Witajcie kochani!!
W Nowym Roku życzę
Wam samych sukcesów w szkole, pracy, życiu osobistym. Żebyście mieli siłę, na
wykonanie swoich noworocznych postanowień (tego sobie też życzę :D).
Zapraszam na kolejny
rozdział Waszych kochanych wampirów. Powiem tylko, że w pogotowiu mam już 2
kolejne rozdziały. Jakoś tak usiadłam sobie 6 stycznia, zapewne uskrzydlona
sukcesem naszych skoczków na Konkursie Czterech Skoczni, i tak jakoś napisało
mi się aż 3 rozdziały. W sumie to 3 tak jeszcze nie do końca. Ile jeszcze
będzie rozdziałów tego opowiadania, nie mam pojęcia. Miało wyjść krótkie
opowiadanie, a tu już 15 rozdział.
Na kolejny rozdział,
chociaż jest już gotowy, będziecie musieli niestety troszeczkę poczekać. Dla
mnie ten rok zapowiada się bardzo intensywnie, pracowicie i stresująco.
Najważniejsze żeby
się nie poddawać i wierzyć we własne siły. Czego także Wam życzę.
Nie przedłużam już i
zapraszam do czytania.
Wasza Hikaru-chan
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na
zawsze w twoich oczach”.
„Wampir Lestat” Anne Rice
Część 15.
Naruto odwrócił się
gwałtownie i stanął jak wryty. Zza krzaków wyszedł właściciel dobrze mu znanego
głosu.
– Sasuke? –
wyszeptał, a głos mu drżał.
– Witaj Naruto. –
Jego głos był obojętny i lodowaty tak bardzo, że po plecach blondyna przeszły
ciarki.
Wyglądał trochę
inaczej niż jak go zapamiętał Uzumaki. Był trochę lepiej zbudowany i miał
dłuższe włosy.
– Nie miałem
pojęcia, że się znacie – odezwał się Nagato.
Naruto już miał
otwierać usta.
– Poznaliśmy się
kilka lat temu. – Lodowaty głos wbił blondyna jeszcze bardziej w ziemie. –
Nagato czy mógłbyś zostawić nas samych?
Wampir spojrzał na
Naruto, który rzucał w stronę Uchihy zdenerwowane spojrzenie.
– Oczywiście. Pojdę
zobaczyć co u Yahiko.
Po odejściu wampira
zapanowała niezręczna cisza. Obaj patrzyli sobie prosto w oczy.
– Zanim zaczniesz
cokolwiek mówić, wyjaśnijmy sobie jedną rzecz. – Pod wpływem tego obojętnego
tonu, Naruto ponownie zadrżał. – To co było między nami, było jedną, wielką
pomyłką. – Blondyn spojrzał na niego zaskoczony. – Nigdy nie powinno się
wydarzyć.
– Sa…
– Jeszcze nie
skończyłem. W tym miejscu odnalazłem spokój, którego szukałem przez całe moje
wampirze i ludzkie życie. To jedyne miejsce, które mogę nazywać domem. Nie wiem
po co tu przybyłeś i nie obchodzi mnie to. Ale twoja obecność zakłóca spokój
tego miejsca, a to mi się nie podoba. Naruto, jeśli cel twojej wizyty tutaj
zagrozi bezpieczeństwu tego miejsca, to przysięgam ci, że z byłego kochanka
staniesz się moim największym wrogiem. Jeśli nie chcesz do tego dopuścić, opuść
to miejsce jak najszybciej. – Uzumaki stał jak wryty. Przetwarzał każde słowo.
Nic nie rozumiał i nie potrafił odpowiedzieć. – To wszystko co miałem ci do
powiedzenia. – Sasuke odwrócił się do niego tyłem. – Będzie lepiej jeśli nie
będziemy wchodzić sobie w drogę.
Zaczął się wolno
oddalać, a Naruto stał i pierwszy raz w życiu zabrakło mu języka w buzi. Do
oczu cisnęły się łzy. Zacisnął mocno dłonie i przełknął ślinę.
– Sasuke co ty… –
wyszeptał płaczliwym głosem.
Wampir nie
zatrzymał się ani nie odwrócił. Naruto patrzył na niego i nagle wszystko
zaczęło do niego docierać.
– Pomyłka
powiadasz? – Jego głos był tak silny, że Sasuke stanął w miejscu i odwrócił się
w jego stronę. – Skoro to pomyłka, to wytłumacz mi, dlaczego, przez te
wszystkie lata po kryjomu mnie obserwowałeś. – Uchiha posłał mu zaskoczone
spojrzenie. – Od kiedy zbliżyłem się do tego miejsca, wyczułem twoją obecność.
Myślałem, że to tylko moja wyobraźnia, ale przez te 5 lat, co pewien czas czułem,
że ktoś mnie obserwuje. To byłeś ty. Nawet nie zaprzeczaj. – Naruto podszedł
szybko do niego i spojrzał prosto w oczy.
– Nie zaprzeczę.
Zdarzyło mi się cię obserwować. Byłeś dla mnie bardzo ważną osobą. Nie mam
zamiaru się tego wyrzec. Ale to już tylko przeszłość. To miejsce jest moim
domem i najważniejsi są dla mnie ci, którzy tu przebywają. Jesteś dla mnie
tylko zwykłym człowiekiem. A do tego pogromcą.
– Nie jestem
pogromcą. – Wtrącił Naruto, obserwując wyraźnie zaskoczonego wampira. – Nigdy
nie złożyłem w Akatsuki żadnych ślubów. Od samego początku mówiłem Kakashiemu,
że chcę tylko i wyłącznie nauczyć się władać swoją mocą. Wielu się to nie
podobało, ale nie mieli wyboru. Musieli mnie zaakceptować, ponieważ to leżało
także w ich interesie żebym nauczył się kontrolować. Wtedy stwarzałem większe
niebezpieczeństwo niż wampiry.
– Co nie zmienia
faktu, że dla niech pracowałeś. Cały czas pracujesz.
– Nie zabijam wampirów
ani żadnych innych magicznych istot. Jak myślisz, dlaczego nie złożyłem
przysięgi?
– Nic mnie to nie
obchodzi. – Wampir odwrócił się i chciał odejść, ale Naruto złapał go mocno za
rękę i odwrócił z powrotem w swoją stronę. – Z wieloma ich zasadami się nie
zgadzam. A poza tym gdybym to zrobił, to czułbym się tak, jakbym cię zdradził.
Ja nigdy nie przestałem cię kochać.
– Ale ja tak. –
Wampir spojrzał prosto w niebieskie oczy. – Nie kocham cię Naruto. To co mnie w
tobie pociągało, to zapach twojej krwi. Gdy tylko ten czynnik zniknął, wszystko
sobie uświadomiłem. Pomyliłem swój wampirzy instynkt z miłością.
– Kłamiesz.
– Myśl sobie co
chcesz. Mi to już obojętne. – Chciał się wyrwać, ale człowiek trzymał go
naprawdę bardzo mocno. – Puść mnie, jeśli nie chcesz żebym zrobił ci krzywdę.
– Mówisz tak,
jakbyś był w stanie to zrobić. – Puścił wampira. – Nie rozumiem, dlaczego
próbujesz mnie okłamać, ale wiem, że nadal mnie kochasz. Z przeznaczeniem nie
wygrasz, a to ono nas połączyło. Okłamuj się dalej, ponieważ właśnie to robisz.
Nie mnie, ale siebie. Będę na ciebie czekał. Nieważnie ile czasu ci to zajmie.
Prędzej czy później przeznaczenie sięgnie po ciebie. W końcu do mnie wrócisz. A
do tego czasu nie będę na ciebie naciskał i będę schodził ci z drogi. –
Przybliżył twarz do jego twarzy. – Niech ci to przypomni, do kogo należysz,
Sasuke – wyszeptał i złożył na jego ustach czuły pocałunek. – Dobranoc.
Naruto pobiegł w
stronę zamku nie oglądając się za siebie.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Tego się nie
spodziewałam – odezwała się Konan. – Nigdy bym nie podejrzewała, że tym
wampirem, w którym zakochany był… eee… jest Naruto, to Sasuke. – Obserwowała
uważnie wampira, którego przed chwilą opuścił blondyn. – Nie wydajesz się tym
zaskoczony, Nagato.
– Jestem.
Wiedziałem, że coś ich łączy, ale nie miałem pojęcia, że byli parą. – Spojrzał
na demona.
– Wybacz mi, że ci
nie powiedziałem. Naruto nigdy o tym nie mówił. Przez te 5 lat widziałem jego
cierpienie, ale on się nigdy nie skarżył. Więc nigdy nie poruszałem tego
tematu. Nic wam o tym nie wspomniałem, ponieważ nie wiedziałem czy Naruto tego
chce.
– Nie musisz się
tym przejmować. – Nagato położył dłoń na ramieniu Kuramy. – Rozumiemy. Chyba
będzie lepiej jak do niego pójdziesz.
– Tak. Myślę, że
nie powinien być sam.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Nie byłeś dla
niego trochę za ostry? – zapytał Nagato, wchodzącego do zamku Sasuke.
– Wybacz, ale to
nie twoja sprawa.
– Naruto jest moją
rodziną, a ty go skrzywdziłeś.
– Nie wyglądał na
cierpiącego, gdy odchodził.
– Nie wyglądał, ale
to nie znaczy, że nie cierpi. I dobrze o tym wiesz.
– Naruto jest
szczery i woli, żeby wobec niego też być szczerym. Lepsza gorzka prawda niż
słodkie kłamstwo.
– Pytanie tylko, co
tu było kłamstwem, a co prawdą?
– Zarzucasz mi
nieszczerość, Nagato?
– Ależ skąd. Wiem,
że zawsze jesteś szczery, nawet jeśli to boli.
– Masz do mnie
jeszcze jakąś sprawę? Mam dużo pracy.
– Nie. Na razie nic
od ciebie nie chcę.
– W takim razie do
widzenia.
– Do widzenia,
Sasuke.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
~2 dni wcześniej~
Uwielbiam ten
zamek. Jest tu tak przyjemna i przyjazna atmosfera. Wszyscy się nawzajem o
siebie troszczą. Jesteśmy jedną wielką rodziną.
Po rozstaniu z Naruto,
długo nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Podróżowałem z bratem i Hidanem. Nie
mieliśmy żadnego celu. To była wegetacja. Po pewnym czasie trafiliśmy tutaj.
Hidan nas tu przyprowadził. Powiedział mi, że jeśli chcę jeszcze kiedyś być z
Naruto, to to miejsce jest jedyne, gdzie mogę nauczyć się kontrolować swoją
siłę.
Na początku nie
było łatwo, ale inne wampiry miały jeszcze gorzej ode mnie. Zdarzały się takie,
które w ogóle nie potrafiły nad sobą panować. Już jako człowiek, szybko
przyswajałem sobie wiedzę. Nagato docenił moją ciężką prace i szybko stałem się
jedną z najważniejszych osób w tym ośrodku.
Właśnie teraz
szedłem w stronę gabinetu Nagato. Nagle mnie do siebie wezwał, a to oznaczało,
że ma dla mnie jakieś ważne zadanie. Zapukałem cicho w drzwi i wszedłem do
środka.
– O. Witaj Sasuke.
– Uśmiechnął się przyjaźnie, wskazując mi krzesło.
– Dobry wieczór
Nagato.
– Dobrze, że
jesteś. Mam do ciebie prośbę.
– Tak właśnie
myślałem.
– Za kilka godzin
będziemy mieli bardzo wyjątkowego gościa. Chciałbym żebyś się nim zaopiekował.
– Gościa?
– Człowiek. I do
tego członek Akatsuki. – Spojrzałem na niego zaskoczony.
– Chyba żartujesz?
Chcesz sprowadzić tutaj pogromcę?
– To nie jest
zwykły pogromca. To, jak na razie, ostatni przedstawiciel mojej rodziny. –
Zrobiło mi się bardzo duszno, a serce przyspieszyło swoją pracę. – Tylko tobie
mogę powierzyć to zadanie. Tylko tobie ufam na tyle mocno. Nazywa się Naruto
Uzumaki. – Podniosłem się gwałtownie z krzesła. – Sasuke?
– Znajdź kogoś
innego.
– Ale…
– Wybacz Nagato.
Wiele ci zawdzięcza, ale nie mogę spotkać się z tym człowiekiem. Nie chcę.
– Dlaczego?
– Po prostu nie
mogę. I mam do ciebie prośbę. Nie mów mu, że tu jestem.
– Nic z tego nie
rozumiem. Wytłumacz mi.
– Błagam cię
Nagato. – Spojrzałem mu prosto w oczy. – Nie drąż tego tematu. Ja… Przypomniało
mi się, że mam jeszcze do zrobienia coś ważnego. Wybacz, ale muszę już iść.
Wpadłem do swojego
pokoju i zacząłem się pakować. Muszę wyjechać zanim on tu przyjedzie.
Naruto Uzumaki.
Człowiek, który zmienił moje życie o 180°. Nie mogę się z nim zobaczyć. Jeszcze nie
teraz.
Gdy skończyłem się
pakować, usiadłem w fotelu i patrzyłem gdzieś w przestrzeń.
Naruto tu jedzie.
Do miejsca przepełnionego wampirami. Co za idiota. Co prawda nasz kucharz i
jego córka to ludzie, ale Naruto… Do tego wszystkiego jest pogromcą. Co on
sobie myśli? Tego nikt nie wie. Na tym świecie nie ma istoty, która mogłaby
wejść w jego umysł.
Co mam robić?
Zostać czy wyjechać? Jeśli zostanę, wcześniej czy później, Naruto odkryje, że
tu jestem. Jeśli wyjadę, a mu coś się stanie, nigdy sobie tego nie wybaczę. Co
mam robić?
Nim się
spostrzegłem, nastał świt. No świetnie. Teraz muszę czekać do wieczora. A on
wieczorem przybędzie.
Cały dzień snułem
się, po zamku. Jak na złość, nie było dla mnie nic do roboty. Próbowałem pomóc
w kuchni, ale pan Teuchi wykopał mnie, gdy stłukłem kilka talerzy. Wielkie mi
rzeczy. Przyjdzie jakiś wampir, który umie odnawiać zepsute rzeczy i po
kłopocie.
– Moi drodzy
mieszkańcy zamku. – Rozległ się głos Nagato. – Za jakieś 2 godziny przybędzie
do nas wyjątkowy gość. Człowiek, bardzo dla mnie ważny. Jest on także członkiem
Akatsuki. – Wokół usłyszałem pełno szeptów. – Niektórzy z was go znają i dzięki
niemu możecie tu być. Nazywa się Naruto Uzumaki. Proszę żebyście przyjęli go
przyjaźnie.
– Naruto Uzumaki?
Nie wierzę. On mnie uratował. Tak się cieszę, że będę mógł go zobaczyć. Może
nawet z nim porozmawiam.
Słyszałem kilka
podobnych szeptów. Wiele wampirów, które przez ostanie 2 lata tu przybyły,
mówiło o Naruto. Słuchałem tych opowieści z wielkim zaciekawieniem. Członkowie
Akatsuki zabijali wampiry i inne magiczne stworzenia bez mrugnięcia okiem.
Natomiast Naruto był inny pod każdym względem. Zawsze rozmawiał i nigdy nikogo
nie krzywdził. I tylko ja wiedziałem, dlaczego tak postępował. Ale nie
rozumiałem jego przyjazdu tutaj. I miałem co to tego złe przeczucia.
Rozległo się
pukanie do drzwi:
– Proszę.
– Nie zmieniłeś
swojego zdania? – Nagato wszedł do pokoju i spojrzał na spakowaną torbę. – Aż
tak bardzo nie chcesz się z nim spotkać? – Westchnąłem tylko. – Dobrze. Ale nie
wyjeżdżaj. Nic mu o tobie nie powiem, ale zostań.
– On może wyczuć
moją obecność.
– Dlaczego miałby
ją wyczuć? Sasuke co między wami zaszło?
– Prosiłem cię,
żebyś nie drążył tego tematu.
– Zrobię jak
zechcesz. Ale zastanów się na swoim wyjazdem. Jeśli nie będziesz się do niego
zbliżał, to cię nie wyczuje.
– Nie. On na pewno
mnie wyczuje – wyszeptałem do siebie. – Będzie lepiej jeśli wyjadę. – Nagle
usłyszałem samochód wjeżdżający na dziedziniec. – Lepiej już idź. Twój gość
przyjechał.
Nagato wyszedł z
pokoju, a ja spojrzałem dyskretnie za okno. Na dziedzińcu zaparkowała czarna
limuzyna z przyciemnianymi szybami. Drzwi się otworzyły i z samochodu wyszła
Konan, za nią jakiś nowy wampir, a za nim…
Moje serce zaczęło
szybciej bić. W ułamku sekundy świat przestał dla mnie istnieć. Widziałem tylko
jego. Czułem się tak samo jak 5 lat temu w tamtym klubie. Moje wszystkie
wspomnienia z nim związane powróciły do mnie z niezwykłą siłą. Chciałem
wyskoczyć z tego okna, zamknąć go w swoich ramionach i… Czerwona lampka
zapaliła się w mojej głowie. I przy okazji miażdżąc każdą kosteczkę w jego
ciele.
Nagle Naruto zaczął
rozglądać się na około. Podniósł głowę i przebiegł spojrzeniem po oknach.
Schowałem się szybko.
Nie mogę tu zostać.
On w końcu odkryje moją obecność. Nie jestem gotowy na nasze spotkanie. Tak
naprawdę myślałem, że nigdy już się nie spotkamy. 5 lat temu właśnie taką
podjąłem decyzję. Ale łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić. Moja tęsknota za nim
była tak ogromna, że kilka razy zdarzyło mi się go szpiegować. Za każdym razem
miałem wrażenie, że wyczuwa moją obecność. Dlatego w końcu przestałem go
obserwować. Sprawiało mi to wielki ból. Niewiedza o tym, co się z nim dzieje,
rozrywała moje serce na strzępy.
Muszę opuścić to
miejsce jak najszybciej. Wziąłem swoją torbę i podszedłem do drzwi. A co jeśli
coś mu się stanie? Są tu wampiry, które nie atakują ludzi. A poza tym część z
nich została uratowana przez Naruto. Ale on jest pogromcą. Jest tu także wiele
wampirów, które mają duży żal do Akatsuki. Rzuciłem torb z powrotem na łóżko.
Jasna cholera! Nic się nie zmieniło. Gdy chodzi o Naruto nadal jestem
słabiutkim wampirem, niepotrafiącym podejmować racjonalnych decyzji.
– Hehe. – Złapałem
się za głowę. – Naprawdę jestem zgubiony.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto się zmienił.
Nie przypominał człowieka, którego znałem. Nadal był piękny. Dla mnie
najcudowniejszy pod słońcem. Miał trochę dłuższe włosy, był wyższy, jego ciało
pewnie też było lepiej zbudowane. Nie był już tą delikatną drobinką, którą tak
chętnie obejmowały moje ramiona. Czuć było bijącą od niego siłę. Dlaczego tylko
ja się nie zmieniłem? Czemu cały czas jestem taki słaby? Jego uśmiech nic się
nie zmienił. Cały czas zarażał wszystkich na około swoim optymizmem. A oczy?
Jak zawsze przepełnione ciepłem i życzliwością. Ale było w nich coś nowego.
Siła. Naruto dotrzymał słowa. Stał się silny, a ja? Nic. Zero. Kompletne zero.
I miałem teraz stanąć przednim? Taki słaby, niepotrafiący nad sobą panować. To
w ogóle nie wchodziło w grę. Moje uczucia i to, że nie mogę nad nimi panować,
przyniosą nam zgubę.
Jak taki idiota
śledzę go cały czas i wiem na 100%, że on zdaje sobie sprawę z mojej obecności.
Co pewien czas rozgląda się na około siebie, jakby czegoś szukał. Czegoś, a
raczej kogoś. Ale czy to oznacza, że on cały czas mnie kocha?
Moje uczucia nie
wróżą nic dobrego. Jestem wściekły. Jestem tak blisko niego, a nie mogę nawet
pokazać mu się na oczy. Od razu rozpoznałby jaki jest słaby, beznadziejny. Za
to inni nie mają z tym problemu. Chociażby ten nowy, który z nim przyjechał.
Przez cały czas jest przy Naruto. Za blisko. Rozmawiają ze sobą normalnie.
Śmieją się do siebie. On jest za blisko. A mnie ogarnia wściekłość.
Muszę coś zrobić.
Przestać okazywać uczucia. Przecież kiedyś to potrafiłem. Byłem bezlitosną
maszyną do zabijania. Muszę sobie tylko przypomnieć tamten stan umysłu i moje
uczucia znikną. Tak. To jest najlepsze rozwiązanie. Skupię się na tym miejscu.
Poświęcę mu wszystko, a przede wszytki uczucia do Naruto. Porzucę je i będę
mógł normalnie funkcjonować.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Chociaż Naruto stał
się wyczuwalnie silny, niektóre rzeczy w ogóle się nie zmieniły. Cały czas
uwielbiał patrzeć w gwiazdy. To mi przypomina najpiękniejszą noc w moim życiu,
gdy leżeliśmy na plaży i patrzyliśmy w rozgwieżdżone niebo. Właśnie teraz jak
taki samobiczujący się idiota, obserwuję go z ukrycia. Leży na trawie i patrzy
w rozgwieżdżone niebo.
– Miałeś
odpoczywać. – Usłyszałem głos Nagato.
– Odpoczywam.
Patrzenie w gwiazdy odpręża mnie bardziej niż sen.
– Ale sen też jest
wam ludziom bardzo potrzebny.
– Jestem bardzo
wytrzymały.
– I uparty. –
Nagato oparł się o drzewo, a Naruto podniósł się z ziemi i podszedł do niego. –
Nie przejmuj się Yahiko. On po prostu się martwi.
– Nie dziwię mu
się. Jakiś tam człowiek przybywa do jego domu ze zwariowanym pomysłem w głowie.
– Nie jakiś tam
zwyczajny. Jesteś członkiem mojej rodziny.
– Ale co do pomysłu
nie zaprotestowałeś.
– Ponieważ uważam,
że jest zwariowany, ale możliwy do wykonania.
– Nawet jeśli
szansa na powodzenie jest nikła?
– Zawsze jest pewne
ryzyko. – O jakim oni rozmawiają planie? Co ten Naruto wymyślił? – A tak z
innej beczki. Opowiedz mi o swoich dziwnych atakach. – Ataki? Już ja chyba
wiem, o co chodzi. Wiedziałem, że tak będzie.
– Jakich…
– Naruto daj
spokój. Atasuke się o ciebie martwi.
– Więc powiedział
ci o wszystkim?
– Nie. Przeczytałem
w jego myślach. Widziałem w jego oczach, że się o ciebie martwi.
– To naprawdę nic
takiego. Pojawiają się raz od wielkiego dzwonu.
– Jesteś chory?
– Nie.
– To cena jaką
płacisz za moc Kuramy?
– Nie. Atasuke już
się o to pytał.
– Wiem, ale wolałem
sam o to zapytać. W takim razie skąd się one biorą? Naruto bądź ze mną szczery.
– Mogę cię o coś
zapytać?
– Oczywiście, ale
nie zmieniaj tematu.
– To może mieć z
tym związek. Czy znasz wszystkie wampiry, które tu przebywają?
– Oczywiście, że
tak. Muszę wiedzieć o wszystkim co się tu dzieje.
– W takim razie
czy… – Naruto westchnął głośno. – Czy przebywa tu albo przebywał w ostatnim
czasie Sasuke Uchiha? – Wiedziałem, że prędzej czy później do tego dojdzie.
– Sasuke Uchiha? –
Nagato był wyraźnie zaskoczony. – Cóż…
Wiedziałem, że tak
będzie. Nie było sensu dłużej się ukrywać. Ale muszę zniszczyć to co nas łączy.
Muszę to zrobić żebyśmy obaj mogli normalnie żyć.
– Tak. Jestem tu. –
Wyszedłem z ukrycia.
Jego cudownie
niebieskie oczy spojrzały na mnie zaskoczone. Kryła się w nich również cała
gama ciepłych uczuć. Musze to zniszczyć. Muszę je zgasić.
– Sasuke? – głos mu
się załamał.
– Witaj Naruto. –
Musiałem się zdobyć na najbardziej lodowaty ton głosu w moim życiu.
Musi uwierzyć, że
go nie kocham, że go nie chcę. Widziałem jak drży lekko.
– Nie miałem
pojęcia, że się znacie – Tak Nagato, brawo. Niezłe kłamstwo.
Widziałem, że
Naruto już miał otwierać usta, żeby coś powiedzieć.
– Poznaliśmy się
kilka lat temu. – Odezwał się szybko. – Nagato czy mógłbyś zostawić nas samych?
Widziałem, że się
zawahał.
– Oczywiście. Pojdę
zobaczyć co u Yahiko.
Zostaliśmy sami.
Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek panowała między nami taka napięta
cisza. Naruto drżał lekko. A dla mnie to była tortura. Znów przypominał mi
tamtą delikatną istotkę. Chciałem podejść do niego i go przytulić. Pocałować i
powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale wiem, że to skończyło by się dla
niego tragicznie. Nie potrafię nad sobą panować. Muszę mu wbić przysłowiowy nóż
w plecy.
– Zanim zaczniesz
cokolwiek mówić, wyjaśnijmy sobie jedną rzecz. – Jeden cierń przeszył jego
ciało. Widziałem, że trzęsie się jeszcze bardziej. – To co było między nami,
było jedną, wielką pomyłką. – Wybacz mi Naruto. Nasze spojrzenia spotkały się.
Obojętność. Lodowata obojętność. Przecież to potrafisz, Sasuke. – Nigdy nie
powinno się wydarzyć.
– Sa…
– Jeszcze nie
skończyłem. W tym miejscu odnalazłem spokój, którego szukałem przez całe moje
wampirze i ludzkie życie. – To do końca nie było kłamstwem, ale także prawdą.
Przy Naruto było wiele spokojnych chwil. Myślałem wtedy, żeby zostać przy nim
na zawsze. – To jedyne miejsce, które mogę nazywać domem. Nie wiem po co tu
przybyłeś i nie obchodzi mnie to. Ale twoja obecność zakłóca spokój tego
miejsca… – I mój. – A to mi się nie podoba. – A teraz muszę wykonać najbardziej
bolesny cios. – Naruto, jeśli cel twojej wizyty tutaj zagrozi bezpieczeństwu
tego miejsca, to przysięgam ci, że z byłego kochanka staniesz się moim
największym wrogiem. Jeśli nie chcesz do tego dopuścić, opuść to miejsce jak
najszybciej. – Zamurowało go. Stał i milczał. A moje serce całe było w
strzępkach. Moje własne słowa sprawiały mi ból. A myśl, że i on to czuje,
bolała jeszcze bardziej. – To wszystko co miałem ci do powiedzenia. –
Odwróciłem się. Nie byłem w stanie patrzeć na jego cierpienie. – Będzie lepiej
jeśli nie będziemy wchodzić sobie w drogę. – Ruszyłem przed siebie.
Dobrze Sasuke.
Właśnie tak. Zniszcz tę więź.
– Sasuke co ty… –
Płacz ugrzęzł mu w gardle.
Nie zatrzymuj się.
Idź dalej.
– Pomyłka
powiadasz? – Zatrzymałem się gwałtownie i odwróciłem w jego stronę. Biła od
niego taka siła, że aż nie mogłem uwierzyć, że stoi przede mną osoba, która
jeszcze przed chwilą miała łzy w oczach. – Skoro to pomyłka, to wytłumacz mi,
dlaczego, przez te wszystkie lata po kryjomu mnie obserwowałeś. – Jasna
cholera. Wiedziałem. – Od kiedy zbliżyłem się do tego miejsca, wyczułem twoją
obecność. Myślałem, że to tylko moja wyobraźnia, ale przez te 5 lat, co pewien
czas czułem, że ktoś mnie obserwuje. To byłeś ty. Nawet nie zaprzeczaj.
Jasna cholera! Skąd
on czerpie tę siłę? Naruto podszedł szybko do mnie i spojrzał prosto w oczy.
– Nie zaprzeczę.
Zdarzyło mi się cię obserwować. Byłeś dla mnie bardzo ważną osobą. –
Najważniejszą. Nadal jesteś. Wybacz mi Naruto. – Nie mam zamiaru się tego
wyrzec. Ale to już tylko przeszłość. To miejsce jest moim domem i najważniejsi
są dla mnie ci, którzy tu przebywają. Jesteś dla mnie tylko zwykłym
człowiekiem. A do tego pogromcą.
– Nie jestem
pogromcą. – Przerwał mi. Nie zrozumiałem o co mu chodzi. – Nigdy nie złożyłem w
Akatsuki żadnych ślubów. Od samego początku mówiłem Kakashiemu, że chcę tylko i
wyłącznie nauczyć się władać swoją mocą. Wielu się to nie podobało, ale nie
mieli wyboru. Musieli mnie zaakceptować, ponieważ to leżało także w ich interesie
żebym nauczył się kontrolować. Wtedy stwarzałem większe niebezpieczeństwo niż
wampiry.
– Co nie zmienia
faktu, że dla niech pracowałeś. Cały czas pracujesz.
– Nie zabijam wampirów
ani żadnych innych magicznych istot. Jak myślisz, dlaczego nie złożyłem
przysięgi?
Doskonale wiem
dlaczego.
– Nic mnie to nie
obchodzi. – Chciałem odejść.
Uciec stąd jak
najszybciej, zanim on złamie moje postanowienie. Poczułem mocny uścisk na ręce
i niesamowite ciepło rozchodzące się z tego miejsca. Już zapomniałem jakie to
wkurzające uczucie, gdy nie mogę czytać w jego myślach. Odwrócił mnie z
powrotem w swoją stronę.
– Z wieloma ich
zasadami się nie zgadzam. A poza tym gdybym to zrobił, to czułbym się tak,
jakbym cię zdradził. Ja nigdy nie przestałem cię kochać.
Jestem zgubiony.
– Ale ja tak. –
Spojrzałem mu prosto w oczy. Błagam, niech w to uwierzy. – Nie kocham cię
Naruto. To co mnie w tobie pociągało, to zapach twojej krwi. Gdy tylko ten
czynnik zniknął, wszystko sobie uświadomiłem. Pomyliłem swój wampirzy instynkt
z miłością.
– Kłamiesz.
Jasna cholera.
Niech go szlag. Go i tę jego cholernie wkurzającą upartość.
– Myśl sobie co
chcesz. Mi to już obojętne. – Próbowałem się wyrwać, ale Naruto był naprawdę
silny. – Puść mnie, jeśli nie chcesz żebym zrobił ci krzywdę.
– Mówisz tak,
jakbyś był w stanie to zrobić. – Oczywiście, że nigdy bym cię nie skrzywdzi, a
przynajmniej nie fizycznie. Ale musze zniszczyć naszą więź, jeśli masz żyć. –
Nie rozumiem, dlaczego próbujesz mnie okłamać, ale wiem, że nadal mnie kochasz.
– Jego niebieskie oczy przepełnione były ciepłem, za którym tak bardzo
tęskniłem. Muszę je wymazać. – Z przeznaczeniem nie wygrasz, a to ono nas
połączyło. Okłamuj się dalej, ponieważ właśnie to robisz. Nie mnie, ale siebie.
– Jego pewność siebie była porażająca. – Będę na ciebie czekał. Nieważnie ile
czasu ci to zajmie. Prędzej czy później przeznaczenie sięgnie po ciebie. W
końcu do mnie wrócisz. A do tego czasu nie będę na ciebie naciskał i będę
schodził ci z drogi. – Przybliżył się do mnie, a moje serce, które i tak
wyrywało się już z mojej piersi, zaczęło bić jeszcze mocniej. Poczułem na
swoich ustach jego ciepły oddech. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. – Niech
ci to przypomni, do kogo należysz, Sasuke.
Nasze usta spotkały
się w czułym pocałunku. Ostatkiem sił powstrzymywałem się, żeby go nie objąć.
Nie musiał mi przypominać do kogo należę. Doskonale o tym wiem. Należę do niego
i to się nigdy nie zmieni. A on jest mój. Mój Naruto. Mój anioł, który
zniszczył ciemność, którą nosiłem w swoim sercu. Ten pocałunek trwał sekundę,
może dwie. Ale w tej jednej chwili jego wszystkie czucia spłynęły do mnie
wielką, zwalającą z nóg falą.
– Dobranoc –
wyszeptał. I już go nie było.
Stałem jak wryty i
nie mogłem się ruszyć. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Chyba muszę sobie jeszcze
raz wszystko przemyśleć. Westchnąłem głośno i podążyłem w stroną zamku.
– Nie byłeś dla
niego trochę za ostry? – odezwał się nagle Nagato.
– Wybacz, ale to
nie twoja sprawa. – Jeszcze mi tego brakowało, żeby się wtrącał w moje sprawy.
– Naruto jest moją
rodziną, a ty go skrzywdziłeś.
– Nie wyglądał na
cierpiącego, gdy odchodził.
– Nie wyglądał, ale
to nie znaczy, że nie cierpi. I dobrze o tym wiesz.
Oczywiście, że
wiem. Do cholery! Ale tak będzie lepiej.
– Naruto jest
szczery i woli, żeby wobec niego też być szczerym. Lepsza gorzka prawda niż
słodkie kłamstwo.
– Pytanie tylko, co
tu było kłamstwem, a co prawdą?
– Zarzucasz mi
nieszczerość, Nagato?
Jak on mnie
wkurwia. Niech się nie wtrąca.
– Ależ skąd. Wiem,
że zawsze jesteś szczery, nawet jeśli to boli.
Och. Cóż to za
sarkazm.
– Masz do mnie
jeszcze jakąś sprawę? Mam dużo pracy.
– Nie. Na razie nic
od ciebie nie chcę.
– W takim razie do
widzenia. – Samotność to jest to, czego mi teraz najbardziej potrzeba.
– Do widzenia,
Sasuke.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto wpadł do
swojego pokoju i zatrzasnął głośno drzwi. Oddychał bardzo gwałtownie. Dotknął
swoich ust.
– Naruto wszystko w
porządku? – Usłyszał głos Kuramy i spojrzał w stronę zatroskanego demona.
Podszedł szybko do
niego i wtulił się w niego. Kurama objął go czule i zaczął głaskać po głowie.
– Sasuke to debil.
– Demon zaskoczony spojrzał na blondyna.
Myślał, że ten się
załamie i będzie musiał go pocieszać. A tym czasem biła z niego niezwykła siła.
– Nie rozumiem go.
Dlaczego mnie okłamuje?
– Naruto, a nie
pomyślałeś, że on naprawdę przestał cię kochać?
Uzumaki podniósł
głowę i spojrzał na demona.
– To się nigdy nie
stanie. Wiem, że on mnie kocha. Z jakiegoś powodu… – Naruto zamrugał kilka razy
i zamyślił się. – No oczywiście! Wiem, dlaczego mnie okłamał. Jeny on naprawdę
jest debilem. – Blondyn zaczął chodzić w tę i z powrotem po pokoju.
– Oświecisz mnie w
końcu?
– Stałem się silny,
tak?
– No raczej nie ma
co do tego wątpliwości.
– Rozstaliśmy się, żeby
stać się na tyle silni, żebyśmy nie musieli się bać, że skrzywdzimy się
nawzajem. Ale widać moja siła go przytłoczyła. Nie przewidział tego, jak bardzo
się wzmocnię. Przez to czuje się tak jakby sam stanął w miejscu. Sasuke zawsze
miał niską samoocenę. Jak byliśmy razem to wiecznie wspominał o tym, że jest
potworem i takie tam. Zawsze starałem się go przekonać, że jest zupełnie
inaczej, że w moich oczach jest najwspanialszą istotą pod słońcem. Eh… Jego tok
myślenia w ogóle się nie zmienił.
– Co zamierzasz
zrobić?
– Nie mam pojęcia.
Obiecałem mu, że na razie nie będę na niego naciskać. Tylko, że w ten sposób
będzie mi trudno go przekonać. Na razie mu odpuszczę, ale na pewno nie
zrezygnuję z niego. Nigdy. Kocham go tak mocno, że aż mnie serce boli. – W końcu
z oczu Naruto zaczęły lecieć łzy.
Kurama ponownie
zamknął go w swoich ramionach.
– On jest
największym debilem na świecie – wyszeptał blondyn przez łzy.
– Jestem pewny, że
w końcu go odzyskasz. – Demon głaskał go delikatnie po głowie. – Zawsze możesz mnie
poprosić, żebym wbił mu co nieco do głowy.
– Nie ma takiej
potrzeby. Jeśli będzie trzeba, sam to zrobię.
– Hehe… Nie mam co
to tego żadnej wątpliwości. Pytanie tylko, czy nie będzie miało to odwrotnego
efektu?
– Mnie i Sasuke
połączyło przeznaczenie. Wiem, że będziemy razem. Prędzej czy później, ale na
pewno tak się stanie. Musze się teraz skupić na czymś innym.
Naruto zaczął iść w
stronę drzwi.
– Dokąd idziesz?
– Chcę wykorzystać
czas, który nam jeszcze pozostał do podróży. Idę do biblioteki. Widziałem tu
wiele ciekawych ksiąg. Wiedza w nich zawarta, może mi się kiedyś przydać.
Idziesz ze mną?
– Oczywiście. Nie
zdołasz wszystkiego przeczytać. Trochę ci pomogę.
– Kurama, co ja bym
bez ciebie zrobił? – Uzumaki uśmiechnął się szeroko.
– I vice versa.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Najwyraźniej spokój
nie jest mi dzisiaj pisany. Pod drzwiami do mojego pokoju stał Yahiko.
Wyczułem, że był bardzo zdenerwowany, co się bardzo rzadko zdarzało. Tak
naprawdę to nie pamiętam, żeby był kiedyś zdenerwowany.
– Musimy pogadać –
odezwał się, gdy tylko mnie zobaczył.
Zmarszczyłem brwi i
wszedłem do pokoju.
– Wyruszasz na
jakąś misję, czy wyjeżdżasz? – zapytał, widząc moją spakowaną torbę.
– To już nieważne.
O co chodzi?
– Znasz prawdziwy
powód wizyty Naruto?
– Nie i nie
obchodzi mnie to.
– A powinno. W
wielkim skrócie, Naruto chce pogodzić ludzi i wampiry. Dowiedział się prawdy o
naszym pochodzeniu i chce to ujawnić przed ludźmi. Nagato chce mu pomóc. W tym
celu zamierza się z nim wybrać do Akatsuki.
– To jakiś żart? –
Spojrzałem zaskoczony na Yahiko.
– Chciałbym, żeby
to był żart.
– Toż to
szaleństwo. – Usiadłem na łóżku i oparłem głowę na splecionych dłoniach. – On
idzie prosto w paszczę lwa. To samobójstwo.
– Więc myślisz
podobnie jak ja.
– Trzeba go powstrzymać.
– Sasuke, dobrze
wiesz, że jeśli Nagato coś sobie postanowi, to nikt go nie przekona.
– Jest tak samo
uparty jak Naruto.
– Albo inaczej.
Naruto jest tak uparty jak Nagato. Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Nawet jak
wiekowej.
– Co zamierzasz
zrobić.
– W tej sytuacji
mogę jedynie go wspierać. – Wampir usiadł obok mnie. – Sasuke, jeśli wydarzy
się najgorsze, będziemy potrzebowali twojej siły.
– Yahiko, dobrze
wiesz, że możesz na mnie liczyć. To miejsce bardzo dużo dla mnie znaczy.
– Wiem. Mam jednak
nadzieję, że do najgorszego nie dojdzie. Naruto i Kurama z nim będą.
– Kurama? –
Spojrzałem zszokowany na Yahiko. – Najpotężniejszy z ogoniastych demonów?
Naruto nim włada?
– Nie
powiedziałbym, że włada. Zaprzyjaźnili się. Połączyła ich bardzo silna więź.
– Naruto naprawdę
jest niesamowity. – Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że
powiedziałem to na głos.
Yahiko patrzył na
mnie i wyraźnie zawahał się przed wypowiedzeniem czegoś. Westchnął tylko i
położył rękę na moim ramieniu.
– Ty też jesteś
niesamowity, Sasuke. Liczę na twoją pomoc.
Wiem, że był ze mną
szczery, ale wiedziałem również, że nie to chciał mi powiedzieć.
– Kiedy Nagato
wyrusza? – zapytałem.
– Za kilka godzin.
Myślę, że przed świtem. Chcieliby dotrzeć tam w nocy. Tak będzie bezpieczniej.
Jeśli coś się stanie, łatwiej będzie mu uciec. Chociaż światło słoneczne na
niego nie działa. – Wstał z łóżka i zaczął iść w stronę drzwi. – I pomyśleć, że
jeden człowiek może wywołać takie zamieszanie. Pójdę już. Mam jeszcze sporo
rzeczy to zrobienia. Bądź w pogotowiu, Sasuke.
– Dobrze.
– Nie ważne, co się
wydarzy. I tak wszystko się zmieni. Nawet jeśli plan Naruto się nie powiedzie,
ziarenko i tak zostało już zasiane.
– Taaa… Naruto
potrafi zamieszać – wyszeptałem, zanim Yahiko zamknął za sobą drzwi.
Jestem pewny, że to
słyszał.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Czy ty na pewno
jesteś człowiekiem? – zapytał Nagato, wchodząc do biblioteki i widząc
siedzącego nad jakąś książką Naruto.
– Sam się czasami
nad tym zastanawiam – odezwał się Kurama, wychodząc zza półek.
– W moich żyłach
płynie twoja krew, może to dlatego – odpowiedział Naruto uśmiechając się.
– Krew jak jeszcze
byłem człowiekiem. Sypałem normalnie, tyle ile było mi potrzeba.
– Och… Serio? –
Kurama podniósł jedną brew do góry.
– Kurama ty zdrajco
– warknął Nagato, a Naruto zachichotał. – Powinieneś dbać o Naruto.
– Ależ dbam. Jednak
jest tak uparty jak ty. Wybrałem mniejsze zło i pomagam mu zbierać informacje.
– Za jakieś 2
godziny będzie świtać. Wtedy wyruszymy. Już wszystko gotowe. – Nagato usiadł
naprzeciwko blondyna. – Naruto idź trochę odpocząć. Bardzo cię proszę.
Uzumaki spojrzał na
wampira. Westchnął i zamknął książkę. Zaczął się rozciągać. Nagle zaskrzypiały
drzwi, a Naruto wyraźnie zadrżał.
– Właśnie cię
szukałem, Nagato – odezwał się Sasuke, podchodząc do biurka.
Zignorował
intensywnie wpatrującego się w niego Naruto.
– Sasuke. Czyżby
Yahiko powiedział ci o moim wyjeździe.
– Owszem.
– I jesteś zapewne
tego samego zdania co on.
– Tak. Nie podoba
mi się to.
Cały czas nie
patrzył w stronę Naruto. Jakby tam go w ogóle nie było.
– Wiesz, że nie
przekonasz mnie do zmiany decyzji.
– Wiem o tym
doskonale. Dlatego pójdę razem z tobą.
– Co? – Naruto
wyraźnie był zaskoczony. – To nie jest dobry pomysł.
Sasuke w końcu
spojrzał na blondyna. Jego spojrzenie było tak lodowate, że po jego plecach
przeszły ciarki.
– W Akatsuki
wszyscy wiedzą, co nas łączy. Niektórym może się to nie podobać, że
sprowadziłem mojego kochanka.
– Małe sprostowanie
Młotku. Jak już to były kochanek. Nic nas już nie łączy. A poza tym, nie pytam
się ciebie o zgodę. Idę i koniec kropka. Nie pozwolę, żeby Nagato coś się
stało.
– Dobrze. Jeśli
chcesz to możesz z nami iść – odezwał się Nagato, wymieniając z Kurama
porozumiewawcze spojrzenie. – Naruto idź odpocząć. Za 2 godziny wyruszamy.
Blondyn podniósł
się z krzesła. Przystanął przed Uchihą.
– Sam sobie
przeczysz – wyszeptał. – Chciałeś, żebyśmy trzymali się od siebie z daleka, a
teraz idziesz ze mną.
– Nie z tobą. Z
Nagato… On jest dla mnie najważniejszy. Przestałem cię kochać, bo zakochałem się
w nim.
– Hehe… – Naruto
spojrzał prosto w czarne oczy. – Naprawdę myślisz, że twoje kłamstwa robią na
mnie wrażenie? Mnie nie oszukasz, Sasuke. – Uchiha zacisnął mocno usta. –
Dobranoc – pożegnał się ze wszystkimi i wyszedł z biblioteki.
– Więc to ty jesteś
Sasuke – stwierdził Kurama, przyglądając mu się uważnie. – Jestem Kurama. –
Wyciągnął rękę w stronę wampira, a ten za nią złapał. Demon pociągnął go mocno
w swoją stronę. – Gdyby Naruto nie kochał cię tak mocno, już byś nie żył. Nie
wybaczę nikomu, kto sprawia, że cierpi. Naruto jest cierpliwy, ale ja nie. Mam
cię na oku, Uchiha. Jeśli dalej będziesz go tak krzywdził, to ja w końcu
skrzywdzę ciebie. Nawet jeśli narażę się na gniew Naruto.
– Grozisz mi?
– Oczywiście.
Zabijałem już wampiry. Jeden w tą czy w tamtą stronę nie robi mi różnicy.
– I tak wiem, że
tego nie zrobisz.
– Lepiej dla
ciebie, żebyś nie chciał się tego dowiedzieć. Dobranoc Nagato. – Demon wyszedł
z biblioteki.
– Na twoim miejscu
wziąłbym sobie do serca przestrogę Kuramy. Ich naprawdę łączy bardzo szczególna
więź. Nigdy wcześniej, z żadnym innym człowiekiem, nie łączyło go coś takiego
jak z Naruto – Nagato podszedł do Uchihy. – A więc jesteś we mnie zakochany,
tak?
– Nagato…
– Hehe… Wymyśl coś
innego. Sam się pogrążasz. – Wampir zachichotał i wyszedł z pomieszczenia.
C.D.N.
Uuuu. Robi się coraz bardziej interesująco. Czekam na więcej
OdpowiedzUsuńszczęśliwego nowego roku kochana :* oj Sasuke jakiś Ty głupi, aż się nie dobrze, no ale cóż
OdpowiedzUsuńdo usłyszenia pod następnym
Haru-chan :*
Rozdział cudowny jak zwykle. Już nie mogę się doczekać kolejnego.;)
OdpowiedzUsuńAlice
Kyaaa! Akcja bardzo sie rozkręca :) Mam nadzieję że szybko dodasz kolejne rozdziały <3 mogłabym non stop czytać te opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć.. tak długi rozdział napisałaś.. dziękuję ci za to.
OdpowiedzUsuńRozdział boski.. kurama bardzo walczy o miłość naruto.. dlaczego sasuke się niedocenia... przecież jest cudowny. A miłość tylko go umocni..
Nagato- masz adoratora. Hehe sasuke.
Mam nadzieję że wszystko pójdzie dobrze z tym wyjazdem. Bo sądzę że łowcy nie będą zadowoleni z tego..
Zyce ci dużo weny.
Pozdrawiam-Shizu-chan
Kochana, dawaj następne rozdziały! Kocham Cię całym sercem za twą twórczość jest przepiękna ;3 zaraz się wściekne i zacznę rzucać twym imieniem które jest znane przez wiele osób i zrobię kicz i Drame jak na geja przyszło xD pisz dalej! Jesteś najlepsza! Pisz, pisz i pisz dalej ile fabryka dala :3 pamiętaj też o innych opko bo doczekać się nie mogę co wysyslisz dalej?! Drodzy czytelnicy krzyczcie ze mną! Hikaru mistrz!!!
OdpowiedzUsuńMusiałem dać spam :*
Whiteraven :*
No krzycze..!!
UsuńHikaru długo cię nie ma, a my tęsknimy za tobą.
No krzycze..!!
UsuńHikaru długo cię nie ma, a my tęsknimy za tobą.
O mój Boziu, jak ja tu dawno nie byłam.
OdpowiedzUsuńMimo to, cieszę się, że blog funkcjonuje a Twoje opowiadania są świetne. Liczę na szybki next.
Jeżeli lubisz opowiadania o tematyce hetero, zapraszam na http://saving-light.blogspot.de/
Pozdrawiam :)
Witam,
OdpowiedzUsuńrozdział fantastyczny, te słowa Sasuke takie okrutne, ale na szczęście to nie prawda, chce chronić Naruto, no i dobrze było przeczytać wszystko oczami Sasuke,, jak on to wsystko widzi, odczuwa, i ten tekst Nagato do Sasuke „czy ty jesteś człowiekiem” i słowa Kuramy „też się nad tym zastanawiam”... bosko
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział, Sasuke te słowa takie okrutne, na szczęście to kłamstwa, chce tylko chronić Naruto, fajnie było przeczytać wszystko oczami Sasuke, jak on tą całą sytuację widzi, odczuwa, i ten tekst Nagato skierowany do Sasuke „czy ty jesteś człowiekiem?” i słowa Kuramy „też się nad tym zastanawiam”... rozbawiły mnie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział, te słowa Sasuke były takie okrutne, uff uff... na szczęście to tylko kłamstwa, chce w ten sposób chronić Naruto, ten tekst Nagato skierowany do Sasuke „czy ty jesteś człowiekiem?” i słowa Kuramy „też się nad tym zastanawiam”... rozbawił mnie... ;) był fantastyczny...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza