Witajcie Kochani!!!
Oddaję w Wasze rączki
8 rozdział o wampirkach. Ostatnio wena mi dopisuje. Przyznam się, że mam w
pogotowiu jeszcze 2 nowe notki, ale to później. Potrzebuje Waszej pomocy przy
tym opowiadanku. Kogo byście widzieli w roli stwórcy Itachiego? Mam kilka opcji
ale nie umiem się zdecydować. Może Wasze sugestie dodadzą mi natchnienia. Od
razu mówię, że odpadają Kakashi, Nagato, Yahiko i Konan. Planuję dla nich pewną
rolę w tym opowiadaniu, ale to na razie jest tylko w mojej głowie. Tak więc
czekam na Wasze pomysły. Życzę miłej lektury i przepraszam za błędy, które mogą
się pojawić.
Wasza Hikaru-chan
~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~♥~
„Promienie słońca we włosach… I błękitne
niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”.
„Wampir Lestat” Anne
Rice
Część 8.
Czekałem na niego w jego mieszkaniu. Gdy
przyszedłem nie było go w domu. Nie było jeszcze za późno. Mogłem sobie po
prostu pójść. Zrobić tak jak podpowiadał to mój brat. Opuścić to miasto na
zawsze. Przynajmniej dopóki Naruto żył. Ale wiedziałem, że nie mogę tak tego
zakończyć. Jeśli Naruto się mnie bał, to musiałem z nim porozmawiać, żeby nie
bał się przez resztę swojego życia. Stałem przy drzwiach do jego sypialni. Gdy
usłyszałem szczęk klucza w zamku, wiedziałem, że klamka już zapadła.
Wszedł do salonu. Było ciemno, więc nie mógł
mnie zauważyć. Pachniał tak zniewalająco. Jak zawsze zresztą. Wyczuwałem także
od niego alkohol. Żeby tylko nie wpadł przeze mnie w alkoholizm. Zapalił lampkę
przy kanapie, która dawała słabe światło. Rozejrzałem się po salonie, w którym
panował idealny porządek. Przechylił się przez okno i wziął głęboki oddech.
Obserwowałem go jak zahipnotyzowany. Reakcje mojego ciała były dowodem na to,
że moja decyzja była słuszna. Odwrócił się powoli w moją stronę.
– Cześć Naruto – przywitałem się, gdy tylko
nasze spojrzenia się spotkały.
Wciągnął głośno powietrze i nie ruszył się
nawet na milimetr.
– Nie bój się. Nie zrobię ci krzywdy. –
Starałem się by mój głos brzmiał jak najbardziej obojętnie.
Nie wyczuwałem u niego strachu, ale raczej
szok. Znowu się dobrze maskował. Ten mężczyzna już na zawsze pozostanie dla
mnie zagadką.
Jeny. Jak bardzo chciałbym go dotknąć.
Zacisnąłem dłonie, które chowałem w kieszeniach spodni. Jego niebieskie oczy
patrzyły na mnie uważnie, jakby chciały przewiercić mnie na wylot. A ja stałem
i patrzyłem się prosto na niego, nie mogąc powiedzieć nic więcej.
– Czego zatem chcesz ode mnie? – odezwał się
tak nagle, że po plecach przeszły mi ciarki.
W tym momencie nie zachowywałem się jak
wampir. Czułem się jak człowiek, który przyszedł zerwać swój wieloletni
związek. Musiałem wziąć się w garść i powiedzieć to po co tu przyszedłem.
– Chciałem ci tylko powiedzieć, że nie masz
się czego obawiać z mojej strony. Nigdy cię nie skrzywdzę. Dzisiaj opuszczam
miasto i nigdy mnie nie zobaczysz. – Jego niebieskie oczy nie wyrażały nic.
Może był to wpływ alkoholu. – Tak więc żegnaj Naruto.
Podszedłem do drugiego okna i otworzyłem go.
– To wszystko co masz mi do powiedzenia?
Zatrzymałem się z jedną nogą na parapecie.
Jego głos był spokojny, ale ja wyczułem, że powoli zaczyna się denerwować. Ale
cały czas nie wyczuwałem jego strachu. Spojrzałem na niego. Jego niebieskie
oczy wpatrywały się we mnie uważnie.
– Tak to wszystko. – Odwróciłem się w jego
stronę.
– Znam twoją tajemnicę. Mam rozumieć, że tak
po prostu zostawisz tą sprawę? Nie chcesz mnie zabić? Wiec jak dopilnujesz by
twoja tajemnica nie wyszła na jaw?
– Nie dopilnuję. Zrobisz z tą wiedzą co tylko
zachcesz.
– Zabierz mi tą wiedzę. – Niebieskie oczy
zaszkliły się. – Zabierz wszystko. Wiem, że możesz to zrobić. Skoro nie chcesz
mnie zabić, wymarz mi pamięć. Nie chcę o tobie pamiętać.
Niewyobrażalny ból przeszył moje serce. Każde
jego słowo wbijało się w nie jak nóż.
– Nie mogę tego zrobić.
– Dlaczego? Jesteś aż tak bezduszny? Po co
było to wszystko, skoro nie chcesz mnie zabić?! – Podnosił coraz bardziej głos,
a z oczu zaczęły mu lecieć łzy.
Zacisnął dłonie w pięści. Cały zaczął się
trząść. A ja nic nie rozumiałem. Powinien odetchnąć z ulgą, że odchodzę, że nie
chcę go skrzywdzić.
– Nic nie rozumiem. Myślałem, że masz taką
taktykę. Rozkochujesz w sobie swoje ofiary, a gdy one poza tobą świata nie
widzą, zabijasz je.
– Nigdy nie robiłem czegoś takiego. – Jak on
mógł w ogóle wpaść na taki pomysł?
No tak. Przecież jestem wampirem. Potworem.
– Wiec dlaczego? – Pociągnął nosem. –
Czekałem na ciebie cały tydzień. Zastanawiałem się, kiedy w końcu po mnie
przyjdziesz. A ty mówisz, że nie chcesz mnie zabić. – Byłem zszokowany, ten
chłopak czekał na śmierć z mojej ręki. – To tak boli – powiedział cicho i
złapał się za serce. – Nigdy to nikogo nie czułem tego, co do ciebie. Chciałbym
żeby przestało boleć. Myślałem, że jak przyjdziesz to weźmiesz ode mnie ten
ból. Ale ty chcesz odejść i zostawić mnie z tym wszystkim. Wymaż mi pamięć.
– Nie mogę.
– Zrób to! – krzyknął.
– Nie mogę Naruto. Moje uroki na ciebie nie
działają. – Rzucił mi zdziwione spojrzenie. – Gdybym mógł, zrobiłbym to.
– Wiec mnie zabij.
– Nie mogę.
– Czemu? Jesteś wampirem. Zabijanie ludzi to
dla ciebie pestka.
– Nie mogę i już. – Odwróciłem się w stronę
okna, by nie widzieć jego trzęsącej się postaci i potoku łez. – Muszę już iść.
– Próbowałem myśleć o tobie jak o potworze. –
Zatrzymałem się znowu z jedną nogą na parapecie. – Ale nie mogę. Za bardzo cię
kocham.
Tego było dla mnie za dużo. W jednej chwili
znalazłem się przy nim. Zdążył tylko podnieść na mnie swoje zapłakane oczy, gdy
zamknąłem go w ramionach.
– Naruto nie ułatwiasz mi sprawy. Myślałem,
że będziesz mnie nienawidził i bał. To by było lepsze dla nas obu.
– Nie boję się – wyszeptał.
– Wiem. – Spojrzałem w jego twarz. – Nie wiem
czy jesteś taki odważny czy głupi? Naruto jak możesz mnie kochać? Wiesz czym
jestem.
– Nie obchodzi mnie to.
– Naruto okłamywałem cię. Jesteś w stanie mi
to wybaczyć?
– Jeśli obiecasz mi, że już zawsze będziesz
ze mną szczery.
– Mam rozumieć, że chcesz ze mną być?
– A ty chcesz?
– Gdy tylko pierwszy cię zobaczyłem w tamtym
klubie, od razu wzbudziłeś moje zainteresowanie. Przyznam się, że to była
czysto fizyczna fascynacja. Upatrzyłem sobie ciebie na moją kolejną ofiarę.
Jednak pod tym wszystkim, kryło się coś jeszcze i szybko zdałem sobie sprawę,
że się w tobie zakochałem. – Wstrzymał oddech, a jego oczy rozszerzyły się w
szoku. – Wiem, jak to brzmi. Ale to szczera prawda. Chciałem spędzać z tobą
każdą wolną chwilę. Całymi dniami, gdy nie mogłem cię widzieć, moje myśli
krążyły na około ciebie. Gdy musiałem cię okłamywać, to bardzo bolało. Ale nie
mogłem powiedzieć ci prawdy. Bałem się, że mógłbym cię w ten sposób stracić.
Tak, ja wampir bałem się. I Naruto uwierz mi, że ja też bardzo mocno cię
pragnę. Ale nie mogę ulec swojemu pożądaniu, ponieważ wtedy mógłbym cię zranić,
a nawet zabić. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo cierpiałem
widząc, że mnie pragniesz, a ja nie mogę cię dotknąć czy pocałować.
– Teraz mnie dotykasz.
– Naruto nie mogę dać ci tego, czego
potrzebujesz. – Uwolniłem go z objęć i podszedłem do okna.
Zacisnąłem dłonie na parapecie. Poczułem jego
dłoń na plecach. Zacisnął ją na mojej koszuli.
– Teraz będzie łatwiej bo wiem już, czemu
mnie odtrącałeś. Postaram się. Nie będę cię prowokował. Obiecuję. – Oparł głowę
o moje plecy i poczułem jak moczy łzami moją koszulę.
– Teraz mnie właśnie prowokujesz –
wyszeptałem.
Odsunął się ode mnie szybko, a ja odwróciłem
się w jego stronę.
– Proszę. Nie zostawiaj mnie.
Podszedłem do niego, a on spojrzał prosto w
moje oczy.
– Obaj będziemy musieli się postarać. –
Dotknąłem jego policzków i kciukami wytarłem łzy. – Nie płacz już. Nigdy więcej
nie chcę widzieć na twojej twarzy łez. Postaram się jak mogę, żeby nie być ich
źródłem. Naruto nie ruszaj się. – Wstrzymał oddech, a ja zbliżyłem twarz do
jego twarzy.
I już po chwili całowałem go najdelikatniej
jak potrafiłem. Raz po raz muskałem jego usta, ale on nie odwzajemniał mi
pocałunku, za co byłem mu bardzo wdzięczny. Zastanawiałem się czy, gdyby
zobaczył to co się działo w moim wnętrzu, nie opuściłaby go ta jego niebywała
odwaga, która pchała go w ramiona bezlitosnej maszyny do zabijania.
Odsunąłem się od niego i spojrzałem na niego.
Miał zamknięte oczy, a dłonie zacisnął w pięści na swojej koszuli. Ale jego
przyspieszony oddech, świadczył o tym, że ten delikatny pocałunek zadziałał na
niego mocniej niż się sam spodziewał.
– Muszę, już iść – wyszeptałem.
Musiałem odejść stąd jak najdalej, bo jeszcze
bym się na niego rzucił i…
– To chyba dobry pomysł – powiedział cicho.
Otworzył oczy. Nareszcie. To było to
spojrzenie, za którym tak tęskniłem i szalałem. W jego mokrych jeszcze od łez
oczach, widziałem wesołe iskierki. Uśmiechnąłem się do niego czule, a on zrobił
to samo.
– Mogę przyjść jutro?
– Musisz się pytać?
– Nie prowokuj mnie Naruto, jestem u kresu
wytrzymałości.
– Przepraszam. – W jego glosie wyczułem
autentyczną skruchę.
Zachichotałem i oparłem się czołem o jego
czoło, patrząc mu prosto w oczy.
– Nie żartowałem, ale nie musisz mnie
przepraszać. Postawię sprawę jasno. Kocham cię. Jesteś mój Naruto. – Czułem jak
się spina.
– A ty jesteś mój. – Powiedział to takim
stanowczym tonem, że aż mi ciarki przeszły po plecach.
Uśmiechnąłem się i szybko musnąłem jego usta.
A po chwili gnałem jak szalony ulicami miasta, byle dalej od niego i mojego
palącego pożądania.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto stał przez dłuższą chwilkę w salonie,
nie mogąc wykonać żadnego ruchu. Usta piekły go niemiłosiernie, od delikatnych
pocałunków wampira. Jeszcze żaden pocałunek, nawet ten najbardziej namiętny,
nie dostarczył mu tylu doznać, co to najdelikatniejsze muśnięcie. Nogi zaczęły
mu drzeć i opadł na podłogę. Zdziwił się, że wcześniej do tego nie doszło.
Serce waliło mi jak szalone, prawie sprawiało mu ból. Ale był szczęśliwy. Jak
nigdy dotąd. Wiedział, że podjął dobrą decyzję. Wiedział, że będzie trudno. Cholernie
trudno. Sasuke był istotą, która opierała swoje działania głównie na
instynkcie. Ale blondyn się nie bał. Czasami żeby być szczęśliwym, trzeba
podjąć duże ryzyko. Uzumaki był na to gotów. Wiedział, że Sasuke to ten jedyny.
Skąd był tego pewny? Jego sny tłumaczyły wszystko. Teraz wreszcie je rozumiał.
To nie były koszmary, to nie były sny erotyczne. To były sny prorocze.
Pokazywały mu jego przyszłość. A jego przyszłość to Sasuke. Bał się tylko, żeby
to wszystko nie okazało się kolejnym snem.
Jakoś udało mu się podnieść z podłogi.
Poszedł do swojej sypialni rozbierając się po drodze. Skierował się do łazienki
i wszedł pod prysznic. Ciepła woda spływała po jego ciele i czuł, że część
napięcia powoli ustępowała. Ale wiedział, że to nie wystarczy. Zacisnął dłoń na
swoim penisie i zaczął nią poruszać. Myśl, że Sasuke czuje do niego to samo,
jeszcze bardziej wzmogła i tak ogromne już pożądanie. Doszedł wyszeptując w
kafelki jego imię. Ale to nic nie pomogło. Jego podniecenie nie zmalało nawet
odrobinę. Wszystkie emocje, które w sobie tłumił od kilku tygodni, przybrały na
sile. Zaczął palcem drażnić swoje wejście, a drugą ręką pieścił penisa. Jęknął
głośno, gdy zatopił w sobie palec. Za chwilę dodał nowy i poruszał nimi szybko.
Zamknął oczy i oparł czoło o zimne kafelki. Dodał trzeci palec i poruszał nimi
coraz szybciej.
– Sasuke! – krzyknął gdy trafił w prostatę.
Wyobrażał sobie, że brunet stoi za nim i, że
on mu to robi. Jego druga dłoń pieści jego męskość. A usta muskają jego szyję.
Jego wyobraźnia działała teraz na największych obrotach. Niemal czuł przy
pośladach wbijającą się erekcję Sasuke. Jeny jak on go pragnął. Tak bardzo
chciał żeby, był tutaj. Przejechał dłonią po swojej szyi i wbił w nie
paznokcie, a w głowie miał obraz Uchihy wbijającego w nią swoje kły. Krew
leciała po jego całym ciele. Sasuke oderwał się od jego szyi i zaczął zlizywać
z jego cała słodką ciecz.
– Tak właśnie wyobrażałem sobie twój smak
Naruto.
Odwrócił jego głowę w swoją stronę i
pocałował gwałtownie i brutalnie jego usta. Naruto przesuwał językiem po jego
kłach i po chwili czuł w ustach metaliczny posmak swojej krwi. Uchiha odwrócił
go w swoją stronę i podniósł bez żadnego wysiłku. Opuścił go na swoja męskość.
Z gardła Naruto wydobył się głośny jęk i przyspieszył ruchy palców. Sasuke
przyssał się ponownie do jego szyi. Jednak tym razem nie przebił skóry. Schował
swoje kły i, teraz już normalnych rozmiarów, zębami kąsał jego skórę. Naruto
odchylił głowę to tyłu i z głośnym jękiem doszedł.
Opadł na dno kabiny oddychając ciężko.
Otworzył oczy. Miał jeszcze mroczki przed oczami. Jeszcze nigdy nie przeżył tak
silnego orgazmu tylko się masturbując. W ogóle nawet podczas stosunku, czy to
był na górze, czy na dole, nie przeżył czegoś takiego.
– Jeny jak to się dalej
potoczy? Przecież Sasuke nie może mnie dotknąć, a ja przeżywam coś takiego
tylko sobie to wyobrażając. Ciekawe co by było gdybyśmy naprawdę to zrobili?
Chyba umarłbym. Jeśli Sasuke by mnie nie zabił, to pewnie dostałbym zawału z
nadmiaru wrażeń.
Bez żadnych już ekscesów, dokończył prysznic.
Był kompletnie wymęczony dzisiejszym dniem. W ogóle ostatnie dwa tygodnie były
da niego jedną wielką nerwówką.
– Cholera. Zapomniałem go
przeprosisz. – Z taką myślą zapadł w
spokojny sen.
Oczami swojej wyobraźni. Widział siebie i
Sasuke przemierzających noc, trzymających się za ręce.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Biegłem tak szybko, że nim się spostrzegłem
byłem w jakimś lesie. Gdzieś ponad drzewami widziałem łunę światła. Moje
wszystkie zmysły były wyostrzone do granic możliwości. Ciało było tu, ale moje
myśli były, przy kruchym, kochającym mnie blondynie. Nie mogłem cały czas w to
uwierzyć. On mnie naprawdę kochał. Szczerą miłością. Nie przejmował się tym
czym jestem. Był mój, naprawdę mój. Naruto pobudził tę stronę mnie, o której
myślałem, że umarła, gdy zostałem wampirem. Moja ludzka natura. Bo gdzieś w
środku wiedziałem, że tylko ona może kochać i powstrzymywać mnie przed
zrobieniem mu krzywdy. Spojrzałem na swoje dłonie, które lekko drżały. Czułem
jeszcze ciepło jego ciała. Jak to możliwe, że miłość, która jest podobno
najwspanialszym uczuciem na ziemi, może jednocześnie powodować taki ból. Nawet
jeśli jest odwzajemniona.
– Naprawdę jestem zgubiony – wyszeptałem,
uśmiechając się.
Zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że
Naruto miał nade mną władzę. Dla niego byłbym gotowy zrobić wszystko.
Uświadomiłem sobie, że Itachi naprawdę miał rację, mówiąc, że powinienem odejść
bez słowa. W momencie, kiedy postanowiłem z nim porozmawiać, byłem już na
zgubionej pozycji. Wystarczyło, że na niego spojrzałem, w te jego niebieskie,
wielkie oczy, a już wiedziałem, że gdy powiedział żebym został, to był to
zrobił. Hehe. Przecież to się właśnie stało. Ten człowiek zawładnął każdą moją
cząstką. Wampirzą czy ludzką? To w tym momencie nie miało znaczenia. Cały
należałem do niego.
– Hahahaha. – zacząłem się głośno śmiać.
Oparłem się o jakieś drzewo i nie potrafiłem
przestać się śmiać.
– Naruto co ty ze mną zrobiłeś?
Poczułem w lesie jakiś ruch. W moją stronę szedł
niedźwiedź. Czułem go z tej odległości. To była samica. Była w ciąży. Kilka
kilometrów dalej wyczułem łosia. Samca.
– Niedźwiedzico masz dzisiaj szczęście. –
wyszeptałem i ruszyłem w stronę łosia.
Po kilku minutach w dół mojego gardła
spływała ciepła metaliczna ciecz. Gdy zaspokoiłem swoje pragnienie, spaliłem
ciało. Na wschodzie słońce powoli rozpoczynało nowy dzień. Jego pierwsze
promienie muskały najwyższe konary drzew. Puściłem się pędem do kryjówki.
– Jak poszło? – zapytał Itachi, jak tylko
wszedłem.
– Cudownie.
– To super. Wieczorem odchodzimy.
– Nie. – Spojrzał na mnie zdziwiony. – To
znaczy jak chcesz możesz iść, ale ja zostaje.
– Co to znaczy?
Dopiero teraz chyba zauważył mój podejrzanie
dobry humor.
– Wyjaśniliśmy sobie wszystko z Naruto.
Postanowiliśmy być razem.
– Że co? Czyś ty upadł już całkiem na głowę?
– Itachi zrozum. Ja go kocham, a on kocha
mnie. Nigdzie się nie ruszam. Chcę przy nim zostać. Czy ci się to podoba, czy
nie.
– Nie podoba. Wspomnisz moje słowa braciszku.
Kiedyś będziesz żałował swojej decyzji. Już więcej nie będę z tobą rozmawiać na
ten temat. Nie przekonam się. To twoja decyzja i to ty będziesz musiał żyć z
jej konsekwencjami. – Mówiąc to wyszedł do swojego pokoju.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Zapukałem cicho do drzwi. Usłyszałem kroki i
po chwili zostałem obdarowany najcieplejszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek
widziałem. Nawet moja mama nigdy się tak do mnie nie uśmiechnęła.
– Cześć. – Odwzajemniłem uśmiech.
– Cześć. – Wpuścił mnie do środka. –
Myślałem, że wejdziesz przez okno jak zwykle.
– Rodzice mnie raczej dobrze wychowywali. Nie
mogę stale wpadać do ciebie przez okno.
– Stale? – Spojrzał na mnie uważnie, a ja,
gdybym już nie był blady, to bym chyba pobladł jeszcze bardziej. Wpadłem w jego
sidła, kolejne znowu. – Wiedziałem. Czasami moje okno było otwarte gdy wydawało
mi się, że je zamykałem. Zboczeniec.
– Nie prowokuj mnie Naruto.
– Pfff.
Prychnął pod nosem i ruszył w stronę salonu.
A zaledwie wczoraj obiecał mi, że nie będzie mnie prowokował. Poczułem
przyjemny zapach kawy.
– Starałem się zrobić tak samą jak na stacji,
ale ma trochę inny ekspres. Eeee… chyba lubisz kawę?
– Uwielbiam. Nie wszystko co ci o sobie
powiedziałem, było kłamstwem.
– Mam nadzieję usłyszeć te prawdziwe wersje.
Lubisz coś jeszcze z ludzkiego jedzenia poza kawą?
– Raczej nie. Mój brat na przykład nic nie
lubi.
– Raczej? Więc nie jesteś pewny. – No i
znowu. Jak on to robi, że czyta we mnie jak w otwartej książce?
– Wziąłem kilka dni wolnego, więc będziesz
miał dużo czasu, żeby mi wszystko opowiedzieć.
– Wszystko? No trochę tego będzie.
– Na początek powiedz mi ile masz naprawdę
lat?
– 400.
– No ładnie. – Zagwizdał z wrażenia. – Jeny
spotykam się z takim seksownym staruchem.
Zachłysnąłem się kawą i spojrzałem na niego
zaskoczony. On mnie prowokował i robił to z premedytacją.
– Czy ty się prosisz o śmierć?
– Przepraszam, że nazwałem cię staruchem. –
Jednak w jego głosie nie było skruchy tak jak wczoraj. I dobrze wiedział, że
nie chodzi mi o nazwanie mnie staruchem.
– No dobra zacznij opowiadać. Obiecuję, że
będę już grzeczny.
– Tak. Już to widzę. Najwyraźniej uwielbiasz
czuć w sobie adrenalinę.
– Jaką adrenalinę? Wiem, że nie zrobisz mi
krzywdy. – Uśmiechnął się ciepło, a mi serce zaczęło szybciej bić.
– Przestań natychmiast, jeśli chcesz żebym
został.
– Dobrze. Przepraszam już nie będę. Mam tylko
jedną prośbę.
– Jaką?
Zaczerwienił się lekko. Co on do cholery
jasnej wyprawia?
– Chciałbym, żebyś od czasu do czasu
pocałował mnie, tak jak wczoraj.
– Powiedziałem wczoraj, że się postaram.
– W porządku. – Jednak wiedziałem, że nie był
do końca przekonany.
Westchnąłem lekko i podniosłem się z kanapy.
Naruto siedział na fotelu i uważnie mnie obserwował, ale w jego oczach nie było
strachu. Wiedziałem już, że się mnie boi. Pochyliłem się nad nim, ręce oparłem
na oparciach fotela. Intensywnie niebieskie oczy nie przestawały na mnie
patrzeć.
– Co ty ze mną robisz Naruto? – wyszeptałem.
Nim go pocałowałem zauważyłem, jak jego oczy
rozszerzają się w szoku. Muszę go zapytać, skąd się biorą u niego takie dziwne
rekcje? Nie ruszał się, nie oddawał pocałunku. Uśmiechnąłem się w duchu. Tak
bardzo pragnął mojej bliskości, że był gotów zrobić, albo i nie, wszystko.
Jednak ciało nie zawsze idzie w parze z umysłem. Jego oddech, tak samo jak, mój
przyspieszył.
– Naruto błagam nie prowokuj mnie. – Oderwałem
się od niego, ale nadal się nad nim pochylałem.
Pokiwał tylko głową. Usiadłem na swoim
miejscu.
– W taki razie zaczynam swoją opowieść. Mam
ma imię Sasuke Uchiha i urodziłem się 400 lat temu.
C.D.N.
kocham cie za to <3 tyle czekałem, codziennie miałem nadzieje i tu jest, na pewno będzie cudowny :3
OdpowiedzUsuńŁu HUU! Nowy rozdział, chwała Ci za to! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg opowieści Uchihy i życzę weny! :))
Jestem ciekawa jak sie potoczy sytuacja
OdpowiedzUsuńWeny weny. Super rozdział czekam na kolejne rozdziały
OdpowiedzUsuńChwała ci! *oddaje pokłon* proszę cię nie męcz nas katorgą długiego oczekiwania na rozdział Xd
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńprzepięknie, Naruto prowokuje Sasuke, te sny prorocze, więc kim jest tak naprawdę, magia nie działa na niego... ach czemu Naruto nie odwzajemniał pocałunku, a potem w łazience szkoda, że Sasuke był daleko wtedy ;]
tak myślę i myślę i nikt sensowny nie może wpaść mi do głowy, kto mógłby przemienić Itachiego... Orochimaru? Hidean?
Autorko mam jeszcze takie pytanie, bo czy zamierzasz kontynuować swoje inne opowiadanie? No na przykład „Niespodziewana miłość”, którą chciałabym bardzo przeczytać kontynuację...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńcudnie, Naruto zawładnął całkowicie życiem Sasuke, jak na takiego starucha to dobrze się trzyma :)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Sas i Dunkan Macleod są rówieśnikami? ;) Świetne opowiadanie
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, och jak cudnie, Naruto zawładnął całkowicie życiem Sasuke, haha jak na takiego starucha to bardzo dobrze się trzyma :]
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza