Konnichiwa!!!
Moi Kochani! Wybaczcie
mi, że tak długo kazałam Wam czekać na nową nocie. Wena niestety poszła w
diabły i na dodatek już 3 tydzień jestem chora. Pogoda niestety też nie pomaga
w odzyskaniu dobrego samopoczucia. Ale cały czas pisze. Powolutku, pomalutku,
ale piszę.
Chciałbym podziękować na Wasze wszystkie komentarze, które mobilizują mnie do pisania. Nie macie nawet pojęcia jak to pomaga, gdy się wie, że to co się tworzy podoba się komuś. Oczywiście dziękuję też, za słowa krytyki, one też są bardzo potrzebne by lepiej pisać. Nie zawsze widzę swoje błędy więc dzięki, że ktoś mi je wypomina.
Tu chciałabym się zwrócić do Ayu Sanban. Specjalnie nie rozwijałam opisów postaci, ponieważ bohaterowie sami będą się powoli poznawać. Chciałam, żeby Naruto i Sasuke pozostali na razie tajemniczy i w dalszej części opowiadania odkrywali siebie nawzajem.
To chyba na razie wszystko.
Zapraszam na nowy rozdział.
Pozdrawiam gorąco w
ten zimowy i mroźny dzień.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
„Promienie słońca
we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”.
„Wampir Lestat”
Anne Rice
Część 3.
– Jest gejem – odezwałem się do
mojego brata.
– Kto? – Spojrzał na mnie
zdezorientowany.
– Naruto.
– Och! No to masz problem z
głowy. Chociaż nawet jakby nie lubił facetów, to dla ciebie i tak nie byłoby
problemu, przecież mógłbyś wziąć go siłą.
– Ma faceta. – Zignorowałem jego
słowa.
– I w czym tu problem?
– No jest zajęty. – Spojrzałem na
Itachiego jak na głupka.
– A ja się jeszcze raz zapytam: W
czym tu problem?
– Itachi ty nic nie rozumiesz.
– No nie rozumiem. Odchodzisz się
z tym całym Naruto jak z jajkiem. Muszę ci przypomnieć, że jesteś wampirem. Dla
nas nie ma rzeczy niemożliwych. Chcesz tego faceta, to po prostu użyj siły,
jeśli nie chce pójść po dobroci. Ma faceta, który stoi ci na drodze, to go
zabij. I jeszcze raz się zapytam: W czym masz problem braciszku? My nie dbamy o
ludzi, oni są dla nas pokarmem.
– Ty o mnie dbałeś jak jeszcze
byłem człowiekiem.
– Nie porównuj tych dwóch
relacji! – Podniósł głos. – Jesteś moim
rodzonym bratem, a on jest zupełnie obcy!
– Dla mnie nie! – Wstałem
błyskawicznie w kanapy. – Nie umiem tego wytłumaczyć. Ale to co czuję do tego
człowieka, to coś więcej niż tylko popęd do jego krwi i ciała.
– Sasuke jak się po prostu o
ciebie martwię i wkurza mnie to, że nie mogę ci pomóc.
– Wiem Itachi. Ale nie martw się.
Jakoś sobie z tym poradzę.
Itachi spojrzał na mnie tak jakoś
dziwnie i przez ułamek sekundy na jego twarzy pojawił się czuły uśmiech,
którego jeszcze nigdy u niego nie widziałem.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
To był koszmarnie długi dzień i
pragnąłem, żeby się już skończył. Tak bardzo chciałem zobaczyć Naruto. Byłem
nawet gotów wyjść na światło słoneczne, ale wtedy byłbym łatwym celem dla moich
wrogów.
Jedna rzecz nie dawała mi spokoju
i wzbudzała we mnie wielką wściekłość. Naruto miał kochanka. W sumie powinienem
się tego spodziewać. W końcu jest dorosłym facetem. To normalne, że kogoś ma.
Jednak to gryzło się całkowicie ze jego wyglądem. Wyglądem anioła, niesamowicie
czystej i niewinnej istoty. Nie rozumiem, dlaczego ubzdurałem sobie coś
takiego. Delikatna budowa ciała, przepiękne, duże niebieskie oczy, włosy koloru
dojrzałej pszenicy i ten jego niesamowity uśmiech, jak się okazało tylko na
pokaz. Ten chłopak miał w sobie tyle sprzeczności. Jednak pokusa żeby go lepiej
poznać była dla mnie nie do pokonania. Chciałem rozegrać to tak, żeby go nie
przestraszyć.
Gdy tylko zapadł zmierzch,
poszedłem do jego mieszkania. Miałem nadzieję, że już nie będzie z tym facetem.
Jednak w mieszkaniu go nie było. Swoje kroki skierowałem na stacje. Dłuższą
chwilę stałem przed budynkiem.
– Przyszedłeś do Naruto? – Usłyszałem
za sobą męski głos.
Byłem zaskoczony, że dałem się
tak łatwo podejść. Odwróciłem się i spojrzałem na… kochanka Naruto. Stał przede
mną i uśmiechał się serdecznie. Byłem wściekły. Ten facet, który splamił moją
wizje czystego i niewinnego anioła, stał przede mną i jeszcze śmiał się do mnie
odzywać i uśmiechać. Itachi byłby ze mnie dumy, jakbym teraz rzucił się do
gardła tego szatyna.
– Naruto zaraz skończy zmianę,
może go gdzieś zaprosisz?
– Słucham? – Spojrzałem na niego
zaskoczony.
Ale on już zdążył złapać mnie za
rękę i pociągnąć do środka sklepu. Zostawił mnie przy ladzie, a sam wszedł na
zaplecze.
– Naru twój książę przyszedł –
wyszeptał szatyn.
– Kiba co ty wygadujesz? – Usłyszałem
głos blondyna.
– To idź i sam zobacz. I mógłbym
się założyć, że nie przyszedł tu po to by kupić kawę.
Po chwili z zaplecza wyszedł
blondyn. Przez chwilę patrzył na mnie zaskoczony. Podszedł do lady.
– Dzień dobry, a właściwie dobry
wieczór.
– Dobry wieczór. – I to była
jedyna rzecz, na jaką mnie było stać.
Stojąc tak przed tym blondynem,
czułem się tak jakoś dziwnie. Nagle zobaczyłem szatyna, który stał za plecami
Naruto i robił jakieś dziwne gesty i miny. Jego usta układały się w zdanie:
– Zaproś go do cholery.
Prychnąłem w myślach. Przy tym
całym Naruto naprawdę traciłem całą pewność siebie. Do cholery jasnej! W końcu
jestem wampirem!
– Masz może ochotę na kawę? – Ja
i blondyn odezwaliśmy się w tym samym momencie.
Naruto zachichotał.
– Kilka ulic dalej jest fajna
kawiarnia, w której robią dobrą kawę.
– No to chodźmy.
– To super. Zaraz wracam. – Uśmiechnął
się szeroko i poszedł z powrotem za zaplecze.
Wyszedłem ze sklepu i zacząłem
się zastanawiać, co ja tak naprawdę wyprawiam. To co robiłem było wbrew
wszystkim wampirzym zasadom.
– Już jestem. Możemy iść. –
Uśmiechnął się do mnie szeroko.
Przez dłuższą chwilę szliśmy w
ciszy, którą przerwał blondyn.
– Jak masz na imię?
– Sasuke Uchiha. – Było mi
głupio, gdy zdałem sobie sprawę, że mu się sam nie przedstawiłem.
Weszliśmy do kawiarni. Była w
bardzo przyjemnych, przynajmniej dla wampirzych oczu, ciemnych barwach. Światło
było delikatne, więc nie raziło mnie w oczy. Usiedliśmy przy stoliku przy
oknie. Naruto zamówił sobie gorącą czekoladę, a ja oczywiście kawę. Na serio
mam słabość do tego ludzkiego napoju.
– Mogę cię o coś zapytać? –
odezwałem się nagle przerywając niezręczną ciszę.
– Słucham. – Spojrzał na mnie
uważnie.
– Dlaczego się mnie
przestraszyłeś w tamtym klubie i jak pierwszy raz przyszedłem na stację?
– Ja nie… To znaczy… – Zaczął się
jąkać. – Nie przestraszyłem się ciebie, tylko… Jeny jak ci to wytłumaczyć? Nie
chcę, żebyś sobie o mnie źle pomyślał. Po prostu przypominasz mi kogoś.
– Kogo?
– Jak byłem mały to często śniła
mi się osoba bardzo do ciebie podobna, to wszystko.
– Ach tak. – Oparłem głowę na
ręce i spojrzałem na niego uważnie. – To nie tłumaczy, dlaczego się mnie
przestraszyłeś. Mogłeś być zaskoczony, a nieprzestraszony.
– A skąd wiesz, że byłem
przestraszony?
Bo jestem wampirem i takie rzeczy
nie ujdą mojej uwadze.
– Jestem dobrym obserwatorem.
Opowiedz mi coś o sobie.
– A co chcesz wiedzieć?
– Wszystko.
– W sumie nie ma tego za wiele i
nie jest to ciekawa opowieść.
– Dla mnie jest. – Uśmiechnąłem
się delikatnie, by go zachęcić do zwierzeń. Tak. Uśmiechałem się do niego, co
było do mnie nie podobne.
– Mam 22 lata. Moi rodzice nie
żyją. Wychowywałem się w sierocińcu. Pracuje na stacji benzynowej. To wszystko.
– Posmutniał wyraźnie. – Teraz pewnie żałujesz, że przyszedłeś tu ze mną i jak
tylko stąd wyjdziemy, wyrzucisz to spotkanie i mnie z pamięci.
To było bardzo dziwne. Ten
chłopak był ze mną całkiem szczery i nawet nie próbował przede mną niczego
ukrywać. A przecież przed innymi ubiera tę swoją maskę z szerokim uśmiechem.
– Bardzo trudno jest mnie
zniechęcić. Zwłaszcza gdy czegoś bardzo chcę. – Zachichotałem w myślach, gdy
zobaczyłem delikatne rumieńce wkradające się na jego śniade policzki. –
Opowiedz mi więcej o sobie.
– Nie wiem co jeszcze mógłbym
powiedzieć. A może ty mi cos powiesz o sobie?
– To by była bardzo długa
historia.
– Lubię słuchać ludzi.
– Mam… – Zawahałem się przez
chwilę. – 23 lata. – Muszę uchodzić za trochę starszego od niego. – Mam
starszego o 5 lat brata, z którym mieszkam.
– Co robisz na co dzień? Studiujesz?
Pracujesz?
– Pracuje Przeważnie w nocy. –
Było mi naprawdę przykro, że muszę go okłamywać. Przecież nie mogę mu
powiedzieć, że jestem wampirem. Taaa… Na pewno by mi uwierzył.
– A co robisz?
– Jestem ochroniarzem –
odpowiedziałem po dłuższej chwili zastanowienia.
– W jakieś agencji czy jesteś
wolnym strzelcem?
– Zdecydowanie wolnym strzelcem.
– Na naszej stacji przydałaby się
ochrona. Różni ludzie przychodzą. Co prawda mamy kamery, ale to różnie bywa.
Niestety nasz szef, chociaż to bardzo sympatyczny i dobry człowiek, nie ma na
to pieniędzy. Ledwo mu starczy na nasze pensje. Kiedyś mieliśmy ochroniarza,
ale szef go zwolnił, ponieważ okazało się, że molestował jednego z pracowników.
Z tego co wiem siedzi teraz w więzieniu za gwałt. Straszny facet. Przepraszam.
Chyba za bardzo się rozgadałem. – Zamilkł, gdy zdał sobie sprawę, że wpatruję
się w niego intensywnie.
– Wcale nie. Masz bardzo
przyjemny głos.
Ponownie się lekko zarumienił.
Chyba jednak powrócę do mojego stwierdzenia, że jest niewinną i czystą, a przy
tym niezwykle seksowną i pociągającą istotą.
– Mogę cię o coś zapytać? –
odezwał się po dłuższej chwili milczenia.
– Pytaj o co chcesz.
– Mówiłeś, że masz starszego
brata. A co z twoimi rodzicami? – zapytał lekko zmieszany. – Wybacz jestem zbyt
wścibski.
– Nie masz za co przepraszać. Moi
rodzice nie żyją. Mój ojciec znęcał się nad nami psychicznie i fizycznie.
Pewnego dnia zabił naszą matkę i chciał też zabić mnie. Itachi mnie uratował
zabijając go.
Nie wiem dlaczego mu to
powiedziałem. Przecież mogłem go okłamać. Blondyn zakrył sobie usta dłonią, a
jego niebieskie oczy zaszkliły się.
– To strasznie – wyszeptał. –
Żałuje, że zapytałem.
– A co z twoimi rodzicami?
– No cóż. W sumie nie wiem do
końca. Nie wiedziałem czym się zajmowali. Po prostu któregoś dnia, gdy miałem 7
lat, rodzice wyszli z domu mówiąc, że idą do pracy. Po kilku dniach, przyszedł
do mnie jakiś dziwny facet i powiedział, że moi rodzice nie żyją. Myślę, że
może byli jakimiś agentami. Po śmierci rodziców trafiłem do sierocińca. Nikt nie
chciał mnie zaadoptować, wiec mieszkałem w nim do 18 roku życia. Gdy go
opuściłem, myślałem, że jakoś dam sobie radę. Moi rodzice zostawili mi spadek,
ale okazało się, że dyrektor sierocińca wszystko gdzieś przepuścił. Był
odpowiedzialny za ten spadek, dopóki nie ukończę 18 lat. Niestety stało się
inaczej.
– Musiało być ci bardzo ciężko.
Byłeś zupełnie sam.
– Niezupełnie. Mam wspaniałą
przyjaciółkę – Sakurę. Jej rodzice przyjaźnili się z moimi. Często u nich
nocowałem. Gdy wyszedłem z sierocińca, przygarnęli mnie do siebie na trochę.
Dzięki nim mogłem skończyć szkołę. Znalazłem pracę i dzięki opiekunowi z
sierocińca, wynająłem sobie mieszkanie. I jakoś się kręci.
– Naruto masz jakieś marzenie?
– Chciałem pójść na studia
psychologiczne, ale niestety nie mam teraz na to kasy. – Posmutniał, ale zaraz
uśmiechną się delikatnie. – Myślę, że mimo wszystko mam jednak szczęście.
Większość wychowanków sierocińca nie umie poradzić sobie po wyjściu z niego.
Znowu za bardzo się rozgadałem.
Pozwoliłem sobie na bardziej widoczny
uśmiech. Naprawdę lubię jego głos. I przy okazji dużo się o nim dowiedziałem.
– Więc interesujesz się
psychologią?
– Tak. Głównie wpływem snów na
ludzkie życie. – Posłałem mu zaciekawione spojrzenie. – Sny są najwierniejszym
odzwierciedleniem ludzkiej psychiki. Tak naprawdę nie mamy wpływu na to co nam
się śni. Sny wywodzą się z najgłębszych obszarów naszej podświadomości. To co
nas otacza wpływa na to co nam się śni, a sny mają bardzo duże znaczenie w
kształtowaniu się naszej psychiki, a także mózgu. Najnowsze badania wykazały,
że jak śpimy, to aktywuje się pewna część mózgu, której zazwyczaj nie używamy.
Niektórzy naukowcy są przekonani, że właśnie ten obszar jest odpowiedzialny za
tak zwany siódmy zmysł. Podobno bardzo dawno temu ludzie potrafili porozumiewać
się telepatycznie i to na duże odległości, a niekiedy nawet przepowiadać przyszłość.
Czasami w dzisiejszych czasach też to się dzieje, ale jest to niezwykle rzadkie
zjawisko. Powodem tego jest bardzo dynamicznie rozwijający się postęp
technologiczny. Człowiek ma teraz praktycznie wszystko podane na tacy, co
powoduje, że mózg nie jest tak bardzo obciążony, a co za tym idzie, pewne
części mózgu nie są używane. Hehe… Znowu się za bardzo rozgadałem. – Roześmiał się
nerwowo i podrapał po karku. – Ale to dla mnie temat rzeka. Mogę gadać i gadać.
Musisz nie trochę hamować, bo cię zagadam.
– Nie muszę i nie chcę. To co
mówisz jest bardzo ciekawe. Ja też lubię zgłębiać ludzką psychikę. – W końcu
potrafię czytać w myślach, ale mu przecież tego nie powiem.
– Czyli mamy wspólne
zainteresowanie – ucieszył się.
– Na to wygląda.
Długo jeszcze siedzieliśmy i
gadaliśmy, głownie o psychologii. Bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Byłem
pod wielkim wrażeniem jego wiedzy na ten temat. Jeszcze bardziej zaczął mnie
intrygować. Przez to, że nie mogłem czytać w jego myślach, jego umysł był dla
mnie jedną wielką zagadką, ale już mi to nie przeszkadzało. Poprzez rozmowę z
nim zacząłem go lepiej poznawać i to było dla mnie niezwykle przyjemne.
Mógłbym tak słuchać jego wesołej
paplaniny godzinami. Jednak Naruto był tylko człowiekiem, więc w końcu
zmęczenie dało mu się we znaki. Poszliśmy zapłacić rachunek. Blondyn uparł się,
że zapłaci za siebie. Nie chciałem się z nim kłócić, więc ustąpiłem. Toż to
jakaś paranoja! Jak wampir może ustąpić człowiekowi? No jak widać może. Zwłaszcza
gdy tym człowiekiem jest Naruto Uzumaki. Eh… Czyżbym stał się zbyt miękki?
Wyszliśmy z kawiarni. Musze tu
jeszcze kiedyś wpaść. Bardzo przyjemne miejsce. Otwarte 24 godziny na dobę i
pyszna kawa. To raj na wampira, który jest smakoszem kawy. Z rozbawieniem
przypomniałem sobie twarz Itachiego wykrzywioną z obrzydzenia, gdy patrzył jak
piłem kawę.
Szliśmy w kierunku mieszkania
blondyna, a on bardzo się rozgadał na temat deja vu. Słuchałem go bardzo
uważnie, chłonąc każde wypowiedziane przez niego słowo. Jego głos mnie
uspokajał i jednocześnie pobudzał w bardzo dziwny sposób.
– Tu mieszkam. – Przebudziłem się
z letargu i stwierdziłem, że stoimy przed budynkiem mieszkalnym blondyna.
Tak się zasłuchałem w jego głos,
że nawet nie zauważyłem, że już doszliśmy. To bardzo niepokojące. Muszę być
bardziej skupiony. Spojrzałem na niego.
– Znowu cię zagadałem. Wybacz.
– Lubię słuchać twojego głosu. –
Zarumienił się lekko. – Dziękuję za miły wieczór. I przepraszam, że zająłem ci
tak dużo czasu. Pewnie jesteś zmęczony?
– Troszeczkę. Ale cieszę się, że
się spotkaliśmy. Było bardzo fajnie. – Spojrzał na mnie lekko zmieszany. – Czy spotkamy
się jeszcze?
– Jeśli tylko tego chcesz? –
Uśmiechnąłem się. – W takim razie jutro też po ciebie przyjdę do pracy.
– Bardzo się cieszę. To dobranoc
Sasuke.
– Dobranoc.
Przybliżyłem się do niego, a on
wstrzymał oddech najwyraźniej lekko wystraszony. Pocałowałem go delikatnie w
policzek.
– Do zobaczenia jutro Naruto –
wyszeptałem mu do ucha.
Odsunąłem się od niego i zacząłem
się oddalać. Blondyn stał chwilę niezdolny do żadnego ruchu, a na jego twarzy
gościł większy niż zwykle rumieniec. Myślałem, że nie wytrzymam. Że podejdę do
niego, zamknę w ramionach i złożę na jego ustach namiętny pocałunek. I na tym na
pewno by się nie skończyło. Zaciągnąłbym go to jego mieszkania, i posiadł. Jednak
to skoczyłoby się na pewno jego śmiercią. Nie potrafiłbym nad sobą zapanować.
Przyspieszyłem kroku. Musiałem
szybko się od niego oddalić. Dziwne rzeczy działy się z moim ciałem. Z jednej strony
piękne i delikatne, z drugiej drapieżne i mordercze. Wiedziałem, co to oznacza.
W końcu nie jestem idiotą. Nigdy nie myślałem, że to może przydarzyć się
wampirowi. A jednak. Wpadłem jak przysłowiowa śliwka w kompot.
Zakochałem się. O tak. Co do tego
nie miałem żadnych wątpliwości. Ja, Sasuke Uchiha ponad 400-letni wampir zakochałem
się w Naruto Uzumakim, który jest człowiekiem. Niezwykłym, ale jednak
człowiekiem. Mam tylko nadzieję, że nie okaże się on być moją zgubą.
C.D.N.