Moja
iskierka, mój promyczek, moje słońce.
Każdego ranka budziłem się z poczuciem wielkiej pustki w
sercu. Od 3 lat każdy mój dzień wyglądał tak samo. Budziłem się w ciemnym
pokoju, w którym nie było okien. Jedynie świece dawały słabe światło, chociaż i
one rzadko paliły się. Wolałem siedzieć w ciemnościach, które tak bardzo
odzwierciedlały to co się działo w moim sercu. Wieczna ciemność, w której nie
ma miejsca na światło. Ale czy na pewno?
Tak więc budziłem się każdego ranka w ciemnym pokoju. Myłem
się, ubierałem, jadłem śniadanie i szedłem na trening z wężowatym. Trenowałem
nieprzerwanie do późnych godzin popołudniowych. Potem jadłem coś na obiad i z
powrotem na trening. A potem kolacja i znowu trening do późnej nocy. Wreszcie
szedłem spać. Kilka godzin na twardym łóżku w pokoju, w którym śmierdziało
stęchlizną. I z samego rana, tuż po wschodzie słońca, a piać od nowa. Tak
właśnie wyglądał mój każdy dzień. W końcu moje ciało, jak i ja sam,
przyzwyczaiło się do tych warunków. Wpadłem w rutynę, moje ciało działało
automatycznie, jak nakręcana lalka. Orochimaru wzbudzał we mnie nienawiść,
jednak nienawiść do Itachiego była jeszcze większa. Byłem gotów poświęcić
wszystko: serce, duszę, ciało, żeby osiągnąć mój cel. Czułem, że coraz bardziej
zatracam się w tej ciemności. Stałem się obojętny na wszystko i na wszystkich.
Z każdym dniem pustka w moim sercu powiększała się.
Aż pewnego dnia w moim sercu zatliła się iskierka.
Wystarczyło jedno spojrzenie w te cudownie niebieskie jak niebo oczy. Tak
naprawę to uczcie nigdy nie zniknęło z mojego serca. Po prostu byłem tak
pochłonięty swoją zemstą, że przestrzałem to dostrzegać. Jak tylko zobaczyłem
te błękitne oczy, jak tylko usłyszałem jego donośny głos wykrzykujący moje
imię, w ciemności w której tkwiłem pojawiło się światło. I nim się spostrzegłem
zalało całe moje serce. Ale było już za późno, żeby się wycofać. Zbyt dużo
poświęciłem, żeby się teraz zatrzymać. Odszedłem ponownie, zniknąłem w
płomieniach patrząc jak w tych oczach, które tak bardzo kocham, pojawiają się
łzy. W sercu poczułem rozrywający ból. Znowu to zrobiłem. Zostawiłem go,
jedynego człowieka, który jest w stanie oświetlić tę ciemność, wypełnić pustkę
w moim sercu. Znowu go zraniłem. Nawet chciałem go zabić. Myślałem, że dzięki
temu mnie znienawidzi. Jak wyśmieję jego marzenia i będę próbował wbić w niego
moją katanę. Ale on tylko stał i powiedział, że:
- Hokage nie może zostać człowiek, który nie jest w stanie
uratować swojego przyjaciela. Prawda Sasuke?
Jego głos wypowiadający moje imię. Głos pełen smutku i
cierpienia. Pamiętam, że spojrzałem wtedy na tego drugiego. Sai, tak miał na
imię. Moje spojrzenie musiało mówić „Ratuj go przede mną”, ponieważ szybko
zareagował i powstrzymał mój atak. I po tym wszystkim, po naszym pierwszym od 3
lat spotkaniu odszedłem.
Widok jego łez rozrywał moje serce na kawałki. Musiałem
wzbudzić w sobie nienawiść, inaczej nie byłbym w stanie zabić brata. Próbowałem
otulić się znowu ciemnością, jednak tym razem światełko z niej nie znikło. I
myślę, że to właśnie dzięki tej iskierce dałem radę pokonać Orochimaru i
Itachiego.
A teraz otacza mnie nieprzenikniona ciemność. Nic nie widzę,
nic nie słyszę. I nagle coś się przebija przez tą ciszę. Czyjś głos mnie woła.
Nie. Ten głos wypowiada łagodnie moje imię. Czuję w nim panikę, czułość,
nadzieję i strach. Znam ten głos, bardzo dobrze go znam. Nie mogę już
wytrzymać. Chcę zobaczyć właściciela tego cudownego, dla mych uszu, głosu.
Otwieram oczy i od razy tonę w silnych i ciepły ramionach, aż brakuje mi tchu.
- Draniu tak się o ciebie martwiłem. – wyszeptał mi do ucha.
Odsunął się ode mnie. Moje spojrzenie utonęło w spojrzeniu
niebieskich tęczówek mokrych od łez. Na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech,
do którego tak tęskniłem. Mimo wolnie moje kąciki ust powędrowały do góry.
Poczułem w sercu dawno zapomniany żar. Nagle coś brutalnie odsuwa go ode mnie.
- Sasuke-kun! – usłyszałem drugi znajomy głos, a przede mną
pojawiła się twarz różowłosej dziewczyny. – Jak się czujesz?
Źle, oczywiście, że źle, koszmarnie. Gdzie on jest? Chcę
widzieć tylko jego twarz. Spieprzaj mi stąd, z tą twoją twarzą. Spojrzałem w
bok. Zobaczyłem, jak stoi zasmucony. Moje ciało zadziałało automatycznie.
Wyciągnąłem rękę w jego kierunku.
- Naruto. – usłyszałem swój własny głos.
Do tej pory nie miałem siły mówić. Tylko moje myśli
krzyczały.
- Jestem tutaj. Jestem przy tobie. – złapał mnie za rękę.
Uspokojony jego dotykiem, zamykam umęczone powieki. Moje
ciało jest lekkie przepełnione ciepłem. To ciepło płynie od jego dłoni
ściskającej moją. Po raz pierwszy, od 3 lat, zasypiam spokojnie, kołysany przez
jego dotyk. I po raz pierwszy zasypiam z poczuciem, że nie jestem sam.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Obudziłem się rano i spojrzałem na sufit. Zamiast kamiennego
i ciemnego, zobaczyłem otynkowany pomalowany białą farbą sufit. Poczułem powiew
świeżego powietrza. Okno było uchylone. Czułem zapach drzew, trawy.
Orzeźwiający wiatr muskał moją twarz. Przymknąłem oczy. I nagle poczułem koło
siebie delikatny ruch. Spojrzałem w tym kierunku. Naruto leżał skulony na moim
łóżku i ściskał moją dłoń. Spał sobie spokojni, jak dziecko, którym już
przecież nie był. Co do tego nie miałem wątpliwości. Jego niegdyś delikatne
ciało, bardzo wymężniało. Widać było, że ciężko trenował. Rysy jego twarzy były
bardziej wyraziste. Położyłem się na boku i objąłem go w pasie, żeby nie spadł.
W tym samym momencie otworzył oczy. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Jego
dłoń przesuwała się po opatrunku, który miałem na głowie. Zsunęła się na mój
policzek. Masował mnie przez chwilę kciukiem zahaczając o usta. Robił to bezwstydnie.
A może on jeszcze śpi i nie zdaje sobie sprawę z tego co robi? Jego oczy
błyszczały ze szczęściem, a usta układały w czuły i ciepły uśmiech. Jego czuły
dotyk sprawił, że w moim sercu zagościł spokój jakiego nie czułem już od
dłuższego czasu. Przymknąłem oczy i całkowicie oddałem się temu wspaniałemu
doznaniu. Nagle poczułem jak jego wargi muskają moje usta. Czułem narastający
żar i zapragnąłem czegoś więcej.
Oderwał się ode mnie gwałtownie i wstał z łóżka. Poczułem
się strasznie samotny nie czując jego dotyku i ciepła. Zdezorientowany
otworzyłem oczy i w tym momencie do sali weszła Haruno. Miała bardzo groźną
minę, co przeraziło Naruto. Nie patrząc na niego podeszła do mojego łóżka.
Swoim cielskiem zasłoniła mi widok na mojego blondyna. Kiedy zacząłem go tak
nazywać? Mój blondynek, moja iskierka, mój promyczek, moje słońce. To on
oświetla moją ciemność, wypełnia moją pustkę.
- Sasuke-kun jak się czujesz? – usłyszałem przesłodzony głos
dziewczyny.
Skrzywiłem się, co sprawiło, że Sakura zaczęła dotykać moich
opatrunków. Przestań mnie dotykać! Nie twojego dotyku potrzebuję! Próbowałem
wychylić się i go zobaczyć. Sakura przytrzymywała mnie mocno. Ależ ona ma siłę.
Zostaw mnie wariatko!
- Sasuke-kun nie możesz się ruszać. Twoje rany otworzą się.
To odsuń się ode mnie! Nie zasłaniaj mi mojego słońca!
- Naruto wynoś się stąd! On teraz musi odpoczywać.
Podszedł do mojego łóżka. Nie zważając na wściekłe
spojrzenia dziewczyny, które zdawały się rzucać pioruny, złapał mnie za rękę.
- Pojdę do domu. Wezmę prysznic, przebiorę się i zaraz do
ciebie wrócę. Obiecuje.
Pocałował mnie, ale nie jak mi się zdawało w czoło czy
policzek. Po prostu pocałował mnie w usta. Przerażony spojrzałem na dziewczynę.
Jej spojrzenie było jeszcze bardziej wściekłe. Zebrałem resztki siły, która mi
pozostała. Nieźle mnie Itachi załatwił mnie, nie ma co. Objąłem go i
przyciągnąłem do siebie. Niech ta przeklęta zielonooka wie, że należę tylko do
niego. Naruto oderwał się ode mnie, uśmiechnął się szeroko i wyszedł z sali.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
W szpitalu spędziłem jeszcze tydzień. Naruto przychodził do
mnie codziennie. Spędzaliśmy razem całe dnie, ale na noc wracał do domu. Mówił,
że nie chce się jeszcze bardziej narazić Sakurze, która i tak cały czas
chodziła jak wielka chmura gradowa. Pewnego dnia przyszedł cały posiniaczony,
był to efekt ich porannego treningu. Dziewczyna zrobiła sobie z niego worek
treningowy. Jak tylko go takiego zobaczyłem, krew w moich żyłach wzburzyła się.
Ale zaraz po nim weszła Sakura i wcale nie była w lepszym stanie. Poczułem
dziwną satysfakcje. Moje słońce nie dało się tek okropnej babie, a jego siniaki
i tak za kilka godzin znikną, a ona będzie w swoich chodzić przez tydzień, o
ile nie więcej.
Podczas tych wszystkich wspólnie spędzonych godzin
rozmawialiśmy o wszystkim co przydarzyło się nam przez te 3 lata rozłąki. Ku
mojemu wielkiemu zaskoczeniu bardzo się rozgadałem, a Naruto siedział cicho i
mnie słuchał. A potem ja słuchałem jego.
Po tygodniu opuściłem szpital. Naruto przyszedł po mnie.
Miałem jeszcze zabandażowaną prawą rękę i lewą nogę. Zarzuciłem lewą rękę na
ramiona blondyna, a on objął mnie w pasie. Wolno ruszyliśmy ulicami Konohy.
Rozglądałem się na około z zaciekawieniem. Wioska bardzo się zmienia. Uparłem
się, że chcę przejść koło siedziby Hokage i Akademii. Przystanęliśmy przy
budynku szkoły. Przypomniało mi się jak przez przypadek ja i Naruto
pocałowaliśmy się. Ale czy to rzeczywiście był przypadek? Może to była
zapowiedź tego co naprawdę będziemy do siebie czuli? Spojrzałem na Naruto, a on
w tym samym momencie spojrzał na mnie. Obaj myśleliśmy o tym samym.
Przeszliśmy przez mostek, na którym często się spotykaliśmy
jako drużyna 7. Po 40 minutach wolnego marszu dotarliśmy do kawalerki Naruto.
Nic się tu nie zmieniło, no poza jednym, było czysto. Posadził mnie na łóżku i
poszedł do kuchni.
- Napijesz się herbaty?
- Bardzo chętnie.
Spojrzałem na komodę, która znajdowała się koło łóżka. Stało
na niej zdjęcie naszej drużyny. Uśmiechnąłem się. Tak, ten czas, kiedy byliśmy
drużyną był cudowny. Naruto podszedł do mnie i podał mi kubek. Usiadł na łóżku
i w ciszy delektowaliśmy się ciepłym napojem.
- Jesteś z siebie zadowolony, że wreszcie postawiłeś na
swoim i mnie sprowadziłeś do wioski?
- A ty jesteś z siebie zadowolony?
- Nie.
- Dlaczego? Przecież pokonałeś swojego brata.
- I co z tego mam? Jestem sam. Teraz już naprawdę.
- Nie. Przecież masz mnie. Zawsze miałeś.
- Nie zasługuję na ciebie. Raniłem cię przez ten cały czas,
ale ciebie to nie zniechęcało. Dlaczego?
- Przecież wiesz dlaczego. Bo cię kocham.
Pierwszy raz usłyszałem od niego te słowa. Wiedziałem co do
mnie czuje, okazywał mi to na każdym kroku, ale nigdy tego nie powiedział.
Teraz jak usłyszałem te słowa poczułem się naprawdę szczęśliwy, ale nie umiałem
się pozbyć bólu, który nagle wdarł się do mojego serca.
- Naprawdę nie zasługuje na ciebie. Jesteś dla mnie za
dobry. Boję się, że znowu cię zranię.
- Sasuke czasami
osoby, które się kochają ranią się. To normalne. Ale najważniejsze jest żebyśmy
nie zapomnieli co tak naprawdę nas łączy. W moim i twoim życiu skończył się
właśnie pewien rozdział. Sprawmy, aby ten nowy był lepszy od poprzedniego.
Pozbyłeś się ciężaru, który nosiłeś od tak wielu lat. To już przeszłość. Teraz
liczy się tylko to co jest między nami. Nie chcę kogoś, kto mi zerwie gwiazdkę
z nieba. Wystarczysz mi tylko ty. Tylko ciebie chce i potrzebuję. Nic więcej.
Zarzuciłem mu ręce na szyję i mocno się w niego wtuliłem.
- Ja też cię potrzebuję. Kocham cię.
Uśmiechnął się i zaczął mnie całować. Ile to już razy
pragnąłem dotyku tych ust? Nie potrafię nawet zliczyć. Moje pragnienie zostaje
teraz zaspokojone, ale zaczynam odczuwać inny. Już sam pocałunek mi nie
wystarczy. On to chyba także czuje. Położył mnie na łóżku. Jego dłonie wdarły
się pod moja koszule, a właściwie jego. Moje ubranie kompletnie nie nadawało się
do ubrania, więc musiałem pożyczyć od niego. Ale to teraz nie ważne. Czuje jego
dłonie, gorące dłonie na moim brzuchu, piersiach. W ślad za nimi idą jego usta.
Całują moja skórę, miejscami lekko kąsają. Czuję jak czasami przygryza ją delikatnie
zębami. Ale to mnie nie boli, wręcz przeciwnie. Moja koszula leży już gdzieś na
podłodze. Ja też chcę zobaczyć jego nagie ciało. Chce dotykać jego skóry. Dać
mu to co on mi daje. Usiadłem na łóżku. Patrząc mu prosto w oczy zdjąłem z
niego koszule. Ależ on ma piękne ciało. Cudownie wyrzeźbiona klatka piersiowa,
kaloryfer na brzuchu i do tego ta śniada skóra. Poczułem się zawstydzony. Nie
żebym był gorzej zbudowany. Moje ciało też jest dobrze wyrzeźbione, ale moja
blada skóra nie prezentuje się już tak dobrze. Lata spędzone pod ziemią w
kryjówkach Orochimaru sprawiły, że stała się jeszcze bledsza. Lecz w jego
spojrzeniu nie było żadnego rozczarowania. Patrzył na mnie z fascynacją i
pożądaniem. Poczułem satysfakcję. Nikt inny nie będzie widział takiego
spojrzenia tych niebieskich oczu. Jest ono zarezerwowane tylko dla mnie. Tak
samo jak dotyk jego ust, dłoni, widok jego ciała. Teraz dopiero naprawdę do
mnie dotarło, że on jest mój, że zawsze był mój, i że jest tak blisko mnie. W
moim sercu nie ma już ciemności, a pusta przestala istnieć.
- Sasuke, gdzie byłeś? Nagle gdzieś mi odleciałeś.
- Nie martw się. Już nigdy nie odejdę.
- No ja mam nadzieję. Nawet gdybyś odszedł to ja i tak pójdę
za tobą.
- Nie odejdę już nigdy.
Położył mnie z powrotem na łóżku.
- Naruto…
- Jesteś jeszcze ranny, więc nie przemęczaj się. Pozwól mi
to zrobić.
Mówiąc to całował moją szyję. Jego ręce zdejmowały ze mnie
spodnie. Liżąc i całując przesuwał się na moje piersi. Zaczął pieścić sutki. Za
każdym razem jak czułem na nich jego usta i język, przez moje ciało
przechodziły gorące fale.
- Naruto. – nie mogłem się powstrzymać przed wypowiedzeniem
jego imienia.
Nie poznawałem swojego głosu. Westchnienie pomieszane z
jękiem. Jego usta, język i dłonie dawały mi tyle rozkoszy, że nie poznawałem
samego siebie. Dłońmi pieścił wnętrze moich ud, a ustami brzuch. Drażnił się ze
mną. Chciałem, żeby zajął się moim najczulszym miejscem, ale on omijał go.
Zaczynało mnie to wkurzać. Nie, to nie była wściekłość. To było wielkie
pragnienie, pożądanie.
W końcu jego dłoń dotknęła mojego przyrodzenia. Z mojego
gardła wykradł się głośny jęk. Pocałował czubek mojego penisa, po czym wziął go
do buzi. Jego usta były takie gorące. Straciłem nad sobą panowanie. Zacząłem
poruszać biodrami. Nagle poczułem w sobie jego palec. W pierwszej chwili
poczułem dyskomfort, lecz zaraz po całym moim ciele rozlała się niewyobrażalna
rozkosz. Po kilku ruchach dołączył jeszcze jeden palec, a potem jeszcze jeden.
Moje wszystkie zmysły wariowały. Całe ciało wariowało. Czułem, że zaraz
wybuchnę.
- Naruto ja zaraz…
- Zrobimy to razem. – wyszeptał mi do ucha.
Wyjął ze mnie palce. Nie byłem z tego faktu zadowolony. Lecz
za chwilę poczułem w sobie jego penisa. Wszedł we mnie cały i zaczął się powoli
poruszać. Jakież to było cudowne uczucie. Czułem go całym sobą. Jego skóra
ocierała się o moją, a jego usta chaotycznie, owładnięte pożądaniem i
podnieceniem, całowały moje wargi i szyję. Nasze połączone ciała były jak
przyrzeczenie, obietnica, że zawsze już będziemy razem.
- Sasuke kocham cię.
- Ja ciebie też.
Patrzyliśmy na siebie w największym przypływie rozkoszy.
Zmęczony i ciężko oddychający opadł na moje ciało. Jeszcze czułem go w sobie,
nie pozwoliłem mu go wyciągnąć. Pragnąłem czuć jego bliskość jak tylko można
najmocniej. Odwrócił twarz w moją stronę i wtulił z zagłębienie mojej szyi.
Obaj czuliśmy, że nareszcie będziemy szczęśliwi. Mając siebie nawzajem nie
potrzebujemy już niczego więcej. Żałowałem tylko jednej rzeczy. Żałowałem tego,
że dałem się ponieść nienawiści. Gdyby nie to, to już dawno bylibyśmy
szczęśliwi, tak jak teraz. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Nasze uczucie przetrwało próbę czasu i stało się jeszcze silniejsze. I będzie
trwało do końca naszych dni. Czyż można marzyć o lepszym zakończeniu naszej
miłości? Zakończeniu? O czym ja myślę? To przecież się dopiero zaczyna i mam
nadzieje, że będzie trwało jak najdłużej.
Moja iskierka, mój promyczek, moje słońce, mój Naruto już na
zawsze.
The End
Kawaii!!
OdpowiedzUsuńKaminaka
Zrobiłaś z Sasuke uke. On zawsze był seme, on musi być seme. Uchiha pasuje do tej roli, tak jak Naruto do roli uke. Nie żebym nie lubiła Naruto, ale on bardziej pasuje mi do roli uke, niż Sauke. Naruto jest taki uśmiechnięty, niewinny, delikatny, natomiast Sasuke jest chłodny, obojętny. Nie pasuje żeby tak dominujący charakter był uke. Nawiązując do opwiadania, było całkiem ciekawe mimo tego że nie przepadam za tym, co opisałam wyżej/\. Przeszkadza mi to, że w prawie każdym opowiadaniu, nie ma momentu, aby któryś z chłopaków nie płakał. Robisz z nich takie beksy, ciamajdy, które płaczą przy byle jakiej okazji. Mężczyźni płaczą, ale tylko w momentach gdy są naprawde szczęśliwi albo smutni. Lov ya
OdpowiedzUsuńSS
A mnie się tam baardzo podobalo. Wlasnie to, ze wreszcie ktos plakal, bo niepotrzebnie robic z chlopakow twardzieli tylko dlatego ze to chlopacy. Przeciez kazdy ma w sobie jakies ciepienie. Czasem trzeba poplakac :D
OdpowiedzUsuńCo do sasuke uke a naruto same. Sadze , ze fajnie to zrobilas, bo w reszcie jest cos nowego. A nie ciagle : sasuke musi byc same bo jest taki meski, a naruto uke, bo jest taki slodziutki i niewinny.
Kocham ich obu i naprawdę to żadna dla mnie roznica kto jest uke czy same. Twierdze ze podjelas wyzwanie, bo przewaznie na blogach pojawiaja się inne role. Czasem to nudne , więc mogę sobie od nich odskoczyc i isc do cb.
Baaardzo fajnie :D
One shot również cudny i co tu wiecej mowic ? A no tak weny zycze kochana trzymaj się :)
A ja się ciesze że zrobiłaś z Sasuke uke XD
OdpowiedzUsuńWszystko jest zajebiście. Mogą płakać ile chcą. Dzięki temu łatwiej wyczuć ich uczucia. Wy nie przeżyliście tego co oni (ja też nie, ale w przeciwieństwie do was widocznie to ja mam mózg). Tej rozłąki, utraty jedynej najważniejszej osoby, kogoś, kto przeżył coś takiego jak ty, no i kogoś do którego coś czujesz. Przy takiej rozłące można poczuć się samotnym, można czuć żal, smutek, rozgoryczenie, niespełnienie, gniew, utrate (czyli pustke).
OdpowiedzUsuńTo jest okropne uczucie.
Ja również wole SasuNaru, ale to opowiadanie nie jest moje więc autorka ma prawo wymyśleć jak to się odbędzie.
Mi wszystko pasuje :)
Strasznie słodkie <3 Kocham normalnie. Kolejny zajebisty shot :3
Ahahahaha! Sasek ja Cię normalnie kocham XD Te myśli o sakurwie; zajebiste XD
Pozdrawiam, Ami-chan :,3
Od czego zaczac ....
OdpowiedzUsuńA niech se placza ... Kto komu zabroni .. ? Kazda osoba placze z jakiegos powodu .. A jesli zauwarzyliscie ssunaru przezyli bardzo dluga rozłake .. Czuc sie samotnym, obojetnym , nikim .. To wyniszcza cie i zostaje tylko pustka .( najwyrazniej nie widzicie tych uczuc ktore chciala przekazac wam autorka ... )
Paring ) Narusasu Sasunaru - spoko ... Osobiscie lubie oba paringi .... :-)
A ze jestes autorem tego one)-shota to masz prawo wybrac role same &uke.
Uwielbiam tw. Opowiadania ... Pokazujesz tyle uczuc ) dzieki tem sie lepiej czyta ... Moge sie wcielic w postac i widziec swiat jej oczyma / jakbym tam byla :-)
To co sasiek mowi o saurce jest genialne / ... Bomba
....mmmmm
Zycze ci duzo duzo weny .. Bys skonczyla opowiadania na innym blogu .. I na tym tez..
Pozdrawiam cie~Shizuo -Heiwajima
Jakie to słodkie.
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, urocze naprawdę to było cudowne, a jak Sasuke wyrażał się o Sakurze było och...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia