Uwaga!!

Uwaga!!!

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

środa, 24 lutego 2016

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”. „Wampir Lestat” Anne Rice Część 8.

Witajcie Kochani!!!
Oddaję w Wasze rączki 8 rozdział o wampirkach. Ostatnio wena mi dopisuje. Przyznam się, że mam w pogotowiu jeszcze 2 nowe notki, ale to później. Potrzebuje Waszej pomocy przy tym opowiadanku. Kogo byście widzieli w roli stwórcy Itachiego? Mam kilka opcji ale nie umiem się zdecydować. Może Wasze sugestie dodadzą mi natchnienia. Od razu mówię, że odpadają Kakashi, Nagato, Yahiko i Konan. Planuję dla nich pewną rolę w tym opowiadaniu, ale to na razie jest tylko w mojej głowie. Tak więc czekam na Wasze pomysły. Życzę miłej lektury i przepraszam za błędy, które mogą się pojawić.

Wasza Hikaru-chan
~~~~~~~~~~

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”.
„Wampir Lestat” Anne Rice
Część 8.

Czekałem na niego w jego mieszkaniu. Gdy przyszedłem nie było go w domu. Nie było jeszcze za późno. Mogłem sobie po prostu pójść. Zrobić tak jak podpowiadał to mój brat. Opuścić to miasto na zawsze. Przynajmniej dopóki Naruto żył. Ale wiedziałem, że nie mogę tak tego zakończyć. Jeśli Naruto się mnie bał, to musiałem z nim porozmawiać, żeby nie bał się przez resztę swojego życia. Stałem przy drzwiach do jego sypialni. Gdy usłyszałem szczęk klucza w zamku, wiedziałem, że klamka już zapadła.

Wszedł do salonu. Było ciemno, więc nie mógł mnie zauważyć. Pachniał tak zniewalająco. Jak zawsze zresztą. Wyczuwałem także od niego alkohol. Żeby tylko nie wpadł przeze mnie w alkoholizm. Zapalił lampkę przy kanapie, która dawała słabe światło. Rozejrzałem się po salonie, w którym panował idealny porządek. Przechylił się przez okno i wziął głęboki oddech. Obserwowałem go jak zahipnotyzowany. Reakcje mojego ciała były dowodem na to, że moja decyzja była słuszna. Odwrócił się powoli w moją stronę.
– Cześć Naruto – przywitałem się, gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały.
Wciągnął głośno powietrze i nie ruszył się nawet na milimetr.
– Nie bój się. Nie zrobię ci krzywdy. – Starałem się by mój głos brzmiał jak najbardziej obojętnie.
Nie wyczuwałem u niego strachu, ale raczej szok. Znowu się dobrze maskował. Ten mężczyzna już na zawsze pozostanie dla mnie zagadką.
Jeny. Jak bardzo chciałbym go dotknąć. Zacisnąłem dłonie, które chowałem w kieszeniach spodni. Jego niebieskie oczy patrzyły na mnie uważnie, jakby chciały przewiercić mnie na wylot. A ja stałem i patrzyłem się prosto na niego, nie mogąc powiedzieć nic więcej.
– Czego zatem chcesz ode mnie? – odezwał się tak nagle, że po plecach przeszły mi ciarki.
W tym momencie nie zachowywałem się jak wampir. Czułem się jak człowiek, który przyszedł zerwać swój wieloletni związek. Musiałem wziąć się w garść i powiedzieć to po co tu przyszedłem.
– Chciałem ci tylko powiedzieć, że nie masz się czego obawiać z mojej strony. Nigdy cię nie skrzywdzę. Dzisiaj opuszczam miasto i nigdy mnie nie zobaczysz. – Jego niebieskie oczy nie wyrażały nic. Może był to wpływ alkoholu. – Tak więc żegnaj Naruto.
Podszedłem do drugiego okna i otworzyłem go.
– To wszystko co masz mi do powiedzenia?
Zatrzymałem się z jedną nogą na parapecie. Jego głos był spokojny, ale ja wyczułem, że powoli zaczyna się denerwować. Ale cały czas nie wyczuwałem jego strachu. Spojrzałem na niego. Jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie uważnie.
– Tak to wszystko. – Odwróciłem się w jego stronę.
– Znam twoją tajemnicę. Mam rozumieć, że tak po prostu zostawisz tą sprawę? Nie chcesz mnie zabić? Wiec jak dopilnujesz by twoja tajemnica nie wyszła na jaw?
– Nie dopilnuję. Zrobisz z tą wiedzą co tylko zachcesz.
– Zabierz mi tą wiedzę. – Niebieskie oczy zaszkliły się. – Zabierz wszystko. Wiem, że możesz to zrobić. Skoro nie chcesz mnie zabić, wymarz mi pamięć. Nie chcę o tobie pamiętać.
Niewyobrażalny ból przeszył moje serce. Każde jego słowo wbijało się w nie jak nóż.
– Nie mogę tego zrobić.
– Dlaczego? Jesteś aż tak bezduszny? Po co było to wszystko, skoro nie chcesz mnie zabić?! – Podnosił coraz bardziej głos, a z oczu zaczęły mu lecieć łzy.
Zacisnął dłonie w pięści. Cały zaczął się trząść. A ja nic nie rozumiałem. Powinien odetchnąć z ulgą, że odchodzę, że nie chcę go skrzywdzić.
– Nic nie rozumiem. Myślałem, że masz taką taktykę. Rozkochujesz w sobie swoje ofiary, a gdy one poza tobą świata nie widzą, zabijasz je.
– Nigdy nie robiłem czegoś takiego. – Jak on mógł w ogóle wpaść na taki pomysł?
No tak. Przecież jestem wampirem. Potworem.
– Wiec dlaczego? – Pociągnął nosem. – Czekałem na ciebie cały tydzień. Zastanawiałem się, kiedy w końcu po mnie przyjdziesz. A ty mówisz, że nie chcesz mnie zabić. – Byłem zszokowany, ten chłopak czekał na śmierć z mojej ręki. – To tak boli – powiedział cicho i złapał się za serce. – Nigdy to nikogo nie czułem tego, co do ciebie. Chciałbym żeby przestało boleć. Myślałem, że jak przyjdziesz to weźmiesz ode mnie ten ból. Ale ty chcesz odejść i zostawić mnie z tym wszystkim. Wymaż mi pamięć.
– Nie mogę.
– Zrób to! – krzyknął.
– Nie mogę Naruto. Moje uroki na ciebie nie działają. – Rzucił mi zdziwione spojrzenie. – Gdybym mógł, zrobiłbym to.
– Wiec mnie zabij.
– Nie mogę.
– Czemu? Jesteś wampirem. Zabijanie ludzi to dla ciebie pestka.
– Nie mogę i już. – Odwróciłem się w stronę okna, by nie widzieć jego trzęsącej się postaci i potoku łez. – Muszę już iść.
– Próbowałem myśleć o tobie jak o potworze. – Zatrzymałem się znowu z jedną nogą na parapecie. – Ale nie mogę. Za bardzo cię kocham.
Tego było dla mnie za dużo. W jednej chwili znalazłem się przy nim. Zdążył tylko podnieść na mnie swoje zapłakane oczy, gdy zamknąłem go w ramionach.
– Naruto nie ułatwiasz mi sprawy. Myślałem, że będziesz mnie nienawidził i bał. To by było lepsze dla nas obu.
– Nie boję się – wyszeptał.
– Wiem. – Spojrzałem w jego twarz. – Nie wiem czy jesteś taki odważny czy głupi? Naruto jak możesz mnie kochać? Wiesz czym jestem.
– Nie obchodzi mnie to.
– Naruto okłamywałem cię. Jesteś w stanie mi to wybaczyć?
– Jeśli obiecasz mi, że już zawsze będziesz ze mną szczery.
– Mam rozumieć, że chcesz ze mną być?
– A ty chcesz?
– Gdy tylko pierwszy cię zobaczyłem w tamtym klubie, od razu wzbudziłeś moje zainteresowanie. Przyznam się, że to była czysto fizyczna fascynacja. Upatrzyłem sobie ciebie na moją kolejną ofiarę. Jednak pod tym wszystkim, kryło się coś jeszcze i szybko zdałem sobie sprawę, że się w tobie zakochałem. – Wstrzymał oddech, a jego oczy rozszerzyły się w szoku. – Wiem, jak to brzmi. Ale to szczera prawda. Chciałem spędzać z tobą każdą wolną chwilę. Całymi dniami, gdy nie mogłem cię widzieć, moje myśli krążyły na około ciebie. Gdy musiałem cię okłamywać, to bardzo bolało. Ale nie mogłem powiedzieć ci prawdy. Bałem się, że mógłbym cię w ten sposób stracić. Tak, ja wampir bałem się. I Naruto uwierz mi, że ja też bardzo mocno cię pragnę. Ale nie mogę ulec swojemu pożądaniu, ponieważ wtedy mógłbym cię zranić, a nawet zabić. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo cierpiałem widząc, że mnie pragniesz, a ja nie mogę cię dotknąć czy pocałować.
– Teraz mnie dotykasz.
– Naruto nie mogę dać ci tego, czego potrzebujesz. – Uwolniłem go z objęć i podszedłem do okna.
Zacisnąłem dłonie na parapecie. Poczułem jego dłoń na plecach. Zacisnął ją na mojej koszuli.
– Teraz będzie łatwiej bo wiem już, czemu mnie odtrącałeś. Postaram się. Nie będę cię prowokował. Obiecuję. – Oparł głowę o moje plecy i poczułem jak moczy łzami moją koszulę.
– Teraz mnie właśnie prowokujesz – wyszeptałem.
Odsunął się ode mnie szybko, a ja odwróciłem się w jego stronę.
– Proszę. Nie zostawiaj mnie.
Podszedłem do niego, a on spojrzał prosto w moje oczy.
– Obaj będziemy musieli się postarać. – Dotknąłem jego policzków i kciukami wytarłem łzy. – Nie płacz już. Nigdy więcej nie chcę widzieć na twojej twarzy łez. Postaram się jak mogę, żeby nie być ich źródłem. Naruto nie ruszaj się. – Wstrzymał oddech, a ja zbliżyłem twarz do jego twarzy.
I już po chwili całowałem go najdelikatniej jak potrafiłem. Raz po raz muskałem jego usta, ale on nie odwzajemniał mi pocałunku, za co byłem mu bardzo wdzięczny. Zastanawiałem się czy, gdyby zobaczył to co się działo w moim wnętrzu, nie opuściłaby go ta jego niebywała odwaga, która pchała go w ramiona bezlitosnej maszyny do zabijania.
Odsunąłem się od niego i spojrzałem na niego. Miał zamknięte oczy, a dłonie zacisnął w pięści na swojej koszuli. Ale jego przyspieszony oddech, świadczył o tym, że ten delikatny pocałunek zadziałał na niego mocniej niż się sam spodziewał.
– Muszę, już iść – wyszeptałem.
Musiałem odejść stąd jak najdalej, bo jeszcze bym się na niego rzucił i…
– To chyba dobry pomysł – powiedział cicho.
Otworzył oczy. Nareszcie. To było to spojrzenie, za którym tak tęskniłem i szalałem. W jego mokrych jeszcze od łez oczach, widziałem wesołe iskierki. Uśmiechnąłem się do niego czule, a on zrobił to samo.
– Mogę przyjść jutro?
– Musisz się pytać?
– Nie prowokuj mnie Naruto, jestem u kresu wytrzymałości.
– Przepraszam. – W jego glosie wyczułem autentyczną skruchę.
 Zachichotałem i oparłem się czołem o jego czoło, patrząc mu prosto w oczy.
– Nie żartowałem, ale nie musisz mnie przepraszać. Postawię sprawę jasno. Kocham cię. Jesteś mój Naruto. – Czułem jak się spina.
– A ty jesteś mój. – Powiedział to takim stanowczym tonem, że aż mi ciarki przeszły po plecach.
Uśmiechnąłem się i szybko musnąłem jego usta. A po chwili gnałem jak szalony ulicami miasta, byle dalej od niego i mojego palącego pożądania.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto stał przez dłuższą chwilkę w salonie, nie mogąc wykonać żadnego ruchu. Usta piekły go niemiłosiernie, od delikatnych pocałunków wampira. Jeszcze żaden pocałunek, nawet ten najbardziej namiętny, nie dostarczył mu tylu doznać, co to najdelikatniejsze muśnięcie. Nogi zaczęły mu drzeć i opadł na podłogę. Zdziwił się, że wcześniej do tego nie doszło. Serce waliło mi jak szalone, prawie sprawiało mu ból. Ale był szczęśliwy. Jak nigdy dotąd. Wiedział, że podjął dobrą decyzję. Wiedział, że będzie trudno. Cholernie trudno. Sasuke był istotą, która opierała swoje działania głównie na instynkcie. Ale blondyn się nie bał. Czasami żeby być szczęśliwym, trzeba podjąć duże ryzyko. Uzumaki był na to gotów. Wiedział, że Sasuke to ten jedyny. Skąd był tego pewny? Jego sny tłumaczyły wszystko. Teraz wreszcie je rozumiał. To nie były koszmary, to nie były sny erotyczne. To były sny prorocze. Pokazywały mu jego przyszłość. A jego przyszłość to Sasuke. Bał się tylko, żeby to wszystko nie okazało się kolejnym snem.

Jakoś udało mu się podnieść z podłogi. Poszedł do swojej sypialni rozbierając się po drodze. Skierował się do łazienki i wszedł pod prysznic. Ciepła woda spływała po jego ciele i czuł, że część napięcia powoli ustępowała. Ale wiedział, że to nie wystarczy. Zacisnął dłoń na swoim penisie i zaczął nią poruszać. Myśl, że Sasuke czuje do niego to samo, jeszcze bardziej wzmogła i tak ogromne już pożądanie. Doszedł wyszeptując w kafelki jego imię. Ale to nic nie pomogło. Jego podniecenie nie zmalało nawet odrobinę. Wszystkie emocje, które w sobie tłumił od kilku tygodni, przybrały na sile. Zaczął palcem drażnić swoje wejście, a drugą ręką pieścił penisa. Jęknął głośno, gdy zatopił w sobie palec. Za chwilę dodał nowy i poruszał nimi szybko. Zamknął oczy i oparł czoło o zimne kafelki. Dodał trzeci palec i poruszał nimi coraz szybciej.
– Sasuke! – krzyknął gdy trafił w prostatę.
Wyobrażał sobie, że brunet stoi za nim i, że on mu to robi. Jego druga dłoń pieści jego męskość. A usta muskają jego szyję. Jego wyobraźnia działała teraz na największych obrotach. Niemal czuł przy pośladach wbijającą się erekcję Sasuke. Jeny jak on go pragnął. Tak bardzo chciał żeby, był tutaj. Przejechał dłonią po swojej szyi i wbił w nie paznokcie, a w głowie miał obraz Uchihy wbijającego w nią swoje kły. Krew leciała po jego całym ciele. Sasuke oderwał się od jego szyi i zaczął zlizywać z jego cała słodką ciecz.
– Tak właśnie wyobrażałem sobie twój smak Naruto.
Odwrócił jego głowę w swoją stronę i pocałował gwałtownie i brutalnie jego usta. Naruto przesuwał językiem po jego kłach i po chwili czuł w ustach metaliczny posmak swojej krwi. Uchiha odwrócił go w swoją stronę i podniósł bez żadnego wysiłku. Opuścił go na swoja męskość. Z gardła Naruto wydobył się głośny jęk i przyspieszył ruchy palców. Sasuke przyssał się ponownie do jego szyi. Jednak tym razem nie przebił skóry. Schował swoje kły i, teraz już normalnych rozmiarów, zębami kąsał jego skórę. Naruto odchylił głowę to tyłu i z głośnym jękiem doszedł.
Opadł na dno kabiny oddychając ciężko. Otworzył oczy. Miał jeszcze mroczki przed oczami. Jeszcze nigdy nie przeżył tak silnego orgazmu tylko się masturbując. W ogóle nawet podczas stosunku, czy to był na górze, czy na dole, nie przeżył czegoś takiego.
Jeny jak to się dalej potoczy? Przecież Sasuke nie może mnie dotknąć, a ja przeżywam coś takiego tylko sobie to wyobrażając. Ciekawe co by było gdybyśmy naprawdę to zrobili? Chyba umarłbym. Jeśli Sasuke by mnie nie zabił, to pewnie dostałbym zawału z nadmiaru wrażeń.

Bez żadnych już ekscesów, dokończył prysznic. Był kompletnie wymęczony dzisiejszym dniem. W ogóle ostatnie dwa tygodnie były da niego jedną wielką nerwówką.
Cholera. Zapomniałem go przeprosisz. – Z taką myślą zapadł w spokojny sen.
Oczami swojej wyobraźni. Widział siebie i Sasuke przemierzających noc, trzymających się za ręce.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Biegłem tak szybko, że nim się spostrzegłem byłem w jakimś lesie. Gdzieś ponad drzewami widziałem łunę światła. Moje wszystkie zmysły były wyostrzone do granic możliwości. Ciało było tu, ale moje myśli były, przy kruchym, kochającym mnie blondynie. Nie mogłem cały czas w to uwierzyć. On mnie naprawdę kochał. Szczerą miłością. Nie przejmował się tym czym jestem. Był mój, naprawdę mój. Naruto pobudził tę stronę mnie, o której myślałem, że umarła, gdy zostałem wampirem. Moja ludzka natura. Bo gdzieś w środku wiedziałem, że tylko ona może kochać i powstrzymywać mnie przed zrobieniem mu krzywdy. Spojrzałem na swoje dłonie, które lekko drżały. Czułem jeszcze ciepło jego ciała. Jak to możliwe, że miłość, która jest podobno najwspanialszym uczuciem na ziemi, może jednocześnie powodować taki ból. Nawet jeśli jest odwzajemniona.
– Naprawdę jestem zgubiony – wyszeptałem, uśmiechając się.
Zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że Naruto miał nade mną władzę. Dla niego byłbym gotowy zrobić wszystko. Uświadomiłem sobie, że Itachi naprawdę miał rację, mówiąc, że powinienem odejść bez słowa. W momencie, kiedy postanowiłem z nim porozmawiać, byłem już na zgubionej pozycji. Wystarczyło, że na niego spojrzałem, w te jego niebieskie, wielkie oczy, a już wiedziałem, że gdy powiedział żebym został, to był to zrobił. Hehe. Przecież to się właśnie stało. Ten człowiek zawładnął każdą moją cząstką. Wampirzą czy ludzką? To w tym momencie nie miało znaczenia. Cały należałem do niego.
– Hahahaha. – zacząłem się głośno śmiać.
Oparłem się o jakieś drzewo i nie potrafiłem przestać się śmiać.
– Naruto co ty ze mną zrobiłeś?
Poczułem w lesie jakiś ruch. W moją stronę szedł niedźwiedź. Czułem go z tej odległości. To była samica. Była w ciąży. Kilka kilometrów dalej wyczułem łosia. Samca.
– Niedźwiedzico masz dzisiaj szczęście. – wyszeptałem i ruszyłem w stronę łosia.
Po kilku minutach w dół mojego gardła spływała ciepła metaliczna ciecz. Gdy zaspokoiłem swoje pragnienie, spaliłem ciało. Na wschodzie słońce powoli rozpoczynało nowy dzień. Jego pierwsze promienie muskały najwyższe konary drzew. Puściłem się pędem do kryjówki.
– Jak poszło? – zapytał Itachi, jak tylko wszedłem.
– Cudownie.
– To super. Wieczorem odchodzimy.
– Nie. – Spojrzał na mnie zdziwiony. – To znaczy jak chcesz możesz iść, ale ja zostaje.
– Co to znaczy?
Dopiero teraz chyba zauważył mój podejrzanie dobry humor.
– Wyjaśniliśmy sobie wszystko z Naruto. Postanowiliśmy być razem.
– Że co? Czyś ty upadł już całkiem na głowę?
– Itachi zrozum. Ja go kocham, a on kocha mnie. Nigdzie się nie ruszam. Chcę przy nim zostać. Czy ci się to podoba, czy nie.
– Nie podoba. Wspomnisz moje słowa braciszku. Kiedyś będziesz żałował swojej decyzji. Już więcej nie będę z tobą rozmawiać na ten temat. Nie przekonam się. To twoja decyzja i to ty będziesz musiał żyć z jej konsekwencjami. – Mówiąc to wyszedł do swojego pokoju.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Zapukałem cicho do drzwi. Usłyszałem kroki i po chwili zostałem obdarowany najcieplejszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widziałem. Nawet moja mama nigdy się tak do mnie nie uśmiechnęła.
– Cześć. – Odwzajemniłem uśmiech.
– Cześć. – Wpuścił mnie do środka. – Myślałem, że wejdziesz przez okno jak zwykle.
– Rodzice mnie raczej dobrze wychowywali. Nie mogę stale wpadać do ciebie przez okno.
– Stale? – Spojrzał na mnie uważnie, a ja, gdybym już nie był blady, to bym chyba pobladł jeszcze bardziej. Wpadłem w jego sidła, kolejne znowu. – Wiedziałem. Czasami moje okno było otwarte gdy wydawało mi się, że je zamykałem. Zboczeniec.
– Nie prowokuj mnie Naruto.
– Pfff.
Prychnął pod nosem i ruszył w stronę salonu. A zaledwie wczoraj obiecał mi, że nie będzie mnie prowokował. Poczułem przyjemny zapach kawy.
– Starałem się zrobić tak samą jak na stacji, ale ma trochę inny ekspres. Eeee… chyba lubisz kawę?
– Uwielbiam. Nie wszystko co ci o sobie powiedziałem, było kłamstwem.
– Mam nadzieję usłyszeć te prawdziwe wersje. Lubisz coś jeszcze z ludzkiego jedzenia poza kawą?
– Raczej nie. Mój brat na przykład nic nie lubi.
– Raczej? Więc nie jesteś pewny. – No i znowu. Jak on to robi, że czyta we mnie jak w otwartej książce?
– Wziąłem kilka dni wolnego, więc będziesz miał dużo czasu, żeby mi wszystko opowiedzieć.
– Wszystko? No trochę tego będzie.
– Na początek powiedz mi ile masz naprawdę lat?
– 400.
– No ładnie. – Zagwizdał z wrażenia. – Jeny spotykam się z takim seksownym staruchem.
Zachłysnąłem się kawą i spojrzałem na niego zaskoczony. On mnie prowokował i robił to z premedytacją.
– Czy ty się prosisz o śmierć?
– Przepraszam, że nazwałem cię staruchem. – Jednak w jego głosie nie było skruchy tak jak wczoraj. I dobrze wiedział, że nie chodzi mi o nazwanie mnie staruchem.
– No dobra zacznij opowiadać. Obiecuję, że będę już grzeczny.
– Tak. Już to widzę. Najwyraźniej uwielbiasz czuć w sobie adrenalinę.
– Jaką adrenalinę? Wiem, że nie zrobisz mi krzywdy. – Uśmiechnął się ciepło, a mi serce zaczęło szybciej bić.
– Przestań natychmiast, jeśli chcesz żebym został.
– Dobrze. Przepraszam już nie będę. Mam tylko jedną prośbę.
– Jaką?
Zaczerwienił się lekko. Co on do cholery jasnej wyprawia?
– Chciałbym, żebyś od czasu do czasu pocałował mnie, tak jak wczoraj.
– Powiedziałem wczoraj, że się postaram.
– W porządku. – Jednak wiedziałem, że nie był do końca przekonany.
Westchnąłem lekko i podniosłem się z kanapy. Naruto siedział na fotelu i uważnie mnie obserwował, ale w jego oczach nie było strachu. Wiedziałem już, że się mnie boi. Pochyliłem się nad nim, ręce oparłem na oparciach fotela. Intensywnie niebieskie oczy nie przestawały na mnie patrzeć.
– Co ty ze mną robisz Naruto? – wyszeptałem.
Nim go pocałowałem zauważyłem, jak jego oczy rozszerzają się w szoku. Muszę go zapytać, skąd się biorą u niego takie dziwne rekcje? Nie ruszał się, nie oddawał pocałunku. Uśmiechnąłem się w duchu. Tak bardzo pragnął mojej bliskości, że był gotów zrobić, albo i nie, wszystko. Jednak ciało nie zawsze idzie w parze z umysłem. Jego oddech, tak samo jak, mój przyspieszył.
– Naruto błagam nie prowokuj mnie. – Oderwałem się od niego, ale nadal się nad nim pochylałem.
Pokiwał tylko głową. Usiadłem na swoim miejscu.
– W taki razie zaczynam swoją opowieść. Mam ma imię Sasuke Uchiha i urodziłem się 400 lat temu.


C.D.N.