Miłość silniejsza
od wojny.
To był piękny, upalny dzień. Jeden z tych, które najchętniej
spędziłoby się nad jeziorem lub morzem, opalając się w promieniach słonecznych
i pływając w orzeźwiającej wodzie. Jednak dla dwóch najpotężniejszych shinobich
swojego pokolenia były to nierealne marzenia. A może nawet nie przyszło im to do
głowy. W tym właśnie momencie stali naprzeciwko siebie i obserwowali się
bacznie. Dwóch, odwiecznych rywali, których łączyła kiedyś niezwykła przyjaźń.
Obaj zdeterminowani. Jeden pragnący zemsty ponad wszystko. Drugi wierzący w ich
więź, dążący do powstrzymania i sprowadzenia przyjaciela do wioski.
- Sasuke, wróć ze mną do domu. – odezwał się Naruto
błagalnym tonem.
- Dom?! Ty to nazywasz domem?! – odpowiedział z kpiną w
głosie.
- Tak! Konoha zawsze będzie twoim domem.
- A wiesz gdzie ja mam taki dom?! Konoha pozwoliła mi
wierzyć w zdradę Itachiego!
- Itachi kochał wioskę i zginął za nią. Dlaczego nie chcesz
pójść w jego ślady? Dokończyć to co zaczął? Był bohaterem.
- Tylko że niewiele osób o tym wie. A ja mam na rękach jego
krew. Nie wiesz jak to jest nienawidzić rodzonego brata. Myśleć, że zabił
własną rodzinę, cały klan tylko po to, żeby zyskać siłę. Nie mogę wybaczyć
sobie, że go zabiłem. On poświęcił się dla wioski, dla mnie. Chronił mnie przez
całe moje życie. Władza Konohy wiedziała o wszystkim i pozwoliła żebym
nienawidził brata. A ty nie czujesz złości? Zamknęli w tobie demona, zrobili z
ciebie potwora. Jak wyglądało twoje życie? Nie Naruto. Nie mogę im tego
wybaczyć. Zniszczyli wszystko co kochałem.
Uzumaki mógł przysiądź, że na ułamek sekundy w czarnych oczach
pojawiły się łzy. Rozgoryczenie i żal, które Sasuke odczuwał i tłumił przez
wiele lat, próbowały wydostać się na zewnątrz. Mimo że Uchiha od zawsze
uchodził za fantastycznego, bezwzględnego i obojętnego wojownika, to w
rzeczywistości był bardzo wrażliwym i uczuciowym człowiekiem. Tylko takimi
ludźmi jest łatwo manipulować, wykorzystać ich głęboko drzemiące uczucia do
własnych celów. Rozbudzić nienawiść, chęć zemsty. Naruto dobrze zdawał sobie z
tego sprawę, ponieważ pod tym względem był bardzo podobny do przyjaciela. Miał
jednak silniejszy charakter. Nie pozwolił nienawiści zawładnąć swoim sercem,
powstrzymał chęć zemsty, co udowodnił kilka miesięcy temu, w walce z Peinem.
- Sasuke, proszę, wróć ze mną.
- Musiałbyś mnie zabić.
- Nie mogę tego zrobić.
- Tylko śmierć może położyć kres mojej zemście.
- Nie chcę z tobą walczyć.
- Więc mnie przepuść.
- Tego też nie mogę zrobić. Może istnieje coś, czego
pragniesz bardziej niż zemsty?
Uchiha spojrzał w niebieskie oczy i przez chwilę zawahał
się, co nie uszło uwadze blondynowi.
- Nie. Zemsta to jedyna rzecz, której pragnę.
- Kłamiesz! Widzę to w twoich oczach. Zemsta stała się dla
ciebie zbyt dużym ciężarem. Myślisz, że jej pragniesz ponieważ nie znasz, albo
nie pamiętasz innego życia!
- Twoje głupie gadanie to za mało żeby mnie przekonać.
- Dobrze. W takim razie pozwól, że coś sprawdzę. – Naruto
zaczął do niego podchodzić.
Uchiha wyciągnął swoją katanę i skierował w jego kierunku.
- Nie zbliżaj się!
Blondyn nie zatrzymał się. Wyciągnął przed siebie rękę i
dotknął ostrza. Sasuke obserwował uważnie każdy jego ruch. Stał cały napięty,
jak zwierze gotowe zaatakować w każdej chwili. Naruto przesuwał dłonią po
ostrzu, aż dotarł do rękojeści. Dotknął lodowatej dłoni Sasuke. Teraz stali
bardzo blisko siebie, prawie stykali się torsami. Brunet czuł niezwykłe ciepło
płynące od dłoni dawnego przyjaciela. Rozchodziło się po jego całym ciele
przyjemną falą. Serce zaczęło bić jak szalone. Uzumaki przechylił się w jego
kierunku i złożył na jego ustach niepewny pocałunek. Sasuke nie panował nad swoim
ciałem. Wypuścił katanę i zamknął chłopaka w swych ramionach. Odwzajemnił
pocałunek, zamieniając go w bardziej namiętne doznanie. Naruto objął go za
szyję i rozchylił usta pozwalając językowi bruneta wedrzeć się do swego
gorącego wnętrza. Z braku powietrza oderwali się od siebie. Oparli się czołami
oddychając ciężko.
- Wiedziałem. – Naruto odezwał się pierwszy.
- Co takiego? – Sasuke odsunął się trochę by móc spojrzeć w
twarz blondyna.
- Że mnie kochasz.
- Nie kocham cię.
- Kłamca.
- Ja nikogo nie kocham.
- Tak, tak. Poza sobą i mną. – Naruto uśmiechnął się
przebiegle. – Jednak jest coś, czego pragniesz bardziej niż zemsty.
- Nie ma takiej rzeczy. – wypuścił blondyna z objęć i
odwrócił się do niego plecami.
- Sasuke, nie ma sensu dłużej kłamać. Ja i tak znam już
prawdę. A może już od dawna ją znałem. Okłamujesz samego siebie.
- Ten pocałunek nic nie znaczył. Chciałem się tylko tobą
zabawić. – zaczął powoli odchodzić.
- Nie pozwolę ci tak odejść. - Naruto złapał go za rękę i
odwrócił w swoją stronę. - Kocham cię. Słyszysz? Kiedy wreszcie zrozumiesz, że
nie jesteś sam?
Twarz Uchihy trochę złagodniała.
- Już jest za późno.
- Nie. Nigdy nie jest za późno.
- Nie wrócę do Konohy.
- Więc ja pójdę z tobą.
- Porzuciłbyś dla mnie wioskę, przyjaciół i marzenia?
- Tak. Jesteś dla mnie najważniejszy. Wszystko co do tej
pory zrobiłem, robiłem dla ciebie. Stałem się silny, po to, żebyś mnie zauważył
i po to, żebym mógł dotrzeć do twoich uczuć.
- Nie wiem czy potrafię tak żyć.
- To się przekonamy. Sprawię, że zapomnisz o zemście. Pozwól
mi na to.
- Nie.
- Sasuke, jak długo jeszcze możesz żyć w ten sposób?
Przestań wmawiać sobie te wszystkie kłamstwa. Powiedź, co do mnie czujesz.
Przestań żyć przeszłością i pomyśl o przyszłości. Co zrobisz, jak już dokonasz
swojej zemsty? Wszyscy będą cię nienawidzić, ścigać. Będziesz sam jak palec, bo
ja nigdy ci nie wybaczę, jeżeli zniszczysz Konohe. Czy tego właśnie chcesz?
- A czy ty będziesz potrafił żyć w ten sposób? Z dala od
przyjaciół, którymi się zawsze otaczałeś.
- Jeśli zrezygnujesz z zemsty, jestem gotów pójść za tobą na
koniec świata. Ale zrobię to tylko wtedy, gdy przestaniesz się okłamywać i
przyznasz co do mnie czujesz.
Sasuke stał dłuższą chwilę w milczeniu. Patrzył w niebieskie
oczy i przez natłok myśli przebijało się jedno pragnienie, żeby zaryzykować i
wziąć ze sobą Naruto. Nim zdał sobie sprawę z tego co robi, jego usta całowały
delikatnie i czule wargi Uzumakiego. Blondyn odsunął się trochę od niego i
spojrzał uważnie w oczy.
- Zanim z tobą odejdę, muszę jeszcze coś zrobić.
- Co takiego?
- Pomóc przyjaciołom pokonać Madare. Ta cała niepotrzebna
wojna toczy się o mnie i Bee. Nie mogę tego tak zostawić. A może mi pomożesz?
- To nie jest takie proste. Madara i ja jesteśmy ostatnimi
przedstawicielami naszego klanu. Moja zdrada doprowadziłaby go do szału.
- On już jest szalony. A poza tym, czy to nie on zdradził
cię pierwszy? Wykorzystał twój żal po stracie brata, gniew po wysłuchaniu
prawdy.
- Chyba zapominasz kim jestem. Nie dałbym się tak łatwo
zmanipulować.
- A ty zapominasz, że Madara to najpotężniejszy Uchiha ze
wszystkich. – brunet ściągnął gniewnie brwi. – Tak. To prawda. Jest od ciebie
silniejszy. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Mamy po 17 lat. Nie mamy jeszcze
takiego doświadczenia jak Tsunade, Kakashi i inni shinobi. Zostaliśmy rzuceni
na głęboką wodę. Jesteśmy w samym sercu wojny. Ale razem moglibyśmy dużo
osiągnąć. Pomóż mi w tej cholernej wojnie, a gdy to się już skończy, zaszyjemy
się gdzieś z dala od ludzi.
- A już myślałem, że wydoroślałeś. - powiedział lekko
rozbawionym głosem Uchiha.
Naruto wyszczerzył zęby w swoim dawnym uśmiechu. Sasuke
wydawało się, że stoi przed nim 13-letni Uzumaki. Miał wrażenie jakby cofnął
się w czasie, jakby te cztery lata udręki nigdy się nie wydarzyły. W uśmiechu
Naruto zawsze tkwiła jakaś dziwna siła. Tym jednym uśmiechem zjednywał sobie nowych
przyjaciół. Ta siła działała także na Uchihe. Zdał sobie sprawę z tego, że
tęsknił za tym uśmiechem. Po odejściu z Konohy, wiele razy śniła mu się
uśmiechnięta twarz Naruto. Iskierka pośród ciemności otaczającej jego serce.
- Pomożesz mi? – głos blondyna przerwał trwająca dłuższą
chwilę ciszę.
- Jak mogłeś się we mnie zakochać? – zapytał nagle – Zawsze
cię źle traktowałem. Chyba jesteś masochistą. – wyminął blondyna i zaczął się
wolno oddalać.
- Może i jestem. – burknął pod nosem Uzumaki – Hej! Dokąd
idziesz? – dogonił go.
- Położyć kres wojnie. Przecież tego właśnie chcesz, prawda?
- Więc jednak coś tam do mnie czujesz?
- Nic nie czuję.
- Przestań kłamać. I tak znam prawdę.
- Więc po co się głupio pytasz.
- Bo mi tego jeszcze nie powiedziałeś. – blondyn zagrodził
mu drogę. – Chcę to usłyszeć. Tak trudno jest ci to powiedzieć?
- Ty za to jesteś mistrzem gadulstwa.
- Chcesz żebym z tobą poszedł? To powiedz mi co czujesz.
- Ale ty jesteś upierdliwy.
- Taa. To też moja specjalność. Wkurzanie Uchihy.
- Naruto, dobrze mnie znasz.
- Aha. To pewnie coś w stylu: „ Potrzebuję więcej czasu”.
Ale my go nie mamy. Jest wojna. Jutro możemy być martwi. Nikt mi nigdy nie
powiedział, że mnie kocha. Chcę to usłyszeć chociaż raz.
Sasuke patrzył prosto w niebieskie oczy. Wiedział, że Naruto
nie ustąpi. Uchiha gdy już musiał, to wolał pokazywać niż mówić co czuje.
Zazwyczaj były to negatywne uczucia. Dobrych nie dopuszczał do siebie, albo
ukrywał je gdzieś na dnie swojego serca.
- Eh... No dobra. Dam ci czas, skoro go potrzebujesz. -
Naruto odwrócił się i zaczął oddalać.
Sasuke poszedł w jego ślady. Szli w milczeniu w kierunku
Doliny Końca. Cała ta podróż budziła w Uzumakim niemiłe wspomnienia. W Dolinie
nie był od czasu, gdy próbował zatrzymać przyjaciela. Obaj czuli dziwne
napięcie i niepokój. Naruto zastanawiał się, jak ludzie przyjmą Sasuke. Może
nie będą nawet chcieli wysłuchać tego, co ma do powiedzenia?
- A właściwie to co
ja im powiem? Dlaczego Sasuke ze mną wrócił? Mogą pomyśleć, że zastosował na
mnie jakąś technikę hipnotyzującą. Przyszedł, żeby ich zaatakować, tak jak na
zgromadzeniu Kage. Oni mu nie ufają tak jak ja. - pogrążony w swoich
myślach, nie zauważył nawet, że Sasuke się zatrzymał, a on uszedł spory kawałek
od niego. - Sasuke? - spojrzał na niego zaniepokojony.
- To się nie uda. Wyrządziłem zbyt wiele zła. Zaatakowałem
Kage na ich zgromadzeniu. Zabiłem Danzo. Kilka tygodni temu byłem gotów zabić
Kakashiego i Sakure. Gdybyś się wtedy nie zjawił, nie wiadomo jak by to się
skończyło. Spójrz na mnie. Cały czas mam na sobie płaszcz Akatsuki. Jestem
zdrajcą, mordercą.
- Ludzie na pewno nie przyjmą cię z otwartymi ramionami. Ale
każdy zasługuje na druga szansę. – Naruto wykonał jakieś znaki i przywołał małą
żabę. – Porozmawiamy z Tsunade. Ona znajdzie wyjście.
- Wątpię. Ciekawe jak masz zamiar ją przekonać.
- Powiem jej prawdę.
- To znaczy?
- O tym co nas łączy. Myślę, że ona się tego domyśla.
- Myślę, że to za mało żeby ją przekonać.
- Czy ty zawsze musisz być takim pesymistą? - wkurzył się
Naruto. Zapisał coś na zwoju i podał żabie. - Nie wolno się poddawać. Trzeba
zawsze próbować, bo inaczej nigdy się nie dowiesz, czy się uda czy nie.
Umówiłem się z Tsunade w Dolinie Końca. Chodźmy.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Po kilku godzinach marszu stanęli na kamiennej głowie
wielkiego posągu Madary. Przez całą drogę nie odzywali się do siebie. Każdy pogrążony
był w swoich myślach. Naruto zastanawiał się nad rozmową z Tsunade. Gdzieś w
środku bał się, że kobieta nie zgodzi się na powrót Uchihy. Czas nie był
odpowiedni. Sam środek wojny, a Sasuke był uznany za zdrajcę.
A czarnowłosy myślał o czymś zupełnie innym. Po raz pierwszy
od bardzo dawna nie myślał o sobie i swojej zemście, a o chłopaku, który szedł
parę kroków przed nim. Niby zewnętrznie Naruto nie bardzo się zmienił. Owszem
wydoroślał. Rysy twarzy wyostrzyły się. Pod pomarańczowym dresem kryło się
wysportowane ciało. Jednak wewnętrznie Naruto przeszedł głęboką przemianę. Nie
był już tak roztrzepany, spoważniał, no i przede wszystkim zmądrzał. Sasuke
bardzo powoli zaczął zdawać sobie sprawę ze swoich uczuć do blondyna, i zaczęło
go to przerażać. Zawsze był samotnikiem. Nie tylko izolował się od ludzi, ale
także doszło do tego, że nikogo do siebie nie dopuszczał. Ale Naruto udało się
przejść przez ochronną otoczkę Uchihy. Robił to zresztą za każdym razem gdy się
spotkali. A może działo się tak dlatego, że Sasuke miał dziwną słabość do tego
chłopaka. Pozwalał mu na więcej niż innym ludziom.
Gdy dotarli do Doliny Końca, na głowi Pierwszego Hokage
czekała już Tsunade. Śledziła bardzo uważnie każdy ruch Uchihy, gotowa
odpowiednio zareagować, gdyby coś wydało jej się podejrzane. Wierzyła w Naruto
i jego siłę, ufała mu, ale wiedziała także, jak potężny stał się Sasuke. Mógł
niepostrzeżenie zastosować na Uzumakim jakąś technikę. Wykorzystać jego uczucia
do siebie. Przywołała Naruto i położyła na jego czole rękę.
- Możesz być spokojna. Nie zastosowałem na nim żadnej
techniki. – odezwał się Sasuke przeskakując na głowę Pierwszego.
- Wolę sprawdzić to sama.
- Tsunade – sama...
- Bądź cicho, Naruto. – wolną ręką wykonała jakieś znaki i
na chwilę przymknęła oczy. – No dobrze. Nie jesteś pod wpływem żadnej techniki.
- Przecież mówiłem. – burknął Uchiha.
- Nie ufam ci. Jesteś zdolny do wszystkiego.
- Ale ja mu ufam. - Naruto wbił w kobietę swoje spojrzenie.
- To za mało i w twoim przypadku może być mylne. Wiem co
naprawdę do niego czujesz, ale zrozum, że Sasuke się zmienił. Nie jest taki jak
dawniej. Wyrządził zbyt wiele zła, by móc mu to tak łatwo wybaczyć.
- Przecież wiesz dlaczego to zrobił. Madara go wykorzystał.
- Być może, ale to on dokonał wyboru, gdy opuścił wioskę. –
spojrzała na Uchihe. – Może i Naruto ci ufa, ale ja nie. Jestem odpowiedzialna
za Konohe i jej mieszkańców. Gdybyś wrócił rok temu, to może dałabym ci szansę.
Zabiłeś Orochimaru, Danzo, Itachiego. Zaatakowałeś Kage na zebraniu. Prawie
udało ci się złapać Hachibi. Dołączyłeś do Akatsuki. Mam dalej wyliczać?
- Wiedziałem, że to tylko strata czasu. – brunet odwrócił
się i już miał przeskoczyć na głowę Madary, gdy Naruto złapał go za rękę. – Puść
mnie, Młotku!
- Nie! Nie pozwolę ci odejść tak jak cztery lata temu. –
spojrzał błagalnym wzrokiem na Tsunade, ale ta była nieugięta. – Odejdę razem z
nim. Nigdy już mnie nie zobaczycie.
- Czy ty próbujesz mnie szantażować? Oboje dobrze wiemy, że
Sasuke nie może wrócić.
- Więc chcesz żebym też odszedł?!
- Chcesz porzucić wioskę?! Zrezygnować ze swoich marzeń?!
Dla niego? On nie jest tego wart!
- Ale ja go kocham i mam dość bycia sam. Chyba mam prawo do
szczęścia, zwłaszcza po tym co przeżyłem.
- Ale czy on da ci szczęście? – spojrzała na Uchihę. – Dasz
mu to, czego potrzebuje? Raczej wątpię. Potrafisz tylko niszczyć.
Sasuke spojrzał na Naruto, który w milczeniu patrzył na
Piątą. Westchnął.
- Masz rację. Niszczę wszystko czego dotknę, ale chciałbym
to zmienić. Nie wiem czy uda mi się uszczęśliwić Naruto, ale postaram się. –
blondyn przeniósł swoje spojrzenie na Uchihe, który sapnął zrezygnowany. -
Kocham go.
Niebieskie oczy rozszerzyły się ze zdumienia.
- Mam wątpliwość czy to jest szczere wyznanie. – odezwała
się Tsunade.
- Sasuke niezbyt często mówi co czuje, ale ja wiem, że mówi
prawdę. – blondyn stanął w obronie ukochanego. – Proszę daj mu ostatnią szansę.
Kobieta westchnęła głośno i przymknęła oczy. Gdy je
otworzyła, spojrzała na Uzumakiego.
- Będziesz za niego odpowiedzialny. Jeśli zdradzi, to wiesz
co będziesz musiał zrobić?
- To się nigdy nie stanie. – wtrącił Sasuke.
- Już raz zdradziłeś.
- Teraz będzie inaczej.
- Więc dla Naruto jesteś gotów zrezygnować z zemsty?
- Tak. – padła szybka odpowiedź.
- Chyba mam za dobre serce. – westchnęła ponownie. – Uchiha
daję ci jedyną, ostatnią szansę.
- Dziękuję ci Tsunade-sama. – ucieszył się Naruto.
- Postaram się przekonać resztę Kage, ale będzie trudno. Na
razie zaszyjcie się w jakieś kryjówce. Madara poluje na Naruto i Pszczołę. Nie
dobrze by było gdyby się dowiedział o zdradzie Sasuke.
- Znam pewne miejsce gdzie możemy się ukryć. – powiedział Naruto.
- Dobrze. Będziemy w kontakcie, a teraz wybaczcie, ale muszę
wracać do swoich obowiązków. Sasuke nie zawiedź mnie i Naruto. Kolejnej szansy
nie będzie.
- Możesz być spokojna. – odpowiedział Uchiha.
- Dam wam znać jak będę was potrzebowała. Uważajcie na siebie.
– zrobiła kilka pieczęci i zniknęła w białym dymie.
- No widzisz, mówiłem, że Tsunade da się przekonać. –
odezwał się Naruto.
- Ale z innymi nie pójdzie tak łatwo.
- Eh... - westchnął blondyn. – Będę musiał jakoś wybić ci z
głowy ten pesymizm.
- Jestem po prostu realistą.
- Taa jasne. – Naruto skrzyżował ręce na karku.
- No i dokąd idziemy? Podobno znasz jakieś miejsce, gdzie
możemy się schronić?
- A tak. Mały domek w lesie. Należał do Jiraiyi.
- A czy to bezpieczne miejsce?
- Myślę, że tak. Nikt nie powinien nas tam znaleźć.
- No to prowadź. Ale tak na wszelki wypadek chodźmy okrężną
drogą. Tak dla zmyłki.
- Jasne, ale zanim wyruszymy... – Naruto pochylił się w
stronę bruneta i pocałował go w usta. – Nagroda za to, że wreszcie powiedziałeś
co do mnie czujesz. – wyszeptał – Chodźmy! – zawołał wesoło i przeskoczył na
głowę Madary.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Dojście do kryjówki zajęło im cały dzień. Byliby o wiele
szybciej, ale poruszali się bardzo ostrożnie i starali się zostawić jak
najmniej śladów. Gdy dotarli na miejsce, słońce chyliło się ku zachodowi. Na
niewielkiej polance, w samym sercu gęstego lasu, stał malutki domek. Większość
drzew znajdujących się na polance była zniszczona i połamana. Były to pamiątki
po treningu Uzumakiego. Blondyn podszedł do jednego z drzew i dotknął kory.
- Eh... wspomnienia powracają. – powiedział jakby do siebie
i uśmiechnął się delikatnie, jednak Sasuke dostrzegł także na jego twarzy cień
smutku.
W milczeniu weszli do domku. Głównym jego pomieszczeniem
była niewielka izba. Po prawej stronie od wejścia znajdowały się jeszcze jedne
drzwi, które prowadziły do niewielkiej komórki. Sasuke otworzył je,
pomieszczenie okazało się puste.
- Nic tu nie ma. – skomentował Uchiha. – Tylko drewniane
ściany i nic więcej.
- Kto jak kto, ale ty, powinieneś wiedzieć, że nie wszystko
widać na pierwszy rzut oka.
Sasuke aktywował sharingan. Pod podłogą w komórce były
bardzo dobrze ukryte, grube, kamienne drzwi. Pomógł Uzumakiemu je otworzyć. W
schowku znajdowały się dwa zwinięte futony, koce, garnki, talerze i sztućce.
- Na szczęście wszystko jest tak jak to zostawiliśmy. –
ucieszył się niebieskooki rozkładając na podłodze futony. – Nie ma luksusów,
ale...
- Jest dobrze. Już dawno nie spałem na futonie, nie mówiąc
już o wygodnym łóżku.
- Jiraiya uwielbiał to miejsce. Dobrze mu się tu pisało.
Eh... brakuje mi tego zboczeńca i jego książek. Gdybyś tylko wiedział do czego
on mnie zmuszał. – Sasuke ściągnął gniewnie brwi. – Kazał mi zbierać informację
do swoich książek. Często używałem techniki seksapilu. Wysyłał mnie do gorących
źródeł, żebym podglądał kobiety. – Uchiha prychnął pod nosem ze śmiechu. – No
co?
- Nic. Myślałem, że... a zresztą nieważne.
- No powiedź co pomyślałeś.
- Że cię wykorzystywał… No wiesz do czego?
- Jirayia może i był zboczeńcem, ale nie do tego stopnia.
Jego interesowały tylko kobiety. A poza tym był bardzo zakochany w Tsunade.
- Dlaczego to ty musiałeś podglądać kobiety? Nie mógł sam
używać twojej techniki?
- Nie. Raz spróbował, ale jak znalazł się wśród kobiet nie
mógł się skupić i stracił kontrolę nad techniką. Ale wtedy była akcja. Kobiety
prawie wydrapały mu oczy. – Naruto zaczął się skręcać ze śmiechu na swoim
futonie.
- Miałeś z nim wesoło. – stwierdził z żalem.
- Był dla mnie jak ojciec. – Naruto usiadł już spokojniej. –
I w sumie był moim ojcem, tylko, że chrzestnym.
- Skąd to wiesz? – zainteresował się brunet.
- Okazało się, że bardzo dobrze znał moich rodziców. Bohater
jego pierwszej książki miał na imię Naruto. Rodzicom się spodobało.
- Wiesz kim byli twoi rodzice? – Sasuke usiadł koło
blondyna.
- Tak. Moją matką była Kushina Uzumaki z nieistniejącego już
kraju Wiru, a moim ojcem... – Naruto spojrzał brunetowi w oczy. – Minato
Namikaze.
- Czwarty Hokage!? – Sasuke był autentycznie zszokowany.
- Długo to przede mną ukrywano. Właściwie nie tylko przede
mną. Tylko najwyższa władza o tym wiedziała. Zrobili to żeby mnie chronić.
- Chronić! Co za bzdura! – wiciekł się Sasuke. – Jesteś
synem bohatera, który uratował wioskę przed Kyuubim, a władza Konohy pozwoliła
żeby ludzie nazywali cię potworem.
- Sasuke, uspokój się! To już przeszłość i nie ma co się nad
tym rozwodzić. Zdradzę ci jeszcze coś. Moja mama była poprzednim Jinchuriki
Kyuubiego. Specjalnie została sprowadzona do Konohy by stać się naczyniem na
demona. Potrafiła w niezwykły sposób kontrolować chakrę. Specjalnością klanu
Uzumakich były techniki pieczętujące. Pierwszym Jinchuriki Kyuubiego była
kobieta, która także pochodziła z mojego klanu – Mito Uzumaki, żona Pierwszego
Hokage.
- Trudno jest mi uwierzyć w to wszystko. O tylu rzeczach nie
mieliśmy pojęcia.
- To tylko kawałek opowieści. Gdy przychodziły największe
kryzysy z Kyuubim, pojawiali się moi rodzice i mi pomagali, a przy okazji
powiedzieli mi prawdę o moich narodzinach i ataku demona siedemnaście lat temu.
Wyjaśnili mi wszystko. Jeżeli chcesz mogę ci wszystko opowiedzieć.
Sasuke przytaknął i Naruto zaczął mówić. Opowiedział mu
wszystko co wydarzyło się od kiedy Uchiha opuścił wioskę. Nic przed nim nie
ukrywał. Sasuke najbardziej zszokowała opowieść o narodzinach Uzumakiego. Gdy
blondyn opowiadał o śmierci swoich rodziców, poczuł bolesne ukłucie w sercu.
Patrzył na Naruto z nieskrywanym podziwem, że wytrzymał to wszystko. Ścierał z
jego policzków płynące łzy. Naruto jeszcze nikomu o tym nie opowiadał i nie
potrafił dłużej tłumić w sobie uczuć.
- Kocham cię. – wyszeptał nagle trzymając w dłoniach twarz
blondyna.
Zdziwił się bardzo, że tym razem wypowiedzenie tych słów
przyszło mu tak łatwo. Naruto pociągnął nosem i uśmiechnął się łagodnie.
- A teraz twoja kolej. Opowiedz mi co się z tobą działo
przez te cztery lata. Wiem co nieco o Itachim. Madara mi trochę opowiedział,
ale chcę usłyszeć twoją wersję.
Sasuke nie protestował. Opowiadał mu o treningu u
Orochimaru, o tym jak go zabił, o walce z bratem i o tym co usłyszał od Madary.
Gdy mówił o wymordowaniu klany, w jego oczach pojawił się sharingan. Naruto
zdawał sobie sprawę z tego, że gniew, który odczuwa Uchiha nie zniknie tak z
dnia na dzień. Jednak jego oczy robiły się coraz bardziej łagodne, aż w końcu
sharingan zniknął. Sasuke czuł jakby wielki ciężar spadł mu z serca. Gdy już
skończył, odetchnął głęboko. Na jego twarzy pojawił się spokój, jakiego Naruto
jeszcze nigdy nie widział.
- Ulżyło mi. Chyba właśnie tego potrzebowałem. – wyszeptał
brunet. – Do tej pory nie miałem z kim o tym pogadać.
- Ale teraz już masz. Sasuke obiecaj mi, że już nigdy nie
będziesz ukrywał przede mną swych uczuć.
- Postaram się, ale mi to nie przychodzi tak łatwo jak
tobie.
- Taa. Nie ma co do tego wątpliwości, ale skoro mamy być
razem...
- Naprawdę myślisz, że to możliwe? To nasze wspólne życie?
Jak to sobie wyobrażasz?
- Na początku na pewno nie będzie łatwo. Lepiej od razu
powiedz, że boisz się zaangażować.
- Tak długo byłem sam. Boję się, że mógłbym coś zepsuć.
Skrzywdzić cię.
- Już nie jesteś sam. Jestem tutaj. – Naruto pochylił się w
jego kierunku i złożył na jego ustach czuły pocałunek.
Sasuke złapał twarz blondyna w dłonie i jeszcze bardziej
przybliżył do siebie. Naruto rozpiął swoją bluzę i usiadł brunetowi na
kolanach. Delikatny i czuły pocałunek szybko zmienił się w namiętne, pełne
pożądania doznanie. Każde muśnięcie warg, dotyk języka, wzbudzał w nich
niesamowity żar. Uzumaki zdjął z siebie bluzę, a potem koszulkę. Sasuke odsunął
się trochę od niego. Naruto widział w blasku księżyca, wpadającego przez
wielkie okno, czarne oczy. Błyszczały pożądaniem i jednocześnie kryła się w
nich niepewność.
- Dotknij mnie. – wyszeptał Naruto – Nie bój się. – wziął
jego dłonie i położył na swoim torsie. – Czujesz? – przycisnął bardziej jego
prawą dłoń. – Czujesz jak mi serce wali? Twoje też tak bije, prawda? – rozpiął
jego koszulę, dotknął nagiego brzucha i przesuwając dłonie na ramiona zsunął z
niego ubranie. – Nie ukrywaj swoich uczuć, nie chcę dłużej czekać. Nie
wytrzymam tego. Chcę się z tobą kochać. – zaczął rozpinać spodnie czarnookiego.
Sasuke złapał go za dłonie i przewrócił na plecy. – A już myślałem, że nie
przejmiesz inicjatywy.
- Za dużo gadasz, Uzumaki. – zmiażdżył jego usta w
pocałunku.
- Bo ty nic nie robisz. – odpowiedział próbując złapać
oddech.
- To dlatego, że mnie zaskoczyłeś. Nigdy bym nie pomyślał,
że możesz być taki seksowny.
Sasuke rozpiął spodnie Uzumakiego i zdjął je razem z
bielizną. Dotknął pieczęci na jego brzuchu i zaczął przesuwać po niej palcami.
- Nie bądź taki delikatny, nie jestem kobietą. – mówiąc to
zsunął z pośladków bruneta spodnie z bielizną.
Przekręcił się tak, że to teraz Sasuke leżał na plecach.
Rozsiadł się na jego biodrach i zaczął ocierać swoim penisem o jego męskość.
Uchiha odchylił głowę do tyłu i zaczął szybciej oddychać. Każdą częścią swojego
ciała czuł rosnące coraz bardziej podniecenie i pożądanie. Naruto oparł się
dłońmi o jego tors i pochylił się nad nim. Kąsał łapczywie jego usta i
przejeżdżał po nich językiem.
- Nie każ mi dłużej czekać. – wyszeptał mu do ucha Naruto –
Nie wytrzymam dłużej.
Uchiha przetoczył blondyna na plecy i jednocześnie zatopił
się w jego gorącym wnętrzu. Uzumaki zacisnął boleśnie zęby na wardze kochanka.
Czarnooki czuł zaciskające się mięśnie na swoim penisie.
- Rozluźnij się, bo nie mogę wejść głębiej. – wysapał.
- Zaraz się przyzwyczaję.
Po chwili Naruto rzeczywiście się rozluźnił, ale gdy Sasuke
próbował się poruszyć, jego mięśnie zaciskały się ponownie.
- Może będzie lepiej...
- Nie! – przerwał mu blondyn i oplótł łydkami uda kochanka.
Sasuke zaczął się wolno poruszać. Przejął się grymasem bólu
na ukochanej twarzy, jednak szybko ogarnęło go podniecenie i zaczął wykonywać
szybsze ruchy. Gdy z gardła blondyna zaczęły wydobywać się pierwsze, rozkoszne
jęki, ogarnął go istny szał. Przetoczył się na plecy. Naruto wygiął ciało w
łuk. Jęczał głośno czując zbliżającą się ekstazę. Sasuke usiadł i zamknął go w
swych ramionach. Ich języki szalały w złączonych ustach, dłonie błądziły po
rozpalonych, spoconych ciałach. Uchiha zacisnął dłoń na męskości blondyna i
zaczął ją stymulować, zahaczając kciukiem o jej czubek. Ich ciała były
jednością. Po domku rozchodziły się ich pomieszane, głośne jęki.
Gdy na członku bruneta zacisnęły się mocniej mięśnie
kochanka, doszedł z głośnym krzykiem. Po chwili Naruto przeżył największy
szczyt rozkoszy. Opadł na spocone ciało ukochanego. Obaj oddychali ciężko,
ledwo łapiąc oddech. Sasuke przesuwał dłońmi po plecach Uzumakiego.
- Naruto, kocham cię. – wyszeptał mu do ucha.
Blondyn odwrócił głowę w jego kierunku.
- Ja też cię kocham. Byłeś niesamowity.
- Ja? Chyba ty.
- Obaj byliśmy.
- Po raz pierwszy od bardzo dawna jestem szczęśliwy.
- Ja też. Czy tak nie jest lepiej?
- Jest cudownie. – wyszeptał Sasuke i pocałował chłopaka w
czoło.
Naruto dźwignął się z wysiłkiem z ciała ukochanego i sięgnął
po koc. Nakrył siebie i Sasuke, po czym wtulił się w jego ciało. Uchiha drapał
go delikatnie po plecach. Gdy odwrócił głowę w jego kierunku, Naruto miał
zamknięte oczy i oddychał spokojnie. Wsłuchując się w równomierny oddech
ukochanego, ogarnęła go błoga senność. Zamknął oczy i jeszcze bardziej
przytulił do siebie blondyna.
Była to jedna z nielicznych nocy, które przespali spokojnie.
Gdy obudzą się rano, otworzy się przed nimi niepewna przyszłość, ale bliskość
ukochanej osoby doda im sił by walczyć i przeżyć pośród chaosu, bólu i
cierpienia jakie tworzy wojna. Teraz jednak te złe myśli nie zaprzątają im
głów. Cieszą się z powodu odzyskanej miłości, a czas pokaże, co się stanie
potem.
Ale to już inna historia.
The End
Kawaii!!! Tylę mogę powiedzieć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kaminaka
Zajebiste *O* obrazek pod spodem najlepszy *O* Uwielbiam twoje opowiadania :D
OdpowiedzUsuń~ Laura K. :D
Matko Boska... To musi być takie zajebiste?! XD
OdpowiedzUsuńNo normalnie kocham twoje one shoty! :3 Wszystkie mi się podobają i są zajebiste <3
Takie słodkie scenki ^^
No i te zajebiste co Naruto dopiero podchodził do Saska ;3
Pozdrawiam, Ami-chan.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńsłodko, Naruto jest gotowy zrezygnować z marzeń, aby tylko Sasuke porzucił zemstę...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia