Uwaga!!

Uwaga!!!

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

poniedziałek, 11 lipca 2016

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”. „Wampir Lestat” Anne Rice Część 11.

Witajcie kochani!!

Wybaczcie, że kazałam Wam tak długo czekać. Zapraszam na następny rozdzialik o wampirkach.

Pozdrawiam Wasza Hikaru-chan

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach”.
„Wampir Lestat” Anne Rice
Część 11.

Zbliżał się świt, gdy wróciłem do naszego pokoju. Naruto spał na łóżku. Jego spokojny oddech rozchodził się po apartamencie. W powietrzu unosił się jeszcze seksowny zapach naszego zbliżenia, ale było też czuć zapach morza. Na pewno wietrzył pokój. Jednak ja potrafiłem wyczuć najmniejsze różnice. Podszedłem do łóżka i bezszelestnie położyłem się obok. Przesunąłem opuszkami po jego twarzy, zanurzyłem nos w jego włosach. Mój ukochany zapach. Delektowałem się nim do momentu, aż poczułem na sobie jego spojrzenie.
– Cześć – wyszeptałem.
– Cześć. Tęskniłem za tobą.
– Ja za tobą też.
Objął mnie w pasie i przylgnął całym ciałem do mnie. Tak cudownie było trzymać go w ramionach.
– Śpij, jeszcze wcześnie.
Mruknął tylko coś pod nosem i znowu zapadł w sen.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Naruto obudź się. Dochodzi 9. Zamówiłem śniadanie do pokoju.
– Hmmm…
Przeciągnął się pod kołdrą i usiadł na łóżku. Jeszcze nigdy nie widziałem jego blond czupryny w takim nieładzie. To był istny chaos. Zachichotałem.
– Jesteś taki uroczy. – Rozległo się pukanie do drzwi. – Nie wiedziałem co byś chciał zjeść, więc wziąłem jajecznicę z boczkiem i grzanki.
– Może być. – Usiadł przy stole.
– Chcesz kawy czy herbaty?
– Herbaty.
Podałem mu kubek z herbatą, a sobie nalałem kawy.
– Ty robisz lepszą. – Skomentowałem upijając łyk.
– Hehe zawsze to mówisz.
– Bo to prawda. Masz magiczne dłonie. O czym przekonałem się wczoraj. – Przestał przeżuwać pokarm. – Wszystko w porządku?
– Tak. – Spojrzał na mnie. – Było ci dobrze?
– Było mi cudownie.
– Bardzo mnie to cieszy – powiedział to bez przekonania i już wiedziałem na 100%, że coś jest nie tak.
– Naruto co się dzieje?
– Nic.
– Daj spokój. Przecież widzę. Wczoraj też to widziałem. Niby wszystko jest dobrze, ale…
– Nie ma żadnego ale. Nigdy nie byłem taki szczęśliwy.
– Ale…
Westchnął zniecierpliwiony.
– Nie tak to sobie wyobrażałem – wyszeptał. – Znaczy się… – Spojrzał mi prosto w oczy. – Było naprawdę cudownie. To był najlepszy seks w moim życiu. Ale to był tylko seks. – Odłożyłem kubek. – Wiem, że mnie kochasz i ja kocham ciebie. Pierwszy raz robiłem to z kim kogo kocham. Ale nie różniło się to niczym od zwykłego zaspokajania się. Brakowało mi twojego dotyku, pocałunków, twoich ramion. Sasuke ty nigdy całkowicie nie będziesz należał do mnie, a ja do ciebie.
– Żałujesz?
– Nie! – Przewrócił oczami. – Nie żałuję żadnej chwili spędzonej z tobą.
– Rozumiem co chcesz powiedzieć. Ja czuje to samo.
Naruto wstał, podszedł do mnie i usiadł mi na kolanach. Zarzucił mi ręce na szyję, a ja objąłem go w pasie.
– Chciałbym żebyś kiedyś dotknął mnie bez żadnego strachu. Chciałbym żebyśmy oddali się sobie całkowicie, bez zahamowań.
– Nie wiem Naruto czy to możliwe. Ale postaram się. Obiecuję. Dokończ swoje śniadanie.
Wstał, wrócił na swoje miejsce i zaczął jeść. Zawsze lubiłem patrzeć jak je.

Po śniadaniu Naruto położył się jeszcze spać. Stwierdził, że jak ma zawalić noc to musi się wyspać na zapas. Gdy zasnął podniosłem rolety, położyłem się obok niego i patrzyłem na niego. W światle dnia wyglądał jeszcze piękniej. Traciłem siły, ale i tak było warto.

Obudził się przed obiadem.
– Sasuke co ty wyprawiasz? Zwariowałeś? – Zerwał się na równe nogi i opuścił rolety. – Wampir masochista.
– Zawsze chciałem zobaczyć cię za dnia. Kiedy byłem człowiekiem uwielbiałem słońce. Nawet po przemianie w wampira, zdarzało mi się przebywać w jego świetle. Więc chyba można jednak nazywać mnie masochistą. Chociaż to nie sprawia mi bólu, tylko odbiera siły. Jesteś głodny?
– Jak wilk.
– Zamów coś sobie na obiad.
– Co będziemy dzisiaj robić? Może wieczorem pójdziemy na plażę. Chyba, że musisz iść na polowanie.
– Nie muszę. Poprzedniej nocy porządnie się najadłem. Możemy iść na plażę.
– Może się wykąpiemy w morzu? Dzisiaj jest naprawdę gorąco, więc woda może być ciepła.

Gdy zapadł zmrok, poszliśmy na plażę. Trzymaliśmy się za ręce, obejmowaliśmy się. Śmialiśmy. Naruto jak zwykle gadał jak najęty. Uwielbiam jego głos. Woda rzeczywiście była ciepła, więc popływaliśmy trochę. To były cudowne chwile.
– Czy to nie jest dziwne? – zapytał Naruto, gdy leżeliśmy na plaży.
Leżał prostopadle do mnie i miał głowę na mojej klatce piersiowej.
– Co takiego? – Głaskałem go po dłoni.
– Ty wampir, istota ciemności, lubisz słońce. A ja człowiek uwielbiam patrzeć w gwiazdy.
– Może trochę. Właściwie co cię w nich tak fascynuje?
– Nie wiem. Może dlatego, że są długowieczne.
– Ja też jestem. Więc też powinien cię fascynować.
– I tak właśnie jest. – Podniósł się i zawisł nade mną.
Dotknąłem delikatnie jego twarzy i po chwili nasze usta spotkały się w czułym pocałunku. Odsunął się ode mnie i usiadł do mnie plecami. Na jego skórze błyszczały ziarenka piasku.
– Jesteś taki piękny – wyszeptałem wtulając się w jego plecy.
Pocałowałem go w szyję. Naruto odchylił głowę na moje ramię. Jego skóra była lekko słonawa. Przyssałem się ustami w miejscu, gdzie pulsowała żyła i zostawiłem malinkę. Naruto zachichotał cicho.

Długo jeszcze tak siedzieliśmy wtuleni w siebie, dopóki Naruto nie zaczął drżeć z zimna.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Była 3 nad ranem, gdy wróciliśmy do naszego pokoju. Naruto poszedł pod prysznic, żeby zmyć z siebie piasek i ogrzać się. Gdy wyszedł był już ubrany w spodnie od dresu i podkoszulkę, która była mokra od kapiącej z jego włosów wody. Gdybym był człowiekiem wyszedłby pewnie owinięty tylko w ręcznik. A ja pewnie podszedłbym do niego, przygarnąłbym go mocno do siebie, pocałował namiętnie i zaciągnął do łóżka.
– O czym myślisz zboczeńcu? – jego głos wyrwał mnie z mojej fantazji.
Spojrzałem na niego zbity z tropu, a on uważnie się mi przyglądał.
– O niczym.
– Skoro tak twierdzisz. – Odwrócił się do mnie plecami i zarzucił ręcznik na głowę.
Skąd, do cholery jasnej on zawsze wie, że o czymś myślę?
Podszedłem do niego i zacząłem wycierać jego włosy. Przytrzymałem go za ramiona i nachyliłem do ucha.
– Myślałem o tobie. Ostatnio tylko o tobie myślę – wyszeptałem, a on zadrżał.
Puściałem go i Naruto odsunął się ode mnie. Te cholerne granice. To jest męczące.
– Sasuke na jak długo zrobiłeś rezerwację?
– Nie powiedziałem kiedy zamierzamy zwolnić apartament. Możemy tu zostać jak długo zechcesz.
– Chcę… – Odwrócił się w moją stronę. – Zróbmy to jeszcze raz. – Spojrzałem na niego zaskoczony. – Chcę się tobą nacieszyć póki mogę. Gdy wrócimy, będziemy musieli się znowu powstrzymywać. Jak to się mówi chcę naładować akumulator. Chociaż wątpię, żeby to było możliwe. – Ostatnie zdanie wyszeptał, ale ja i tak to usłyszałem.
Objąłem go lekko.
– Naruto kocham cię najbardziej na świecie. Należę do ciebie i możesz ze mną zrobić co to tylko zechcesz.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Itachi siedział w jakieś podrzędnej knajpce, w najciemniejszym kącie i obserwował ludzi. Alkohol lał się strumieniami, a w powietrzu unosił się zapach papierosów. Uchiha zmarszczył nos. Nienawidził zapachu alkoholu pomieszanego z tytoniem, albo z jeszcze innymi używkami. Ale w takich miejscach najłatwiej było o zdobycz. Przebiegł wzrokiem po sali i zauważył zgrabną blondynkę, która ledwo trzymała się na nogach. Od jakiegoś czasu jego ofiarami padały osoby o jasnych włosach i doskonale zdawał sobie sprawę dlaczego.

Jego ukochany brat, wbrew jego woli, związał się z człowiekiem. I to z bardzo dziwnym człowiekiem. Itachi miał co do tego dziwne przeczucia i były one niezmienne od pół roku. Żeby dać upust swojej frustracji, każdego wieczora polował na blondyna albo blondynkę, z czego zdecydowanie częściej jego ofiarami byli faceci.
Nagle podeszła do niego kelnerka i postawiła przed nim drinka. Itachi spojrzał na nią zaskoczony.
– To od tamtego pana przy barze. – Wskazała głową na bar i odeszła.

Itachi spojrzał we wskazane miejsce. Przy barze siedział wysoki, przystojny, szarowłosy mężczyzna. Gdy tylko napotkał spojrzenie Itachiego podniósł kieliszek wina, jakby chciał wznieść toast i uśmiechnął się delikatnie. Itachi wstał, zabrał swojego drinka i podszedł do mężczyzny.
– Widzę, że żarty się ciebie trzymają. – Postawił kieliszek przed szarowłosym.
– A ty jak zwykle poważny. Miło cię widzieć Itachi. Dawno się nie widzieliśmy.
– No trochę minęło. Chociaż dla nas to i tak zaledwie sekunda. Co tutaj robisz?
– Oj. Jaki nieczuły. Byłem w okolicy i pomyślałem, że odwiedzę swojego starego ucznia.
– Byłeś w okolicy?
– Hehe. Nic się przed tobą nie ukryje. Zawsze byłeś taki bystry.
– Hidan do rzeczy.
– Naprawdę mógłbyś być trochę bardziej czuły dla swojego stwórcy. Po prostu za tobą tęskniłem i chciałem cię zobaczyć.
Itachi patrzył uważnie w jego oczy. Westchnął i usiadł obok. Podsunął mu swojego drinka. Hidan wypił swoje wino, a potem drinka.
– Jak ty możesz pić to świństwo? Mi od samego zapachu robi się niedobrze.
– Zawsze lubiłem alkohol. – Mężczyzna przebiegł wzrokiem po Itachim. – Dobrze zrobiłem, że przyszedłem. Coś się stało, prawda? Czuje bijące od ciebie napięcie. A tak w ogóle, to gdzie twój ukochany braciszek? Byliście nierozłączni. Tylko mi nie mów, że coś się z nim stało.
– Masz rację. Stało się. Od pół roku żyję w ciągłym napięciu i coraz trudniej mi się kontrolować.
– Co się stało? – Hidan był wyraźnie zaniepokojony.
– Sasuke się zakochał w człowieku.
– Przecież to nic strasznego. Ja też się w tobie zakochałem, pamiętasz? Ach… Rozumiem. Jesteś zazdrosny, bo twój kochany braciszek zrzucił cię na 2 miejsce.
– Nie o to chodzi. Ten człowiek jest bardzo dziwny. Od samego początku nie mogę się pozbyć tego złego przeczucia. Sasuke świata po nim nie widzi. Stał się rozkojarzony. Stracił swoją czujność, można go bardziej zaskoczyć. Martwię się o niego to wszystko. Mam wrażenie, że ten człowiek rzucił na niego jakiś czar. Jak ja nienawidzę tego całego Naruto Uzumakiego.
– Coś ty powiedział? – Itachi spojrzał zaskoczony na Hidana, który miał wyraźnie zdenerwowany głos. – Uzumaki? On się nazywa Uzumaki?
– Tak. Co się stało? Znasz go?
– Itachi ty idioto, też powinieneś znać to nazwisko.
– Niby skąd mam go znać? Nigdy nie słyszałem o nim.
– Z moich wspomnień, które wyssałeś, gdy cię stworzyłem.
Itachi przymknął oczy i zanurzył się w swoim umyśle. Po chwili otworzył je gwałtownie i spojrzał przerażony na Hidana.
– Kurwa. Ja pierdole. Jak mogłem zapomnieć o czymś takim.
– Twój brat działa na ciebie tak samo, jak ten cały Uzumaki na twojego brata. Straciłeś swoją czujność i przez to teraz twój brat jest w wielkim niebezpieczeństwie.
– Jasna cholera.
Itachi wybiegł z knajpy, a Hidan za nim.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Czas biegnie zdecydowanie za szybko.
– No szkoda, że musieliśmy już wracać. Ale jeszcze kiedyś musimy tam pojechać. – Naruto spojrzał na mnie i uśmiechnął się ciepło.
– Obiecuje, że jeszcze kiedyś cię tam zabiorę. – Przyciągnąłem go do siebie i pocałowałem szybko w usta.
Pchnąłem drzwi prowadzące do klatki schodowej bloku, w którym mieszkał Naruto. Niosłem jego i moje bagaże, chociaż blondyn upierał się, że poniesie swoje. Ale jak zobaczyłem, że się lekko krzywi, nie pozwoliłem mu na to. To był najcudowniejszy, najbardziej magiczny czas w moim życiu. Myślę, że Naruto też tak czuł. Jednak było czuć też dziwne napięcie między nami. Doskonale wiedziałem o co chodzi.

Naruto otworzył drzwi od swojego mieszkania i przepuścił mnie. Gdy wszedłem do salonu stanąłem jak wryty. W salonie stał mój brat i jego stwórca.
– Itachi co tu robisz?
– Itachi tu jest? – Naruto wyłonił się zza moich pleców. – Cześć. Witam! – przywitał się z Hidanem.
– Sasuke odsuń się od niego. – Ton głosu mojego brata nie podobał mi się.
Był wściekły. Jego oczy zapłonęły czerwienią i wypełniły się chęcią mordu.
– Itachi, co się stało?
– Powiedziałem, żebyś się od niego odsunął!
Minął mnie błyskawicznie, chwycił Naruto za szyję, podniósł do góry i z głośnym hukiem przycisnął go do ściany.
– ITACHI CO TY KURWA WYPRAWIASZ!!!
Chciałem go odciągnął od Naruto, ale Hidan złapał mnie mocno. Nie byłem w stanie się wyrwać z jego uścisku.
– Ty zakłamany, przeklęty człowieku! Co zamierzałem zrobić mojemu bratu?
– ITACHI! ZOSTAW GO NATYCHMIAST!!
– Sasuke to dla twojego dobra – wyszeptał Hidan.
– Nie wiem o czym mówisz. – Naruto trzymał się za ręce Itachiego i wymachiwał nogami w powietrzu.
– Już mnie nie oszukasz. Chociaż nie mogę czytać w twoich myślach, to już nie uda ci się mnie oszukać. Gadaj prawdę, albo cię zabiję.
– ITACHI!!!
– Jaką prawdę. Nie wiem o co chodzi!
– Nie wiesz? A to ciekawe. – Itachi zacisnął ręce na jego szyi, a z oczu Naruto zaczęły lecieć łzy. – Nie pozwolę ci go skrzywdzić. Nigdy. Zabiję cię przeklęty pogromco.
Przestałem się wyrywać i spojrzałem zaskoczony na brata.
– Itachi co ty mówisz? – wyszeptałem.
– Nigdy nie wydawało się to dziwne, że nasze uroki na niego nie działają, że nie możemy czytać w jego myślach? To wszystko dlatego, że jest pogromcą i to nie byle jakim. Sasuke zanurz się w moich wspomnieniach, a zrozumiesz.
Nagle w mojej głowie pojawiły się obrazy z dnia, w którym zostałem wampirem. Wspomnienia mojego brata przeleciały mi w umyśle. I wtedy to usłyszałem. Nazwisko Uzumaki i aż mnie ciarki przeszły przez ciało. Spojrzałem zszokowany na Naruto, który coraz mocniej zaciskał dłonie na nadgarstkach Itachiego i coraz trudniej było mu złapać oddech.
– Teraz mi wierzysz? Naruto należy do starożytnej rodziny, która od wieków już zajmuje się likwidowaniem takich istot jak my.
– Naruto czy to prawda?
– Nie wiem o czym mówicie. – Blondyn spojrzał na mnie.
– Nie kłam! – Itachi jeszcze mocniej go przycisnął go do ściany.
– NAPRAWDĘ NIE MAM POJĘCIA O CZYM MÓWISZ!
Uścisk Hidana zelżał. Spojrzałem na niego. Patrzył uważnie na Naruto, po chwili czerwień z niego oczu zniknęła i puścił mnie. Podszedł do Itachiego i odsunął go od blondyna. Naruto opadł na podłogę. Złapał się za gardło, na którym pojawiły się siniaki i zaczął kaszleć.
– Co ty kurwa wyprawiasz?!
– Itachi uspokój się. On mówi prawdę.
– Skąd wiesz? Nie możemy czytać w jego myślach.
– Są inne sposoby na sprawdzenie, czy ktoś mówi prawdę. Co nie zmienia faktu, że on na pewno wywodzi się z tej rodziny, a poza tym jest bardzo podobny do swojego ojca.
– Ojca? – Naruto spojrzał na Hidana.
– Spotkałem kiedyś twojego ojca. Walczyliśmy ze sobą i chociaż w jego żyłach nie płynęła krew Uzumakich to był naprawdę silny.
– Jak to walczyliście?
– Nie wiesz czym zajmowali się twoi rodzice?
– Zginęli, gdy miałem 7 lat. Nigdy mi nie powiedzieli, czym się zajmują. Po prostu pewnego dnia wyszli z domu i nie wrócili.
– Rozumiem. Twoi rodzice byli tak zwanymi pogromcami. A dodatkowo twoja mama wywodziła się z rodu Uzumakich, który ma ponad 4 tysięczną tradycję. W każdym pokoleniu rodzili się niezwykli ludzi, którzy dysponowali niezwykła mocą. Ponad 4 tysiące lat temu rodzina Uzumakich podpisała pakt z 9 ogoniastymi demonami, które zobowiązały się bronić członów rodziny. Jednak z upływem czasu ich rola się zmieniła i rozszerzyła na innych ludzi. Rodzina Uzumakich założyła pewien zakon „Akatsuki”, który zrzeszał niezwykłych ludzi, nazywanych pogromcami. Zajmują się likwidacją niebezpiecznych istot o nadprzyrodzonych mocach takich jak: wampiry, demony, czarownice i tym podobne. Tym właśnie zajmowali się twoi rodzice.
Przez całą tą rozmowę patrzyłem zszokowany na Hidana. Jakoś tak nie mogłem spojrzeć na Naruto.
– Ty też jesteś pogromcą, chociaż twoja moc się jeszcze nie przebudziła. Ale to tylko kwestia czasu, ponieważ jesteś ostatni ze swojego rodu.
– To nie może być prawda – wyszeptał. – Nie wierzę w to! To nie prawda. Sasuke, nie wierzysz w to wszystko, prawda? – Spojrzałem na niego, ale nic nie powiedziałem. – Sasuke…
– Naruto… Ja nie wiem co mam myśleć. To co mówi Hidan o rodzinie Uzumakich to prawda.
– Nie jestem pogromcą. Nigdy cię nie okłamałem. Nigdy bym cię nie skrzywdził. Przecież cię kocham.
Zaczął się trząść i płakać. Podszedłem do niego i przytuliłem do siebie.
– Wiem Naruto. Już dobrze uspokój się. Też cię kocham.
– Czy ty siebie słyszysz? – Odezwał się Itachi, a ja spojrzałem na niego zaskoczony. – On jest pogromcą, a oni polują na takich jak my.
– Spokojnie Itachi! Naruto nie jest jeszcze niebezpieczny. – Wtrącił się Hidan. – Ale będzie. To pewne na 100%.
– Co masz na myśli? – Naruto spojrzał na szarowłosego.
– Prędzej czy później Akatsuki się po ciebie zgłosi. Jestem pewny, że już cię obserwują, albo raczej cały czas, od śmierci twoich rodziców. Pewnie wiedzą o Sasuke i Itachim.
– Skoro tak to dlaczego nas jeszcze nie zaatakowali? – zapytał Itachi.
– Myślę, że mają w tym plan.
– Jaki?
– Chcą przebudzić moc Naruto. Im więcej wampirów w jego otoczeniu, tym istnieje większe prawdopodobieństwo, że się przebudzi. No, a gdy teraz już wie o swoim pochodzeniu, to może stać się szybciej niż myślicie. Dlatego myślę, że musicie opuścić to miejsce jak najszybciej. Demony, które współpracują z rodziną Uzumakich reagują na emocje swojego pana. Trudno nad nimi panować. Kiedyś było łatwiej, ale ludzie powoli tracili nad nimi panowanie. Nawet jeśli nie chcesz skrzywdzić Sasuke, to w przyszłości możesz nad tym nie zapanować.
– Hidan ma racje. Musimy iść. – Itachi złapał mnie za ramię.
– Nigdzie nie idę. – Wyrwałem się z jego uścisku.
– Sasuke myślę, że powinieneś iść z nimi. – Spojrzałem zaskoczony na Naruto. – Ja chcę zostać sam. Musze pomyśleć. Poukładać sobie wszystko.
– Ale…
– Proszę. Daj mi trochę czasu.
Jego niebieskie oczy przepełnione były miłością do mnie, ale widziałem też, że był teraz zagubiony. Westchnąłem i przejechałem dłonią po czole.
– Dobrze. Myślę, że wszyscy mamy sporo do przemyślenia. Pamiętaj tylko, że cię kocham.
– Tak. Ja ciebie też.
Pocałowałem go szybko w usta i już po chwili biegłem wraz z bratem i Hidanem po ulicach miasta.

~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Cześć. – Naruto wszedł na zaplecze o odwiesił kurtkę do swojej szafki.
– Cześć Naru. – Kiba posłał mu zadziorny uśmieszek i zmierzył od stóp do głowy. – No to opowiadaj.
– Ale co?
– Jak to co? – Szatyn przewrócił oczami. – Jak tam wycieczka z księciem?
– Dobrze.
– Dobrze? I tyle? Dobrze? Szczegóły Naru, szczegóły.
– No daj spokój nie będę ci gadał ze szczegółami co robiliśmy.
– A co robiliście? Hehehe. Tooooo…
– Kiba…
– Zrobiliście to. Noooo. Nareszcie co. Pewnie jak zaczęliście, to nie mogliście wyjść już z łóżka. Chociaż są jeszcze inne miejsca, gdzie można to robić.
– Kiba błagam cię przestań.
– Widzę, że nie masz humoru, co? W sumie się nie dziwię. Powrót do szarej rzeczywistości może dołować.
– Tak. Nawet nie wiesz jak bardzo.
– Naruto czy coś się stało? Pokłóciłeś się z Sasuke?
– Nie. Ech… Kiba. Bez obrazy, ale to były najpiękniejsze chwile w moim życiu. Było cudownie, wspaniale…
– Ale…? – Blondyn spojrzał na przyjaciela.
– Powrót do szarej rzeczywistości może dołować. – wyszeptał. Nagle zadzwonił dzwonek przy drzwiach. – Pójdę obsłużyć klienta.
– Ok. Ja porozkładam towar.

– Dzień dobry. – Odezwał się Naruto do szarowłosego mężczyzny.
– Dzień dobry. Stanowisko nr 1.
– To będzie 3000 JPY (trochę ponad 100 zł)
– Dawno się nie widzieliśmy Naruto. – Zaskoczony blondyn spojrzał na mężczyznę. – Bardzo wydoroślałeś. Możesz mnie nie pamiętać, ale kiedyś często przesiadywałem w waszym domu. Nazywam się Kakashi Hatake i pracowałem z twoimi rodzicami. Może jak skończysz pracę to wybierzemy się na kawę i porozmawiamy?


C.D.N.

6 komentarzy:

  1. Kyaa i znów zagadkowe zakończenie xD nie mogę się doczekać co będzie dalej! Akcja zaczyna się rozkręcać. I nie mogę doczekać się jeszcze jedneej rzeczy hihi a mianowicie kiedy Sasuke będzie mógł wreszcie dotknąć Naruto hihi ^_^ choć nastąpi to chyba niedługo kiedy Naruś obudzi swoje moce :D
    Duuuużo weny życzę! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zły Kakashi. Nie dobry, fuj. Nie przekonasz Naruto do siebie. W ogóle od kiedy akatsuki jest organizacją, która walczy z członkami "oryginalnego" akatsuki?
    Masz już zaplanowane co będzie dalej, czy idziesz na żywioł?
    Weny, bo fajne. Z. U.

    OdpowiedzUsuń
  3. O laska, ty to jednak umiesz przerwać w najlepszym momencie, ale muszę ci powiedzieć że zajebiście piszesz i kocham twój styl... TYLKO ŻE TERAZ MUSZĘ MIESIĄC CZEKAĆ NA OPO A NIKT NIE PISZE NA TYLE DOBRZE I NIE MAM CO CZYTAAAAĆ ;-; pociesz ;-;

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    chwile spędzone razem cudowne, ciekawe czy ta cała organizacja obserwuje, no i się wyjaśniło wszystko into nagle pojawienie się kogoś kto pracował z rodzicami Naruto...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    rozdział swietny, te chwile spędzone razem cudowne, ciekawi mnie czy ta cała organizacja obserwuje, no i się wszystko wyjaśniło, to nagle pojawienie się kogoś kto pracował z rodzicami Naruto... dlaczego teraz?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    świetny rozdział, razem cudowne spędzają czas, ciekawa jestem czy ta cała organizacja ich obserwuje, no i się wszystko wyjaśniło... tak nagle pojawił się ktoś, kto pracował z rodzicami Naruto... dlaczego właśnie teraz, czemu nie wcześniej albo później?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń