Trudne decyzje cz.
2.
Naruto leżał na kanapie w swoim salonie. Miał zamknięte
oczy, ale nie spał. Wziął sobie dzisiaj wolne w pracy, ale nie udało mu się
odpocząć. Nagle usłyszał głośne pukanie do drzwi. Blondyn otworzył je i
zobaczył zdenerwowanego Shikamaru.
- Co się stało? – zapytał zaniepokojony.
- Sasuke wrócił. – wyszeptał. – ANBU go aresztowało.
Naruto patrzył na niego w szoku.
- To niemożliwe. – wyszeptał jakby do siebie.
- To prawda… - nie zdołał dokończyć wypowiedzi, ponieważ
niebieskooki wybiegł z domu i ruszył w kierunku głównej siedziby ANBU.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke stał przywiązany za ręce i nogi do ściany w ciemnej,
zimnej, kamiennej celi. Było w niej także 3 agentów ANBU. Brunet miał
spuszczoną głowę i nie patrzył na nich. Gdzieś na korytarzu rozległy się
szybkie kroki. Ucichły tuż przy drzwiach.
Naruto stał dłuższą chwilę przed drzwiami i zastanawiał się
czy wejść do środka. W końcu nacisnął klamkę i otworzył drzwi. Serce mu się ścisnęło,
gdy zobaczył przywiązanego to ściany bruneta.
- Rozkujcie go i zostawcie nas samych. – wydał polecenie,
które od razu zostało wykonane.
Gdy ANBU wyszli, Naruto zamknął drzwi. Sasuke stal cały czas
przy ścianie ze spuszczoną głową. W pomieszczeniu panowała nieznośna cisza. W
końcu Uchiha podniósł głowę i spojrzał na blondyna.
- Dobrze wyglądasz Naruto. – odezwał się.
- Ty za to koszmarnie. Strasznie schudłeś. - była to prawda.
Sasuke był bardzo chudy, miał sińce pod oczami. Miał długie, sięgające do
ramiom, tłuste, brudne włosy. – Co ty tu robisz?
- Nie mogę wrócić do domu?
- Od kiedy nazywasz Konohę domem?
- Chciałeś żebym wrócił. – podszedł do blondyna. – Więc
jestem. Myślałem, że potrafię żyć bez ciebie. Myliłem się. Naruto, jeśli nie
jest za późno…
- Jestem innym człowiekiem. Nauczyłem się żyć bez ciebie.
- Kocham cię, Naruto.
Serce Uzumakiego zaczęło szybciej bić, gdy usłyszał te tak
długo wyczekiwane słowa. Jednak nie dał po sobie tego poznać.
- Myślisz, że jak powiesz mi co rzekomo do mnie czujesz, to
przyjmę cię z otwartymi ramionami? Uporządkowałem sobie życie i nagle ty znowu
się w nim zjawiasz i wprowadzasz chaos.
- Kazałeś mi dokonać wyboru, więc do dokonałem. Wybrałem ciebie.
- Nie sądzisz, że 2 lata to stanowczo za dużo czasu na
podejmowanie takiej decyzji? Myślałeś, że będę na ciebie czkał całe życie?
- Wiem, że to bardzo długo trwało. Ale jestem tutaj, tak jak
chciałeś. – dotknął jego policzka. – Daj mi szansę. Ostatnią. Udowodnię ci, że
jesteś dla mnie najważniejszy.
- Szansę. Ostatnią. A potem jeszcze jedną i jeszcze jedną.
To się nigdy nie skończy.
- Podoba mi się wizja codziennego wracania do domu i
kładzenia się do łóżka obok ciebie. - blondyn czuł jak łzy napływają mu do
oczu, ale opanował się. – Naruto kocham cię. – wyszeptał i pocałował go
delikatnie.
Uzumaki nie odwzajemnił pocałunku. Brunet odsunął się od
niego.
- A więc jest już za późno. – stwierdził. – Masz kogoś
innego? – spojrzał na niego podejrzliwie.
- Nie mam i dobrze o tym wiesz. – Hokage mówił bardzo
spokojnie. – Nie przestałem cię kochać, chociaż bardzo się starałem żeby
wyrzucić cię z swojego serca. 2 lata potrzebowałeś aby podjąć decyzję.
- Rok temu byłem w naszym domku w lesie. Nie przyszedłeś.
Byłem na ciebie wściekły. Byłem tak zły, że go spaliłem. Myślałem, że potrafię
bez ciebie żyć. Pomyliłem się.
- Powtarzasz się. Myślisz, że to wszystko jest takie proste?
Musze się zastanowić co mam z tobą zrobić.
- Nawet jeśli nie chcesz ze mną być, chciałbym zostać w
wiosce.
- Nie wiem czy to jest możliwe. – odwrócił się w stronę
drzwi. – Dziękuję, że nie użyłeś na strażnikach sharingana. Mam nadzieję, że
nie uciekniesz?
- Możesz być spokojny. Będę grzecznie czekał na wyrok.
Naruto wyszedł z celi Uchihy. Poszedł do swojego gabinetu.
Nie zapalając światła usiadł w fotelu i obserwował oświetloną wioskę. Dotknął
swoich ust. Cały czas czuł na nich pocałunek Sasuke. Starał się panować nad
sobą, ostatkiem sił powstrzymywał się by się do niego nie przytulić i nie
zatracić w namiętnym pocałunku. Ktoś zapukał delikatnie do drzwi i po chwili do
gabinetu wszedł Shikamaru.
- Trzeba wysłać informację do Kage, że Sasuke został
aresztowany. – odezwał się Naruto przerażająco obojętnym głosem. – Czy mógłbyś
się tym zająć?
- Dobrze. Zaraz to zrobię. Wszystko w porządku? – zapytał
chociaż znał odpowiedź.
- Nie Shika. Nie jest w porządku. Możesz zostawić mnie
samego?
- Idę wysłać listy. – odpowiedział Nara i wyszedł z
gabinetu.
Tej nocy Naruto nie wrócił do domu na noc. Spędził ją w
gabinecie pogrążony w myślach.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
~Kilka dni później~
Wszyscy Kage bardzo gwałtownie zareagowali na aresztowanie
Uchihy. Powysyłali swoje klony do Konohy. Jedynie Gaara zjawił się osobiście,
by podtrzymać przyjaciela na duchu.
- Aż trudno jest mi w to uwierzyć, że Sasuke Uchiha tak po
prostu przyszedł do wioski i się poddał. – odezwała się Mizukage.
- Tak właśnie było. – odezwał się Shikamaru, który stał za
krzesłem Naruto. – Nie opierał się.
- To na pewno jakiś podstęp. – powiedział Tsuchikage.
- Zgadzam się. – wtrącił się Raikage. – Co zamierzasz z nim
zrobić Hokage?
Wszystkie oczy spoczęły na blondynie, jednak ten się nie odezwał.
- Naruto. Sasuke pochodzi z Konohy, więc ostateczna decyzja
o tym co się z nim stanie należy do ciebie. – powiedział Gaara.
- Myślę, że Hokage nie powinien podejmować takiej decyzji. –
powiedział Raikage. – Jest nieobiektywny w tej sprawie. Wszyscy dobrze wiemy
jak wiele znaczy dla niego ten cały Uchiha. Do tej pory pamiętam jak się
płaszczyłeś przede mną błagając o litość dla niego. Sasuke Uchiha powinien
zostać potraktowany tak każdy międzynarodowy przestępca. Powinien zostać
zabity.
- Na twoje nieszczęście Raikage, decyzja należy do Naruto. –
odezwała się Mei. – W końcu Sasuke wywodzi się z Konohy. Musicie także
pamiętać, że podczas wojny został zmanipulowany przez Madarę.
- Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że go bronisz
Mizukage. – odezwał się Onoki.
- Trzeba brać wszystkie argumenty pod uwagę. – powiedziała
kobieta. – Naruto jaka jest twoja decyzja?
- To jest chyba wiadome. – warknął Raikage.
Naruto podniósł głowę i spojrzał na zebranych.
- Zamierzam przyjąć go z powrotem do wioski.
- Hokage cały czas jesteś niedojrzałym gówniarzem! – wydarł
się Raikage. – Nie pozwolę chodzić sobie spokojnie temu przestępcy po świecie!
Zapominasz, że on prawie zabił mojego brata!
- Biorę ze niego pełną odpowiedzialność.
- I myślisz, że to załatwia sprawę?!
- Zapewniam was, że Sasuke nie jest niebezpieczny. Proszę
zaufajcie mi. Jestem jedyną osobą, która go najlepiej zna.
- Ja się zgadzam. Nigdy nie zawiedliśmy się na Naruto. –
odezwał się Gaara.
- Jesteś takim samym gówniarzem jak on! Jesteście
przyjaciółmi wiec jesteś tak samo nieobiektywny! – krzyczał dalej Raikage.
- Naruto co zrobisz, jeśli okaże się, że Sasuke jednak jest
niebezpieczny? – zapytał Tsuchikage.
- Jeśli Sasuke zagrozi naszemu sojuszowi, sam osobiście go
ukarzę. – odpowiedział od razu.
- Czy w razie czego będziesz gotowy go zabić? – zapytał
Raikage. Naruto spuścił głowę. – No właśnie.
Mizukage spojrzała na blondyna i uśmiechnęła się lekko.
- Ufam Naruto. Zgadzam się na uwolnienie Uchihy.
- Czyś ty zwariowała? – Raikage uderzył ręką w stół i zniszczył
go.
- Gdy będzie trzeba, Naruto stanie na wysokości zadania i
zrobi to co trzeba. – powiedziała kobieta.
- Ja się nie zgadzam! Trzeba go trzymać w zamknięciu! A
najlepszym rozwiązaniem będzie śmierć! – powtórzył Raikage.
- Zabiję go. – powiedział nagłe Naruto podnosząc głowę i
patrząc odważnie w oczy Raikage. – Gdy będzie coś kombinował i uznam to za
niebezpieczne, zabiję go. – jego głos był tak stanowczy i lodowaty, że po
plecach zebranych przeszły ciarki.
- Wszyscy dobrze wiemy, że tego nie zrobisz. – warknął
Raikage jednak nie bardzo pewny swoich słów.
- Ja też się zgadzam. – powiedział Tsuchikage patrząc
uważnie na blondyna.
- Wy wszyscy powariowaliście! – wściekał się Raikage.
Spojrzał prosto w niebieskie tęczówki przywódcy Konohy. – Zupełnie jak ojciec.
– wyszeptał. – Róbcie co chcecie. Ale ostrzegam Hokage. Jeśli nie wywiążesz się
z danego słowa, sam to załatwię. Żegnam. – zrobił kilka pieczęci i zniknął w
białym dymie.
- Jak zwykle źle wychowany. – odezwał się Onoki. – No cóż
miło się gadało. – wstał ze swojego krzesła. – Powodzenia Hokage. – uśmiechnął
się i zniknął podobnie jak Raikage.
Mei podniosła się z krzesła i podeszła do Naruto.
- Mam nadzieję, że to co do niego czujesz, jest
wystarczająco silne by w razie czego go powstrzymać. – powiedziała czule.
Blondyn spojrzał na nią i się uśmiechnął. Uwielbiał tę kobietę. Była zawsze
taka ciepła i szczera, a przy tym niebywale silna. – Powodzenia Naruto. –
odwzajemniła uśmiech i zniknęła w białym dymie.
Przez dłuższą chwilę w pomieszczeniu panowała cisza. W końcu
przełamał ją Uzumaki.
- Dziękuję, że się za mną wstawiłeś. – zwrócił się do Gaary.
- Od tego się ma przyjaciół. A poza tym wierzę w ciebie.
Niewiele jest osób na tym świecie, którym bym mógł powierzyć własne życie. Na
pewno dasz sobie radę. Myślę jednak, że on na ciebie nie zasługuje.
- Może masz rację. – powiedział cicho uśmiechając się lekko.
- Kiedy go wypuścisz?
- Wkrótce. Niech jeszcze trochę posiedzi w niewiedzy. To mu
dobrze zrobi. Eh… Muszę jeszcze porozmawiać ze starszyzną wioski. No ale to
potem. – dodał wesoło i podniósł się z krzesła. – Jestem głodny. Masz ochotę na
ramen?
- Hehe… To chodźmy. – zachichotał Kazekage, co było bardzo
dziwnym zjawiskiem, ale Naruto był jedną z osób, przy których nie ukrywał
swoich emocji.
- Idziesz z nami Shikamaru?
- Pewnie. I tak nie mam nic do roboty.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Następnego dnia Gaara wyruszył w drogę powrotną do domu.
Naruto stał długo i patrzył na przyjaciela dopóki ten nie zniknął mu z oczu.
- Kiedy wypuścisz Uchihę? – zapytał Nara, gdy szli w
kierunku siedziby Hokage.
- Najpierw muszę się rozmówić ze starszyzną. Przyprowadź go
do mnie za 3 dni wieczorem.
Starszyzna nawet nie chciała słyszeć o wypuszczeniu Uchihy.
Jednak Naruto był bardzo uparty i dał im jasno do zrozumienia, że i tak zrobi
to co uzna za stosowne.
- A poza tym wy też jesteście winni cierpienia Sasuke. Wy
też macie swój wkład w poczucie jego zemsty. Nie zapominajcie o tym.
- Jak śmiesz tak do nas mówić? Broniliśmy wioski na długo
przed twoimi narodzinami! Zawsze robiliśmy wszystko by obronić Konohę!
- Ja też! Jeśli Sasuke będzie coś kombinował, wiem co mam
zrobić. Zawsze się liczę z waszym zdaniem. Jednak w tej kwestii już podjąłem
decyzję i teraz tylko was o niej informuję.
- Dobrze Naruto. Zaufamy tobie. Już nie raz nam pokazałeś,
że jesteś godny naszego zaufania. Jednak cały czas myślimy, że to jest błąd.
- No cóż nie przekonamy się, jeśli nie spróbujemy. –
powiedział w zamyśleniu Uzumaki. – Można powiedzieć, że Czwarta Wojna Shinobich
skończyła się dopiero teraz. Powrót Sasuke oznacza wielkie zmiany, ale każdego
z nas.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
~3 dni później~
Naruto siedział w swoim gabinecie. Przez cały dzień
przeglądał raporty z misji i wyznaczał nowe. Gdy był już późny wieczór,
rozległo się głośne pukanie do drzwi.
- Przyprowadziłem więźnia. – oznajmił Shikamaru.
- Dobrze. Zostaw nas samych. – powiedział Naruto.
Nara wyszedł zamykająca za sobą drzwi. W pomieszczeniu
panował półmrok. Jednym źródłem światła była lampka na biurku Kage. Sasuke stał
przy drzwiach i obserwował blondyna, który siedział za biurkiem i wypełniał
jakieś papiery. Ani razu na niego nie spojrzał. W końcu przestał pisać, wstał z
fotela, obszedł biurko i oparł się o nie. Jednak cały czas nie patrzył na
Sasuke.
- Nieźle zalazłeś wszystkim za skórę. – odezwał się w końcu.
– Kage najchętniej widzieliby cię martwego, zwłaszcza Raikage. – mówił
spokojnie, ale stanowczo. – Jednak postanowili dać ci ostatnią szansę. –
spojrzał w końcu na Uchihę. – Możesz wrócić do woski. Ale jeśli będziesz coś
kombinował, będę musiał cię zabić.
- Jesteś jedyną osobą, której bym na to pozwolił
Hokage-sama. – odezwał się Sasuke.
Naruto bardzo się zdziwił słysząc taki oficjalny ton głosu
bruneta. Chwycił w dłoń jakąś teczkę.
- Przydzieliłem ci mieszkanie. Twój dawny dom jest ruderą,
nie nadaje się do mieszkania. W tej teczce masz wszystkie dokumenty. Jak
będziesz stąd wychodził dostaniesz nowy ochraniacz na czoło. Na razie masz
zakaz noszenia przy sobie broni. Chciałbym abyś zostawił swoją katanę w naszym
składzie broni. Nie możesz także używać sharingana. Przez pewien czas masz
także zakaz opuszczania wioski. Masz stopień genina i tak na razie zostanie. W
tym roku egzamin na chunina jest w Iwagakurke, a tam nie jesteś mile widziany.
Masz jakieś pytania? – wszystko to mówił lodowanym tonem.
- Chyba nie.
- W takim razie idź już. Mam dużo pracy.
- Więc od dzisiaj
tak to będzie wyglądać? – pomyślał Sasuke podchodząc do biurka. – Nasze relacje będą tylko na poziomie
przywódca wioski – poddany? Cóż, zasłużyłem na takie traktowanie.
Wziął od blondyna teczkę. Jednak Naruto jej nie puścił.
Przez chwilę siłowali się ze sobą bez najmniejszej chęci na wygraną. Spojrzeli
sobie głęboko w oczy. Sasuke zobaczył wreszcie w niebieskich oczach, to do
czego tak bardzo tęsknił. Niezwykłe oddanie i bezgraniczną miłość. Przybliżył
się do blondyna i pocałował w usta. Teczka, którą trzymali upadła na podłogę.
Sasuke oparł się rękami o biurko po obu stronach ciała Naruto, a ten objął go
szczelnie swoimi ramionami. Tym razem Uzumaki nie był bierny. Oddawał pocałunek
z niezwykłą pasją.
- Brakowało mi ciebie. – wyszeptał Uchiha, gdy w końcu
oderwał się od ukochanych ust. – To były najgorsze 2 lata w moim życiu.
- Miałeś je na własne życzenie. Mi też nie było łatwo. Gdyby
nie przyjaciele, już dawno bym porzucił swoje postanowienie i zacząłbym cię
szukać. Ale chciałem, żebyś zrozumiał.
- Rozumiem i to bardzo dobrze. Byłem strasznym egoistą i
idiotą. Chociaż cię kocham, to myślałem tylko o sobie. Dopiero jak cię utraciłem,
zdałem sobie sprawę z tego, ile tak naprawdę dla mnie znaczysz. Zaczniemy
wszystko od nowa? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Eh… Wygląda na to, że będę musiał się z tobą męczyć. – powiedział
wesoło Naruto.
- A więc jestem męczący, tak? – bardziej przycisnął go do
biurka.
- I to bardzo. Są z tobą same kłopoty Uchiha. Starszyzna nie
jest do końca przekonana.
- Mogę się nimi zająć. – w jego oczach na kilka sekund
pojawił się sharingan. – Wystarczy twoje jedno słowo. – przejechał nosem po
szyi ukochanego.
- Nie możesz. – Naruto odchylił głowę do tyłu i zanurzył
palce w hebanowych włosach. – Musisz obciąć włosy i trochę przytyć. –
stwierdził.
Uchiha podniósł blondyna i posadził na biurku. Zaczął
rozpinać jego koszulę. Naruto nie pozostał mu dłużny. Po chwili ich górne
części garderoby poleciały gdzieś na podłogę. Ich ustał spotkały się ponownie w
namiętnym pocałunku. Sasuke przesuwał dłońmi po torsie ukochanego w kierunku
brzucha. Zatrzymał się przy pasie spodni.
- Czy Hokage-sama będzie miał coś przeciwko, gdy zdejmę mu
spodnie?
- Hokage-sama będzie miał coś przeciwko, gdy tego nie
zrobisz.
Spojrzeli na siebie i zaczęli się głośno śmiać. Sasuke
pocałował blondyna. Naruto rozpiął jego spodnie i zsunął z pośladków ugniatając
je mocno. Złapał jego penisa i zaczął wolno przesuwać po nim dłonią. Uchiha
zaczął szybciej oddychać. Odsunął się od niego na chwilę i zdjął z niego
spodnie. Uklęknął przed nim i musnął językiem czubek jego męskości, a następnie
wziął ją całą do buzi i zaczął energicznie poruszać głową.
- Ah… Sasuke… - jęknął blondyn zaplątując palce w czarnych
kosmykach.
Brunet sięgnął po swojego penisa i zaczął go stymulować.
Naruto pociągnął mocno za włosy bruneta i zmusił go by podniósł się z kolan.
- Sasuke nie wytrzymam dłużej. Weź mnie teraz. – wyszeptał
całując go namiętnie w usta.
- Nie. – oderwał się od niego. – Ty mnie weź. – zaczął go całować po szyi.
- Ja? – zdziwił się Uzumaki. – Przecież zawsze ty byłeś…
- Naruto… - oparł głowę na jego klatce piersiowej. – Tak
bardzo cię kocham. Chcę cię poczuć, tak jak jeszcze nigdy nie czułem. Chcę do
ciebie należeć tak jak ty należysz do mnie.
Niebieskooki przestał oddychać ze zdziwienia. Sasuke drżał
cały w jego ramionach.
- Tak bardzo się za mną stęskniłeś?
- Nie chce już być sam. Nie chcę żyć bez ciebie.
Naruto zszedł z biurka i obrócił się tak, że tym razem to
Uchiha opierał się o nie. Blondyn złożył na ustach chłopaka namiętny pocałunek.
Chwycił za jego penisa i zaczął wolno poruszać dłonią. Zaczął całować go po szyi. Uchiha odchylił
głowę do tyłu, z jego gardła zaczęły wydobywać się głośnie westchnienia.
Przesuwał dłońmi po klatce piersiowej blondyna zahaczając o sutki.
- Naprawdę tego chcesz? – wyszeptał Naruto.
- Tak.
- Odwróć się.
Uchiha posłusznie wykonał polecenie.
- Nigdy bym nie pomyślał, że możesz być taki grzeczny. –
powiedział Uzumaki całując go w kark. – Muszę przyznać, że tej strony twojej
osobowości jeszcze nie widziałem, ale jest równie pociągająca co reszta. A może
nawet bardziej.
- Mi też się podoba ta twoja władczość Hokage-sama.
- Jeny nie mów tak do mnie. – oparł głowę na ramieniu
chłopaka. – To tak dziwie brzmi w twoich ustach.
- Wiec spraw by wydobywało się z nich coś innego.
- Uchiha…
Sasuke odwrócił głowę w bok, zaplótł palce w blond pasmach i
złożył na jego ustach namiętny pocałunek. Naruto przejechał dłońmi po plecach
kochanka i zatrzymał się przy pośladkach. Zaczął palcem drażnić jego wejście.
Brunet wygiął ciało lekko łuk i wypiął bardziej pośladki w stronę Uzumakiego.
Jęknął z rozkoszy gdy palec kochanka zagłębił się w jego wnętrzu. Naruto
całował go po karku, a drugą ręką pieścił klatkę piersiową i brzuch. Po chwili
dołączył drugi palec. Poruszał nimi leniwie doprowadzając bruneta do białej
gorączki.
- Przestań się ze mną tak drażnić. – wyszeptał Sasuke.
Naruto nie przejmował się gadaniem kochanka. Dołożył kolejny
palec i zaczął nimi szybciej poruszać. Czuł jak ciało bruneta drży za każdym
razem gdy dosięgnął najbardziej wrażliwego punktu. W końcu wyjął z niego palce
i złapał za jego pośladki.
- Nie tak. – odezwał się Sasuke odwracając się do kochanka i
siadając na biurku. – Chcę cię widzieć.
- Będzie cię bardziej bolało.
- Ból jest nie ważny. – zatopił się zachłannie w ukochanych
ustach.
Blondyn rozszerzył bardziej nogi Uchihy i wszedł w niego
delikatnym ruchem. Sasuke zacisnął mocno powieki i wbił paznokcie w plecy
ukochanego.
- Wszystko dobrze? – wyszeptał Naruto.
- Nie bądź dla mnie taki czuły.
- Ktoś musi. – uśmiechnął się lekko i zaczął wolno poruszać
się.
Sasuke oplótł nogami biodra niebieskookiego i odchylił głowę
do tyłu. Z jego gardła zaczęły wydobywać się głośne jęki. Naruto chwycił jego
męskość i zaczął szybko poruszać dłonią. Uchiha przejechał dłońmi po pośladkach
blondyna i ugniatał je mocno. Odszukał ukochane usta i złożył na nich pełen
pożądania i podniecenia pocałunek. Po gabinecie rozchodziły się ich
przytłumione jęki. Naruto zaczął szybciej i brutalniej poruszać się w kochanku.
Czuł jak mięśnie Sasuke zaciskają się rozkosznie na jego penisie. Brunet szybko
dostosował się do rytmu kochana i wychodził mu biodrami na spotkanie. Zalała
ich niesamowita fala pożądania. W ich ruchach, gestach, dotyku i pocałunkach
kryła się jakaś rozpacz. Pragnienie, które tłumili od kilku lat, przebudziło
się w nich z niezwykłą siłą. Każdy pragnął poczuć drugiego tak, jak jeszcze
nigdy. Jakby to miało być ich ostatnie spotkanie.
- Naruto… ah… jest mi tak dobrze… ah… ale nie… wytrzymam…
dłużej. – jęknął Sasuke dochodząc w dłoń blondyna.
Po chwili Naruto też doszedł. Uchiha położył się na biurku,
a blondyn na nim. Chciał wyjść z kochanka, jednak ten mu na to nie pozwolił.
- Nie wyjmuj go. Tak przyjemnie pulsuje. – wyszeptał
odgarniając ze spoconego czoła ukochanego blond kosmyki.
- Jeny… - Naruto zawstydzony schował zarumienioną twarz w
zagłębienie szyi bruneta. – Nie mów takich rzeczy.
- Hehe… Naruto czego ty się wstydzisz? Hehe… Jesteś
przesłodki. – głaskał go delikatnie po plecach. – Kocham cię. – wyszeptał mu do
ucha.
Blondyn podniósł głowę i pocałował kochanka w usta.
- Też cię kocham. – wtulił się w jego pierś.
Tkwili w takiej pozycji dłuższą chwilę delektując się swoja
intymną bliskością. W końcu Naruto opuścił ciało kochanka. Obszedł biurko i
wyjął z niego jakiś mały ręcznik. Zaczął się wycierać, a następnie zrobił to
samo z Sasuke. Po czym zaczął się wolno ubierać. Brunet poszedł w jego ślady,
ale cały czas go obserwował. Gdy Uzumaki schylił się po koszulę, przytulił się
do jego pleców. Blondyn odwrócił się zaskoczony i spojrzał na niego. Spojrzenie
onyksowych oczu było inne niż zwykle. Zniknęła z nich obojętność. Cała postać
Uchihy była inna. Był przepełniony uczuciami i nie bał się ich okazywać. Nigdy
taki nie był, nawet jak się umawiali raz na rok. Naruto zamknął go w swoich
ramionach.
- Nie zasługuję na ciebie. – odezwał się nagle Sasuke. – Tak
bardzo cię zraniłem i znając mnie pewnie jeszcze nie raz to zrobię, a mimo
wszystko ty mi wybaczyłeś. Jesteś dla mnie za dobry.
- Też tak myślę.
- Byłem takim głupcem. Czuję taki dziwny ból, gdy pomyślę
ile przez mnie wycierpiałeś.
- Sasuke przestań już gadać głupoty. – odsunął go od siebie.
– Nie myślmy już o przeszłości. Zaczynamy nowe życie. – obszedł biurko i usiadł
w fotelu.
- Przeszłość jest ważna, byśmy nie popełniali tych samych
błędów.
- Myślę, że Idealny Pan Uchiha nigdy nie popełnia dwa razy
tego samego błędu. – uśmiechnął się lekko.
- Taaa. Następnym razem wracamy do starego schematu
uprawiania seksu. – uśmiechnął się przebiegle.
- Oj… Czyżby coś ci się nie podobało Uchiha?
- Nie mogę pozwolić byś mnie bardziej zdominował. Wystarczy,
że jako shinobi Konohy będę musiał wykonywać twoje rozkazy. Jakaś równowaga
musi być.
- Ah tak… W takim razie Uchiha, to mój pierwszy rozkaz. Idź
już do domu. Pewnie jesteś zmęczony. Tyle dni byłeś zamknięty w niewygodnej
celi no a potem seks.
- Próbujesz się mnie pozbyć? – Sasuke oparł się o biurko. –
Ty nie jesteś zmęczony?
- Mam jeszcze sporo pracy. – westchnął głośno. – Idź do domu
i odpocznij.
- Wolę zostać z tobą.
- Sasuke. – Naruto oparł głowę na splecionych dłoniach i
spojrzał na niego uważnie. – Mam jeszcze dużo pracy. Jak zostaniesz nie będę
mógł się skupić.
- Eh… No dobra. Skoro tak stawiasz sprawę. – przechylił się
przez biurko i musnął usta blondyna. – Nie siedź za długo w pracy Hokage-sama.
- Dobrze. – uśmiechnął się przebiegle. – Do zobaczenia
jutro.
- Taaa. – brunet otworzył drzwi.
- Sasuke zapomniałeś o czymś. – podszedł do niego i podał mu
teczkę. – Przyjdź do mnie z samego rana. – wyszeptał czule.
- Dobrze. – pocałował go szybko i wyszedł.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Uchiha szedł ciemnymi, delikatnie oświetlonymi latarniami
uliczkami Konohy. Powietrze było rześkie, wiał lekki wietrzyk. Brunet rozglądał
się wszędzie z zaciekawieniem. Swoje kroki skierował do rezydencji Uchiha. Po
drodze zauważył, że wioska bardzo się zmieniła.
- Nic dziwnego. W
końcu minęło tyle lat odkąd tu byłem. A podczas wojny została mocno zniszczona.
– pomyślał.
W końcu stanął przed swoim dawny domem. Mimo panującej
ciemności nie w sposób było zauważyć w jakim żałosnym stanie był budynek.
Postanowił przyjść tu za dnia i zobaczyć czy w ogóle nadaje się do remontu.
Podszedł do pobliskiej latarni i zajrzał do teczki by zobaczyć adres swojego
nowego mieszkania. Nazwa ulicy nic mu nie powiedziała, więc pewnie była nowa.
Całe szczęście była dołączona mała mapka jak do niej dojść. Mimo tego i tak się
pogubił. Po kilkunastu minutach udało mu się znaleźć ulicę. Rzeczywiście była
nowa. Znajdowała się na obrzeżach wioski i były na niej tylko 3 budynki. Numer
jego mieszkania okazał się być małym, otynkowanym na biało, parterowym domkiem
na samych końcu ulicy. Stał przed nim przez chwilę i zastanawiał się czy na
pewno dobrze trafił.
- A może Naruto
pomylił adresy? – pomyślał.
Wyjął z teczki klucz, który, jak się okazało, pasował
idealnie do zamka. Drzwi otworzyły się bez żadnego skrzypnięcia. Brunet podążył
korytarzem w głąb domu. Nagle ktoś przytulił się do jego pleców i objął go w
pasie.
- Witaj w domu Sasuke. – wyszeptał Naruto.
C.D.N.
Awww <3 "Witaj w domu Sasuke" <3 Jakie to słodkieee ^^
OdpowiedzUsuńMam ochote piszczeć :D
Jeju, jeju, jeju ^^
No dobra. Trzeba się ogarnąć...
Aww^^ nie dam rady :D
huehue śmieje się jak jakaś głupia <3
Po prostu genialne ^^
Pozdrawiam, Ami-chan <3
Jaaaaaaaaakie słodkieeeeeee <3
OdpowiedzUsuńHyhy, Naruto i Sasuke będą mieszkać razem ^^ Będą, nie?? :D
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńjak słodko tutaj, Sasuke wręcz skruszony, a Naruto dzielnie się chociaż trzymał aby od razu nie pokazać jak bardzo tęsknił, jak pragnie się wtulić w niego... no i Gaara jest naprawdę dobrym przyjacielem, a to w gabinecie...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia