Uwaga!!

Uwaga!!!

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

wtorek, 10 stycznia 2017

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”. „Wampir Lestat” Anne Rice Część 15.

Witajcie kochani!!
W Nowym Roku życzę Wam samych sukcesów w szkole, pracy, życiu osobistym. Żebyście mieli siłę, na wykonanie swoich noworocznych postanowień (tego sobie też życzę :D).
Zapraszam na kolejny rozdział Waszych kochanych wampirów. Powiem tylko, że w pogotowiu mam już 2 kolejne rozdziały. Jakoś tak usiadłam sobie 6 stycznia, zapewne uskrzydlona sukcesem naszych skoczków na Konkursie Czterech Skoczni, i tak jakoś napisało mi się aż 3 rozdziały. W sumie to 3 tak jeszcze nie do końca. Ile jeszcze będzie rozdziałów tego opowiadania, nie mam pojęcia. Miało wyjść krótkie opowiadanie, a tu już 15 rozdział.
Na kolejny rozdział, chociaż jest już gotowy, będziecie musieli niestety troszeczkę poczekać. Dla mnie ten rok zapowiada się bardzo intensywnie, pracowicie i stresująco.
Najważniejsze żeby się nie poddawać i wierzyć we własne siły. Czego także Wam życzę.
Nie przedłużam już i zapraszam do czytania.
Wasza Hikaru-chan
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”.
„Wampir Lestat” Anne Rice
Część 15.

Naruto odwrócił się gwałtownie i stanął jak wryty. Zza krzaków wyszedł właściciel dobrze mu znanego głosu.
– Sasuke? – wyszeptał, a głos mu drżał.
– Witaj Naruto. – Jego głos był obojętny i lodowaty tak bardzo, że po plecach blondyna przeszły ciarki.
Wyglądał trochę inaczej niż jak go zapamiętał Uzumaki. Był trochę lepiej zbudowany i miał dłuższe włosy.
– Nie miałem pojęcia, że się znacie – odezwał się Nagato.
Naruto już miał otwierać usta.
– Poznaliśmy się kilka lat temu. – Lodowaty głos wbił blondyna jeszcze bardziej w ziemie. – Nagato czy mógłbyś zostawić nas samych?
Wampir spojrzał na Naruto, który rzucał w stronę Uchihy zdenerwowane spojrzenie.
– Oczywiście. Pojdę zobaczyć co u Yahiko.
Po odejściu wampira zapanowała niezręczna cisza. Obaj patrzyli sobie prosto w oczy.

– Zanim zaczniesz cokolwiek mówić, wyjaśnijmy sobie jedną rzecz. – Pod wpływem tego obojętnego tonu, Naruto ponownie zadrżał. – To co było między nami, było jedną, wielką pomyłką. – Blondyn spojrzał na niego zaskoczony. – Nigdy nie powinno się wydarzyć.
– Sa…
– Jeszcze nie skończyłem. W tym miejscu odnalazłem spokój, którego szukałem przez całe moje wampirze i ludzkie życie. To jedyne miejsce, które mogę nazywać domem. Nie wiem po co tu przybyłeś i nie obchodzi mnie to. Ale twoja obecność zakłóca spokój tego miejsca, a to mi się nie podoba. Naruto, jeśli cel twojej wizyty tutaj zagrozi bezpieczeństwu tego miejsca, to przysięgam ci, że z byłego kochanka staniesz się moim największym wrogiem. Jeśli nie chcesz do tego dopuścić, opuść to miejsce jak najszybciej. – Uzumaki stał jak wryty. Przetwarzał każde słowo. Nic nie rozumiał i nie potrafił odpowiedzieć. – To wszystko co miałem ci do powiedzenia. – Sasuke odwrócił się do niego tyłem. – Będzie lepiej jeśli nie będziemy wchodzić sobie w drogę.
Zaczął się wolno oddalać, a Naruto stał i pierwszy raz w życiu zabrakło mu języka w buzi. Do oczu cisnęły się łzy. Zacisnął mocno dłonie i przełknął ślinę.
– Sasuke co ty… – wyszeptał płaczliwym głosem.
Wampir nie zatrzymał się ani nie odwrócił. Naruto patrzył na niego i nagle wszystko zaczęło do niego docierać.
– Pomyłka powiadasz? – Jego głos był tak silny, że Sasuke stanął w miejscu i odwrócił się w jego stronę. – Skoro to pomyłka, to wytłumacz mi, dlaczego, przez te wszystkie lata po kryjomu mnie obserwowałeś. – Uchiha posłał mu zaskoczone spojrzenie. – Od kiedy zbliżyłem się do tego miejsca, wyczułem twoją obecność. Myślałem, że to tylko moja wyobraźnia, ale przez te 5 lat, co pewien czas czułem, że ktoś mnie obserwuje. To byłeś ty. Nawet nie zaprzeczaj. – Naruto podszedł szybko do niego i spojrzał prosto w oczy.
– Nie zaprzeczę. Zdarzyło mi się cię obserwować. Byłeś dla mnie bardzo ważną osobą. Nie mam zamiaru się tego wyrzec. Ale to już tylko przeszłość. To miejsce jest moim domem i najważniejsi są dla mnie ci, którzy tu przebywają. Jesteś dla mnie tylko zwykłym człowiekiem. A do tego pogromcą.
– Nie jestem pogromcą. – Wtrącił Naruto, obserwując wyraźnie zaskoczonego wampira. – Nigdy nie złożyłem w Akatsuki żadnych ślubów. Od samego początku mówiłem Kakashiemu, że chcę tylko i wyłącznie nauczyć się władać swoją mocą. Wielu się to nie podobało, ale nie mieli wyboru. Musieli mnie zaakceptować, ponieważ to leżało także w ich interesie żebym nauczył się kontrolować. Wtedy stwarzałem większe niebezpieczeństwo niż wampiry.
– Co nie zmienia faktu, że dla niech pracowałeś. Cały czas pracujesz.
– Nie zabijam wampirów ani żadnych innych magicznych istot. Jak myślisz, dlaczego nie złożyłem przysięgi?
– Nic mnie to nie obchodzi. – Wampir odwrócił się i chciał odejść, ale Naruto złapał go mocno za rękę i odwrócił z powrotem w swoją stronę. – Z wieloma ich zasadami się nie zgadzam. A poza tym gdybym to zrobił, to czułbym się tak, jakbym cię zdradził. Ja nigdy nie przestałem cię kochać.
– Ale ja tak. – Wampir spojrzał prosto w niebieskie oczy. – Nie kocham cię Naruto. To co mnie w tobie pociągało, to zapach twojej krwi. Gdy tylko ten czynnik zniknął, wszystko sobie uświadomiłem. Pomyliłem swój wampirzy instynkt z miłością.
– Kłamiesz.
– Myśl sobie co chcesz. Mi to już obojętne. – Chciał się wyrwać, ale człowiek trzymał go naprawdę bardzo mocno. – Puść mnie, jeśli nie chcesz żebym zrobił ci krzywdę.
– Mówisz tak, jakbyś był w stanie to zrobić. – Puścił wampira. – Nie rozumiem, dlaczego próbujesz mnie okłamać, ale wiem, że nadal mnie kochasz. Z przeznaczeniem nie wygrasz, a to ono nas połączyło. Okłamuj się dalej, ponieważ właśnie to robisz. Nie mnie, ale siebie. Będę na ciebie czekał. Nieważnie ile czasu ci to zajmie. Prędzej czy później przeznaczenie sięgnie po ciebie. W końcu do mnie wrócisz. A do tego czasu nie będę na ciebie naciskał i będę schodził ci z drogi. – Przybliżył twarz do jego twarzy. – Niech ci to przypomni, do kogo należysz, Sasuke – wyszeptał i złożył na jego ustach czuły pocałunek. – Dobranoc.
Naruto pobiegł w stronę zamku nie oglądając się za siebie.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Tego się nie spodziewałam – odezwała się Konan. – Nigdy bym nie podejrzewała, że tym wampirem, w którym zakochany był… eee… jest Naruto, to Sasuke. – Obserwowała uważnie wampira, którego przed chwilą opuścił blondyn. – Nie wydajesz się tym zaskoczony, Nagato.
– Jestem. Wiedziałem, że coś ich łączy, ale nie miałem pojęcia, że byli parą. – Spojrzał na demona.
– Wybacz mi, że ci nie powiedziałem. Naruto nigdy o tym nie mówił. Przez te 5 lat widziałem jego cierpienie, ale on się nigdy nie skarżył. Więc nigdy nie poruszałem tego tematu. Nic wam o tym nie wspomniałem, ponieważ nie wiedziałem czy Naruto tego chce.
– Nie musisz się tym przejmować. – Nagato położył dłoń na ramieniu Kuramy. – Rozumiemy. Chyba będzie lepiej jak do niego pójdziesz.
– Tak. Myślę, że nie powinien być sam.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Nie byłeś dla niego trochę za ostry? – zapytał Nagato, wchodzącego do zamku Sasuke.
– Wybacz, ale to nie twoja sprawa.
– Naruto jest moją rodziną, a ty go skrzywdziłeś.
– Nie wyglądał na cierpiącego, gdy odchodził.
– Nie wyglądał, ale to nie znaczy, że nie cierpi. I dobrze o tym wiesz.
– Naruto jest szczery i woli, żeby wobec niego też być szczerym. Lepsza gorzka prawda niż słodkie kłamstwo.
– Pytanie tylko, co tu było kłamstwem, a co prawdą?
– Zarzucasz mi nieszczerość, Nagato?
– Ależ skąd. Wiem, że zawsze jesteś szczery, nawet jeśli to boli.
– Masz do mnie jeszcze jakąś sprawę? Mam dużo pracy.
– Nie. Na razie nic od ciebie nie chcę.
– W takim razie do widzenia.
– Do widzenia, Sasuke.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
~2 dni wcześniej~
Uwielbiam ten zamek. Jest tu tak przyjemna i przyjazna atmosfera. Wszyscy się nawzajem o siebie troszczą. Jesteśmy jedną wielką rodziną.

Po rozstaniu z Naruto, długo nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Podróżowałem z bratem i Hidanem. Nie mieliśmy żadnego celu. To była wegetacja. Po pewnym czasie trafiliśmy tutaj. Hidan nas tu przyprowadził. Powiedział mi, że jeśli chcę jeszcze kiedyś być z Naruto, to to miejsce jest jedyne, gdzie mogę nauczyć się kontrolować swoją siłę.

Na początku nie było łatwo, ale inne wampiry miały jeszcze gorzej ode mnie. Zdarzały się takie, które w ogóle nie potrafiły nad sobą panować. Już jako człowiek, szybko przyswajałem sobie wiedzę. Nagato docenił moją ciężką prace i szybko stałem się jedną z najważniejszych osób w tym ośrodku.

Właśnie teraz szedłem w stronę gabinetu Nagato. Nagle mnie do siebie wezwał, a to oznaczało, że ma dla mnie jakieś ważne zadanie. Zapukałem cicho w drzwi i wszedłem do środka.
– O. Witaj Sasuke. – Uśmiechnął się przyjaźnie, wskazując mi krzesło.
– Dobry wieczór Nagato.
– Dobrze, że jesteś. Mam do ciebie prośbę.
– Tak właśnie myślałem.
– Za kilka godzin będziemy mieli bardzo wyjątkowego gościa. Chciałbym żebyś się nim zaopiekował.
– Gościa?
– Człowiek. I do tego członek Akatsuki. – Spojrzałem na niego zaskoczony.
– Chyba żartujesz? Chcesz sprowadzić tutaj pogromcę?
– To nie jest zwykły pogromca. To, jak na razie, ostatni przedstawiciel mojej rodziny. – Zrobiło mi się bardzo duszno, a serce przyspieszyło swoją pracę. – Tylko tobie mogę powierzyć to zadanie. Tylko tobie ufam na tyle mocno. Nazywa się Naruto Uzumaki. – Podniosłem się gwałtownie z krzesła. – Sasuke?
– Znajdź kogoś innego.
– Ale…
– Wybacz Nagato. Wiele ci zawdzięcza, ale nie mogę spotkać się z tym człowiekiem. Nie chcę.
– Dlaczego?
– Po prostu nie mogę. I mam do ciebie prośbę. Nie mów mu, że tu jestem.
– Nic z tego nie rozumiem. Wytłumacz mi.
– Błagam cię Nagato. – Spojrzałem mu prosto w oczy. – Nie drąż tego tematu. Ja… Przypomniało mi się, że mam jeszcze do zrobienia coś ważnego. Wybacz, ale muszę już iść.

Wpadłem do swojego pokoju i zacząłem się pakować. Muszę wyjechać zanim on tu przyjedzie.

Naruto Uzumaki. Człowiek, który zmienił moje życie o 180°. Nie mogę się z nim zobaczyć. Jeszcze nie teraz.
Gdy skończyłem się pakować, usiadłem w fotelu i patrzyłem gdzieś w przestrzeń.
Naruto tu jedzie. Do miejsca przepełnionego wampirami. Co za idiota. Co prawda nasz kucharz i jego córka to ludzie, ale Naruto… Do tego wszystkiego jest pogromcą. Co on sobie myśli? Tego nikt nie wie. Na tym świecie nie ma istoty, która mogłaby wejść w jego umysł.

Co mam robić? Zostać czy wyjechać? Jeśli zostanę, wcześniej czy później, Naruto odkryje, że tu jestem. Jeśli wyjadę, a mu coś się stanie, nigdy sobie tego nie wybaczę. Co mam robić?

Nim się spostrzegłem, nastał świt. No świetnie. Teraz muszę czekać do wieczora. A on wieczorem przybędzie.

Cały dzień snułem się, po zamku. Jak na złość, nie było dla mnie nic do roboty. Próbowałem pomóc w kuchni, ale pan Teuchi wykopał mnie, gdy stłukłem kilka talerzy. Wielkie mi rzeczy. Przyjdzie jakiś wampir, który umie odnawiać zepsute rzeczy i po kłopocie.
– Moi drodzy mieszkańcy zamku. – Rozległ się głos Nagato. – Za jakieś 2 godziny przybędzie do nas wyjątkowy gość. Człowiek, bardzo dla mnie ważny. Jest on także członkiem Akatsuki. – Wokół usłyszałem pełno szeptów. – Niektórzy z was go znają i dzięki niemu możecie tu być. Nazywa się Naruto Uzumaki. Proszę żebyście przyjęli go przyjaźnie.
– Naruto Uzumaki? Nie wierzę. On mnie uratował. Tak się cieszę, że będę mógł go zobaczyć. Może nawet z nim porozmawiam.
Słyszałem kilka podobnych szeptów. Wiele wampirów, które przez ostanie 2 lata tu przybyły, mówiło o Naruto. Słuchałem tych opowieści z wielkim zaciekawieniem. Członkowie Akatsuki zabijali wampiry i inne magiczne stworzenia bez mrugnięcia okiem. Natomiast Naruto był inny pod każdym względem. Zawsze rozmawiał i nigdy nikogo nie krzywdził. I tylko ja wiedziałem, dlaczego tak postępował. Ale nie rozumiałem jego przyjazdu tutaj. I miałem co to tego złe przeczucia.

Rozległo się pukanie do drzwi:
– Proszę.
– Nie zmieniłeś swojego zdania? – Nagato wszedł do pokoju i spojrzał na spakowaną torbę. – Aż tak bardzo nie chcesz się z nim spotkać? – Westchnąłem tylko. – Dobrze. Ale nie wyjeżdżaj. Nic mu o tobie nie powiem, ale zostań.
– On może wyczuć moją obecność.
– Dlaczego miałby ją wyczuć? Sasuke co między wami zaszło?
– Prosiłem cię, żebyś nie drążył tego tematu.
– Zrobię jak zechcesz. Ale zastanów się na swoim wyjazdem. Jeśli nie będziesz się do niego zbliżał, to cię nie wyczuje.
– Nie. On na pewno mnie wyczuje – wyszeptałem do siebie. – Będzie lepiej jeśli wyjadę. – Nagle usłyszałem samochód wjeżdżający na dziedziniec. – Lepiej już idź. Twój gość przyjechał.

Nagato wyszedł z pokoju, a ja spojrzałem dyskretnie za okno. Na dziedzińcu zaparkowała czarna limuzyna z przyciemnianymi szybami. Drzwi się otworzyły i z samochodu wyszła Konan, za nią jakiś nowy wampir, a za nim…

Moje serce zaczęło szybciej bić. W ułamku sekundy świat przestał dla mnie istnieć. Widziałem tylko jego. Czułem się tak samo jak 5 lat temu w tamtym klubie. Moje wszystkie wspomnienia z nim związane powróciły do mnie z niezwykłą siłą. Chciałem wyskoczyć z tego okna, zamknąć go w swoich ramionach i… Czerwona lampka zapaliła się w mojej głowie. I przy okazji miażdżąc każdą kosteczkę w jego ciele.

Nagle Naruto zaczął rozglądać się na około. Podniósł głowę i przebiegł spojrzeniem po oknach. Schowałem się szybko.

Nie mogę tu zostać. On w końcu odkryje moją obecność. Nie jestem gotowy na nasze spotkanie. Tak naprawdę myślałem, że nigdy już się nie spotkamy. 5 lat temu właśnie taką podjąłem decyzję. Ale łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić. Moja tęsknota za nim była tak ogromna, że kilka razy zdarzyło mi się go szpiegować. Za każdym razem miałem wrażenie, że wyczuwa moją obecność. Dlatego w końcu przestałem go obserwować. Sprawiało mi to wielki ból. Niewiedza o tym, co się z nim dzieje, rozrywała moje serce na strzępy.

Muszę opuścić to miejsce jak najszybciej. Wziąłem swoją torbę i podszedłem do drzwi. A co jeśli coś mu się stanie? Są tu wampiry, które nie atakują ludzi. A poza tym część z nich została uratowana przez Naruto. Ale on jest pogromcą. Jest tu także wiele wampirów, które mają duży żal do Akatsuki. Rzuciłem torb z powrotem na łóżko. Jasna cholera! Nic się nie zmieniło. Gdy chodzi o Naruto nadal jestem słabiutkim wampirem, niepotrafiącym podejmować racjonalnych decyzji.
– Hehe. – Złapałem się za głowę. – Naprawdę jestem zgubiony.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto się zmienił. Nie przypominał człowieka, którego znałem. Nadal był piękny. Dla mnie najcudowniejszy pod słońcem. Miał trochę dłuższe włosy, był wyższy, jego ciało pewnie też było lepiej zbudowane. Nie był już tą delikatną drobinką, którą tak chętnie obejmowały moje ramiona. Czuć było bijącą od niego siłę. Dlaczego tylko ja się nie zmieniłem? Czemu cały czas jestem taki słaby? Jego uśmiech nic się nie zmienił. Cały czas zarażał wszystkich na około swoim optymizmem. A oczy? Jak zawsze przepełnione ciepłem i życzliwością. Ale było w nich coś nowego. Siła. Naruto dotrzymał słowa. Stał się silny, a ja? Nic. Zero. Kompletne zero. I miałem teraz stanąć przednim? Taki słaby, niepotrafiący nad sobą panować. To w ogóle nie wchodziło w grę. Moje uczucia i to, że nie mogę nad nimi panować, przyniosą nam zgubę.

Jak taki idiota śledzę go cały czas i wiem na 100%, że on zdaje sobie sprawę z mojej obecności. Co pewien czas rozgląda się na około siebie, jakby czegoś szukał. Czegoś, a raczej kogoś. Ale czy to oznacza, że on cały czas mnie kocha?

Moje uczucia nie wróżą nic dobrego. Jestem wściekły. Jestem tak blisko niego, a nie mogę nawet pokazać mu się na oczy. Od razu rozpoznałby jaki jest słaby, beznadziejny. Za to inni nie mają z tym problemu. Chociażby ten nowy, który z nim przyjechał. Przez cały czas jest przy Naruto. Za blisko. Rozmawiają ze sobą normalnie. Śmieją się do siebie. On jest za blisko. A mnie ogarnia wściekłość.

Muszę coś zrobić. Przestać okazywać uczucia. Przecież kiedyś to potrafiłem. Byłem bezlitosną maszyną do zabijania. Muszę sobie tylko przypomnieć tamten stan umysłu i moje uczucia znikną. Tak. To jest najlepsze rozwiązanie. Skupię się na tym miejscu. Poświęcę mu wszystko, a przede wszytki uczucia do Naruto. Porzucę je i będę mógł normalnie funkcjonować.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Chociaż Naruto stał się wyczuwalnie silny, niektóre rzeczy w ogóle się nie zmieniły. Cały czas uwielbiał patrzeć w gwiazdy. To mi przypomina najpiękniejszą noc w moim życiu, gdy leżeliśmy na plaży i patrzyliśmy w rozgwieżdżone niebo. Właśnie teraz jak taki samobiczujący się idiota, obserwuję go z ukrycia. Leży na trawie i patrzy w rozgwieżdżone niebo.
– Miałeś odpoczywać. – Usłyszałem głos Nagato.
– Odpoczywam. Patrzenie w gwiazdy odpręża mnie bardziej niż sen.
– Ale sen też jest wam ludziom bardzo potrzebny.
– Jestem bardzo wytrzymały.
– I uparty. – Nagato oparł się o drzewo, a Naruto podniósł się z ziemi i podszedł do niego. – Nie przejmuj się Yahiko. On po prostu się martwi.
– Nie dziwię mu się. Jakiś tam człowiek przybywa do jego domu ze zwariowanym pomysłem w głowie.
– Nie jakiś tam zwyczajny. Jesteś członkiem mojej rodziny.
– Ale co do pomysłu nie zaprotestowałeś.
– Ponieważ uważam, że jest zwariowany, ale możliwy do wykonania.
– Nawet jeśli szansa na powodzenie jest nikła?
– Zawsze jest pewne ryzyko. – O jakim oni rozmawiają planie? Co ten Naruto wymyślił? – A tak z innej beczki. Opowiedz mi o swoich dziwnych atakach. – Ataki? Już ja chyba wiem, o co chodzi. Wiedziałem, że tak będzie.
– Jakich…
– Naruto daj spokój. Atasuke się o ciebie martwi.
– Więc powiedział ci o wszystkim?
– Nie. Przeczytałem w jego myślach. Widziałem w jego oczach, że się o ciebie martwi.
– To naprawdę nic takiego. Pojawiają się raz od wielkiego dzwonu.
– Jesteś chory?
– Nie.
– To cena jaką płacisz za moc Kuramy?
– Nie. Atasuke już się o to pytał.
– Wiem, ale wolałem sam o to zapytać. W takim razie skąd się one biorą? Naruto bądź ze mną szczery.
– Mogę cię o coś zapytać?
– Oczywiście, ale nie zmieniaj tematu.
– To może mieć z tym związek. Czy znasz wszystkie wampiry, które tu przebywają?
– Oczywiście, że tak. Muszę wiedzieć o wszystkim co się tu dzieje.
– W takim razie czy… – Naruto westchnął głośno. – Czy przebywa tu albo przebywał w ostatnim czasie Sasuke Uchiha? – Wiedziałem, że prędzej czy później do tego dojdzie.
– Sasuke Uchiha? – Nagato był wyraźnie zaskoczony. – Cóż…
Wiedziałem, że tak będzie. Nie było sensu dłużej się ukrywać. Ale muszę zniszczyć to co nas łączy. Muszę to zrobić żebyśmy obaj mogli normalnie żyć.
– Tak. Jestem tu. – Wyszedłem z ukrycia.
Jego cudownie niebieskie oczy spojrzały na mnie zaskoczone. Kryła się w nich również cała gama ciepłych uczuć. Musze to zniszczyć. Muszę je zgasić.
– Sasuke? – głos mu się załamał.
– Witaj Naruto. – Musiałem się zdobyć na najbardziej lodowaty ton głosu w moim życiu.
Musi uwierzyć, że go nie kocham, że go nie chcę. Widziałem jak drży lekko.
– Nie miałem pojęcia, że się znacie – Tak Nagato, brawo. Niezłe kłamstwo.
Widziałem, że Naruto już miał otwierać usta, żeby coś powiedzieć.
– Poznaliśmy się kilka lat temu. – Odezwał się szybko. – Nagato czy mógłbyś zostawić nas samych?
Widziałem, że się zawahał.
– Oczywiście. Pojdę zobaczyć co u Yahiko.
Zostaliśmy sami. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek panowała między nami taka napięta cisza. Naruto drżał lekko. A dla mnie to była tortura. Znów przypominał mi tamtą delikatną istotkę. Chciałem podejść do niego i go przytulić. Pocałować i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale wiem, że to skończyło by się dla niego tragicznie. Nie potrafię nad sobą panować. Muszę mu wbić przysłowiowy nóż w plecy.
– Zanim zaczniesz cokolwiek mówić, wyjaśnijmy sobie jedną rzecz. – Jeden cierń przeszył jego ciało. Widziałem, że trzęsie się jeszcze bardziej. – To co było między nami, było jedną, wielką pomyłką. – Wybacz mi Naruto. Nasze spojrzenia spotkały się. Obojętność. Lodowata obojętność. Przecież to potrafisz, Sasuke. – Nigdy nie powinno się wydarzyć.
– Sa…
– Jeszcze nie skończyłem. W tym miejscu odnalazłem spokój, którego szukałem przez całe moje wampirze i ludzkie życie. – To do końca nie było kłamstwem, ale także prawdą. Przy Naruto było wiele spokojnych chwil. Myślałem wtedy, żeby zostać przy nim na zawsze. – To jedyne miejsce, które mogę nazywać domem. Nie wiem po co tu przybyłeś i nie obchodzi mnie to. Ale twoja obecność zakłóca spokój tego miejsca… – I mój. – A to mi się nie podoba. – A teraz muszę wykonać najbardziej bolesny cios. – Naruto, jeśli cel twojej wizyty tutaj zagrozi bezpieczeństwu tego miejsca, to przysięgam ci, że z byłego kochanka staniesz się moim największym wrogiem. Jeśli nie chcesz do tego dopuścić, opuść to miejsce jak najszybciej. – Zamurowało go. Stał i milczał. A moje serce całe było w strzępkach. Moje własne słowa sprawiały mi ból. A myśl, że i on to czuje, bolała jeszcze bardziej. – To wszystko co miałem ci do powiedzenia. – Odwróciłem się. Nie byłem w stanie patrzeć na jego cierpienie. – Będzie lepiej jeśli nie będziemy wchodzić sobie w drogę. – Ruszyłem przed siebie.
Dobrze Sasuke. Właśnie tak. Zniszcz tę więź.
– Sasuke co ty… – Płacz ugrzęzł mu w gardle.
Nie zatrzymuj się. Idź dalej.
– Pomyłka powiadasz? – Zatrzymałem się gwałtownie i odwróciłem w jego stronę. Biła od niego taka siła, że aż nie mogłem uwierzyć, że stoi przede mną osoba, która jeszcze przed chwilą miała łzy w oczach. – Skoro to pomyłka, to wytłumacz mi, dlaczego, przez te wszystkie lata po kryjomu mnie obserwowałeś. – Jasna cholera. Wiedziałem. – Od kiedy zbliżyłem się do tego miejsca, wyczułem twoją obecność. Myślałem, że to tylko moja wyobraźnia, ale przez te 5 lat, co pewien czas czułem, że ktoś mnie obserwuje. To byłeś ty. Nawet nie zaprzeczaj.
Jasna cholera! Skąd on czerpie tę siłę? Naruto podszedł szybko do mnie i spojrzał prosto w oczy.
– Nie zaprzeczę. Zdarzyło mi się cię obserwować. Byłeś dla mnie bardzo ważną osobą. – Najważniejszą. Nadal jesteś. Wybacz mi Naruto. – Nie mam zamiaru się tego wyrzec. Ale to już tylko przeszłość. To miejsce jest moim domem i najważniejsi są dla mnie ci, którzy tu przebywają. Jesteś dla mnie tylko zwykłym człowiekiem. A do tego pogromcą.
– Nie jestem pogromcą. – Przerwał mi. Nie zrozumiałem o co mu chodzi. – Nigdy nie złożyłem w Akatsuki żadnych ślubów. Od samego początku mówiłem Kakashiemu, że chcę tylko i wyłącznie nauczyć się władać swoją mocą. Wielu się to nie podobało, ale nie mieli wyboru. Musieli mnie zaakceptować, ponieważ to leżało także w ich interesie żebym nauczył się kontrolować. Wtedy stwarzałem większe niebezpieczeństwo niż wampiry.
– Co nie zmienia faktu, że dla niech pracowałeś. Cały czas pracujesz.
– Nie zabijam wampirów ani żadnych innych magicznych istot. Jak myślisz, dlaczego nie złożyłem przysięgi?
Doskonale wiem dlaczego.
– Nic mnie to nie obchodzi. – Chciałem odejść.
Uciec stąd jak najszybciej, zanim on złamie moje postanowienie. Poczułem mocny uścisk na ręce i niesamowite ciepło rozchodzące się z tego miejsca. Już zapomniałem jakie to wkurzające uczucie, gdy nie mogę czytać w jego myślach. Odwrócił mnie z powrotem w swoją stronę.
– Z wieloma ich zasadami się nie zgadzam. A poza tym gdybym to zrobił, to czułbym się tak, jakbym cię zdradził. Ja nigdy nie przestałem cię kochać.
Jestem zgubiony.
– Ale ja tak. – Spojrzałem mu prosto w oczy. Błagam, niech w to uwierzy. – Nie kocham cię Naruto. To co mnie w tobie pociągało, to zapach twojej krwi. Gdy tylko ten czynnik zniknął, wszystko sobie uświadomiłem. Pomyliłem swój wampirzy instynkt z miłością.
– Kłamiesz.
Jasna cholera. Niech go szlag. Go i tę jego cholernie wkurzającą upartość.
– Myśl sobie co chcesz. Mi to już obojętne. – Próbowałem się wyrwać, ale Naruto był naprawdę silny. – Puść mnie, jeśli nie chcesz żebym zrobił ci krzywdę.
– Mówisz tak, jakbyś był w stanie to zrobić. – Oczywiście, że nigdy bym cię nie skrzywdzi, a przynajmniej nie fizycznie. Ale musze zniszczyć naszą więź, jeśli masz żyć. – Nie rozumiem, dlaczego próbujesz mnie okłamać, ale wiem, że nadal mnie kochasz. – Jego niebieskie oczy przepełnione były ciepłem, za którym tak bardzo tęskniłem. Muszę je wymazać. – Z przeznaczeniem nie wygrasz, a to ono nas połączyło. Okłamuj się dalej, ponieważ właśnie to robisz. Nie mnie, ale siebie. – Jego pewność siebie była porażająca. – Będę na ciebie czekał. Nieważnie ile czasu ci to zajmie. Prędzej czy później przeznaczenie sięgnie po ciebie. W końcu do mnie wrócisz. A do tego czasu nie będę na ciebie naciskał i będę schodził ci z drogi. – Przybliżył się do mnie, a moje serce, które i tak wyrywało się już z mojej piersi, zaczęło bić jeszcze mocniej. Poczułem na swoich ustach jego ciepły oddech. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. – Niech ci to przypomni, do kogo należysz, Sasuke.
Nasze usta spotkały się w czułym pocałunku. Ostatkiem sił powstrzymywałem się, żeby go nie objąć. Nie musiał mi przypominać do kogo należę. Doskonale o tym wiem. Należę do niego i to się nigdy nie zmieni. A on jest mój. Mój Naruto. Mój anioł, który zniszczył ciemność, którą nosiłem w swoim sercu. Ten pocałunek trwał sekundę, może dwie. Ale w tej jednej chwili jego wszystkie czucia spłynęły do mnie wielką, zwalającą z nóg falą.
– Dobranoc – wyszeptał. I już go nie było.

Stałem jak wryty i nie mogłem się ruszyć. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Chyba muszę sobie jeszcze raz wszystko przemyśleć. Westchnąłem głośno i podążyłem w stroną zamku.
– Nie byłeś dla niego trochę za ostry? – odezwał się nagle Nagato.
– Wybacz, ale to nie twoja sprawa. – Jeszcze mi tego brakowało, żeby się wtrącał w moje sprawy.
– Naruto jest moją rodziną, a ty go skrzywdziłeś.
– Nie wyglądał na cierpiącego, gdy odchodził.
– Nie wyglądał, ale to nie znaczy, że nie cierpi. I dobrze o tym wiesz.
Oczywiście, że wiem. Do cholery! Ale tak będzie lepiej.
– Naruto jest szczery i woli, żeby wobec niego też być szczerym. Lepsza gorzka prawda niż słodkie kłamstwo.
– Pytanie tylko, co tu było kłamstwem, a co prawdą?
– Zarzucasz mi nieszczerość, Nagato?
Jak on mnie wkurwia. Niech się nie wtrąca.
– Ależ skąd. Wiem, że zawsze jesteś szczery, nawet jeśli to boli.
Och. Cóż to za sarkazm.
– Masz do mnie jeszcze jakąś sprawę? Mam dużo pracy.
– Nie. Na razie nic od ciebie nie chcę.
– W takim razie do widzenia. – Samotność to jest to, czego mi teraz najbardziej potrzeba.
– Do widzenia, Sasuke.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto wpadł do swojego pokoju i zatrzasnął głośno drzwi. Oddychał bardzo gwałtownie. Dotknął swoich ust.
– Naruto wszystko w porządku? – Usłyszał głos Kuramy i spojrzał w stronę zatroskanego demona.
Podszedł szybko do niego i wtulił się w niego. Kurama objął go czule i zaczął głaskać po głowie.
– Sasuke to debil. – Demon zaskoczony spojrzał na blondyna.
Myślał, że ten się załamie i będzie musiał go pocieszać. A tym czasem biła z niego niezwykła siła.
– Nie rozumiem go. Dlaczego mnie okłamuje?
– Naruto, a nie pomyślałeś, że on naprawdę przestał cię kochać?
Uzumaki podniósł głowę i spojrzał na demona.
– To się nigdy nie stanie. Wiem, że on mnie kocha. Z jakiegoś powodu… – Naruto zamrugał kilka razy i zamyślił się. – No oczywiście! Wiem, dlaczego mnie okłamał. Jeny on naprawdę jest debilem. – Blondyn zaczął chodzić w tę i z powrotem po pokoju.
– Oświecisz mnie w końcu?
– Stałem się silny, tak?
– No raczej nie ma co do tego wątpliwości.
– Rozstaliśmy się, żeby stać się na tyle silni, żebyśmy nie musieli się bać, że skrzywdzimy się nawzajem. Ale widać moja siła go przytłoczyła. Nie przewidział tego, jak bardzo się wzmocnię. Przez to czuje się tak jakby sam stanął w miejscu. Sasuke zawsze miał niską samoocenę. Jak byliśmy razem to wiecznie wspominał o tym, że jest potworem i takie tam. Zawsze starałem się go przekonać, że jest zupełnie inaczej, że w moich oczach jest najwspanialszą istotą pod słońcem. Eh… Jego tok myślenia w ogóle się nie zmienił.
– Co zamierzasz zrobić?
– Nie mam pojęcia. Obiecałem mu, że na razie nie będę na niego naciskać. Tylko, że w ten sposób będzie mi trudno go przekonać. Na razie mu odpuszczę, ale na pewno nie zrezygnuję z niego. Nigdy. Kocham go tak mocno, że aż mnie serce boli. – W końcu z oczu Naruto zaczęły lecieć łzy.
Kurama ponownie zamknął go w swoich ramionach.
– On jest największym debilem na świecie – wyszeptał blondyn przez łzy.
– Jestem pewny, że w końcu go odzyskasz. – Demon głaskał go delikatnie po głowie. – Zawsze możesz mnie poprosić, żebym wbił mu co nieco do głowy.
– Nie ma takiej potrzeby. Jeśli będzie trzeba, sam to zrobię.
– Hehe… Nie mam co to tego żadnej wątpliwości. Pytanie tylko, czy nie będzie miało to odwrotnego efektu?
– Mnie i Sasuke połączyło przeznaczenie. Wiem, że będziemy razem. Prędzej czy później, ale na pewno tak się stanie. Musze się teraz skupić na czymś innym.
Naruto zaczął iść w stronę drzwi.
– Dokąd idziesz?
– Chcę wykorzystać czas, który nam jeszcze pozostał do podróży. Idę do biblioteki. Widziałem tu wiele ciekawych ksiąg. Wiedza w nich zawarta, może mi się kiedyś przydać. Idziesz ze mną?
– Oczywiście. Nie zdołasz wszystkiego przeczytać. Trochę ci pomogę.
– Kurama, co ja bym bez ciebie zrobił? – Uzumaki uśmiechnął się szeroko.
– I vice versa.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Najwyraźniej spokój nie jest mi dzisiaj pisany. Pod drzwiami do mojego pokoju stał Yahiko. Wyczułem, że był bardzo zdenerwowany, co się bardzo rzadko zdarzało. Tak naprawdę to nie pamiętam, żeby był kiedyś zdenerwowany.
– Musimy pogadać – odezwał się, gdy tylko mnie zobaczył.
Zmarszczyłem brwi i wszedłem do pokoju.
– Wyruszasz na jakąś misję, czy wyjeżdżasz? – zapytał, widząc moją spakowaną torbę.
– To już nieważne. O co chodzi?
– Znasz prawdziwy powód wizyty Naruto?
– Nie i nie obchodzi mnie to.
– A powinno. W wielkim skrócie, Naruto chce pogodzić ludzi i wampiry. Dowiedział się prawdy o naszym pochodzeniu i chce to ujawnić przed ludźmi. Nagato chce mu pomóc. W tym celu zamierza się z nim wybrać do Akatsuki.
– To jakiś żart? – Spojrzałem zaskoczony na Yahiko.
– Chciałbym, żeby to był żart.
– Toż to szaleństwo. – Usiadłem na łóżku i oparłem głowę na splecionych dłoniach. – On idzie prosto w paszczę lwa. To samobójstwo.
– Więc myślisz podobnie jak ja.
– Trzeba go powstrzymać.
– Sasuke, dobrze wiesz, że jeśli Nagato coś sobie postanowi, to nikt go nie przekona.
– Jest tak samo uparty jak Naruto.
– Albo inaczej. Naruto jest tak uparty jak Nagato. Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Nawet jak wiekowej.
– Co zamierzasz zrobić.
– W tej sytuacji mogę jedynie go wspierać. – Wampir usiadł obok mnie. – Sasuke, jeśli wydarzy się najgorsze, będziemy potrzebowali twojej siły.
– Yahiko, dobrze wiesz, że możesz na mnie liczyć. To miejsce bardzo dużo dla mnie znaczy.
– Wiem. Mam jednak nadzieję, że do najgorszego nie dojdzie. Naruto i Kurama z nim będą.
– Kurama? – Spojrzałem zszokowany na Yahiko. – Najpotężniejszy z ogoniastych demonów? Naruto nim włada?
– Nie powiedziałbym, że włada. Zaprzyjaźnili się. Połączyła ich bardzo silna więź.
– Naruto naprawdę jest niesamowity. – Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że powiedziałem to na głos.
Yahiko patrzył na mnie i wyraźnie zawahał się przed wypowiedzeniem czegoś. Westchnął tylko i położył rękę na moim ramieniu.
– Ty też jesteś niesamowity, Sasuke. Liczę na twoją pomoc.
Wiem, że był ze mną szczery, ale wiedziałem również, że nie to chciał mi powiedzieć.
– Kiedy Nagato wyrusza? – zapytałem.
– Za kilka godzin. Myślę, że przed świtem. Chcieliby dotrzeć tam w nocy. Tak będzie bezpieczniej. Jeśli coś się stanie, łatwiej będzie mu uciec. Chociaż światło słoneczne na niego nie działa. – Wstał z łóżka i zaczął iść w stronę drzwi. – I pomyśleć, że jeden człowiek może wywołać takie zamieszanie. Pójdę już. Mam jeszcze sporo rzeczy to zrobienia. Bądź w pogotowiu, Sasuke.
– Dobrze.
– Nie ważne, co się wydarzy. I tak wszystko się zmieni. Nawet jeśli plan Naruto się nie powiedzie, ziarenko i tak zostało już zasiane.
– Taaa… Naruto potrafi zamieszać – wyszeptałem, zanim Yahiko zamknął za sobą drzwi.
Jestem pewny, że to słyszał.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Czy ty na pewno jesteś człowiekiem? – zapytał Nagato, wchodząc do biblioteki i widząc siedzącego nad jakąś książką Naruto.
– Sam się czasami nad tym zastanawiam – odezwał się Kurama, wychodząc zza półek.
– W moich żyłach płynie twoja krew, może to dlatego – odpowiedział Naruto uśmiechając się.
– Krew jak jeszcze byłem człowiekiem. Sypałem normalnie, tyle ile było mi potrzeba.
– Och… Serio? – Kurama podniósł jedną brew do góry.
– Kurama ty zdrajco – warknął Nagato, a Naruto zachichotał. – Powinieneś dbać o Naruto.
– Ależ dbam. Jednak jest tak uparty jak ty. Wybrałem mniejsze zło i pomagam mu zbierać informacje.
– Za jakieś 2 godziny będzie świtać. Wtedy wyruszymy. Już wszystko gotowe. – Nagato usiadł naprzeciwko blondyna. – Naruto idź trochę odpocząć. Bardzo cię proszę.
Uzumaki spojrzał na wampira. Westchnął i zamknął książkę. Zaczął się rozciągać. Nagle zaskrzypiały drzwi, a Naruto wyraźnie zadrżał.
– Właśnie cię szukałem, Nagato – odezwał się Sasuke, podchodząc do biurka.
Zignorował intensywnie wpatrującego się w niego Naruto.
– Sasuke. Czyżby Yahiko powiedział ci o moim wyjeździe.
– Owszem.
– I jesteś zapewne tego samego zdania co on.
– Tak. Nie podoba mi się to.
Cały czas nie patrzył w stronę Naruto. Jakby tam go w ogóle nie było.
– Wiesz, że nie przekonasz mnie do zmiany decyzji.
– Wiem o tym doskonale. Dlatego pójdę razem z tobą.
– Co? – Naruto wyraźnie był zaskoczony. – To nie jest dobry pomysł.
Sasuke w końcu spojrzał na blondyna. Jego spojrzenie było tak lodowate, że po jego plecach przeszły ciarki.
– W Akatsuki wszyscy wiedzą, co nas łączy. Niektórym może się to nie podobać, że sprowadziłem mojego kochanka.
– Małe sprostowanie Młotku. Jak już to były kochanek. Nic nas już nie łączy. A poza tym, nie pytam się ciebie o zgodę. Idę i koniec kropka. Nie pozwolę, żeby Nagato coś się stało.
– Dobrze. Jeśli chcesz to możesz z nami iść – odezwał się Nagato, wymieniając z Kurama porozumiewawcze spojrzenie. – Naruto idź odpocząć. Za 2 godziny wyruszamy.
Blondyn podniósł się z krzesła. Przystanął przed Uchihą.
– Sam sobie przeczysz – wyszeptał. – Chciałeś, żebyśmy trzymali się od siebie z daleka, a teraz idziesz ze mną.
– Nie z tobą. Z Nagato… On jest dla mnie najważniejszy. Przestałem cię kochać, bo zakochałem się w nim.
– Hehe… – Naruto spojrzał prosto w czarne oczy. – Naprawdę myślisz, że twoje kłamstwa robią na mnie wrażenie? Mnie nie oszukasz, Sasuke. – Uchiha zacisnął mocno usta. – Dobranoc – pożegnał się ze wszystkimi i wyszedł z biblioteki.
– Więc to ty jesteś Sasuke – stwierdził Kurama, przyglądając mu się uważnie. – Jestem Kurama. – Wyciągnął rękę w stronę wampira, a ten za nią złapał. Demon pociągnął go mocno w swoją stronę. – Gdyby Naruto nie kochał cię tak mocno, już byś nie żył. Nie wybaczę nikomu, kto sprawia, że cierpi. Naruto jest cierpliwy, ale ja nie. Mam cię na oku, Uchiha. Jeśli dalej będziesz go tak krzywdził, to ja w końcu skrzywdzę ciebie. Nawet jeśli narażę się na gniew Naruto.
– Grozisz mi?
– Oczywiście. Zabijałem już wampiry. Jeden w tą czy w tamtą stronę nie robi mi różnicy.
– I tak wiem, że tego nie zrobisz.
– Lepiej dla ciebie, żebyś nie chciał się tego dowiedzieć. Dobranoc Nagato. – Demon wyszedł z biblioteki.
– Na twoim miejscu wziąłbym sobie do serca przestrogę Kuramy. Ich naprawdę łączy bardzo szczególna więź. Nigdy wcześniej, z żadnym innym człowiekiem, nie łączyło go coś takiego jak z Naruto – Nagato podszedł do Uchihy. – A więc jesteś we mnie zakochany, tak?
– Nagato…
– Hehe… Wymyśl coś innego. Sam się pogrążasz. – Wampir zachichotał i wyszedł z pomieszczenia.



C.D.N.