Witajcie kochani!!
Przepraszam Was
bardzo, że tak długo kazałam Wam czekać. Nie wiem czy Wy też tak macie, ale mi
czas leci tak szybko, że braknie mi go na wszystko. Płynie tak błyskawicznie,
że nawet mylą mi się dni tygodnia. Ale w końcu postanowiłam się zmobilizować i
coś Wam wrzucić.
Coś? Oczywiście
kolejną część kochanych wampirków. Ten rozdział napisany jest w innej narracji,
ale to celowy zabieg. Utrzymam go także przez kolejne rozdziały. Następuje
także duży przeskok w latach, ale nie martwcie się jeśli czegoś nie zrozumiecie,
później to wszystko zostanie wyjaśnione, a przynajmniej mam tak nadzieję. A
jeśli chodzi o błędy to też za nie przepraszam z góry, ale nie jestem w stanie
sama wszystkiego wyłapać.
Nie przedłużam już i
zapraszam do czytania.
Wasza Hikaru-chan
P. S. I dziękuję, że
cały czas ze mną jesteście. Sprawiacie, że cały czas chcę pisać.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na
zawsze w twoich oczach”.
„Wampir Lestat” Anne Rice
Część 13.
~5 lat później~
– Dlaczego nie
możemy go zabić?
– To rozkazy z
góry.
– Ten potwór
zabiłby nas bez żadnych skrupułów. W takim razie może się zabawimy? Tak jak oni
bawią się nami.
– Hmmm… To nie jest
taki zły pomysł. Zakazali nam go zabijać, ale nic nie mówili o czymś innym.
– Sprawdźmy czy
wampiry czują ból.
Dwaj mężczyźni
podeszli do młodego, wyglądającego na 20 kilka lat chłopaka, który był przykuty
do ściany za ręce i nogi.
– Teraz wampirku
nie jesteś już taki straszny. – Podnieśli jego głowę pałką. – Niezłą tam
urządziłeś jatkę.
– To nie ja –
odpowiedział słabo.
– No oczywiście, że
nie ty. Mieszkańcy tamtej wioski sami zabili tamte dzieci. I upozorowali, że
zaatakował ich wampir.
Jeden z mężczyzn
wymierzył mu silny cios pałką w brzuch. Wampir jęknął.
– Ooo… Czyli jednak
czujecie ból. Dobrze się składa. Dobrze się z tobą zabawimy. Daj mi lampę
solarną. – Zwrócił się do drugiego mężczyzny.
Włączył ją i
skierował na wampira. W miejscu naświetlenia pojawiły się oparzenia.
– Światło
słonecznie nie może was zabić, ale jeśli jest bardzo mocno skoncentrowane, to
może wywołać poparzenia. Ta lampa wydziela bardzo silne światło, prawie jak
laser. Przypalimy cię jeszcze mocniej. – Mężczyzna podszedł do niego z
palnikiem.
– AAAA!!! –
Wrzasnął wampir, gdy jego prawa ręka zajęła się ogniem.
– Nowonarodzeni są
najlepsi. Jeszcze nie do końca pozbyli się swojego człowieczeństwa, dlatego
mogą odczuwać jeszcze ból.
– W taki razie
można by was oskarżyć o torturowanie człowieka. – Za mężczyznami rozległ się
męski głos.
Obaj odwrócili się
zaskoczeni. Przed nimi stał, wysoki, dobrze zbudowany blondwłosy mężczyzna.
– Co to ma wszystko
znaczyć? Mieliście, go tylko pilnować.
– Ale to…
– Ale to co?! Już
ja się postaram, żeby odpowiednie osoby dowiedziały się co tu zaszło. Nie
ujdzie wam do płazem. Natychmiast go rozkujcie i posadźcie na krześle!
– Tak jest!
Mężczyźni spełnili
polecenie.
– A teraz wyjdźcie
stąd.
– Ale…
– Natychmiast!
Gdy drzwi za
mężczyznami się zamknęły, blondyn usiadł przy stole naprzeciwko wampira.
– Bardzo cię
przepraszam za nich. To nigdy nie powinni się wydarzyć. – Wampir spojrzał na
blondyna.
Mężczyzna wyjął z
walizki, którą przyniósł, jakąś srebrną torebkę i kubek. Rozciął woreczek i
przelał do kubka jego zawartość. Po czym podsunął w stronę wampira.
– Co ty wyprawiasz?
– Wampir spojrzał z niedowierzaniem na mężczyznę.
– Boli, prawda?
Krew uśmierzy ból i zaczniesz się leczyć.
– Czemu to robisz?
Żeby jeszcze raz mnie torturować?
– Nie mam takiego
zamiaru. Chcę tylko porozmawiać. A teraz pij.
Mężczyzna miał
niesamowicie niebieskie oczy, w których kryło się przyjemne ciepło. Wampir
spojrzał nieufnie na krew.
– Nie martw się.
Nie jest ludzka. Pij śmiało.
Wampir chwycił
kubek i wypił wszystko jednym haustem.
– Lepiej? – Blondyn
uśmiechnął się ciepło.
– Tak. Dziękuję.
– Nazywam się
Naruto Uzumaki, a ty?
Wampir wyraźnie
drgnął ja dźwięk jego imienia i nazwiska.
– Sądząc po
reakcji, wiesz kim jestem?
– Z tego co mi
wiadomo, każdy wampir zna nazwisko Uzumaki.
– A jak brzmi
twoje?
– Atasuke Hamada.
– Miło mi cię
poznać Atasuke. Mogę ci mówić po imieniu? Ty do mnie też tak możesz mówić.
– Jest mi to
obojętne.
– Dobrze. W takim
razie możesz mi powiedzieć, co się stało w tamtej wiosce?
– Po co mam
cokolwiek mówić? I tak mi nie uwierzysz. Jestem dla was tylko potworem.
– Nieprawda. Ja nie
uważam wampiry za potwory. Jesteście niesamowitymi istotami. Wiem, że nie
wszystkie jesteście złe. Jak jest z tobą Atasuke?
Wampir spojrzał
zaskoczony na blondyna.
– Ja… Ja tego nie
zrobiłem. Tam był inny wampir. Nie mógłbym nikogo skrzywdzić.
– Cóż jesteś
nowonarodzonym. Nowonarodzone wampiry często nie potrafią nad sobą panować.
Zwłaszcza jeśli zostały porzucone przez swojego stwórcę.
– Ja jestem inny
potrafię nad tym panować. – Na chwilę w niebieskich oczach pojawił się jakiś
błysk. – A poza tym ona mnie nie porzuciła. Chciała tylko, żeby zakończył swoje
sprawy. Dlatego poszedłem do tej wioski. Tam był mój dom. Chciałem się pożegnać
z rodziną.
– Wspomniałeś o
swojej stwórczyni. Jak się nazywa?
– Konan.
– Jesteś pewny, że
to ona?
– Oczywiście. –
Wampir oburzył, ale po chwili uspokoił widząc przyjazny uśmiech Naruto.
– Opowiedz mi o
swojej przemianie.
– To stało się 4
tygodnie temu. Pół roku temu wyjechałem do miasta na studia. Wszystko było dla
mnie nowe. Całe życie wychowywałem się na wsi. Wyjazd do miasta bardzo mnie
przytłoczył, nie mogłem się długo odnaleźć. Zamieszkałem w akademiku. Mój
współlokator był bardzo rozrywkowy, prawie codziennie urządzał imprezy. Więc w
sumie w akademiku to tylko nocowałem, a za dnia siedziałem w bibliotece i się
uczyłem. Nie mogłem sobie pozwolić na zawalenie sprawy. Moi rodzice za dużo
poświęcili żebym mógł iść na studia. Byłem raczej wycofany z życia
studenckiego.
– Widzę, że nie
miałeś lekko. Taka gwałtowna zmiana środowiska.
– Miesiąc temu, po
zakończonych egzaminach, dałem się namówić współlokatorowi na imprezę. To była
czysta ciekawość.
– Raczej ucieczka
od samotności. – Naruto uśmiechnął się delikatnie.
– Pewnie też. W
każdym bądź razie, nie znałem swoich granic i wypiłem trochę za dużo. Wyszedłem
z imprezy i chciałem wrócić do akademika. Zostałem napadnięty. Dźgnięto mnie
nożem i okradziono. To wszystko działo się tak szybko. Leżałem na chodniku i
wykrwawiałem się na śmierć. I gdy już myślałem, że to koniec, zjawiła się ona.
Była piękna, wyglądała jak anioł. Miała niebieskie włosy, a kolor jej oczu
przypominał mi bursztyny. Zapytała mnie czy chcę żyć. A ja od razu pomyślałem o
moich rodzicach. O tym jak będą rozpaczać, gdy mnie zabraknie. Odpowiedziałem,
że tak. Zamieniła mnie w wampira. Powiedziała, że muszę się pożegnać z rodziną.
Gdy będę już gotowy mam się z nią spotkać.
– Nie wiesz nawet,
jakie wielkie szczęście się spotkało.
– Szczęście? Z
jednej strony jestem szczęśliwy, ale z drugiej strony i tak muszę opuścić
rodzinę.
– Jesteś
szczęściarzem. Uwierz mi. Konan jest jednym z Pierwotnych wampirów, a to
oznacza, że możesz nigdy nie poczuć głodu krwi. Pomogę ci z rodzicami, jeśli ty
pomożesz mi.
– Pomożesz? Nie
rozumiem.
– Wydostanę cię
stąd. Odwiedzimy twoich rodziców. Wytłumaczysz im, że dostałeś propozycję
studiowania za granicą. Spotkasz się ze swoją stwórczynią i odejdziesz z nią.
– Studia za
granicą? Moi rodzice nigdy nie zgodzą się na coś takiego.
– Spokojnie. Już ja
wszystko załatwię.
– Czemu mi
pomagasz? Przecież jesteś pogromcą.
– Chcę się spotkać
z Konan i z nią porozmawiać. Ty mnie do niej doprowadzisz?
– Nigdy.
– Atasuke. Nie bój
się. Pójdę tylko ja. Dopilnuję, żeby nikt nas nie śledził.
– Dlaczego to
robisz?
– Jak już
powiedziałem. Wiem, że nie wszystkie wampiry są złe. Chciałbym, żeby inni
ludzie się o tym przekonali. Żeby przestali postrzegać was jako potwory. Wiem,
że tak naprawdę jesteście bardzo wrażliwymi istotami. Tylko niektórzy z was za
bardzo popadają w ciemność.
– Jesteś bardzo
pewny siebie. A co jeśli się mylisz?
– Nie mylę się.
Dobrze zdradzę ci pewien sekret. Wie o tym bardzo mało ludzi. Kilka lat temu
byłem zakochany w wampirze, a on we mnie. Stąd wiem, że nie jesteście tacy, za
jakich uważa was świat. Chciałbym żeby ludzie zobaczyli w was to piękno, które
ja widziałem i widzę nadal. Jeśli nie będziesz mi chciał pomóc, to i tak ja
pomogę tobie.
– Nic z tego nie
rozumiem, ale mogę powiedzieć jedno, że jesteś zupełnie inny niż tamci dwaj.
– Tamci dwaj, to
przerażone, małe człowieczki. Niestety w Akatsuki jest bardzo dużo takich osób.
Dlatego wampiry i pogromcy toczą ze sobą te wszystkie wojny. Ludzie nie próbują
nawet zrozumieć wampirów, a wampiry ludzi. A gdy któraś ze stron próbuje, to
druga jest tym faktem przerażona. Dlatego muszę porozmawiać z Konan. Ona nie
będzie się bała i mnie wysłucha. Jestem tego pewny. To jak, mogę iść z tobą?
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Naruto czy ty
zdajesz sobie sprawę z tego, co masz zamiar zrobić? – Szarowłosy mężczyzna
siedział za biurkiem, opierał głową na splecionych dłoniach i uważnie
obserwował Naruto.
– Tak.
– To jest samobójstwo.
– Nie jest. Kakashi
jesteś inteligentnym facetem, a w tej sprawie jesteś taki ograniczony.
– Mam oczy.
– I jesteś ślepy.
– Nigdy nie
przekonasz ludzi, żeby inaczej patrzyli na wampiry.
– Nigdy nie mów
nigdy. Ludzie i wampiry mogą żyć obok siebie, razem bez strachu. Ja jestem tego
najlepszym przykładem.
– No nie wiem czy
taki z ciebie dobry przykład i tak się rozstaliście ze strachu przed
skrzywdzeniem się nawzajem.
– Mam w tym także
inny cel.
– Jaki?
– Na razie nie mogę
ci powiedzieć.
– Wyruszam jeszcze
dzisiaj i nie wiem kiedy wrócę. Proszę cię tylko żebyś nie próbował mnie
śledzić. Nie musisz się o mnie martwić.
– Martwię się o
każdego członka Akatsuki.
– Kakashi…
– Dobrze. Wiem jaki
potrafisz być uparty. Wiem, że jeśli coś sobie postanowisz, to na pewno tego
dokonasz. Tylko zastanów się czy świat jest gotowy na wyjście wampirów z
cienia?
– Mam coś dla
ciebie. – Blondyn wyjął z torby bardzo grubą księgę. – Znalazłem ją w naszej
bibliotece. Przedstawia historię, która została zapomniana kilkadziesiąt wieków
temu. Gdyby ludzie uczyli się o tym, co jest tu napisane, inaczej postrzegaliby
wampiry. Razem z przyjacielem długo ją tłumaczyliśmy. Przeczytaj ją podczas
mojej nieobecności. Pogadamy o tym jak wrócę.
Blondyn wstał z
krzesła, a Kakashi przysunął do siebie księgę.
– Czy to jest
historia powstania wampirów?
– Prawdziwa
historia, a nie ta zrodzona ze strachu.
– Sugerujesz, że i
ja się boję.
– Każdy odczuwa
strach, nawet wampiry. To, że się o mnie martwisz, też jest oznaką strachu.
– Po prostu trosze
się o ciebie.
– Zwał jak zwał.
Gdy to przeczytasz, to może przestaniesz się bać i o mnie martwić.
– Dobrze przeczytam
to. Zacznę od razu. – Kakashi pogładził okładkę księgi. – Mimo wszystko uważaj
na siebie Naruto.
– Dobrze. W takim
razie wyruszam.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Wszystko w
porządku Atasuke? – Naruto szedł za wampirem przez ciemny las.
– Nie bardzo. Cały
czas myślę o mojej płaczącej matce, gdy powiedziałem jej o studiach za granicą.
Jesteś bardzo przekonywujący Naruto. – Odwrócił się i uśmiechnął lekko.
– Zawsze możesz do
nich zadzwonić, no i co pewien czas możesz ich odwiedzać. To, że jesteś
wampirem nie oznacza, że nie możesz współżyć z ludźmi. Jasna cholera! –
wrzasnął Naruto potykając się o jakąś gałąź. Wampir szybko uratował go przed
upadkiem. – Dziękuję.
– Mogłeś wziąć ze
sobą latarkę.
– Tylko
niepotrzebnie byśmy zwracali na siebie uwagę, a tak po za tym doskonale widzę w
ciemności.
– Raczej wątpię.
– Doskonale widzę w
ciemność – powtórzył uparcie i uśmiechnął się szeroko.
– Zrobiłeś to specjalnie?
Sprawdzasz mnie?
– Tak troszeczkę. –
Blondyn podrapał się po karku. – Chcę ci udowodnić, że nie jesteś złą istotą. I
jak? Udało mi się?
– Ja wiem, że nie
jestem zły.
– To super.
– Jesteś naprawdę
dziwnym… nie to nie jest odpowiednie słowo. Jesteś niesamowitym człowiekiem.
– Hehe… Zdziwiłbyś
się jak często to słyszę.
– W takim razie
musi być to prawda.
– Ja siebie tak nie
widzę.
– Zachowujesz się
tak jak wampiry, które nie wierzą, że są dobre. Jeśli chcesz kogoś przekonać do
swojego zdania, zacznij najpierw od siebie.
– Atasuke jesteś
bardzo inteligentny.
– Hehe… Dziękuję.
To tutaj miałem się spotkać z Konan. – Wyszli na niewielką polanę, która
skąpana była w światle księżyca.
Naruto rozejrzał
się uważnie po okolicy. Jedno miejsce przykuło jego uwagę. Przymrużył oczy.
– Widzę, że masz
towarzystwo, Atasuke? – Z jednego z drzew zeskoczyła zgrabna, wysoka kobieta o
niebieskich włosach. Spojrzała uważnie na blondyna. – Niezwykłe towarzystwo. –
Dodała. Podeszła do wampira i spojrzała na niego uważnie. – Skrzywdzili cię. –
Stwierdziła.
– Naruto mi pomógł.
Kobieta podeszła do
blondyna.
– Naruto Uzumaki.
Wyczuwam w tobie siłę twojego klanu.
– To dla mnie
zaszczyt cię poznać pani. – Odezwał się Naruto kłaniając się lekko.
Kobieta zamrugała
zaskoczona.
– Mówisz to
szczerze, czy po prostu się boisz?
– Nie boję się. –
Wyprostował się i spojrzał uważnie w jej bursztynowe oczy. – Jesteś naprawdę
piękna.
– Pochlebstwami nie
uratujesz swojego życia.
– Nie masz powodu,
żeby mnie zabijać.
– To się jeszcze
okaże.
– Zapewniam cię,
pani, że nie jestem niebezpieczny.
– Konan. Mów mi po
imieniu. Czego ode mnie chcesz?
– Chciałbym, żebyś
zaprowadziła mnie do waszej kryjówki.
– Niby dlaczego
miałbym to zrobić?
– Chciałbym się
spotkać z Nagato.
– Skąd ty wiesz o
Nagato?
– Od naszego
wspólnego przyjaciela.
– Przyjaciela? –
Wampirzyca przyjrzała mu się uważnie. – To niemożliwe.
– Nie raz
przekonałem się, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Spojrzenie
bursztynowych oczu złagodniało.
– W takim razie
jesteś niesamowitym człowiekiem. – Atasuke zachichotał zwracając na siebie ich
uwagę. Wampirzyca spojrzała z powrotem na Uzumakiego. – Dobrze. Pójdziesz z
nami. Ale za nim wyruszymy, muszę się z kimś skontaktować.
– To co? Gotowi do
drogi? – odezwała się po jakieś godzinie Konan.
– Oczywiście – odpowiedział
Atasuke.
– Naruto?
– Chyba tak.
– Chyba? –
Wampirzyca uniosła jedną brew.
– Nie powinnaś mnie
związać i zasłonić oczy?
– Tylko jeśli
lubisz takie zabawy. – Naruto chciał coś powiedzieć, ale tylko zarumienił się
lekko. – Hehe. Widzę, że nie jesteś takim aniołkiem na jakiego wyglądasz.
– Nie jestem.
Zdecydowanie.
– Nie widzę
potrzeby żeby cię wiązać.
– To przynajmniej
zasłonię oczy.
– Masz zamiar
zdradzić naszą kryjówkę?
– Nie. Ale i tak
wolę nic nie widzieć.
– Jak wolisz.
Musimy wyjść z lasu, a potem wsiądziemy do samochodu. W samochodzie zawiążę ci
oczy.
– Dobrze. W takim
razie ruszajmy.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto siedział w
samochodzie z zasłoniętymi oczami. Pojazd co pewien czas podskakiwał na
nierównej powierzchni. Siedział spokojnie, a na jego twarzy widniał delikatny
uśmiech. Bursztynowe oczy uważnie go obserwowały.
– Jeszcze nigdy nie
spotkałam człowieka, który byłby tak spokojny w towarzystwie wampirów.
– Nigdy czy dawno?
– Na twarzy blondyna pojawił się szeroki uśmiech.
– Dawno. – Kobieta
pochyliła się nad nim i odsłoniła niebieskie oczy.
– Jesteśmy już na
miejscu? – Zamrugał kilka razy.
– Przed nami
jeszcze długa droga.
– Więc…
– Nie potrzebujesz
tego.
– Wiesz, że
niektórzy ludzie potrafią czytać w myślach.
– Wampiry nie mogą
czytać w twoich myślach, tym bardziej ludziom się nie uda.
Naruto rozsiadł się
wygodniej na siedzeniu i patrzył prosto w oczy wampirzycy.
– Opowiedz mi o
naszym wspólnym znajomym. – Uśmiechnęła się zachęcająco.
– No cóż. Jest
strasznie gadatliwy, bywa męczący. Ale jest niesamowity i… Bardzo za wami
tęsknił.
– Czy…
– Może będziesz
miała okazję z nim porozmawiać osobiście.
– Chciałabym.
– Dlaczego chcesz
się spotkać z Nagato?
– Jeśli pozwolisz,
to wyjaśnię wszystko jak już będziemy na miejscu.
– Spróbuj się
przespać. Będziemy jechali jeszcze kilka godzin. Oczywiście o ile się nie boisz
zasnąć w towarzystwie wampirów.
– Już mówiłem, że
się nie boje.
– Tak mówiłeś.
– Skorzystam z
twojej propozycji.
Naruto zamknął oczy
i odchylił głowę za zagłówek. I po chwili w samochodzie było słychać jego
spokojny oddech.
Konan długo
patrzyła na niego. W końcu uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała za okno.
– Nareszcie po tylu
latach, wiekach – wyszeptała.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto obudził się
gwałtownie po kilku godzinach. Czuł się bardzo dziwnie. Serce waliło mu jak
szalone. Miał przyspieszony oddech, jakby brał udział w długim, wyczerpującym
biegu.
– Wszystko w
porządku? – zapytała Konan obserwując go.
– Tak. Nic mi nie
jest.
– Masz dobre
wyczucie. Właśnie miałam cię budzić. Dojechaliśmy.
Ledwo to
powiedziała, a samochód zatrzymał się. Naruto wyszedł z pojazdu i stanął jak
wryty.
– No chyba sobie
żartujesz? – Spojrzał na wampirzycę, która uśmiechała się do niego szeroko.
Swój wzrok
skierował w powrotem na wielki zamek i zaczął się śmiać.
– I wy chcecie,
żeby ludzie nie wierzyli w legendy o wampirach.
– W każdej
legendzie jest ziarenko prawdy. Chodźmy.
Naruto spojrzał
ponownie na zamek i znowu ogarnęło go dziwne uczucie. Przeleciał spojrzeniem po
wszystkich oknach i zadrżał. Westchnął głośno i podążył za wampirzycą, która
już zdążyła otworzyć wielkie, dwuskrzydłowe drzwi.
– Witaj w
najwspanialszym wampirzym azylu na świecie. – Uśmiechnęła się i przepuściła go
przodem.
Weszli do dużego
holu, pośrodku którego znajdowały się duże schody. Po prawej stronie znajdowała
się długa lada, za którą siedziało 5 wampirów. Po lewej było kilkoro drzwi,
kanapy i stoły.
– Tu jest wstępna
rejestracja. – Wytłumaczyła Konan, pokazując na ladę.
– Rejestracja?
– Tak. Każdy
wampir, który tu przebywa musi się zarejestrować. Tutaj też muszą zgłaszać się
wampiry, które wracają z misji.
– To brzmi jak
siatka szpiegowska. – Zaśmiał się Uzumaki.
– Nasze misje
polegają na poszukiwaniach wampirów, które nie chcą zabijać ludzi, ale
niekoniecznie się im to udaje. Im rzadsza jest krew wampira, tym trudniej mu
jest zapanować nad swoim głodem i instynktami. W tym miejscu uczymy inne
wampiry, jak tego dokonać.
– Rozumiem. To
naprawdę jest azyl dla wampirów.
– Niektóre wampiry,
po tym jak już się wszystkiego nauczą, opuszczają to miejsce. Ale zawsze mogą
tu powrócić. Jednak większość zostaje. Wiedziałeś Naruto… – Spojrzała na
blondyna. – Że niektóre wampiry mogą odżywiać się jak ludzie?
– Wiedziałem. Maję
nawet swoje ulubione dania. Spotkałem kiedyś wampira, który uwielbiał kawę.
– Jeśli o mnie
chodzi, to uwielbiam sake. – Z okolic schodów rozległ się męski głos.
Naruto spojrzał w
tamtą stronę. Po schodach schodził wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, o
czerwonych, sięgających ramion, prostych włosach i fiołkowych oczach.
– Tak wiem. –
Naruto uśmiechnął się i wyjął z torby, dużą butelkę.
Mężczyzna podszedł
do niego i wziął butelkę.
– Witaj Naruto.
Jestem Nagato. Niecierpliwie oczekiwałem twojego przybycia.
– To dla mnie
zaszczyt poznać protoplastę mojego klanu.
– Widać, że w
twoich żyłach płynie moja krew. – Czerwonowłosy podszedł jeszcze bliżej i
zamknął Naruto w swoich ramionach.
Blondyn odwzajemnił
uścisk.
– Nagato powinieneś
być ostrożniejszy. – Po schodach zbiegał inny wampir, o krótkich rudych włosach.
– Konan nic ci nie jest? – Stanął przez wampirzycą i spojrzał podejrzliwie na
Naruto.
– To jest Yahiko.
Wybacz mu Naruto, ale jest bardzo nieufny, jeśli chodzi o przedstawicieli
naszej rodziny.
– Nie dziwię mu
się. Nie martwicie się, nie musicie się niczego obawiać. Mogę to wam zaraz
udowodnić.
– Dobrze. Chodźmy
zatem do mojego gabinetu. Tam spokojnie porozmawiamy.
Weszli do dużego
gabinetu, który mieścił się na 1 piętrze. Na wszystkich ścianach ustawione
były, od samej podłogi aż po sufit, regały, na których znajdowało się pełno
książek. Pod oknem stało wielkie biurko. Nagato oparł się o nie i uważnie
przyglądał się blondynowi, który rozglądał się z zaciekawieniem po
pomieszczeniu.
– Masz niezłą
biblioteczkę.
– Tu znajdują się
tylko książki, które są dla mnie bardzo ważne, albo takie, które uważam za
bardzo ciekawe.
– Tu? – Naruto
spojrzał na wampira.
– W tym budynku
znajduje się druga biblioteka dostępna dla wszystkich.
– Chyba nie
przybyłeś tutaj rozmawiać o książkach? – wtrącił się Yahiko.
– Nie. – Blondyn
przebiegł spojrzeniem po wampirach. Zatrzymał się na Nagato, który pokiwał
przytakująco głową.
– Jesteś tego
pewny? – zapytał Yahiko.
– Yahiko, ile
wieków na to czekaliśmy? Ile przez to przecierpieliśmy? Czas to zakończyć.
– Naprawdę nie macie
się czego obawiać. Prawda Kurama?
Naruto uśmiechnął
się, a po chwili otoczyła go czerwona poświata.
– Prawda. – W
pomieszczeniu rozległ się męski głos i przy boku Naruto pojawił się wysoki
mężczyzna.
Miał długie rude
włosy, spod których wystawały lisie uszy, duże, czerwone oczy z czarnymi,
pionowymi źrenicami, a także 9 puszystych, lisich ogonów. Ubrany był w
tradycyjne, męskie, czerwone kimono.
– Kurama. –
wyszeptał Nagato i zrobił krok do przodu.
– Witajcie
przyjaciele. Minęło dużo czasu, od kiedy ostatni raz mogliśmy się tak spotkać.
– Demon uśmiechnął się przyjaźnie i już po chwili był w ramionach Nagato.
Naruto odsunął się
trochę, żeby zrobić miejsce pozostałym wampirom.
– Konan jesteś
piękna jak zawsze.
– I ty się nic nie
zmieniłeś, stary podrywaczu. – Uśmiechnęła się czule.
– Yahiko. – Kurama
wyciągnął w jego stronę dłoń. Wampir pociągnął go tak mocno, że aż wpadł w jego
ramiona.
– Nie do wiary, że
możemy tak normalnie ze sobie rozmawiać – wyszeptał Yahiko.
– Naruto naprawdę
jesteś niesamowity. – Odezwał się Nagato.
– Nawet nie macie
pojęcia, jak bardzo wyjątkowy jest z niego chłopak. – Kurama uśmiechnął się
czule do blondyna.
– No bez przesady.
– Naruto podrapał się po karku. – Cieszę się, że mogłem w końcu połączyć
przyjaciół. Pewnie macie sobie dużo do powiedzenia. Zostawię was samych. Jestem
trochę zmęczony podróżą.
– Przygotowaliśmy
dla ciebie pokój – odezwał się Nagato.
– Atasuke się tobą
zaopiekuje – wtrąciła Konan.
– Ale czy to w
porządku, zostawiać tutaj Kuramę? – Yahiko spojrzał na blondyna. – W końcu jest
tu pełno wampirów. Ufamy im, ale różne rzeczy mogą się wydarzyć. No i jeszcze
jest sprawa, dla której tu jesteś.
– To może poczekać.
– Naruto jest silny
nawet bez mojej pomocy. – Kurama uśmiechnął się ciepło bo niebieskookiego.
Rozległo się
delikatne pukanie i do pomieszczenia wszedł Atasuke.
– Przepraszam, że
przeszkadzam, ale kazali mi to tu przynieść. – Podał Nagato jakieś dokumenty.
– Masz dobre
wyczucie. – Konan uśmiechnęła się do młodego wampira. – Mógłbyś się zająć
Naruto?
– Oczywiście. –
Wampir uśmiechnął się.
– Zaprowadź go do
jego pokoju. To ten na 2 piętrze, w prawym skrzydle, ostatnie drzwi na lewo.
– No to zabieram
naszego gościa.
– Bawcie się
dobrze. – Naruto uśmiechnął się do wampirów i demona wychodząc z pomieszczenia.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– To miejsce jest
niesamowite. – Zachwycał się Naruto rozglądając się.
– To jeszcze nic.
Chętnie zostanę twoim przewodnikiem.
– Dzięki Atasuke. –
Blondyn przyglądał się uważnie wampirowi.
– O co chodzi?
– Jesteś trochę
inny, niż gdy cię poznałem i jak mi opowiadałeś o sobie. Inaczej też
zachowywałeś się przy swoich rodzicach.
– Tak. Sam czuję,
że się zmieniłem. Jestem trochę bardziej pewny siebie. Może to ta wiedza, którą
przekazała mi Konan, tak działa.
– Pewnie tak.
Naruto zatrzymał się
nagle i oparł o ścianę. Zaczęło mu się kręcić w głowie i zrobiło bardzo gorąco.
Zaczął bardzo szybko i ciężko oddychać.
– Naruto wszystko w
porządku? – Atasuke podszedł szybko do niego i złapał delikatnie za ramiona.
– Jestem tylko
zmęczony. – Wampir wziął go na barana. – Atasuke co ty…
– Cicho. Zaniosę
cię do pokoju.
– Niech ci będzie.
– Naruto westchnął i spojrzał za siebie.
– Jesteś pewny, że
nic ci nie jest? To chyba twój 2 taki atak od kiedy tu jesteś.
– Jaki atak?
– Naruto daj
spokój.
– Eh… Ta wasza
wampirza spostrzegawczość jest bardzo upierdliwa.
– Więc co to jest?
Jesteś chory?
– Nie.
– To efekty
używania Kuramy?
– Nie.
– Więc co to jest?
– Nie mam pojęcia.
– Może to dlatego,
że jest tu dużo wampirów.
– Może.
W końcu stanęli pod
drzwiami do pokoju Naruto. Atasuke postawił go na podłodze.
– Dziękuję.
– Wypocznij
porządnie. Jakbyś czegoś potrzebował to mnie zawołaj. Na pewno cię usłyszę.
– Dobrze. To do
zobaczenia.
– Tak. Na razie.
Naruto wszedł do
pokoju. Oparł się plecami o drzwi i zjechał po nich na podłogę. Złapał się za
klatkę piersiową w okolicy serca. Oddychał ciężko. Po kilku minutach mu
przeszło. Dźwignął się z podłogi i chwiejnym krokiem podszedł do łóżka. Rzucił
się na nie, przymknął oczy i szybko zasnął.
C.D.N.
Sprawa tych ataków niezwykle intryguje. Jestem ciekawa co zdarzy się dalej
OdpowiedzUsuńZgadzam się z powyższym komentarzem, bardzo interesująca sprawa z tymi atakami :) mam nadzieje że szybko nam to wyjaśnisz :)
OdpowiedzUsuńWspomniałaś również, że nie dajesz rady sama sprawdzić wszystkich błędów. Chętnie bym w tym pomogła :) O ile nie masz nic przeciwko :D ostatnio mi się strasznie nudzi i myślałam o powrocie do pisania na moich "umarłych" blogów, ale stwierdziłam że to nie dla mnie więc wpadłam na pomysł z korektą xD
Jakbyś była zainteresowana to podam Ci mój nr gg, pisz o każdej porze dnia i nocy XD napewno odpisze :D
11014024
Duży przeskok w czasie, ale mimo tego nadal jet zajebiście!
OdpowiedzUsuńFajnie by było, jakbyś opisała co działo się przez te pięć lat. Może w farmie wspomnień?
Ja również jestem ciekawa czym są spowodowane ataki. W ogóle nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Mam straszny niedosyt w tym dobrym sensie, oczywiście ;)
Cześć, już dawno tu nie zaglądałam i strasznie się cieszę, że nadal piszesz 😀 aż musiałam sobie odświeżyć całe opowiadanie,a na 6 mam do pracy. Kochana weny życzę,a co do opowiadania to jest świetne. Czekam na spotkanie Naruto z Sasuke ❤❤❤
OdpowiedzUsuńCześć, już dawno tu nie zaglądałam i strasznie się cieszę, że nadal piszesz 😀 aż musiałam sobie odświeżyć całe opowiadanie,a na 6 mam do pracy. Kochana weny życzę,a co do opowiadania to jest świetne. Czekam na spotkanie Naruto z Sasuke ❤❤❤
OdpowiedzUsuńYeey następny rodzial. Tak się ciesze.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału.. to jest dobry. Ciekawi mnie teraz co robi sasuke. Zapewne naruto tęskni za nim.. i chcę go odnaleźć...
Te ataki mnie nie pokoją...
Ps. A wczoraj cały dzień myślałam żeby włączyć sobie twojego bloga i sprawdzić czy coś napisałaś...
Opłaciło sie czekać..
Pozdrawiam-Shizu-chan
Witam,
OdpowiedzUsuńo tak cudownie, Naruto dojrzał przez te wszystkie lata i jak widać Kakashi jest po jego stronie, udało się Naruto opanować potęgę Kyyubiego i suie z nim zaprzyjaźnił, a te ataki, może coś się dzieje z Sasuke?
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Naruto przez te wszystkie lata dojrzał, no i jak widać Kakashi stoi po jego stronie, tak, tak Naruto opanował potęgę Kyyubiego i nawet się z nim zaprzyjaźnił, a te ataki, może coś się dzieje z Sasuke?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, nasz Naruto przez te wszystkie lata dojrzał, cieszę się, że Kakashi stoi po jego stronie, o tak, tak Naruto opanował potęgę Kyyubiego i nawet się z nim zaprzyjaźnił... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza