Uwaga!!

Uwaga!!!

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

wtorek, 22 maja 2012

„Twój dom jest tam, gdzie ktoś o tobie myśli”.


„Twój dom jest tam, gdzie ktoś o tobie myśli”.

Naruto stał w gabinecie Hokage i nie mógł uwierzyć własnym oczom. Właśnie wrócił z misji i składał swój raport. Z dzieciństwa zostało mu wchodzenie do jej gabinetu z wielkim impetem bez pukania. Piąta już się do tego przyzwyczaiła i nawet na niego już nie krzyczała kiedy to robił. Jednak teraz wolałby żeby się na niego wydarła i wyrzuciła na zbity pysk z gabinetu. Stał w drzwiach nie mogąc się ruszyć, a serce waliło jak młotem. Nigdy by nie pomyślał, że spotka go tutaj. Jego były przyjaciel stał przed nim i patrzył się na niego. Jego wzrok był jak zwykle obojętny. Tak samo jak 5 lat temu, kiedy spotkali się w jednej z kryjówek Orochimaru. Nie. To spojrzenie było jeszcze bardziej obojętne. Tamten dzień był najgorszym dniem w życiu Naruto. Ten, który był najważniejszą osobą w jego życiu chciał go zabić. Nie zawahał się i gdyby nie Sai dzisiaj już by go nie było.
- Tak wielka zmiana w nim zaszła? Tak bardzo mnie znienawidził za to, że stałem się silny? Może nawet silniejszy od niego. Nie mógł się z tym pogodzić. Jego przeklęta duma klanu Uchiha nie pozwalała mu myśleć, że może być ktoś silniejszy od niego.
Czuł na sobie spojrzenie czarnych oczu, jednak starał się ignorować to.
- Naruto… - odezwała się Tsunade.
- Przyniosłem raport. Misja skończyła się pełnym sukcesem. – blondyn podszedł pewnym krokiem do biurka Piątej.
Ani razu nie spojrzał na Uchihę. Zachowywał się tak jakby go tu nie było.
- Jeśli nie masz dla mnie żadnej nowej misji, to pójdę już. – spojrzał prosto w jej orzechowe oczy.
- Właściwie to mam dla ciebie pewną misję. Dla ciebie i Uchihy.
W niebieskich oczach pojawiły się pionowe czarne źrenice, Tsunade wstała gwałtownie i zaczęła się wydzierać na Uzumakiego..
- NIE PATRZ NA MNIE TYM SWOIM DEMONICZNYM SPOJRZENIEM! NIE BĘDĘ TOLEROWAŁA TAKIEGO ZACHOWANIA! MASZ SIĘ NATYCHMIAST USPOKOIĆ, ALBO POŻAŁUJESZ!
Nosiciel Kyuubiego uspokoił się trochę, ale wściekłość jaka panowała w jego sercu nie znikła.
- CO ON WŁAŚCIWIE TU ROBI?! JEST ZDRAJCĄ, MORDERCĄ!
- Sasuke wytłumacz mu wszystko.
- NIE!!! NIE CHCĘ SŁUCHAĆ JEGO WYJAŚNIEŃ! NIC MNIE TO NIE OBCHODZI! WIESZ, ŻE ZAWSZE JESTEM PO TWOJEJ STRONIE TSUNADE-SAMA, ALE JEŚLI POZWOLISZ MU WRÓCIĆ DO WIOSKI BĘDZIESZ MIEĆ WE MNIE NAJWIĘKSZEGO WROGA! CHYBA NIE MUSZĘ CI PRZYPOMINAĆ, ŻE DOŁĄCZYŁ DO AKATSUKI I CHCIAŁ ZNISZYĆ NASZĄ WIOSKĘ. A TY TAK PO PROSTU POZWALASZ MU STAĆ SOBIE SPOKOJNIE W SWOIM GABINECIE! GDYBYM BYŁ NA TWOIM MIEJSCU ON BYŁBY JUŻ TRUPEM!
- Dosyć tego Naruto!!! Nie będę tolerowała takiego zachowania. Nie zapominaj, do kogo mówisz.
- NIE MAM ZAMIARU DŁUŻEJ PRZEBYWAĆ W TYM SAMYM POMIESZCZENIU CO ON! I NIE MAM ZAMIARU WYRUSZAĆ Z NIM NA ŻADNĄ MISJE! NAWET GDYBY TO BYŁA MISJA OD KTÓREJ ZALEŻY ŻYCIE WIOSKI! NIGDY, ROZUMIESZ?! NIGDY! - zaczął iść w stronę drzwi.
- UZUMAKI ANI MI SIĘ WASZ WYCHODZIĆ! WRACAJ NATYCHMIAST!
- ALBO JA ALBO ON! – odwrócił się do Piątej. – WYBIERAJ!
- NARUTO!!! – wrzasnęła na niego wściekła Hokage.
- A więc dobrze. Dopóki on nie opuści wioski, moja noga nie postanie w Konoha. – Naruto wyszedł trzaskając drzwiami.

Sasuke patrzył w zamknięte drzwi.
- Ten Młotek nic a nic się nie zmienił. Cały czas był wybuchowy i nie umie panować nad swoimi emocjami.
- Sasuke…
- Ja to załatwię.
- No nie wiem. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Zawsze jest taki opanowany, a teraz…
- Załatwię to. – powtórzył i zaczął iść w stronę drzwi.
- Uważaj na siebie Sasuke.
- Jasne.
Brunet wyszedł z gabinetu Hokage i skierował swoje kroki do mieszkania blondyna. Nagle stanął na środku drogi.
- No tak, ale ze mnie głupek. Przecież on na pewno nie poszedł do domu. Więc gdzie? Sakura? Nie. Kakashi? Nie. Może jest u Iruki?
Nagle poczuł ostry ból w potylicy. Zrobiło mu się czarno przed oczami i zemdlał. Kiedy otworzył oczy, znajdował się na jakieś polanie. Usiadł na trawie i zaczął masować sobie bolący kark.
- Wynoś się z wioski. – usłyszał za sobą znajomy głos, kryła się w nim nuta nienawiści. – Nie masz prawa tu być.
- Konoha jest moim domem. – wstał i spojrzał na blondyna.
- Domem? Nie bądź śmieszny. Chciałeś ją zniszczyć, a teraz śmiesz nazywać ją domem. Jeszcze raz to powiem. Wynoś się stąd. W przeciwnym razie…
- Nie strasz mnie Młotku.
- Nie nazywaj mnie tak jakbyśmy byli przyjaciółmi.
- Mógłbyś się zamknąć i mnie posłuchać?
- NIE!!! NIE MAM ZAMIARU CIĘ SŁUCHAĆ! JEŚLI DO JUTRA NIE WYNIESIESZ SIĘ Z WIOSKI TO…
- To co?
- TO CIĘ ZABIJĘ! I TAK SAMO JAK TY 5 LAT TEMU, NIE ZAWAHAM SIĘ! – Naruto nie panował nad swoim gniewem.
- Nigdy mnie nie zabijesz. Nie jesteś wystarczająco silny. – sprowokował go, jednak blondynek nie zareagował tak jak zwykle.
- Uwierz mi, że nie chcesz się przekonać jak bardzo stałem się silny. – odwrócił się i zaczął iść.
- 5 lat temu mój brat coś ci dał. – zaczął Sasuke. Naruto stanął i odwrócił się zaskoczony w stronę bruneta. – Kazał ci nikomu o tym nie mówić. Ale mnie powiedział, a ja powiedziałem Hokage. Nadszedł czas żeby tego użyć.
- Tak użyje to jutro na tobie, jeśli się stąd nie wyniesiesz.
- Mój brat nie dał ci tego, żebyś mnie zabił.
- ZAMKNIJ SIĘ! NIE BĘDĘ TEGO SŁUCHAŁ!
- Akatsuki już nie istnieje, ale Madara cały czas poluje na demony. Ostatnio zdobył ośmioogoniastego. – na twarzy blondyna pojawił się strach. – Już tylko ty mu pozostałeś. Prawda jest taka, że wszystkie 9 demonów było kiedyś jednym demonem – Juubi, który miał 10 ogonów. Magara chce je wszystkie złapać i z powrotem połączyć w jednego demona. Przez lata trenował sharingana żeby móc kontrolować Juubiego. Ja i mój brat przez te 5 lat trenowaliśmy nasze sharingany. Wyćwiczyliśmy je do najwyższych granic możliwości. Jednak to nie wystarczyło do pokonania Madary. Żeby mieś takie same oczy jak on i móc go w przyszłości pokonać. Jeden z nas musiał oddać drugiemu swoje oczy. Tylko w ten sposób można zdobyć takiego sharingana jakiego ma Madara. Mój brat znowu cię poświecił, sam wydłubał sobie oczy i mi je oddał.
- Ależ się stałeś wygadany. – powiedział z sarkazmem Naruto. - Zaraz, zaraz. Co chcesz powiedzieć przez to, że twój brat znowu się poświęcił? – zaciekawił się.
- Itachi wybił nasz klan z rozkazu Trzeciego Hokage.
- Nie wierzę. Trzeci nigdy by nie zrobił czegoś takiego.
- Chyba że chodziłoby o dobro Konohy. Mój klan planował zdradzić wioskę. Chciał zdobyć z powrotem władzę nad nią. Ale planowali także pójść jeszcze dalej. Na cały Kraj Ognia. Mój ojciec był przekonany, że tylko urodzeni z wielkich rodów mają prawo być shinobi. Planował zabić wszystkich shinobi, w których nie ma zaawansowanej krwi. Gdyby plan mojego klanu się udał, w całym Kraju Ognia odbyła by się masakra. Mój brat był wierny wiosce i dlatego wykonał rozkaz. Miał zabić wszystkich, ale mnie nie mógł. Za bardzo mnie kochał i nie mógł mnie skrzywdzić. Nie mógł mi też powiedział prawdy. Żeby zdrada mojego Klanu nie wyszła na jaw, sam został uznany za zdrajcę. Ale tak naprawdę był szpiegiem wioski w Akatsuki. Istniały pogłoski, że Madara wcale nie zginął z ręki Pierwszego Hokage. Że udało mu się przeżyć i założył organizację Aktasuki, żeby w przyszłości zapanować nad całym światem shinobim. Kiedy 5 lat temu spotkałem się z moim bratem, ten opowiedział mi o wszystkim. Nie mogłem w to wszystko uwierzyć, ale potem spotkałem się z Kakashim, który był łącznikiem pomiędzy Itachim a Hokage. I wtedy on wszystko potwierdził. Od tamtego czasu trenowałem z moim bratem i żebyśmy nie podpadli wykonywaliśmy rozkazy Madary. Kiedy Akatsuki zostało już zniszczone, ja i mój brat odeszliśmy, ale najpierw dowiedzieliśmy się co naprawdę planuje Madara. Przekazaliśmy wszystko Tsunade. Chciała żebyśmy wrócili do wioski, ale my woleliśmy jeszcze potrenować. Uzgodniliśmy z Tsunade, że kiedy przyjdzie odpowiednia pora, to przybędziemy z Itachim do Konohy. Ale Madara zdobył Hachibi. Nikt o tym nie wie, ponieważ to wywołałoby panikę w świecie shinobi. Tylko Kage się o tym dowiedzieli. Mój brat podjął decyzje, że odda mi swoje oczy. Powiedział, że jestem od niego silniejszy i zrobię z nich lepszy użytek niż on. Moje oczy są takie same jak Madary, ale żeby z nim wygrać musimy mieć nad nim przewagę. To co dał ci mój brat zwiększa nasze szanse na wygraną.
- WIĘC WEŹ TO SOBIE I ZEJDŹ MI Z OCZU! –
- Nie mogę sobie tego tak po prostu wziąć. To jest częścią ciebie.
- Więc mnie zabij! Chyba nie będziesz miał z tym problemu?
- Naruto proszę cię…
- TY MNIE PROSISZ?! A TO DOBRE! A GDZIE BYŁEŚ KIEDY JA CIĘ PROSIŁEM?! TY PIEPRZONY EGOISTO! NIGDY NIE POMYŚLAŁEŚ, NAWET PRZEZ CHWILĘ, JAK BARDZO MNIE ZRANIŁEŚ! JAK BARDZO BYŁEŚ DLA MNIE WAŻNY! – Sasuke spojrzał na niego zaskoczony. – NIE PATRZ SIĘ TAK NA MNIE! BYŁEŚ NAJWAŻNIEJSZĄ OSOBĄ W MOIM ŻYCIU! BYŁEŚ PIERWSZĄ OSOBĄ, KTÓRA ZAAKCEPTOWAŁA MNIE TAKIM JAKI JESTEM! I NIE BAŁEŚ SIĘ TEGO, ŻE TKWI WE MNIE DEMON! ALE TY ZAWSZE MYŚLAŁEŚ O TEJ SWOJEJ CHOLERNEJ ZEMŚCIE, A JAK SIĘ TERAZ OKAZAŁO BEZSENSOWNEJ! CAŁE SWOJE ŻYCIE PODPORZĄDKOWAŁEŚ TEMU CELOWI! I CO CI TO DAŁO?! NIC, KOMPLETNIE NIC! STRACIŁEŚ WSZYSTKO I WSZYSTKICH! CZY CHCIAŁEŚ ŻEBY TWOJE ŻYCIE WŁAŚNIE TAK WYGLĄDAŁO?! JEŚLI TAK, TO GRATULUJĘ! PRZYNAJMNIEJ JEDNA RZECZ CI SIĘ UDAŁA W TYM TWOIM POPIEPRZONYM ŻYCIU!
- ZAMKNIJ SIĘ!!! – Uchihę zaczęła ogarniać wściekłość, a w oczach pojawił się sharingan.
W odpowiedzi Naruto przeszedł w tryb Mędrca. Sasuke pierwszy raz widział go takiego, dlatego był bardzo zaskoczony.
- Nie boję się twojego sharingana. Nie jesteś w stanie mi nic zrobić.
- Naturo porozmawiajmy spokojnie. – dezaktywował sharingana.
- Nie mamy o czym rozmawiać.
- Ależ ty jesteś uparty. Zrozum tu chodzi nie tylko o bezpieczeństwo Konohy, ale całego świata shinobi.
- Jeśli będzie trzeba to oddam za to życie! Ale z tobą nie chce mieć nic wspólnego.
- Rozumiem, że możesz mieć do mnie żal…
- Żal? Już dawno przestałem odczuwać żal. Jestem teraz wściekły. Tak wściekły, że mógłbym cię zabić.
- Więc co cię powstrzymuje?
- Nie jesteś wart tego, żebym brudził sobie ręce twoją krwią.
Sasuke poczuł w sercu dziwne ukłucie i niewyobrażalny błąd. Wiedział, że Naruto będzie na niego zły, ale nigdy by nie pomyślał, że będzie czuł taką wielką wściekłość. Przepełniała całe jego ciało tak bardzo, że ledwo nad sobą panował. Stał z zaciśniętymi pięściami i trząsł się cały.
- Naruto nie popełniaj tego samego błędu co ja. Nie pozwól, żeby wściekłość i twoja zraniona duma zniszczyła wszystko co kochasz.
- ZAMKNIJ SIĘ!!! JESTEŚ OSTATNIĄ OSOBĄ, KTÓRA MOŻE DORADZAĆ W SPRAWIE MIŁOŚCI! NIGDY NIKOGO NIE KOCHAŁEŚ TYLKO SIEBIE!
- Mylisz się.
- Będę walczył za to co kocham do ostatniej kropli krwi, ostatniego oddechu i bicia serca! I nie potrzebuję cię do tego! Mam już dość tej rozmowy! Tak jak powiedziałem! Jeśli do jutra nie opuścisz wioski, to cię zabiję!
- Nawet jeśli narazisz się na gniew Tsunade?
- Jakoś sobie z tym poradzę!
- A co powiesz na układ? Będziesz mógł ze mną zrobić co tylko zechcesz. Torturować, zabić. Wszytko co ci przyjdzie do głowy. Ale najpierw zniszczymy Madarę. Złożę swoje życie w twoje ręce, to co z nim zrobisz to już twoja sprawa.
- Nie jestem taki jak ty, żeby ekscytować się torturując lub zabijając kogoś.
- Więc co mam zrobić, żeby cię przekonać do współpracy.
- Nic od ciebie nie chcę. – zastanowił się przez chwilę. – Chociaż jest jedna rzecz, którą możesz zrobić. Chcę żebyś zniknął z mojego życia raz na zawsze.
- Dobrze. Zrobię to.
- Dlaczego tak bardzo ci na tym zależy? Przecież sam powiedziałeś, że nasz takie same oczy jak Madara. Na pewno jesteś w stanie sam go pokonać.
- Kocham Konohę. Cały Kraj Ognia. Cały świat shinobi. I chcę go obronić. Mój brat mi to uświadomił poświęcając swoje własne życie. Naruto tu myślimy podobnie.
- Nie Sasuke. Nasze pojmowanie miłości bardzo się różni.
Sasuke zaczął podchodzić do blondyna. Uzumaki stał i odważnie patrzył prosto w czarne tęczówki. Brunet zatrzymał się jakieś pół metra od chłopaka.
- Nie przyszedłem do ciebie po przebaczenie. Wiem, że mi nigdy nie wybaczysz. Chcę po prostu pokonać Madarę. Łącząc nasze zdolności i to czego się nauczyliśmy do tej pory, mamy szansę, bardzo dużą szansę na jego pokonanie. Potem nasze drogi rozejdę się na zawsze. Pomyśl o tym co w tej chwili jest naprawdę ważne. Nasz konflikt czy świat shinobi?
Naruto westchnął głośno.
- Niech to szlag. Dlaczego zawsze wszystko musi się tak komplikować. Dlaczego musiałeś wrócić właśnie teraz, kiedy nareszcie… - urwał w połowie zdania. – Dobrze. Będę z tobą współpracował. Ale po tym wszystkim…
- Już nigdy mnie zobaczysz. Mogę ci to obiecać.

Naruto odwrócił się i zaczął iść w stronę wioski. Sasuke usiadł pod drzewem i patrzył za oddalającym się blondynem. Naruto nagle zatrzymał się i odwrócił. Spojrzał kątem oka na Uchihę. Chciał chyba coś powiedzieć, ale zrezygnował i znowu zaczął iść. Po kilku krokach zatrzymał się ponownie, ale tym razem się nie odwrócił.
- Gdzie będziesz spał?
To pytanie zaskoczyło Sasuke. Oparł głowę o pień drzewa i spojrzał w rozgwieżdżone niebo.
- Pójdę do mojej rezydencji.
- Ona się nie nadaje. To ruina. – niebieskooki odwrócił się i spojrzał na posiadacza sharingana.
- Więc prześpię się tutaj.
- Możesz przenocować u mnie.
Jeszcze bardziej zaskoczony brunet spojrzał na Naruto.
- Jeszcze chwilę temu chciałeś mnie zabić.
- Skoro mamy współpracować, to musimy obaj być wypoczęci. A śpiąc tutaj raczej nie wypoczniesz.
- Dwóch dorosłych facetów nie zmieści się w twoje malutkiej kawalerce.
- Dużo się zmieniło przez te wszystkie lata, kiedy cię nie było. Naprawdę myślisz, że cały czas mieszkam w tej kawalerce? – odwrócił się i zaczął iść w stronę wioski. – Idziesz czy nie?
- Idę, idę. – brunet wstał i pobiegł. – Nic się nie zmieniłeś. Cały czas masz dobre serce.
- Zamknij się! Powiedziałem ci, dlaczego to robię.
- Nie musisz tego robić.
- Jeszcze słowo, a będziesz spał pod drzewem. – Naruto westchnął. – Znając Tsunade to pewnie i tak zwaliłaby cię na moją głowę.

Szli ulicami Konohy. Był późny wieczór, więc na ulicach nie było już ludzi. Po jakieś 20 minutach stanęli przed piętrowym blokiem. Naruto wszedł do budynku i zaczął wpinać się po schodach na piętro. Wyjął z kieszeni klucz i otworzył drzwi. Mieszkanie było dwupokojowe. Sypialnia, salon połączony z kuchnią i łazienka. Z salonu wychodziło się na niewielki taras. Wszystkie ściany były pomalowane na kremowo. Podłoga pokryta była jasnymi, drewnianymi panelami. Kuchnia i łazienka były wykafelkowane jasnobrązowymi kaflami. W salonie była duża, w kolorze cegły rogówka oraz dwa takiego samego koloru fotele. Przy rogówce znajdował się malutki, biały, puchaty dywanik. Koło rogówki stał także malutki, drewniany stoliczek. Naprzeciwko rogówki znajdowała się komoda, na której znajdował się telewizor. Koło komody stał regał z książkami. Na jednej z półek Sasuke zauważył zdjęcie starej drużyny 7. Spojrzał na zdjęcie i uśmiechnął się. Widok uśmiechniętego bruneta bardzo zaskoczył Naruto.
- Myślałem, że wyrzuciłeś to zdjęcie.
- Nie wyrzucam zdjęć, na których są moi przyjaciele. A Kakashi i Sakura są moimi przyjaciółmi.
- Masz ładne mieszkanko.
- Mieszkam to od 3 lat. Sakura go urządzała.
- Sakura? – zdziwił się brunet.
- Taka różowłosa dziewczyna, która należała do naszej drużyny, cały czas za tobą biegała i krzyczała; „ Sasuke-kun umówisz się ze mną na randkę?” – udał głos dziewczyny. – Pamiętasz ją jeszcze?
- Skąd od razu taki sarkazm? – skrzywił się na bardzo dobrze znane mu zdanie. – Mam dobrą pamięć. Pamiętam Sakurę. Więc wreszcie jesteście razem. Gratuluję.
- O czym ty mówisz? Skąd ci to przyszło do głowy?
- Przecież powiedziałeś, że to ona urządziła ci mieszkanie.
- Ale nie mówiłem, że jesteśmy razem.
- Jesteś kompletnym idiotą. Tak długo się w niej kochasz i nie wykorzystałeś tego, że odszedłem? Trzeba było ją pocieszyć.
- Ona cały czas cię kocha. A ja w końcu zrozumiałem, że byłem nią tylko zauroczony. Kurwa!!! Niech cię szlag Uchiha! Nie mam zamiaru ci się zwierzać! Nie jesteśmy przyjaciółmi!
Sasuke znowu poczuł dziwny uścisk w piersi i posmutniał. Naruto zniknął w swojej sypialni, po 10 minutach wrócił z kocem, kołdrą i poduszką. Położył to wszystko na rogówce.
- Łazienka jest po prawej stronie przy drzwiach wejściowych. – blondyn szedł w stronę sypialni zdejmując pomarańczową bluzę.
- Dziękuję Naruto. – powiedział ze szczerą wdzięcznością Uchiha.
Uzumaki stanął jak wryty i spojrzał zaskoczony na bruneta. Nagle rozległo się pukanie w okno. Blondyn westchnął głośno i otworzył drzwi od tarasu.
- A więc to prawda. – powiedział Kakashi wchodząc do pokoju. – Myślałem, że Tsunade robi sobie ze mnie jaja. Witaj Sasuke. Dawno się nie widzieliśmy. Będzie jakieś pół roku.
- Kakashi-sensei czy ty w końcu nauczysz się wchodzić drzwiami? – powiedział wkurzony blondyn.
- Przecież weszłam drzwiami.
- Od tarasu, to tak jakbyś wszedł przez okno. A tak w ogóle to skąd wiedziałeś gdzie go szukać?
- Masz dobre serducho. Wiedziałem, że przygarniesz starego przyjaciela. To ja już lecę. Chciałem się tylko przywitać.
- Zaraz, zaraz. A ty dokąd sensei? – Naruto złapał mocno mężczyznę za rękę. – Nie sądzisz, że należą mi się jakieś wyjaśnienia? Wiesz jak długo szukałem i ścigałem tego cholernego Drania. Wiesz ile mnie to kosztowało. I okazuje się, że od 5 lat masz z nim stały kontakt. A ja robiłem z siebie idiotę.
- Nie mogłem ci powiedzieć. Takie były rozkazy Hokage.
- A niech wasz wszystkich szlag trafi! Dlaczego ja zawsze muszę się o wszystkim dowiadywać ostatni?!
- Dlatego, że jesteś nieprzewidywalny. Nie wiadomo co ci może przyjść do głowy. No dobra, na mnie już czas. Pewnie macie sobie dużo do powiedzenia. A poza tym mój Delfinek na mnie czeka. To pa. – i zniknął w kłębie białego dymu.
Naruto zamknął drzwi od tarasu i zaczął iść w stronę swojej sypialni. Po 10 minutach wyszedł ubrany w kimono i poszedł do łazienki. Sasuke siedział na idealnie pościelonym łóżku i obserwował blondyna dopóki ten nie zniknął za drzwiami od łazienki. Westchnął i spojrzał smutno na zdjęcie drużyny 7 sprzed 8 lat. Dopiero teraz zauważył, że obok niego jest drugie zdjęcie. Był na nim Naruto, po jego prawej stronie znajdowała się Sakura, po lewej Sasi, a za nimi stali Kakashi i Yamato. Cała 5 była uśmiechnięta od ucha do ucha. Znowu poczuł ból w piersi. Zdał sobie sprawę, że mnie ma dla niego miejsca w życiu Naruto.
- Mogłem się tego spodziewać. Nie można cały czas żyć przeszłością. Trzeba pomyśleć o sobie i on to zrobił. Nie powinienem mieć do niego żalu, tylko do siebie. To ja go opuściłem. Ja jestem wszystkiemu winien. Dlatego to tak cholernie boli.
Sasuke był tak bardzo zamyślony, że nie usłyszał kiedy blondyn wyszedł z łazienki. Stał przed drzwiami do sypialni i obserwował zaskoczony swojego byłego przyjaciela. Jego twarz nie była obojętna, jak zwykle. Malował się na niej smutek i cierpienie. Uzumaki usiadł koło niego. Sam nie rozumiał dlaczego to robi. Już dawno postanowił co powie i co zrobi jak spotka Sasuke. Jednak teraz robił coś zupełnie innego. Smutna twarz bruneta i malujący się na niej ból i cierpienie nie pozwalały przejść koło niego obojętnie. Jego gniew odszedł, a w sercu pojawiło się stare, zapomniane uczucie. Uczucie, przed którym starał się uciec, a które teraz wybuchło znowu i to ze zdwojoną siłą. Zaskoczony Sasuke spojrzał na chłopaka, jednak po chwili opuścił wzrok na podłogę.
- Sasuke czy przez te 8 lat był taki moment, że chciałeś wrócić do wioski? – zapytał, a jego głos był spokojny i smutny.
- I to nie jeden.
- Więc dlaczego nie wróciłeś?
- No cóż. Niestety moja chęć zemsty była tak wielka, że wygrywała z moją chęcią powrotu. A do tego wszystkiego dochodził jeszcze Orochimaru, który dodatkowo podsycał moją nienawiść. A potem wykonywałem rozkazy Tsunade. Ale nie było chwili gdybym nie myślał o t… - urwał. - Uwierz mi, że gdybym mógł cofnąć czas wszystko potoczyło by się inaczej. – powiedział smutno.
- Skąd mogłeś wiedzieć, że tak się stanie?
- Czy ty właśnie próbujesz mnie pocieszyć? – zaśmiał się nerwowo.
- Chyba tak. Ależ ze mnie idiota.
- Nie ty tu jesteś idiotą. To moja głupota doprowadziła do tego wszystkiego.
- Zmieniłeś się. Kiedyś nie przyznałbyś się do popełnienia błędu.
- Moim największym błędem było to, że wtedy w Dolinie końca cię nie posłuchałem. Może i byłeś idiotą, kompletnym głupkiem i matołem, ale w tamtej chwili miałeś rację. Naruto czy istnieje jakaś szansa na to, że mi wybaczysz? – zebrał się na odwagę i spojrzał w niebieskie tęczówki.
- Powiedziałeś, że nie chcesz mojego przebaczenia. – Sasuke spuścił wzrok z powrotem na podłogę. – Nie zmieniłem się aż tak bardzo. Moje uczucia do ciebie nie zmieniły się przez te 8 lat. – zaskoczony Uchiha spojrzał ponownie w niebieskie oczy. – Ja naprawdę jestem idiotą. Zawsze miałem nadzieję… Nie. Wierzyłem, że któregoś dnia wrócisz i staniesz przed moimi drzwiami. A ja ci je otworzę i wpuszczę, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Tak naprawdę nigdy nie będę zdolny cię zabić. Ja po prostu wiem, że nie potrafię cię nienawidzić. Cały czas jesteś dla mnie bardzo ważny. To się nigdy nie zmieni. Chociaż po naszej rozmowie w lesie mogłeś pomyśleć coś zupełnie innego. Kiedy cię zobaczyłem w gabinecie Hokage, moje wszystkie uczucia, które w sobie tłumiłem przez tyle lat, wybuchły. Tak naprawdę to bardzo się cieszę, że wróciłeś.
- Dziękuję i przepraszam. – Sasuke uśmiechnął się lekko.
Naruto miał wrażenie, że w jego oczach pojawiły się, przez ułamek sekundy, łzy.
- Nie podejrzewałbym cię o takie magiczne słowa. – uśmiechnął się szeroko. – Coś mi się wydaje, że trochę za mocno uderzyłem cię w głowę.
Serce bruneta zaczęło szybciej bić. Tak długo czekał na ten uśmiech. Myślał, że już nigdy go nie zobaczy. Teraz siedział przed nim jego stary przyjaciel. Nareszcie poczuł, że wreszcie wrócił do domu. Nagle Naruto zaczął przeraźliwie ziewać.
- Wybacz, ale ja już pójdę. Miałem męczącą misje i jestem bardzo zmęczony. – wstał z rogówki, ale przed odejściem zatrzymały go dłonie Uchihy.
Blondynek spojrzał na niego pytająco.
- Mogę cię o coś zapytać? – jego głos był bardzo dziwny, taki pełen obawy i ukrytej nadziei.
- O co chodzi? – Uzumaki usiadł z powrotem na łóżku.
- Jak bardzo jestem dla ciebie ważny?
- Już ci powiedziałem, że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu.
- Naruto to nie prawda, że kochałem tylko siebie. Ty zawsze byłeś dla mnie bardzo ważny. Wszyscy zawsze się nade mną litowali, ponieważ byłem jedną osobą, która przeżyła masakrę klanu. Ale w tobie nie było litości. Najpierw zawsze ze mną rywalizowałeś, a potem stałeś się moim najlepszym przyjacielem. Nie mam już nikogo bliskiego, tylko ciebie.
Sasuke siedział ze spuszczoną głową. Nagle poczuł, że otaczają go silne ramiona przyjaciela. Brunet objął go w pasie.
- Tak bardzo mi ciebie brakowało.
- Mi ciebie też. – odsunął od siebie chłopaka. – W łazience powiesiłem ci ręcznik i piżamę.
- Mam nadzieję, że nie jest pomarańczowa.
- Tak dla twojej wiadomości. Moja garderoba nie ogranicz się tylko do koloru pomarańczowego.
- Ale cały czas nosisz pomarańczowy dres.
- To taki znak rozpoznawczy Uzumakiego. – wyszczerzył się w szczerym uśmiechu.
- Tego mi najbardziej brakowało. Twoich wrzasków i twojego uśmiechu.
- Wrzasków? Jak ma tylko taki donośny głos.
- Tak. Tak. Niech ci będzie. Donośny głos. – zaśmiał się Sasuke.
- Nie wiedziałem, że jesteś taki sentymentalny.
- Ja też nie. – i znowu się zaśmiał.
- Taki roześmiany Sasuke bardzo mi się podoba.
Brunet spojrzał w roześmiane niebieskie oczy i popchnął ich właściciela na łóżko.
- Sasuke co ty wyprawiasz?
- Przepraszam Naruto.
- Za co tym razem mnie przepraszasz?
- Za to co zrobiłem i za to co zaraz zrobię.
Wargi Sasuke dotknęły delikatnie ust blondyna. Był przygotowany na upór, ale nic takiego się nie stało. Oderwał się od delikatnych ust przyjaciela i spojrzał na jego lekko zarumienioną twarz.
- Zrób to jeszcze raz. – wyszeptał Naruto.
Sasuke dotknął jego policzków i przybliżył swoją twarz. W niebieskich oczach pojawiły się łzy.
- Naruto dlacz…
- Kocham cię. – powiedział blondynek i rozpłakał się.
Naruto miał wrażenie, że dłonie chłopaka na jego policzkach spalają jego skórę. Ale nie było to nieprzyjemne uczucie. Serce waliło mu jak szalone. Powiedział to. Nareszcie odważył się wypowiedzieć te słowa. Wyznać uczucia, które od tak dawna w sobie tłumił. Patrzył prosto w czarne tęczówki, w których również pojawiły się łzy. Nie wiedział jak ma to odczytać. Sasuke pocałował go czule. Zaskoczony blondyn rozchylił usta. Ich pocałunek momentalnie zmienił się w namiętny, pełen pożądania i tęsknoty. Zahaczali się językami. Badali swoje policzki i podniebienie. Dłonie bruneta wdarły się pod koszulę piżamy. Zaczął masować i delikatnie ugniatać wspaniale umięśniony brzuch. Nie wytrzymał i zdjął ją z Uzumakiego. Zawstydzony tą całą sytuacją blondasek zasłonił twarz rękami. Sasuke złapał za nie i odciągnął je od jego twarzy.
- Jesteś piękny. – wyszeptał mu do ucha. – Nie ma się czego wstydzić.
Przesuwał dłońmi po torsie zahaczając o sutki. Kiedy usłyszał głośne westchnięcie, zaczął całować blondyna po szyi. Jego ciało zaczęło lekko drżeć.
- Sasuke proszę przestań. – wyszeptał.
- Na pewno chcesz żebym przestał? – spojrzał mu prosto w oczy.
Dotknął jego policzków i przesunął delikatnie palcami o lisich bliznach. Wytarł kciukami spływające łzy.
- Kocham cię Lisku. – powiedział czule. Niebieskie oczy rozszerzyły się z zaskoczenia. – Zawsze cię kochałem. Nie powiedziałem ci tego, ponieważ zawsze latałeś za Sakurą. A bałem się odrzucenia.
- Czy to możliwe, żeby wielki pan Uchiha się bał?
- Tak. Naruto pozwól mi pokazać jak bardzo jesteś dla mnie ważny, jak bardzo cię kocham.
- Sasuke. – niebieskooki zarzucił mu ręce na szyję i przyciągnął do namiętnego pocałunku. – Weź moje serce, ciało. Wszystko. Pokaż mi jak bardzo mnie kochasz i poczuj jak ja kocham ciebie.
Blondynek zaczął zdejmować ubranie ukochanego. Patrzył przerażony na blizny znajdujące się na jego torsie i brzuchu. Przesuwał delikatnie po nich ręką.
- On nie ma w sobie demona, który leczyłby go ze wszystkich ran. – pomyślał.
- Odrzucają cię? – zapytał brunet.
- Nie. Tylko nie potrafię sobie wyobrazić przez co musiałeś przejść.
- Przez piekło. Ale to już nie ważne. Teraz jestem tutaj w moim prywatnym niebie.
Pocałował czule Naruto. Całował go po całej twarzy. Po policzkach, powiekach, czole, nosie, ustach. Jakby chciał zapamiętać każdy najmniejszy fragment. Przesuwał wolno dłońmi od szyi, przez tors i brzuch, zatrzymując się przy pasku od spodni. Czuł pod palcami napinające się mięśnie i gładką, ciepłą skórę.
Naruto przekręcił kochanka na plecy. Usiadł mu na biodrach i zaczął całować blizny znajdujące się na piersiach i brzuchu. Jakby chciał zmazać z nich cierpienie i ból, którego doznał jego ukochany. Sasuke usiadł i objął mocno kochanka. Ich języki spotkały się w namiętnym tańcu. Zalała ich fala pożądania i namiętności. Uchiha ponownie położył blondyna na plecy i zaczął ściągać z niego spodnie. Naruto również zaczął siłować się ze sznurem przy spodniach kochanka. Kiedy byli już nadzy patrzyli na swoje ciała z fascynacją i wielkim pragnieniem.
Sasuke pocałował namiętnie niebieskookiego.
- Mogę cię tam dotknąć?
- Powiedziałem ci przecież, że możesz wziąć wszystko co chcesz.
Uchiha przesunął dłoń na przyrodzenie blondyna zaczął pocierać delikatnie ręką. Kiedy poczuł jak ciało kochanka zaczyna mocniej drżeć, a z jego gardła zaczynają wydobywać się ciche pojękiwania, zaczął szybciej poruszać dłonią. Pocałował czubek stojącej męskości. Przesuwał językiem po całym trzonie, a dłońmi pieścił jądra. Co chwile skubał zębami delikatną skórkę.
- Ach Sasuke…
Wziął całego penisa w usta i zaczął wolno poruszać głową. Co chwila zmieniał szybkość doprowadzać ukochanego do szału. Jego ciało drżało i wyginało się w łuk, mięsnie co chwilę się napinały.
- Sasuke proszę. Ja już dłużej nie mogę. Ach.
Brunet pocałował namiętnie usta chłopaka. Wsunął w niego palec, co spotkało się z niezadowoleniem blondyna. Zacisnął mocno mięśnie na palcu.
- Rozluźnij się Naruto. – szepnął mu do ucha. – Nie zrobię ci krzywdy. Muszę to zrobić inaczej będzie bolało.
Uzumaki rozluźnił się trochę. Sasuke zaczął wolno poruszać palcem. Włożył drugi. Naruto jęknął z bólu.
- Przepraszam. Chcesz żebym przestał.
- Nie. Pragnę cię. Przestań się już z mną bawić.
- Jesteś pewny. Będzie bolało.
- Pokaż mi wreszcie jak bardzo mnie kochasz. – zarzucił mu ręce na szyję. – Chcę należeć tylko do ciebie.
Sasuke rozszerzył jego nogi. Patrząc się prosto w niebieskie tęczówki zaczął powoli zatapiać się w jego wnętrzu. Z oczu blondyna poleciały łzy.
- Przepraszam.
- Nie przejmuj się zaraz się przyzwyczaję.
Naruto oplótł nogami biodra ukochanego wpychając go jeszcze głębiej w siebie. Z jego gardła wydarł się krzyk przepełniony bólem. Po chwili zaczął poruszać wolno biodrami dając znak kochankowi, że już jest w porządku. Zacisnął mocniej uścisk na jego szyi.
- Kochaj się ze mną. – wyszeptał.
Sasuke zaczął się poruszać. Najpierw wolno bojąc się, że sprawi ukochanemu ból. Kiedy usłyszał jęki, zaczął się poruszać szybciej. Całowali się namiętnie i dotykali. Ich ciała ogarnęło nieznane dotąd uczucie. Miłość. Pożądanie. Namiętność. Teraz stanowili jedno ciało, serce i duszę. Należeli tylko do siebie.
Naruto popchnął bruneta na plecy. Całując go po szyi i zostawiając gdzieniegdzie malinki, poruszał szybko biodrami. Sasuke usiadł złapał za penisa blondyna. Zaczają poruszać ręką w rytm jaki nadał Naruto. Całował go po szyi. Drugą dłonią pieścił jego sutki. Penis Uchihy trafił w prostatę, czego efektem był głośny jęk blondyna. Naruto jeszcze bardzie przyspieszył. Jego mięsnie oraz bardzie zaciskały się na członku Sasuke, doprowadzając go do białej gorączki. Z jego gardła także zaczęły wydobywać się głośne jęki. Jego penis co chwilę natrafiał na prostatę, przybliżając coraz bardziej blondyna i samego siebie do spełnienia.
W końcu zalała ich najbardziej wyczekiwana, najbardziej cudowna i gorąca fala. Doszli w tym samym czasie wykrzykując swoje imiona. Sasuke opadł na łóżko, a Naruto na niego. Próbowali złapać oddech.
- Naruto?
- Jeszcze go nie wyjmuj. To takie cudowne uczucie czuć cię w sobie. Teraz już wiem, że to nie jest sen i że jesteś tutaj. I jesteś mój. I że kocham cię najbardziej na świecie.
- Ja kocham cię jeszcze mocniej.
- Głupku nie można już kochać mocniej.
- Można. Oddał bym za ciebie życie.
- Nie rób tego. Kogo będę wtedy kochał jak ciebie zabraknie? Wiem, że już nigdy nikogo nie będę kochał tak jak ciebie.
- Ja czuję to samo. Pozwolisz mi zostać przy tobie na zawsze?
- Musisz się jeszcze pytać? Czy nie udowodniłem ci tego przed chwilą?
- Chciałem się upewnić. – przytulił blondyna mocno do siebie. – Wreszcie mogę powiedzieć, że wróciłem do domu.
- „Twój dom jest tam, gdzie ktoś o tobie myśli”. Tak mi kiedyś powiedział Jiraiya. A ja nigdy nie przestałem myśleć o tobie.
- Dziękuję ci Naruto.
Wtuleni w siebie i wsłuchani w bicia swoich serc zasnęli snem, jakiego nie zaznali jeszcze nigdy. Snem spokojnym, głębokim i ze wspaniałym uczuciem, że jak obudzą się rano nie będę sami. Będzie koło nich osoba najważniejsza w ich życiu. Osoba, która nadała ich życiu sens i z którą spędzą resztę swojego życia.

The End

8 komentarzy:

  1. Zajebiste!!

    Kaminaka

    OdpowiedzUsuń
  2. "... mój delfinek na mnie czeka"? WTF?! Ale ogólnie super&_&

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz najwspanialsze opowiadania, jakie kiedykolwiek czytałam. A czytałam wiele.. Ach, te wszystkie zdania i usterki są takie dopracowane i poskładane ;D Jestem naprawde pełna podziwu <3.. Uwielbiam twoje opowiadanie, możesz zostać pisarką... Gratuluje wyobraźni *.*
    Jestem twoją fanką ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś wielka :D Zajebiste opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww *^*
    Zauważyłam, że czym dłużej się czeka na tę miłość, tym większa jest radość gdy nadejdzie <3

    Słodkie, no i kolejny ulubiony shot do kolekcji <3
    Jak ja kocham twoje notki *~*
    Są fantastyczne :D

    Taka fajna scenka na tym łóżku... Najpierw rozmawiali a potem Sasek... aww <3

    Pozdrawiam, Ami-chan.

    OdpowiedzUsuń
  6. Te drobne elementy Kakairu sprawiają , że cieplej mi na serdusiu 💜. Mam nadzieję , że kiedyś pojawi się jakiś one-shot lub opowiadanie Kakairu. I , że wrócisz na bloga <3 ^///^

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, och naprawdę fantastycznie, Naruto taki wściekły, a sasuke smutny że jest odtrącany...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń