie?
– Chciałem pójść na studia psychologiczne, ale niestety nie mam teraz na to kasy. – Posmutniał, ale zaraz uśmiechną się delikatnie. – Myślę, że mimo wszystko mam jednak szczęście. Większość wychowanków sierocińca nie umie poradzić sobie po wyjściu z niego. Znowu za bardzo się rozgadałem.
Pozwoliłem sobie na bardziej widoczny uśmiech. Naprawdę lubię jego głos. I przy okazji dużo się o nim dowiedziałem.
– Więc interesujesz się psychologią?
– Tak. Głównie wpływem snów na ludzkie życie. – Posłałem mu zaciekawione spojrzenie. – Sny są najwierniejszym odzwierciedleniem ludzkiej psychiki. Tak naprawdę nie mamy wpływu na to co nam się śni. Sny wywodzą się z najgłębszych obszarów naszej podświadomości. To co nas otacza wpływa na to co nam się śni, a sny mają bardzo duże znaczenie w kształtowaniu się naszej psychiki, a także mózgu. Najnowsze badania wykazały, że jak śpimy, to aktywuje się pewna część mózgu, której zazwyczaj nie używamy. Niektórzy naukowcy są przekonani, że właśnie ten obszar jest odpowiedzialny za tak zwany siódmy zmysł. Podobno bardzo dawno temu ludzie potrafili porozumiewać się telepatycznie i to na duże odległości, a niekiedy nawet przepowiadać przyszłość. Czasami w dzisiejszych czasach też to się dzieje, ale jest to niezwykle rzadkie zjawisko. Powodem tego jest bardzo dynamicznie rozwijający się postęp technologiczny. Człowiek ma teraz praktycznie wszystko podane na tacy, co powoduje, że mózg nie jest tak bardzo obciążony, a co za tym idzie, pewne części mózgu nie są używane. Hehe… Znowu się za bardzo rozgadałem. – Roześmiał się nerwowo i podrapał po karku. – Ale to dla mnie temat rzeka. Mogę gadać i gadać. Musisz nie trochę hamować, bo cię zagadam.
– Nie muszę i nie chcę. To co mówisz jest bardzo ciekawe. Ja też lubię zgłębiać ludzką psychikę. – W końcu potrafię czytać w myślach, ale mu przecież tego nie powiem.
– Czyli mamy wspólne zainteresowanie – ucieszył się.
– Na to wygląda.

Długo jeszcze siedzieliśmy i gadaliśmy, głownie o psychologii. Bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Byłem pod wielkim wrażeniem jego wiedzy na ten temat. Jeszcze bardziej zaczął mnie intrygować. Przez to, że nie mogłem czytać w jego myślach, jego umysł był dla mnie jedną wielką zagadką, ale już mi to nie przeszkadzało. Poprzez rozmowę z nim zacząłem go lepiej poznawać i to było dla mnie niezwykle przyjemne.
Mógłbym tak słuchać jego wesołej paplaniny godzinami. Jednak Naruto był tylko człowiekiem, więc w końcu zmęczenie dało mu się we znaki. Poszliśmy zapłacić rachunek. Blondyn uparł się, że zapłaci za siebie. Nie chciałem się z nim kłócić, więc ustąpiłem. Toż to jakaś paranoja! Jak wampir może ustąpić człowiekowi? No jak widać może. Zwłaszcza gdy tym człowiekiem jest Naruto Uzumaki. Eh… Czyżbym stał się zbyt miękki?

Wyszliśmy z kawiarni. Musze tu jeszcze kiedyś wpaść. Bardzo przyjemne miejsce. Otwarte 24 godziny na dobę i pyszna kawa. To raj na wampira, który jest smakoszem kawy. Z rozbawieniem przypomniałem sobie twarz Itachiego wykrzywioną z obrzydzenia, gdy patrzył jak piłem kawę.

Szliśmy w kierunku mieszkania blondyna, a on bardzo się rozgadał na temat deja vu. Słuchałem go bardzo uważnie, chłonąc każde wypowiedziane przez niego słowo. Jego głos mnie uspokajał i jednocześnie pobudzał w bardzo dziwny sposób.
– Tu mieszkam. – Przebudziłem się z letargu i stwierdziłem, że stoimy przed budynkiem mieszkalnym blondyna.
Tak się zasłuchałem w jego głos, że nawet nie zauważyłem, że już doszliśmy. To bardzo niepokojące. Muszę być bardziej skupiony. Spojrzałem na niego.
– Znowu cię zagadałem. Wybacz.
– Lubię słuchać twojego głosu. – Zarumienił się lekko. – Dziękuję za miły wieczór. I przepraszam, że zająłem ci tak dużo czasu. Pewnie jesteś zmęczony?
– Troszeczkę. Ale cieszę się, że się spotkaliśmy. Było bardzo fajnie. – Spojrzał na mnie lekko zmieszany. – Czy spotkamy się jeszcze?
– Jeśli tylko tego chcesz? – Uśmiechnąłem się. – W takim razie jutro też po ciebie przyjdę do pracy.
– Bardzo się cieszę. To dobranoc Sasuke.
– Dobranoc.
Przybliżyłem się do niego, a on wstrzymał oddech najwyraźniej lekko wystraszony. Pocałowałem go delikatnie w policzek.
– Do zobaczenia jutro Naruto – wyszeptałem mu do ucha.

Odsunąłem się od niego i zacząłem się oddalać. Blondyn stał chwilę niezdolny do żadnego ruchu, a na jego twarzy gościł większy niż zwykle rumieniec. Myślałem, że nie wytrzymam. Że podejdę do niego, zamknę w ramionach i złożę na jego ustach namiętny pocałunek. I na tym na pewno by się nie skończyło. Zaciągnąłbym go to jego mieszkania, i posiadł. Jednak to skoczyłoby się na pewno jego śmiercią. Nie potrafiłbym nad sobą zapanować.

Przyspieszyłem kroku. Musiałem szybko się od niego oddalić. Dziwne rzeczy działy się z moim ciałem. Z jednej strony piękne i delikatne, z drugiej drapieżne i mordercze. Wiedziałem, co to oznacza. W końcu nie jestem idiotą. Nigdy nie myślałem, że to może przydarzyć się wampirowi. A jednak. Wpadłem jak przysłowiowa śliwka w kompot.

Zakochałem się. O tak. Co do tego nie miałem żadnych wątpliwości. Ja, Sasuke Uchiha ponad 400-letni wampir zakochałem się w Naruto Uzumakim, który jest człowiekiem. Niezwykłym, ale jednak człowiekiem. Mam tylko nadzieję, że nie okaże się on być moją zgubą.

C.D.N.