Uwaga!!

Uwaga!!!

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

niedziela, 23 lipca 2017

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”. „Wampir Lestat” Anne Rice Część 17.

Witajcie kochani!!
Wiem, wiem. Znowu dłuuugo kazałam Wam czekać na następną notkę. Nie będę się już rozpisywała o powodach, tak długiej przerwy. Wszystko wyjaśniłam ostatnio.  Dziękuję Wam za cierpliwość i zapraszam do czytania.
Pozdrawiam Was gorąco Wasza Hikaru-chan
~*~*~*~*~*~*~*~*~

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”.
„Wampir Lestat” Anne Rice
Część 17.

Minął już miesiąc, od kiedy Naruto ponownie zjawił się w moim życiu. To były bardzo intensywne 4 tygodnie. Ja i Naruto w ogóle nie mieliśmy wolnej chwili. Nawet ja czułem się zmęczony, ale chyba bardziej męczyło mnie miejsce niż sama praca. Nienawidziłem kryjówki Akatsuki. Niestety musiałem się tu przeprowadzić. Razem ze mną przybyło wiele innych wampirów i o dziwo, większość pogromców zgodziło się na wampirzych partnerów i nawet dobrze się dogadywali. Nagato zaprosił do zamku Kakashiego, żeby pokazać mu jak pracujemy. Człowiek był pod wielkim wrażeniem.

Wszystko naprawdę wyglądało dobrze. Ale ja nie mogłem się pozbyć dziwnego uczucia, że to jest cisza przed burzą.
– Martwisz się czymś? – zapytał mnie Yahiko, gdy pakowałem swoje ostatnie rzeczy.
– Tak długo tu był mój dom.
– Zawsze możesz tu wrócić. Przecież wiesz. Ale to chyba nie jest to, co cię martwi.
– Sam nie wiem. – Usiadłem na łóżku. – Mam takie dziwne przeczucie.
– Chyba cię rozumiem. Wszystko idzie gładko. To aż podejrzane.
– No właśnie.
– Myślisz, że Akatsuki coś knuje?
– Nie. W Akatsuki martwi mnie tylko ten cały Danzo. Ale moje dziwne przeczucie jest skierowane na zewnątrz. Eh… Może niepotrzebnie się martwię.
– A jak tam twoje sprawy z Naruto? – Spojrzałem na wampira. – Wybacz, ale musiałem w końcu zadać to pytanie. Jesteś… Jakby to powiedzieć… Wydajesz się być inny… Szczęśliwy.
– Między nami do niczego nie doszło. Nie mamy czasu, a poza tym, nie jesteśmy razem.
– Jeszcze. – Yahiko zaśmiał się serdecznie.
Jak mi go będzie brakowało.

Wziąłem swoją ostatnią torbę i zacząłem iść w stronę drzwi.
– Jak tylko nabiorę trochę więcej wprawy, to również przybędę do Akatsuki. – Usłyszałem głos Atasuke, gdy schodziłem do holu.
– Super nie mogę się doczekać. – Naruto zaśmiał się serdecznie.
– Naruto – wyszeptał wampir. – Jeszcze mi za to podziękujesz?
– Hmmm…
Gdy byłem już na dole, Atasuke posłał mi wyzywające spojrzenie i pocałował Naruto w usta.
– Atasuke, no co ty…
– Do zobaczenia Naruto. – Wampir się zaśmiał i zaczął iść w moją stronę. – Dbaj o Naruto, bo jeśli tego nie zrobisz, odbiorę ci go – wyszeptał.
– Powodzenia życzę.
– Tobie też, Sasuke.

– O już jesteś. Wziąłeś wszystko? – Naruto uśmiechnął się do mnie szeroko.
– Chyba tak. – Wyminąłem go.
– Ale powiało chłodem. Co ci?
– Nic. Pożegnałeś się ze swoim drogim przyjacielem? Możemy już jechać?
– Aaaa… Jesteś zazdrosny.
– Niby o co.
– No Atasuke mnie pocałował.
– Twoja sprawa z kim się całujesz.
– Było nawet całkiem przyjemnie. Ma bardzo miękkie usta. Cały czas czuję…
Chwyciłem go za podbródek i skierowałem twarz w swoją stronę. Naruto wstrzymał oddech, a jego oczy zrobiły się jeszcze większe.
– Miałeś paproch we włosach.
– Jesteś okropny Uchiha!
Wsiadł szybko do samochodu. Jak ja uwielbiam się z nim drażnić. Spojrzałem po raz ostatni na zamek. Westchnąłem i wsiadłem do pojazdu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Mój nowy pokój przypominał pokój Naruto. Zauważyłem, że większość pomieszczeń, tak właśnie wygląda. Rozpakowałem się, po czym zszedłem na parter do wielkiej jadalni. Panował w niech wielki hałas. Ludzie i wampiry rozmawiali ze sobą, żartowali. To był zadziwiający widok.
– Sasuke! – Naruto machał ręką.
Nie musi tak zwracać na siebie uwagę. Nawet gdyby odezwał się szeptem, to i tak bym go usłyszał.
– Wampirza dziwka. – Usłyszałem głos, gdzieś w głębi sali.
Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem grupkę czterech mężczyzna. Rozpoznałem w nich ludzi, którzy znajdowali się razem z Kakashim w garażu, gdy przyjechaliśmy tu po raz pierwszy.
– Naruto, co to za ludzie? – zapytałem, jak tylko usiadłem.
– A nie przejmuj się tym. Zobacz co dla ciebie mam.
Poczułem przyjemny zapach kawy i spojrzałem na kubek stojący przed mną. Nie podobała mi się zmiana tematu.
– Sam ją zaparzyłem, tak jak lubisz.
– A skąd wiesz, że jeszcze lubię kawę?
– Nie lubisz? – Zasmucił się.
Zachichotałem.
– Jasne, że lubię. Zwłaszcza twoją. – Potargałem jego włosy.
Usłyszałem prychnięcie od strony podejrzanej dla mnie grupy. Ci faceci zaczęli mnie irytować.
– Nie pamiętam, żeby było tu kiedyś tak tłoczno i wesoło. – Naruto najwyraźniej miał dobry humor.
– Ja też nie. – odezwał się Choji, który właśnie przyniósł jedzenie dla jakiegoś wampira. – Smacznego. Zrobiłem ściśle według przepisu.
– Dziękuję. Pachnie cudownie. – Wampir uśmiechnął się.
Kucharz poszedł do kuchni, a ja dyskretnie wymknąłem się za nim. Choji był jednym z pierwszych ludzi, jakich tu poznałem. Okazał się bardzo sympatyczny i otwarty, a przy tym wspaniale gotował.
– Choji – zagadałem. – Mogę cię o coś zapytać?
– Jasne? Mam ci coś ugotować? Chociaż słyszałem, że lubisz tylko kawę. A swoją drogą to bardzo ciekawe, że wampiry mają swoje ulubione dania.
– Słuchaj, znasz może tych ludzi? – Wskazałem na podejrzaną czwórkę.
– Niestety tak. To jedni z ludzi Danzo. Bardzo nieprzyjemna grupa. Lubią się znęcać nad słabszymi. Wielu nowych pogromców zrezygnowało przez nich z pracy.
– Czy oni kiedyś dokuczali Naruto?
– Dokuczali? To mało powiedziane. Kilka razy go pobili. Ups… Chyba nie powinienem ci tego mówić.
– Dobrze, że mi powiedziałeś. Dziękuję Choji.

Nagle zauważyłem, że Naruto podniósł się ze swojego miejsca i wyszedł z sali. Cała czwórka zrobiła to samo. Zacisnąłem dłonie w pięści. Tym razem nie pozwolę, żeby go skrzywdzili.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Uzumaki. Robi mi się niedobrze, od tego wampirzego smrodu. To wszystko twoja wina. – Jeden z mężczyzn zamachnął się, żeby go uderzyć, ale ja byłem szybszy.
Podbiegłem szybko i wykręciłem mu rękę do tyłu.
– No proszę, proszę. Co my tu mamy? Wampir przyszedł po swoją dziwkę. – Odezwał się inny. – I co zrobisz potworze. Spróbuj nas tknąć palcem, a ten słaby sojusz przestanie istnieć.
Byłem wściekły jak nigdy przedtem. Moje oczy zrobiły się czerwone, a kły wydłużyły.
– No dalej wampirku. Pokaż na co cię stać.
Mężczyzna zamachnął się na mnie. Jednak zanim zdążył zrobić jakikolwiek ruch, wyleciał w powietrze i zatrzymał się na przeciwległej ścianie. Przede mną stał Naruto. Miał czerwone, podobne do kocich oczy, a na policzkach pojawiły się kreski, które wyglądały jak wąsy.
– Możecie mnie bić ile wlezie – warknął. – Ale jeśli ośmielicie się skrzywdzić Sasuke, nie będę już taki miły.
Nie poznawałem go. Jeszcze nigdy nie widziałem go tak zdenerwowanego.
– Uzumaki. Jeszcze się policzymy – warknął najwyższy z mężczyzn, po czym pomógł wstać koledze. – Obaj jesteście potworami. Jesteście siebie warci.

Wyszli z pomieszczenia. Naruto spojrzał na mnie, a potem odwrócił twarz.
– Nie patrz na mnie.
– Czemu?
– Wyglądam okropnie. Nie lubię tej postaci. Kurama dał mi trochę swojej mocy, żebym mógł walczyć, kiedy jego nie ma w pobliżu i nie chce go niepotrzebnie wzywać.
– Czemu mnie powstrzymałeś?
– Bo gdybym tego nie zrobił, mielibyśmy kłopoty. Nie tylko ty i ja, ale wszystkie wampiry, które tu przebywają.
– Czy miesiąc temu, to oni ciebie tak załatwili? – Naruto milczał, co uznałem za odpowiedź twierdzącą. – Czemu pozwalasz, żeby tak tobą pomiatali?
– Jestem od nich silniejszy. Prawdopodobnie jestem tutaj najsilniejszym człowiekiem. Ale nie mogę używać swojej mocy. Nie chcę, żeby ludzie się mnie bali. Chcę zasłużyć na ich szacunek, a nie sztucznie to wymuszać. Najważniejsi dla mnie ludzie szanują mnie i to się dla mnie naprawdę liczy.
– Masz rację, ale nie do końca. Nie możesz pozwolić, żeby robili co chcą.
– To taki typ ludzi, którzy nigdy się nie zmienią, nieważne co zrobisz. Szkoda czasu na zawracanie sobie nimi głowy.
Podszedłem do niego i wziąłem go za podbródek.
– Nie patrz. – Zasłonił twarz, a po chwili wyglądał już normlanie.
Miał rozciętą wargę. Jednak zdążyli go skrzywdzić. Chwyciłem go za rękę i zacząłem ciągnąć w stronę jego pokoju. Usiadłem razem z nim na łóżku i zacząłem go uzdrawiać.

– Naruto coś mi nie daje spokoju.
– Zapomnij o nich. Serio.
– Nie mówię o tych palantach. Jesteśmy w swoim towarzystwie już od miesiąca, a ja nie widziałem żebyś się uczył czy pisał pracę. – Spojrzał na mnie nic nie rozumiejąc. – Studia. Co z twoimi studiami? Nie powinieneś ich właśnie kończyć? Nie mów mi, że je rzuciłeś. Prosiłem cię żebyś tego nie zrobił.
– I nie zrobiłem. – Spojrzałem na niego podejrzliwie. – Już je skończyłem. Rok temu.
– Ale jak to? Nie powinny trwać pięć lat?
– No tak. Ale byłem tak genialny, że mój profesor ustalił dla mnie indywidulany tok nauczania. I skończyłem studia w niecałe 4 lata.
– Jakoś trudno mi uwierzyć.
– Podjedź do tamtej szafki. – Wykonałem jego polecenie. – Na samym dole jest książka. Brązowo–złota okładka. O właśnie ta. To moja praca magisterska.
Otworzyłem ją.
– Naruto Uzumaki „Jak sny wpływają na życie człowieka?” Hehe… Czemu ten tytuł mnie nie dziwi?
– Otwórz następną stronę.
– Specjalna dedykacja dla Księcia „Za to, że jesteś iskrą, która wszystko rozpala”.

Głos mi się załamał. Naruto podszedł do mnie szybko. Odłożył książkę na biurko, zarzucił ręce na moją szyję i przylgnął do mnie całym ciałem.
– Tylko dzięki tobie jestem tym, kim jestem. Zawsze pchałeś mnie do przodu. Sprawiłeś, że zacząłem wierzyć w samego siebie. Jestem taki silny tylko dzięki tobie.
– Naruto… – Nie wiedziałem co powiedzieć.
Objąłem go w pasie. Dosyć tego. Dłużej nie wytrzymam. Ten człowiek jest dla mnie wszystkim i nie ważne co zrobię, to nigdy się nie zmieni. Mogę uciekać i uciekać, ale to tak naprawdę nie ma sensu. Naruto zawsze mnie złapie i znowu do siebie przywiąże. Ale czy to jest takie złe? Nie. Zdecydowanie nie. Być przywiązanym do niego. Należeć do niego, to nic złego. Złapałem jego twarz w dłonie, jednak najważniejsze słowa nie mogły mi przejść przez gardło. Dlaczego? Przecież w przeszłości tyle razy mu to mówiłem. Czemu teraz sprawia mi to taki problem? Kocham cię. Kocham cię. W myślach nie sprawia mi to takiego kłopotu. Czemu nie mogę tego powiedzieć? Może dlatego, że wypowiedziane słowa są jak przysięga, a ja się boję, że nie jestem w stanie jej dotrzymać.
Poczułem jego usta na swoich. Delikatne. Czułe. Ciepłe. Zaczął mnie pchać w stronę łóżka.
– Jesteś mój, Sasuke.
Moje nogi uderzyły o łóżko. Kręciło mi się w głowie, więc straciłem równowagę i opadłem na nie. Naruto zawisnął nade mną. Był delikatnie zarumieniony. O rany. Jak mi tego brakowało. Tego spojrzenia wypełnionego miłością. Patrzył na mnie uważnie. Poczułem jego dłonie na swoim brzuchu.
– Naprawdę mogę cię dotknąć? – wyszeptał.
Drżał lekko, ale nie spuszczał spojrzenia z moich oczu.
– Rób co chcesz.
Miałem nadzieję, że mój głos był pełen rezygnacji, a nie pragnienia.
Jego dłonie przesuwały się po moim brzuchu ku górze, podwijając bluzę. Po chwili w ślad za dłońmi poszły usta. Westchnąłem głośno i zacisnąłem dłonie na kołdrze.

Nagle wszystko ustało. Naruto położył się obok mnie i zapatrzył w biały, cholernie wkurzający sufit.
– Wiem, że mnie pragniesz – wyszeptał. – Ale cały czas się przed tym bronisz. – Przekręcił się na bok i spojrzał na mnie ciepło. – Nawet nie masz pojęcia jak bardzo cię pragnę. Ale między nami do niczego nie dojdzie, dopóki nie będziesz tego pewny w 100%. Ale jedno mogę ci obiecać, Sasuke. Gdy następnym razem dojdzie do takiej sytuacji, tym razem to ty będziesz inicjatorem. – Nagle rozległ się jego telefon.
Podniósł się niechętnie i podszedł do biurka.
– Kakashi nas wzywa.

Pewny w 100%? Czy to się kiedyś stanie? Czy pozbędę się tego okropnego uczucia, strachu przed zrobieniem mu krzywdy? Wiem, że jest silny. Ja też jestem. Ale te głupie wątpliwości sprawiają, że trudno jest mi się zaangażować.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Dobrze, że jesteście – odezwał się Kakashi, gdy tylko weszliśmy do jego gabinetu.  Jak tam przeprowadzka, Sasuke?
– Przez cały miesiąc tu mieszkałem i wykonywałem misje, więc nie czuje różnicy.
Spojrzałem na Naruto, który był dziwnie milczący i bacznie obserwował szarowłosego.
– Kakashi co się stało? – zapytał.
Po chwili zarejestrowałem, że mężczyzna był lekko zdenerwowany.
– Jak zwykle spostrzegawczy – wyszeptał. – Kilka godzin temu dostaliśmy wiadomość o zbiorowym mordzie. Wysłałem tam kilku ludzi, żeby to sprawdzili. – Wziął pilot. Regały na ścianie rozsunęły się, pokazując niewielki telebim. – A to są zdjęcia z tego miejsca.
Naszym oczom ukazała się polana, a na niej pełno zwęglonych ciał. Widok był makabryczny. Kakashi pokazywał nam kolejne zdjęcia, a ja poczułem niezwykłe zdenerwowanie bijące od Naruto. Spojrzałem w jego stronę. Miał zaciśnięte pięści i lekko drżał. Spojrzałem z powrotem na zdjęcia.
– Co to ma znaczyć? – odezwał się w końcu Naruto.
Jego głos załamywał się z nerwów. Ponownie na niego spojrzałem. Nie rozumiałem jego zdenerwowania.
– To jakiś żart? – Spojrzał na Kakashiego.
– Obawiam się, że nie.
– O co chodzi? – zapytałem wreszcie.
– To wygląda na robotę ogoniastego demona – wyszeptał Naruto, nie patrząc na mnie. – Ale to jest niemożliwe. Jestem jedynym przedstawicielem klanu Uzumakich. Kurama na pewno nie zrobiłby czegoś takiego. Pozostałe demony zresztą też nie.
– Naruto uspokój się. – Kakashi podszedł do niego i położył dłoń na ramieniu. – Nikt nie oskarża o to ani ciebie, ani demony.
– Znam przynajmniej jednego człowieka, który mógłby to zrobić.
Spojrzałem z powrotem na migające zdjęcia i nagle…
– Kakashi możesz wrócić do poprzedniego zdjęcia? – Szarowłosy zaczął cofać. – Stop.
Podszedłem bliżej i spojrzałem uważnie na zdjęcie.
– Znam ten pierścień. – Wskazałem na zwęglone zwłoki.
– Skąd? – Kakashi stanął obok mnie i przyjrzał się uważnie pierścieniowi.
– Jakiś rok temu trafił do nas pewien nowonarodzony wampir. Zupełnie nie potrafił nad sobą panować, ale sam nas odnalazł. Prosił o pomoc. On i jego narzeczona zostali zaatakowani przez jakiegoś wampira. Stanął w jej obronie. On przemienił się w wampira, ale ona na szczęście nie. Jednak chłopak kompletnie nad sobą nie panował. Odszedł od niej, żeby jej nie skrzywdzić. Obiecał jej, że do niej wróci, gdy tylko nauczy się nad sobą panować. Kobieta dała mu ten pierścionek, żeby pamiętał o swojej obietnicy. Spędził u nas pół roku. Byłem jego opiekunem i nauczycielem. Nauczyłem go wszystkiego, czego nauczył mnie Nagato. Chłopak wrócił do swojej narzeczonej i pobrali się jakieś 4 miesiące temu. Byłem nawet na ich ślubie.
– Może tylko ci się tak wydaje? – Rozległ się telefon. Kakashi podszedł do biurka. – Tak słucham. Jesteś pewny? Ok. Dziękuję.
Spojrzeliśmy na jeszcze bardziej zdenerwowanego mężczyznę.
– Udało się nam przeprowadzić kilka wstępnych sekcji. – Spojrzał na nas – Na tej polanie byli i ludzie i wampiry.
– Tak myślałem. – Spojrzałem z powrotem na zdjęcia. – Piknik rodzinny. Wampiry i ludzie, którzy żyją obok siebie, często organizowali takie spotkania.
– Naruto wiem, że może być ci ciężko. – Kakashi zwrócił się do Naruto, który cały czas milczał i patrzył zdenerwowanym wzrokiem na zdjęcia. – Ale chciałbym, żebyście tam pojechali i zbadali tę sprawę.
– Ale my teraz prowadzimy inną…
– Tylko wy możecie wyjaśnić tę sprawę. Na miejscu są moi najbardziej zaufaniu ludzie. Ale jeśli jakimś cudem, to wyjdzie na jaw. Jeśli Danzo by się dowiedział…
– Miałby się czego czepiać. – Naruto w końcu odezwał się. – Dobrze. Zajmiemy się tym.
Naruto odwrócił się i szybko wyszedł z pokoju. Nie rozumiałem jego zachowania.
– Idź do niego. On cię teraz bardzo potrzebuje.
– Kakashi, dlaczego on się tak dziwnie zachowuje?
– Nie powiedział ci? – zapytał zaskoczony.
– Czego?
– Jak przebudził w sobie swoją moc.
– Nic mi o tym nie mówił. Jak to się stało?
– Skoro on ci tego nie powiedział, to ja tym bardziej nie mogę. I nie czytaj w moich myślach. Myślę, że powinieneś usłyszeć to od niego. Idź.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Wiedziałem, gdzie go znajdę. Był bardzo zdenerwowany, więc jedyne miejsce, gdzie mógł iść, to takie, gdzie mógł oglądać gwiazdy. U podnóża góry był las, a w nim była polana. Naruto pokazał mi to miejsce, tamtego dnia, gdy jego plan wszedł w życie.
Leżał na trawie i patrzył w niebo. Był cały czas mocno spięty. Podszedłem do niego. Podniósł się do siadu, a ja zająłem miejsce obok niego.
– Okłamałem cię. – Zaczął.
– Kiedy? – zapytałem niby obojętnie, ale serce prawie wyskoczyło mi z piersi.
Naruto zawsze był ze mną szczery. Nigdy mnie nie oszukał.
– Gdy powiedziałem ci, że nigdy nie zabiłem żadnego wampira. – Spojrzał na mnie, w jego oczach pojawiły się łzy. – To wydarzyło się kilka tygodni po tym jak przybyłem do Akatsuki. – Swój wzrok skierował z powrotem na niebo. – Wielu osobom nie podobało się to, że Kakashi mnie przyjął bez składania przysięgi.
– Niech zgadnę. Byli to ludzie Danzo.
– Porwali mnie. Zamknęli w jakieś jaskini. Było tam pełno wampirów. Przetrzymywali je, głodzili. Po jakimś tygodniu, po prostu je wypuścili. Zaatakowały mnie, a ja tak bardzo się bałem. – Objął kolana i oparł o nie głowę. – To trwało sekundę może dwie. Przymknąłem oczy, a gdy je otworzyłem… Na około mnie było pełno zwęglonych ciał. Kilka metrów ode mnie stał Kurama. Był odwrócony do mnie tyłem. To było nasze pierwsze spotkanie. Odwrócił się do mnie. Jego spojrzenie było przepełnione cierpieniem, bólem i rozczarowaniem. Patrzyłem na około zszokowany i przestraszony. A potem w mojej głowie zrodziła się jeszcze straszliwsza myśl, że wśród tych wampirów mogłeś być ty. Myśl, że mógłbym cię tak skrzywdzić, była nie do zniesienia. Pomyślałem o tobie i przypomniało mi się, po co odszedłem do Akatsuki. Zdałem sobie sprawę, że to mój własny strach spowodował to wszystko. Postanowiłem zacząć walczyć ze swoim strachem. Wtedy Kurama podszedł do mnie, uśmiechnął się i przytulił, a ja poczułem, że mogę to zrobić. Że mogę stać się silny. Dotrzymać naszej obietnicy. Sasuke przepraszam, że cię okłamałem. Jestem potworem. Najgorszym z możliwych.
– Przestań! Nie… – Cóż za ironia. Ja istota, która od zawsze myśli o sobie jako o potworze, mam przekonać go, że on nim nie jest. Mam powiedzieć mu to, co on próbuje mi cały czas przekazać. Nie mogę znieść myśli, że Naruto uważa siebie za potwora. – Nie jesteś potworem, Naruto. Jesteś… – Spojrzałem prosto w jego niebieskie oczy. – Jesteś najcudowniejszą istotą na świecie, jaką znam.
– Jesteś pieprzonym hipokrytą – wyszeptał.
– Dobra. Pójdźmy na pewien układ. – Spojrzał na mnie uważnie. – Przestaniesz myśleć o sobie jak o potworze, a ja zrobię to samo. – Naruto prychnął pod nosem i spuścił smutno wzrok. – I… – westchnąłem głośno. – Przestanę uciekać. – Ponownie spojrzał na mnie, zaskoczony.
– Naprawdę?
– Tak. – Przybliżyłem się do niego. – Jak ci się podoba ten układ?
– Bardzo mi się podoba.
– W takim razie może go przypieczętujemy? – Pocałowałem go delikatnie. – Nigdy. Przenigdy nie myśl o sobie w ten sposób. Potworami są ludzie, którzy ci to zrobili.
– Nie jesteś na mnie zły? Nie jesteś rozczarowany? Mam na sumieniu kilkadziesiąt wampirów. Zdradziłem cię.
– Nie zdradziłeś. – Dotknąłem jego twarzy. – Nie jestem na ciebie zły i nigdy mnie nie rozczarowałeś. Jest wręcz przeciwnie.
– Sasuke. Tak bardzo się bałem, że gdy dowiesz się prawdy, nie będziesz mnie chciał. – Wtulił się w moje dłonie.
Jakbym mógł, go nie chcieć? Jest dla mnie…
– Naruto przepraszam. – Przytuliłem go do siebie i położyłem głowę na jego ramieniu. – Wybacz mi, że przeze mnie tyle cierpiałeś. Jesteś dla mnie wszystkim. Całym moim światem. To się nigdy nie zmieni. – Odsunąłem go od siebie, żeby spojrzeć mu w oczy. – Kocham cię.
– Sasuke ty idioto. Nareszcie to powiedziałeś. – Z jego oczu zaczęły lecieć łzy. Uderzył pięścią w moją klatkę piersiową. – Jesteś kompletnym idiotą.
– Wiem. Obiecuję, że już nigdy cię nie zostawię.
– Jeśli nie dotrzymasz tej obietnicy, zamienię twoje życie w koszmar.
– Moje życie jest koszmarem, gdy nie ma cię przy mnie.
– Sasuke jesteś najprawdziwszym idiotą.
– Wiem. – Złożyłem na jego ustach czuły pocałunek. – Dasz radę?
– Z tobą przy boku na pewno.
– Więc bierzmy się do roboty. Im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy.
Pociągnąłem Naruto za rękę i poszliśmy w stronę siedziby Akatsuki.


C.D.N.

9 komentarzy:

  1. pierwsza*
    nareszcie nowy rozdział... jak się cieszę. jest boski, coraz więcej się dzieje i nie mogę się doczekać reszty. zżera mnie ciekawosc.
    życzę Ci dużo weny, czasu na pisanie i na spanie.
    Pozdrawiam-Shizu-chan

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie! Tyle czekałem i się doczekalem! Podoba mi się to wcielasz w życie coraz więcej akcji :3 życzę weny!

    Whiteraven

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic nie poprawia humoru jak Twój nowy rozdział, który jest świetny! Cieszy mnie fakt że Sasuke wreszcie wyznał Naruto swoje uczucia i nie mogę się doczekać rozwiązania sprawy. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Możesz zaktualizować resztę swoich opowiadań? Bo nie można ich czytać niestety. A tak to opowiadanie dobre jak wszystkie twoje , czytam wszystkie i bardzo mi się podobają, nawet jak nie komentuje to wiedz ze wszystkie rozdziały czytam z zapartym tchem. Pozdrawiam Magda

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak mi wstyd,że zaglądam tu po tak długim czasie! >.<
    Rozdział cudowny! W końcu Sasek się ogarnął ^^
    Czekam na next!
    Do napisania!

    OdpowiedzUsuń
  6. proszę powiedz ze ze niedługo będzie nowy rozdział... bo już nie wytrzymam...

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    bardzo mnie cieszy to, że Sasuke w końcu przestaje uciekać.. ciekawe kto stoi za tą zbrodnią, może to sprawka Danzo? zobaczył jaką mocą dysponuje Naruto...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    wspaniały rozdział, cieszy mnie to, że Sasuke w końcu przestaje uciekać... ale kto stoi za tą zbrodnią? może to sprawka Danzo? zobaczył jaką mocą dysponuje Naruto...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejeczka,
    wspaniale, cieszę się, że Sasuke w końcu przestaje uciekać... ale no kto stoi za tą zbrodnią? a może to Danzo? zobaczył jaką mocą dysponuje Naruto...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń