Witajcie kochani!!
Wiem, wiem. Znowu dłuuugo
kazałam Wam czekać na następną notkę. Nie będę się już rozpisywała o powodach,
tak długiej przerwy. Wszystko wyjaśniłam ostatnio. Dziękuję Wam za cierpliwość i zapraszam do
czytania.
Pozdrawiam Was gorąco Wasza
Hikaru-chan
~*~*~*~*~*~*~*~*~
„Promienie słońca we włosach… I błękitne niebo zatrzymane na
zawsze w twoich oczach”.
„Wampir Lestat” Anne Rice
Część 17.
Minął już miesiąc,
od kiedy Naruto ponownie zjawił się w moim życiu. To były bardzo intensywne 4
tygodnie. Ja i Naruto w ogóle nie mieliśmy wolnej chwili. Nawet ja czułem się
zmęczony, ale chyba bardziej męczyło mnie miejsce niż sama praca. Nienawidziłem
kryjówki Akatsuki. Niestety musiałem się tu przeprowadzić. Razem ze mną
przybyło wiele innych wampirów i o dziwo, większość pogromców zgodziło się na
wampirzych partnerów i nawet dobrze się dogadywali. Nagato zaprosił do zamku
Kakashiego, żeby pokazać mu jak pracujemy. Człowiek był pod wielkim wrażeniem.
Wszystko naprawdę
wyglądało dobrze. Ale ja nie mogłem się pozbyć dziwnego uczucia, że to jest
cisza przed burzą.
– Martwisz się
czymś? – zapytał mnie Yahiko, gdy pakowałem swoje ostatnie rzeczy.
– Tak długo tu był
mój dom.
– Zawsze możesz tu
wrócić. Przecież wiesz. Ale to chyba nie jest to, co cię martwi.
– Sam nie wiem. –
Usiadłem na łóżku. – Mam takie dziwne przeczucie.
– Chyba cię
rozumiem. Wszystko idzie gładko. To aż podejrzane.
– No właśnie.
– Myślisz, że
Akatsuki coś knuje?
– Nie. W Akatsuki
martwi mnie tylko ten cały Danzo. Ale moje dziwne przeczucie jest skierowane na
zewnątrz. Eh… Może niepotrzebnie się martwię.
– A jak tam twoje
sprawy z Naruto? – Spojrzałem na wampira. – Wybacz, ale musiałem w końcu zadać
to pytanie. Jesteś… Jakby to powiedzieć… Wydajesz się być inny… Szczęśliwy.
– Między nami do
niczego nie doszło. Nie mamy czasu, a poza tym, nie jesteśmy razem.
– Jeszcze. – Yahiko
zaśmiał się serdecznie.
Jak mi go będzie
brakowało.
Wziąłem swoją
ostatnią torbę i zacząłem iść w stronę drzwi.
– Jak tylko nabiorę
trochę więcej wprawy, to również przybędę do Akatsuki. – Usłyszałem głos
Atasuke, gdy schodziłem do holu.
– Super nie mogę
się doczekać. – Naruto zaśmiał się serdecznie.
– Naruto –
wyszeptał wampir. – Jeszcze mi za to podziękujesz?
– Hmmm…
Gdy byłem już na
dole, Atasuke posłał mi wyzywające spojrzenie i pocałował Naruto w usta.
– Atasuke, no co
ty…
– Do zobaczenia
Naruto. – Wampir się zaśmiał i zaczął iść w moją stronę. – Dbaj o Naruto, bo
jeśli tego nie zrobisz, odbiorę ci go – wyszeptał.
– Powodzenia życzę.
– Tobie też,
Sasuke.
– O już jesteś.
Wziąłeś wszystko? – Naruto uśmiechnął się do mnie szeroko.
– Chyba tak. –
Wyminąłem go.
– Ale powiało
chłodem. Co ci?
– Nic. Pożegnałeś
się ze swoim drogim przyjacielem? Możemy już jechać?
– Aaaa… Jesteś
zazdrosny.
– Niby o co.
– No Atasuke mnie
pocałował.
– Twoja sprawa z
kim się całujesz.
– Było nawet
całkiem przyjemnie. Ma bardzo miękkie usta. Cały czas czuję…
Chwyciłem go za
podbródek i skierowałem twarz w swoją stronę. Naruto wstrzymał oddech, a jego
oczy zrobiły się jeszcze większe.
– Miałeś paproch we
włosach.
– Jesteś okropny
Uchiha!
Wsiadł szybko do
samochodu. Jak ja uwielbiam się z nim drażnić. Spojrzałem po raz ostatni na
zamek. Westchnąłem i wsiadłem do pojazdu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Mój nowy pokój przypominał
pokój Naruto. Zauważyłem, że większość pomieszczeń, tak właśnie wygląda.
Rozpakowałem się, po czym zszedłem na parter do wielkiej jadalni. Panował w
niech wielki hałas. Ludzie i wampiry rozmawiali ze sobą, żartowali. To był
zadziwiający widok.
– Sasuke! – Naruto
machał ręką.
Nie musi tak
zwracać na siebie uwagę. Nawet gdyby odezwał się szeptem, to i tak bym go
usłyszał.
– Wampirza dziwka.
– Usłyszałem głos, gdzieś w głębi sali.
Spojrzałem w tamtą
stronę i zobaczyłem grupkę czterech mężczyzna. Rozpoznałem w nich ludzi, którzy
znajdowali się razem z Kakashim w garażu, gdy przyjechaliśmy tu po raz
pierwszy.
– Naruto, co to za
ludzie? – zapytałem, jak tylko usiadłem.
– A nie przejmuj
się tym. Zobacz co dla ciebie mam.
Poczułem przyjemny
zapach kawy i spojrzałem na kubek stojący przed mną. Nie podobała mi się zmiana
tematu.
– Sam ją
zaparzyłem, tak jak lubisz.
– A skąd wiesz, że
jeszcze lubię kawę?
– Nie lubisz? –
Zasmucił się.
Zachichotałem.
– Jasne, że lubię.
Zwłaszcza twoją. – Potargałem jego włosy.
Usłyszałem
prychnięcie od strony podejrzanej dla mnie grupy. Ci faceci zaczęli mnie
irytować.
– Nie pamiętam,
żeby było tu kiedyś tak tłoczno i wesoło. – Naruto najwyraźniej miał dobry
humor.
– Ja też nie. –
odezwał się Choji, który właśnie przyniósł jedzenie dla jakiegoś wampira. –
Smacznego. Zrobiłem ściśle według przepisu.
– Dziękuję. Pachnie
cudownie. – Wampir uśmiechnął się.
Kucharz poszedł do
kuchni, a ja dyskretnie wymknąłem się za nim. Choji był jednym z pierwszych
ludzi, jakich tu poznałem. Okazał się bardzo sympatyczny i otwarty, a przy tym
wspaniale gotował.
– Choji –
zagadałem. – Mogę cię o coś zapytać?
– Jasne? Mam ci coś
ugotować? Chociaż słyszałem, że lubisz tylko kawę. A swoją drogą to bardzo
ciekawe, że wampiry mają swoje ulubione dania.
– Słuchaj, znasz
może tych ludzi? – Wskazałem na podejrzaną czwórkę.
– Niestety tak. To
jedni z ludzi Danzo. Bardzo nieprzyjemna grupa. Lubią się znęcać nad słabszymi.
Wielu nowych pogromców zrezygnowało przez nich z pracy.
– Czy oni kiedyś
dokuczali Naruto?
– Dokuczali? To
mało powiedziane. Kilka razy go pobili. Ups… Chyba nie powinienem ci tego
mówić.
– Dobrze, że mi
powiedziałeś. Dziękuję Choji.
Nagle zauważyłem,
że Naruto podniósł się ze swojego miejsca i wyszedł z sali. Cała czwórka
zrobiła to samo. Zacisnąłem dłonie w pięści. Tym razem nie pozwolę, żeby go
skrzywdzili.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Uzumaki. Robi mi
się niedobrze, od tego wampirzego smrodu. To wszystko twoja wina. – Jeden z
mężczyzn zamachnął się, żeby go uderzyć, ale ja byłem szybszy.
Podbiegłem szybko i
wykręciłem mu rękę do tyłu.
– No proszę,
proszę. Co my tu mamy? Wampir przyszedł po swoją dziwkę. – Odezwał się inny. –
I co zrobisz potworze. Spróbuj nas tknąć palcem, a ten słaby sojusz przestanie
istnieć.
Byłem wściekły jak
nigdy przedtem. Moje oczy zrobiły się czerwone, a kły wydłużyły.
– No dalej
wampirku. Pokaż na co cię stać.
Mężczyzna zamachnął
się na mnie. Jednak zanim zdążył zrobić jakikolwiek ruch, wyleciał w powietrze
i zatrzymał się na przeciwległej ścianie. Przede mną stał Naruto. Miał
czerwone, podobne do kocich oczy, a na policzkach pojawiły się kreski, które
wyglądały jak wąsy.
– Możecie mnie bić
ile wlezie – warknął. – Ale jeśli ośmielicie się skrzywdzić Sasuke, nie będę
już taki miły.
Nie poznawałem go.
Jeszcze nigdy nie widziałem go tak zdenerwowanego.
– Uzumaki. Jeszcze
się policzymy – warknął najwyższy z mężczyzn, po czym pomógł wstać koledze. –
Obaj jesteście potworami. Jesteście siebie warci.
Wyszli z
pomieszczenia. Naruto spojrzał na mnie, a potem odwrócił twarz.
– Nie patrz na
mnie.
– Czemu?
– Wyglądam
okropnie. Nie lubię tej postaci. Kurama dał mi trochę swojej mocy, żebym mógł walczyć,
kiedy jego nie ma w pobliżu i nie chce go niepotrzebnie wzywać.
– Czemu mnie
powstrzymałeś?
– Bo gdybym tego
nie zrobił, mielibyśmy kłopoty. Nie tylko ty i ja, ale wszystkie wampiry, które
tu przebywają.
– Czy miesiąc temu,
to oni ciebie tak załatwili? – Naruto milczał, co uznałem za odpowiedź
twierdzącą. – Czemu pozwalasz, żeby tak tobą pomiatali?
– Jestem od nich
silniejszy. Prawdopodobnie jestem tutaj najsilniejszym człowiekiem. Ale nie
mogę używać swojej mocy. Nie chcę, żeby ludzie się mnie bali. Chcę zasłużyć na
ich szacunek, a nie sztucznie to wymuszać. Najważniejsi dla mnie ludzie szanują
mnie i to się dla mnie naprawdę liczy.
– Masz rację, ale
nie do końca. Nie możesz pozwolić, żeby robili co chcą.
– To taki typ
ludzi, którzy nigdy się nie zmienią, nieważne co zrobisz. Szkoda czasu na
zawracanie sobie nimi głowy.
Podszedłem do niego
i wziąłem go za podbródek.
– Nie patrz. – Zasłonił
twarz, a po chwili wyglądał już normlanie.
Miał rozciętą
wargę. Jednak zdążyli go skrzywdzić. Chwyciłem go za rękę i zacząłem ciągnąć w
stronę jego pokoju. Usiadłem razem z nim na łóżku i zacząłem go uzdrawiać.
– Naruto coś mi nie
daje spokoju.
– Zapomnij o nich.
Serio.
– Nie mówię o tych
palantach. Jesteśmy w swoim towarzystwie już od miesiąca, a ja nie widziałem
żebyś się uczył czy pisał pracę. – Spojrzał na mnie nic nie rozumiejąc. –
Studia. Co z twoimi studiami? Nie powinieneś ich właśnie kończyć? Nie mów mi,
że je rzuciłeś. Prosiłem cię żebyś tego nie zrobił.
– I nie zrobiłem. –
Spojrzałem na niego podejrzliwie. – Już je skończyłem. Rok temu.
– Ale jak to? Nie
powinny trwać pięć lat?
– No tak. Ale byłem
tak genialny, że mój profesor ustalił dla mnie indywidulany tok nauczania. I
skończyłem studia w niecałe 4 lata.
– Jakoś trudno mi
uwierzyć.
– Podjedź do tamtej
szafki. – Wykonałem jego polecenie. – Na samym dole jest książka. Brązowo–złota
okładka. O właśnie ta. To moja praca magisterska.
Otworzyłem ją.
– Naruto Uzumaki
„Jak sny wpływają na życie człowieka?” Hehe… Czemu ten tytuł mnie nie dziwi?
– Otwórz następną
stronę.
– Specjalna
dedykacja dla Księcia „Za to, że jesteś iskrą, która wszystko rozpala”.
Głos mi się
załamał. Naruto podszedł do mnie szybko. Odłożył książkę na biurko, zarzucił
ręce na moją szyję i przylgnął do mnie całym ciałem.
– Tylko dzięki
tobie jestem tym, kim jestem. Zawsze pchałeś mnie do przodu. Sprawiłeś, że
zacząłem wierzyć w samego siebie. Jestem taki silny tylko dzięki tobie.
– Naruto… – Nie
wiedziałem co powiedzieć.
Objąłem go w pasie.
Dosyć tego. Dłużej nie wytrzymam. Ten człowiek jest dla mnie wszystkim i nie
ważne co zrobię, to nigdy się nie zmieni. Mogę uciekać i uciekać, ale to tak
naprawdę nie ma sensu. Naruto zawsze mnie złapie i znowu do siebie przywiąże.
Ale czy to jest takie złe? Nie. Zdecydowanie nie. Być przywiązanym do niego.
Należeć do niego, to nic złego. Złapałem jego twarz w dłonie, jednak
najważniejsze słowa nie mogły mi przejść przez gardło. Dlaczego? Przecież w
przeszłości tyle razy mu to mówiłem. Czemu teraz sprawia mi to taki problem?
Kocham cię. Kocham cię. W myślach nie sprawia mi to takiego kłopotu. Czemu nie
mogę tego powiedzieć? Może dlatego, że wypowiedziane słowa są jak przysięga, a ja
się boję, że nie jestem w stanie jej dotrzymać.
Poczułem jego usta
na swoich. Delikatne. Czułe. Ciepłe. Zaczął mnie pchać w stronę łóżka.
– Jesteś mój,
Sasuke.
Moje nogi uderzyły
o łóżko. Kręciło mi się w głowie, więc straciłem równowagę i opadłem na nie.
Naruto zawisnął nade mną. Był delikatnie zarumieniony. O rany. Jak mi tego
brakowało. Tego spojrzenia wypełnionego miłością. Patrzył na mnie uważnie.
Poczułem jego dłonie na swoim brzuchu.
– Naprawdę mogę cię
dotknąć? – wyszeptał.
Drżał lekko, ale
nie spuszczał spojrzenia z moich oczu.
– Rób co chcesz.
Miałem nadzieję, że
mój głos był pełen rezygnacji, a nie pragnienia.
Jego dłonie
przesuwały się po moim brzuchu ku górze, podwijając bluzę. Po chwili w ślad za
dłońmi poszły usta. Westchnąłem głośno i zacisnąłem dłonie na kołdrze.
Nagle wszystko
ustało. Naruto położył się obok mnie i zapatrzył w biały, cholernie wkurzający
sufit.
– Wiem, że mnie
pragniesz – wyszeptał. – Ale cały czas się przed tym bronisz. – Przekręcił się
na bok i spojrzał na mnie ciepło. – Nawet nie masz pojęcia jak bardzo cię
pragnę. Ale między nami do niczego nie dojdzie, dopóki nie będziesz tego pewny
w 100%. Ale jedno mogę ci obiecać, Sasuke. Gdy następnym razem dojdzie do
takiej sytuacji, tym razem to ty będziesz inicjatorem. – Nagle rozległ się jego
telefon.
Podniósł się
niechętnie i podszedł do biurka.
– Kakashi nas
wzywa.
Pewny w 100%? Czy
to się kiedyś stanie? Czy pozbędę się tego okropnego uczucia, strachu przed
zrobieniem mu krzywdy? Wiem, że jest silny. Ja też jestem. Ale te głupie
wątpliwości sprawiają, że trudno jest mi się zaangażować.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
– Dobrze, że
jesteście – odezwał się Kakashi, gdy tylko weszliśmy do jego gabinetu. Jak tam przeprowadzka, Sasuke?
– Przez cały
miesiąc tu mieszkałem i wykonywałem misje, więc nie czuje różnicy.
Spojrzałem na
Naruto, który był dziwnie milczący i bacznie obserwował szarowłosego.
– Kakashi co się
stało? – zapytał.
Po chwili
zarejestrowałem, że mężczyzna był lekko zdenerwowany.
– Jak zwykle
spostrzegawczy – wyszeptał. – Kilka godzin temu dostaliśmy wiadomość o
zbiorowym mordzie. Wysłałem tam kilku ludzi, żeby to sprawdzili. – Wziął pilot.
Regały na ścianie rozsunęły się, pokazując niewielki telebim. – A to są zdjęcia
z tego miejsca.
Naszym oczom
ukazała się polana, a na niej pełno zwęglonych ciał. Widok był makabryczny.
Kakashi pokazywał nam kolejne zdjęcia, a ja poczułem niezwykłe zdenerwowanie
bijące od Naruto. Spojrzałem w jego stronę. Miał zaciśnięte pięści i lekko
drżał. Spojrzałem z powrotem na zdjęcia.
– Co to ma znaczyć?
– odezwał się w końcu Naruto.
Jego głos załamywał
się z nerwów. Ponownie na niego spojrzałem. Nie rozumiałem jego zdenerwowania.
– To jakiś żart? –
Spojrzał na Kakashiego.
– Obawiam się, że
nie.
– O co chodzi? –
zapytałem wreszcie.
– To wygląda na
robotę ogoniastego demona – wyszeptał Naruto, nie patrząc na mnie. – Ale to
jest niemożliwe. Jestem jedynym przedstawicielem klanu Uzumakich. Kurama na
pewno nie zrobiłby czegoś takiego. Pozostałe demony zresztą też nie.
– Naruto uspokój
się. – Kakashi podszedł do niego i położył dłoń na ramieniu. – Nikt nie oskarża
o to ani ciebie, ani demony.
– Znam przynajmniej
jednego człowieka, który mógłby to zrobić.
Spojrzałem z
powrotem na migające zdjęcia i nagle…
– Kakashi możesz
wrócić do poprzedniego zdjęcia? – Szarowłosy zaczął cofać. – Stop.
Podszedłem bliżej i
spojrzałem uważnie na zdjęcie.
– Znam ten
pierścień. – Wskazałem na zwęglone zwłoki.
– Skąd? – Kakashi
stanął obok mnie i przyjrzał się uważnie pierścieniowi.
– Jakiś rok temu
trafił do nas pewien nowonarodzony wampir. Zupełnie nie potrafił nad sobą
panować, ale sam nas odnalazł. Prosił o pomoc. On i jego narzeczona zostali
zaatakowani przez jakiegoś wampira. Stanął w jej obronie. On przemienił się w
wampira, ale ona na szczęście nie. Jednak chłopak kompletnie nad sobą nie
panował. Odszedł od niej, żeby jej nie skrzywdzić. Obiecał jej, że do niej
wróci, gdy tylko nauczy się nad sobą panować. Kobieta dała mu ten pierścionek,
żeby pamiętał o swojej obietnicy. Spędził u nas pół roku. Byłem jego opiekunem
i nauczycielem. Nauczyłem go wszystkiego, czego nauczył mnie Nagato. Chłopak
wrócił do swojej narzeczonej i pobrali się jakieś 4 miesiące temu. Byłem nawet
na ich ślubie.
– Może tylko ci się
tak wydaje? – Rozległ się telefon. Kakashi podszedł do biurka. – Tak słucham.
Jesteś pewny? Ok. Dziękuję.
Spojrzeliśmy na
jeszcze bardziej zdenerwowanego mężczyznę.
– Udało się nam
przeprowadzić kilka wstępnych sekcji. – Spojrzał na nas – Na tej polanie byli i
ludzie i wampiry.
– Tak myślałem. –
Spojrzałem z powrotem na zdjęcia. – Piknik rodzinny. Wampiry i ludzie, którzy
żyją obok siebie, często organizowali takie spotkania.
– Naruto wiem, że
może być ci ciężko. – Kakashi zwrócił się do Naruto, który cały czas milczał i
patrzył zdenerwowanym wzrokiem na zdjęcia. – Ale chciałbym, żebyście tam
pojechali i zbadali tę sprawę.
– Ale my teraz
prowadzimy inną…
– Tylko wy możecie
wyjaśnić tę sprawę. Na miejscu są moi najbardziej zaufaniu ludzie. Ale jeśli
jakimś cudem, to wyjdzie na jaw. Jeśli Danzo by się dowiedział…
– Miałby się czego czepiać.
– Naruto w końcu odezwał się. – Dobrze. Zajmiemy się tym.
Naruto odwrócił się
i szybko wyszedł z pokoju. Nie rozumiałem jego zachowania.
– Idź do niego. On
cię teraz bardzo potrzebuje.
– Kakashi, dlaczego
on się tak dziwnie zachowuje?
– Nie powiedział
ci? – zapytał zaskoczony.
– Czego?
– Jak przebudził w
sobie swoją moc.
– Nic mi o tym nie
mówił. Jak to się stało?
– Skoro on ci tego
nie powiedział, to ja tym bardziej nie mogę. I nie czytaj w moich myślach.
Myślę, że powinieneś usłyszeć to od niego. Idź.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Wiedziałem, gdzie
go znajdę. Był bardzo zdenerwowany, więc jedyne miejsce, gdzie mógł iść, to
takie, gdzie mógł oglądać gwiazdy. U podnóża góry był las, a w nim była polana.
Naruto pokazał mi to miejsce, tamtego dnia, gdy jego plan wszedł w życie.
Leżał na trawie i
patrzył w niebo. Był cały czas mocno spięty. Podszedłem do niego. Podniósł się
do siadu, a ja zająłem miejsce obok niego.
– Okłamałem cię. –
Zaczął.
– Kiedy? –
zapytałem niby obojętnie, ale serce prawie wyskoczyło mi z piersi.
Naruto zawsze był
ze mną szczery. Nigdy mnie nie oszukał.
– Gdy powiedziałem
ci, że nigdy nie zabiłem żadnego wampira. – Spojrzał na mnie, w jego oczach
pojawiły się łzy. – To wydarzyło się kilka tygodni po tym jak przybyłem do
Akatsuki. – Swój wzrok skierował z powrotem na niebo. – Wielu osobom nie
podobało się to, że Kakashi mnie przyjął bez składania przysięgi.
– Niech zgadnę.
Byli to ludzie Danzo.
– Porwali mnie.
Zamknęli w jakieś jaskini. Było tam pełno wampirów. Przetrzymywali je,
głodzili. Po jakimś tygodniu, po prostu je wypuścili. Zaatakowały mnie, a ja
tak bardzo się bałem. – Objął kolana i oparł o nie głowę. – To trwało sekundę
może dwie. Przymknąłem oczy, a gdy je otworzyłem… Na około mnie było pełno
zwęglonych ciał. Kilka metrów ode mnie stał Kurama. Był odwrócony do mnie
tyłem. To było nasze pierwsze spotkanie. Odwrócił się do mnie. Jego spojrzenie
było przepełnione cierpieniem, bólem i rozczarowaniem. Patrzyłem na około
zszokowany i przestraszony. A potem w mojej głowie zrodziła się jeszcze
straszliwsza myśl, że wśród tych wampirów mogłeś być ty. Myśl, że mógłbym cię
tak skrzywdzić, była nie do zniesienia. Pomyślałem o tobie i przypomniało mi
się, po co odszedłem do Akatsuki. Zdałem sobie sprawę, że to mój własny strach
spowodował to wszystko. Postanowiłem zacząć walczyć ze swoim strachem. Wtedy
Kurama podszedł do mnie, uśmiechnął się i przytulił, a ja poczułem, że mogę to
zrobić. Że mogę stać się silny. Dotrzymać naszej obietnicy. Sasuke przepraszam,
że cię okłamałem. Jestem potworem. Najgorszym z możliwych.
– Przestań! Nie… –
Cóż za ironia. Ja istota, która od zawsze myśli o sobie jako o potworze, mam
przekonać go, że on nim nie jest. Mam powiedzieć mu to, co on próbuje mi cały
czas przekazać. Nie mogę znieść myśli, że Naruto uważa siebie za potwora. – Nie
jesteś potworem, Naruto. Jesteś… – Spojrzałem prosto w jego niebieskie oczy. –
Jesteś najcudowniejszą istotą na świecie, jaką znam.
– Jesteś pieprzonym
hipokrytą – wyszeptał.
– Dobra. Pójdźmy na
pewien układ. – Spojrzał na mnie uważnie. – Przestaniesz myśleć o sobie jak o
potworze, a ja zrobię to samo. – Naruto prychnął pod nosem i spuścił smutno
wzrok. – I… – westchnąłem głośno. – Przestanę uciekać. – Ponownie spojrzał na
mnie, zaskoczony.
– Naprawdę?
– Tak. –
Przybliżyłem się do niego. – Jak ci się podoba ten układ?
– Bardzo mi się
podoba.
– W takim razie
może go przypieczętujemy? – Pocałowałem go delikatnie. – Nigdy. Przenigdy nie
myśl o sobie w ten sposób. Potworami są ludzie, którzy ci to zrobili.
– Nie jesteś na
mnie zły? Nie jesteś rozczarowany? Mam na sumieniu kilkadziesiąt wampirów.
Zdradziłem cię.
– Nie zdradziłeś. –
Dotknąłem jego twarzy. – Nie jestem na ciebie zły i nigdy mnie nie
rozczarowałeś. Jest wręcz przeciwnie.
– Sasuke. Tak
bardzo się bałem, że gdy dowiesz się prawdy, nie będziesz mnie chciał. – Wtulił
się w moje dłonie.
Jakbym mógł, go nie
chcieć? Jest dla mnie…
– Naruto
przepraszam. – Przytuliłem go do siebie i położyłem głowę na jego ramieniu. –
Wybacz mi, że przeze mnie tyle cierpiałeś. Jesteś dla mnie wszystkim. Całym
moim światem. To się nigdy nie zmieni. – Odsunąłem go od siebie, żeby spojrzeć
mu w oczy. – Kocham cię.
– Sasuke ty idioto.
Nareszcie to powiedziałeś. – Z jego oczu zaczęły lecieć łzy. Uderzył pięścią w
moją klatkę piersiową. – Jesteś kompletnym idiotą.
– Wiem. Obiecuję,
że już nigdy cię nie zostawię.
– Jeśli nie
dotrzymasz tej obietnicy, zamienię twoje życie w koszmar.
– Moje życie jest
koszmarem, gdy nie ma cię przy mnie.
– Sasuke jesteś
najprawdziwszym idiotą.
– Wiem. – Złożyłem
na jego ustach czuły pocałunek. – Dasz radę?
– Z tobą przy boku
na pewno.
– Więc bierzmy się
do roboty. Im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy.
Pociągnąłem Naruto
za rękę i poszliśmy w stronę siedziby Akatsuki.
C.D.N.
pierwsza*
OdpowiedzUsuńnareszcie nowy rozdział... jak się cieszę. jest boski, coraz więcej się dzieje i nie mogę się doczekać reszty. zżera mnie ciekawosc.
życzę Ci dużo weny, czasu na pisanie i na spanie.
Pozdrawiam-Shizu-chan
Nareszcie! Tyle czekałem i się doczekalem! Podoba mi się to wcielasz w życie coraz więcej akcji :3 życzę weny!
OdpowiedzUsuńWhiteraven
Nic nie poprawia humoru jak Twój nowy rozdział, który jest świetny! Cieszy mnie fakt że Sasuke wreszcie wyznał Naruto swoje uczucia i nie mogę się doczekać rozwiązania sprawy. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńMożesz zaktualizować resztę swoich opowiadań? Bo nie można ich czytać niestety. A tak to opowiadanie dobre jak wszystkie twoje , czytam wszystkie i bardzo mi się podobają, nawet jak nie komentuje to wiedz ze wszystkie rozdziały czytam z zapartym tchem. Pozdrawiam Magda
OdpowiedzUsuńTak mi wstyd,że zaglądam tu po tak długim czasie! >.<
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny! W końcu Sasek się ogarnął ^^
Czekam na next!
Do napisania!
proszę powiedz ze ze niedługo będzie nowy rozdział... bo już nie wytrzymam...
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńbardzo mnie cieszy to, że Sasuke w końcu przestaje uciekać.. ciekawe kto stoi za tą zbrodnią, może to sprawka Danzo? zobaczył jaką mocą dysponuje Naruto...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, cieszy mnie to, że Sasuke w końcu przestaje uciekać... ale kto stoi za tą zbrodnią? może to sprawka Danzo? zobaczył jaką mocą dysponuje Naruto...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, cieszę się, że Sasuke w końcu przestaje uciekać... ale no kto stoi za tą zbrodnią? a może to Danzo? zobaczył jaką mocą dysponuje Naruto...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza