Uwaga!!

Uwaga!!!

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

piątek, 25 maja 2012

Miłość silniejsza od wojny.


Miłość silniejsza od wojny.

To był piękny, upalny dzień. Jeden z tych, które najchętniej spędziłoby się nad jeziorem lub morzem, opalając się w promieniach słonecznych i pływając w orzeźwiającej wodzie. Jednak dla dwóch najpotężniejszych shinobich swojego pokolenia były to nierealne marzenia. A może nawet nie przyszło im to do głowy. W tym właśnie momencie stali naprzeciwko siebie i obserwowali się bacznie. Dwóch, odwiecznych rywali, których łączyła kiedyś niezwykła przyjaźń. Obaj zdeterminowani. Jeden pragnący zemsty ponad wszystko. Drugi wierzący w ich więź, dążący do powstrzymania i sprowadzenia przyjaciela do wioski.
- Sasuke, wróć ze mną do domu. – odezwał się Naruto błagalnym tonem.
- Dom?! Ty to nazywasz domem?! – odpowiedział z kpiną w głosie.
- Tak! Konoha zawsze będzie twoim domem.
- A wiesz gdzie ja mam taki dom?! Konoha pozwoliła mi wierzyć w zdradę Itachiego!
- Itachi kochał wioskę i zginął za nią. Dlaczego nie chcesz pójść w jego ślady? Dokończyć to co zaczął? Był bohaterem.
- Tylko że niewiele osób o tym wie. A ja mam na rękach jego krew. Nie wiesz jak to jest nienawidzić rodzonego brata. Myśleć, że zabił własną rodzinę, cały klan tylko po to, żeby zyskać siłę. Nie mogę wybaczyć sobie, że go zabiłem. On poświęcił się dla wioski, dla mnie. Chronił mnie przez całe moje życie. Władza Konohy wiedziała o wszystkim i pozwoliła żebym nienawidził brata. A ty nie czujesz złości? Zamknęli w tobie demona, zrobili z ciebie potwora. Jak wyglądało twoje życie? Nie Naruto. Nie mogę im tego wybaczyć. Zniszczyli wszystko co kochałem.

Uzumaki mógł przysiądź, że na ułamek sekundy w czarnych oczach pojawiły się łzy. Rozgoryczenie i żal, które Sasuke odczuwał i tłumił przez wiele lat, próbowały wydostać się na zewnątrz. Mimo że Uchiha od zawsze uchodził za fantastycznego, bezwzględnego i obojętnego wojownika, to w rzeczywistości był bardzo wrażliwym i uczuciowym człowiekiem. Tylko takimi ludźmi jest łatwo manipulować, wykorzystać ich głęboko drzemiące uczucia do własnych celów. Rozbudzić nienawiść, chęć zemsty. Naruto dobrze zdawał sobie z tego sprawę, ponieważ pod tym względem był bardzo podobny do przyjaciela. Miał jednak silniejszy charakter. Nie pozwolił nienawiści zawładnąć swoim sercem, powstrzymał chęć zemsty, co udowodnił kilka miesięcy temu,  w walce z Peinem.
- Sasuke, proszę, wróć ze mną.
- Musiałbyś mnie zabić.
- Nie mogę tego zrobić.
- Tylko śmierć może położyć kres mojej zemście.
- Nie chcę z tobą walczyć.
- Więc mnie przepuść.
- Tego też nie mogę zrobić. Może istnieje coś, czego pragniesz bardziej niż zemsty?
Uchiha spojrzał w niebieskie oczy i przez chwilę zawahał się, co nie uszło uwadze blondynowi.
- Nie. Zemsta to jedyna rzecz, której pragnę.
- Kłamiesz! Widzę to w twoich oczach. Zemsta stała się dla ciebie zbyt dużym ciężarem. Myślisz, że jej pragniesz ponieważ nie znasz, albo nie pamiętasz innego życia!
- Twoje głupie gadanie to za mało żeby mnie przekonać.
- Dobrze. W takim razie pozwól, że coś sprawdzę. – Naruto zaczął do niego podchodzić.
Uchiha wyciągnął swoją katanę i skierował w jego kierunku.
- Nie zbliżaj się!

Blondyn nie zatrzymał się. Wyciągnął przed siebie rękę i dotknął ostrza. Sasuke obserwował uważnie każdy jego ruch. Stał cały napięty, jak zwierze gotowe zaatakować w każdej chwili. Naruto przesuwał dłonią po ostrzu, aż dotarł do rękojeści. Dotknął lodowatej dłoni Sasuke. Teraz stali bardzo blisko siebie, prawie stykali się torsami. Brunet czuł niezwykłe ciepło płynące od dłoni dawnego przyjaciela. Rozchodziło się po jego całym ciele przyjemną falą. Serce zaczęło bić jak szalone. Uzumaki przechylił się w jego kierunku i złożył na jego ustach niepewny pocałunek. Sasuke nie panował nad swoim ciałem. Wypuścił katanę i zamknął chłopaka w swych ramionach. Odwzajemnił pocałunek, zamieniając go w bardziej namiętne doznanie. Naruto objął go za szyję i rozchylił usta pozwalając językowi bruneta wedrzeć się do swego gorącego wnętrza. Z braku powietrza oderwali się od siebie. Oparli się czołami oddychając ciężko.
- Wiedziałem. – Naruto odezwał się pierwszy.
- Co takiego? – Sasuke odsunął się trochę by móc spojrzeć w twarz blondyna.
- Że mnie kochasz.
- Nie kocham cię.
- Kłamca.
- Ja nikogo nie kocham.
- Tak, tak. Poza sobą i mną. – Naruto uśmiechnął się przebiegle. – Jednak jest coś, czego pragniesz bardziej niż zemsty.
- Nie ma takiej rzeczy. – wypuścił blondyna z objęć i odwrócił się do niego plecami.
- Sasuke, nie ma sensu dłużej kłamać. Ja i tak znam już prawdę. A może już od dawna ją znałem. Okłamujesz samego siebie.
- Ten pocałunek nic nie znaczył. Chciałem się tylko tobą zabawić. – zaczął powoli odchodzić.
- Nie pozwolę ci tak odejść. - Naruto złapał go za rękę i odwrócił w swoją stronę. - Kocham cię. Słyszysz? Kiedy wreszcie zrozumiesz, że nie jesteś sam?
Twarz Uchihy trochę złagodniała.
- Już jest za późno.
- Nie. Nigdy nie jest za późno.
- Nie wrócę do Konohy.
- Więc ja pójdę z tobą.
- Porzuciłbyś dla mnie wioskę, przyjaciół i marzenia?
- Tak. Jesteś dla mnie najważniejszy. Wszystko co do tej pory zrobiłem, robiłem dla ciebie. Stałem się silny, po to, żebyś mnie zauważył i po to, żebym mógł dotrzeć do twoich uczuć.
- Nie wiem czy potrafię tak żyć.
- To się przekonamy. Sprawię, że zapomnisz o zemście. Pozwól mi na to.
- Nie.
- Sasuke, jak długo jeszcze możesz żyć w ten sposób? Przestań wmawiać sobie te wszystkie kłamstwa. Powiedź, co do mnie czujesz. Przestań żyć przeszłością i pomyśl o przyszłości. Co zrobisz, jak już dokonasz swojej zemsty? Wszyscy będą cię nienawidzić, ścigać. Będziesz sam jak palec, bo ja nigdy ci nie wybaczę, jeżeli zniszczysz Konohe. Czy tego właśnie chcesz?
- A czy ty będziesz potrafił żyć w ten sposób? Z dala od przyjaciół, którymi się zawsze otaczałeś.
- Jeśli zrezygnujesz z zemsty, jestem gotów pójść za tobą na koniec świata. Ale zrobię to tylko wtedy, gdy przestaniesz się okłamywać i przyznasz co do mnie czujesz.

Sasuke stał dłuższą chwilę w milczeniu. Patrzył w niebieskie oczy i przez natłok myśli przebijało się jedno pragnienie, żeby zaryzykować i wziąć ze sobą Naruto. Nim zdał sobie sprawę z tego co robi, jego usta całowały delikatnie i czule wargi Uzumakiego. Blondyn odsunął się trochę od niego i spojrzał uważnie w oczy.
- Zanim z tobą odejdę, muszę jeszcze coś zrobić.
- Co takiego?
- Pomóc przyjaciołom pokonać Madare. Ta cała niepotrzebna wojna toczy się o mnie i Bee. Nie mogę tego tak zostawić. A może mi pomożesz?
- To nie jest takie proste. Madara i ja jesteśmy ostatnimi przedstawicielami naszego klanu. Moja zdrada doprowadziłaby go do szału.
- On już jest szalony. A poza tym, czy to nie on zdradził cię pierwszy? Wykorzystał twój żal po stracie brata, gniew po wysłuchaniu prawdy.
- Chyba zapominasz kim jestem. Nie dałbym się tak łatwo zmanipulować.
- A ty zapominasz, że Madara to najpotężniejszy Uchiha ze wszystkich. – brunet ściągnął gniewnie brwi. – Tak. To prawda. Jest od ciebie silniejszy. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Mamy po 17 lat. Nie mamy jeszcze takiego doświadczenia jak Tsunade, Kakashi i inni shinobi. Zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę. Jesteśmy w samym sercu wojny. Ale razem moglibyśmy dużo osiągnąć. Pomóż mi w tej cholernej wojnie, a gdy to się już skończy, zaszyjemy się gdzieś z dala od ludzi.
- A już myślałem, że wydoroślałeś. - powiedział lekko rozbawionym głosem Uchiha.

Naruto wyszczerzył zęby w swoim dawnym uśmiechu. Sasuke wydawało się, że stoi przed nim 13-letni Uzumaki. Miał wrażenie jakby cofnął się w czasie, jakby te cztery lata udręki nigdy się nie wydarzyły. W uśmiechu Naruto zawsze tkwiła jakaś dziwna siła. Tym jednym uśmiechem zjednywał sobie nowych przyjaciół. Ta siła działała także na Uchihe. Zdał sobie sprawę z tego, że tęsknił za tym uśmiechem. Po odejściu z Konohy, wiele razy śniła mu się uśmiechnięta twarz Naruto. Iskierka pośród ciemności otaczającej jego serce.
- Pomożesz mi? – głos blondyna przerwał trwająca dłuższą chwilę ciszę.
- Jak mogłeś się we mnie zakochać? – zapytał nagle – Zawsze cię źle traktowałem. Chyba jesteś masochistą. – wyminął blondyna i zaczął się wolno oddalać.
- Może i jestem. – burknął pod nosem Uzumaki – Hej! Dokąd idziesz? – dogonił go.
- Położyć kres wojnie. Przecież tego właśnie chcesz, prawda?
- Więc jednak coś tam do mnie czujesz?
- Nic nie czuję.
- Przestań kłamać. I tak znam prawdę.
- Więc po co się głupio pytasz.
- Bo mi tego jeszcze nie powiedziałeś. – blondyn zagrodził mu drogę. – Chcę to usłyszeć. Tak trudno jest ci to powiedzieć?
- Ty za to jesteś mistrzem gadulstwa.
- Chcesz żebym z tobą poszedł? To powiedz mi co czujesz.
- Ale ty jesteś upierdliwy.
- Taa. To też moja specjalność. Wkurzanie Uchihy.
- Naruto, dobrze mnie znasz.
- Aha. To pewnie coś w stylu: „ Potrzebuję więcej czasu”. Ale my go nie mamy. Jest wojna. Jutro możemy być martwi. Nikt mi nigdy nie powiedział, że mnie kocha. Chcę to usłyszeć chociaż raz.
Sasuke patrzył prosto w niebieskie oczy. Wiedział, że Naruto nie ustąpi. Uchiha gdy już musiał, to wolał pokazywać niż mówić co czuje. Zazwyczaj były to negatywne uczucia. Dobrych nie dopuszczał do siebie, albo ukrywał je gdzieś na dnie swojego serca.
- Eh... No dobra. Dam ci czas, skoro go potrzebujesz. - Naruto odwrócił się i zaczął oddalać.

Sasuke poszedł w jego ślady. Szli w milczeniu w kierunku Doliny Końca. Cała ta podróż budziła w Uzumakim niemiłe wspomnienia. W Dolinie nie był od czasu, gdy próbował zatrzymać przyjaciela. Obaj czuli dziwne napięcie i niepokój. Naruto zastanawiał się, jak ludzie przyjmą Sasuke. Może nie będą nawet chcieli wysłuchać tego, co ma do powiedzenia?
- A właściwie to co ja im powiem? Dlaczego Sasuke ze mną wrócił? Mogą pomyśleć, że zastosował na mnie jakąś technikę hipnotyzującą. Przyszedł, żeby ich zaatakować, tak jak na zgromadzeniu Kage. Oni mu nie ufają tak jak ja. - pogrążony w swoich myślach, nie zauważył nawet, że Sasuke się zatrzymał, a on uszedł spory kawałek od niego. - Sasuke? - spojrzał na niego zaniepokojony.
- To się nie uda. Wyrządziłem zbyt wiele zła. Zaatakowałem Kage na ich zgromadzeniu. Zabiłem Danzo. Kilka tygodni temu byłem gotów zabić Kakashiego i Sakure. Gdybyś się wtedy nie zjawił, nie wiadomo jak by to się skończyło. Spójrz na mnie. Cały czas mam na sobie płaszcz Akatsuki. Jestem zdrajcą, mordercą.
- Ludzie na pewno nie przyjmą cię z otwartymi ramionami. Ale każdy zasługuje na druga szansę. – Naruto wykonał jakieś znaki i przywołał małą żabę. – Porozmawiamy z Tsunade. Ona znajdzie wyjście.
- Wątpię. Ciekawe jak masz zamiar ją przekonać.
- Powiem jej prawdę.
- To znaczy?
- O tym co nas łączy. Myślę, że ona się tego domyśla.
- Myślę, że to za mało żeby ją przekonać.
- Czy ty zawsze musisz być takim pesymistą? - wkurzył się Naruto. Zapisał coś na zwoju i podał żabie. - Nie wolno się poddawać. Trzeba zawsze próbować, bo inaczej nigdy się nie dowiesz, czy się uda czy nie. Umówiłem się z Tsunade w Dolinie Końca. Chodźmy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Po kilku godzinach marszu stanęli na kamiennej głowie wielkiego posągu Madary. Przez całą drogę nie odzywali się do siebie. Każdy pogrążony był w swoich myślach. Naruto zastanawiał się nad rozmową z Tsunade. Gdzieś w środku bał się, że kobieta nie zgodzi się na powrót Uchihy. Czas nie był odpowiedni. Sam środek wojny, a Sasuke był uznany za zdrajcę.

A czarnowłosy myślał o czymś zupełnie innym. Po raz pierwszy od bardzo dawna nie myślał o sobie i swojej zemście, a o chłopaku, który szedł parę kroków przed nim. Niby zewnętrznie Naruto nie bardzo się zmienił. Owszem wydoroślał. Rysy twarzy wyostrzyły się. Pod pomarańczowym dresem kryło się wysportowane ciało. Jednak wewnętrznie Naruto przeszedł głęboką przemianę. Nie był już tak roztrzepany, spoważniał, no i przede wszystkim zmądrzał. Sasuke bardzo powoli zaczął zdawać sobie sprawę ze swoich uczuć do blondyna, i zaczęło go to przerażać. Zawsze był samotnikiem. Nie tylko izolował się od ludzi, ale także doszło do tego, że nikogo do siebie nie dopuszczał. Ale Naruto udało się przejść przez ochronną otoczkę Uchihy. Robił to zresztą za każdym razem gdy się spotkali. A może działo się tak dlatego, że Sasuke miał dziwną słabość do tego chłopaka. Pozwalał mu na więcej niż innym ludziom.

Gdy dotarli do Doliny Końca, na głowi Pierwszego Hokage czekała już Tsunade. Śledziła bardzo uważnie każdy ruch Uchihy, gotowa odpowiednio zareagować, gdyby coś wydało jej się podejrzane. Wierzyła w Naruto i jego siłę, ufała mu, ale wiedziała także, jak potężny stał się Sasuke. Mógł niepostrzeżenie zastosować na Uzumakim jakąś technikę. Wykorzystać jego uczucia do siebie. Przywołała Naruto i położyła na jego czole rękę.
- Możesz być spokojna. Nie zastosowałem na nim żadnej techniki. – odezwał się Sasuke przeskakując na głowę Pierwszego.
- Wolę sprawdzić to sama.
- Tsunade – sama...
- Bądź cicho, Naruto. – wolną ręką wykonała jakieś znaki i na chwilę przymknęła oczy. – No dobrze. Nie jesteś pod wpływem żadnej techniki.
- Przecież mówiłem. – burknął Uchiha.
- Nie ufam ci. Jesteś zdolny do wszystkiego.
- Ale ja mu ufam. - Naruto wbił w kobietę swoje spojrzenie.
- To za mało i w twoim przypadku może być mylne. Wiem co naprawdę do niego czujesz, ale zrozum, że Sasuke się zmienił. Nie jest taki jak dawniej. Wyrządził zbyt wiele zła, by móc mu to tak łatwo wybaczyć.
- Przecież wiesz dlaczego to zrobił. Madara go wykorzystał.
- Być może, ale to on dokonał wyboru, gdy opuścił wioskę. – spojrzała na Uchihe. – Może i Naruto ci ufa, ale ja nie. Jestem odpowiedzialna za Konohe i jej mieszkańców. Gdybyś wrócił rok temu, to może dałabym ci szansę. Zabiłeś Orochimaru, Danzo, Itachiego. Zaatakowałeś Kage na zebraniu. Prawie udało ci się złapać Hachibi. Dołączyłeś do Akatsuki. Mam dalej wyliczać?
- Wiedziałem, że to tylko strata czasu. – brunet odwrócił się i już miał przeskoczyć na głowę Madary, gdy Naruto złapał go za rękę. – Puść mnie, Młotku!
- Nie! Nie pozwolę ci odejść tak jak cztery lata temu. – spojrzał błagalnym wzrokiem na Tsunade, ale ta była nieugięta. – Odejdę razem z nim. Nigdy już mnie nie zobaczycie.
- Czy ty próbujesz mnie szantażować? Oboje dobrze wiemy, że Sasuke nie może wrócić.
- Więc chcesz żebym też odszedł?!
- Chcesz porzucić wioskę?! Zrezygnować ze swoich marzeń?! Dla niego? On nie jest tego wart!
- Ale ja go kocham i mam dość bycia sam. Chyba mam prawo do szczęścia, zwłaszcza po tym co przeżyłem.
- Ale czy on da ci szczęście? – spojrzała na Uchihę. – Dasz mu to, czego potrzebuje? Raczej wątpię. Potrafisz tylko niszczyć.
Sasuke spojrzał na Naruto, który w milczeniu patrzył na Piątą. Westchnął.
- Masz rację. Niszczę wszystko czego dotknę, ale chciałbym to zmienić. Nie wiem czy uda mi się uszczęśliwić Naruto, ale postaram się. – blondyn przeniósł swoje spojrzenie na Uchihe, który sapnął zrezygnowany. - Kocham go.
Niebieskie oczy rozszerzyły się ze zdumienia.
- Mam wątpliwość czy to jest szczere wyznanie. – odezwała się Tsunade.
- Sasuke niezbyt często mówi co czuje, ale ja wiem, że mówi prawdę. – blondyn stanął w obronie ukochanego. – Proszę daj mu ostatnią szansę.
Kobieta westchnęła głośno i przymknęła oczy. Gdy je otworzyła, spojrzała na Uzumakiego.
- Będziesz za niego odpowiedzialny. Jeśli zdradzi, to wiesz co będziesz musiał zrobić?
- To się nigdy nie stanie. – wtrącił Sasuke.
- Już raz zdradziłeś.
- Teraz będzie inaczej.
- Więc dla Naruto jesteś gotów zrezygnować z zemsty?
- Tak. – padła szybka odpowiedź.
- Chyba mam za dobre serce. – westchnęła ponownie. – Uchiha daję ci jedyną, ostatnią szansę.
- Dziękuję ci Tsunade-sama. – ucieszył się Naruto.
- Postaram się przekonać resztę Kage, ale będzie trudno. Na razie zaszyjcie się w jakieś kryjówce. Madara poluje na Naruto i Pszczołę. Nie dobrze by było gdyby się dowiedział o zdradzie Sasuke.
- Znam pewne miejsce gdzie możemy się ukryć. – powiedział Naruto.
- Dobrze. Będziemy w kontakcie, a teraz wybaczcie, ale muszę wracać do swoich obowiązków. Sasuke nie zawiedź mnie i Naruto. Kolejnej szansy nie będzie.
- Możesz być spokojna. – odpowiedział Uchiha.
- Dam wam znać jak będę was potrzebowała. Uważajcie na siebie. – zrobiła kilka pieczęci i zniknęła w białym dymie.
- No widzisz, mówiłem, że Tsunade da się przekonać. – odezwał się Naruto.
- Ale z innymi nie pójdzie tak łatwo.
- Eh... - westchnął blondyn. – Będę musiał jakoś wybić ci z głowy ten pesymizm.
- Jestem po prostu realistą.
- Taa jasne. – Naruto skrzyżował ręce na karku.
- No i dokąd idziemy? Podobno znasz jakieś miejsce, gdzie możemy się schronić?
- A tak. Mały domek w lesie. Należał do Jiraiyi.
- A czy to bezpieczne miejsce?
- Myślę, że tak. Nikt nie powinien nas tam znaleźć.
- No to prowadź. Ale tak na wszelki wypadek chodźmy okrężną drogą. Tak dla zmyłki.
- Jasne, ale zanim wyruszymy... – Naruto pochylił się w stronę bruneta i pocałował go w usta. – Nagroda za to, że wreszcie powiedziałeś co do mnie czujesz. – wyszeptał – Chodźmy! – zawołał wesoło i przeskoczył na głowę Madary.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Dojście do kryjówki zajęło im cały dzień. Byliby o wiele szybciej, ale poruszali się bardzo ostrożnie i starali się zostawić jak najmniej śladów. Gdy dotarli na miejsce, słońce chyliło się ku zachodowi. Na niewielkiej polance, w samym sercu gęstego lasu, stał malutki domek. Większość drzew znajdujących się na polance była zniszczona i połamana. Były to pamiątki po treningu Uzumakiego. Blondyn podszedł do jednego z drzew i dotknął kory.
- Eh... wspomnienia powracają. – powiedział jakby do siebie i uśmiechnął się delikatnie, jednak Sasuke dostrzegł także na jego twarzy cień smutku.

W milczeniu weszli do domku. Głównym jego pomieszczeniem była niewielka izba. Po prawej stronie od wejścia znajdowały się jeszcze jedne drzwi, które prowadziły do niewielkiej komórki. Sasuke otworzył je, pomieszczenie okazało się puste.
- Nic tu nie ma. – skomentował Uchiha. – Tylko drewniane ściany i nic więcej.
- Kto jak kto, ale ty, powinieneś wiedzieć, że nie wszystko widać na pierwszy rzut oka.
Sasuke aktywował sharingan. Pod podłogą w komórce były bardzo dobrze ukryte, grube, kamienne drzwi. Pomógł Uzumakiemu je otworzyć. W schowku znajdowały się dwa zwinięte futony, koce, garnki, talerze i sztućce.
- Na szczęście wszystko jest tak jak to zostawiliśmy. – ucieszył się niebieskooki rozkładając na podłodze futony. – Nie ma luksusów, ale...
- Jest dobrze. Już dawno nie spałem na futonie, nie mówiąc już o wygodnym łóżku.
- Jiraiya uwielbiał to miejsce. Dobrze mu się tu pisało. Eh... brakuje mi tego zboczeńca i jego książek. Gdybyś tylko wiedział do czego on mnie zmuszał. – Sasuke ściągnął gniewnie brwi. – Kazał mi zbierać informację do swoich książek. Często używałem techniki seksapilu. Wysyłał mnie do gorących źródeł, żebym podglądał kobiety. – Uchiha prychnął pod nosem ze śmiechu. – No co?
- Nic. Myślałem, że... a zresztą nieważne.
- No powiedź co pomyślałeś.
- Że cię wykorzystywał… No wiesz do czego?
- Jirayia może i był zboczeńcem, ale nie do tego stopnia. Jego interesowały tylko kobiety. A poza tym był bardzo zakochany w Tsunade.
- Dlaczego to ty musiałeś podglądać kobiety? Nie mógł sam używać twojej techniki?
- Nie. Raz spróbował, ale jak znalazł się wśród kobiet nie mógł się skupić i stracił kontrolę nad techniką. Ale wtedy była akcja. Kobiety prawie wydrapały mu oczy. – Naruto zaczął się skręcać ze śmiechu na swoim futonie.
- Miałeś z nim wesoło. – stwierdził z żalem.
- Był dla mnie jak ojciec. – Naruto usiadł już spokojniej. – I w sumie był moim ojcem, tylko, że chrzestnym.
- Skąd to wiesz? – zainteresował się brunet.
- Okazało się, że bardzo dobrze znał moich rodziców. Bohater jego pierwszej książki miał na imię Naruto. Rodzicom się spodobało.
- Wiesz kim byli twoi rodzice? – Sasuke usiadł koło blondyna.
- Tak. Moją matką była Kushina Uzumaki z nieistniejącego już kraju Wiru, a moim ojcem... – Naruto spojrzał brunetowi w oczy. – Minato Namikaze.
- Czwarty Hokage!? – Sasuke był autentycznie zszokowany.
- Długo to przede mną ukrywano. Właściwie nie tylko przede mną. Tylko najwyższa władza o tym wiedziała. Zrobili to żeby mnie chronić.
- Chronić! Co za bzdura! – wiciekł się Sasuke. – Jesteś synem bohatera, który uratował wioskę przed Kyuubim, a władza Konohy pozwoliła żeby ludzie nazywali cię potworem.
- Sasuke, uspokój się! To już przeszłość i nie ma co się nad tym rozwodzić. Zdradzę ci jeszcze coś. Moja mama była poprzednim Jinchuriki Kyuubiego. Specjalnie została sprowadzona do Konohy by stać się naczyniem na demona. Potrafiła w niezwykły sposób kontrolować chakrę. Specjalnością klanu Uzumakich były techniki pieczętujące. Pierwszym Jinchuriki Kyuubiego była kobieta, która także pochodziła z mojego klanu – Mito Uzumaki, żona Pierwszego Hokage.
- Trudno jest mi uwierzyć w to wszystko. O tylu rzeczach nie mieliśmy pojęcia.
- To tylko kawałek opowieści. Gdy przychodziły największe kryzysy z Kyuubim, pojawiali się moi rodzice i mi pomagali, a przy okazji powiedzieli mi prawdę o moich narodzinach i ataku demona siedemnaście lat temu. Wyjaśnili mi wszystko. Jeżeli chcesz mogę ci wszystko opowiedzieć.

Sasuke przytaknął i Naruto zaczął mówić. Opowiedział mu wszystko co wydarzyło się od kiedy Uchiha opuścił wioskę. Nic przed nim nie ukrywał. Sasuke najbardziej zszokowała opowieść o narodzinach Uzumakiego. Gdy blondyn opowiadał o śmierci swoich rodziców, poczuł bolesne ukłucie w sercu. Patrzył na Naruto z nieskrywanym podziwem, że wytrzymał to wszystko. Ścierał z jego policzków płynące łzy. Naruto jeszcze nikomu o tym nie opowiadał i nie potrafił dłużej tłumić w sobie uczuć.
- Kocham cię. – wyszeptał nagle trzymając w dłoniach twarz blondyna.
Zdziwił się bardzo, że tym razem wypowiedzenie tych słów przyszło mu tak łatwo. Naruto pociągnął nosem i uśmiechnął się łagodnie.
- A teraz twoja kolej. Opowiedz mi co się z tobą działo przez te cztery lata. Wiem co nieco o Itachim. Madara mi trochę opowiedział, ale chcę usłyszeć twoją wersję.

Sasuke nie protestował. Opowiadał mu o treningu u Orochimaru, o tym jak go zabił, o walce z bratem i o tym co usłyszał od Madary. Gdy mówił o wymordowaniu klany, w jego oczach pojawił się sharingan. Naruto zdawał sobie sprawę z tego, że gniew, który odczuwa Uchiha nie zniknie tak z dnia na dzień. Jednak jego oczy robiły się coraz bardziej łagodne, aż w końcu sharingan zniknął. Sasuke czuł jakby wielki ciężar spadł mu z serca. Gdy już skończył, odetchnął głęboko. Na jego twarzy pojawił się spokój, jakiego Naruto jeszcze nigdy nie widział.
- Ulżyło mi. Chyba właśnie tego potrzebowałem. – wyszeptał brunet. – Do tej pory nie miałem z kim o tym pogadać.
- Ale teraz już masz. Sasuke obiecaj mi, że już nigdy nie będziesz ukrywał przede mną swych uczuć.
- Postaram się, ale mi to nie przychodzi tak łatwo jak tobie.
- Taa. Nie ma co do tego wątpliwości, ale skoro mamy być razem...
- Naprawdę myślisz, że to możliwe? To nasze wspólne życie? Jak to sobie wyobrażasz?
- Na początku na pewno nie będzie łatwo. Lepiej od razu powiedz, że boisz się zaangażować.
- Tak długo byłem sam. Boję się, że mógłbym coś zepsuć. Skrzywdzić cię.
- Już nie jesteś sam. Jestem tutaj. – Naruto pochylił się w jego kierunku i złożył na jego ustach czuły pocałunek.

Sasuke złapał twarz blondyna w dłonie i jeszcze bardziej przybliżył do siebie. Naruto rozpiął swoją bluzę i usiadł brunetowi na kolanach. Delikatny i czuły pocałunek szybko zmienił się w namiętne, pełne pożądania doznanie. Każde muśnięcie warg, dotyk języka, wzbudzał w nich niesamowity żar. Uzumaki zdjął z siebie bluzę, a potem koszulkę. Sasuke odsunął się trochę od niego. Naruto widział w blasku księżyca, wpadającego przez wielkie okno, czarne oczy. Błyszczały pożądaniem i jednocześnie kryła się w nich niepewność.
- Dotknij mnie. – wyszeptał Naruto – Nie bój się. – wziął jego dłonie i położył na swoim torsie. – Czujesz? – przycisnął bardziej jego prawą dłoń. – Czujesz jak mi serce wali? Twoje też tak bije, prawda? – rozpiął jego koszulę, dotknął nagiego brzucha i przesuwając dłonie na ramiona zsunął z niego ubranie. – Nie ukrywaj swoich uczuć, nie chcę dłużej czekać. Nie wytrzymam tego. Chcę się z tobą kochać. – zaczął rozpinać spodnie czarnookiego. Sasuke złapał go za dłonie i przewrócił na plecy. – A już myślałem, że nie przejmiesz inicjatywy.
- Za dużo gadasz, Uzumaki. – zmiażdżył jego usta w pocałunku.
- Bo ty nic nie robisz. – odpowiedział próbując złapać oddech.
- To dlatego, że mnie zaskoczyłeś. Nigdy bym nie pomyślał, że możesz być taki seksowny.
Sasuke rozpiął spodnie Uzumakiego i zdjął je razem z bielizną. Dotknął pieczęci na jego brzuchu i zaczął przesuwać po niej palcami.
- Nie bądź taki delikatny, nie jestem kobietą. – mówiąc to zsunął z pośladków bruneta spodnie z bielizną.
Przekręcił się tak, że to teraz Sasuke leżał na plecach. Rozsiadł się na jego biodrach i zaczął ocierać swoim penisem o jego męskość. Uchiha odchylił głowę do tyłu i zaczął szybciej oddychać. Każdą częścią swojego ciała czuł rosnące coraz bardziej podniecenie i pożądanie. Naruto oparł się dłońmi o jego tors i pochylił się nad nim. Kąsał łapczywie jego usta i przejeżdżał po nich językiem.
- Nie każ mi dłużej czekać. – wyszeptał mu do ucha Naruto – Nie wytrzymam dłużej.
Uchiha przetoczył blondyna na plecy i jednocześnie zatopił się w jego gorącym wnętrzu. Uzumaki zacisnął boleśnie zęby na wardze kochanka. Czarnooki czuł zaciskające się mięśnie na swoim penisie.
- Rozluźnij się, bo nie mogę wejść głębiej. – wysapał.
- Zaraz się przyzwyczaję.
Po chwili Naruto rzeczywiście się rozluźnił, ale gdy Sasuke próbował się poruszyć, jego mięśnie zaciskały się ponownie.
- Może będzie lepiej...
- Nie! – przerwał mu blondyn i oplótł łydkami uda kochanka.
Sasuke zaczął się wolno poruszać. Przejął się grymasem bólu na ukochanej twarzy, jednak szybko ogarnęło go podniecenie i zaczął wykonywać szybsze ruchy. Gdy z gardła blondyna zaczęły wydobywać się pierwsze, rozkoszne jęki, ogarnął go istny szał. Przetoczył się na plecy. Naruto wygiął ciało w łuk. Jęczał głośno czując zbliżającą się ekstazę. Sasuke usiadł i zamknął go w swych ramionach. Ich języki szalały w złączonych ustach, dłonie błądziły po rozpalonych, spoconych ciałach. Uchiha zacisnął dłoń na męskości blondyna i zaczął ją stymulować, zahaczając kciukiem o jej czubek. Ich ciała były jednością. Po domku rozchodziły się ich pomieszane, głośne jęki.
Gdy na członku bruneta zacisnęły się mocniej mięśnie kochanka, doszedł z głośnym krzykiem. Po chwili Naruto przeżył największy szczyt rozkoszy. Opadł na spocone ciało ukochanego. Obaj oddychali ciężko, ledwo łapiąc oddech. Sasuke przesuwał dłońmi po plecach Uzumakiego.
- Naruto, kocham cię. – wyszeptał mu do ucha.
Blondyn odwrócił głowę w jego kierunku.
- Ja też cię kocham. Byłeś niesamowity.
- Ja? Chyba ty.
- Obaj byliśmy.
- Po raz pierwszy od bardzo dawna jestem szczęśliwy.
- Ja też. Czy tak nie jest lepiej?
- Jest cudownie. – wyszeptał Sasuke i pocałował chłopaka w czoło.

Naruto dźwignął się z wysiłkiem z ciała ukochanego i sięgnął po koc. Nakrył siebie i Sasuke, po czym wtulił się w jego ciało. Uchiha drapał go delikatnie po plecach. Gdy odwrócił głowę w jego kierunku, Naruto miał zamknięte oczy i oddychał spokojnie. Wsłuchując się w równomierny oddech ukochanego, ogarnęła go błoga senność. Zamknął oczy i jeszcze bardziej przytulił do siebie blondyna.

Była to jedna z nielicznych nocy, które przespali spokojnie. Gdy obudzą się rano, otworzy się przed nimi niepewna przyszłość, ale bliskość ukochanej osoby doda im sił by walczyć i przeżyć pośród chaosu, bólu i cierpienia jakie tworzy wojna. Teraz jednak te złe myśli nie zaprzątają im głów. Cieszą się z powodu odzyskanej miłości, a czas pokaże, co się stanie potem.
Ale to już inna historia.

The End

4 komentarze:

  1. Kawaii!!! Tylę mogę powiedzieć.
    Pozdrawiam, Kaminaka

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiste *O* obrazek pod spodem najlepszy *O* Uwielbiam twoje opowiadania :D
    ~ Laura K. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko Boska... To musi być takie zajebiste?! XD

    No normalnie kocham twoje one shoty! :3 Wszystkie mi się podobają i są zajebiste <3

    Takie słodkie scenki ^^
    No i te zajebiste co Naruto dopiero podchodził do Saska ;3

    Pozdrawiam, Ami-chan.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    słodko, Naruto jest gotowy zrezygnować z marzeń,  aby tylko Sasuke porzucił zemstę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń