Nie puszczaj mnie
już nigdy.
To jest niewątpliwie najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
Pomijam fakt, że leżę od tygodnia w szpitalu, w tym przez 6 dni byłem w
śpiączce. Ale to nie ważne. Bo przecież to najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
Życiu, które przepełnione było samotnością, bólem i cierpieniem. Ale teraz
czuję, że wszystko się zmieni, począwszy od tego dnia. Moje życie będzie
przepełnione szczęściem, a mój uśmiech jak najbardziej, będzie teraz szczery.
A dlaczego myślę, że to najszczęśliwszy dzień w moim życiu?
Odpowiedź jest bardzo prosta i leży na łóżku obok. Czarne
jak heban włosy porozrzucane na poduszce. Czarne jak najgłębsza głębia oceanu
oczy, które teraz schowane są pod powiekami. Klatka piersiowa unosząca się w
spokojnym rytmie. Śpi jak dziecko. Spokojnie, bez lęku.
- Co się tak na mnie gapisz? – wypowiedziane słowa nie są
najmilsze, ale jego głos pozbawiony jest obojętności i chłodu, a na jego ustach
widać delikatny uśmiech.
- Nie zabronisz mi się na siebie patrzeć. – powiedziałem
cicho.
- Nie mam takiego zamiaru.
Tak. Na łóżku obok leży nie kto inny, jak Sasuke Uchiha. Mój
największy przyjaciel. Nie. Moja największa miłość. Osoba, bez której nie mogę
żyć.
Nareszcie go odzyskałem. Długo to trwało. 4 lata. Ciężkie,
koszmarne 4 lata. Ale się opłacało. Podobno mówi się, że jeśli zmierzy się
dwóch potężnych shinobi, którzy mają taką samą siłę, to każdy z nich może
ujrzeć uczucia drugiego. Przez 4 lata trenowałem ciężko, a nawet ryzykowałem
życie. Po drodze straciłem kogoś bardzo ważnego, mojego mistrza, którego
traktowałem jak ojca – Jiraiyię. Ale zyskałem siłę, dzięki której mogłem
nareszcie wedrzeć się w serce Sasuke i pokazać mu jak bardzo go kocham. Odgonić
ciemność, którą była nienawiść i zaślepienie. Paradoks, prawda? Osoba, która
posiada jedną z najpotężniejszych ocznych technik – sharingana, zaślepiona. Ale
tak było. Ale dzięki mojemu światłu, którym była niespełniona do tej pory
miłość, ciemność zniknęła. Dzięki temu ujrzałem czucia, które Sasuke wrzucił na
same dno swojego serca. Zobaczyłem to, co zawsze chciałem zobaczyć i moje serce
zaczęło się radować.
Okazało się, że moja miłość wcale nie była nieodwzajemniona.
Że od zawsze kochał mnie równie mocno jak ja jego. Ale z wiadomych przyczyn
uciekał od tego uczucia. Lecz teraz już nie pozwolę mu na ucieczkę. Już do końca
życia nie pozwolę mu odejść.
Sasuke wyciągnął rękę w moim kierunku i uśmiechnął się tak
jak nigdy dotąd. Na jego twarzy malowało się szczęście i wielka ulga. Złapałem
go za rękę. Nasze palce zaplotły się i mocno ścisnęły.
- Nie puszczaj mnie już nigdy. – wyszeptał.
- Nigdy, do końca życia.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jak to zwykle bywa. Wyszedłem wcześniej ze szpitala. To jest
jedyna dobra strona tego, że mam w sobie Kyuubiego. Sasuke wyszedł tydzień
później, ale dzięki temu mogłem wyremontować rezydencję Uchiha. Z pomocą moich
klonów udało mi się na czas. Staliśmy teraz przed wyremontowanym, czystym,
pachnącym budynkiem. Zasłaniałem oczy brunetowi.
- Witaj w domu Sasuke. – odsłoniłem jego oczy.
Patrzył zamurowany na budynek, a z jego oczu zaczęły lecieć
łzy. Przypuszczam, że wszystkie wspomnienia związane z tym miejscem właśnie
wróciły. Wiec może jednak to nie był najlepszy pomysł. Złapał mnie za rękę i
mocno ścisnął.
- Zamieszkasz ze mną? – spojrzał na mnie zapłakanymi oczami.
– Wypełnijmy to miejsce nowymi, pięknymi wspomnieniami, żeby tamte zniknęły na
zawsze.
Uśmiechnąłem się i przytuliłem go do siebie.
- Naruto pokaż mi jeszcze raz jak bardzo mnie kochasz. –
wyszeptał mi do ucha.
Spojrzałem w czarną otchłań. Musnąłem delikatnie jego wargi,
jednak to dla niego było za mało. Dla mnie z resztą też. To był nasz pierwszy
pocałunek. Nie będę liczył tego 4 lata temu w klasie. Chociaż i tamten był dla
nas bardzo ważny. Niby przez przypadek, ale to właśnie wtedy zdałem sobie
sprawę, co tak naprawdę do niego czuję. Myślę, że on także czuł to samo.
Zarzucił mi ręce na szyję i przyciągnął jeszcze bliżej.
Nasze ciała stykały się ze sobą, lekko się o siebie ocierając. Nasze języki
wirowały w szalonym tańcu, a ja czułem że także w mojej głowie wszystko wiruje.
Otoczył nas ogień i znaleźliśmy się w sypialni. Zrywaliśmy z
siebie rzeczy jak szaleni. Wszystkie były w strzępach gdzieś na podłodze. A z
resztą kogo to obchodzi. Padliśmy na łóżko. Sasuke wiercił się niecierpliwie
pode mną. Oparłem się na łokciach po obu stronach jego głowy. Patrzyłem prosto
w te piękne czarne oczy, które tak bardzo kochałem i które także patrzyły na
mnie z miłości i pożądaniem. Nie pamiętam już ile razy śniła mi się podobna
scena. A może to też jest sen i zaraz pryśnie jak bańka mydlana?
Czułem jego ciepłe dłonie na swoich policzkach. Przyciągały
mnie do czułego pocałunku. A potem sunęły wzdłuż mojej szyi, na boki, by zaraz
potem spocząć na moich pośladkach. Moje ciało ogarnął żar, którego do tej pory
nie czułem. Żar, którym chciałem podzielić się z Sasuke. Całowałem go po szyi,
a on wbijał paznokcie w moje plecy. Odchylił głowę do tyłu pojękując cicho.
Jego ciało wygięło się w lekki łuk, ocierając się męskością o mojego penisa.
Wziąłem w usta jeden sutek.
- Naruto. – jęknął wypowiadając moje imię i jeszcze bardziej
się wygiął.
Ssałem jego sutki, kręcą językiem kółeczka, aż poczułem, że
stają się twarde. Zaznaczając językiem wilgotny szlak zjechałem na brzuch.
Dłońmi pieściłem wilgotną od potu skórę ud.
Sasuke nie powstrzymywał się. Jęczał już głośno co pewien
czas wypowiadając moje imię. Jego ciało przechodziły dreszcze. Czułem to z
każdym pocałunkiem, dotykiem. Ja też nad sobą nie panowałem.
Chuchnąłem ciepłym oddechem w jego penisa, co spotkało się z
głośnym jękiem i następnym dreszczem. Wziąłem jego męskość w usta. Przesuwałem
językiem po trzonie. Zataczałem kuleczka na główce. Od czasu do czasu
przygryzałem delikatną skórkę.
- Naruto!
Poczułem w ustach jego ciepłą spermę i połknąłem wszystko.
Jego ciało drżało po przeżytym orgazmie, moje z resztą także. Byłem na skraju
wytrzymania. To, że mogłem go całować, dotykać, doprowadzić do ekstazy,
sprawiło, że ja sam byłej jej bliski.
- Teraz ja. – wyszeptał zaplątując palce w moich włosach.
Przeturlaliśmy się delikatnie, tak że Sasuke siedział na
mich biodrach. Poruszał się delikatnie, a mój penis ocierał się o jego
pośladki. Ja jego bladych policzkach były widoczne duże rumieńce. Nigdy nie
wyglądał równie słodko. Opierał ręce na moich sutkach, drażniąc je i coraz
szybciej poruszał się. Zamknąłem oczy czując, że zbliża się spełnienie.
Doszedłem z głośnym jękiem i wyginając ciało w łuk.
Złapał za moje dłonie, splatając nasze palce i położył je po
bokach mojej głowy. Cały czas poruszał się na moich biodrach. Jego usta wbiły
się namiętnie w moje. Czułem jak jego język błądzi po moim podniebieniu,
zahacza o język. Zachęcony muskałem go, a po chwili znowu wirowały w szalonym
tańcu. Oderwał się ode mnie. Liżąc i ssąc skórę zjechał na szyję, potem sutki,
brzuch. Wziął mojego penisa do buzi i zaczął poruszać szubko głową.
Czułem, że moje ciało ponownie ogarnia żar i pożądanie. Jego
gorące, wręcz parzące, usta doprowadzały mnie do szału. Ciepło zniknęło, a ja
jęknąłem z niezadowolenia.
- Naruto kocham cię. – wyszeptał mi do ucha i w tym samym
momencie wbił się na mojego penisa. – AAAAA!!!
Rozdzierający krzyk rozszedł się po sypialni. Usiadłem
szybko i zamknąłem go w swoich ramionach. Jego ciało lekko drżało, a z oczu
leciały łzy.
- Sasuke. Już dobrze. Nie musimy tego robić.
- Musimy. Tak bardzo cię pragnę. Czuć cię blisko siebie, jak
najbliżej. Tylko przy tobie nie czuję się samotny. Ten ból jest niczym w
porównaniu z bólem, który czuję w sercu. Bólem, że mógłbym cię stracić.
Jego głos drżał, tak jak całe ciało. Ale zaczął się wolno
poruszać pojękując cicho z bólu.
- Sasuke przestań. To cię boli.
- Kocham cię.
- Też cię kocham.
Poruszał się coraz szybciej, a ja czułem, że zaczyna się
rozluźniać. W jego głosie nie było już bólu. Wyginał ciało w łuk. Wypowiadając
co chwilę moje imię. Położyłem go na plecach i zacząłem poruszać się w jego rytmie.
Wbijał mi paznokcie w plecy, drapał. To był istny szał. Nasze krzyki i jęki
rozdzierały ciszę, która panowała w całym domu. Sasuke doszedł pierwszy
rozlewając się na mój brzuch. W chwilę potem doszedłem w jego niesamowicie
gorącym wnętrzu. Położyłem się koło niego, a on momentalnie wtulił się we mnie.
Tak. Od dzisiaj zaczyna się nasze nowe życie, w którym nie
na już mowy o samotności czy nieszczęściu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Obudziły nas głośnie wybuchy. Zerwaliśmy się obaj z łóżka i
podbiegliśmy do okna. Nad wioską unosił się czarny dym, a ludzie krzyczeli.
Ubraliśmy się w mgnieniu oka i po kilku minutach staliśmy koło Tsunade.
- Co się stało? – zapytałem przerażony.
- Zostaliśmy zaatakowani. – powiedziała patrząc uważnie
gdzieś przed siebie.
- O cholera. – usłyszałem głos Sasuke, który swoim
sharinganem patrzył w to samo miejsce gdzie Hokage.
Wszedłem w tryb Sage i zamurowało mnie. Z dymu wyłaniał się
mężczyzna ubrany z czarny płaszcz z czerwonymi chmurkami. Miał czarne włosy i…
sharingana?
- Kto to jest? Jego chakra wydaje mi się znajoma, ale
pierwszy raz go widzę.
- Widziałaś go już wcześniej. – powiedział Sasuke. W
pierwszej chwili można by pomyśleć, że jest opanowany, jak zwykle. Ale ja
dobrze wiedziałem, że strasznie się denerwuje. Jego przepływ chakry był
chaotyczny. – To jest Tobi, a raczej powinienem powiedzieć Madara Uchiha.
- Sasuke zawiodłem się na tobie! – usłyszeliśmy jadowity
krzyk, a po chwili mężczyzna stanął jakieś 20 metrów od nas. – Myślałem, że
pomożesz mi odbudować nasz klan, do takiej potęgi jaką był kiedyś. Ale ty
jesteś taki sam jak twój braciszek. Kochasz ponad wszystko Konohę i jej
mieszkańców. A to wszystko tak naprawdę przez ciebie Kyuubi. Czy tego chcecie,
czy nie, to i tak staniecie się elementami mojego wielkiego planu. Kiedy
posiądę moc Kyuubiego będę niepokonany.
- Nigdy ci na to nie pozwolę! – Sasuke krzyknął i z kataną w
dłoni ruszył na mężczyznę.
- Tsunade! Zarządź natychmiastową ewakuację wioski! My się
nim zajmiemy! Ty i reszta chrońcie mieszkańców!
- Rozumiem. – zniknęła w białym dymie.
Zrównałem się z Sasuke i zaatakowaliśmy Madarę.
To była długa bitwa. Najdłuższa w moim życiu. Cała nasza
trójka ledwo się trzymała na nogach. Używaliśmy naszych najpotężniejszych
technik. Sasuke wbił katanę w ziemię i oparł się o nią ciężko. Osiągnął swój
limit.
- Sasuke uciekaj stąd.
- Chyba żartujesz? Tylko tchórze uciekają.
- Nie masz już chakry. Dam sobie radę. Dzięki trybie Sage
mogę czerpać chakrę z natury i mam Kyuubiego. Ty już nie dasz rady. Proszę cię
uciekaj.
- Nie. Nie mogę cię zostawić. Madara może kontrolować
Kyuubiego.
- Mam dosyć tych waszych pogawędek! – krzyknął Madara i
zaatakował Sasuke.
Biegłem w jego kierunku, ale nie zdążyłem. Patrzyłem z
przerażeniem jak przez jego ciało przechodzą jakieś białe światła. Upadł na
ziemię, a z jego ust plusnęła krew. Dopadłem do niego i wziąłem w ramiona.
Tuliłem go mocno kiwając się w przód i tył.
- Sasuke. Sasuke. – szeptałem jego imię i ogarniałem z czoła
zaklejone krwią czarne kosmyki.
- Naruto. – uchylił oczy, które wcale nie były czarne.
Przepełniała je pusta, która przeraziła mnie jak nic nigdy
przedtem.
- Sasuke.
- Nie widzę cię. Gdzie jesteś?
- Tutaj. Jestem przy tobie. Sasuke. – dotknąłem jego
policzka.
- Przepraszam Naruto. – jego głos był coraz słabszy.
Wyszedłem z trybu Sage żeby nie widzieć jego gasnącej
chakry. Serce bolało mnie niemiłosiernie.
- Przepraszam Naruto. Przeze mnie mieliśmy tak mało czasu.
- Co ty gadasz głupku. Jest przed nami jeszcze dużo czasu. –
starałem się jak mogłem, żeby mój głos się nie trząsł, ale on i tak to wyczuł.
- Sam w to nie wierzysz. Gdyby nie moja głupia zemsta… -
zakaszlał, a z jego ust wydobyła się kolejna stróżka krwi. – …mielibyśmy więcej
czasu. Naruto tak bardzo cię kocham. – z jego oczu zaczęły lecieć łzy, a ja
poczułem, że z moich także za chwilę będą leciały. – Tak bardzo cię kocham. Nie
chce umierać. Chcę zostać z tobą. Boję się. Naruto.
- Nie bój się. Jestem z tobą i zawsze będę. Kocham cię.
- Naruto… - podniósł rękę i trafił w mój policzek.
Nasze usta spotkały się w czułym pocałunku. Jego dłoń
opadła, a moje serce rozdarł przeraźliwa rozpacz. Spojrzałem w jego bladą
martwą twarz, na której był lekki uśmiech.
Poczułem narastająca we mnie wściekłość.
- Tak jest Naruto uwolnij mnie. –
usłyszałem głos lisa. – Niech nienawiść i ból zawładną twoim sercem. Uwolnij
mnie, a poszczę Sasuke.
Sasuke. Spojrzałem na jego martw ciało, które cały czas
tuliłem do siebie.
- Kochasz go. A on go zabił. Uwolnij mnie! Naruto! Pomszczę
twoją miłość!
Krzyk lisa był nie do zniesienia.
Sasuke nie żyję. To nie możliwe. To…
- NIE!!!!! – mój zrozpaczony krzyk rozniósł się pewnie do
najbardziej oddalonych miejsc Konohy.
Poczułem jak moje ciało robi się bezwładne, oczy zaszły
mgłą, a potem otoczyła mnie ciemność i nieprzenikniona niczym cisza.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
~Kilka dni później~
Padał deszcz. Było istne urwanie chmury. A ja stałem na
cmentarzu i patrzyłem nieobecnym wzrokiem na płytę stojącą przede mną.
„Sasuke
Uchiha
Potężny
shinobi.
Bohater
wioski.
Wspaniały
wojownik,
który dla
dobra wioski poświęcił życie.
Pokój
jego duszy.”
Uklęknąłem przed nagrobkiem, objąłem ramieniem i wybuchłem
płaczem. Czułem się tak jakby cały świat płakał ze mną. W sercu czułem pustkę,
której nie mogłem wypełnić. Niewyobrażalny ból, który nie znalazł ukojenia.
- Dlaczego? – powiedziałem do siebie. – Dlaczego zawsze
muszę tracić tych, których kocham? Dlaczego nie mogę być szczęśliwy? Chociaż
ten jeden jedyny raz. DLACZEGO?!
Mój głośny szloch od czasu do czasu był przerywany
błyskawicą. To mi przypominało jedną z technik Sasuke. Wyjąłem zza pasa katanę.
Wyciągnąłem z pochwy i patrzyłem na błyszczący metal, w którym odbijały się
błyskawice. Przejechałem pacami po zimnym ostrzu.
- Już niedługo Sasuke będziemy razem. Poczekaj na mnie.
Wbiłem w siebie ostre narzędzie. Wpychałem coraz głębiej
pozwalając aby rozszarpywał moje wnętrzności. Czułem jak ciepła krew wylewa się
z mojego ciała. Położyłem się przy nagrobku i czekałem na koniec.
Niebo rozstąpiło się i promienie słoneczne padły prosto na
moje ciało. Ale deszcz nie przestał padać. Pojawiła się tęcza, a wraz z nią
roześmiana twarz mojego ukochanego.
- Sasuke.
Wyszeptałem, uśmiechnąłem się i wyciągnąłem w jego kierunku
rękę. Złapał mnie za nią i nasze palce zaplotły się. Czułem ciepło przenikające
moje ciało i serce.
- Sasuke zabierz mnie ze sobą. Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham. Nie puszczaj mnie już nigdy. –
wyszeptał.
- Nigdy, do końca świata, a nawet dalej.
Odpłynęliśmy do wiecznej krainy, gdzie nie ma bólu,
cierpienia, nienawiści. Gdzie istnieje tylko miłość, wieczna miłość i
szczęście.
The End
Przez twoje opowiadania płacze jak głupia. Czytam a z oczu strumieniami lecą mi łzy. Kobieto jesteś niesamowita, czytam wiele twoich opowiadań, ale rzadko zostawiam komentarze. Ale uznałam że muszę napisać, bo to kolejny raz doprowadziłaś mnie do płaczu. Jesteś BOSKA <3
OdpowiedzUsuńPodobają mi się praktycznie wszystkie Twoje opowiadania. Choć do tego miałabym zastrzeżenia jeśli chodzi o powiązania z serią.
OdpowiedzUsuńNaruto nigdy by nie popełnił samobójstwa, bo dąży do swoich celów (zostanie Hokage) bez względu na okoliczności.
Jeśli miałabym nie patrzeć na to opowiadanie z moim wielkim uwielbieniem do Naruto, to jedynie mogę powiedzieć, że opowiadanie świetne, wzruszyłam się.
Boże, znów ryczę. *^* Twoje opowiadania są niesamowite!
OdpowiedzUsuńto było boskie.. nie powstrzymam łez.. kocham to opowiadanie !!
OdpowiedzUsuńSamobójstwo przez miłość.. wzruszyłam sie co u mnie jest rzadkością..
OdpowiedzUsuńKocham ;3
OdpowiedzUsuńOpowiadania piszesz nieziemskie ^_^
Tobi to Obito Uchiha nie Madara ;3
Uwielbiam twoje wszystkie blogi :)
Wow... Zrobiłas z Sasu - Uke a Naru został Same *.*
Mrow. Życze dużo weny XD
Gdy pisałam to opowiadanie, to jeszcze o tym nie wiedziałam, bo nawet w mandze tego nie było. I na przyszłość bardzo proszę w komentarzach nie pisać takich rzeczy bo nie wszyscy czytają mange tylko oglądają anime. Nie chcę żeby ktoś mnie oskarżył, że zdradzam fabułę anime. Ludzie lubią czuć dreszczyk emocji. A takie rzeczy zabierają ludziom przyjemność w oglądania anime.
UsuńZajebiaste to było. Tak bardzo że cały czas płakałam. Gratuluje talentu.
OdpowiedzUsuńJeju *^* Za dużo rycze czytając Twoje notki.
OdpowiedzUsuńSasek umarł... Ech.
Narutek też umarł... Ech.
Tragedia i dramat w jednym ^^
Teraz będą szczęśliwi. No bo ten.. Coś długo się sobą nie nacieszyli i szkoda by było, ne? ; 3
Naprawde genialne. Idę czytać dalej <3
Pozdrawiam, Ami-chan.
Ryyyyczę xD Znowu ;-; Ale ja lubię płakać przy opowiadaniach ^^
OdpowiedzUsuńUwielbiam NaruSasu, więc Sasuke w roli Uke mi jak najbardziej odpowiada :D
Smutne... ale słodkie <3
Płaaaaczeee .. Niee .. Jakie to jest smutne , biedy sasuke .. I naruto . dopiero co sie onaleźli a juz sa rozłączeni .. Okrutny los ..
OdpowiedzUsuńTwoje prace powodują u mnie mieszankę uczuć .. Teraa płacze .. * wyciera łzy
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniałytekst, płaczę, tak mi smutno, no właśnie czemu chociaz raz nie może być szczęśliwy... tak krótko nacieszyli się sobą...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia