Nieoczekiwana zmiana miejsc cz. 5.
Sasuke stał przed lustrem w łazience i obserwował swoje
odbicie w lustrze. A właściwie nieswoje, tylko blondyna. Czuł się bardzo
dziwnie.
- Co robisz? - zapytał Naruto stojąc obok niego.
- Nic.
- No właśnie widzę. Co mi się tak przyglądasz?
- Naruto nie krępuję cię cała ta przemiana ciał?
- Nie. Czemu? - zaczął myć zęby.
- Zachowujesz się tak, jakby się nic nie stało. - powiedział
z wyrzutem.
- A czo mom płykac? - powiedział z buzią pełną piany, szybko
ją wypłukał. - Stało się i nie ma co się załamywać. Jakoś się to odkręci.
Ładnie wymyłem twoje ząbki? - wyszczerzył się.
- Może być. - odpowiedział obojętnym tonem.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Tej nocy Sasuke nie spał dobrze. Leżał na plecach i patrzył
w sufit. W pokoju panowała cisza zmącona jedynie spokojnym oddechem Naruto.
Uchiha zastanawiał się czy zawsze ma taki oddech.
- Nigdy nie oddychasz w
ten sposób. - odezwał się Kurama. Sasuke zadrżał. Głos demona był
bardzo złowrogi. - Masz bardzo czujny sen i
nigdy nie oddychasz tak spokojnie.
- Ty słyszysz moje
myśli?
- Oczywiście. Nie
potrafisz blokować swojego umysłu przede mną. Tego się uczy latami. Albo się z
tym rodzi, jak Naruto.
- Czego chcesz?
- warknął Uchiha.
- Widzę nawet to, co
nosisz w sercu. I powiem szczerze, że nie spodziewałem się tego po tobie. To
musi być dla ciebie prawdziwa udręka. Być w tym ciele. Ciele, którego tak
bardzo pożądasz.
- Zamknij się! - wydarł się na głos Sasuke.
- Co się stało? - odezwał się Naruto.
- Nic.
- To Kurama, prawda? - podszedł do jego łóżka. - Mi też
czasami nie dawał spokoju. Musisz się nauczyć zamykać przed nim swój umysł. -
usiadł koło niego. - Myślę, że można porównać to do ochrony umysłu przed innym
sharinganem.
- Jak ty sobie dawałeś z nim radę?
- Musiałem się nauczyć z nim żyć dla swojego i innych ludzi
dobra. Czasami udawało się Kuramie wieść do mojego umysłu i porządnie
namieszać. Ale jak pozna się go bliżej to nie jest taki zły.
- Taki zły? Też coś.
- prychnął demon. - Nie będę przypominał
ile razy uratowałem ci życie.
Sasuke powtórzył mu słowa lisa. Dopiero teraz zaczął
rozumieć przez co Uzumaki musiał przechodzić. I coraz bardzie podziwiał go za
to.
- Nie martw się Sasuke. Pomogę ci nad nim zapanować. Musisz
tylko pamiętać żeby nie wpaść w gniew.
- To będzie trudne, ponieważ straszne mnie wkurzasz.
- Mam na myśli furię. Kurama nie jest już przepełniony
nienawiścią, ale jego chakra cały czas reaguje na silny gniew. Spróbuj zasnąć.
- Łatwo powiedzieć. - burknął pod nosem.
- Nie przejmuj się tym głupim lisem. - zaśmiał się
serdecznie.
- Naruto jesteś idiotą. - warknął Uchiha i odwrócił się do
niego plecami.
Uzumaki westchnął głośno nie rozumiejąc o co mu chodzi.
Podszedł do swojego łóżka, położył się i próbował zasnąć. Przymknął oczy i
wtulił twarz w poduszkę. Nagłe otworzył
je gwałtownie i zaczął intensywnie wąchać. Rozpoznał zapach, który kilka godzin
wcześniej czuł razem z zapachem róży. Wziął kawałek bluzy Uchihy i przytknął
pod nos. Tak. To na pewno było to. Serce zaczęło mu szybciej bić.
- Hehe... To nie
możliwe. - zaśmiał się w myślach. - To
nie może być... Nie... Czuję jego zapach, ponieważ jestem w jego ciele. On nie
może być... Jest facetem. Ja jestem facetem. Tak... To jest niemożliwe.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Nazajutrz rano, po nieprzespanej nocy, rozpoczęli podróż do
Konohy. Przez całą drogę, Naruto i Sasuke nie odzywali się do siebie, co bardzo
dziwiło Sakurę i Kakashiego, którzy byli przyzwyczajeni do ich kłótni.
Po kilku dniach dotarli do domu. Przed główną bramą wioski,
Hatake przypomniał im, że nikt nie powinien się dowiedzieć o ich zamianie, poza
Tsunade.
- To jest niesamowite. - odezwała się Hokage.
- Nie widzę w tym nic niesamowitego. To strasznie uciążliwe.
- warknął Uchiha.
- Dla was może tak. Ale dla mnie jako naukowca...
- Obaa-chan... - przerwał jej Naruto, jednak nie mógł
powiedzieć nic więcej, ponieważ kobieta zaczęła się głośno śmiać.
- To tak śmiesznie brzmi w ustach Uchihy.
- Tylko, że nie ja to mówię. - prychnął Sasuke.
- Będziecie musieli poddać się badaniom. Może Inoichi coś
wymyśli. - powiedziała już poważnie Tsunade. - A do tego czasu będziecie
musieli się pilnować. I myślę, że będzie lepiej jeśli zamieszkacie razem.
- Co?! - wydarli się Naruto i Sasuke.
- To wykluczone. - powiedział Uchiha.
- Musicie to zrobić. - powiedziała stanowczym głosem
kobieta. - Dla dobra wioski i jej mieszkańców. Sasuke nie potrafi kontrolować
Kyuubiego. Naruto musi być w pobliżu, żeby odpowiednio zareagować.
- Kurama. - poprawił ją Naruto. Nie lubił gdy ludzie
nazywali demona Kyuubim. On sam od momentu gdy poznał jego prawdziwe imię,
przestał tak na niego mówić. - Już wzmocniłem pieczęć.
- Nie chodzi tylko o Kuramę. - mówiła dalej. - Istnieje
takie zjawisko jak zachwianie równowagi chakry. Jeśli tak się stanie, sharingan
może się nagle aktywować. Naruto nie będzie wiedział co ma zrobić. Nie
chciałaby żeby wioska została zniszczona przez Amaterasu czy Susanoo.
- Ale czy to nie będzie podejrzane, gdy razem zamieszkamy? -
zapytał Naruto. - Przyjaźnimy się, ale jednocześnie kłócimy. Jak to
wytłumaczysz ludziom?
- Chociaż raz zadałeś mądre pytanie, Młotku.
- No widzisz Obaa-chan. O tym właśnie mówię. Cały czas mnie
obraża.
- Robi to z przyzwyczajenia. Z tego samego powodu ty go cały
czas prowokujesz. - stwierdziła Kage.
- Ja nie... Eeee... No może trochę. - powiedział pod nosem.
- No to załatwione. Dopóki nie opanujecie swoich
podstawowych technik, macie nie spuszczać siebie z oczu. A i jeszcze jedno. Nie
będę wysyłała waszej drużyny na misje.
- O nie!!! To była taka beznadziejna misja. Myślałem, że...
- To nie myśl. To jest logiczne, że a takim stanie nie
możemy odbywać misji. - warknął Uchiha.
- No to wszytko uzgodnione. - Tsunade oparła głowę na
splecionych dłoniach. - Zamieszkacie w mieszkaniu Uchihy. Jest większe. Możecie
się rozejść.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- To będzie twój pokój. - powiedział Sasuke otwierając drzwi
do pokoju gościnnego.
Tak jak reszta mieszkania Uchihy, pokój miał
jasnoniebieskie, a meble w kremowych kolorach.
- Ty chyba lubisz niebieski, co? - zapytał Uzumaki.
- Uwielbiam. - powiedział niby z sarkazmem.
- To widać. - Naruto zaczął ziewać. - Jestem straszne
zmęczony.
- Tak, ja też. Przyniosę ci jakąś piżamę.
- Mam swoją.
- Młotku nie zmieścisz się w nią. Jestem większy.
- Za to ty...
- Za nic w świecie nie będę spał w twoje piżamie i tej
idiotycznej czapce. Że też jeszcze z niej nie wyrosłeś.
- Ty i ja. - wskazał palcem na Sasuke, a później na siebie.
- Nie dogadamy się w kwestii ubioru. Właściwie dlaczego nie lubisz moich
dresów?
- Bo samym wyglądem już się wyróżniasz, a jak jesteś w tym
dresie to jeszcze bardziej. - odpowiedział Sasuke nie zastanawiając się nad tym
co właśnie powiedział.
- Wyróżniam się wyglądem? Myślisz, że jestem... eee...
przystojny? - czarne oczy otworzyły się szeroko ze zdumienia.
- Brzydki nie jesteś. Wiele dziewczyn za tobą wzdycha.
- A ty skąd o tym wiesz?
- Po prostu widzę ich maślane oczy.
- Ja nigdy nie widziałem.
- Bo nie potrafisz patrzeć. I dlatego jesteś idiotą.
Nim Naruto zdążył mu coś odpowiedzieć, Sasuke wyszedł już do
swojego pokoju.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke stał przed lustrem w swoim pokoju i przyglądał się
odbiciu blondyna. Serce waliło mu jak szalone. Nie miał siły zrobić żadnego
ruchu.
- Rozbierz się.
- odezwał się demon. - Przecież chcesz
zobaczyć go nago.
- Zamknij się. - powiedział na głos.
- To jedyna taka szansa.
Wykorzystaj to, że jesteś w jego ciele. - Uchiha zaczął drżeć. Lis
był jak diabeł namawiający do grzechu. Jego głos dźwięczał w umyśle Sasuke. – Ulżyj swojemu cierpieniu. Odgoń choć na chwilę ból,
który nosisz w sercu. Przecież pragniesz go dotknąć. Pożądasz go.
Sasuke drżą ręką
rozpiął zamek błyskawiczny w pomarańczowej bluzie. Zsunął ją z ramion.
Niebieskie oczy patrzyły z pożądaniem na odbicie w lustrze. Tak bardzo by
chciał, aby Naruto patrzył tak na niego. Ale to Sasuke odczuwał pożądanie i
właśnie to wyrażały teraz niebieskie tęczówki. Podwinął troszkę czarną bluzę i
drżącą dłonią dotknął umięśnionego brzucha.
- Rozbierz się. - w jego głowie ponownie zabrzmiał głos demona.
Uchiha jak w
jakimś amoku, bez sprzeciwu zdjął koszulę. Przesuwał dłońmi po brzuchu i klatce
piersiowej zahaczając o sutki. Było to bardzo dziwne uczucie. Całkowicie
odmiennego od tego, jak dotykał się będą w swoim ciele. Miał świadomość, że
dotyka inne ciało. Ciało, którego pragnie już od dłuższego czasu. I
jednocześnie czuł swój własny dotyk. Dotknął policzka pokrytego lisimi
bliznami. Przejechał kciukami po ustach. Z każdym muśnięciem, serce biło mu
coraz szybciej. Skóra blondyna zawsze była cieplejsza o 2, 3 stopnie, ale czuł,
że zaczyna mu się robić jeszcze bardziej gorąco. Przesunął dłonie na podbrzusze
i zatrzymał się przy pasku od spodni.
- Nie mogę tego
zrobić. - wyszeptał do siebie.
- Ależ oczywiście, że możesz. - odezwał się Kurama.
- Jesteś przeklętym kusicielem. Wyjdź z mojej
głowy.
- Nie. To Naruto cię kusi. Jego ciało, jego głos, jego
uśmiech. Całe jego istnienie cię kusi. Nie ja. Przynieś sobie ulgę. Niech twoja
męczarnia skończy się, chociaż na chwilę. Naruto o niczym się nie dowie.
Sasuke przełknął
nerwowo ślinę. Zdjął z siebie spodnie, razem z bielizną. Stał nagi przed
wielkim lustrem i obserwował odbicie w lustrze. Na jego policzkach widniały
delikatne rumieńce.
- On jest taki
piękny. - westchnął, dotykając ponownie klatki piersiowej.
Przejechał dłońmi
po brzuchu, dotknął pośladków, ud. Jego własny dotyk piekł go niemiłosiernie
doprowadzając go do białej gorączki. Spojrzał na męskość blondyna i oblizał
usta w iście lubieżny sposób. Dotknął jej drżącą dłonią. Jego palce delikatnie
muskały penisa Naruto. Tyle razy śnił o tym, że go dotyka. Że obaj się
dotykają, kochają się ze sobą. Przymknął oczy Zaczął cicho wzdychać. Jego
pieszczoty stały się bardziej agresywne i silniejsze.
- Otwórz oczy. Spój na niego. - Uchiha wykonał polecenie demona. W
niebieskich oczach było widać pożądanie i podniecenie. Policzki były jeszcze
bardziej czerwone, a oddech jeszcze bardziej przyspieszony. - Tak mógłby wyglądać w twoich ramionach. Tak mógłby
na ciebie patrzeć.
Sasuke nie mógł
tego dłużej wytrzymać. Jęknął cicho i doszedł. Opadł na podłogę oddychając
ciężko. Położył się na podłodze i patrzył w sufit uspokajając się powoli.
- Co ja najlepszego
zrobiłem? - wyszeptał.
C.D.N.