Uwaga!!

Uwaga!!!

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

piątek, 18 maja 2012

Wola ognia cz. 3 – Powrót.


Wola ognia cz. 3 – Powrót.

3 lata minęły szybciej niż się spodziewała. Sakura szła właśnie do szpitala gdzie pracowała jako medyczny ninja.
- Już niedługo powinien wrócić Naruto.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Blondyn wpatrywał się w bramę Wioski Liścia.
- No to wróciłem. Nareszcie jestem w domu. – mówiąc to przekroczył bramę Konohy.
- No mały to ja idę do Tsunade. Muszę z nią pogadać. Zobaczymy się później. – powiedział Jiraiya.
- Dobrze to na razie.

Naruto zamiast do mieszkania poszedł do rezydencji klanu Uchiha. Już dawno postanowił, że tam zamieszka. Stanął przed rezydencją. Czas nie był dla niej łaskawy. W ogrodzie rosły same chwasty. Okna były powybijane, a niektóre wisiały na zawiasach, w dachu była duża dziura.
- Eh, trzeba będzie zrobić remont. Uporządkować jakoś to wszystko. Żeby wyglądało jako tako, kiedy wróci prawowity właściciel. – mówił do siebie.
Wszedł do środka.
- Chyba jednak na razie nie będę mógł tu zamieszkać.
Wyszedł z rezydencji i udał się w kierunku swojego mieszkania.
- NARUTO!!!!!! – usłyszał za sobą krzyk.
Odwrócił się. Dziewczyna padła w jego ramiona.
- Sakurka! Co za niespodzianka.
- Kiedy wróciłeś?!
- Właśnie przed chwilą.
Dziewczyna odsunęła się od chłopaka i zaczęła się mu bacznie przyglądać. Przed nią stał wysoki około 1,75 chłopak. Miał na sobie pomarańczowe spodnie od dresu i czarną koszulkę, która opinała dobrze umięśnioną klatkę piersiową i brzuch. Rysy twarzy chłopaka były bardziej wyraziste. Oczy jak zwykle duże i bardzo błękitne. Na twarzy widniał szeroki uśmiech. Włosy koloru pszenicy sięgały do ramion. Sakura na ten widok troszkę się zarumieniła.
- Naruto, bardzo wymężniałeś. – stwierdziła.
- Niom. Ty też bardzo wyrosłaś.
Miał rację. Sakura miała może z 1.70 wzrostu. Jej różowe włosy sięgały do połowy pleców. Była bardzo zgrabna i szczupła. Ale pod obcisłym strojem można było zauważyć dobrze zbudowane mięśnie. Naruto mimo wolnie spojrzał na jej biust. Były duże, może miseczka D. Kiedy dziewczyna zorientowała się na co patrzy chłopak, jeszcze bardziej się zarumieniła i uderzyła chłopaka w głowę.
- Zboczuch! Gdzie się gapisz?
- Oh przepraszam. – zaśmiał się błękitnooki rozmasowując bolące miejsce. – Nie źle mi przyłożyłaś.
- W końcu jestem silna. Mam nadzieję, że i ty dotrzymałeś obietnicy?
- Oczywiście. – szczerzył się chłopak. – Sakurka zapraszam na ramen.
Dziewczyna się zgodziła. Podczas jedzenia rozmawiali o swoich treningach. Naruto był pod wielkim wrażeniem, kiedy słuchał przyjaciółki.
- Babcia dała ci niezły wycisk.
- Jiraiya tobie także. Mam nadzieję, że Tsunade-sama wyśle nas na jakąś misję. Ale na pewno nie w najbliższym czasie, ponieważ Kakashi-sensei jest teraz na misji.
- No właśnie. Co się z nami stanie? Drużyna 7 jest w rozsypce.
- Piąta na pewno coś na to poradzi. Ok. Ja już muszę iść. – powiedziała podnosząc się.
- Sakurka. – zatrzymał ją blondas. – Mam do ciebie prośbę.
- Jaką?
- Czy pomogłabyś mi w remoncie rezydencji Uchiha? Jest tam straszny bałagan. Chciałbym, żeby nadawała się do zamieszkania, kiedy Sasuke wróci.
- Jasne, że ci pomogę. Może nawet znajdę jeszcze kogoś do pomocy.
- Dziękuję ci bardzo.
Dziewczyna pożegnała się i poszła w stronę swojego domu. Naruto zamyślił się.
- Wszystko musi być gotowe, kiedy wrócisz. – ścisnął wisiorek klanu Uchiha, którego nigdy nie zdejmował.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
W tym samym czasie w jednej z kryjówek Orochimaru, brunet odbywał kolejny trening.
- Na dzisiaj już koniec. – stwierdził wężowaty.
W ostatnim czasie bardzo szybko się męczył. Jego ciało powoli wyczerpywało swój limit. Nie uszło to uwadze Sasuke.
- Jest coraz słabszy. – myślał. – Niedługo będzie chciał przejąć moje ciało. Nie pozwolę ci na to.
Kiedy  Orochimaru przyjmował czarnookiego na swojego ucznia zawarli umowę, że Sasuke odda mu swoje ciała, ale dopiero po zabiciu brata. Jednak brunet nigdy nie miał zamiaru oddać mu ciała.
- Nie mam tyle czasu. To ciało jest coraz słabsze. Będę musiał wcześniej zawładnąć ciałem Uchihy. – myślał. – Sasuke. – odezwał się do chłopaka. – Myślę, że już nic innego nie mogę cię nauczyć. Dzięki swojemu sharinganowi poznałeś wszystkie moje najpotężniejsze techniki. Myślę, że jesteś gotowy zmierzyć się z  Itachim.
To imię sprawiło, że oczy Sasuke z czarnych zrobiły się czerwone jak krew.
- Nie wymawiaj przy mnie tego imienia. – warknął chłopak.
- Dobra, dobra. Nie musisz się tak unosić. Jednak zanim wyruszysz chciałbym poddać cię jeszcze jednej próbie. Chcę sprawdzić czy rzeczywiście jesteś w stanie wygrać z bratem.
- Co to za próba?
- Mam dla ciebie pewną misję. Chciałbym abyś przyprowadził mi dziewięcioogoniastego demona.
Sasuke stał przez chwilę zamurowany, zastanawiał się nad tym co przed chwilą usłyszał. Wężowaty przyglądał się badawczo chłopakowi. Naruto Uzumaki zagrażał planom Orochimaru. Wiedział, że trenuje z Jiraiyą i pewnie stał się silnym shinobim. Nie może pozwolić, żeby ten 16-latek pokrzyżował mu plany. Słowa wężowatego nie podobały się chłopakowi.
- Naruto nie będzie chciał przyjść. – odezwał się. – Chociaż, jeśli nadał mnie kocha to pewnie poszedłby za mną. – dodał w myślach. – A zresztą po co ci on? – zwrócił się do nauczyciela.
- A czy ja powiedziałem, że chce chłopaka. Masz tu sprowadzić tylko demona.
- Coś ty powiedział? Chcesz, żebym zabił Naruto i wyrwał z niego demona?
- W rzeczy samej.
Tego było już za wiele dla bruneta. Podczas swojego 3-letniego treningu dowiedział się, że Akatsuki poluje na wszystkie Jinchuuriki, a jego ukochany był jednym z nich. Już wtedy postanowił, że stanie się na tyle silny, żeby móc go obronić. Wtedy też zaczął myśleć inaczej o swoim bracie, który należy do tej organizacji. Myślał o nim jako o człowieku, który chce skrzywdzić jego ukochanego. Jego nienawiść jeszcze bardziej wzrosła. Nie po to przez 3 lata ryzykował swoim własnym życiem na morderczych treningach z wężowatym, żeby teraz zabić Naruto. Wyciągnął swoją katanę i zwrócił się do Orochimaru.
- Sasuke! Co ty wyprawiasz? Przecież jestem twoim mistrzem.
- Już nie. – zbliżał się z wyciągniętą bronią do wężowatego. – Myślałeś, że zrobisz sobie ze mnie swoją marionetkę? Że zawładniesz moim ciałem? Tak naprawdę nigdy nie planowałam ci go oddać. I nie pozwolę ci skrzywdzić Naruto.
W czerwonych oczach bruneta płonęła żądza mordu. Oro cofał się pod wpływem spojrzenia chłopaka, aż w końcu jego plecy dotknęły ściany. Jego ciało odmawiało mu posłuszeństwa, było bardzo słabe po dzisiejszym treningu. Wiedział, że nadchodzi jego koniec. Sasuke wziął zamach i poderżnął wężowatemu gardło. Ten złapał się za szyję i osunął się na ziemię.
- Sasuke. – wyszeptał. – Jesteś naprawdę silny. Ale nigdy nie wygrasz z Itachim. Masz za miękkie serce. Brak ci nienawiści. Twoje serce nie jest nią napędzane, tylko miłością. Nigdy nie zadasz mu ostatecznego ciosu. On zawsze będzie do ciebie silniejszy, bo w jego sercu nie ma miejsca na miłość. Mogłem wcześniej to zauważyć, wtedy nie zostałbyś moim uczniem. Jednak szczęście nie jest ci pisane. Nie możesz wrócić do Konohy do swojego ukochanego, bo jesteś zdrajcą. A Naruto nigdy nie zdradzi Liścia, nie po tym jak jego mistrzem został Jiraiya. Nigdy nie będziesz mógł z nim być. Już do końca życia będziesz sam. Bardzo się z tego cieszę. To będzie moja zemsta. – mówił to wszystko z jadem, jakiego brunet jeszcze nie słyszał. Wziął ostatni oddech i umarł.
Sasuke stał nad stygnącym ciałem i zastanawiał się nad ostatnimi słowami wężowatego. Oro miał rację. Sasuke nigdy nie będzie szczęśliwy. Nie może wrócić do domu. Mówiąc dom miał na myśli Naruto, jego serce.
- „Mój dom jest tam gdzie moje serce, a ono jest przy tobie.” – przypomniał sobie słowa blondyna sprzed 3 lat. – 3 lata. Ciekawe jak sobie radziłeś przez ten czas? Nie ważne, że nie mogę wrócić i tak będę się bronił. Nawet jeśli nigdy się nie spotkamy ja zawsze będę cię kochał. – po jego policzku spływały łzy. Już tak dawno nie płakał. – No muszę się zbierać. – powiedział do siebie.
Zanim jednak opuścił kryjówkę poszedł do pokoju Orochimaru i zabrał jakąś książkę. Spakował swoje rzeczy i wyruszył w drogę.

3 komentarze:

  1. Omg :< pojebany Oro...
    Haha walka z Orochimaru tutaj, a w anime... XD przyspieszyłaś akcje i nie robiłaś fillerów jak to Kisiel ma w zwyczaju xd

    Czo to za bzdury z tym "nie możesz wrócić do Konohy"?! Możesz! Pozwalam Ci (bo yaoi nie wyjdzie) xD

    Naruciak ech Naruciak... Co z ciebie za człowiek-rasengan? Eee nieważne xD

    Pozdrawiam, życzę weny itd. itp.
    Ami-chan

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, dobrze, że zabiłaś Orochimaru! Nie lubię go i nigdy nie polubię T^T xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    o tak fantastycznie, Sasuke zabił Orochimaru, jak to nie możesz wrócić Naruto czeka na ciebie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń