Nieoczekiwana zmiana miejsc cz. 2.
- Witajcie! Jestem Hidetora Okabe. Cieszę się, że już
jesteście. Mieliście dobrą podróż? – zapytał mężczyzna prowadząc drużynę
Kakashiego do stołu.
Władca Hany był niewysokim, tęgim i siwiejącym mężczyzną.
Miał łagodne rysy twarzy, ale z natury był bardzo stanowczy i władczy.
- Tak. Nie licząc kilku wyjątków. – odpowiedział Kakashi
kierując spojrzenie na Naruto i Sasuke. – Jestem Kakashi Hatake, a to moja
drużyna Sakura Haruno, Sasuke Uchiha i Naruto Uzumaki.
Okabe spojrzał z przerażeniem na blondyna. Naruto opuścił
wzrok. Mimo tylu lat wytykania palcami i wyzywania od potworów, zawsze czuł się
nieswojo, gdy ktoś na niego tak patrzył.
- Ma pan w czymś problem? – warknął Uchiha.
Zaskoczony Uzumaki spojrzał na bruneta, który posyłał
mężczyźnie mordercze spojrzenie.
- Nie. – odpowiedział niepewnie Okabe.
- Więc niech się pan tak nie gapi. To nie grzeczne.
- Za to ty jesteś super grzeczny i wychowany. – odezwała się
Sakura.
Kakashi westchnął głośno, a Hidetora odkaszlnął.
- Jestem bardzo wdzięczny, że przybyliście.
- Tak. To widać. – powiedział z sarkazmem Sasuke.
- Nigdy jeszcze nie musieliśmy chronić naszej róży. –
kontynuował mężczyzna ignorując Uchihę. – To dla nas trudna sytuacja.
Dostaliśmy listy z pogróżkami. Ktoś planuje wykraść naszą różę. Dlatego
poprosiłem Konohę o pomoc. W naszej wiosce nie ma shinobich.
- Czy ta róża jest naprawdę aż taka wyjątkowa? – zapytała
Sakura. – Podobno ma jakieś niezwykłe zdolności.
- To tylko plotki. Jedyną wyjątkową jej cechę jest to, że
kwitnie raz na 4 lata.
- Skoro ta róża jest taka zwykła to dlaczego zawraca nam pan
d….
- Sasuke! – wydarła się różowowłosa i kopnęła go pod stołem
w nogę.
- Może dla was nie jest wyjątkowa, ale dla nas jest ona
ważnym symbolem szczęścia i miłości. Podczas nocy, której kwitnie, odbywają się
w naszej wiosce masowe zaręczyny i śluby. Wtedy też róża zostaje wystawiona na
widok publiczny. Ludzie wierzą, że gdy wyznają sobie przy niej miłość, to będą
szczęśliwi przez całe swoje wspólne życie.
- Phi… Głupie przesądy. Jeśli nie ma miłości, to nawet
głupia róża nie pomoże. – odezwał się Sasuke i w tym samym momencie zrobił unik
przed pięścią Sakury.
Jednak zrobił to tak gwałtownie, że przewrócił się na
Naruto. Obaj wylądowali na podłodze, a Uchiha przygniótł blondyna swoim
ciężarem.
- EJ NO!! Uważaj trochę! – wydarł się Naruto. – Sakurcia
dałabyś już sobie spokój. Przesadzasz, wiesz? A tobie nie jest za wygodnie
Draniu? – zwrócił się do bruneta, który siedział na jego biodrach i ani myślał,
żeby się podnieść.
- Byłoby mi wygodniej, gdybyś nie był taki kościsty. –
uśmiechnął się przebiegle.
- Coś ty powiedział? Ja kościsty? Tak się składa, że jestem
bardziej umięśniony niż ty.
- Ciekawe z której strony? – prychnął Sasuke.
- Z każdej! Zejdź ze mnie! – niebieskooki zaczął spychać z
siebie chłopaka.
- Młotku. – Sasuke przybliżył twarz do jego twarzy.
Naruto znieruchomiał i patrzył uważnie w czarne tęczówki.
- Nie wybaczę ci jeśli jeszcze raz użyjesz na mnie jakiejś
swojej techniki. – wyszeptał posyłając mu wściekłe spojrzenie.
- Dość tych wygłupów! – odezwał się Kakashi. – Proszę nam
wybaczyć Okabe-sama, ale jesteśmy zmęczeni po podróży.
- Ależ oczywiście. Przydzieliłem wam pokoje. Odpocznijcie
porządnie. – wstał i wyszedł z sali.
- Jak wy się zachowujecie? Nie jesteśmy w naszej wiosce,
tylko na misji. Zacznijcie się w końcu zachowywać jak przystało na shinobich. –
wkurzył się szarowłosy. – Sasuke złaź z Naruto.
- To on zaczął. – odezwał się blondyn. – Mam tego dosyć! –
zepchnął z siebie Uchihę. – Idę się przejść. – wyszedł z pokoju.
- Nie byłbyś sobą, gdybyś mu nie dokuczał. – odezwała się
Sakura do Sasuke, po czym wyszła z pokoju.
- Mówiłem ci żebyś nie prowokował Naruto. – powiedział
Kakashi. – Nie mogę cały czas stać przy was i powstrzymywać od bójek. Nie macie
już 12 lat. Jesteście dorośli. Jestem bardzo cierpliwym człowiekiem, ale przy
was to nawet anioł zostałby wyprowadzony z równowagi. Ta misja ma pokazać
Tsunade-sama, że nasza 4 potrafi jeszcze ze sobą współpracować. Wróciłeś do
wioski i tak naprawdę my jesteśmy jedynymi osobami, które mogą z tobą być w
jednej drużynie. Nie chciałbym być w twojej i Naruto skórze, jeśli ta misja
skończy się porażkę. Nie dość, że oberwie się wam ode mnie, to jeszcze od
Hokage. Mam nadzieję, że się rozumiemy?
- Tak. Ale…
- Nie ma żadnego ale. – szarowłosy wyszedł z pokoju.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Co mu do cholery jasnej odwala? Porąbany Uchiha. Niech go
szlag. – Naruto przemierzał ulice Hany i mówił do siebie, a przynajmniej tak by
wyglądało dla obcego człowieka.
- Kto się czubi, ten się lubi. – odezwał się Kurama.
- Och zamknij się.
Sasuke nikogo nie lubi.
- To dlaczego
wkurzył się, gdy ten cały Okabe tak się na ciebie spojrzał?
- Tylko ci się tak
wydawało?
- Och błagam
cię Naruto. Przecież sam w to nie wierzysz.
- Skoro mnie lubi,
to dlaczego cały czas mi dokucza?
- Może on w
ten sposób okazuje swoje uczucia.
- Że mnie nienawidzi
i, że mną gardzi. Koniec tematu.
- Naruto
przecież…
- Powiedziałem
koniec tematu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Po godzinie Naruto wrócił do siedziby Okabe i poszedł do
pokoju, w którym miał mieszkać razem z Sasuke. Wszedł do niego bez słowa i
położył się na wolnym łóżku pod oknem. Uchiha siedział na swoim i studiował
jakiś zwój. Kątem oka obserwował blondyna.
- Coś ci się nie podoba? – warknął Naruto.
- Nie. A co?
- To przestań się na mnie gapić.
- Nie gapię się. Mam ciekawsze rzeczy do roboty niż patrzeć
się na twoja durnowatą osobę.
- Słuchaj Sasuke. – niebieskooki wstał z łóżka i podszedł do
bruneta.- Od dawna nie należałeś do żadnej drużyny, więc pewnie zapomniałeś jak
to funkcjonuje. Dlatego też nie zależy ci na tej misji. No przyznaję, że jest
beznadziejna, ale nic na to nie poradzimy, że zostaliśmy na taką wysłani.
Zależy mi na powodzeniu tej misji. Od zakończenia wojny z Madarą nie byłem na
żadnej. Więc postaraj się wykrzesać s siebie, chodź troszkę, ociupinkę… -
złączył ze sobą kciuk i palec wskazujący. – Chęci. Wróciłeś do wioski i jeśli
zależy ci na pozostaniu w niej…
- Nie zależy. – przerwał mu.
- Więc po co wróciłeś? – zainteresował się Naruto.
- To już moje zmartwienie.
- Eh… Zawsze byłeś trudny we współzawodnictwie, ale teraz to
już naprawdę szczyt.
- Ja byłem trudny? – Uchiha zerwał się na równe nogi.
- No dobra. Obaj byliśmy. – przyznał Naruto. Jego niebieskie
oczy złagodniały, a na ustach pojawił się delikatny uśmiech. – Ja naprawdę
cieszę się, że wróciłeś, nawet jeśli nie ma w tym mojej zasługi.
- Idiota. – wyszeptał Sasuke i usiadł z powrotem na swoim
łóżku. – Jest w tym więcej twojej zasługi niż myślisz. – mruknął pod nosem
ledwo dosłyszalnie.
- Co tam mruczysz pod nosem?
- Nic.
Naruto westchnął, podszedł do swojego łóżka i usiadł na nim.
- Chciałbym wiedzie, co
siedzi w jego głowie. – pomyślał obserwując
przyjaciela.
- Przestań się na mnie tak gapić. – warknął brunet.
- Ty też się na mnie gapiłeś. – powiedział po nosem Naruto.
Uchiha odłożył zwój i położył się na łóżku tyłem do
Uzumakiego. Po chwili blondyn poszedł w jego ślady.
- Hehe. Kto
się czubi, ten się lubi. – powiedział wesoło Kurama.
- Oj! Przymknij się.
– warknął do niego Naruto i usnął.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- To jest właśnie nasz skarb. – odezwała się Airisu pokazując
szklaną gablotkę, w której umieszczona była róża w złotej doniczce.
- Phi… nic nadzwyczajnego. – stwierdził Sasuke. – Ma jeszcze
zielone pąki. Czy na pewno dzisiaj rozkwitnie?
- Tak. Gdy rozkwitnie jaj płatki mają delikatny różowy kolor
i mienią się jakby ktoś posypał je malutkimi kryształkami. Wydziela bardzo
przyjemny zapach. Każdy odczuwa go inaczej, ponieważ jej zapach miesza się z
zapachem ukochanej osoby, nawet jeśli jeszcze jej nie spotkało.
- Sugoi! To znaczy, że można później po zapachu odnaleźć tę
ukochaną osobę? – zainteresował się Naruto.
- Tak można.
- Super.
- Młotku chyba w to nie wierzysz?
- Mogę wierzyć w co chcę i ty mi tego nie zabronisz Draniu.
– wytknął mu język.
- I znów się zaczyna. – westchnął Kakashi. – No dobra. To
bierzemy się do roboty. Robimy tak jak uzgodniliśmy. Naruto i Sasuke pilnują
róży, a ja i Sakura patrolujemy wioskę. Tylko bez wygłupów chłopcy.
- Tak jest Kakashi-sensei. – Naruto zawiązał porządniej
ochraniacz na czole. – Naruto Uzumaki tu jest, wiec nic złego się nie stanie.
- Naruto. – odezwała się Airisu. – Może po festynie
pokazałbyś mi kilka technik? – zapytała rumieniąc się lekko.
- Jas…
- Po festynie od razu wyruszamy z powrotem do wioski, nie
będzie na to czasu. – Sasuke nie dał odpowiedzieć blondynowi.
- Ocho.
Czyżby Sasuke był zazdrosny. – zauważył demon i zaczął cicho
chichotać.
- Nie martw się. Na pewno znajdę dla ciebie trochę czasu. –
Naruto spojrzał wyzywająco na bruneta.
- Sam go
prowokujesz Naruto. – zauważył Kurama.
- Cicho. Ostatnio
zaczynasz, mnie wkurzać.
Kakashi przewrócił oczami i spojrzał na Sakurę, która tylko
wzruszyła ramionami i westchnęła głośno.
- To do roboty. – odezwał się Kakashi.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto siedział na krześle pod gablotą z różą i bawił się
kunaiem.
- Jeny! Jakie nudy. – marudził. – Sterczymy już tu chyba z
pół dnia.
- Więcej. Niedługo zajdzie słońce i wtedy rozpocznie się
festyn. – odezwał się Sasuke. – Wtedy musimy być bardzo czujni.
- Nie wiem jak ty Sasuke, ale ja myślę, że pan Okabe nie
mówi nam całej prawdy o tej róży. – wstał z krzesła i zaczął się uważnie
przyglądać kwiatu.
- Mi też się tak wydaje. – Uchiha stanął obok niego i
również rozpoczął obserwację. – Zakręć się koło tej księżniczki, to może powie
ci coś więcej. – powiedział z sarkazmem.
- Hę?! – blondyn spojrzał na niego zaskoczony. – Dlaczego
akurat ja?
- Bo ona na ciebie leci.
- Co?! Chyba coś ci się przewiedziało?!
- Ty naprawdę jesteś idiotą.
- Nie jestem. – powiedział z wyrzutem, a potem spojrzał
znowu na różę. – Nee.. Sasuke nie chciałbyś poznać zapachu swojej ukochanej
osoby?
- Nie.
- Czemu? – spojrzał na niego. – Mógłbyś w ten sposób
szybciej odnaleźć swoją przyszłą żonę i szybciej odbudować klan.
- Naruto ty naprawdę wierzysz w te brednie? To tylko bajki
opowiadane dzieciom, nic więcej.
- Ale wiesz, że w każdej bajce jest ziarenko prawdy. Wiesz
co wpadłem na pewien pomysł.
- A to ci dopiero niespodzianka. – prychnął pod nosem
Uchiha.
- A tak wyobraź sobie, że ja również myślę.
- No to na jaki błyskotliwy pomysł wpadłeś?
- Użyjemy techniki podmiany i jeden z nas zamieni się
miejscami z różą, a drugi ją gdzieś schowa by była bezpieczna. Będziemy mieli
pewność, że nic się jej nie stanie.
- Hmmm… To byłby nawet dobry pomysł, gdyby nie to, że ma
kilka niedociągnięć. Po pierwsze – róża musi zakwitnąć o określonej porze i
ludzie muszą być tego świadkami. Po drugie – ludzie wierzą, że ta róża zsyła na
nich miłość i szczęście, gdyby się dowiedzieli o podmianie, mogliby stracić tę
wiarę.
- Obchodzi cię coś takiego? – zdziwił się Naruto.
- Nie bardzo. Ale wiem co to znaczy stracić wiarę.
- No proszę, proszę. Tego się po tobie nie spodziewałem.
- Skończ już Młotku. Ludzie mnie nie obchodzą.
- Hai, hai. – zaśmiał się Naruto.
- Co to za
odmiana zobaczyć ludzką twarz młodego Uchihy. – skomentował
demon siejąc się razem ze swoim jinchuriki.
- Ohayo! – do pomieszczenia weszła Airisu. – Przyniosłam wam
coś do jedzenia. Słyszałam, że lubisz ramen, Naruto.
- Uwielbiam. Dzięki. – blondyn uśmiechnął się szeroko i
zabrał z rąk księżniczki miskę z ulubionym daniem.
- Dla ciebie zrobiłam kanapki. Nie wiem co lubisz jeść. –
zwróciła się do Uchihy.
- On nie ma ulubionego dania. Nigdy niczego nie faworyzuje.
– odezwał się Naruto. – Słuchaj Airisu. Może powiesz nam coś więcej o tej róży?
Dlaczego jest ona dla was taka ważna?
- Tata chyba już wam wszystko wyjaśnił?
- Tak. Ale myślę, że nie powiedział nam całej prawdy. Nie
jesteśmy głupi. Wiemy, że coś przed nami ukrywacie. – odezwał się Sasuke.
Dziewczyna zagryzła nerwowo wargę.
- Jeśli mamy dobrze chronić tę różę, powinniśmy wiedzieć o
niej coś więcej. – stwierdził Naruto.
- Eh… Powiedz przynajmniej, czy ta różna nie jest
niebezpieczna. – westchnął Uchiha.
- Nic z tych rzeczy. – odpowiedziała natychmiast
księżniczka. – Nie ma żadnych niebezpiecznych zdolności, ani nie można z niej
zrobić żadnej trucizny.
- To dobrze. Byłoby fatalnie, gdyby ktoś ją ukradł i okazało
by się, że jest niebezpieczną bronią. – powiedział Naruto.
- A wiecie, kto chciałby ukraść tę różę? – zapytał Sasuke.
- Niestety nie mamy żadnych podejrzeń. – powiedziała smutno.
– Muszę już iść. Smacznego. – pożegnała się szybko i wyszła.
Blondyn przez dłuższą chwilę patrzył na drzwi, za którymi
zniknęła dziewczyna.
- Oni na pewno coś przed nami ukrywają. Ta róża zaczyna mnie
przerażać. – spojrzał na kwiat.
- Będzie lepiej jeśli nie będziemy jej ruszać. – stwierdził
Sasuke.
- Ale z drugiej strony zżera mnie ciekawość. – podniecił się
blondyn.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Uspokój się.
- Sasuke o czym marzysz? – zapytał nagle Naruto.
- Hę? – Sasuke spojrzał na niego zbity z tropu.
- Wtedy na skarpie, gdy widzieliśmy spadającą gwiazdę,
powiedziałeś, że masz jedno marzenie, ale jest ono nieosiągalne. Co miałeś na
myśli?
- Nie ważne. Nie wracajmy do tego.
- Dla mnie jest ważne.
- Dlaczego? – brunet spojrzał na Uzumakiego.
- Bo jesteś nieszczęśliwy, a ja nie chcę żebyś był
nieszczęśliwy.
- Skąd ci przyszło do głowy, że jestem nieszczęśliwy?
- Bo nikt nie może być szczęśliwy jeśli nie może osiągnąć
swoich marzeń.
- To już jest moje zmartwienie.
- Ej… No… Powiedz mi. – nalegał blondyn. – Wiem, że nie
chodzi ci o odbudowanie klanu.
- Młotku, nie przeginaj. Zaczynasz mnie wkurzać.
- Ale…
- Zamknij się wreszcie! Nie chce o tym rozmawiać, z
zwłaszcza z tobą! Jeśli jeszcze raz o tym wspomnisz to oberwiesz! – wkurzył się
Uchiha, co bardzo zaskoczyło blondyna.
- Naruto chyba poruszyłeś bardzo drażliwy dla niego
temat. – zauważył demon.
- To musi być naprawdę bolesne, skoro reagujesz w ten
sposób.
- Naruto…!
- No dobra! Nic już nie mówię. – machnął ręką. – Ale czy to
coś złego, że ktoś się o ciebie martwi? – dodał pod nosem, ale tak żeby Uchiha
usłyszał.
- Ty przejmujesz się nim zdecydowanie za bardzo.
– wtrącił się Kurama.
Przez ułamek sekundy, Narto zdawało się, że zobaczył w
czarnych oczach smutek.
- Jak wam idzie? – do pomieszczenia weszła Sakura.
- NUUUDAAA!! – Naruto skrzyżował ręce na karku. –
Beznadziejna misja.
- W mieście jest spore zamieszanie, wszyscy szykują się na
festyn.
- Dowiedzieliście się może czegoś więcej na temat tej róży?
- Niestety nie.
- Może mace ochotę wyprostować kości? – zapytał Kakashi
wchodząc do pomieszczenia. – Zamienimy się z wami. Idziecie się przejść po
wiosce.
- Nee… Kakashi-sensei mają tutaj ramen? – zapytał Naruto i
aż mu się oczy zaświeciły.
- Hę?! Przecież przed chwilą jadłeś. – odezwał się Sasuke.
- Wiesz dobrze, że jedna miseczka do dla mnie za mało. –
blondyn naburmuszył się.
- Ta miseczka nie była wcale taka mała. – zauważył Uchiha.
- Zdaje się, że w centrum widziałem jedną budkę. – zamyślił
się Hatake.
- Super! – ucieszył się blondyn, po czym złapał Uchihę za
rękę i zaczął ciągnąc go w stroną drzwi.
- Ale płacisz za siebie. – odezwał się brunet, dając
prowadzić się przyjacielowi.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Gdzie ty to wszystko mieścisz? – dziwił się Uchiha
obserwując jak blondyn zjada 6 miskę ramenu.
- AAAA!!! – wytarł rękawem usta. – Nie tak dobre jak u
Ichiraku, ale od biedy może być.
- Od biedy? – Sasuke uniósł jedną brew.
- Podać coś jeszcze? – zapytała kelnerka.
- Rachunek. – odpowiedział szybko brunet. – Dla każdego
oddzielnie.
- Eeee… Sasuke… - zaczął nieśmiało Naruto.
- Tylko mi nie mów, że nie masz forsy.
- Eee… No dobra nic nie mówię.
- Ale z ciebie matoł. Zamawiać sobie tyle żarcia, gdy nie ma
się pieniędzy. – przewrócił oczami. –
Daj mi to Młocie. – wyrwał mu jego rachunek po czym poszedł zapłacić.
- Uchiha mięknie. – zachichotał Kurama.
- Jesteś cudownym przyjacielem, dzięki. – Naruto zarzucił
rękę na ramię bruneta, gdy szli w stronę siedziby Okabe.
- Złaś ze mnie idioto. – warknął Sasuke.
- Jego wahania nastroju, doprowadzają mnie do szału.
Gorzej niż baba. Jak ty to możesz wytrzymywać Naruto? – skomentował
demon.
- Nie lubisz się przytulać? – zapytał blondyn ignorując
lisa.
- Nie.
- Czemu? Przecież to takie fajne uczucie, gdy czujesz
bliskość drugiej osoby.
- Zamknij się. – warknął.
- Czujesz jej ciepło, zapach. – rozmarzył się Uzumaki. – Nie
tęsknisz za tym? – Sasuke milczał. – Bo ja tak. Brakuje mi takiej osoby.
Straciłem jakąkolwiek nadzieję na to, że będę kiedyś z Sakurą. Hehe… Tak
naprawdę to już jej nie kocham i zdaje mi się, że nigdy tak naprawdę jej nie
kochałem. Zawsze traktowałem ją jak przyjaciółkę. Eh… Wiem też, że nigdy nie
znajdę tej drugiej osoby. Mieszkańcy wioski niby mnie zaakceptowali, ale cały
czas boją się tego, że nam w sobie Kuramę. – złapał się za brzuch. – Dlatego
zawsze będę sam.
- Dlaczego mi to mówisz? – Sasuke stanął i spojrzał na
blondyna.
- Nie wiem. – wzruszył ramionami. – Nie mam z kim o tym
pogadać, a ty jesteś moim najlepszym przyjacielem. Wiem, że mnie rozumiesz, bo
jesteś w podobnej sytuacji. Jest tylko miedzy nami ta różnica, że ty jesteś
samotny z wyboru, a ja z odrzucenia.
- Tak rozumiem. – zamyślony Uchiha spuścił wzrok.
- Hehe… Kto by się chciał związać z jinchurikim?
- Baka. – wyszeptał Sasuke.
- Dobrze, że mam ciebie. – Naruto wyszczerzył zęby. – Przy
tobie jakoś tak nie czuję tej przytłaczającej samotności.
- Naruto… - brunet spojrzał prosto w niebieskie tęczówki,
ale nie zdążył powiedzieć nic więcej, ponieważ rozległ się głośny huk.
C.D.N.
Kocham twoje powiadania!!! Jestem uzależniona, dosłownie
OdpowiedzUsuńMatko Boska to jest świetne <3
OdpowiedzUsuńBohaterowie mają fajne charakterki (oprócz sakurwy..nieważne jaki jej dasz charakter. Dla mnie zawsze będzie różowym kaloszo podobnym czymś)
Pozdrawiam, Ami-chan.
GENIALNE!!!!!!! <3
OdpowiedzUsuńKurcze, ten Naruto jest świetny xD Nic nie rozumie. Przecież widać, że Sasu go kocha xD (czy tylko ja to widzę?? xD)
No to lecę czytać dalej!
59 year old Nuclear Power Engineer Ira Worthy, hailing from Quesnel enjoys watching movies like "Charlie, the Lonesome Cougar" and Inline skating. Took a trip to Historic Centre of Sighisoara and drives a Ferrari 250 GT SWB Speciale Aerodinamica. Szczegoly
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, co za końskie zaloty Uchihy, ale no właśnie niech mówi co chce ale mięknie przy Naruto ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia