Uwaga!!

Uwaga!!!

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

piątek, 25 grudnia 2015

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”. „Wampir Lestat” Anne Rice Część 6.

Witajcie kochani!
Z okazji Świąt mam dla Was 2 prezenty jednej jest poniżej, a drugi na moim drugim blogu:


Życzę Wam zdrowych, pogodnych, pełnych ciepła i miłości Świąt.

Życzę przyjemnej lektury.
Wasza Hikaru-chan
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”.
„Wampir Lestat” Anne Rice
Część 6.

Naruto usiadł gwałtownie na łóżku ledwo łapiąc oddech. Po chwili położył się z powrotem na poduszce. Zasłonił ręką spoconą twarz i próbował uspokoić rozdygotane po przeżytym orgazmie ciało.
To się działo co noc, od około 3 tygodni, od momentu, w którym w jego życiu pojawił się Sasuke Uchiha.
Sny, które miewał w dzieciństwie i uważał za koszmary, teraz były najbardziej zmysłowymi i pełnymi pożądania snami erotycznymi.

Z Sasuke spotykali się codziennie. Uchiha przychodził po niego do pracy, a potem spędzali ze sobą cały wieczór. Każde spotkanie kończyło się szybkim pocałunkiem bruneta w policzek Naruto i niczym więcej. Ta cała sytuacja zaczynała już go męczyć. Pragnął go jak nikogo innego, a sny, które miewał co noc jeszcze bardziej to potęgowały. Jeszcze nigdy swoim życiu nie miał tak długiego okresu abstynencji seksualnej.

Jego ciało powoli się uspokajało, ale w jego sercu i umyśle panował totalny chaos.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
To czekanie mnie dobijało. Lezałem na kanapie w naszej kryjówce i odliczałem czas do zachodu słońca. Wtedy będę mógł stąd wyjść i udać się w jedyne miejsce, w którym pragnę być. Jest trudno. Cholernie trudno. Tak bardzo pragnę Naruto, a nie mogę nic zrobić. Przebywanie z nim, blisko niego i nie mogąc go dotknąć czy pocałować, jest dla mnie torturą, którą coraz trudniej znieść. A myśl, że on również mnie pragnie, potęguje jeszcze bardziej to co czuje.
– Kiedy ostatnio jadłeś coś porządnego? – Przewróciłem oczami, słysząc zatroskany głos mojego brata.
– Wczoraj.
– Coś porządnego, a nie krew jakiegoś bezpańskiego psa.
– Itachi proszę cię, nie zaczynaj znowu.
– Sasuke to mi się bardzo, ale to bardzo nie podoba. Martwię się o ciebie. Chciałbym żebyś go nigdy nie spotkał.
– Ale ja się cieszę, że go poznałem – wyszeptałem do siebie, ale nie miałem wątpliwości, że on to słyszy.
– To się źle skończy i dla niego i dla ciebie. W końcu nie wytrzymasz i zrobisz mu krzywdę. A gdy to się stanie, umrzesz i ty. Jak myślisz ile ten związek potrwa? Załóżmy, że kilka lat. On w końcu zauważy, że się kompletnie nie starzejesz. I co wtedy? A tak poza tym Naruto jest człowiekiem i ma swoje potrzeby, których ty nie spełnisz, a on twoich. Tez związek nie ma przyszłości. Przyniesie ci tylko ból i cierpienie.
– Skończyłeś?
Westchnął głośno.
– Na dzisiaj tak. Słońce już zaszło. – Wyszedł z pokoju.
Zdaję sobie sprawę, że on ma racje i pewnie jeszcze niedawno bym go posłuchał. Lecz teraz w moje głowie i sercu jest tylko Naruto. I kompletnie nie wiem co mam robić.

Opuściłem kryjówkę i z prędkością błyskawicy poszedłem na stacje.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto siedział na zapleczu. Stopy postawił na drugim krześle i odchylił głowę na oparcie, zamykając oczy.
– Coś ty taki zmęczony? – zapytał Kiba wchodząc na zaplecze. – Widzę, że twój książę nie daje ci spać.
– Taaa… – odpowiedział w zamyślenie, tak naprawdę nawet nie słuchał paplaniny przyjaciela.
– Bardzo się cieszę, że twoje życie erotyczne jest takie bogate.
– Bogate życie erotyczne? – Przyjaciel wyrwał go z zamyślenia. – Czyje?
– Jak to czyje? No twoje. Czy ty w ogóle mnie słuchasz?
– Moje życie erotyczne to jedna wielka depresja. Jest jak Rów Mariański – 10 km pod poziomem morza, gdzie nie docierają żadne światło i ciepło.
– Rozumiem – powiedział wolno Kiba zastanawiając się przez chwilę. – Nie. Jednak nie rozumiem. Chcesz powiedzieć, że ty i Sasuke… że wy…
– Tak. Do niczego między nami nie doszło. I chyba nie dojdzie. Nigdy mnie nie pocałował. No może poza pocałunkiem w policzek. Nie wspomnę już o czymś więcej. Za każdym razem, gdy próbuję go zaprosić do siebie, to on mnie czymś zbywa. Na początku mi to nie przeszkadzało, ponieważ myślałem, że to kwestia bliższego poznania. Ale teraz się dobrze znamy. A przynajmniej mam taką nadzieje. – Ostatnie słowa wyszeptał do siebie.
– Hmmm… Bardzo to dziwne. On patrzy na ciebie takim wygłodniałym wzrokiem. Może coś jest z nim nie tak.
– Ale co?
– No nie wiem. Mówicie sobie o wszystkim?
– Cóż… – Blondyn zamyślił się. – Nie powiedziałem mu o kilku rzeczach.
– Może on to wyczuł i tobie też o czymś nie mówi.
– Może – powiedział zamyślony.
– Zaraz kończymy zmianę. – Kiba spojrzał na zegarek. – Twój książę pewnie już na ciebie czeka.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Cześć. – Przywitałem się z Naruto jak tylko wyszedł ze stacji.
– Cześć. – Spojrzał na mnie jakoś tak… obojętnie.
Był dzisiaj jakiś przygaszony.
– Jak było w pracy? – zapytałem.
– Dobrze. A u ciebie?
– Też. Na co masz ochotę?
– Chodźmy się gdzieś napić.
Zmarszczyłem brwi. Nie widziałem go nigdy pijącego alkohol. Poszliśmy do klubu, w którym pierwszy raz go spotkałem. Usiedliśmy przy barze.
– Cześć Naruto. – Przywitał się barman, posyłając mu szeroki uśmiech, a we mnie się zagotowało. Feromony Naruto przyciągały stanowczo za dużo facetów.
– Cześć Hisaki. – Odwzajemnił się uśmiechem.
– Dawno cię tu nie było. Podać to co zwykle?
– Tak, poproszę. Sasuke co dla ciebie?
– To samo. – Cokolwiek to jest.
Po chwili sączyliśmy już nasze drinki. A konkretnie to ja sączyłem, a Naruto wypił w ekspresowym tempie i zamówił następną kolejkę. Coś było nie tak.
– Zatańczymy?! – krzyknął Naruto kończąc 3 drinka.
Jego policzki były lekko zarumienione. Wyglądał tak przesłodko. Wziął mnie gwałtownie za rękę. Znowu tego nie wyczułem. Pociągnął w stronę parkietu. Zarzucił ręce na moją szyję i przylgnął do mnie. Ułożyłem ręce na jego biodrach. Pierwszy raz trzymałem go tak w ramionach. Jest tak blisko. Czułem jeszcze intensywniej jego zniewalający zapach i ciepło. Słyszałem dudnienie w moich żyłach. Moje serce zaczęło szybciej bić i czułem, że robi mi się gorąco. Co jest bardzo dziwne, ponieważ jestem wampirem. Poruszaliśmy się wolno w rytm jakieś piosenki. Jego niebieskie oczy wpatrywały się w moje bardzo intensywnie. Przymknął oczy i położył głowę na moim ramieniu. Czułem na szyi jego przyspieszony oddech. I nagle musnął mnie nosem, a mnie sparaliżowało. Wciągnąłem głośno powietrze i wstrzymałem oddech. A on z premedytacją zrobił to znowu, a zaraz potem poczułem w tym miejscu jego usta. Zacisnąłem mocniej dłonie na jego biodrach. Spiął się i podniósł głowę, ale na mnie nie spojrzał.
Kontroluj się Sasuke. Kontroluj – mówiłem do siebie w myślach.
Wolna piosenka się skończyła i Naruto zdjął ręce z mojej szyi, a ja go puściłem. Podeszliśmy do baru i Naruto zamówił kolejnego drinka.
Coś jest nie tak. Czuję to przez cały wieczór. W ogóle prawnie nie rozmawiamy. Może miał ciężki dzień w pracy.
– Muszę do kibelka! – przekrzyczał głośną muzykę.
Chwiejnym krokiem poszedł w stronę WC i już wiem, że nie mogę pozwolić mu więcej pic.
– Wychodzimy Naruto – odezwałem się, gdy tylko wrócił z łazienki. – Już zapłaciłem. – Dodałem szybko, widząc, że wyjmuje portfel.

Szliśmy w milczeniu, co się nigdy wcześniej nie zdarzało. Może to alkohol tak na niego działa. Od czasu do czasu zataczał się, a gdy próbowałem go złapać, odtrącał mnie.
– Naruto czy coś się dzisiaj wydarzyło? – Przerwałem panującą miedzy nami ciszę.
– Nie. Czemu pytasz? – Nie spojrzał na mnie.
– Jesteś jakiś dziwny.
– Wydaje ci się.
Och no błagam. Nie trzeba być wampirem, żeby wyczuć, że coś jest nie tak.
W końcu dotarliśmy pod jego dom.
– Wejdziesz? – Odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie uważnie.
– Jesteś pewnie zmęczony.
– Nie jestem – odpowiedział szybko.
Widziałem w jego oczach jakąś dziwną determinacje.
– Muszę jeszcze iść do pracy.
Zmrużył oczy i od razu rozpoznałem, że jest zły. Chociaż przy mnie nigdy się nie denerwował.
– Czy ja ci się podobam? – Jego pytanie całkowicie mnie zaskoczyło.
– Oczywiście, że tak. Jesteś najbardziej niesamowitą osobą jaką znam.
– Więc czemu nigdy mnie nie pocałowałeś? – Spojrzałem na niego autentycznie szokowany. – I nie chodzi mi o pocałunki w policzek. – Dodał jakbym nie rozumiał tego co mówi. – Nie wspomnę już o dotykaniu czy czymś więcej. Sasuke jak tak bardzo cię pragnę – powiedział cicho, a ja przekroczyłem następny poziom szoku. Wiedziałem o tym, ale nie myślałem, że mi to powie. – Tak bardzo chciałbym cię dotknąć, pocałować. Ale dzisiaj w klubie, spiąłeś się, gdy to zrobiłem. Miałem wrażenie, że to sprawia ci… nie wiem jak to nazwać. Ból? W każdym bądź razie nie czułeś się komfortowo. Sasuke mam taki mętlik w głowie. Nigdy przedtem nie pragnąłem być z kimś, tak jak z tobą.
– Naruto ja też chcę być z tobą.
– Ale…? – Jego pytanie mnie zaskoczyło.
Skąd on do cholery jasnej wie, że jest jakieś ale. I co ja mam mu powiedzieć? Prawdy nie mogę. Chociaż bardzo bym chciał. Ale wtedy stracę go na zawsze.
– Naruto naprawdę musze już iść do pracy. Pogadamy o tym kiedy indziej. Gdy będziesz trzeźwy.
– Nie jestem aż tak pijany. – Spojrzał na mnie z wyrzutem. – Jesteś impotentem?
– Hehe. – Wybuchnąłem śmiechem. – Do tego mi naprawdę daleko.
– To nie wiem czemu nie chcesz…
Zamknąłem jego usta szybkim muśnięciem moich warg. To krótkie wydarzenie, nietrwające nawet sekundy, wywołało w moim ciele istny chaos.
– Dobranoc Naruto. – I nim zdążył coś powiedzie albo mnie złapać, odszedłem szybko.
Muszę sobie naprawdę wszystko przemyśleć. Czy jest sens, żeby w to dalej brnąc? Naruto nie może być mój, a ja nie mogę być jego. Jeśli to zabrnie jeszcze dalej będziemy obaj bardzo cierpieć.
– Kurwa! Nienawidzę, kiedy Itachi ma racje.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto dotknął swoich ust i zastanawiał się, czy to mu się nie przewidziało. To było tak krótkie doznanie, że aż nie do wiary. Z jeszcze większym mętlikiem w głowie, poszedł do domu. Mimo wypitej ilości alkoholu nie mógł długo zasnąć.
– Czy można to uznać za pocałunek? – myślał.
Odwrócił się w stronę okna i zapatrzył w drugi budynek. W końcu powieki zaczęły mu ciążyć i ogarnęła go senność.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto siedział na zapleczu. Oparł łokcie o stół i schował głowę w dłoniach. Czuł się fatalnie. Miał wrażenie, że mózg mu rozsadzi czaszkę. Nie pamiętał kiedy ostatnio miał takiego kaca. W sumie ból głowy był niczym, w porównaniu do wspomnień z wczorajszego wieczora. Pamiętał wszystko bardzo dokładnie. Zawsze wszystko pamiętał, nieważna jak dużo wypił. Jednak ten jeden jedyny raz chciałby żeby mu się film urwał. Odstawił przy Sasuke idiotyczne przedstawienie i było mu bardzo wstyd.
– Widzę, że ktoś tu miał bardzo ciężki wieczór.
Naruto spojrzał na Kibę, który uśmiechał się złośliwie.
– KIBA!!! – Przeciągnął jego imię. – Jestem kompletnym idiotą i debilem.
– To raczej nie nowina.
– Kiba mógłbyś być dla mnie milszy. – Schował twarz w dłoniach. –Weź mi łeb rozwal. – W odpowiedzi usłyszał cichy chichot.
Po chwili poczuł na swoim karku zimną szklankę. Podniósł głowę o Kiba uśmiechnął się do niego delikatnie. W jednaj ręce trzymał szklankę z wodą, a w drugiej jakieś tabletki.
– Weź to. Pomoże na kaca.
– Zrobiłem z siebie idiotę przed Sasuke. Za dużo wypiłem i chciałem zaciągnąć go do łóżka. Co mi się oczywiście nie udało. Jak ja mu spojrzę w oczy po czymś takim? Pewnie myśli o mnie jak najgorzej.
– Sasuke? – zdziwił się Kiba. – Naruto jesteś facetem, a każdy facet myśli o seksie.
– Nie każdy.
– Każdy. Uwierz mi. Sasuke też.
– Nawet jeśli, to i tak czuję się jak skończony idiota.
– Eh… Nie przesadzaj. – Kiba poklepał go ramieniu. – Jak leki zaczną działać, to rusz swoją seksowną dupę do roboty. – Chichocząc wyszedł z zaplecza.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Blondyn stał przed stacją i rozglądał się na około. Swoją zmianę skończył już 20 min temu. Byłby już dawno w domy, ale został i czekał.
– Naruto? Co ty tu jeszcze robisz? – zapytał zdziwiony Inuzuka, który wyszedł z budynku by wymieć worki na śmieci.
– Czekam na Sasuke. Ale on już chyba nie przyjdzie. Wszystko zepsułem. – Spojrzał na swoje stopy.
– Może mu coś wypadło.
Taa. Jasne. Dziwnym zbiegiem okoliczności po moim wczorajszym żenującym przedstawieniu.
– Zadzwoń do niego.
– Nie mogę.
– Oj, Naruto nie unoś się tak honorem.
– Nie o to chodzi. Nie mam jego numeru.
– Co? – Kiba spojrzał na niego zdziwiony. – Od miesiąca spotykasz się z facetem i nie masz jego numeru?
– Nie mam. Gdy go o niego poprosiłem, powiedział, że ktoś mu ukradł telefon i jest w trakcie załatwiania nowego. A potem mi to wyleciało z głowy. Z resztą to już nie ważne. Może tak naprawdę nie chciał mi dać. Nie przyszedł dzisiaj, więc to wszystko tłumaczy. Idę do domu. Dobranoc Kiba.
– Naruto. – Blondyn odwrócił się w stronę przyjaciela. – Nie skreślaj go tak od razu. Może naprawdę mu coś wypadło.
– Czemu go bronisz? On odebrał ci faceta.
– Ale jesteś z nim szczęśliwy.
– Jak widać nie do końca. Cześć.
– Cześć.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Sasuke co ty tu robisz? – Przewróciłem oczami słysząc głos mojego brata.
– Mieszkam.
– Jest już po zachodzie słońca. Nie idziesz…
– Nie.
– Coś się stało? – W jego głosie usłyszałem autentyczną troskę.
– Muszę ochłonąć. I Naruto też. – Spojrzałem na brata. – Być może miałeś racje. – Nienawidzę tego mówić.
– Być może? – Itachi uniósł jedną brew do góry.
– Miałeś racje. Masz racje. – Poprawiłem się i westchnąłem głośno. – Muszę to jakoś zakończyć. Ale nie wiem jak.
– Możesz po prostu zniknąć.
– Nie mogę tego tak załatwić.
– Nie ważne co zrobisz i tak go zranisz. Gdy znikniesz bez słowa, zaoszczędzisz i jemu i sobie niezręcznej rozmowy.
– Tak postępują tchórze. Uchiha nie są tchórzami.
– Owszem nie jesteśmy. Ale czasami tak trzeba postąpić. Pamiętasz jak byłeś jeszcze człowiekiem i mówiłem ci żebyś nie prowokował ojca. Musiałeś schować swoją dumę i być uległym wobec niego. Teraz sytuacja jest podobna. Jak mu wytłumaczysz, że chcesz odejść? Przecież on nie zrobił nic złego. Ty z resztą też nie.
– Okłamuję go.
– Nie mogłeś przecież postąpić inaczej. Myślę, że to najlepsze rozwiązanie w tej sytuacji.
Spojrzałem smutno za okno. Nienawidzę, kiedy Itachi ma racje.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Minęło 5 dni od mojego ostatniego spotkania z Naruto. Jak pieprzony masochista, od razu po zachodzi słońca, szedłem żeby go obserwować. To co widziałem rozrywało moje serce na tysiące kawałeczków. Widziałem jak każdego dnia robi się coraz smutniejszy, przygnębiony. Nawet do klientów się nie uśmiechał. Nie próbował ukrywać swoich emocji. Nie raz chciałem do niego podejść. Ale nie wiedziałem co miałbym mu powiedzieć. Im więcej czasu mijało, tym było mi trudniej z nim porozmawiać. Coraz częściej rozważałem pomysł mojego brata, by wyjechać jak najdalej od niego. Ale jakaś część mnie nie pozwalała mi na to.

Patrzyłem jak wielka czerwona kula powoli znika za budynkami, a niebo przybierało granatowy odcień. Ludzie zapalali światło. Miasto budziło się do nocnego życia, podobnie jak ja.
Wyszedłem z kryjówki. Nogi niosły mnie przez ulice miasta w stronę domu blondyna. Miałem w planach popatrzeć trochę na niego. Ale jak zwykle z moich planów nic nie wychodziło, ponieważ zawsze kończyło się na całonocnym obserwowaniu go.
Mój tradycyjny punkt obserwacyjny – dach budynku po drugiej stronie ulicy. Oparłem się o balustradę. Dzisiejszej nocy Naruto powinien mieć wolne. Obserwowałem okna jego mieszkania i po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że nie ma go w domu. Dziwne. Wytężyłem wszystkie swoje zmysły. Wyczułem jego zapach. Prowadził na stację benzynową.
Czy ten chłopak chce się zapracować na śmierć?
Ruszyłem w stronę jego pracy. Gdy tylko zbliżyłem się do budynki, wyczułem coś niepokojącego. W powietrzu można było wyczuć dziwne napięcie i strach. Zaniepokojony wpadłem do budynku. To co zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach.

C.D.N.


niedziela, 2 sierpnia 2015

Jeden jedyny raz

Konnichiwa!!
Witajcie kochani. Wiem, że długo nie pisałam, ale nie mam niestety zbyt dużo czasu no i wena też szwankuje. Cały czas próbuję coś pisać. Mam dla Was dzisiaj opowiadanko mam nadzieję, że się Wam spodoba. Na razie niestety musicie zadowolić się tym one-shotem. Nie wiem kiedy pojawią się kontynuacje moich dłuższy opowiadań. Ale pracuje nad nimi możecie być tego pewni. Proszę o cierpliwość. I dziękuję za Wasze komentarze, które zawsze mnie motywują do pisania, nawet jeśli to tak długo trwa. Bardzo się cieszę, że ktoś jeszcze zagląda na moje blogi. Nie przedłużając zapraszam na opowiadanko i przepraszam za błędy, ale nie mam już za bardzo czasu żeby wszystko sprawdzać.
Pozdrawiam. Wasza Hikaru-chan

~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~


Jeden jedyny raz

Naruto Uzumaki siedział na krześle przed salą, gdzie obradowała rada Kage. Wojna skończyła się kilkanaście dni temu, ale pewne decyzje wymagały natychmiastowego podjęcia. W tym właśnie momencie ważą się losy jego najlepszego przyjaciela. Naruto i Sasuke po zakończeniu wojny trafili do szpitala. Gdy zostali wypisani, Uchiha od razu trafił do celi. Blondyn nie miał wątpliwości, że tę decyzję podjął Raikage, który nigdy nie darzył sympatią Uchihy. Naruto kręcił się zniecierpliwiony na krześle i próbował coś dosłyszeć z sali obok. Jednak żadne dźwięki się nie wydostawały. Po jakieś pół godzinie drzwi się otworzyły i na progu stanął Shikamaru.
– Naruto wzywają cię – odezwał się.
Blondyn próbował wyczytać coś z jego twarzy, ale Nara jak zwykle miał znudzoną twarz, z której trudno było cokolwiek zauważyć. Podniósł się z krzesła i wszedł za przyjacielem do pomieszczenia. Nie było w nim nic nadzwyczajnego. Na samym środku stał duży okrągły stół, za którym siedzieli Kage. Z trzech stron były wielkie okna, z których roztaczał się widok na Konohę.
– Witaj Naruto – przywitał się Tsunade.
– Witam.
– Wybacz, że kazaliśmy ci tak długo czekać.
– Nic się nie stało. Zastanawiam się tylko, dlaczego mnie tu wezwaliście.
– Długo się zastanawialiśmy co zrobić z Uchihą – zaczął Raikage.
– Nadal nie rozumiem dlaczego tu jestem. To co zrobicie z Sasuke jest waszą decyzją. I bez względu na to jaka ona będzie zamierzam ją zaakceptować.
– Oh. Czyżby? – Raikage oparł głowę na splecionych dłoniach i przyglądał mu się uważnie. – Nie raz dałeś do zrozumienia jak ważny jest dla ciebie ten zdrajca.
– Zasługi Sasuke na wojnie są niezaprzeczalne – odezwał się Gaara widząc, że Naruto zamierza coś powiedzieć. – Jego zbrodnie także. Mamy bardzo trudną decyzję do podjęcia.
– Dlatego nie my ją podejmiemy – wtrącił się Tsuchikage.
– Naruto ty zadecydujesz co się stanie z Sasuke – odezwała się Tsunade.
Blondyn spojrzał na nią zszokowany.
– Jeśli chcesz być Hokage musisz być gotowy na podejmowanie trudnych decyzji – wtrącił się Raikage. – Ostrzegam się jednak. Od tego co postanowisz zależeć będzie nie tylko przyszłość Uchihy, ale także i twoja. Masz czas do jutra do południa. Myślę, że na tym możemy skończyć naszą naradę. – Podniósł się, przeszedł koło Naruto nie zwracając na niego uwagi i wyszedł z pomieszczenia.
– Dlaczego ja? – zapytał, gdy przechodziła koło niego Tsunade.
– Bo znasz go lepiej niż ktokolwiek inny.

~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~
Sasuke Uchiha siedział na pryczy w celi. Patrzył z małego okienka na przesuwające się chmury. Siedział tu już od tygodnia. I jedynymi osobami, które widział byli strażnicy, którzy przynosili mu jedzenie. Przymknął na chwilę oczy i pozwolił sobie na wspomnienia. Teraz miał bardzo dużo wolnego czasu i marnował go na rozmyślanie. Ostatnie wydarzenia wstrząsnęły nim bardziej niż się tego spodziewał. Wsłuchiwał się w ciszę panującą na około niego. O czasu do czasu słyszał jakieś kroki i odgadywał do jakiego strażnika należały. Teraz też słyszał kroki, które zbliżały się do jego celi. Uśmiechnął się delikatnie, gdy znowu zapadła cisza.
– Tak się zastanawiałem, kiedy w końcu mnie odwiedzisz.
– Nikogo do ciebie nie dopuszczają.
– Więc co tu robisz Naruto? – Otworzył oczy i spojrzał na przyjaciela.
– Sasuke…
– Wiem o wszystkim – przerwał mu. – Wiem, że kazali ci zadecydować o moim losie. – Naruto spojrzał smutno na przyjaciela. – Nie patrz tak na mnie.
– To znaczy jak?
– Jakbyś cierpiał. – Blondyn spuścił wzrok na swoje stopy. – Po co tu przyszedłeś? Prosić mnie o radę? Hehe. W tej jednej sytuacji nie mogę ci doradzić. A poza tym obaj dobrze wiemy jaką musisz podjąć decyzję, żeby dogodzić Kage.
– Sasuke ja…
– Cokolwiek postanowisz, przyjmę tą decyzje z godnością i nie będę miał ci tego za złe. Nie zaprzątaj sobie tym niepotrzebnie głowy. Decyzja i tak została podjęta, a ty zostałeś wybrany, żeby ją ogłosić. To wszystko.
– Sasuke…
– Daj spokój. Zasłużyłem sobie na to.
– Ale oni nie wiedzą…
– I niech tak lepiej zostanie.
– Ale…
– Tak musi być. Jestem ostatni z klanu Uchiha. To mój klan doprowadził do tej wojny. Z moją śmiercią zniknie ostatnie zagrożenie dla tego świata.
– Mylisz się.
– Naturo idź już. – Spojrzał na niego. – Musisz zrobić to czego się od ciebie oczekuje. W przeciwnym razie nigdy nie spełni się twoje marzenie.
Naruto podszedł do krat i złapał jeden pręt.
– A co z naszym marzeniem o lepszym świcie?
– Zostawię go tobie.
– Nienawidzę cię Draniu.
– Wiem Naruto, wiem. – Uchiha przybliżył się do krat i złapał za ten sam pręt do blondyn, ale trochę wyżej.
– Znowu masz zamiar mnie zostawić – wyszeptał Uzumaki.
– To nie zależy ode mnie, ani od ciebie. – Dłoń Uchihy zsunęła się na dłoń Naruto. – Dasz sobie rade. Wierzę w ciebie, tak jak ty zawsze wierzyłeś we mnie. Idź już proszę cię.
Przez dłuższą chwilę wokół nich panowała niczym niezmącona cisza. Naruto czuł przyjemne mrowienie i ciepło rozchodzące się od ich złączonych dłoni.
– Masz jakieś ostatnie życzenie?
– Od ciebie niczego już nie chce. No może mógłbyś od czasu do czasu postawić kwiaty na moim grobie. Jeśli to tylko będzie możliwe i pochowają mnie w Konoha.
– O to raczej nie musisz prosić. To oczywiste.
– W takim razie niczego już nie potrzebuje.
– Jesteś największym Draniem jakiego znam.
– A ty jesteś najgłupszym Młotkiem jakiego spotkałem w życiu.
Naruto puścił karaty i odwrócił się plecami do bruneta.
– Do jutra Uchiha.
– Do jutra Uzumaki.

Blondyn ruszył szybkim krokiem do wyjścia. Wiedział, po prostu to czuł, że Sasuke uśmiecha się delikatnie, a jego, na pozór obojętne, oczy przepełnia cierpienie.
„Tak musi być”. „Tak musi być”. Tak musi być”. – W głowie cały czas słyszał jego słowa.
– Tak nie musi być – wyszeptał i opuścił podziemne więzienie.

~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~
Był już późny wieczór. Naruto siedział na ławeczce, tej samej na której opłakiwał śmierć swojego ukochanego mistrza, i rozmyślał. Godziny płynęły. Świt zbliżał się nieubłagalnie, a po nim przed południe i południe, kiedy to będzie musiał ogłosić swoją decyzje. Ale czy rzeczywiście swoja? Czy Naruto jest gotów skazać na śmierć najważniejsza dla niego osobę? Ale jak inaczej może go uratować?
– Naruto co ty tu robisz? Wiesz, która jest godzina? – Znajomy głoś wyrwał co z zamyślenia.
– Iruka-sensei. – Blondyn posłał mu delikatny uśmiech. – Nie mogę spać.
– Dużo ludzi ma teraz problemy ze spaniem. – Mężczyzna usiadł koło niego. – Wierze, że niedługo wszystko wróci do normy. Potrzeba tylko czasu.
– Niektórzy go nie mają – wyszeptał blondyn.
– Kakashi mi powiedział, czego zażądali od ciebie Kage. Myślę, że to za duże brzemię na twoje barki. Nie rozumiem jak Tsunade-sama mogła na to pozwolić.
– Nie wiem co mam robić.
– Cóż, to naprawdę beznadziejna sytuacja. Nie powiem ci co masz zrobić. Ale dam ci jedną radę. Kieruj się tym, czym zawsze się kierowałeś, ponieważ większość twoich decyzji wyszła ci na dobre.
– Ale to nie mi ma wyjść na dobre.
– A nam wyszło na złe? – Naruto spojrzał zaskoczony na nauczyciela. – Uratowałeś świat shinobich to chyba coś znaczy. – Uśmiechnął się Iruka. – Idź do domu i spróbuj się przespać.
– Iruka-sensei nie jestem już dzieckiem. – Blondyn naburmuszył się.
– Hehe… – roześmiał się Umino i poczochrał mu włosy. – Dla mnie zawsze będziesz moim najlepszym i najzdolniejszym małym uczniem.
– Tylko nie traktuj mnie tak, jak zostanę Hokage. – Uśmiechnął się szeroko.
– Na razie nim jeszcze nie jesteś. Więc śmigaj do domu. – podniósł się z ławki. – Chyba nie chcesz żebym cię odprowadził?
– Nie dzięki. Sam trafie. Dziękuję Iruka-sensei. Dobranoc.
– Dobranoc Naruto.

~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~
Naruto siedział przed salą obrad Kage. Noc i poranek nadeszły zdecydowanie za szybko. Ciężkość decyzji, którą musiał podjąć nie pozwoliła mu zmrużyć oka. Był bardzo zmęczony psychicznie. Westchnął głośno i schował twarz w dłonie. Nagle do jego uszu doszedł dźwięk łańcuchów. Nie miał wątpliwość kto się do niego zbliżał. Wystarczyłoby tylko podnieść głowę, a zatonąłby w spojrzeniu czarnych oczu.

Sasuke przyglądał się blondynowi. Wyglądał koszmarnie. Miał podkrążone oczy, a pod nimi widniały sińce. Ostatni raz widział go takiego podczas wojny. Spojrzał na swoje skute kajdanami ręce. Naprawdę oni wszyscy myśleli, że to go powstrzyma? Mógłby bez problemu je rozerwać, uciec z wioski i zaoszczędzić Naruto podjęcia ciężkiej decyzji. Mógł uciec już dawno, ze swojej celi. Ale z jakiegoś powodu tego nie zrobił. Wiedział, że Naruto poszedłby za nim. Tym razem by nie odpuścił.

Drzwi do sali otworzyły się i wyszedł z nim Shikamaru.
– Naruto, Sasuke chodzicie. Kage czekają na was.
Uzumaki wstał z krzesła i nie obdarzając Sasuke spojrzeniem wszedł do pomieszczenia. Brunet podążył jego śladem.
– Witaj Naruto. Podjąłeś już decyzje? – odezwał się Raikage.
Blondyn podniósł głowę i spojrzał na mężczyznę.
– Tak – odpowiedział krótko.
– Więc podziel się nią z nami. – Kontynuował Raikage.
Naruto westchnął głośno.
– Sasuke niewątpliwie zrobił wiele złych rzeczy i musi ponieść za nie kare. – Spojrzał na Uchihę i zamarł.
Sasuke patrzył na niego łagodnie, a na jego twarzy wypisany był spokój. Ktoś inny by tego nie zauważył. Ale Naruto był chyba jedyną osobą, która potrafiła zauważyć w jego twarzy subtelne zmiany. Jego kąciki ust były lekko skierowane do góry, przez co wyglądał tak jakby chciał mu dodać otuchy. Swój wzrok skierował na Kage.
– Nie możemy jednak zapomnieć o ostatnich wydarzeniach. Sasuke bardzo przysłużył się na wojnie. Gdyby nie on nie było by nas tutaj. Albo raczej bylibyśmy, ale tkwilibyśmy w iluzji. – Naruto spojrzał na Raikage, który głośno wciągnął powietrze. – Postanowiłem darować mu życie.
– Chyba sobie kpisz. – Raikage uderzył dłonią w stół i poderwał się na równe nogi. – Myślałem, że nasz więcej oleju w głowie.
– Raikage-sama. – Naruto patrzył mu prosto w oczy. – Sasuke zostanie ukarany za swoje zbrodnie.
– Och. Czyżby? Masz zamiar go ukarać życiem? Większej bzdury nie słyszałem nigdy w życiu.
– Tak. Jego karą będzie życie. Zamierzam zapieczętować jego sharingana. Na zawsze. – mówiąc ostatnie słowa spojrzał na Uchihę, który nie ukrywał szoku. – Największą dla niego karą będzie niemożność używania sharingana i swoich najpotężniejszych technik. Myślę, że wielką startą by było, gdyby taki potężny shinobi został zabity.
– Mam nadzieję, że liczysz się z konsekwencjami swojej decyzji?
– Tak.
– Naruto jak masz zamiar zapieczętować sharingana? – zapytał Tsuchikage.
– Mój klan specjalizował się w technikach pieczętujących. Mój ojciec zanim odszedł, powiedział mi, gdzie ukrył księgę z najpotężniejszymi pieczęciami. Przestudiowałem ją. Jest tam technika, która pieczętuje techniki wzrokowe. Jest bardzo potężna. Gdyby osoba, na którą zostanie ona nałożona, będzie próbowała ją złamać, umrze. Mogę ją nałożyć choćby i zaraz.
– Więc zrób to – rozkazał Raikage.

Naruto westchnął głośno i podszedł do Uchihy. Spojrzał na niego. Sasuke znowu miał obojętny wyraz twarzy.
– Wybacz mi – wyszeptał.
– Rób co masz robić. Miejmy to już za sobą. – Jego głos był lodowaty.
Naruto poczuł w sercu bolesne ukłucie. Zrobił kilka pieczęci i przyłożył dłonie do oczu bruneta. Sasuke poczuł delikatne mrowienie. Blondyn zabrał ręce. Uchiha zamrugał kilka razy i spojrzał na Naruto.
– Sprawdźmy czy działa. – Zaproponował Raikage.
Naruto spojrzał na niego zaskoczony.
– Chyba nie sadzisz Raikage-sama, że jestem samobójcą? – odezwał się Sasuke.
Mężczyzna zmrużył oczy, po czym wyszedł bez słowa z pomieszczenia.
– Zdejmijcie mu kajdany – rozkazała Tsunade.
Sasuke rozmasował sobie nadgarstki.
– Uważam nasze spotkanie za skończone. Sasuke zapraszam do mojego gabinetu.
Naruto w milczeniu patrzył, jak Uchiha wychodzi za Hokage.
– Zaskoczyłeś mnie Naruto – odezwał się Gaara stojąc obok niego. – Wiedziałem, że nie skażesz go na śmierć, ale nie myślałem, że zapieczętujesz jego sharingana. – Spojrzał na niego uważnie. – Zawsze będę po twojej stronie. Pamiętaj o tym.
– Dzięki Gaara.
– Nie Naruto. To ja dziękuję. Pospiesz się i zostań Hokage. – rzucił na odchodne i pomachał mu ręką.
Naruto uśmiechnął się delikatnie, ale po chwili westchnął ciężko.

~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~
Był późny wieczór. Naruto siedział na szczycie góry z głowami Hokage. W wiosce było spokojnie. Mieszkańcy szykowali się do snu, a Naruto czuł, że dla niego będzie to kolejna nieprzespana noc.
– Hej. – usłyszał znajomy głos i spojrzał Sasuke.
– Hej – odpowiedział cicho.
– Wyglądasz koszmarnie – skomentował Uchiha.
– Źle spałem wczoraj w nocy. Właściwie od wojny źle sypiam.
– To zupełnie tak jak ja.
– Więzienna prycza to na pewno nie najwygodniejsze miejsce. – Zamyślony skierował swoje spojrzenie z powrotem na wioskę.
– Kiedy pieczęć przestanie działać?
Naruto spojrzał na niego zupełnie niezdziwiony.
– To zależy od osoby, na którą nałożona została pieczęć. Myślę, że za 3, 4 dni wszystko powinno wrócić do normy.
– Wiesz co się stanie jeśli Raikage się dowie?
– To rób tak, żeby się nie dowiedział.
– Czemu zawsze tak dla mnie ryzykujesz? Możesz już nigdy nie zostać Hokage.
– Co ma być to będzie.
– Naruto…
– Daj spokój. Chyba nie myślałeś, że pozwolę ci umrzeć? – Wstał i podszedł do krawędź klifu. – A poza tym zrobiłem to dla dobra świata shinobich. Nasza misja się jeszcze nie skończyła. Teraz dopiero mamy trudne zadanie. Utrzymać pokój, który kosztował nas tyle ofiar i wyrzeczeń.
Sasuke podszedł do niego.
– Nigdy nie odwdzięczę ci się za to co dla mnie zrobiłeś. Ale jeśli liczysz na coś więcej…
– Nie liczę. – Przerwał mu i spojrzał w czarne oczy. – Dobrze cię znam i wiem czego mogę się po tobie spodziewać. Nic na to nie poradzę, że się boisz.
– Nie boję się.
– Och. Serio? – Uniósł jedną brew.
– W przeciwieństwie do ciebie myślę o twojej przyszłości.
– Naprawdę? – W głosie Naruto słychać było kpinę.
– Tak. Naruto, już nigdy nie zawiodę cię jako przyjaciel.
Blondyn patrzył na niego w milczeniu i uśmiechnął się delikatnie. Sasuke odwzajemnił jego uśmiech.
– Masz się gdzie zatrzymać?
– Tak. Tsunade przydzieliła mi małe mieszkanko. Chyba spodziewała się takiej decyzji. Jest mniejsze niż twoja stara kawalerka.
– Taaa. Też mieszkam w czymś takim. Ale lepsze to niż spać pod chmurką, albo na więziennej pryczy. Dla samotnych osób przydzielają takie małe. Większe są zarezerwowane dla rodzin. Dobra czas na mnie. Może dzisiaj w końcu zasnę. Ty też powinieneś iść spać.
– Taaa. Tęsknię za porządnym łóżkiem, albo futonem.
– Dobranoc Sasuke. – Naruto uśmiechnął się ciepło.
– Dobranoc Naruto.
Blondyn odwrócił się i zaczął się wolno oddalać. Uchiha patrzył na niego. Zacisnął dłonie w pięści. Bił się ze swoimi myślami. Wiedział, że podjął dobrą decyzję. Chociaż on i Naruto będą cierpieć. Ale po pewnym czasie wszystko minie. Taką przynajmniej miał nadzieje. Takiego bólu w sercu nie czuł od czasu swojej walki z Naruto w Dolinie Końca, gdy odchodził do Orochimaru. Już wtedy wiedział, że ich więź będzie nie rozerwalna, a Naruto jest najważniejszą dla niego sobą w życiu. Przez 3 lata próbował odgonić od siebie te uczucia i myślał, że mu się to udało. Ale wtedy Naruto i Sakura odnaleźli kryjówkę Orochimaru i to ich spotkanie przebudziło wrzucone głęboko w jego serce uczucia. Teraz jednak znowu musiał porzucić uczucia do Naruto. Teraz nadszedł jego czas. Zostanie Hokage i nie może mieć w życiorysie takiej rysy, jak związek z facetem. O nie. Naruto musi pozostać ideałem, nieskazitelnym ideałem. Wystarczy, że on jest naznaczony.

~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~
Sasuke stal przy drzwiach i patrzył na swój nowy dom. Malutki pokój, w którym stało łóżko, stolik, 2 krzesła i duża szafa. Po prawej stronie od drzwi wejściowych znajdowało się wejście do łazienki. Po lewej stronie stała mała lodówka, kuchenka i szafka. Łóżko stało pod oknem naprzeciwko wejścia do pokoju.

Uchiha położył się łóżku i przymknął oczy.
– Samotność jest mi pisana. – wyszeptał.

~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~
Po dwóch godzinach leżenia plackiem, Naruto nareszcie udało się zasnąć. Jednak sen miał bardzo płytki i czujny. Zastanawiał się czy przypadkiem nie iść w końcu do Sakury po jakieś środki. Chciał w końcu po prostu zasnąć, spokojnie, bez żadnych myśli. Ból w sercu był tak nieznośny.
Czy kiedyś przestanie boleć?
Czas leczy rany – odezwał się Kurama.
Głupi Uchiha. Nienawidzę go.
On cię pewnie też nienawidzi.
Taaa. Nasze uczucia ją takie same.

Nagle poczuł jak jego materac ugina się pod czyimś ciężarem.
– Naruto śpisz?
– Właśnie udało mi się zasnąć, a ty mnie budzisz Draniu. Wiesz ile wysiłku kosztuje mnie zaśnięcie?
– Ja też nie mogą spać.
– To nie znaczy, że inni nie mają. – odwrócił się w stronę Uchihy.
Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu. Sasuke nachylił się nad Naruto, a ten wciągnął gwałtownie powietrze.
– Jeden jedyny raz – wyszeptał brunet.
– Nie chce. – Naruto odepchnął go od siebie i usiadł. – Gdy już raz tego posmakuję będę chciał więcej. Nie chce tego, wiedząc, że już nigdy nie będę mógł cię mieć. Wolę czuć ten ból co teraz. Niż potem odczuwać go jeszcze mocniej.
Uchiha położył dłoń na dłoni Naruto, która cały czas spoczywała na jego piersi.
– A jeśli powiem, że chcę czegoś więcej?
– Sam mnie odrzuciłeś. Sasuke czego ty naprawdę chcesz?
– Ciebie.
– Ale?
– Nie chcę żeby ludzie źle o tobie myśleli. Co sobie pomyślą, gdy dowiedzą się, że jesteś w związku z facetem? Ich bohater, przyszły Hokage nie jest taki idealny.
– Nikt nie jest idealny.
– Ludzie cały czas uważają mnie ze zdrajcę. Niektórzy mi wybaczyli, ale inni, podobnie jak Raikage, cały czas mnie obwiniają.
– Nic mnie to nie obchodzi. Mamy prawo być w końcu szczęśliwi, po tylu cierpieniach.
– Naruto ja nie mam prawa być szczęśliwy. Nie po tym co zrobiłem.
– Przestań to sobie wmawiać. Wkurzasz mnie tylko. – Naruto wbijał w niego zawzięte spojrzenie. Przymknął oczy i westchnął głośno. – Jesteś taki uparty. Nienawidzę cię za to.
– A ja cię kocham – wyszeptał Sasuke i przybliżył się do blondyna.
– To przestań się bać? – Spojrzał na niego.
– Nie chce cię zniszczyć, a to mi wychodzi najlepiej w życiu.
– Nie zgodzę się z tym. Próbowałeś zniszczyć naszą więź i to ci się nie udało.
– To dlatego, że jesteś taki cholernie uparty.
– Dwóch zawziętych uparciuchów. Nieźle się dobraliśmy. – Zachichotał Uzumaki. Sasuke przybliżył się jeszcze bardziej. – Nie. – Niebieskie oczy przepełnione były smutkiem.
– Mówisz to bez przekonania – powiedział cicho Uchiha i złożył na jego ustach delikatny pocałunek.
Naruto wciągnął głośno powietrze i zamknął oczy. Sasuke oderwał się od niego i spojrzał w jego twarz. Zaczął gładzić go po policzkach. Palcami przesuwał po jego bliznach. Zahaczał kciukami o jego lekko uchylone wargi, a potem ponownie złożył na nich pocałunek. Serce waliło mu jak szalone i czuł przyjemne ciepło rozchodzące się po jego ciele.
– Tak bardzo cię pragnę – wyszeptał gdy ponownie się od niego oderwał.
Naruto spojrzał prosto w czarne oczy, ale nic nie odpowiedział. Jego przyspieszony oddech mówił sam za siebie.
– Jeden jedyny raz – wyszeptał Naruto.
Zacisnął pięść na koszuli bruneta i przyciągnął go do namiętnego pocałunku. Sasuke objął go w pasie i położył na łóżku. Przesunął dłonie na jego twarz i pogłębił pocałunek. Ich języki zwarły się w pożądliwym tańcu. Naruto wplótł dłonie w czarne kosmyki. Raz po raz przeczesywał je palcami rozkoszując się ich miękkością. Uchiha przerwał pocałunek i spojrzał w twarz blondyna.
– Gdzie się nauczyłeś tak całować? – zapytał ledwo łapiąc oddech.
– Lata praktyki – Uśmiechnął się zadziornie.
– Lata praktyki powiadasz? – Jego dłonie wdarły się pod bluzkę blondyna. Przesuwał je ku górze, drażniąc opuszkami skórę.
– Nie musisz być taki delikatny. Nie jestem dziewczyną.
– Wiem. Ale chcę cię tak dotykać. Chcę cię doprowadzić do szału.
– Na razie tylko gadasz, a mało robisz Uchiha.
Sasuke podniósł go do góry i jednym ruchem zdjął bluzkę od piżamy. Ponownie przywarł do niego w namiętnym pocałunku. Naruto chwilkę siłował się z bluzą Uchihy. Rzucił ją niedbale na podłogę i zarzucił ręce na nagie ramiona bruneta przyciągając go jeszcze bliżej. Ciało Naruto rozgrzewało powoli zimną skórę Sasuke.
– Ale jesteś gorący – wyszeptał odrywając się na chwilę od jego ust.
– A ty zimny. – Wzdrygnął się blondyn, a na jego skórze pojawiła się gęsia skórka.
– To mnie rozgrzej.
Naruto przekręcił się i usiadł okrakiem na brunecie. Złapał go za nadgarstki i ułożył dłonie nad jego głową. Złączył ich usta w pożądliwym pocałunku. Podniósł się i zaczął przesuwał dłonie wzdłuż jego rąk na ramiona i klatkę piersiową. Czuł przez skórę jak brunetowi szybko bije serce. Sasuke patrzył na niego spod przymrużonych powiek. Uzumaki nachylił się i zaczął na zmianę całować i podgryzać jego szyję. Sasuke odchylił głowę do tyłu dając mu lepszy dostęp. Serce waliło mu coraz mocniej, a oddech przyspieszył. Tak bardzo go pragnął. Jego ust, dotyku. Jego całego. Naruto zaczął pieścić jego sutki. Przygryzał i ciągnął za nie, aż stały się twarde. Jego usta ponownie znalazły się na ustach Uchihy. Zaczął się o niego lekko ocierać.
– Podnieś biodra – wyszeptał i przygryzł mu ucho.
Sasuke wykonał polecenie i po chwili leżał już całkiem nagi pod blondynem. Miał na swoim ciele kilka blizn. Niektóre były bardzo świeże i przypominały Naruto przez co ostatnio przeszli. Muskał je delikatnie palcami, jakby się bał, że może mu sprawić ból. W ślad za dłońmi poszły jego usta. Przyspieszony oddech bruneta doprowadzał go do szału. Schodził ustami coraz niżej, a dłonie pieściły jego uda.
– Naruto… Ty chyba nie… – Oparł się na przedramionach.
– Nie chcesz tego Uchiha? – Blondyn spojrzał zadziornie w twarz kochanka.
– Nawet nie wiesz jak bardzo.
– Więc się zamknij i pozwól żebym cię rozpalił. Chcę zapamiętać tę noc do końca życia i każdy kawałek twojego ciała.
Sasuke mógł przysiąc, że przez chwilę w niebieskich oczach pojawił się smutek. Opadł na poduszkę.
– Rób co chcesz. Jestem twój. Zawsze – wyszeptał.
Wciągnął głośno powietrze, gdy poczuł na czubku penisa gorący oddech, a zaraz potem otoczyły go usta blondyna. Naruto wciągnął go głęboko w gardło, za chwilę wypuścił z ust, przesuwał językiem wzdłuż trzonu, aby ponowie otoczyć go ustami. Kilka razy powtórzył to samo. Poczuł jak penis bruneta staje się coraz większy i twardy. Sasuke zacisnął dłonie na kołdrze. Naruto przesunął usta na jądra i zaczął podgryzać delikatną skórę. Jedną dłonią pieścił jądra, a drugą penisa. Uchiha złapał go za włosy i pociągnął do góry, żeby złączyć ich usta w namiętnym pocałunku. Poczuł też trochę swojego własnego smaku.
– Gdzie ty się tego nauczyłeś? – wyszeptał ledwo łapiąc oddech.
– Nigdzie. Po prostu chcę ci sprawić przyjemność.
Sasuke przekręcił Uzumakiego na plecy.
– Pozwól, że ci pokaże, jakie to cholernie przyjemne.
Zdjął z niego spodnie i od razu zaczął pieścić jego członka. Naruto wciągnął głośno powietrze i wygiął ciało w lekki łuk, ocierając się torsem o tors bruneta. Wolną ręką zaczął pieścić jeden sutek, a ustami drugi. Schodził ustami coraz niżej. Przez chwilkę lizał i kąsał brzuch na wysokości pieczęci.
– Sasuke… – jęknął Naruto i złapał za czarne kosmyki.
– Niecierpliwy jak zwykle – wyszeptał Sasuke i po raz ostatni pocałował go w brzuch.
Zacisnął dłoń na penisie blondyna i spojrzał na niego.
– Chcesz, żebym zrobił ci to samo?
Naruto otworzył oczy i spojrzał w twarz kochanka. Na jego, zwykle bladej twarzy, gościł delikatny rumieniec, a na czole pojawiły się kropelki potu. Sasuke, pierwszy raz nie urywał swoich emocji.
– No dalej. Czekam.
Zacisnął mocniej dłoń na penisie. Jego przyspieszony oddech świadczył o tym, że jest już na skraju wyczerpania.
– Chcę ciebie.
– Odwróć się na brzuch i oprzyj się na przedramionach.
Naruto wykonał polecenie. Sasuke przylgnął do jego pleców. Blondyn poczuł przy pośladkach jego twardego penisa i zaczął się o niego ocierać. Uchiha obsypał pocałunkami jego kark i plecy. Schodził coraz niżej i niżej. Naturo jęknął głośno gdy jego język zaczął drażnić jego wejście. Wypchnął jeszcze bardziej biodra w jego stronę, a czoło oparł na poduszce. Uchiha zagłębił w nim język.
– Sasuke…
Poczuł na karku gorące usta bruneta.
– Jesteś taki cholernie seksowny. – Przygryzł mu ucho. – Wariuję przez ciebie.
Zaczął palcem drażnić jego wejście. Naruto jęknął głośniej i wypchnął biodra jeszcze bardziej w jego stronę. Spiął się lekko gdy poczuł w sobie palec. Sasuke poruszał nim delikatnie.
– W porządku Naruto?
– Dziwnie. – Jęknął głośno, gdy Uchiha trafił w czuły punkt. – Tam… Jeszcze…
Zaczął się nabijać na jego palec. Po chwili Sasuke dołączył drugi i zaczął go lekko rozciągać.
– Ah… jak dobrze… – jęczał Naruto wijąc się pod brunetem.
– Naruto zaraz oszaleję przez ciebie.
– Już myślałem, że oszalałeś.
– Dzisiaj kilka razy już.
Wyciągnął palce. Jego penis ocierał się o pośladki blondyna.
– Przestań się ze mną drażnić. – warknął zniecierpliwiony Uzumaki odpowiadając na każdy ruch kochanka.
Sasuke zaczął pieścić jego penisa i powoli zagłębił się w niego. Naruto wyprostował się na rękach i odchylił głowę do tyłu, jęcząc głośno. Uchiha przylgnął do jego pleców dociskając biodra. Muskał ustami jego kark. Naruto opadł z powrotem na przedramiona, a w jego oczach pojawiły się łzy.
– Naruto…
– Jest dobrze. Bardzo dobrze. – Poruszył biodrami. – Zrób to.
Brunet zaczął się wolno poruszać. Naruto ponownie wyprostował ręce i wychodził mu biodrami na spotkanie. Sasuke obsypywał jego plecy pocałunkami. W końcu złapali wspólny rytm. Co chwile przyspieszali by zaraz zwolnić. Obaj chcieli żeby ta chwila trwała i trwała. Sasuke wyszedł z Naruto.
– Co…
– Ciii… – Uchiha usiadł na łóżku. – Chodź do mnie. Chcę cię widzieć.
Naruto rozsiał się na jego kolanach, ponownie nabijając się na jego penisa. Zarzucił ręce na jego ramiona i spojrzał w czarne oczy, które przepełnione były miłością i pożądaniem.
– Jest mi w tobie tak dobrze Naruto – wyjęczał Sasuke opierając czoło o czoło blondyna.
Naruto zaczął się poruszać. Ocierali się torsami, bardzo powoli zbliżając się do spełnienia. Uchiha chciał złapać penisa blondyna, ale ten go powstrzymał.
– Chcę dojść z tobą.
– Jeny Naruto…
Sasuke położył go na plecach.
– Ah… Mocniej Sasuke…
Brunet złapał jego twarz w dłonie.
– Otwórz oczy.
Naruto wykonał jego polecenie. Patrzyli sobie prosto w oczy, gdy ogarnęła ich najprzyjemniejsza fala rozkoszy. Uchiha opadł na ciało blondyna. Odwrócili głowy w swoje strony. Sasuke odgarnął z mokrego czoła blond kosmyki. Naruto uśmiechnął się czule. Brunet zrobił to samo.
– Naruto k…
Uzumaki położył palec na jego ustach. W niebieskich oczach znowu przez chwile pojawił się smutek.
– Zróbmy to jeszcze raz. – Pocałował go namiętnie.
– Ale jesteś niewyżyty.
– Nie chcesz?
– Tego nie powiedziałem.
– Więc bierz się do roboty Uchiha.


Ciepłe promienie porannego słońca wpadały do sypialni przez okno wprost na twarz blondyna. Naruto odwrócił się i ręką próbował coś objąć. Gdy ta trafiła w pustkę, otworzył oczy. Kilka razy senne przesuwał dłonią po łóżku, ale miejsce było puste. Usiadł na łóżku i rozejrzał się po pokoju. Był sam. Jedynymi dowodami na to, że to co się stało w nocy nie było snem, były jego porozrzucane wszędzie rzeczy, brudna pościel i on sam oblepiony spermą. Podkurczył kolana i objął je ramionami. Z jego niebieskich oczu zaczęły lecieć łzy.
– Jeden jedyny raz – wyszeptał. – Głupi Uchiha. Nienawidzę cię.

~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~
Naruto siedział przy biurku. Sterta podpisanych dokumentów robiła się coraz większa.
– JESZCZE!!!! – wrzasnął i za chwilkę na jego biurku pojawił się kolejna starta papierów. – JESZCZE!!!!
– Naruto to już wszystko – odezwał się Shikamaru.
– Jak to wszystko? Dzisiaj był egzamin na genina.
– Podpisałeś te dokumenty jakieś 3 godziny temu. Jeny czy ty nawet nie czytasz tego co podpisujesz? Mogłem spokojnie dać ci do podpisu mój urlop.
– To naprawdę wszystko?
– Tak. Naruto powinieneś iść do domu i odpocząć. Od kilkunastu dni cały czas przesiadujesz w pracy. Jutro niedziela więc możesz wziąć sobie wolne.
– Nie…
– Poskarżę się Sakurze jak cię jutro zobaczę w pracy.
– Gdzie masz swój urlop? – zapytał pobladły Uzumaki.
– Naruto mówię poważnie. Chcesz mieć do czynienia z Sakurą.
– Eeee… Nieee.
– No to do zobaczenia w poniedziałek. – Shikamaru stanął przy otwartych drzwiach o spojrzał na blondyna.
– No co?
– Ty wychodzisz. Ja zamykam.
– Jeny Shika czasami jesteś gorszy od Sakury. – Naruto zabrał swój płaszcz i ruszył w stronę drzwi. – Widzimy się w poniedziałek. Cześć.
– Cześć. Odpoczywaj.
– Taaa.

Naruto oparł się o drzwi. W domu panowała kompletna cisza i ciemność. Zdjął buty i wszedł do salonu zapalając lampkę na stoliku. Oparł łokcie na kolanach i schował twarz w dłoniach. Westchnął głośno.

Nagle poczuł na ramionach czyjeś dłonie, które zaczęły go masować delikatnie.
– Bierzesz na swoje barki zbyt wiele pracy Hokage-sama.
– Hmmm… Jak dobrze – wymruczał blondyn.
Oparł się o oparcie kanapy, odchylił głowę do tyłu i spojrzał w uśmiechniętą twarz przybysza.
– Szybko wróciłeś z misji.
– Zawiedziony? – zaczął mocniej go masował. – Ależ jesteś spięty.
– To dlatego, że za każdym razem jak idziesz na misję, to wpadam w wir pracy.
– Ciekawe, kto mnie wysyła na te misje?
– Jakbym cię nie wysłał, to by mi się od ciebie oberwało.
– Jakżebym mógł podnieść rękę na Hokage.
– Oj mógłbyś. – Blondyn uśmiechnął się czule. – Jak tam misja? Chyba nie była taka trudna, skoro już wróciłeś?
– Strasznie za tobą tęskniłem, to dlatego. – Pochylił się i złożył na jego ustach czuły pocałunek.
– Sasuke. Nie wygodnie mi. – westchnął Naruto.
– Hehe. Jak dziecko.
Uchiha odszedł kanapę i usiadł koło blondyna. Naruto położył głowę na jego ramieniu.
– Tyle już lat minęło, a ty cały czas potrafisz mówić takie rzeczy.
– Mówię, co czuję.
– Cieszę się, że wróciłeś. Ten dom jest taki pusty bez ciebie. – Naruto spojrzał na niego. – Witaj w domu.
– Wróciłem. – Sasuke uśmiechnął się ciepło.
Blondyn usiadł na jego kolach i złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
– Myślałem Hokage-sama, że jesteś zmęczony.
– Och kochanie zapominasz o moich dużych pokładach energii.
– Spróbujmy je trochę wyczerpać w naszej sypialni.
– Czytasz mi w myślach.

Był środek nocy. Naruto spał wtulony w tors bruneta. Sasuke muskał delikatnie jego policzki, przeczesywał palcami blond kosmyki.
– Jeden jedyny raz… – wyszeptał.
– … trafia się taka miłość. – dokończył Naruto całując wnętrze dłoni Sasuke.
– Myślałem, że śpisz.
– Panie Uchiha chyba pan nie myślał, że na dzisiaj już skończyliśmy? Mam wolną całą niedzielę, a moje pokłady energii są w nienaruszonym stanie.
– A co z moim raportem z misji?
– Pieprzyć raport.
– Ależ Hokage-sama!!! – Sasuke udał oburzenie.
– Lepiej się zajmij mną. – Naruto usiadł na jego kolanach.
Uchiha podniósł się do siadu i zamknął go w ramionach.
– Kocham cię Naruto.
– Ja ciebie też kocham.

Naruto poczuł na twarzy ciepłe promienie słońca i otworzył oczy. W sypialni panowała kompletna cisza. Rozejrzał się po pomieszczeniu jego rzeczy były idealnie poskładane i ułożone na komodzie obok. Wstał i bez skrępowania wyszedł nago do przedpokoju. W powietrzu unosił się zapach smażonych jajek i świeżo zaparzonej kawy. Wszedł do kuchni. Przy kuchence stał nagi brunet i przewracał coś na patelni. Naruto oparł się o framugę drzwi i obserwował jego umięśnione ciało. Uśmiechnął się szeroko, a serce zaczęło mu szybciej bić.
– Zaraz podam śniadanie Hokage-sama.
– Lubisz mnie tak nazywać co? – Zachichotał Naruto i usiadł przy stole.
Sasuke odwrócił się i przesunął spojrzeniem po jego ciele.
– Hmm… Apetyczny widok z samego rana. – Oblizał usta.
– Zgadzam się z tym. – Spojrzał w twarz kochanka. – Mam boskie ciało.
– Hehe… – Uchiha nałożył na jego talerz jajecznice. – Wcinaj Skarbie. Schudłeś jak mnie nie było. Zupełnie o siebie nie dbasz. Chyba poproszę Sakurę, żeby następnym razem miała na ciebie oko.
– Następnym razem. – Naruto zamyślił się. – Mmmm… Pycha.
– Tyle razy o tym rozmawialiśmy.
– Wiem. Są misje na które tylko ty możesz iść. Ale ja zawsze będę się o ciebie martwić.
– Takie jest już nasze przeznaczenie. Ale cieszę się, że mam miejsce do którego zawsze mogę wrócić. – Sasuke uśmiechnął się ciepło. – Co zrobimy z naszym dniem wolnym?
– Nie wiem jak ty, ale ja po śniadaniu mam zamiar wrócić do łóżka.
– Żeby spać. No to logiczne, w końcu w nocy za dużo nie pospaliśmy.
– Tak Uchiha, żeby spać. – Naburmuszył się blondyn.
– To ja się zajmę swoim raportem.
Naruto podniósł się z krzesła i zaczął iść w stronę sypialni.
– Za pięć minut widzę cię w sypialni Uchiha.
– W sumie ja też chętnie bym się przespał. – Usłyszał prychnięcie, gdzieś z końca korytarza i zaczął chichotać.

Szybko uporał się ze sprzątaniem po śniadaniu i poszedł do sypialni. Oparł się o drzwi i patrzył na leżącego na łóżku Naruto.
– Zamknij drzwi i chodź do mnie.
– Ale ty się rządzisz.
Sasuke wspiął się na kolanach na łóżko i zawisł nad blondynem. Uśmiechnął się czule. Naruto wyciągnął przed siebie ręce i dotknął bladych policzków. Uchiha przymknął oczy i delektował się przyjemnym dotykiem.
– Nigdy nie przestawaj mnie kochać – wyszeptał blondyn.
– Dobrze wiesz, że o to nie musisz się martwić. – Nachylił się i złożył na jego ustach czuły pocałunek.

~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~
Naruto stał przed główną bramą Konohy i patrzył za oddalającym się Sasuke. Westchnął głośno.
– I znowu poszedł. – Usłyszał za sobą głos Sakury.
Odwrócił się i spojrzał na przyjaciółkę, która uśmiechała się do niego delikatnie. Podeszła do niego i złapała go za rękę.
– Nim się obejrzysz, znowu będzie przy tobie.
– Tak. Ale zawsze się o niego boję.
– Nie martw się. Sasuke znalazł sobie bardzo przyjemne miejsce, do którego zawsze może wrócić. – Mówiąc to położyła dłoń na jego sercu.
– Hehe… Masz racje. – Odwrócił się z powrotem i jeszcze raz spojrzał za oddalającym się Uchihą, który był już teraz mała czarną kropeczką. – Wróć do mnie Draniu, bo w przeciwnym razie cię zabije. – wyszeptał i uśmiechnął się lekko.

Sasuke przystanął na chwilkę i odwrócił się lekko. Spojrzał kontem oka na bramę Konohy, a w niej na mały czarny punkcik.
– Czekaj na mnie Młotku, bo inaczej cię zabije. – Uśmiechnął się i ruszył dalej.

The End