Uwaga!!

Uwaga!!!

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

niedziela, 25 grudnia 2016

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”. „Wampir Lestat” Anne Rice Część 14.

Witajcie kochani!!
Życzę Wam zdrowych, pogodnych i pełnych ciepła rodzinnego Świąt. A w Nowym Roku spełnienia wszystkich marzeń, samych sukcesów w szkole, na studiach i w pracy, dużo miłości i oczywiście dużo, jak najwięcej nowych opowiadań yaoi (sama sobie przy okazji tego życzę).
A to taki skromny prezent ode mnie.
Wasza Hikaru-chan.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”.
„Wampir Lestat” Anne Rice
Część 14.

Naruto obudziło delikatne pukanie do drzwi.
– Proszę.
Po chwili w pomieszczeniu pojawił się Atasuke.
– Cześć? Jak się czujesz?
– Cześć. Bardzo dobrze. Sen był mi potrzebny.
– Jesteś głodny?
– Jak wilk.
– Chcesz zjeść tu, czy zaprowadzić cię do jadalni?
– Macie tu jadalnie?
– Tak. Przecież niektóre wampiry lubią ludzkie jedzenie.
– No tak.
– I powiem ci, że kucharzem jest tu człowiek.
– Człowiek?
– Tak bardzo sympatyczny starszy pan i jego córka. Wampiry nie mają dobrego poczucia smaku, więc trudno by im było gotować.
– Chętnie poznam tych ludzi. Daj mi chwilkę.
– Jasne.

– Myślisz, że oni jeszcze rozmawiają? – zapytał Atasuke, gdy schodzili po schodach i spojrzeli na drzwi od gabinetu Nagato.
– Tak. Kurama do mnie nie wrócił. Ale nich sobie pogadają.
Zeszli na parter i stanęli przed dużymi dwuskrzydłowymi drzwiami.
– Gotowy?
– Tak.
Weszli do dużej jadalni. Przy stołach siedziało sporo wampirów, które od razu wbiły swoje spojrzenia w blondyna. Niektóre patrzyły z zaciekawieniem, inne z nienawiścią, strachem, jeszcze inne z obojętnością. Dało się też słyszeć szepty, ale było ich tak dużo, że Naruto miał problemy z wychwyceniem czegoś konkretnego.
– To naprawdę ty. – Podszedł do nich jakiś wampir o ciemnobrązowych włosach i czarnych oczach. – Nie wiem czy mnie pamiętasz. Pomogłeś mi jakiś rok temu.
– A tak przypominał sobie. Manabu Date.
– Wow. Nawet zapamiętałeś moje imię i nazwisko. Jeszcze raz ci dziękuję za to co dla mnie zrobiłeś.
– Cieszę się, że znalazłeś się w takim miejscu.
– Gdyby nie ty, nie było by mnie tu. Są tu też inne wampiry, którym pomogłeś. Jestem pewny, że się ucieszą na twój widok. Słuchajcie! Jest tu Naruto Uzumaki!
Niektóre wampiry zaczęły się podnosić ze swoich krzeseł i podchodzić do blondyna. Dziękowały mu i delikatnie ściskały za dłonie.
– Pogromca zawsze pozostanie pogromcą. Nie ufajcie mu. Kiedyś wbije wam nóż w plecy. – Tłum się rozstąpił i przed blondynem stanął wysoki, bardzo dobrze zbudowany mężczyzna. – Nazywam się Mobumasu Komagata. Nienawidzę pogromców najbardziej na świecie. Będę cię uważnie obserwował. Jeśli czymś mi podpadniesz, to zabiję cię od razu.
– Mobu uspokój się – odezwał się Manabu. – Jest gościem Nagato.
– Tym bardziej będę cię miał na oku. Co to w ogóle za pomysł, żeby sprowadzać tutaj tego pogromcę?
– Pogromca czy nie, jest naszym gościem, więc się zachowuj. Proszę uspokój się. – Manabu podszedł do wampira i dotknął delikatnie jego ramienia. – On mnie uratował.
– Wiem. Ale to jest nadal pogromca.
– On jest inny. Przecież ci o nim opowiadałem. Eh… Wybacz Naruto. Chętnie bym z tobą pogadał dłużej, ale lepiej go stąd zabiorę.
– Dobrze. Ale liczę, że jeszcze pogadamy. – Blondyn uśmiechnął się łagodnie.
– Pewnie.
Wampir wziął pod rękę Mobumasu i wyprowadził z jadalni. Naruto patrzył przez dłuższą chwilę na zamknięte drzwi, a potem spojrzał z powrotem na niewielki tłum, który cały czas go otaczał. Rozluźnił się trochę, widząc przyjazne spojrzenia i uśmiechy.
– Jesteś tu sławny – odezwał się Atasuke, prowadząc go do długiej lady z jedzeniem. – Wybierz sobie co zechcesz.
– Dzień dobry Atasuke. Twoje danie jest już gotowe. – Do lady podszedł starszy mężczyzna.
– Dzień dobry. Chciałbym panu przestawić Naruto Uzumakiego. Naruto, a to jest właśnie kucharz, o którym ci opowiadałem. Pan Teuchi i jego córka Ayame.
– A więc to ty jesteś Naruto Uzumaki. Dużo o tobie słyszałem. Jesteś tu legendą. Pogromca, który pomaga wampirom.
– Hehe… – Naruto podrapał się po karku. – Czuję się trochę niezręcznie całą tą sytuacją. To dla mnie wielka niespodzianka, że mieszka tutaj człowiek.
– Mieszkam tutaj od jakiś 30 lat. Moja wioska, gdzie mieszkałem wraz z rodziną, została zaatakowana. Tylko ja i moja żona przeżyliśmy. Nagato nas uratował. Opowiedział o tym miejscu i powiedział, że jeśli się nie boimy to możemy tu zamieszkać.
– Teraz nie wyobrażamy sobie innego miejsce, gdziem moglibyśmy mieszkać. A wampiry to przecudne istoty. – Wtrąciła się dziewczyna.
– Wszyscy tutaj jesteśmy jedną wielką rodziną. A teraz mamy nowego członka rodziny. – Mężczyzna spojrzał na Atasuke.
– Jestem tu zaledwie od wczoraj, a już czuję się jak w domu.
– Naruto czego sobie życzysz? W miarę moich możliwości postaram się ugotować to co najbardziej lubisz.
– Eeee… Skoro tak… To jeśli to nie problem…
– Słucham.
– Lubię ramen…
– Ramen – Teuchi spojrzał z uśmiechem na blondyna. – Oczywiście nie ma problemu. Zaraz zrobię.
– Dziękuję bardzo. Atasuke a dla ciebie przygotowałem sukiyaki (rodzaj popularnej japońskiej potrawy, jest przyrządzana z cienko pokrojonej wołowiny, warzyw oraz tofu, które gotuje się razem w bulionie z sosu sojowego, słodkiej sake oraz cukru – dop. aut.), tak jak prosiłeś według przepisu twojej mamy.
– Dziękuję.

Usiedli przy stoliku i Naruto zaczął uważnie obserwować wampira.
– To było moje ulubione danie i chciałbym żeby takie pozostało. – Wampir zaczął jeść. Skrzywił się mocno i odsunął od siebie miskę. – Cholera. To jest obrzydliwe. Bez urazy panie Teuchi.
– Spokojnie. Nie ma sprawy. Każdy nowonarodzony wampir się tak zachowuje. Chcą znaleźć swoją ulubioną ludzką potrawę i zazwyczaj zaczynają o tych, którą lubili najbardziej, jak byli ludźmi.
– Przepraszam. Przeze mnie zmarnuje się jedzenie.
– Niekoniecznie. Ja mogę to zjeść. – Naruto przysunął miskę i zaczął jeść. – Ależ to jest przepyszne. Dawno już nie jadłem czegoś tak dobrego. Nie smuć się Atasuke. – Blondyn spojrzał na wampira. – Jeszcze znajdziesz swój ulubiony smak. Może twoją ulubioną potrawą będzie coś czego jeszcze nie jadłeś, a może coś czego wcześniej nie lubiłeś.
– Tak Naruto ma rację. To może być wszystko. Jak tylko coś ci przyjdzie do głowy, to daj mi znać, a to ugotuje. I nie przejmuj się, jeśli nie będzie ci smakowało.
– I to niekoniecznie musi być jakieś danie. To mogą być jakieś drobne rzeczy. Jakiś napój, słodycze czy jakaś przyprawa.
– Dużo wiesz to tym Naruto.
– Tak. Moja wiedza o wampirach i nie tylko jest bardzo duża. Kurama mnie wszystkiego nauczył.
– Wow. Więc jesteś właścicielem Kuramy? – Zapytał kucharz.
– Raczej przyjacielem. Kurama nie jest niczyją własnością.
– Jesteś niesamowitym człowiekiem. – Atasuke zaśmiał się, a Naruto westchnął głośno. – Powiedziałem coś nie tak?
– Nie. Nic takiego.
Nagle serce Naruto znowu zaczęło szybciej bić. Zacisnął pięść na wysokości serca i zaczął szybciej oddychać.
– Naruto. – Atasuke spojrzał na niego zaniepokojony.
– Nic mi nie jest.
– Właśnie widzę. Myślę, że Nagato powinien cię zobaczyć.
– Mówiłem, że nic mi nie jest! – Wstał gwałtownie z krzesła, przez co przewróciło się na podłogę.
Spojrzenia wszystkich skierowały się na niego.
– Przepraszam Atasuke, ale możesz zachować to dla siebie? – wyszeptał i zaczął iść w stronę drzwi.
Otworzył je i zaczął się rozglądać na wszystkie strony.
– Naruto? – Atasuke stanął za jego plecami.
– Możesz zaprowadzić mnie to biblioteki? Jest tu pewnie dużo ciekawych książek.
– Naruto nie udawaj, że nie ma problemu. Coś ci jest i to mnie niepokoi.
– Naprawdę nic mi nie jest. A nawet jeśli by coś mi było, to nie zagraża to bezpieczeństwu tego miejsca.
– Naruto nie o to mi chodzi.
– To co? – Odwrócił się w stronę wampira. – Zabierzesz mnie do tej biblioteki?
– Tak. – Wampir westchnął i pokiwał głową. – Chodź za mną.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Nadal nie mogę w to uwierzyć. – Nagato podszedł do Kuramy, który opierał się o balustradę balkonu. – Mam wrażenie, że to sen. Że się obudzę, a ciebie tu nie będzie. Jest tak wiele rzeczy, o których chciałbym ci opowiedzieć. Tak dużo się wydarzyło.
– Nagato nigdzie się nie wybieram. Dzięki Naruto możemy rozmawiać ile dusza zapragnie.
– Czyżby? Naruto będzie musiał kiedyś opuścić to miejsce i ciebie zabierze ze sobą.
– Tak. Ale w każdej chwili będziemy mogli się spotkać. A poza tym Naruto jest tak silny, że nie potrzebuje mojej siły, tak bardzo jak ci się wydaje. Jest niesamowitą osobą.
– Co jest źródłem jego mocy? W jaki sposób udało mu się opanować twoją moc? – Kurama uśmiechnął się zadziornie. – Nie masz zamiaru mi tego zdradzić?
– W sercu Naruto nie ma odrobiny nienawiści. A strach, który odczuwa nie pcha go w jej stronę. Motywuje go do przełamywania swoich granic. Taki jest Naruto. Ciężką pracą dosięgnie tego, czego chce.
– Coś mi się wydaje, że jest coś jeszcze.
– Nie mogę zdradzić ci wszystkich jego tajemnic.
– Czy to ma związek z wampirem, z którym był związany?
– Więc wiesz o tym?
– Tak. Nie mogę czytać w myślach Naruto, ale powiedział o tym Atasuke.
– Na razie nie drąż tematu. To dla niego bolesna sprawa.
– Widzę, że naprawdę jest dla ciebie kimś wyjątkowym.
– Jesteśmy przyjaciółmi.
– Oho… Dawno już tak nie mówiłeś o żadnym człowieku. Naprawdę jest niesamowity.
– Hehe… Lepiej nie powtarzaj przy nim tego słowa. Wszyscy na około tak mówią, ale on uparcie temu zaprzecza. Ale rzeczywiście jest niesamowity. Jego moc objawiła się z starszy sposób, mógłby łatwo mnie przez to znienawidzić, ale tego nie zrobił.
– Co się stało?
– Zrobił… Nie. Ja zrobiłem coś strasznego, żeby go uratować.
Kurama odwrócił się tyłem do przyjaciela i spojrzał w rozgwieżdżone niebo.
– Pokaż mi to. – Nagato zbliżył się do niego.
– Nie. To zbyt bolesne. – Wampir chwycił demona za ramiona i odwrócił w swoją stronę. – Ja i Naruto dzielimy to samo brzemię. Podzieliłem się z nim moim bólem, który niosłem przez te wszystkie wieki. Nie chcę, żebyś to widział.
– Ale ja chcę to zobaczyć. My też kiedyś dzieliliśmy się bólem. Pamiętasz? – Nagato dotknął twarzy demona i zetknął swoje czoło z jego. – Pokaż mi wasz ból Kurama.
Demon przymknął oczy, w jego ślady poszedł Nagato. Otoczyła ich czerwona poświata. Wszystko w pomieszczeniu zaczęło się trząść. Z półek zaczęły spadać książki.
– DOSYĆ!!! – krzyknął demon i odepchnął od siebie wampira.
Nagato poleciał na jedną z półek, niszcząc ją całkowicie. Na wampira posypał się deszcz książek. Wygrzebał się spod nich i spojrzał na demona, który siedział kilka metrów od niego i płakał.
– Nie takie było moje zadanie.
– Kurama to nie była twoja wina. – Nagato zamknął go w swoich ramionach. – Gdybym tylko nie był takim tchórzem i nie chował się przed światem, wszystko potoczyłoby się inaczej. Ludzie przestaliby się bać.
– Nie Nagato. Ludzie zawsze będą odczuwali strach. To się nigdy nie zmieni.
– Tak. Ale ten strach można kształtować. Tak jak zrobił to Naruto.
– Naruto obiecał mi, że doprowadzi do naszego spotkania. A ja obiecałem mu, że podzielę się z nim moją mocą. Ale Naruto jest tylko człowiekiem. Pewnego dnia umrze. A wtedy trafię do kogoś innego.
– Hmmm… Naruto jest ostatni z rodu Uzumakich. No i jest gejem. Żebyś trafił do kogoś innego, ta osoba musi mieć w sobie krew Uzumakich. Wątpię, żeby Naruto chciał na siłę przedłużać nasz ród, musiałby postąpić wbrew swojej naturze.
– Więc jego śmierć oznacza moją.
– Nie umrzesz. Po prostu przestanie obowiązywać umowa, którą wy ogoniaste demony zawarliście z moją rodziną. A właśnie co słychać u pozostałych?
– Na ich szczęście częściej rodzili się ludzie kompatybilni z moją mocą, więc niezbyt często musieli używać swoich. Słabszych demonów nie bali się tak jak mnie.
– Naprawdę było ci ciężko.

Nagle do pokoju wpadli Konan i Yahiko.
– Co się stało? – zapytała wampirzyca widząc totalny chaos w pomieszczeniu.
– Poczuliśmy wibracje. Cały zamek się zatrząsnął.
– Wszystko w porządku. Nic się nie stało. Gdzie Naruto? – zapytał Nagato.
– Zdaje się, że gdzieś wyszedł z Atasuke. Pewnie pokazuje mu okolice.
– To dobrze. – Kurama podniósł się z podłogi i pomógł wstać Nagato. – Zmartwiłby się, gdyby to poczuł.
– Kurama pozwolisz, że podzielę się z nimi tym, co mi pokazałeś.
– Nie chcę.
– Im więcej istot dzieli się tym samym bólem, tym jego ciężar się zmniejsza.
– Kiedyś cała nasza czwórka dzieliła się bólem. – Yahiko podszedł do demona i położył rękę na jego ramieniu.
– Na tym polegała i polega nasza więź. – Konan uśmiechnęła się ciepło.
– Nie jesteś już sam Kurama. – Demon spojrzał na Nagato. – Wróciłeś do nas.
– No i masz Naruto. – Odezwała się wampirzyca.
– Chcesz chronić nas i Naruto, ale sam też potrzebujesz ochrony. – Yahiko zacisnął uścisk na jego ramieniu.
– Eh… Nie mam na was siły. Z całą trójką trudno walczyć. – Kurama uśmiechnął się. – Uparci krwiopijcy. – Zamknął oczy i całą czwórkę otoczyła czerwona poświata.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Nie jesteś zmęczony? – zapytał Atasuke siedząc na trawie, koło blondyna, który patrzył w rozgwieżdżone niebo.
– Nie. Przepiękny widok – powiedział rozmarzonym głosem.
– A nie jest ci zimno? Siedzimy tu już kilka godzin.
– Nie martw się o to. – Spojrzał na wampira. – W ogóle nie musisz się mną przejmować. Nie jestem taki jak inni ludzie.
– Wiem. Ale twoje dziwne ataki…
– Już ci powiedziałem, że to nie jest coś, o co powinieneś się martwić. – Nagle Naruto przeszedł dreszcz i spojrzał za siebie.
– Naruto?
– Zrobiło się chłodno. Wracajmy. A poza tym, przyjaciele się już nagadali. Muszę porozmawiać z Nagato i resztą.
– Jak chcesz.
Wstali i poszli do zamku.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto zapukał delikatnie do gabinetu Nagato i gdy tylko usłyszał ciche „Proszę”, wszedł do środka.
– To ja nie będę przeszkadzał – odezwał się Atasuke.
– Możesz zostać. To co chcę powiedzieć nie jest jakąś tajemnicą.
– Zostań Atasuke – odezwała się Konan. – Stałeś się dla Naruto bliskim przyjacielem. Czy się mylę?
Naruto usiadł obok Kuramy.
– Wszystko w porządku? – zapytał demon.
– Tak. – Naruto uśmiechnął się, a Kurama przymrużył oczy.
– Skoro tak twierdzisz.
– Dobrze Naruto. – Nagato usiadł za biurkiem naprzeciw blondyna. – Wyjaw nam prawdziwy powód twojej wizyty.
– Chciałeś powiedzieć drugi powód. Oba są dla mnie tak samo ważne.
– Domyślam się o co chodzi, ale wolałbym to usłyszeć.
– Chciałbym, żeby ludzie poznali prawdę o wampirach. Żeby przestali się was bać. Chcę pokazać ludziom i wampirom, że możemy żyć obok siebie. Bez strachu. Tak jak to było dawno, dawno temu. Dzięki Kuramie poznałem całą prawdę i myślę, że gdyby ludzie o tym wiedzieli, zmienili by nastawienie, nie tylko do wampirów, ale także innych nadprzyrodzonych istot.
– Same wyznanie prawdy nic tu nie wskóra – odezwał się Yahiko. – To co ludzie wiedzą o nas i innych istotach tkwi tak głęboko w ich tradycji, religii, że to jest niemożliwe, żeby nagle zaczęli myśleć inaczej.
– Ale to wszystko jest jednym wielkim kłamstwem.
– Nie dla nich. Myślisz, że ci uwierzą? Uznają cię za umysłowo chorego.
– Niestety muszę się zgodzić z Yahiko.
– Od razu mówicie, że to niemożliwe. Nie przekonamy się, jeśli nie spróbujemy. Nie mówię o tym, że nagle wszystkie wampiry mają się ujawnić przed światem. To niewątpliwie wywołałoby panikę. Najpierw powinniśmy uświadomić ludzi, który wiedzą o waszym istnieniu.
– Masz na myśli Akatsuki? – zapytał Nagato.
– Polują na wampiry, bo nie mają pojęcia o waszym prawdziwym przeznaczeniu.
– Bardzo dużo wampirów zapomniało, po co zostały stworzone. Wybrały bardzo mroczną ścieżkę. Zabijają ludzi dla czystej przyjemności.
– Ale mogą powrócić na dobrą drogę. Wiem, że to możliwe.
– Naruto to co chcesz zrobić jest bardzo szlachetne, ale naiwne. Naprawdę myślisz, że ludzie uwierzą w to, że istniejemy tylko po to by ich chronić? – wtrącił się Yahiko.
– To będzie bardzo trudne, ale wierzę, że się uda. Ja już zasiałem ziarenko. W bibliotece Akatsuki znalazłem bardzo starą księgę. Zapisana była w starożytnym języku. Razem z Kuramą przetłumaczyliśmy ją i poprosiłem Kakashiego, żeby ją przeczytał. Myślę, że gdy to zrobi, zmieni zdanie.
– Kakashi jest niezwykłym człowiekiem. W jego przypadku to może zadziałać. – Zgodził się Nagato.
– A skoro jest wielkim mistrzem Akatsuki, to może przekonać innych.
– To nadal za mało. – Yahiko podszedł do okna i spojrzał na księżyc.
– Dlatego potrzebuje też waszej pomocy. Gdyby ludzie, znając już prawdę, zobaczyli to na własne oczy…
– Więc chcesz żebyśmy wyruszyli z tobą do Akatsuki. – Stwierdził Yahiko. – Wybacz Naruto, ale, jak wy to ludzi mówicie, pojebało cię.
– Yahiko uspokój się – odezwała się Konan.
– Nie mam zamiaru się uspokoić. Naruto jestem ci bardzo wdzięczny, że dzięki tobie mogliśmy się spotkać z Kuramą, ale nie możesz wymagać od nas takiego poświęcenia. Akatsuki poluje na nas od wieków. Jeśli coś złego się z nami stanie, to miejsce przestanie istnieć.
– To miejsce pokazuje, że moja wizja może się spełnić. Przecież żyje tutaj w wami człowiek. A niedaleko jest wioska, w której ludzie widzą kim jesteście. Nie boją się was. Gdybyśmy tylko pokazali to w Akatsuki. Gdybyśmy ich tego nauczyli.
– Akatsuki przesiąknięte jest strachem, nienawiścią. Dlatego od wieków nie mogliśmy zbliżyć się do Kuramy.
– Wiem to wszystko.
– Wiesz i nadal chcesz to zrobić.
– Ich strach i nienawiść rodzą się z ich niewiedzy.
– Wybacz Naruto, ale twoje argumenty do mnie nie przemawiają.
Naruto zacisnął mocno usta i spojrzał na swoje splecione dłonie.
– Zrobię to. – Zaskoczony blondyn spojrzał na Nagato, który przyglądał mu się uważnie.
– Nagato ty chyba nie mówisz poważnie? – Yahiko podszedł do przyjaciela.
– Czas najwyższy zakończyć ten bezsensowny konflikt, albo przynajmniej spróbować.
– Więc sam do końca nie wierzysz w ten pomysł, a mimo wszystko chcesz zaryzykować?
– Yahiko. – Nagato spojrzał uważnie na wampira. – To nasza wina, że ludzie nas tak postrzegają, Gdy tylko zaczęli się nas bać, my usunęliśmy się w cień. Myśleliśmy, że bez sensu będzie przekonywać ich, że się mylą. Ale tak naprawdę to nam było wygodniej. Prościej było porzucić to wszystko niż się natrudzić i walczyć o prawdę. A prawda jest taka, że posiedliśmy tę wielką moc, żeby bronić ludzi. To dobry moment, aby sobie o tym przypomnieć i wrócić do naszych korzeni.
– Nie do wiary. – Yahiko pokiwał głową. – Konan? – spojrzał na wampirzycę.
– Każdy z was ma rację. Wybacz Yahiko, ale zrobię to co postanowi Nagato.
Wampir westchnął głośno o zaczął iść w stronę drzwi.
– Gdzie idziesz? – zapytał Nagato.
– Przygotować się do ratowania naszych tyłków – wyszeptał i zamknął za sobą drzwi.
– Uparty jak zwykle, ale równie oddany – skomentował Kurama.
– Pójdę złagodzić sytuację. – Konan podniosła się ze swoje miejsca.
– Może będzie lepiej jak go na razie zostawisz samego – odezwał się Nagato.
– Wiesz doskonale, że mam dobry sposób na niego. – Uśmiechnęła się zadziornie i wyszła z gabinetu.

Naruto westchnął głośno i przymknął oczy.
– Wyglądasz na zmęczonego – odezwał się Nagato.
– Nic mi nie jest.
– Naruto idź odpocznij. Musisz być w pełni sił. Czeka nas bardzo trudne zadanie.
– Może rzeczywiście powinien trochę odpocząć. Prawie cały dzień przesiedziałem w bibliotece.
Naruto wstał ze swojego krzesła i wyszedł z pokoju.
– Naruto odprowadzę cię.
– Atasuke sam sobie poradzę, znam drogę. Do zobaczenia.
– Odpocznij porządnie.
– Dobrze.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto leżał na trawie i wpatrywał się w rozgwieżdżone niebo. Miał iść do swojego pokoju, ale ostatecznie wymknął się na zewnątrz. Potrzebował zrobić coś co mu sprawa dużo przyjemności, czyli popatrzeć w gwiazdy. Ten widok zawsze go odprężał, pomagał skupić myśli. A miał dużo do przemyślenia.
– Miałeś odpoczywać.
Naruto usiadł na trawie i spojrzał na Nagato.
– Odpoczywam. Patrzenie w gwiazdy odpręża mnie bardziej niż sen.
– Ale sen też jest wam ludziom bardzo potrzebny.
– Jestem bardzo wytrzymały.
– I uparty. – Wampir oparł się o drzewo i uważnie obserwował blondyna, który podniósł się z ziemi i podszedł do niego. – Nie przejmuj się Yahiko. On po prostu się martwi.
– Nie dziwię mu się. Jakiś tam człowiek przybywa do jego domu ze zwariowanym pomysłem w głowie.
– Nie jakiś tam zwyczajny. Jesteś członkiem mojej rodziny.
– Ale co do pomysłu nie zaprotestowałeś.
– Ponieważ uważam, że jest zwariowany, ale możliwy do wykonania.
– Nawet jeśli szansa na powodzenie jest nikła?
– Zawsze jest pewne ryzyko. A tak z innej beczki… – Wampir przymrużył oczy. – Opowiedz mi o swoich dziwnych atakach.
– Jakich…
– Naruto daj spokój. Atasuke się o ciebie martwi.
– Więc powiedział ci o wszystkim?
– Nie. Przeczytałem w jego myślach. Widziałem w jego oczach, że się o ciebie martwi.
– To naprawdę nic takiego. Pojawiają się raz od wielkiego dzwonu.
– Jesteś chory?
– Nie.
– To cena jaką płacisz za moc Kuramy?
– Nie. Atasuke już się o to pytał.
– Wiem, ale wolałem sam o to zapytać. W takim razie skąd się one biorą? Naruto bądź ze mną szczery.
– Mogę cię o coś zapytać?
– Oczywiście, ale nie zmieniaj tematu.
– To może mieć z tym związek. Czy znasz wszystkie wampiry, które tu przebywają?
– Oczywiście, że tak. Muszę wiedzieć o wszystkim co się tu dzieje.
– W takim razie czy… – Naruto westchnął głośno. – Czy przebywa tu albo przebywał w ostatnim czasie Sasuke Uchiha?
– Sasuke Uchiha? – Nagato zamrugał zaskoczony. – Cóż…
– Tak. Jestem tu.


C.D.N.


poniedziałek, 5 grudnia 2016

Marzyciele.

Konnichiwa!!

Kochani dzisiaj bardzo krótko. Tekst napisany dzisiaj na kolanie, dosłownie. Już od pewnego czasu chodził mi po głowie, ale nie potrafiłam wpisać go w jakieś większe opowiadanie. Może kiedyś. Więc postanowiłam, że wrzucę w takiej postaci. Nie wiem co prawda czy ktoś jeszcze czyta moje blogi. Jeśli ktoś jednak tu zawita, niech zostawi po sobie jakiś ślad. Komentarze motywują mnie, do dalszego pisania, a jak nie ma żadnych, to nie wiem czy jest w ogóle sens w wrzucaniu tu czegokolwiek. Nawiązując do motywacji. Następny rozdział wampirków jest napisany, ale nie przepisany. Tak więc od Was zależy kiedy się pojawi. Zapraszam do komentowania. Nie bójcie się wypowiadać swojego zdania. Negatywne czy pozytywne, każde mile widziane. Nie przedłużam już, życzę przyjemnej lektury.
Pozdrawiam Wasza Hikaru-chan.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


Marzyciele.


Naruto wyczuł na sobie spojrzenie czarnych tęczówek i popatrzył w stronę ich, lekko uśmiechniętego, właściciela.
– Co? – zapytał Uchiha, poważniejąc.
– Nic. – Blondyn odwrócił się bokiem do Sasuke, ale po chwili spojrzał na niego ponownie. – Wyglądasz jakbyś chciał coś powiedzieć.
– Nic nie chcę powiedzieć. – Brunet podszedł powoli do niego. – Wolę pokazać. – Przygarnął go do siebie i złożył na jego ustach czuły pocałunek.
– Pokazanie tego co czujesz jest dla ciebie mniej żenujące niż powiedzenie?
Uchiha otworzył usta z zamiarem powiedzenia czegoś, ale pod wpływem intensywnego niebieskiego spojrzenia, zamknął je i zaczął się śmiać, chcąc zatuszować swoje zmieszanie.
– Chcę cię pocałować – wyszeptał Naruto, zwracając na siebie uwagę Sasuke. – Chcę cię dotknąć. – Zaskoczona czerń spotkała się ze stanowczym błękitem. – Chcę się z tobą kochać.
Przez dłuższą chwilę stali w milczeniu, patrząc sobie prosto w oczy. Nagle Naruto parsknął śmiechem, odwracając w bok zarumienioną twarz.
– To rzeczywiście żenujące – wyszeptał.
Poczuł na swoich policzkach silne i szorstkie dłonie, a na ustach delikatne i ciepłe wargi Uchihy.
– Jesteś niesamowity. Zawsze wszystko robisz jako pierwszy. Skąd czerpiesz na to siłę?
– Nie wiesz? – Naruto nakrył dłonie bruneta swoimi.
– Kocham cię – wyszeptał Sasuke.
– No widzisz. To nie jest wcale takie trudne. – Blondyn uśmiechnął się ciepło. – No a teraz powiedz: Naruto, pragnę cię najbardziej na świecie.
– Naruto… – Uchiha spojrzał na rozszerzającą się w jeszcze większym uśmiechu twarz Uzumakiego. – Idziemy do łóżka. – Pociągnął go za rękę w stronę sypialni.
– Hehe. No dobra. Tak też może być. – Wyprzedził go, zatrzymał się przed nim i uśmiechnął zadziornie. – Ale w łóżku doprowadzę cię do takiego stanu, że będziesz krzyczał w ekstazie moje imię i błagał o więcej.
– Fajnie jest być marzycielem, Młotku.
– Jak na razie moje wszystkie marzenia się spełniły. A więc tak, dobrze jest być marzycielem. – Przymrużył oczy. – Bardzo dobrze – wyszeptał i wbił się namiętnie w usta bruneta. – A teraz zabierz mnie do łóżka i pokaż jak bardzo mnie pragniesz.


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Był środek nocy. Po pomieszczeniu rozchodziły się dźwięki równych i spokojnych oddechów splecionych ze sobą dwóch ciał. Sasuke obserwował z czułością lekko uśmiechniętą twarz śpiącego Naruto.
– Chcę cię całować – wyszeptał. – Chcę cię dotykać. Chcę się z tobą kochać. Pragnę cię najbardziej na świecie.
– A nie mówiłem. – Naruto przeciągnął się lekko i spojrzał w zszokowane czarne oczy. – Moje wszystkie marzenia się spełniają.
– Nie tylko twoje. – Uchiha przyciągnął go do siebie i schował twarz w zagłębieniu jego szyi. – Powiedz, że mnie kochasz.
Naruto roześmiał się ciepło. Dotknął jego policzków i skierował jego twarz ku swojej.
– Kocham cię najbardziej na świecie.
Sasuke przylgnął do jego ust.
Po pewnym czasie w pomieszczeniu ponownie rozbrzmiały spokojne oddechy dwóch marzycieli.



The End

sobota, 29 października 2016

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”. „Wampir Lestat” Anne Rice Część 13.

Witajcie kochani!!
Przepraszam Was bardzo, że tak długo kazałam Wam czekać. Nie wiem czy Wy też tak macie, ale mi czas leci tak szybko, że braknie mi go na wszystko. Płynie tak błyskawicznie, że nawet mylą mi się dni tygodnia. Ale w końcu postanowiłam się zmobilizować i coś Wam wrzucić.
Coś? Oczywiście kolejną część kochanych wampirków. Ten rozdział napisany jest w innej narracji, ale to celowy zabieg. Utrzymam go także przez kolejne rozdziały. Następuje także duży przeskok w latach, ale nie martwcie się jeśli czegoś nie zrozumiecie, później to wszystko zostanie wyjaśnione, a przynajmniej mam tak nadzieję. A jeśli chodzi o błędy to też za nie przepraszam z góry, ale nie jestem w stanie sama wszystkiego wyłapać.
Nie przedłużam już i zapraszam do czytania.
Wasza Hikaru-chan
P. S. I dziękuję, że cały czas ze mną jesteście. Sprawiacie, że cały czas chcę pisać.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”.
„Wampir Lestat” Anne Rice
Część 13.

~5 lat później~

– Dlaczego nie możemy go zabić?
– To rozkazy z góry.
– Ten potwór zabiłby nas bez żadnych skrupułów. W takim razie może się zabawimy? Tak jak oni bawią się nami.
– Hmmm… To nie jest taki zły pomysł. Zakazali nam go zabijać, ale nic nie mówili o czymś innym.
– Sprawdźmy czy wampiry czują ból.
Dwaj mężczyźni podeszli do młodego, wyglądającego na 20 kilka lat chłopaka, który był przykuty do ściany za ręce i nogi.
– Teraz wampirku nie jesteś już taki straszny. – Podnieśli jego głowę pałką. – Niezłą tam urządziłeś jatkę.
– To nie ja – odpowiedział słabo.
– No oczywiście, że nie ty. Mieszkańcy tamtej wioski sami zabili tamte dzieci. I upozorowali, że zaatakował ich wampir.
Jeden z mężczyzn wymierzył mu silny cios pałką w brzuch. Wampir jęknął.
– Ooo… Czyli jednak czujecie ból. Dobrze się składa. Dobrze się z tobą zabawimy. Daj mi lampę solarną. – Zwrócił się do drugiego mężczyzny.
Włączył ją i skierował na wampira. W miejscu naświetlenia pojawiły się oparzenia.
– Światło słonecznie nie może was zabić, ale jeśli jest bardzo mocno skoncentrowane, to może wywołać poparzenia. Ta lampa wydziela bardzo silne światło, prawie jak laser. Przypalimy cię jeszcze mocniej. – Mężczyzna podszedł do niego z palnikiem.
– AAAA!!! – Wrzasnął wampir, gdy jego prawa ręka zajęła się ogniem.
– Nowonarodzeni są najlepsi. Jeszcze nie do końca pozbyli się swojego człowieczeństwa, dlatego mogą odczuwać jeszcze ból.
– W taki razie można by was oskarżyć o torturowanie człowieka. – Za mężczyznami rozległ się męski głos.
Obaj odwrócili się zaskoczeni. Przed nimi stał, wysoki, dobrze zbudowany blondwłosy mężczyzna.
– Co to ma wszystko znaczyć? Mieliście, go tylko pilnować.
– Ale to…
– Ale to co?! Już ja się postaram, żeby odpowiednie osoby dowiedziały się co tu zaszło. Nie ujdzie wam do płazem. Natychmiast go rozkujcie i posadźcie na krześle!
– Tak jest!
Mężczyźni spełnili polecenie.
– A teraz wyjdźcie stąd.
– Ale…
– Natychmiast!

Gdy drzwi za mężczyznami się zamknęły, blondyn usiadł przy stole naprzeciwko wampira.
– Bardzo cię przepraszam za nich. To nigdy nie powinni się wydarzyć. – Wampir spojrzał na blondyna.
Mężczyzna wyjął z walizki, którą przyniósł, jakąś srebrną torebkę i kubek. Rozciął woreczek i przelał do kubka jego zawartość. Po czym podsunął w stronę wampira.
– Co ty wyprawiasz? – Wampir spojrzał z niedowierzaniem na mężczyznę.
– Boli, prawda? Krew uśmierzy ból i zaczniesz się leczyć.
– Czemu to robisz? Żeby jeszcze raz mnie torturować?
– Nie mam takiego zamiaru. Chcę tylko porozmawiać. A teraz pij.
Mężczyzna miał niesamowicie niebieskie oczy, w których kryło się przyjemne ciepło. Wampir spojrzał nieufnie na krew.
– Nie martw się. Nie jest ludzka. Pij śmiało.
Wampir chwycił kubek i wypił wszystko jednym haustem.
– Lepiej? – Blondyn uśmiechnął się ciepło.
– Tak. Dziękuję.
– Nazywam się Naruto Uzumaki, a ty?
Wampir wyraźnie drgnął ja dźwięk jego imienia i nazwiska.
– Sądząc po reakcji, wiesz kim jestem?
– Z tego co mi wiadomo, każdy wampir zna nazwisko Uzumaki.
– A jak brzmi twoje?
– Atasuke Hamada.
– Miło mi cię poznać Atasuke. Mogę ci mówić po imieniu? Ty do mnie też tak możesz mówić.
– Jest mi to obojętne.
– Dobrze. W takim razie możesz mi powiedzieć, co się stało w tamtej wiosce?
– Po co mam cokolwiek mówić? I tak mi nie uwierzysz. Jestem dla was tylko potworem.
– Nieprawda. Ja nie uważam wampiry za potwory. Jesteście niesamowitymi istotami. Wiem, że nie wszystkie jesteście złe. Jak jest z tobą Atasuke?
Wampir spojrzał zaskoczony na blondyna.
– Ja… Ja tego nie zrobiłem. Tam był inny wampir. Nie mógłbym nikogo skrzywdzić.
– Cóż jesteś nowonarodzonym. Nowonarodzone wampiry często nie potrafią nad sobą panować. Zwłaszcza jeśli zostały porzucone przez swojego stwórcę.
– Ja jestem inny potrafię nad tym panować. – Na chwilę w niebieskich oczach pojawił się jakiś błysk. – A poza tym ona mnie nie porzuciła. Chciała tylko, żeby zakończył swoje sprawy. Dlatego poszedłem do tej wioski. Tam był mój dom. Chciałem się pożegnać z rodziną.
– Wspomniałeś o swojej stwórczyni. Jak się nazywa?
– Konan.
– Jesteś pewny, że to ona?
– Oczywiście. – Wampir oburzył, ale po chwili uspokoił widząc przyjazny uśmiech Naruto.
– Opowiedz mi o swojej przemianie.
– To stało się 4 tygodnie temu. Pół roku temu wyjechałem do miasta na studia. Wszystko było dla mnie nowe. Całe życie wychowywałem się na wsi. Wyjazd do miasta bardzo mnie przytłoczył, nie mogłem się długo odnaleźć. Zamieszkałem w akademiku. Mój współlokator był bardzo rozrywkowy, prawie codziennie urządzał imprezy. Więc w sumie w akademiku to tylko nocowałem, a za dnia siedziałem w bibliotece i się uczyłem. Nie mogłem sobie pozwolić na zawalenie sprawy. Moi rodzice za dużo poświęcili żebym mógł iść na studia. Byłem raczej wycofany z życia studenckiego.
– Widzę, że nie miałeś lekko. Taka gwałtowna zmiana środowiska.
– Miesiąc temu, po zakończonych egzaminach, dałem się namówić współlokatorowi na imprezę. To była czysta ciekawość.
– Raczej ucieczka od samotności. – Naruto uśmiechnął się delikatnie.
– Pewnie też. W każdym bądź razie, nie znałem swoich granic i wypiłem trochę za dużo. Wyszedłem z imprezy i chciałem wrócić do akademika. Zostałem napadnięty. Dźgnięto mnie nożem i okradziono. To wszystko działo się tak szybko. Leżałem na chodniku i wykrwawiałem się na śmierć. I gdy już myślałem, że to koniec, zjawiła się ona. Była piękna, wyglądała jak anioł. Miała niebieskie włosy, a kolor jej oczu przypominał mi bursztyny. Zapytała mnie czy chcę żyć. A ja od razu pomyślałem o moich rodzicach. O tym jak będą rozpaczać, gdy mnie zabraknie. Odpowiedziałem, że tak. Zamieniła mnie w wampira. Powiedziała, że muszę się pożegnać z rodziną. Gdy będę już gotowy mam się z nią spotkać.
– Nie wiesz nawet, jakie wielkie szczęście się spotkało.
– Szczęście? Z jednej strony jestem szczęśliwy, ale z drugiej strony i tak muszę opuścić rodzinę.
– Jesteś szczęściarzem. Uwierz mi. Konan jest jednym z Pierwotnych wampirów, a to oznacza, że możesz nigdy nie poczuć głodu krwi. Pomogę ci z rodzicami, jeśli ty pomożesz mi.
– Pomożesz? Nie rozumiem.
– Wydostanę cię stąd. Odwiedzimy twoich rodziców. Wytłumaczysz im, że dostałeś propozycję studiowania za granicą. Spotkasz się ze swoją stwórczynią i odejdziesz z nią.
– Studia za granicą? Moi rodzice nigdy nie zgodzą się na coś takiego.
– Spokojnie. Już ja wszystko załatwię.
– Czemu mi pomagasz? Przecież jesteś pogromcą.
– Chcę się spotkać z Konan i z nią porozmawiać. Ty mnie do niej doprowadzisz?
– Nigdy.
– Atasuke. Nie bój się. Pójdę tylko ja. Dopilnuję, żeby nikt nas nie śledził.
– Dlaczego to robisz?
– Jak już powiedziałem. Wiem, że nie wszystkie wampiry są złe. Chciałbym, żeby inni ludzie się o tym przekonali. Żeby przestali postrzegać was jako potwory. Wiem, że tak naprawdę jesteście bardzo wrażliwymi istotami. Tylko niektórzy z was za bardzo popadają w ciemność.
– Jesteś bardzo pewny siebie. A co jeśli się mylisz?
– Nie mylę się. Dobrze zdradzę ci pewien sekret. Wie o tym bardzo mało ludzi. Kilka lat temu byłem zakochany w wampirze, a on we mnie. Stąd wiem, że nie jesteście tacy, za jakich uważa was świat. Chciałbym żeby ludzie zobaczyli w was to piękno, które ja widziałem i widzę nadal. Jeśli nie będziesz mi chciał pomóc, to i tak ja pomogę tobie.
– Nic z tego nie rozumiem, ale mogę powiedzieć jedno, że jesteś zupełnie inny niż tamci dwaj.
– Tamci dwaj, to przerażone, małe człowieczki. Niestety w Akatsuki jest bardzo dużo takich osób. Dlatego wampiry i pogromcy toczą ze sobą te wszystkie wojny. Ludzie nie próbują nawet zrozumieć wampirów, a wampiry ludzi. A gdy któraś ze stron próbuje, to druga jest tym faktem przerażona. Dlatego muszę porozmawiać z Konan. Ona nie będzie się bała i mnie wysłucha. Jestem tego pewny. To jak, mogę iść z tobą?

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Naruto czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, co masz zamiar zrobić? – Szarowłosy mężczyzna siedział za biurkiem, opierał głową na splecionych dłoniach i uważnie obserwował Naruto.
– Tak.
– To jest samobójstwo.
– Nie jest. Kakashi jesteś inteligentnym facetem, a w tej sprawie jesteś taki ograniczony.
– Mam oczy.
– I jesteś ślepy.
– Nigdy nie przekonasz ludzi, żeby inaczej patrzyli na wampiry.
– Nigdy nie mów nigdy. Ludzie i wampiry mogą żyć obok siebie, razem bez strachu. Ja jestem tego najlepszym przykładem.
– No nie wiem czy taki z ciebie dobry przykład i tak się rozstaliście ze strachu przed skrzywdzeniem się nawzajem.
– Mam w tym także inny cel.
– Jaki?
– Na razie nie mogę ci powiedzieć.
– Wyruszam jeszcze dzisiaj i nie wiem kiedy wrócę. Proszę cię tylko żebyś nie próbował mnie śledzić. Nie musisz się o mnie martwić.
– Martwię się o każdego członka Akatsuki.
– Kakashi…
– Dobrze. Wiem jaki potrafisz być uparty. Wiem, że jeśli coś sobie postanowisz, to na pewno tego dokonasz. Tylko zastanów się czy świat jest gotowy na wyjście wampirów z cienia?
– Mam coś dla ciebie. – Blondyn wyjął z torby bardzo grubą księgę. – Znalazłem ją w naszej bibliotece. Przedstawia historię, która została zapomniana kilkadziesiąt wieków temu. Gdyby ludzie uczyli się o tym, co jest tu napisane, inaczej postrzegaliby wampiry. Razem z przyjacielem długo ją tłumaczyliśmy. Przeczytaj ją podczas mojej nieobecności. Pogadamy o tym jak wrócę.
Blondyn wstał z krzesła, a Kakashi przysunął do siebie księgę.
– Czy to jest historia powstania wampirów?
– Prawdziwa historia, a nie ta zrodzona ze strachu.
– Sugerujesz, że i ja się boję.
– Każdy odczuwa strach, nawet wampiry. To, że się o mnie martwisz, też jest oznaką strachu.
– Po prostu trosze się o ciebie.
– Zwał jak zwał. Gdy to przeczytasz, to może przestaniesz się bać i o mnie martwić.
– Dobrze przeczytam to. Zacznę od razu. – Kakashi pogładził okładkę księgi. – Mimo wszystko uważaj na siebie Naruto.
– Dobrze. W takim razie wyruszam.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Wszystko w porządku Atasuke? – Naruto szedł za wampirem przez ciemny las.
– Nie bardzo. Cały czas myślę o mojej płaczącej matce, gdy powiedziałem jej o studiach za granicą. Jesteś bardzo przekonywujący Naruto. – Odwrócił się i uśmiechnął lekko.
– Zawsze możesz do nich zadzwonić, no i co pewien czas możesz ich odwiedzać. To, że jesteś wampirem nie oznacza, że nie możesz współżyć z ludźmi. Jasna cholera! – wrzasnął Naruto potykając się o jakąś gałąź. Wampir szybko uratował go przed upadkiem. – Dziękuję.
– Mogłeś wziąć ze sobą latarkę.
– Tylko niepotrzebnie byśmy zwracali na siebie uwagę, a tak po za tym doskonale widzę w ciemności.
– Raczej wątpię.
– Doskonale widzę w ciemność – powtórzył uparcie i uśmiechnął się szeroko.
– Zrobiłeś to specjalnie? Sprawdzasz mnie?
– Tak troszeczkę. – Blondyn podrapał się po karku. – Chcę ci udowodnić, że nie jesteś złą istotą. I jak? Udało mi się?
– Ja wiem, że nie jestem zły.
– To super.
– Jesteś naprawdę dziwnym… nie to nie jest odpowiednie słowo. Jesteś niesamowitym człowiekiem.
– Hehe… Zdziwiłbyś się jak często to słyszę.
– W takim razie musi być to prawda.
– Ja siebie tak nie widzę.
– Zachowujesz się tak jak wampiry, które nie wierzą, że są dobre. Jeśli chcesz kogoś przekonać do swojego zdania, zacznij najpierw od siebie.
– Atasuke jesteś bardzo inteligentny.
– Hehe… Dziękuję. To tutaj miałem się spotkać z Konan. – Wyszli na niewielką polanę, która skąpana była w światle księżyca.

Naruto rozejrzał się uważnie po okolicy. Jedno miejsce przykuło jego uwagę. Przymrużył oczy.
– Widzę, że masz towarzystwo, Atasuke? – Z jednego z drzew zeskoczyła zgrabna, wysoka kobieta o niebieskich włosach. Spojrzała uważnie na blondyna. – Niezwykłe towarzystwo. – Dodała. Podeszła do wampira i spojrzała na niego uważnie. – Skrzywdzili cię. – Stwierdziła.
– Naruto mi pomógł.
Kobieta podeszła do blondyna.
– Naruto Uzumaki. Wyczuwam w tobie siłę twojego klanu.
– To dla mnie zaszczyt cię poznać pani. – Odezwał się Naruto kłaniając się lekko.
Kobieta zamrugała zaskoczona.
– Mówisz to szczerze, czy po prostu się boisz?
– Nie boję się. – Wyprostował się i spojrzał uważnie w jej bursztynowe oczy. – Jesteś naprawdę piękna.
– Pochlebstwami nie uratujesz swojego życia.
– Nie masz powodu, żeby mnie zabijać.
– To się jeszcze okaże.
– Zapewniam cię, pani, że nie jestem niebezpieczny.
– Konan. Mów mi po imieniu. Czego ode mnie chcesz?
– Chciałbym, żebyś zaprowadziła mnie do waszej kryjówki.
– Niby dlaczego miałbym to zrobić?
– Chciałbym się spotkać z Nagato.
– Skąd ty wiesz o Nagato?
– Od naszego wspólnego przyjaciela.
– Przyjaciela? – Wampirzyca przyjrzała mu się uważnie. – To niemożliwe.
– Nie raz przekonałem się, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Spojrzenie bursztynowych oczu złagodniało.
– W takim razie jesteś niesamowitym człowiekiem. – Atasuke zachichotał zwracając na siebie ich uwagę. Wampirzyca spojrzała z powrotem na Uzumakiego. – Dobrze. Pójdziesz z nami. Ale za nim wyruszymy, muszę się z kimś skontaktować.

– To co? Gotowi do drogi? – odezwała się po jakieś godzinie Konan.
– Oczywiście – odpowiedział Atasuke.
– Naruto?
– Chyba tak.
– Chyba? – Wampirzyca uniosła jedną brew.
– Nie powinnaś mnie związać i zasłonić oczy?
– Tylko jeśli lubisz takie zabawy. – Naruto chciał coś powiedzieć, ale tylko zarumienił się lekko. – Hehe. Widzę, że nie jesteś takim aniołkiem na jakiego wyglądasz.
– Nie jestem. Zdecydowanie.
– Nie widzę potrzeby żeby cię wiązać.
– To przynajmniej zasłonię oczy.
– Masz zamiar zdradzić naszą kryjówkę?
– Nie. Ale i tak wolę nic nie widzieć.
– Jak wolisz. Musimy wyjść z lasu, a potem wsiądziemy do samochodu. W samochodzie zawiążę ci oczy.
– Dobrze. W takim razie ruszajmy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto siedział w samochodzie z zasłoniętymi oczami. Pojazd co pewien czas podskakiwał na nierównej powierzchni. Siedział spokojnie, a na jego twarzy widniał delikatny uśmiech. Bursztynowe oczy uważnie go obserwowały.
– Jeszcze nigdy nie spotkałam człowieka, który byłby tak spokojny w towarzystwie wampirów.
– Nigdy czy dawno? – Na twarzy blondyna pojawił się szeroki uśmiech.
– Dawno. – Kobieta pochyliła się nad nim i odsłoniła niebieskie oczy.
– Jesteśmy już na miejscu? – Zamrugał kilka razy.
– Przed nami jeszcze długa droga.
– Więc…
– Nie potrzebujesz tego.
– Wiesz, że niektórzy ludzie potrafią czytać w myślach.
– Wampiry nie mogą czytać w twoich myślach, tym bardziej ludziom się nie uda.
Naruto rozsiadł się wygodniej na siedzeniu i patrzył prosto w oczy wampirzycy.
– Opowiedz mi o naszym wspólnym znajomym. – Uśmiechnęła się zachęcająco.
– No cóż. Jest strasznie gadatliwy, bywa męczący. Ale jest niesamowity i… Bardzo za wami tęsknił.
– Czy…
– Może będziesz miała okazję z nim porozmawiać osobiście.
– Chciałabym.
– Dlaczego chcesz się spotkać z Nagato?
– Jeśli pozwolisz, to wyjaśnię wszystko jak już będziemy na miejscu.
– Spróbuj się przespać. Będziemy jechali jeszcze kilka godzin. Oczywiście o ile się nie boisz zasnąć w towarzystwie wampirów.
– Już mówiłem, że się nie boje.
– Tak mówiłeś.
– Skorzystam z twojej propozycji.
Naruto zamknął oczy i odchylił głowę za zagłówek. I po chwili w samochodzie było słychać jego spokojny oddech.

Konan długo patrzyła na niego. W końcu uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała za okno.
– Nareszcie po tylu latach, wiekach – wyszeptała.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto obudził się gwałtownie po kilku godzinach. Czuł się bardzo dziwnie. Serce waliło mu jak szalone. Miał przyspieszony oddech, jakby brał udział w długim, wyczerpującym biegu.
– Wszystko w porządku? – zapytała Konan obserwując go.
– Tak. Nic mi nie jest.
– Masz dobre wyczucie. Właśnie miałam cię budzić. Dojechaliśmy.
Ledwo to powiedziała, a samochód zatrzymał się. Naruto wyszedł z pojazdu i stanął jak wryty.
– No chyba sobie żartujesz? – Spojrzał na wampirzycę, która uśmiechała się do niego szeroko.
Swój wzrok skierował w powrotem na wielki zamek i zaczął się śmiać.
– I wy chcecie, żeby ludzie nie wierzyli w legendy o wampirach.
– W każdej legendzie jest ziarenko prawdy. Chodźmy.
Naruto spojrzał ponownie na zamek i znowu ogarnęło go dziwne uczucie. Przeleciał spojrzeniem po wszystkich oknach i zadrżał. Westchnął głośno i podążył za wampirzycą, która już zdążyła otworzyć wielkie, dwuskrzydłowe drzwi.
– Witaj w najwspanialszym wampirzym azylu na świecie. – Uśmiechnęła się i przepuściła go przodem.

Weszli do dużego holu, pośrodku którego znajdowały się duże schody. Po prawej stronie znajdowała się długa lada, za którą siedziało 5 wampirów. Po lewej było kilkoro drzwi, kanapy i stoły.
– Tu jest wstępna rejestracja. – Wytłumaczyła Konan, pokazując na ladę.
– Rejestracja?
– Tak. Każdy wampir, który tu przebywa musi się zarejestrować. Tutaj też muszą zgłaszać się wampiry, które wracają z misji.
– To brzmi jak siatka szpiegowska. – Zaśmiał się Uzumaki.
– Nasze misje polegają na poszukiwaniach wampirów, które nie chcą zabijać ludzi, ale niekoniecznie się im to udaje. Im rzadsza jest krew wampira, tym trudniej mu jest zapanować nad swoim głodem i instynktami. W tym miejscu uczymy inne wampiry, jak tego dokonać.
– Rozumiem. To naprawdę jest azyl dla wampirów.
– Niektóre wampiry, po tym jak już się wszystkiego nauczą, opuszczają to miejsce. Ale zawsze mogą tu powrócić. Jednak większość zostaje. Wiedziałeś Naruto… – Spojrzała na blondyna. – Że niektóre wampiry mogą odżywiać się jak ludzie?
– Wiedziałem. Maję nawet swoje ulubione dania. Spotkałem kiedyś wampira, który uwielbiał kawę.
– Jeśli o mnie chodzi, to uwielbiam sake. – Z okolic schodów rozległ się męski głos.
Naruto spojrzał w tamtą stronę. Po schodach schodził wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, o czerwonych, sięgających ramion, prostych włosach i fiołkowych oczach.
– Tak wiem. – Naruto uśmiechnął się i wyjął z torby, dużą butelkę.
Mężczyzna podszedł do niego i wziął butelkę.
– Witaj Naruto. Jestem Nagato. Niecierpliwie oczekiwałem twojego przybycia.
– To dla mnie zaszczyt poznać protoplastę mojego klanu.
– Widać, że w twoich żyłach płynie moja krew. – Czerwonowłosy podszedł jeszcze bliżej i zamknął Naruto w swoich ramionach.
Blondyn odwzajemnił uścisk.
– Nagato powinieneś być ostrożniejszy. – Po schodach zbiegał inny wampir, o krótkich rudych włosach. – Konan nic ci nie jest? – Stanął przez wampirzycą i spojrzał podejrzliwie na Naruto.
– To jest Yahiko. Wybacz mu Naruto, ale jest bardzo nieufny, jeśli chodzi o przedstawicieli naszej rodziny.
– Nie dziwię mu się. Nie martwicie się, nie musicie się niczego obawiać. Mogę to wam zaraz udowodnić.
– Dobrze. Chodźmy zatem do mojego gabinetu. Tam spokojnie porozmawiamy.

Weszli do dużego gabinetu, który mieścił się na 1 piętrze. Na wszystkich ścianach ustawione były, od samej podłogi aż po sufit, regały, na których znajdowało się pełno książek. Pod oknem stało wielkie biurko. Nagato oparł się o nie i uważnie przyglądał się blondynowi, który rozglądał się z zaciekawieniem po pomieszczeniu.
– Masz niezłą biblioteczkę.
– Tu znajdują się tylko książki, które są dla mnie bardzo ważne, albo takie, które uważam za bardzo ciekawe.
– Tu? – Naruto spojrzał na wampira.
– W tym budynku znajduje się druga biblioteka dostępna dla wszystkich.
– Chyba nie przybyłeś tutaj rozmawiać o książkach? – wtrącił się Yahiko.
– Nie. – Blondyn przebiegł spojrzeniem po wampirach. Zatrzymał się na Nagato, który pokiwał przytakująco głową.
– Jesteś tego pewny? – zapytał Yahiko.
– Yahiko, ile wieków na to czekaliśmy? Ile przez to przecierpieliśmy? Czas to zakończyć.
– Naprawdę nie macie się czego obawiać. Prawda Kurama?
Naruto uśmiechnął się, a po chwili otoczyła go czerwona poświata.
– Prawda. – W pomieszczeniu rozległ się męski głos i przy boku Naruto pojawił się wysoki mężczyzna.
Miał długie rude włosy, spod których wystawały lisie uszy, duże, czerwone oczy z czarnymi, pionowymi źrenicami, a także 9 puszystych, lisich ogonów. Ubrany był w tradycyjne, męskie, czerwone kimono.
– Kurama. – wyszeptał Nagato i zrobił krok do przodu.
– Witajcie przyjaciele. Minęło dużo czasu, od kiedy ostatni raz mogliśmy się tak spotkać. – Demon uśmiechnął się przyjaźnie i już po chwili był w ramionach Nagato.
Naruto odsunął się trochę, żeby zrobić miejsce pozostałym wampirom.
– Konan jesteś piękna jak zawsze.
– I ty się nic nie zmieniłeś, stary podrywaczu. – Uśmiechnęła się czule.
– Yahiko. – Kurama wyciągnął w jego stronę dłoń. Wampir pociągnął go tak mocno, że aż wpadł w jego ramiona.
– Nie do wiary, że możemy tak normalnie ze sobie rozmawiać – wyszeptał Yahiko.
– Naruto naprawdę jesteś niesamowity. – Odezwał się Nagato.
– Nawet nie macie pojęcia, jak bardzo wyjątkowy jest z niego chłopak. – Kurama uśmiechnął się czule do blondyna.
– No bez przesady. – Naruto podrapał się po karku. – Cieszę się, że mogłem w końcu połączyć przyjaciół. Pewnie macie sobie dużo do powiedzenia. Zostawię was samych. Jestem trochę zmęczony podróżą.
– Przygotowaliśmy dla ciebie pokój – odezwał się Nagato.
– Atasuke się tobą zaopiekuje – wtrąciła Konan.
– Ale czy to w porządku, zostawiać tutaj Kuramę? – Yahiko spojrzał na blondyna. – W końcu jest tu pełno wampirów. Ufamy im, ale różne rzeczy mogą się wydarzyć. No i jeszcze jest sprawa, dla której tu jesteś.
– To może poczekać.
– Naruto jest silny nawet bez mojej pomocy. – Kurama uśmiechnął się ciepło bo niebieskookiego.
Rozległo się delikatne pukanie i do pomieszczenia wszedł Atasuke.
– Przepraszam, że przeszkadzam, ale kazali mi to tu przynieść. – Podał Nagato jakieś dokumenty.
– Masz dobre wyczucie. – Konan uśmiechnęła się do młodego wampira. – Mógłbyś się zająć Naruto?
– Oczywiście. – Wampir uśmiechnął się.
– Zaprowadź go do jego pokoju. To ten na 2 piętrze, w prawym skrzydle, ostatnie drzwi na lewo.
– No to zabieram naszego gościa.
– Bawcie się dobrze. – Naruto uśmiechnął się do wampirów i demona wychodząc z pomieszczenia.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– To miejsce jest niesamowite. – Zachwycał się Naruto rozglądając się.
– To jeszcze nic. Chętnie zostanę twoim przewodnikiem.
– Dzięki Atasuke. – Blondyn przyglądał się uważnie wampirowi.
– O co chodzi?
– Jesteś trochę inny, niż gdy cię poznałem i jak mi opowiadałeś o sobie. Inaczej też zachowywałeś się przy swoich rodzicach.
– Tak. Sam czuję, że się zmieniłem. Jestem trochę bardziej pewny siebie. Może to ta wiedza, którą przekazała mi Konan, tak działa.
– Pewnie tak.
Naruto zatrzymał się nagle i oparł o ścianę. Zaczęło mu się kręcić w głowie i zrobiło bardzo gorąco. Zaczął bardzo szybko i ciężko oddychać.
– Naruto wszystko w porządku? – Atasuke podszedł szybko do niego i złapał delikatnie za ramiona.
– Jestem tylko zmęczony. – Wampir wziął go na barana. – Atasuke co ty…
– Cicho. Zaniosę cię do pokoju.
– Niech ci będzie. – Naruto westchnął i spojrzał za siebie.
– Jesteś pewny, że nic ci nie jest? To chyba twój 2 taki atak od kiedy tu jesteś.
– Jaki atak?
– Naruto daj spokój.
– Eh… Ta wasza wampirza spostrzegawczość jest bardzo upierdliwa.
– Więc co to jest? Jesteś chory?
– Nie.
– To efekty używania Kuramy?
– Nie.
– Więc co to jest?
– Nie mam pojęcia.
– Może to dlatego, że jest tu dużo wampirów.
– Może.

W końcu stanęli pod drzwiami do pokoju Naruto. Atasuke postawił go na podłodze.
– Dziękuję.
– Wypocznij porządnie. Jakbyś czegoś potrzebował to mnie zawołaj. Na pewno cię usłyszę.
– Dobrze. To do zobaczenia.
– Tak. Na razie.

Naruto wszedł do pokoju. Oparł się plecami o drzwi i zjechał po nich na podłogę. Złapał się za klatkę piersiową w okolicy serca. Oddychał ciężko. Po kilku minutach mu przeszło. Dźwignął się z podłogi i chwiejnym krokiem podszedł do łóżka. Rzucił się na nie, przymknął oczy i szybko zasnął.


C.D.N.