Uwaga!!

Uwaga!!!

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

niedziela, 27 marca 2016

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”. „Wampir Lestat” Anne Rice Część 9.

Witajcie Kochani!!!

Życzę Wam zdrowych, wesołych Świąt i mokrego Dyngusa. A w prezencie na Święta macie kolejny rozdzialik o wampirkach.

Pozdrawiam Wasza Hikaru-chan.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”.
„Wampir Lestat” Anne Rice
Część 9.

~5 miesięcy później~

– Ale dlaczego nie?
– Bo nie.
– To nie jest żadna odpowiedź.
Naruto w szybkim jak niego tempie przemieszczał się po mieszkaniu.
– Naruto przecież to twoje marzenie.
– Bardzo kosztowne.
– Pieniądze to nie problem.
– Dla ciebie nie.
– Naruto przecież ja…
– Powiedziałem nie. Którego słowa nie rozumiesz? – Stanął w końcu i odwrócił się w moją stronę, spoglądając gniewnie.
Uwielbiałem jak się denerwował. Wtedy tak zabawnie marszczył nos.
– I co ci tak wesoło? Lubisz się ze mną kłócić? – Cały czas nie rozgryzłem, jakim cudem on czytał we mnie jak w książce. Robił to lepiej niż ja.
– Kochanie…
– Sasuke… No… Błagam cię… – przewrócił oczami.
– Potraktuj to jako pożyczkę.
– Taaa. Której nie będę w stanie spłacić. A poza tym nie chcę, żebyś pomyślał, że jestem z tobą dla pieniędzy.
Zacząłem się głośno śmiać.
– Myślałem, że jesteś ze mną bo jestem wampirem, a nie dla pieniędzy.
– To nie jest śmieszne.
Podszedłem do niego i wtuliłem się w jego plecy. Jest dobra strona tego, że jesteśmy za sobą już pół roku. Liczę od spotkania w klubie. Zaczęliśmy się do siebie przyzwyczajać. Poznaliśmy się na tyle dobrze, żeby znać swoje granice. Czasami się zdarza, że je przekraczamy. Staramy się jak możemy i jak na razie się udaje.
– Proszę. Zastanów się nad tym. Chcesz całe życie pracować na stacji benzynowej?
– Nie całe. Do emerytury.
– Szkoda, żeby taki wspaniały umysł się zmarnował. Masz okazję spełnić swoje największe marzenie.
– A czy zastanawiałeś się nad tym co to oznacza dla nas? – Odwrócił się w moich ramionach, a ja spojrzałem na niego zaskoczony. – Jak pogodzę studia z pracą i spotykaniem się z tobą? Tak, tak. Wiem. Z pracy mogę zrezygnować, bo ty mi możesz zafundować studia i cudowne życie utrzymanka. Jak zacznę studiować, to będę miał mniej czasu dla ciebie. Nie będę mógł siedzieć po nocach.
No tak blondyn miał racje. O tym nie pomyślałem.
– Coś się wymyśli.
– Ciekawe co? Zaczniesz nagle chodzić za dnia?
– Jeśli będzie trzeba.
– Nie denerwuj mnie. – Wyrwał się z moich ramion.
Zawsze się tak kończyło. Od jakiegoś miesiąca namawiałem go na złożenie dokumentów na psychologię. Zapewniałem go, że mu pomogę, ale on się uparł. Chce być niezależny i nie chce słyszeć o tym, że opłacę mu studia. Jego ośli upór, nawet moją cierpliwość wystawiał na wielką cierpliwość.
– Kiba i Sakura popierają ten pomysł.
– Sasuke koniec dyskusji. I nawet nie myśl o tym, żeby składać dokumenty za mnie. – Zagroził mi placem.
Roześmiałem się. Człowiek grozi wampirowi. Chwyciłem zębami jego palec.
– Nie groź mi, bo ci go odgryzę.
– Taaa. Jakbyś był zdolny żeby to zrobić.
I to jest właśnie cały mój kochany Naruto. 0 strachu, 100% prowokacji. Szybko zdałem sobie sprawę, że jego obietnica o nie prowokowaniu mnie, to tylko czcze gadanie. On naprawdę miał nade mną władzę. I doskonale zdawał sobie z tego sprawę. I co pewien czas… Nie. On cały czas to wykorzystywał.
– A co jeśli już to zrobiłem?
– Nie. – Blondyn pobladł na twarzy. – Nie zrobiłbyś mi tego.
– Zrobiłem. I już nawet przyszły wyniki. – Wyjąłem z tylnej kieszeni spodni małą kopertę i podałem mu.
– Zabiję cię. – Usiadł na kanapie, a ja naprzeciwko na fotelu.
– Taaa. Jakbyś był zdolny żeby to zrobić. – Zachichotałem.
Posłał mi oburzone spojrzenie, a potem zwrócił wzrok na kopertę.
– No otwórz ją w końcu. – Denerwowałem się bardziej niż on. Rozerwał kopertę, rozłożył papier i przebiegł oczami po treści. – No i? – Spojrzał na mnie. – Gadaj wreszcie.
– Dostałem się – powiedział cicho i bez żadnych emocji.
– Naprawdę? To cudownie.
– Sam zobacz. – Podał mi dokument.
– Moje gratulacje.
– Szkoda tylko, że będę musiał z tego zrezygnować.
Spojrzałem na niego. Jego upartość w tej sprawie zaczynała mnie naprawdę wkurzać.
– Naruto…
– Nie stać mnie teraz na studia.
– Przecież ci mówię, że to nie problem.
– Sasuke nie chcę twoich pieniędzy.
– Wiem jaki potrafisz być uparty. Ale ty jeszcze nie widziałeś, jaki ja potrafię być uparty. Zawsze ci ustępowałem, ale w tej sprawię nie ustąpię. Wierz mi kochanie, nie chcesz się przekonać jaki potrafię być uparty. – Patrzyłem prosto w jego niebieskie oczy.
Westchnął głośno.
– Dobra niech ci będzie.
– Tylko masz się naprawdę uczyć. Nawet nie myśl o tym, żeby zawalić studia na pierwszym semestrze.
– Sasuke za kogo ty mnie uważasz? Nie jestem idiotą.
– Wiem, że nie jesteś. – Błyskawicznie znalazłem się przy nim.
Naruto wstrzymał oddech i zacisnął dłonie na narzucie kanapy. Jego oczy błyszczały zadziornie. Jak on uwielbia mnie prowokować.
– Dziękuję Sasuke – powiedział ciepło, a mi serce zaczęło szybciej bić.
Oparłem się czołem o jego czoło. Jego skóra była tak ciepła. Dotknąłem jego twarzy, a on wtulił się w moje dłonie i przymknął oczy. Był taki ufny, że aż mnie to rozczulało. W takich momentach budził się we mnie instynkt opiekuńczy, ale też pragnąłem go jeszcze bardziej. Chciałem go posiąść całego. Pocałowałem go delikatnie w usta. Zacisnął jeszcze mocniej dłonie na narzucie kanapy. Nigdy nie oddał mi pocałunku, chociaż wiedziałem, że pragnął tego z całych sił. To była nasza granica bezwzględna.
– Sasuke – wyszeptał.
– Wybacz. – Odsunąłem się od niego i spojrzałem w niebieskie oczy. – Czasami trudno mi się powstrzymać przy tobie.
Widziałem jak w jego oczach na chwilę pojawił się smutek. Być może było mu jeszcze trudniej niż mi.
– Lepiej już pójdę. – Wstałem i poszedłem w stronę drzwi.
– Myślałem, że zostaniesz do rana. – Poszedł za mną na korytarz.
– Dzisiaj nie mogę. Muszę iść na polowanie. – Odwróciłem się w jego stronę.
Uśmiechał się do mnie czule. I jak ja mam go nie kochać?
– Powodzenia na polowaniu.
– Widzimy się jutro.
Przytaknął głową, a ja pocałowałem go szybko w usta i już mnie nie było.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Moje gratulacje. – Kiba ścisnął mocno dłonie blondyna.
– Dzięki. Tylko zastanawiam się jak pogodzę studia z pracą.
– Szef na pewno pójdzie ci na rękę.
– Nie wiem, czy nie będę musiał zrezygnować z pracy. Mam jakieś tam oszczędności no i Sasuke powiedział, że mi pomoże. Chociaż wolałbym go nie wykorzystywać.
– Jeszcze jest trochę czasu do rozpoczęcia semestru pewnie coś wymyślisz.
– Masz rację. Nie będę teraz o tym myśleć. Wracajmy do pracy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Hej. – Przywitał się ze mną z moim ulubionym uśmiechem na twarzy.
– Cześć. – Podszedłem do niego i pocałowałem go w usta. – Jak ci minął dzień?
– Dobrze. A tobie?
– Nudno. I dłużył się nieubłaganie. Zawsze kiedy na ciebie czekam to mam wrażenie, że czas zwalnia, a jak jestem z tobą to leci tak szybko.
– Chyba będę musiał się jutro przejść na uczelnię – powiedział biorąc mnie pod ramię.
Szliśmy w milczeniu w stronę jego mieszkania. Wyglądaliśmy i zachowywaliśmy się jak normalna para. Co prawda niektórzy ludzie patrzyli na nas z niesmakiem. Gdyby tylko wiedzieli, jak bardzo różnimy się od innych par, to fakt, że obaj jesteśmy facetami nie był by niczym nadzwyczajnym.
– Miałem mieć jutro z Kibą poranną zmianę, ale zamieniłem się na wieczorną. Na uczelnię jest trochę daleko, a poza tym chcę ją trochę poznać.
– Szkoda, że nie mogę iść z tobą.
Weszliśmy do jego mieszkania.
– Kawy?
– Jeszcze pytasz? Uwielbiam twoją kawę, przecież wiesz.
Wszedłem za nim to kuchni. Oparłem się o framugę drzwi i patrzyłem jak krząta się przy szafkach. Wsypał kawę do ekspresu i włączył urządzenie. Podszedłem do niego i zamknąłem go w ramionach. Zanurzyłem twarz w jego miękkich włosach.
– Pięknie pachniesz – wyszeptałem i poczułem jak spina się lekko.
Chciałem się odsunąć, ale złapał mnie za dłonie, które trzymałem zaplecione na jego brzuchu i wplótł w nie swoje palce. Takie jego nagłe zachowania przestały mnie już dziwić. Przyzwyczaiłem się do tego.
– Wczoraj w nocy, jak poszedłeś na polowanie, miałem sen – wyszeptał.
Wiedziałem co ma na myśli. Obiecaliśmy sobie, że będziemy ze sobą szczerzy, zwłaszcza w tych sprawach. Naruto opowiedział mi o swoich wszystkich snach, nawet tych najbardziej intymnych. Najbardziej zaskoczył mnie, gdy opowiedział mi o swojej fantazji, w której kochał się ze mną, gdy byłem w wampirzej postaci. Wiedziałem ile go to kosztuje wysiłku. Kochałem go za tę jego szczerość jeszcze bardziej.
– Wybacz Naruto.
– Chociaż nie możemy tego zrobić, jestem naprawdę szczęśliwy, że jestem z tobą. Cieszę się z tej bliskości, którą mi dajesz. Nie potrzebuję więcej.
– Tak mówisz, ale ja wiem, że jest inaczej.
– Z tobą jest tak samo. – Rozplótł nasze dłonie, sięgnął po kubek i nalał mi kawy. – Proszę.
– Dziękuję. Pycha. – Upiłem łyk siadając przy stole. – Naruto chodź do mnie. – Wyciągnąłem rękę, a on złapał za moją dłoń.
Pociągnąłem go delikatnie i wpadł mi w ramiona siadając na kolanach. Wtulił się w mój tors. Zanurzyłem nos w jego włosach. Naprawdę pachniał cudownie. Głaskał delikatnie moją dłoń, a moje serce zaczęło szybciej bić. Tak bardzo go pragnąłem, a jego dotyk parzył moją skórę. Tak niewinna pieszczota, wywoływała we mnie jeden wielki chaos.
– Naruto możesz wziąć kilka dni urlopu? – Spojrzał na mnie zaciekawiony. – Chciałbym gdzieś z tobą wyjechać.
– Sasuke…
– Wiem, że masz jeszcze zaległy urlop.
– Kiba ma zdecydowanie za długi język.
– Tylko na kilka dni.
– Kiedy?
– Od piątku. Moglibyśmy wyjechać już jutro wieczorem. Znalazłem pewne fajne miejsce i chciałem ci je pokazać.
Czułem jak jego serce zaczyna szybciej bić.
– Dobrze. Załatwię jutro wszystko.
– Cudownie. Już nie mogę się doczekać.
Wziąłem jego twarz w dłonie i pocałowałem delikatnie w usta.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Jak mam się spakować, skoro nie chcesz mi powiedzieć, gdzie jedziemy? – Naruto stał przed szafą i patrzył na jej zawartość.
– Jak ci poszło na uczelni? – zapytałem.
– Nie zmieniaj tematu. – Spojrzał na mnie. – Wszystko w porządku. Nie muszę donosić żadnych dokumentów. Wszystko jest już załatwione.
Miałem wrażenie, że jego spojrzenie przewierca mnie na wylot. Westchnąłem głośno.
– Jedziemy nad morze. Więcej ci nie powiem.
– Morze? Jak ja już dawno nie byłem nad morzem. – Rozmarzył się. – Właściwie to nawet nie pamiętam kiedy to było.
– Mogę się założyć, że od lat nie byłeś na porządnym urlopie. – Jego milczenie było dla mnie odpowiedzią twierdzącą. – Kiedyś zabiorę cię na dłuższy urlop.
– No dobra. – Zapiął torbę. – Jestem gotowy.
– Ok no to jedziemy. – Chwyciłem jego torbę.
– Sam sobie poradzę. – Wziął ją ode mnie.
– Jak wolisz.
Wyszliśmy z jego domu i zaczęliśmy iść w stronę dworca autobusowego. Po jakiś 20 minutach czekaliśmy już na autobus. Naruto uparł się, że zapłaci za swój bilet. Usiedliśmy na samym końcu. Blondyn zajął miejsce przy oknie.
– Prześpij się. Czeka nas długa podroż.
– Ale dojedziemy tam przed świtem? – Spojrzał na mnie zmartwiony.
– Nie martw się.
– Dobrze.
Położył głowę na moim ramieniu i przymknął oczy. Złapałem go za dłoń i zaplotłem nasze palce. Jego skóra była tak ciepła, w przeciwieństwie do mojej. Ale Naruto nigdy nie narzekał, gdy zdarzyło się, że go dotknąłem. Nigdy nie narzekał, na nic. Ale ja wiedziałem, że jest mu bardzo trudno. Oparłem głowę o jego i również przymknąłem oczy, chociaż i tak nie zasnę. Nigdy nie śpię. Wampiry nie potrzebują snu. Naprawdę kocham tego człowieka. I mógłbym zrobić dla niego wszystko. Chciałbym żeby był szczęśliwy i żeby się zawsze do mnie uśmiechał. Nigdy bym nie pomyślał, że będę czuł coś takiego. Naruto poruszył się i jeszcze bardziej wtulił w moje ramię. Jego oddech był taki spokojny, a przecież miał obok siebie maszynę do zabijania. Chociaż muszę przyznać, że od kiedy poznałem Naruto nie zabiłem żadnego człowieka. Odżywiam się tylko krwią zwierząt. Kiedyś było to nie do pomyślenia, ale już się do tego przyzwyczaiłem. Dla mnie liczył się teraz tylko Naruto.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto wpatrywał się w budynek przed nami. Jego oczy błyszczały z zachwytu. W powietrzu unosił się przyjemny, świeży zapach morza i było słychać szum fal. Pensjonat, do którego przyjechaliśmy, nazywał się „Niebiańska Plaża” i był oddalony o jakieś 100 m od plaży. Budynek miał 3 piętra i w promieniu km nie było żadnych innych domostw. Z trzech stron był otoczony lasem, w którym było pełno, wyłożonych kostką ścieżek, a gdzie nie gdzie były porobione małe ogródki kwiatowe. Z południowej części budynku roztaczał się widok na morze. Na ostatnim piętrze wszystkie zewnętrzne ściany były zrobione ze szkła, podobnie jak dach. Reszta ścian była zbudowana z czerwonej cegły.
– Tu jest przepięknie. – Zachwycał się Naruto. – Jak znalazłeś to miejsce?
– Kilka lat temu wpadliśmy na to z bratem.
– Kilka lat temu? – Uniósł jedną brew.
– No… Kilkadziesiąt. Myślałem, że już nie ma tego miejsce. Ale poszperałem w necie i znalazłem. Chodźmy.
Weszliśmy do dużego holu i podeszliśmy do recepcji.
– Dobry wieczór – przywitała się, uśmiechnięta od ucha do ucha, rudowłosa dziewczyna.
– Dobry wieczór. – Odpowiedziałem. – Mamy rezerwację na nazwisko Uzumaki.
Naruto spojrzał na mnie zdziwiony.
– Zgadza się. Apartament numer 35. – podała mi klucze. – Życzę miłego pobytu.
– Dziękujemy.
Poszliśmy w stronę winy.
– Uzumaki? – Zapytał Naruto jak tylko weszliśmy do windy.
– No wiesz nie mogłem zamówić na swoje nazwisko. Oficjalnie nie istnieje.
Wjechaliśmy windą na 3 piętro.
– Myślałem, że to jest taras widokowy. – Zdziwił się Naruto.
Stanęliśmy przez dużymi, dwuskrzydłowymi drzwiami z numerem 35. Otworzyłem drzwi i przez niewielki korytarz weszliśmy do dużej sypialni. Naruto staną jak wryty. Na mnie też pokój zrobił wrażenie. Cała jedna ściana, której widok wychodził na morze była zrobiona ze szkła. Podobnie sufit. Gdyby było za dużo światła można zasłonić sufit i ścianę zewnętrznymi roletami. Naruto spojrzał w górę i z zachwytu wciągnął głośno powietrze.
– Piękne – wyszeptał.
Niebo rzeczywiście robiło wrażenie. Dawno nie widziałem tak dużo gwiazd.
Blondyn wszedł głębiej w pokój. Ściany były kremowe, a meble z ciemnego drewna. Po prawej stronie od wejścia znajdowało się duże łóżko. Po obu stronach miał małe stoliczki, na których stały lampki nocne. Po lewej stronie znajdował się duży telewizor, a pod nim barek. Z korytarza, przez który przeszliśmy wchodziło się do łazienki.
– Jak ci się podoba? – wyszeptałem stanąwszy za jego plecami.
– Jest cudowny. – Odwrócił się w moją stronę. – Jak ci się udało znaleźć takie miejsce?
– Mam swoje sposoby. – Uśmiechnąłem się zadziornie.
Blondyn podszedł do ściany zrobionej ze szkła i spojrzał na morze.
– Naprawdę piękne. Zapiera dech w piersiach.
Postawiłem nasze torby koło łóżka i podszedłem do niego, zamykając go w ramionach. Wtulił się we mnie mocniej.
– Naruto to jest wyjątkowe miejsce i chciałem ci go pokazać, ponieważ ty jesteś dla mnie kimś bardzo wyjątkowym. – Odwróciłem go w swoją stronę i spojrzałem uważnie w niebieskie oczy i on patrzył na mnie z uwagą, zawsze kiedy tak mnie przewiercał swoim spojrzeniem, miałem wrażenie, że czyta w moich myślach.
– Naruto chcę się z tobą kochać.
Jego oczy rozszerzyły się w szoku.
– Ale przecież my nie możemy. Ty nie możesz.
– Możemy spróbować. A to miejsce jest idealne. Długo myślałem nad tym. Wiem, że mnie pragniesz i wiem jak ci ciężko. Ja też cię bardzo pragnę. Gdy widzę jak się starasz, czuję się okropnie, że ja nie mogę dać ci tego, czego chcesz.
– Jak masz… eee … Jak to zrobimy?
– W czasie dnia. Zostawimy odsłoniętą ścianę i dach. Słońce odbierze mi siły. No i użyjemy jeszcze tego.
Podszedłem do mojej torby i wyjąłem z niej 4 pary kajdanek.
– Nie lubię takich zabaw.
– Są dla mnie.
– Takich też nie lubię.
– Naruto musisz mnie przykuć do łóżka za nogi i ręce.
– Chyba żartujesz?!
– Naruto chcesz mnie, czy nie?
– Pewnie, że chcę! Nawet nie wiesz jak bardzo. – Ostatnie zdanie wyszeptał.
– Więc to jedyne rozwiązanie. Nie mogę cię dotknąć. Bo nawet jeśli słońce odbierze mi siły, to cały czas mogę ci zrobić krzywdę. – Naruto podszedł do mnie i dotknął jedną z kajdanek. – Będziesz musiał wszystko zrobić sam. Dasz radę?
– Kurde Sasuke, jestem gejem nie od dzisiaj. Wiem co mam robić. – Wkurzył się.
– Wiem, że wiesz. – Przyciągnąłem go do siebie.
Wtulił twarz z zagłębienie mojej szyi i objął mnie w pasie. Czułem, że jest lekko spięty.
– Zasłońmy na razie rolety, zaraz będzie świtać.
Puściłem go i podszedłem do małego urządzenia na ścianie. W ciągu kliku sekund rolety były opuszczone.
– Spróbuj trochę odpocząć. To była długo podróż.
Naruto podszedł do swojej torby i wyjął kosmetyczkę, piżamę i ręcznik. Gdy po kilku minutach wyszedł z łazienki, poszedłem w jego ślady. Gdy opuściłem łazienkę, leżał na łóżku, na boku i patrzył na mnie. Nawet w tej ciemności wiedziałem błysk w niebieskich oczach. Wszedłem pod kołdrę, a Naruto od razu się we mnie wtulił. Uwielbiałem trzymać go w ramionach. Był taki ciepły i miękki. A jego zapach tak mnie odurzał, że aż kręciło mi się w głowie. Cały czas zastanawiałem się czy dobrze robię. Jak Naruto zareaguje na to wszystko? Trochę to nim wstrząsnęło. Będę zdany na jego łaskę. Wampir podporządkowany człowiekowi. Toż to paradoks. Będzie mógł ze mną zrobić co zechce, a ja nie będę mógł się ruszyć. Nie będę mógł go dotknąć, pocałować. To mnie dołowało. Ale chciałem mu pokazać, że mi też na nim zależy. A to wydawało mi się jedynym rozwiązaniem. Przyciągnąłem go bliżej siebie. Muszę się teraz nasycić jego bliskością, póki jeszcze nad sobą panuję. Gładziłem go po plecach. Przez koszulę czułem jego ciepłą skórę. Drżał lekko. To było zadziwiające jak bardzo nad sobą panowałem, że jeszcze nie zmiażdżyłem tego delikatnego ciała. A co jeśli moje pożądanie tak się rozbudzi, że nie będę mógł nad sobą później zapanować? Czy to rzeczywiście był dobry pomysł? Naruto pogrążył się w spokojnym śnie, a ja w swoich myślach.

C.D.N.