Uwaga!!

Uwaga!!!

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

środa, 23 maja 2012

Nie puszczaj mnie już nigdy.


Nie puszczaj mnie już nigdy.

To jest niewątpliwie najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Pomijam fakt, że leżę od tygodnia w szpitalu, w tym przez 6 dni byłem w śpiączce. Ale to nie ważne. Bo przecież to najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Życiu, które przepełnione było samotnością, bólem i cierpieniem. Ale teraz czuję, że wszystko się zmieni, począwszy od tego dnia. Moje życie będzie przepełnione szczęściem, a mój uśmiech jak najbardziej, będzie teraz szczery.

A dlaczego myślę, że to najszczęśliwszy dzień w moim życiu?

Odpowiedź jest bardzo prosta i leży na łóżku obok. Czarne jak heban włosy porozrzucane na poduszce. Czarne jak najgłębsza głębia oceanu oczy, które teraz schowane są pod powiekami. Klatka piersiowa unosząca się w spokojnym rytmie. Śpi jak dziecko. Spokojnie, bez lęku.
- Co się tak na mnie gapisz? – wypowiedziane słowa nie są najmilsze, ale jego głos pozbawiony jest obojętności i chłodu, a na jego ustach widać delikatny uśmiech.
- Nie zabronisz mi się na siebie patrzeć. – powiedziałem cicho.
- Nie mam takiego zamiaru.
Tak. Na łóżku obok leży nie kto inny, jak Sasuke Uchiha. Mój największy przyjaciel. Nie. Moja największa miłość. Osoba, bez której nie mogę żyć.

Nareszcie go odzyskałem. Długo to trwało. 4 lata. Ciężkie, koszmarne 4 lata. Ale się opłacało. Podobno mówi się, że jeśli zmierzy się dwóch potężnych shinobi, którzy mają taką samą siłę, to każdy z nich może ujrzeć uczucia drugiego. Przez 4 lata trenowałem ciężko, a nawet ryzykowałem życie. Po drodze straciłem kogoś bardzo ważnego, mojego mistrza, którego traktowałem jak ojca – Jiraiyię. Ale zyskałem siłę, dzięki której mogłem nareszcie wedrzeć się w serce Sasuke i pokazać mu jak bardzo go kocham. Odgonić ciemność, którą była nienawiść i zaślepienie. Paradoks, prawda? Osoba, która posiada jedną z najpotężniejszych ocznych technik – sharingana, zaślepiona. Ale tak było. Ale dzięki mojemu światłu, którym była niespełniona do tej pory miłość, ciemność zniknęła. Dzięki temu ujrzałem czucia, które Sasuke wrzucił na same dno swojego serca. Zobaczyłem to, co zawsze chciałem zobaczyć i moje serce zaczęło się  radować.
Okazało się, że moja miłość wcale nie była nieodwzajemniona. Że od zawsze kochał mnie równie mocno jak ja jego. Ale z wiadomych przyczyn uciekał od tego uczucia. Lecz teraz już nie pozwolę mu na ucieczkę. Już do końca życia nie pozwolę mu odejść.

Sasuke wyciągnął rękę w moim kierunku i uśmiechnął się tak jak nigdy dotąd. Na jego twarzy malowało się szczęście i wielka ulga. Złapałem go za rękę. Nasze palce zaplotły się i mocno ścisnęły.
- Nie puszczaj mnie już nigdy. – wyszeptał.
- Nigdy, do końca życia.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jak to zwykle bywa. Wyszedłem wcześniej ze szpitala. To jest jedyna dobra strona tego, że mam w sobie Kyuubiego. Sasuke wyszedł tydzień później, ale dzięki temu mogłem wyremontować rezydencję Uchiha. Z pomocą moich klonów udało mi się na czas. Staliśmy teraz przed wyremontowanym, czystym, pachnącym budynkiem. Zasłaniałem oczy brunetowi.
- Witaj w domu Sasuke. – odsłoniłem jego oczy.
Patrzył zamurowany na budynek, a z jego oczu zaczęły lecieć łzy. Przypuszczam, że wszystkie wspomnienia związane z tym miejscem właśnie wróciły. Wiec może jednak to nie był najlepszy pomysł. Złapał mnie za rękę i mocno ścisnął.
- Zamieszkasz ze mną? – spojrzał na mnie zapłakanymi oczami. – Wypełnijmy to miejsce nowymi, pięknymi wspomnieniami, żeby tamte zniknęły na zawsze.
Uśmiechnąłem się i przytuliłem go do siebie.
- Naruto pokaż mi jeszcze raz jak bardzo mnie kochasz. – wyszeptał mi do ucha.
Spojrzałem w czarną otchłań. Musnąłem delikatnie jego wargi, jednak to dla niego było za mało. Dla mnie z resztą też. To był nasz pierwszy pocałunek. Nie będę liczył tego 4 lata temu w klasie. Chociaż i tamten był dla nas bardzo ważny. Niby przez przypadek, ale to właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, co tak naprawdę do niego czuję. Myślę, że on także czuł to samo.
Zarzucił mi ręce na szyję i przyciągnął jeszcze bliżej. Nasze ciała stykały się ze sobą, lekko się o siebie ocierając. Nasze języki wirowały w szalonym tańcu, a ja czułem że także w mojej głowie wszystko wiruje.
Otoczył nas ogień i znaleźliśmy się w sypialni. Zrywaliśmy z siebie rzeczy jak szaleni. Wszystkie były w strzępach gdzieś na podłodze. A z resztą kogo to obchodzi. Padliśmy na łóżko. Sasuke wiercił się niecierpliwie pode mną. Oparłem się na łokciach po obu stronach jego głowy. Patrzyłem prosto w te piękne czarne oczy, które tak bardzo kochałem i które także patrzyły na mnie z miłości i pożądaniem. Nie pamiętam już ile razy śniła mi się podobna scena. A może to też jest sen i zaraz pryśnie jak bańka mydlana?
Czułem jego ciepłe dłonie na swoich policzkach. Przyciągały mnie do czułego pocałunku. A potem sunęły wzdłuż mojej szyi, na boki, by zaraz potem spocząć na moich pośladkach. Moje ciało ogarnął żar, którego do tej pory nie czułem. Żar, którym chciałem podzielić się z Sasuke. Całowałem go po szyi, a on wbijał paznokcie w moje plecy. Odchylił głowę do tyłu pojękując cicho. Jego ciało wygięło się w lekki łuk, ocierając się męskością o mojego penisa.
Wziąłem w usta jeden sutek.
- Naruto. – jęknął wypowiadając moje imię i jeszcze bardziej się wygiął.
Ssałem jego sutki, kręcą językiem kółeczka, aż poczułem, że stają się twarde. Zaznaczając językiem wilgotny szlak zjechałem na brzuch. Dłońmi pieściłem wilgotną od potu skórę ud.
Sasuke nie powstrzymywał się. Jęczał już głośno co pewien czas wypowiadając moje imię. Jego ciało przechodziły dreszcze. Czułem to z każdym pocałunkiem, dotykiem. Ja też nad sobą nie panowałem.
Chuchnąłem ciepłym oddechem w jego penisa, co spotkało się z głośnym jękiem i następnym dreszczem. Wziąłem jego męskość w usta. Przesuwałem językiem po trzonie. Zataczałem kuleczka na główce. Od czasu do czasu przygryzałem delikatną skórkę.
- Naruto!
Poczułem w ustach jego ciepłą spermę i połknąłem wszystko. Jego ciało drżało po przeżytym orgazmie, moje z resztą także. Byłem na skraju wytrzymania. To, że mogłem go całować, dotykać, doprowadzić do ekstazy, sprawiło, że ja sam byłej jej bliski.
- Teraz ja. – wyszeptał zaplątując palce w moich włosach.
Przeturlaliśmy się delikatnie, tak że Sasuke siedział na mich biodrach. Poruszał się delikatnie, a mój penis ocierał się o jego pośladki. Ja jego bladych policzkach były widoczne duże rumieńce. Nigdy nie wyglądał równie słodko. Opierał ręce na moich sutkach, drażniąc je i coraz szybciej poruszał się. Zamknąłem oczy czując, że zbliża się spełnienie. Doszedłem z głośnym jękiem i wyginając ciało w łuk.
Złapał za moje dłonie, splatając nasze palce i położył je po bokach mojej głowy. Cały czas poruszał się na moich biodrach. Jego usta wbiły się namiętnie w moje. Czułem jak jego język błądzi po moim podniebieniu, zahacza o język. Zachęcony muskałem go, a po chwili znowu wirowały w szalonym tańcu. Oderwał się ode mnie. Liżąc i ssąc skórę zjechał na szyję, potem sutki, brzuch. Wziął mojego penisa do buzi i zaczął poruszać szubko głową.
Czułem, że moje ciało ponownie ogarnia żar i pożądanie. Jego gorące, wręcz parzące, usta doprowadzały mnie do szału. Ciepło zniknęło, a ja jęknąłem z niezadowolenia.
- Naruto kocham cię. – wyszeptał mi do ucha i w tym samym momencie wbił się na mojego penisa. – AAAAA!!!
Rozdzierający krzyk rozszedł się po sypialni. Usiadłem szybko i zamknąłem go w swoich ramionach. Jego ciało lekko drżało, a z oczu leciały łzy.
- Sasuke. Już dobrze. Nie musimy tego robić.
- Musimy. Tak bardzo cię pragnę. Czuć cię blisko siebie, jak najbliżej. Tylko przy tobie nie czuję się samotny. Ten ból jest niczym w porównaniu z bólem, który czuję w sercu. Bólem, że mógłbym cię stracić.
Jego głos drżał, tak jak całe ciało. Ale zaczął się wolno poruszać pojękując cicho z bólu.
- Sasuke przestań. To cię boli.
- Kocham cię.
- Też cię kocham.
Poruszał się coraz szybciej, a ja czułem, że zaczyna się rozluźniać. W jego głosie nie było już bólu. Wyginał ciało w łuk. Wypowiadając co chwilę moje imię. Położyłem go na plecach i zacząłem poruszać się w jego rytmie. Wbijał mi paznokcie w plecy, drapał. To był istny szał. Nasze krzyki i jęki rozdzierały ciszę, która panowała w całym domu. Sasuke doszedł pierwszy rozlewając się na mój brzuch. W chwilę potem doszedłem w jego niesamowicie gorącym wnętrzu. Położyłem się koło niego, a on momentalnie wtulił się we mnie.
Tak. Od dzisiaj zaczyna się nasze nowe życie, w którym nie na już mowy o samotności czy nieszczęściu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Obudziły nas głośnie wybuchy. Zerwaliśmy się obaj z łóżka i podbiegliśmy do okna. Nad wioską unosił się czarny dym, a ludzie krzyczeli. Ubraliśmy się w mgnieniu oka i po kilku minutach staliśmy koło Tsunade.
- Co się stało? – zapytałem przerażony.
- Zostaliśmy zaatakowani. – powiedziała patrząc uważnie gdzieś przed siebie.
- O cholera. – usłyszałem głos Sasuke, który swoim sharinganem patrzył w to samo miejsce gdzie Hokage.
Wszedłem w tryb Sage i zamurowało mnie. Z dymu wyłaniał się mężczyzna ubrany z czarny płaszcz z czerwonymi chmurkami. Miał czarne włosy i… sharingana?
- Kto to jest? Jego chakra wydaje mi się znajoma, ale pierwszy raz go widzę.
- Widziałaś go już wcześniej. – powiedział Sasuke. W pierwszej chwili można by pomyśleć, że jest opanowany, jak zwykle. Ale ja dobrze wiedziałem, że strasznie się denerwuje. Jego przepływ chakry był chaotyczny. – To jest Tobi, a raczej powinienem powiedzieć Madara Uchiha.
- Sasuke zawiodłem się na tobie! – usłyszeliśmy jadowity krzyk, a po chwili mężczyzna stanął jakieś 20 metrów od nas. – Myślałem, że pomożesz mi odbudować nasz klan, do takiej potęgi jaką był kiedyś. Ale ty jesteś taki sam jak twój braciszek. Kochasz ponad wszystko Konohę i jej mieszkańców. A to wszystko tak naprawdę przez ciebie Kyuubi. Czy tego chcecie, czy nie, to i tak staniecie się elementami mojego wielkiego planu. Kiedy posiądę moc Kyuubiego będę niepokonany.
- Nigdy ci na to nie pozwolę! – Sasuke krzyknął i z kataną w dłoni ruszył na mężczyznę.
- Tsunade! Zarządź natychmiastową ewakuację wioski! My się nim zajmiemy! Ty i reszta chrońcie mieszkańców!
- Rozumiem. – zniknęła w białym dymie.
Zrównałem się z Sasuke i zaatakowaliśmy Madarę.

To była długa bitwa. Najdłuższa w moim życiu. Cała nasza trójka ledwo się trzymała na nogach. Używaliśmy naszych najpotężniejszych technik. Sasuke wbił katanę w ziemię i oparł się o nią ciężko. Osiągnął swój limit.
- Sasuke uciekaj stąd.
- Chyba żartujesz? Tylko tchórze uciekają.
- Nie masz już chakry. Dam sobie radę. Dzięki trybie Sage mogę czerpać chakrę z natury i mam Kyuubiego. Ty już nie dasz rady. Proszę cię uciekaj.
- Nie. Nie mogę cię zostawić. Madara może kontrolować Kyuubiego.
- Mam dosyć tych waszych pogawędek! – krzyknął Madara i zaatakował Sasuke.
Biegłem w jego kierunku, ale nie zdążyłem. Patrzyłem z przerażeniem jak przez jego ciało przechodzą jakieś białe światła. Upadł na ziemię, a z jego ust plusnęła krew. Dopadłem do niego i wziąłem w ramiona. Tuliłem go mocno kiwając się w przód i tył.
- Sasuke. Sasuke. – szeptałem jego imię i ogarniałem z czoła zaklejone krwią czarne kosmyki.
- Naruto. – uchylił oczy, które wcale nie były czarne.
Przepełniała je pusta, która przeraziła mnie jak nic nigdy przedtem.
- Sasuke.
- Nie widzę cię. Gdzie jesteś?
- Tutaj. Jestem przy tobie. Sasuke. – dotknąłem jego policzka.
- Przepraszam Naruto. – jego głos był coraz słabszy.
Wyszedłem z trybu Sage żeby nie widzieć jego gasnącej chakry. Serce bolało mnie niemiłosiernie.
- Przepraszam Naruto. Przeze mnie mieliśmy tak mało czasu.
- Co ty gadasz głupku. Jest przed nami jeszcze dużo czasu. – starałem się jak mogłem, żeby mój głos się nie trząsł, ale on i tak to wyczuł.
- Sam w to nie wierzysz. Gdyby nie moja głupia zemsta… - zakaszlał, a z jego ust wydobyła się kolejna stróżka krwi. – …mielibyśmy więcej czasu. Naruto tak bardzo cię kocham. – z jego oczu zaczęły lecieć łzy, a ja poczułem, że z moich także za chwilę będą leciały. – Tak bardzo cię kocham. Nie chce umierać. Chcę zostać z tobą. Boję się. Naruto.
- Nie bój się. Jestem z tobą i zawsze będę. Kocham cię.
- Naruto… - podniósł rękę i trafił w mój policzek.
Nasze usta spotkały się w czułym pocałunku. Jego dłoń opadła, a moje serce rozdarł przeraźliwa rozpacz. Spojrzałem w jego bladą martwą twarz, na której był lekki uśmiech.
Poczułem narastająca we mnie wściekłość.
- Tak jest Naruto uwolnij mnie. – usłyszałem głos lisa. – Niech nienawiść i ból zawładną twoim sercem. Uwolnij mnie, a poszczę Sasuke.
Sasuke. Spojrzałem na jego martw ciało, które cały czas tuliłem do siebie.
- Kochasz go. A on go zabił. Uwolnij mnie! Naruto! Pomszczę twoją miłość!
Krzyk lisa był nie do zniesienia.
Sasuke nie żyję. To nie możliwe. To…
- NIE!!!!! – mój zrozpaczony krzyk rozniósł się pewnie do najbardziej oddalonych miejsc Konohy.
Poczułem jak moje ciało robi się bezwładne, oczy zaszły mgłą, a potem otoczyła mnie ciemność i nieprzenikniona niczym cisza.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
~Kilka dni później~
Padał deszcz. Było istne urwanie chmury. A ja stałem na cmentarzu i patrzyłem nieobecnym wzrokiem na płytę stojącą przede mną.

„Sasuke Uchiha
Potężny shinobi.
Bohater wioski.
Wspaniały wojownik,
który dla dobra wioski poświęcił życie.
Pokój jego duszy.”

Uklęknąłem przed nagrobkiem, objąłem ramieniem i wybuchłem płaczem. Czułem się tak jakby cały świat płakał ze mną. W sercu czułem pustkę, której nie mogłem wypełnić. Niewyobrażalny ból, który nie znalazł ukojenia.
- Dlaczego? – powiedziałem do siebie. – Dlaczego zawsze muszę tracić tych, których kocham? Dlaczego nie mogę być szczęśliwy? Chociaż ten jeden jedyny raz. DLACZEGO?!
Mój głośny szloch od czasu do czasu był przerywany błyskawicą. To mi przypominało jedną z technik Sasuke. Wyjąłem zza pasa katanę. Wyciągnąłem z pochwy i patrzyłem na błyszczący metal, w którym odbijały się błyskawice. Przejechałem pacami po zimnym ostrzu.
- Już niedługo Sasuke będziemy razem. Poczekaj na mnie.
Wbiłem w siebie ostre narzędzie. Wpychałem coraz głębiej pozwalając aby rozszarpywał moje wnętrzności. Czułem jak ciepła krew wylewa się z mojego ciała. Położyłem się przy nagrobku i czekałem na koniec.
Niebo rozstąpiło się i promienie słoneczne padły prosto na moje ciało. Ale deszcz nie przestał padać. Pojawiła się tęcza, a wraz z nią roześmiana twarz mojego ukochanego.
- Sasuke.
Wyszeptałem, uśmiechnąłem się i wyciągnąłem w jego kierunku rękę. Złapał mnie za nią i nasze palce zaplotły się. Czułem ciepło przenikające moje ciało i serce.
- Sasuke zabierz mnie ze sobą. Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham. Nie puszczaj mnie już nigdy. – wyszeptał.
- Nigdy, do końca świata, a nawet dalej.
Odpłynęliśmy do wiecznej krainy, gdzie nie ma bólu, cierpienia, nienawiści. Gdzie istnieje tylko miłość, wieczna miłość i szczęście.

The End

12 komentarzy:

  1. Przez twoje opowiadania płacze jak głupia. Czytam a z oczu strumieniami lecą mi łzy. Kobieto jesteś niesamowita, czytam wiele twoich opowiadań, ale rzadko zostawiam komentarze. Ale uznałam że muszę napisać, bo to kolejny raz doprowadziłaś mnie do płaczu. Jesteś BOSKA <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobają mi się praktycznie wszystkie Twoje opowiadania. Choć do tego miałabym zastrzeżenia jeśli chodzi o powiązania z serią.
    Naruto nigdy by nie popełnił samobójstwa, bo dąży do swoich celów (zostanie Hokage) bez względu na okoliczności.
    Jeśli miałabym nie patrzeć na to opowiadanie z moim wielkim uwielbieniem do Naruto, to jedynie mogę powiedzieć, że opowiadanie świetne, wzruszyłam się.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, znów ryczę. *^* Twoje opowiadania są niesamowite!

    OdpowiedzUsuń
  4. to było boskie.. nie powstrzymam łez.. kocham to opowiadanie !!

    OdpowiedzUsuń
  5. Samobójstwo przez miłość.. wzruszyłam sie co u mnie jest rzadkością..

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham ;3
    Opowiadania piszesz nieziemskie ^_^
    Tobi to Obito Uchiha nie Madara ;3
    Uwielbiam twoje wszystkie blogi :)
    Wow... Zrobiłas z Sasu - Uke a Naru został Same *.*
    Mrow. Życze dużo weny XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy pisałam to opowiadanie, to jeszcze o tym nie wiedziałam, bo nawet w mandze tego nie było. I na przyszłość bardzo proszę w komentarzach nie pisać takich rzeczy bo nie wszyscy czytają mange tylko oglądają anime. Nie chcę żeby ktoś mnie oskarżył, że zdradzam fabułę anime. Ludzie lubią czuć dreszczyk emocji. A takie rzeczy zabierają ludziom przyjemność w oglądania anime.

      Usuń
  7. Zajebiaste to było. Tak bardzo że cały czas płakałam. Gratuluje talentu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju *^* Za dużo rycze czytając Twoje notki.

    Sasek umarł... Ech.
    Narutek też umarł... Ech.
    Tragedia i dramat w jednym ^^

    Teraz będą szczęśliwi. No bo ten.. Coś długo się sobą nie nacieszyli i szkoda by było, ne? ; 3

    Naprawde genialne. Idę czytać dalej <3

    Pozdrawiam, Ami-chan.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ryyyyczę xD Znowu ;-; Ale ja lubię płakać przy opowiadaniach ^^
    Uwielbiam NaruSasu, więc Sasuke w roli Uke mi jak najbardziej odpowiada :D
    Smutne... ale słodkie <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Płaaaaczeee .. Niee .. Jakie to jest smutne , biedy sasuke .. I naruto . dopiero co sie onaleźli a juz sa rozłączeni .. Okrutny los ..
    Twoje prace powodują u mnie mieszankę uczuć .. Teraa płacze .. * wyciera łzy

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejeczka,
    wspaniałytekst, płaczę, tak mi smutno, no właśnie czemu chociaz raz nie może być szczęśliwy... tak krótko nacieszyli się sobą...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń