Miłość jest cudem cz. 4.
- Witaj Hokage. Miło cię widzieć. – powiedział jadowitym
tonem Madara.
- Draniu! Wypuść Sakurę!
- Spokojnie. Nic się nie stanie pani Uzumaki jeśli zrobisz
to co ci każę.
- Nie wchodzę w układy z takimi draniami ja ty.
- Powiedziałem spokojnie. – przycisnął kunai do szyi
kobiety.
Sakura krzyknęła.
- Draniu czego chcesz?
- To chyba oczywiste. Kyuubiego.
- Nie wiesz o czym mówisz.
- Daj mi go, a twoja żona przeżyje.
- Naruto nie zgadzaj się! – krzyknęła różowłosa.
- ZAMKNIJ SIĘ DZIWKO!!! – jeszcze bardziej przycisnął kunai.
Tym razem poleciała mała stróżka krwi.
- SAKURA!!!
- NARUTO! NIE SLUCHAJ GO! JESTEŚ HOKAGE! JEŚLI DASZ MU DEMONA
UMRZESZ! KTO WTEDY OBRONI WIOSKĘ!
- POWIEDZIAŁEM ŻEBYŚ SIĘ ZAMKNĘŁA!!! – uderzył ją w twarz.
Naruto zacisnął dłonie nie wiedział co ma robić. Sakura
miała rację. Ale jeśli tego nie zrobi ona umrze. Sasuke spojrzał na
przyjaciela.
- Nie rób tego Naruto. Jeśli dasz mu demona nie tylko nasza
wioska będzie zagrożona. Kyuubi to najsilniejszy z demonów, a Madara może go
kontrolować. – wyszeptał Uchiha.
- Jeśli masz lepszy pomysł to powiedz mi.
Sasuke milczał.
- Tak myślałem.
- Naruto nie zapominaj, że 25 lat temu to właśnie Madara
kazał Kyuubiemu zaatakować wioskę. To wtedy życie stracili twoi rodzice.
Pozwolisz, żeby ich śmierć posła na marne? – wtrącił się Kakashi.
- WIĘC WEDŁUG WAS MAM POŚWIĘCIĆ TERAZ ŻYCIE SAKURY I MOJEGO
DZIECKA!!! NIGDY!!! – wrzasnął. Spojrzał na Madarę. – Wypuść ją. Oddam ci
demona. Ale dopiero wtedy gdy ona będzie bezpieczna.
- O nie. Najpierw demon później dziewczyna.
- Wybacz mi ojcze. – wyszeptał do siebie. – Sasuke zaopiekuj
się wioską i jej mieszkańcami. Chcę żebyś był następnym Hokage. – spojrzał na przyjaciela.
Usiadł na ziemi i zamknął oczy.
- Dawno się nie widzieliśmy Naruto. –
powiedział Kyuubi.
- Ciesz się bo
dzisiaj zostaniesz uwolniony.
Chwycił za pieczęć. Jednak zatrzymała go ręka Sasuke.
- Sasuke nie wtrącaj się. Nie powstrzymasz mnie. Muszę ich
uratować.
- Naruto już nie musisz. Madara nie żyje. Wracajmy.
- O czym ty mówisz?
Naruto otworzył oczy i zobaczył na około siebie pełno
shinobi. Zarwał się na równe nogi.
- Co się stało?! Gdzie jest Sakura?!
Przepchnął się przez tłum i zobaczył zakrwawione ciało
kobiety.
- SAUKRA!!! NIE!!!
- SASUKE ZABIERZ GO STĄD!!! – wrzasnęła Tsunade. – INO
MUSIMY JĄ SZYBKO ZABRAĆ DO SPITALA!!!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jak tylko Naruto zamknął oczy wszystko potoczyło się
błyskawicznie. Shikamaru złapał Madarę zwoją techniką cienia. Sasuke skorzystał
z tego. W oka mgnieniu znalazł się przy mężczyźnie i przebił go swoją kataną.
Jednocześnie zaatakował chidori. Jednak Madara był równie szybki. Tuż przed
śmiertelnym atakiem zdążył uwolnić jedną rękę z techniki Nary i wbił kunai w
brzuch Sakury. Kobieta upadła by na ziemię, ale Uchiha zdążył ją złapać.
- Sasuke. – usłyszał jej cichy szept.
- Spokojnie Sakura zaraz zabiorę cię do szpitala.
- Sasuke. Naruto. Powstrzymaj go. On nie może zerwać
pieczęci. Proszę. Zaopiekuj się nim. Obiecaj mi to.
- Daj spokój…
- Obiecaj. – i zemdlała.
Brunet został od niej odtrącony przez Tsunade. Oprzytomniał
i spojrzał w kierunku Naruto, który siedział na ziemi i był w jakimś dziwnym
transie. Podbiegł szybko do niego. Złapał go za ramiona i uaktywnił sharingan by
wejść do umysłu przyjaciela. Już po chwili blondyn odzyskał przytomność.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto chodził w tę i z powrotem po korytarzu szpitala. Co
chwila patrzył nerwowo w drzwi sali operacyjnej.
- KURWA MAĆ!!! JAK TO JESZCZE DŁUGO POTRWA?!
- Naruto uspokój się na pewno wszystko będzie dobrze. –
pocieszał go Sasuke.
Nagle drzwi do sali się otworzyły i stanęła w nich
zakrwawiona Tsunade.
- Naruto. – zaczęła, jej głos był pełen bólu.
- Błagam powiedz, że nic jej nie jest.
- Przykro mi. Robiłam co w mojej mocy, żeby ją uratować. Ale
straciła bardzo dużo krwi. Bardzo mi przykro. Ale za to udało mi się uratować
twoje dziecko. To dziewczynka. Chcesz ją zobaczyć?
- Sakura nie żyje?! To nie możliwe! To nie może być prawda!
– z jego oczu spływały łzy.
Sasuke podszedł do przyjaciela i objął go ramieniem.
- Bardzo mi przykro Naruto. Ale musisz wziąć się teraz w
garść. Twoja córeczka czeka na ciebie. – wyszeptał do niego.
Razem z blondynem wszedł do pokoju obok sali operacyjnej.
Stała tam kołyska, a w niej spała niczego nieświadoma dziewczynka. Naruto wziął
ją delikatnie na ręce i przytulił do siebie.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
~Trzy dni później~
Naruto stał w dzieckiem na rękach przed grobem Sakury.
Dziewczynka spała sobie spokojnie w jego ramionach. Poczuł czyjąś dłoń na swoim
ramieniu.
- Naruto stoisz tu już od 40 minut. Jak jeszcze dłużej
postoisz, to Kushina się przeziębi. – powiedziała łagodnie Tsunade.
- Tak masz rację. – odpowiedział. – Zastąpisz mnie przez
kilka dni?
- Jasne. O nic się nie martw. Poradzisz sobie?
- Jak będę miał kłopoty to dam ci znać.
- Dobrze. Trzymaj się Naruto.
- Taaa.
Szedł ulicami wioski. Wszyscy ludzie, których mijał witali
się z nim i mówili jak bardzo im przykro. Miał już tego dosyć. Nikt tak
naprawdę go nie rozumiał. Nie rozumiał tego co teraz czuję. Niby Madara zapłacił
za to co zrobił, ale to on wolałby go zabić. Z jednej strony był wdzięczny
Sasuke, że to zrobił, a z drugiej strony był na niego wściekły. Od trzech dni
go nie widział. Właściwie to nikogo nie chciał widzieć. Zamknął się w swoim
starym małym mieszkanku wraz z córeczką i nie wyszedł z niego, aż do dzisiaj.
Zjawił się dzisiaj na pogrzebie, ale nie dochodziły do niego słowa, ani gesty
ludzi na około niego. Był tu ciałem, ale jego dusza i serce były gdzieś bardzo
daleko. Wszedł do mieszkania. Zamknął drzwi na klucz. Położył Kushinę do
kołyski i usiadł przy niej. Jej malutka dłoń trzymała go za palec. Na jej małej
główce był delikatny meszek koloru pszenicy. Za to oczy miała zielone, ale
wielkością przypominały oczy Naruto. Nosek na pewno odziedziczyła po mamie. Za
to usta i kolor skóry po tacie. Po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Nie tak
miało być. Sakura powinna być tu razem z nim i cieszyć się z ich córeczki.
Nagle dziewczynka otworzyła swoje zielone oczy i zaczęła płakać. Blondyn wziął
ją na ręce i zaczął uspokajać. Kiedy tylko malutka poczuła jego ciepło zamknęła
z powrotem oczy i zasnęła. Naruto położył się na swoim tapczanie i ułożył obok
siebie dziecko. Przytulił ją delikatnie do siebie, pocałował w czółko i zasnął.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke stał na środku pokoju i obserwował śpiącego blondyna.
Nie mógł powstrzymać uśmiechu na swojej twarzy, ponieważ obrazek był cudowny.
Wielki mężczyzna tulący z czułością małą, kruchą istotkę. Usiadł delikatnie na
łóżku. Ale Naruto i tak poczuł jak łóżko się ugina pod nieznanym ciężarem.
Otworzył oczy.
- Wybacz. Nie chciałem cię obudzić.
- Sasuke? Co ty tu robisz?
- Martwię się o ciebie. Nie odzywałeś się do mnie od 3 dni.
A dzisiaj na pogrzebie nie zwróciłeś nawet na mnie uwagi. Wiem co czujesz
jesteś na mnie wściekły, że zabiłem Madarę. Sam chciałbyś go wykończyć. Ale ja
się cieszę, że to zrobiłem. Cieszę się, że nie zdążyłeś poczuć chęci zemsty. To
by cię zniszczyło tak jak mnie. Wiem co mówię.
Blondyn przytulił się szybko do przyjaciela i zaczął płakać.
Sasuke otoczył go swoimi ramionami i jeszcze mocniej go do siebie przycisnął.
Wszystkie uczucia, które dusił w sobie Szósty teraz znalazły wyjście. Brunet
głaskał go delikatnie po głowie.
- Naruto musisz się wziąć w garść. – powiedział cicho. –
Wiem, że ci trudno. Rozumiem twój ból. Ale jesteś w o wiele lepszej sytuacji
niż ja. Masz dla kogo żyć. Masz ją, swoje kochane maleństwo. Dla niej musisz
znaleźć w sobie siłę.
- Sasuke. Ja…
- Ciii. Będzie dobrze zobaczysz. Pomogę ci.
- Dziękuję.
- Nie dziękuj mi idioto. Od tego ma się przyjaciół.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
~Kilka tygodni
później~
Ludzie cały czas przeżywali tragedię, która spotkała ich
Hokage. Byli pod wielkim wrażeniem. Już dwa dni po pogrzebie, Naruto wrócił do
pracy. Miał w sobie więcej siły i zapału do pracy niż zwykle. Tsunade bardzo to
martwiło. Nie chciała, żeby chłopak zamienił się w pracoholika. Jednak Naruto
wcale nie pracował więcej. Robił wszystko szybciej, żeby móc jak najwcześniej
wrócić do domu. Każdą swoją wolną chwilę poświęcał córce. Nie prosił nikogo o
pomoc. Czasami rodzice Sakury wpadli w odwiedziny i zabierali małą. Żeby
blondyn mógł odpocząć. Osobą, od której dostał największe wsparcie, okazał się
Sasuke. Zaproponował, żeby zamieszkali razem. Wynajęli trzy pokojowe mieszkanie.
Kiedy Naruto był w pracy Sasuke siedział w domu i opiekował się Kushiną.
- Kona czy to już wszystko na dzisiaj? – zapytał się
blondyn.
- Tak.
- Dobrze. Sasuke będzie na mnie wściekły. Mówiłem, że
dzisiaj wcześnie wrócę. A tu już wieczór.
- Przepraszam braciszku. Ale te dokumenty przyszły tak nagle.
- Nie masz za co przepraszać. To nie twoja wina. I tak mi
bardzo pomagasz. Ostatnio masz jeszcze więcej obowiązków. Może chcesz wolne?
- NIE!!! Lepiej idź już do domu.
- Tak. To do jutra.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto stał w pokoju córeczki. Sasuke spał na sofie, a na jego
piersi spała Kushina. Blondyn uśmiechnął się na ten widok. Ukucnął koło nich.
Musnął delikatnie dłonią policzek dziewczynki. Spojrzał na bruneta. Oddychał
spokojnie. Na jego twarzy malowało się zmęczenie, ale był także lekko
uśmiechnięty.
- Hahaha. Kusina
dała mu chyba do wiwatu. – pomyślał.
Nie zastanawiając się nad tym co robi dotknął jego policzka.
Czarne oczy otworzyły się gwałtownie.
- Naruto? Już jesteś?
- Cześć. Przepraszam, że tak późno. Ale przyszły dzisiaj
ważne papiery i musiałem je wszystkie przejrzeć. Pewnie jesteś bardzo zmęczony.
Daj mi ją. Ja się teraz nią zajmę.
- Nic z tego. – powiedział brunet podnosząc się delikatnie z
sofy. – Przez dwie godziny próbowałem ją uśpić. Ty też jesteś zmęczony. Przez
kilka godzin będziemy mieli spokój. – położył, delikatnie dziewczynkę do
kołyski.
Wziął blondyna za rękę i wyprowadził z pokoju. Zamknął cicho
za sobą drzwi.
- Sasuke jestem pod wrażeniem. Dobrze ci z nią idzie. Masz
rękę do dzieci. Dziękuję, że się nią tak troskliwie zająłeś.
- Nie masz mi za co dziękować.
- Gdyby nie ty nie wiem co bym zrobił. Czasami zdarza mi się
w nocy…
- Iść do Kushiny do pokoju i płakać. – dokończył brunet.
Naruto spuścił głowę, a po jego policzkach zaczęły lecieć
łzy.
- Wiem, że shinobi nie powinien płakać. Ala to tak bardzo
boli. I nie chce przestać. Czasami mam tego dosyć. Sasuke ja wcale nie jestem
taki silny. Nie zasługuję na to, żeby być Hokage. Nie miałem dość siły żeby cię
9 lat temu sprowadzić do wioski. A teraz nie miałem dość siły żeby ją uratować.
- Naryto nawet tak nie mów.
- Ale to prawda. Jak mogę opiekować się wioską? Skoro nawet
nie mogę uratować tych, których kocham. Już od kilku dni się nad tym
zastanawiam. Zrezygnuję z bycia Hokage. – nagle poczuł silny ból na policzku i
wylądował na podłodze.
Spojrzał na Sasuke, który stał z zaciśniętą dłonią w pięść.
W jego oczach błyszczał sharingan. Jego całe ciało się trzęsło. Naruto dotknął
bolącego policzka.
- Zamknij się idioto. Zastanów
się w ogóle co ty mówisz. Chcesz się tak po prostu poddać. To do ciebie nie
podobne. Weź się wreszcie w garść. Całe życie marzyłeś żeby być Hokage. I teraz
chcesz z tego z zrezygnować. Co z tego, że mnie wtedy nie sprowadziłeś? Co z
tego, że nie uratowałeś Sakury? Tak widocznie miało być. Każdy popełnia błędy.
Ale musimy się na nich uczyć. I sprawić żeby się nigdy nie powtórzyły. –
podszedł do niego, złapał do za koszulę i podniósł go z podłogi. Przycisnął go
do ściany. – „Moim marzeniem jest zostać najlepszym Hokage ze wszystkich” czy
nie tak kiedyś powiedziałeś? – oczy blondyna rozszerzyły się ze zdumienia. –
Przestań się nad sobą użalać. Jesteś największym tchórzem jakiego znam.
- Nie jestem…
- Jesteś!
- NIE!
- Więc mi to udowodnij. Nie tylko
mi. Sakurze. Kushinie. A przede wszystkim sobie. Jeśli nie masz dość siły to
weź jej trochę ode mnie. W końcu po to tutaj jestem. Nie jesteś sam i nie
zapominaj o tym.
- Sasuke. – blondyn zacisnął
dłonie na jego koszuli. – Potrzebuję cię.
- Wiem. Zawsze będę przy tobie.
Kawaii <3 Każdy rozdział jest taki słodki.
OdpowiedzUsuńSakurwa umarła <3 (czyli happy end wchodzi w gre <3 XD) Ta informacja strasznie mnie ucieszyła. Zaczęłam się śmiać do telefonu i w wolnym czasie uśmiechając się z jakąś pieprzoną satysfakcją ;-; Ach! Te młode lata! XD
Fajnie, że Saseks zamieszkał z Naruciakiem <3 szykuje się coś grubszego ^^
Ech, przez tą sakurwe wstyd mi, że mam takie dzikie podchodzące pod zieleń oczy ;-; Ona powinna mieć oczy w kolorze gówna. To by było dla niej takie twarzowe XD
Mam nadzieje, że Naruto zapomni o sakurwie <3 Tak byłoby lepiej. (Nawet dla dziecka, bo ja bym nie chciała się dowiedzieć, że to gówno było moją matką ;-; ja pierdole ;_;)
Pozdrawiam, Ami-chan <3
KAWAII!!!! <3 Taaaakie słooodkie noooo :D
OdpowiedzUsuńUmarła! HA! Mówiłam, że dziecko przeżyje! Znowu zgadłam! xD
Naruto, zapomnij o Sakurze i weź się za Saska <3
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Sasuke jest wielkim wsparciem dla Naruto po śmierci Sakury, cudownie opiekuje się mała i teraz zamieszkali razem z czego się cieszę....
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia