Uwaga!!

Uwaga!!!

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

środa, 23 maja 2012

Czasami koniec jest czymś najlepszym, co może nas spotkać w życiu. Cz. 2.


Czasami koniec jest czymś najlepszym, co może nas spotkać w życiu. Cz. 2.

~pół roku później~
Naruto
Następnego dnia, kiedy byłem w pracy, Sasuke zrobił to co mówił. Kiedy tamtego dnia wróciłem do domu, jego szafa była opróżniona. Zabrał ze sobą wszystkie swoje osobiste rzeczy, ale nasze wspólne pamiątki zostały.

Od tego dnia minęło już pół roku. Mój pacjent – pan Hehata, umarł. To był dla mnie wielki cios. Nie był to pierwszy pacjent który umarł, ale za każdym razem przeżywałem to tak samo mocno.

W każdym bądź razie, od pół roku nie widziałem Sasuke, ani nic o nim nie szałem. Eh… Nie do końca to prawda. Jego program antywirusowy stał się bardzo popularny. Nawet nasz szpital w niego zainwestował. Tak więc z moim służbowym laptopie został zainstalowany owy program, który ciągle mi o nim przypominał.

Najgorsze jednak były pierwsze tygodnie po rozstaniu. Wchodziłem do cichego mieszkania, w którym cały czas unosił się jego cudowny zapach. Nie ma się czemu dziwić. Mieszkaliśmy tutaj razem przez prawie 16 lat. No 15 z malutkim haczykiem, w woli ścisłości. Ściany były przesiąknięte jego i moim zapachem. Wchodziłem do kuchni i jakoś tak odruchowo wyjmowałem dwa kubki. Kiedy gotowałem często zapominałem, że mieszkam sam i gotowałem dla dwóch osób. Z tego wszystkiego najgorsze były noce. Samotny w wielkim łóżku. Czasami z przyzwyczajenia moja ręka lądowała na poduszce obok, bezskutecznie szukając drugiego ciała. To była istna katorga. I w ogóle gdziekolwiek spojrzałem widziałem jego. Jakbym wpadł w jakąś obsesję.
- Naruto. – Sakura wparowała do mojego gabinetu z kilkoma teczkami. – Na miłość boską wyglądasz okropnie. Prosiłam cię żebyś bardziej o siebie dbał. To nie dobrze, że tak bardzo zatracasz się w pracy. Jako lekarz dobrze wiesz, że długo tak nie pociągniesz.
- Idziesz już do domu?
- I ty też. Na dzisiaj koniec.
- Muszę jeszcze wy…
- Musisz się rozerwać. Wyjść do ludzi. Dosyć tego. Ja i Neji zabieramy ciebie dzisiaj na imprezę. Dzieci nocują u moich rodziców więc nie ma kłopotu.
- Sakurcia nie mam ochoty.
- NARUTO NIE WKURWIAJ MNIE! – wydarła się. – Idziesz z nami i koniec kropka! Choćbym miała wyciągnąć cię za włosy, to pójdziesz! Nie mogę dłużej tego znieść! Martwię się o ciebie!
Wstałem z fotela, podszedłem do niej i przytuliłem się.
- Dziękuję.
- Nie wymigasz się. – wyszeptała obejmując mnie w pasie. – Przyjedziemy po ciebie o 19. I wiesz co? Powinieneś wziąć w końcu urlop.

Sasuke
- Wróciłem!
- Cześć braciszku.
Mój brat jak zwykle wyszedł z samych bokserkach. On się naprawdę nigdy nie zmieni. Pomimo swoich 38 lat, cały czas zachowuje się jak dziecko.
- Dobrze, że już jesteś. Odpocznij trochę po wieczorem idziemy na imprezę.
- Nigdzie nie idę. – warknąłem i zacząłem się rozbierać.
- No Sasuke nie bądź taki. – za plecami mojego brata pojawił się jego chłopak, Kisame, objął go w pasie i położył brodę na jego ramieniu. No i oczywiście też był w samych bokserkach. – Sasuke powinieneś kogoś poznać. Zacząć się z kimś spotykać. Taka pół roczna abstynencja może źle na ciebie wpłynąć.
- Obawiam się, że już jest za późno. – westchnął Itachi.
- Łasiczko ja bym nie mógł wytrzymać bez ciebie tak długo. – pocałował namiętnie mojego brata.
- Jak wy to robicie, że jeszcze jesteście razem? – wymsknęło mi się pytanie. – A nie ważne.
- Kochanie. – Kisame podszedł do mnie i objął mnie ramieniem. – Najważniejsze jest to, żeby do związku nie wkradła się rutyna.
- Tak, tak. Po tylu latach bycia z jedną osobą może się wkraść bardzo łatwo. – przytaknął mu Itachi.
- Nie musicie mi tego mówić.
- Ważne jest żeby się sobą cieszyć w każdej chwili. – Itachi podszedł do Kisame i pocałował go czule.
- I żeby przy każdej okazji okazywać sobie uczucia. Rozmawiać ze sobą.
- No i przede wszystkim mieć dla siebie czas. Nie zatracać się w pracy.
- Przestańcie wypominać mi błędy ze związku z Naruto.
Boże. Powiedziałem to. Od pół roku nie widziałem, ani nie słyszałem o nim nic. Starałem się o nim nie myśleć. No i ani razu nie wypowiedziałem jego imienia. A teraz, kiedy to powiedziałem, po moich plecach przeszedł dreszcz.
- Sasuke idziesz z nami. Znajdziemy ci jakiegoś słodkiego chłopaczka. – zaśmiał się Kisame.
- A teraz idź odpocząć. Bo czeka cię męcząca, upojna noc. – Itachi wepchnął mnie do pokoju. Usłyszałem jeszcze tylko jak mówi. – Jak dziecko. No daję głowę, on jest jak dziecko.
Usiadłem na łóżku. Wszystkie wspomnienia wróciły po wypowiedzeniu jego imienia. A może tak naprawdę nigdy nie odeszły. Wszystko co się znajdowało w tym pokoju, przypominało mi Naruto.
Kiedy byliśmy na studiach, mój brat dał nam ten pokój do wynajęcia. Mieszkaliśmy tu 5 lat. Duże łóżko, na których kochaliśmy się szaleńczo i namiętnie. Szafa, która wielokrotnie była powodem naszych kłótni, ponieważ Młotek był strasznym bałaganiarzem. Młotek. Zawsze go tak nazywałem. A on mnie Draniem. Najpierw były to nasze szkolne przezwiska, które ciskaliśmy w siebie, jak byliśmy na siebie źli. A potem, nawet niewiadomo kiedy, stały się one naszymi czułymi przezwiskami.

Po tym jak rozstałem się z Naruto, kompletnie zatraciłem się w pracy. Nie chciałem o nim myśleć, bo bym jeszcze wrócił, a to nie było by dobre. Teraz gdy na to patrzę to była dobra, chodź bardzo bolesna decyzja. Ale przynajmniej teraz wiem, dlaczego się nam nie udało. I niestety w tym miejscu muszę przyznać rację mojemu bratu i Kisame. To co zniszczyło to piękne uczucie, które było między nami, to była rutyna. Obaj zatraciliśmy się w pracy, a obecność drugiego człowieka stała się dla nas tak oczywista, że zapomnieliśmy, że takie uczucie jak miłość musi być pielęgnowana. To wszystko co mówił Itachi i Kisame to prawda. Na każdym kroku trzeba okazywać sobie uczucia, a w naszym zawiasku tego brakowało. Pocałunki w policzki, gdy wracaliśmy z pracy. Nawet seks.
Może rzeczywiście powinienem wyjść gdzieś? Nienawidzę jak mój brat ma racje.
Otworzyłem szafę. Zacząłem przebierać w swoich rzeczach. Moje ulubione z jasnego jeansu spodnie i to tego moja granatowa koszula. Koszula w której lubił chodzić Naruto. Hehe często używał jej zamiast szlafroka. Był tylko troszkę niższy ode mnie. Koszula ledwo co zakrywała jego pośladki. Paradował w niej przede mną żeby mnie sprowokować. Nawet raz taka zabawa skończyła się zerwaniem guzików, które później Naruto przyszywał. Dotknąłem guzików i zacząłem cicho chichotać na wspomnienie tamtego wydarzenia. No właśnie wspomnienie. To już tylko wspomnienia.
Czas zacząć nowe życie.

Naruto
Siedziałem z Sakurą w jakimś klubie. Nawet specjalnie nie interesował mnie wystój. Sączyłem swojego drinka, patrząc gdzieś nieprzytomnie. Czekaliśmy na Nejiego. Nagle usłyszałem piosenkę i poczułem dziwne uczucie w sercu. Tę piosenkę zadedykował mi kiedyś w radiu Sasuke na moje urodziny.
- O już jest! KOCHANIE TUTAJ! – przyjaciółka machała ręką do męża.
- Cześć! Wybaczcie za spóźnienie. – Neji pocałował czule Sakurę. – Chciałbym wam kogoś przedstawić. To jest mój kolega z pracy Sai Okari. To moja żona Sakura, a to jest właśnie Naruto.
Spojrzałem na bruneta stojącego koło Hyuugi. I omal nie spadłem z kanapy. Miałem wrażenie, że stoi przede mną Sasuke. Taki sam kolor włosów, oczu. Ale to nie był on.
- Miło mi cię poznać Naruto. – uśmiechnął się.
Nie to na pewno nie jest Sasuke. Spojrzałem na Sakurę, która uśmiechała się do mnie szeroko. O nie kochana! Nie ze mną takie numery.
- Idę do domu. – wstałem i zacząłem iść w kierunku wyjścia.
- Naruto! Poczekaj! – pobiegła za mną.
- Bawi cię ta zabawa w swatkę?!
- Naruto ja chciałam tylko żebyś się rozerwał. Nie bawiłbyś się dobrze będąc w towarzystwie pary hetero. Chciałam dobrze.
- I tylko przez przypadek jest podobny do Sasuke?!
- Nawet nie dasz mu szansy. Naruto nie możesz cały czas być sam. No chodź. Zobaczysz będzie fajnie.
Przyjaciółka poprowadziłam nie z powrotem do stolika. Usiadłem koło Saia uśmiechając się fałszywie. Celem dzisiejszego wieczoru stało się dla mnie upić się do nieprzytomności.

Sasuke
Nie mogę w to uwierzyć siedziałem z moim bratem i jego chłopakiem w Gay Pubie. Itachi i Kisame rozglądali się naokoło i nagle Itachi zaczął machać energicznie ręką. Do naszego stolika podszedł jakiś blondyn o niebieskich oczach.
- Itachi zabiję cię. – warknąłem.
- Cześć Sasuke dawno się nie widzieliśmy. Pamiętasz mnie w ogóle? – odezwał się blondyn.
- Tak. Pamiętam.
Chwyciłem swojego drinka i wypiłem go jednym haustem. Wbiłem mordercze spojrzenie w brata i jego chłopaka.
- Pamiętaj, że masz się dobrze bawić. – powiedział do mnie Itachi.
Taaa. Ale dopiero jak się upije tak, że nie będę wiedział jak się nazywam. Co z pewnością się nie stanie bo nigdy nie doprowadzałem się do takiego stanu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Czułem na swoim ciele ciepłe dłonie. Jakieś usta składały na moich wargach namiętne pocałunki. Zaczynałem przytomnieć. Mój zamglony wzrok robił się bardziej wyrazisty. Patrzyłem w sufit, a potem na ściany. To nie był mój pokój. Spojrzałem na osobę, która składała właśnie pocałunki na moim nagim brzuchu.
- Naruto? – wyszeptałem widząc blond czuprynę.
- Jeśli chcesz możesz mnie tak nazywać. – mężczyzna zbliżył się do mojej twarzy.
Cały czas widząc przez lekką mgiełkę zatopiłem się w niebieskich tęczówkach. I w tym momencie zapalił się czerwona lampka. Uciekłem spod ciała mężczyzny, podkurczyłem nogi i patrzyłem na niego z niezrozumieniem.
- Deidara co ty wyprawiasz?
- Sasuke zabawmy się.
- Spadaj. – jednak nie zabrzmiało to zbyt przekonująco. Mimo wszystko alkohol robił swoje.
- No daj spokój. Jeden szybki numerek. Przy mnie zapomnisz o Naruto.
- KIEDY JA WCALE NIE CHCE ZAPOMNIEĆ! – wydarłem się.
Zasłoniłem dłonią usta zdając sobie sprawę z własnych słów. I dopiero teraz dotarło do mnie kim tak naprawdę jest dla mnie Naruto. Jak wiele dla mnie znaczy. I jak bardzo go kocham. I stało się coś, co nie zdarzyło się już od dawna. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Nie potrafiłem ich zatrzymać.
Otoczyły mnie ramiona. Deidara głaskał mnie łagodnie po głowie. W tym momencie czułem się jak małe dziecko. Schowałem twarz w jego szyi i rozpłakałem się na dobre. Czyż to nie śmieszne, że prawie 34 letni facet płacze? Jednak płakałem i pozwalałem żeby prawie zupełnie obcy mi mężczyzna tulił mnie i pozwalał się wypłakać. Moje wszystkie uczucia skrywane od pół roku znalazły w końcu ujście.
Najgorsze było jednak to, że było już za późno żeby cokolwiek uratować. Od pół roku nie kontaktowałem się z Naruto. Teraz zdałem sobie sprawę z tego, że to nasze rozstanie nie było jednak dobrym pomysłem. Mogliśmy poszukać innego rozwiązania. Wybraliśmy najprostsze, rozstanie, to była nasza ucieczka od kłopotów. Zamiast się z nimi zmierzyć wspólnie.
Po jakiś 20 minutach uspokoiłem się już. Deidara odsunął się ode mnie i spojrzał uważnie w moje oczy.
- Przepraszam Sasuke.
- To nie twoja wina.
- Wiesz co? Myślę, że jesteś wielkim szczęściarzem posiadając taką silną, wspaniałą miłość.
- Taaaa. Tylko, że jest już za późno.
- Nigdy nie jest za późno. Możesz zostać tu na noc. Ja się prześpię na kanapie.
- Dzięki, ale to ja się na niej prześpię. - wstałem i wziąłem ze sobą koc.

Mieszkanie Deidary opuściłem zanim ten się obudził. Szlajałem się cały ranek bez celu po mieście. W głowie miałem roześmianą twarz Naruto.
- Kocham cię. – wyszeptałem.
W wypowiedzenie tych słów włożyłem swoje wszystkie uczucia. Jakbym chciał żeby ten szept dosięgną mojego ukochanego.

Naruto
Stałem przy drzwiach do mojego mieszkania i szukałem po kieszeniach klucza. Miałem z tym nie lada problem, ponieważ byłem strasznie zalany. Chyba jednak przesadziłem z ilością alkoholu.
- No są. – wyszeptałem.
Zaraz po tym jak zamknąłem drzwi otoczyły mnie silne raniona. Gorące usta przesuwały się po mojej szyi. Odwróciłem się do mężczyzny i wbiłem się namiętnie w jego usta. Zdejmowaliśmy w pospiechu ubrania kierując się do sypialni. Padliśmy na łóżko. Mężczyzna zaczął całować mnie po szyi, szybko znalazł się na moich sutkach, potem brzuchu. Zatopiłem palce w czarnych włosach. Przyciągnąłem jego twarz do swoje i spojrzałem w czarne tęczówki Sasuke.
NIE! To nie były jego oczy. To nie były jego usta. To nie były jego włosy. Bo to w ogóle nie był Sasuke. Zamrugałem oczami. Mężczyzna patrzył na mnie wyczekująco.
- Nie mam na imię Sasuke. – wyszeptał.
Więc nawet wypowiedziałem jego imię.
- Przepraszam. – tylko na to było mnie w tej chwili stać.
- Wiec cały czas go kochasz. – stwierdził.
- Ja nie… - po chwil zastanowienia pokiwałem potwierdzająco głową.
Sai podniósł się z łóżka i zaczął zbierać swoje ubrania.
- Sai…
- Pójdę już. – powiedział smutno.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało. Serce nie sługa. Ale zrób coś z tym.
- Nie da się nic zrobić.
- Jeśli się kogoś bardzo kocha nie ma rzeczy niemożliwych. – ubrał się szybko i podszedł do mnie. – Trzymaj się Naruto. – pocałował mnie w policzek i opuścił mieszkanie.

Czy naprawdę można coś jeszcze zrobić? Czy ja i Sasuke możemy być znowu razem? Tak bardzo bym chciał, żeby odpowiedzi na te pytania były twierdzące.

CDN

3 komentarze:

  1. Kyaa! Jakie to słodkie! :(

    Myślałam, że wylądują na tej samej imprezie no, ale za dużo myśle xD

    Tak fajnie, że nadal się kochają <3 :(
    Wzruszające :'D
    Strasznie mi się podoba ^^
    No i fajnie, że rozdziały są co raz dłuższe ^^

    Dobrze opisujesz smutek :)
    Podoba mi się to, bo lubie czytać coś takiego ^^

    Pozdrawiam, Ami-chan.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaaaakie słodkie <3
    Oni się kochają! Ja to wiedziałam :3 Takie problemy to ja znam z domu, po moich rodzicach... No prawie... Oni do siebie nie wrócili... Ale Naru z Saskiem wrócą... chyba xDDDD
    Bardzo lubię w takich opowiadaniach, jak autor wlewa w nie dużo uczuć, aż chce się płakać. Ty tak robisz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka,
    widać, że naprawdę obaj tęsknią, a tak myślałam, że trafią do tego samego klubu, ale właśnie Deidara Saauke uświadomił, że Naruto wciąż jest ważny, tak samo jak Sai uświadomił Naruto że kocha tylko Sasuke...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń