Miłość jest cudem cz. 1.
25 – letni mężczyzna stał przy oknie i obserwował wioskę. Kochał
ten widok. Było widać całą Konohę. Budynek Akademii, bibliotekę, szpital,
gdzieś w oddali pola treningowe. Patrzył na to kochane miejsce z dumą.
- Naruto jeśli masz czas, żeby podziwiać widoki, to lepiej
zabierz się do roboty. – odezwała się zielonooka kobieta wchodząc do gabinetu.
- O Sakurka. Daj spokój. Podpisałem już większość
dokumentów.
Kobieta spojrzała na biurko. Stała tam tylko jedna niewielka
kupka dokumentów.
- Jak ty to robisz? Nie ma jeszcze południa, a ty to
wszystko już podpisałeś.
- A od czego ma się klony? – posłałał jej swój piękny,
szeroki uśmiech.
- No tak. Jak mogłam o tym zapomnieć?
- A tak poza tym, to co ty tu robisz? Nie powinnaś być w
domu? Tsunade zabroniła ci się przemęczać.
- Och ile to można siedzieć w domu? Z resztą ja nie jestem
chora.
- Wiem, że nie jesteś. – podszedł do różowłosej. – Ale czułbym
się pewniej gdybyś była w domu.
- Spokojnie. Jest jeszcze trochę czasu. – pogłaskała się po dużym
brzuchu. – Jeszcze się nie urodziło, a ty już jesteś nadopiekuńczy.
Naruto uśmiechnął się i również dotknął brzucha. Pod palcami
poczuł ruch.
- Jest dzisiaj bardzo ożywione. – ucieszył się.
- Zawsze jest. Jak myślisz po kim to ma?
- Że niby po mnie? No co ty? – zaśmiali się i wtulili w
siebie. – Wiesz. Jestem bardzo szczęśliwy.
- Ja też. Kocham cię.
- Ja też cię… to znaczy was kocham. – pocałował ją namiętnie
w usta.
- No dobrze. To ja już pójdę. Nie chcę przeszkadzać panu
Hokage.
- Ty mi nigdy nie przeszkadzasz. Wiesz co ma pomysł,
odprowadzę cię kawałek. Obiecałem Shikamaru, że wpadnę dzisiaj do Akademii.
Wiesz takie spotkanie z młodzieżą.
Nagle drzwi do gabinetu otworzyły się.
- Oj przepraszam braciszku. Nie chciałem wam przeszkodzić.
Dzień dobry Sakura-chan.
- Witaj Konohamaru. I nie przeszkodziłeś nam. Właśnie miałam
wychodzić.
Chłopak podszedł do biurka i położył na nim jeszcze jakieś
papiery.
- Nie musisz ich dzisiaj podpisywać. Mogą poczekać do jutra.
– powiedział szybko widząc umęczoną minę Szóstego.
- Dziękuję. Konohamaru mam do ciebie prośbę. Odprowadzisz
Sakurę do domu? Nie chcę, żeby szła sama w takim stanie.
- W jakim stanie?! Ja nie jestem chora! Jestem tylko w
ciąży!
- Przejdę się kawałek z wami. – nie zwrócił uwagi na
protesty kobiety.
- Jasne. A i mam jeszcze dla ciebie list od Kazekage.
Blondyn wziął od chłopaka mały zwój i przebiegł wzrokiem
tekst. Westchnął.
- Co pisze Gaara? – zapytała się zielonooka.
- ANBU udało się złapać kolejnego członka Akatsuki. Jednak
to nie jest Madara. Tylko on jeszcze pozostał.
3 lata temu organizacja Akatsuki została ostatecznie
pokonana. Jednak kilkoro jej członków uciekło. Wszystkie kraje zostały
postawione w gotowości i poszukują zbiegów. Wszystkie demony złapane przez
organizację zostały uwolnione. Nie zostały zapieczętowane. Obiecały, że nie
będą atakowały ludzi. W podzięce za odzyskaną wolność obiecały Naruto, że jak
będzie potrzebował pomocy to się zjawią i mu pomogą. Naruto był teraz jedynym Jinchuriki
w całym świecie ninja. Jednak Uzumaki był tak silny, że nie musiał korzystać z
mocy swojego demona. Kilka tygodni po wygranej nad Akatsuki, Tsunade
zrezygnowała z bycia Hokage i mianowała na swoje miejsce Naruto. W ten sposób
spełniło się jedno z jego największych marzeń. Rok później spełniło się następne
marzenie. Sakura została jego żoną. I za niecały miesiąc mieli zostać
szczęśliwymi rodzicami. Życie w Konoha i całym Kraju Ognia wróciło do normy.
Niebieskooki okazał się być świetnym Hokage. Wszyscy Kage podpisali przymierze
i zapanował pokój. W ten sposób Naruto spełnił marzenie swojego mistrza Jiraiyi.
Jednak istniała jedna niedokończona przez Naruto sprawa, która cały czas nie
dawała mu spokoju. Tkwiła głęboko w jego sercu jak cierń i sprawiała wielki
ból.
Sasuke Uchiha. Po tym jak zabił swojego brata słuch po nim
zaginął. Przez te wszystkie lata Naruto i Sakura starali się jak mogli, żeby
odnaleźć przyjaciela. Jednak nic z tego nie wyszło. Uchiha jakby zapadł się pod
ziemię. Rok temu blondyn podjął bardzo dla niego bolesną decyzję. Zrezygnował z
poszukiwań Sasuke. Jako Hokage miał dużo ważniejsze sprawy niż uganianie się za
brunetem po całym świecie. Sakura przyjęła tę wiadomość ze spokojem. Już dawno
straciła nadzieję na odnalezienie Uchihy. Jednak wiedziała, że Naruto nigdy o
nim nie zapomni. Zawsze będzie go uważał za przyjaciela.
Złapała męża za rękę i uścisnęła ją delikatnie. Trzymając
się za ręce wyszli z gabinetu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
~Kilka dni później~
- Naruto obudź się! Spóźnisz się do pracy. – popędzała go
różowłosa.
- Och kochanie jeszcze troszkę. – zapiszczał blondyn i
przytulił się do żony.
- Czasami zachowujesz się jak mały chłopiec. – głaskała go
delikatnie po ramieniu.
- Ale i tak mnie kochasz. – posłał jej uśmiech i jeszcze
bardziej się do niej przytulił.
- Tak kocham cię najbardziej na świecie.
- Już wiem! – krzyknął nagle. – Wezmę sobie dzisiaj wolne.
- Naruto!
- Co? I tak nie ma dzisiaj nic ważnego do roboty.
Najważniejsze papiery podpisane. Kono da sobie radę beze mnie.
- Ale…
- Żadne ale. Nie mogę cały dzień siedzieć w pracy. Mam
przecież rodzinę. Dzisiaj należę tylko do ciebie i naszego małego maleństwa. –
mówiąc to podwinął koszulę żony i pocałował w brzuch. Zachichotał, gdy poczuł
kopnięcie.
- Już niedługo na świat przyjdzie kolejny wspaniały shinobi.
- Tak. Na pewno będzie wspaniały. Mając takiego ojca.
- Nie zapomnijmy o cudownej mamie.
Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Naruto wstał niechętnie.
Zszedł po schodach i podążył w kierunku drzwi. Pukanie nasilało się z każdą
chwilą.
- Idę już idę! Spokojnie! Chcesz mi rozwalić drzwi
Kakashi-sensei?!
- Skąd wiedziałeś, że to ja Naruto? – zapytał się mężczyzna,
kiedy tylko drzwi się otworzyły.
- Polepszyłem się w wyczuwaniu chakry. O co chodzi? Dlaczego
zawracasz mi głowę tak wcześnie rano?
- Przecież już dawno powinieneś być gotowy do pracy. A ty
paradujesz w bokserkach.
- Chciałem wziąć dzisiaj wolne i spędzić trochę czasu z
Sakurą.
- Niestety dzisiaj nie możesz. Konan wróciła i jest teraz w
szpitalu.
- CO SIĘ STAŁO?!
- Spokojnie nic jej nie jest. Ma tylko złamaną rękę w kilku
miejscach. Idź szybko do szpitala.
Naruto wykonał kilka pieczęci i już miał na sobie ubranie.
Wykonał następne i zniknął w chmurze dymu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Konan?! Jak się czujesz? – zapytał z troską blondyn.
- Nic mi nie jest Hokage. Mam tylko złamaną rękę. To nic
poważnego.
Uzumaki odetchnął z ulgą. Konan była byłą członkinią
Akatsuki. Po tym jak Naruto pokonał Peina, przyłączyła się do niego. Kiedy niebieskooki
został Hokage przydzielił ją do specjalnej drużyny ANBU, która ścigała członków
Akatsuki. Bardzo się ze sobą zaprzyjaźnili. Chociaż wielu osobą nie podobało
się to, że była członkini Akatsuki mieszkała sobie spokojnie w Konoha.
- Co się stało?
- Znalazłam Madarę. Wdałam się z nim w walkę. Jednak był
silniejszy.
- Dobrze, że tylko na tym się skończyło?
- Nic mi nie jest, ponieważ on mi pomógł.
- Kto taki?
- Idź i sam zobacz. Leży w pokoju obok. – zagrzmiał głos
Tsunade, która weszła właśnie do pokoju.
Naruto wpadł do pokoju i stanął jak wryty.
Czy to Sasek?! Możliwe.
OdpowiedzUsuńFajnie by było. Bo zawsze jest tak klasycznie. Czyli autorzy robią nadzieje, a potem to szlag wszystkich trafia.
Opowiadanie zapowiada się fajnie ;)
Jeszcze bardziej nienawidzę sakurwy (bez urazy dla jej fanów. O ile ich ma.) to nie jest żadne Narusaku... Hmpf!
Mam nadzieje, że będzie cierpiała, albo... ALBO! Zginie przy porodzie! Muahahahaha <3
No, czytam dalej <3
Pozdrawiam, Ami-chan.
Sasuke? Tak, na pewno Sasuke :3
OdpowiedzUsuńOpowiadanie zapowiada się fajnie :D Jedyne co mi przeszkadza, to to, że Naruto i Sakura są razem! Ale to na pewno na potrzebę opowiadania, więc zniosę xD
Hej,
OdpowiedzUsuńczyżby to Sasuke pomógł Konan ciekawa jestem jak Naruto zareaguje, fajnie jest Hokage i Sakura została jego żoną...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia