Nieoczekiwana zmiana miejsc cz. 3.
- Co to było? – zapytał Naruto patrząc na siedzibę Okabe,
nad którą unosił się dym.
- Szybko. – Uchiha zaczął biec. – Co się stało? – zapytał
wpadając na teren rezydencji rodziny królewskiej.
- Nic wam nie jest? – zapytał Naruto pomagając Sakurze
wstać.
- Nic mi nie jest. – uspokoiła go dziewczyna.
- Mi tez nie. Nie wiem co się stało.
- Róża zniknęła. – powiedział blondyn patrząc na pustą
gablotę.
- Szlag. – Kakashi zacisnął dłonie w pięści.
- Co to za nieszczęście. – lamentował pan Okabe patrząc na
pustą gablotę.
- Spokojnie. – odezwał się Kakashi i zrobił kilka pieczęci.
W białym dymie pojawiło się kilka psów. – Znajdźcie ich, nie mogli uciec zbyt
daleko. – polecił psom. - Naruto. Sasuke. – chłopacy kiwnęli głowami. – Tylko
uważajcie na siebie, to nie byli zwykli złodzieje.
- Spokojna głowa. – Sasuke aktywował sharingan.
- My też nie jesteśmy zwykłymi shinobimi. – Naruto przeszedł
w tryb Mędrca.
Sasuke spojrzał na niego. Kilka razy już widział go w takim
stanie, ale zawsze robiło to na nim wielkie wrażenie, tak samo jak tryb demona.
- Wyczuwam ich chakrę. – odezwał się blondyn. – Poruszają
się na północny-wschód.
- Widzę ich. – potwierdził Sasuke.
- Ruszajcie za nimi. Ja i Sakura niedługo do was dołączymy.
- chłopcy kiwnęli głowami i zaczęli się oddalać. – Panie Okabe. – spojrzał na
mężczyznę. – Chyba czas najwyższy żeby powiedział nam pan prawdę o tej róży. To
nie byli zwykli złodzieje.
Władca wioski przełknął nerwowo ślinę.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Widzisz ich? – zapytał Naruto, gdy skakali z drzewa na
drzewo.
- Widzę ślady jakie pozostawili i pułapki.
- Gdzie one są?
- Na drodze przed nami. Jest ich bardzo dużo. Musieli to
planować już od dawna.
- Hehe… I najwyraźniej nas nie doceniają. – Naruto
uśmiechnął się przebiegle.
Zrobił kilka znaków i wokół niego pojawiło się pełno klonów,
które od razu pobiegły w las.
- Widzę ich. Zatrzymali się na jakieś polanie. – brunet
stanął na jakieś gałęzi. – Jest ich czterech.
- Nie. Sześciu. – Naruto stanął obok niego w trybie Mędrca.
– Wyczuwam 6 źródeł chakry.
- Ktoś do nich dołączył. – stwierdził Uchiha.
- Zrobimy to tak jak dawniej? – blondyn spojrzał na niego z
przebiegłym uśmieszkiem.
- Hehe… Czemu by nie. – odwzajemnił uśmiech, czym bardzo
zaskoczył Uzumakiego. – Ruszaj.
Więcej nie trzeba mu było powtarzać.
- STAĆ WY SZUMOWINY JEDNE, PRZEKLĘCI ZŁODZIEJE! – wydzierał
się na całe gardło blondyn. – WIELKI NARUTO UZUMAKI, PRZYSZŁY HOKAGE ZBIJE WAS
NA KWAŚNE JABŁKO!
Wyskoczył na polanę i już miał wylądować na ziemi, gdy
potknął się o coś i zarył głową w ziemię nieopodal napastników.
- Co to ma być do kurwy nędzy?! – zaśmiał się jeden ze
złodziei. – Koś taki jak ten ciamajda, pilnował róży?
Naruto wstał chwiejąc się.
- JAK MNIE NAZWAŁEŚ?! JESTEM PRZYSZŁYM HOKAGE!
- Chyba w innym życiu! – odezwał się inny mężczyzna. – Bo to
zaraz zakończysz.
- Oddajcie różę, to nie dostaniecie łomotu! – zrobił kilka
pieczęci, uderzył dłonią w ziemię i od razy pojawił się na niej mała kijanka.
- Haha… I ty jesteś shinobi? Nie potrafisz nawet zrobić
techniki przywołania. – złodzieje zaczęli się śmiać.
- Hehe… To się dopiero okaże. – Naruto uśmiechnął się
przebiegle.
Zrobił kilka pieczęci i pod jego stopami wyrosła wielka
żaba. Zaskoczeni przeciwnicy chwycili za broń, ale…
- Odradzałbym. – powiedział spokojnie Sasuke przyciskając do
gardła ich przywódcy swoją katanę.
- Nas jest więcej. – mężczyzna uśmiechnął się zwycięsko.
- Nie sądzę. – prychnął Uchiha.
Wielka żaba zniknęła w białym dymie, a na jej miejscu
pojawiło się z 20 Naruto.
Złodzieje wpadli w panikę i poddali się.
- No poszło nam całkiem nieźle. – odezwał się Naruto
odwołując klony, gdy złodzieje byli już związani. – Myślałem tylko, że
wytrzymają trochę dłużej. Liczyłem na małą walkę. – powiedział zawiedziony.
- Niezły upadek. – na twarzy bruneta pojawił się cień
uśmiechu.
- Prawda? – wyszczerzył swoją klawiaturkę. – To zawsze
wychodzi.
- Baka. On to powiedział z sarkazmem. –
wtrącił się demon.
- Sprawdź co z różą. – powiedział blondyn.
Sasuke wziął worek i wyjął z niego różę.
- Jest cała odetchnął z ulgą. – odetchnął z ulgą. – To chyba
naprawdę jest zwykły kwiat. Nie czuję nic dziwnego. – przyjrzał się kwiatu.
- To nie jest zwykły kwiat. – odezwał się przywódca
złodziei. – Z jego płatków można zrobić najsilniejszy eliksir miłości na
świecie.
- To po to ją ukradliście? Hmm... No cóż nie udało się wam.
Będziecie musieli poczekać następne 4 lata, pod warunkiem, że wyjdziecie z
więzienia. - odezwał się Sasuke. - Robi się ciemno. Powinniśmy wracać do
wioski, zaraz zacznie się festyn.
- Hej Sasuke mogę ją zobaczyć? - zapytał Uzumaki.
- Trzymaj. Ja ich zwiążę.
Gdy tylko palce blondyna dotknęły róży, kwiat szybko
otworzył swoje płatki. Sasuke nie zdążył jej puścić. Polanę zalało intensywnie
białe światło. Naruto i Sasuke upadli na ziemię tracąc przytomność.
C.D.N.
Omg! W takim momencie! :/
OdpowiedzUsuńCiekawe co się tam stało ;-;
Idę czytać dalej! :D
Pozdrawiam, Ami-chan :)
Uhuhu *O* Coś się dzieję!!!! <3
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, wow, Sasuś taki och, i co teraz będzie obydwaj trzymali kwiat...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia