Ohayo!!
To jest właśnie
zakończenie opowiadania „Yume”, które napisała Sakue.
Życzę przyjemnej
lektury.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Yume Cz. 2. - END
Sasuke od powrotu z... nikomu nie znanego miejsca zachowywał
się inaczej niż zawsze. Faktem było, że nigdy nie był zbytnio gadatliwy, a
uśmiechów nie sypał na prawo i lewo, ale też nigdy nie chodził struty i nie rozsiewał
wokół aury, w której bez większego problemu dało się wyczuć smutek, który
emanował z Uchihy tonami. Możliwym było, że może i się tak czuł, ale nigdy tego
nie pokazywał, a teraz jego ogólny image wskazywał na to, że brunet popadł w
depresję, załamanie a może kompletnie odechciało mu się żyć. Nie był już tak
idealny jak jeszcze dwa tygodnie temu. Jego obecny stan był... właściwie nie do
opisania. Rozczochrane włosy z brakiem jakiegokolwiek połysku. Czarne oczy,
które niegdyś wyrażały chociażby pogardę, kpinę czy złość obecnie były matowe,
a od czasu do czasu zaczynały się szklić bez jakiegokolwiek udziału ich
właściciela, kredowobiała cera i niedawno wiśniowe usta najczęściej układające
się w kpiący uśmieszek, na dzień dzisiejszy zastąpione sinymi wargami
zaciśniętymi w wąską linię.
- Sasuke... mogę wejść? – białowłosy chłopak zastukał
delikatnie w jedne z dębowych drzwi znajdujących się na końcu długiego, białego
korytarza.
Nie dostał odpowiedzi.
- Sasuke? – delikatnie uchylił drzwi zaglądając do pokoju.
Ściany były ciemnoszare, a podłogę pokrywał czarny dywan.
Naprzeciw drzwi znajdowało się okno wychodzące na ogromną łąkę z każdej strony
otuloną wysokim lasem teraz zasłonięte czarną żaluzją przez, którą próbowały
przebić się promienie porannego słońca dając w pokoju nikłe światło. Po lewej
stronie okna stała ciemna szafa, a po przeciwnej duże, hebanowe biurko.
Naprzeciw biurka znajdowało się jednoosobowe, drewniane łóżko z czarną pościelą
na którym spał lokator pomieszczenia. Po lewej stronie pokoju były czarne drzwi
prowadzące do małej łazienki.
- Sasuke? – Houzuki podszedł do łóżka. Spod kołdry wystawała
tylko głowa Uchihy. – Hmh. – zaśmiał się cicho widząc śpiącego czarnowłosego.
Rzadko widywał go tak... odciętego od świata, nieostrożnego. – Jak zwykle. – sapnął
zrezygnowany siadając na krzesło przy biurku przez co jego włosy uniosły się do
góry by po chwili z powrotem opaść na szczupłą twarz.
Jak zwykle jego plany spełzły na niczym. Działo się tak
zawsze kiedy dotyczyły Sasuke. Mimo iż niebyli ze sobą blisko, właściwie to
Hozuki rozważał wariant, że Uchiha w ogóle go nie lubi, białowłosego martwił
obecny stan... znajomego? Kolegi? Przyjaciela? Szefa? Najbardziej dopasowanym
określeniem było to ostatnie. Martwił go stan szefa organizacji Taka, bo w
końcu takowa nadal istniała, prawda? A może i nie? W każdym bądź razie
najlepiej zrobi nazywając czarnookiego szefem. Chciał z nim porozmawiać. Brzmi
banalnie? Fakt. Z Uchihą nie da się rozmawiać, ale lepiej spróbować i się
zawieść niż później żałować, że się nie spróbowało. Może chociaż dowie się
gdzie Sasuke był owego „sądnego” dnia. Byłaby to już jakaś wskazówka. A gdyby
sam nie umiał dojść do tego co się stało, Juugo zapewne by mu pomógł. Rudowłosy
też był zmartwiony stanem Uchihy. Nie tak bardzo jak Houzuki, ale jednak był. Nie
uśmiechało mu się uspokajanie rozdrażnionego bruneta dlatego też wolał poczekać
aż ten sam się obudzi.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Naruto, co się dzieję? – różowowłosa oparła się rękami o
biurko Hokage pochylając się nad zamyślonym blondynem. – Naruto!
- Ha? – spojrzał na Haruno zdezorientowanym wzrokiem.
- Co się dzieje? – powtórzyła pytanie.
Uzumaki od pewnego czasu chodził bardzo zamyślony i nieswój,
co niepokoiło różowowłosą i nie tylko.
- Nic się nie dzieje, nie ma powodu żeby coś się działo,
czemu ma się coś dziać? – odpowiedział szybko uśmiechając się.
- Naruto, od tygodnia chodzisz jakiś zamyślony, czasami
nawet smutny. Całymi dniami przesiadujesz w gabinecie praktycznie nic nie
robiąc. Nie masz ochoty na ramen i wyglądasz jakbyś z rok nie spał. Musiało się
coś stać.
- Nie, gdzie tam. Po prostu... nie mam nastroju. – wstał z
krzesła podchodząc do okna i spoglądając na las rosnący za wioską – Sasuke...
- Do czego chcesz mieć nastrój? – zapytała stając obok
przyjaciela.
- Do życia. – mrukną cicho.
- Co powiedziałeś?
- Nic. Do... niczego. – sam już nie wiedział czy powiedzieć
o niedawno zaistniałej sytuacji Sakurze, czy może jednak zachować to dla
siebie.
Gdyby to z siebie wyrzucił pewnie zrobiłoby mu się lżej, ale
patrząc na to z innej strony niewiadomo jak Haruno zareagowałaby na tą
informację. Może zaczęłaby krzyczeć, może bić, kopać, pluć, może siać terror w
wiosce, a w najgorszym wypadku poszłaby na koniec świata żeby tylko znaleźć
Uchihę i go ukatrupić. W jej przypadku nie można wykluczyć żadnej opcji. Lepiej
chuchać na zimne.
- Naruto, bo się wkurzę, a wiesz, że nie mogę. – uprzedziła
go kładąc rękę na dużym brzuchu.
Tak, tak. Haruno Sakura była w ciąży. Ba! Mało tego była
zaręczona i to z kim. Z samym Rock’iem Lee. Świat się wali. Jak właściwie do
tego doszło?
- To lepiej żebyś nie wiedziała o co chodzi. – mrukną
odwracając się tyłem do okna i siadając na dużym parapecie.
- Czyli coś się stało. Wiesz, że teraz już musisz mi
powiedzieć o co chodzi?
- Taa...
- No więc słucham. – zakomunikowała siadając na krześle
Hokage.
- Ja... – urwał. – I co mam teraz powiedzieć? – najlepszym
wyjściem było kłamstwo, ale Uzumaki nie lubi okłamywać, a tym bardziej jeżeli
chodzi o jego przyjaciół. – Rozmawiałem z Sasuke.
- Naruto, znów coś ci się śniło?
No nie. Znowu to samo. To, że raz zdarzyło mu się, że
obudził się z NADWYRAZ REALISTYCZNEGO snu i pod wpływem emocji popędził do
rezydencji Uchihy krzycząc „On wrócił!” to nie znaczy, że za każdym razem
mówiąc o Sasuke musi być pod wpływem jakichś chorych wytworów swojej wybujałej
wyobraźni. Choć może to wykorzystać i uniknąć tej rozmowy? - Nie, mówię
naprawdę. – zmarnować taką szansę.
- No to o czym z nim rozmawiałeś i kiedy? – Sakura chyba nie
bardzo wierzyła w słowa Hokage.
- W ten wieczór kiedy zostałem Hokage przyszedł do mnie.
- I co powiedział?
- Że gratuluje mi zostania Hokage. – uśmiechną się na
wspomnienie o tym wydarzeniu kompletnie odlatując.
A gdyby tak wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej? Gdyby to
zrobili nie zwracając uwagi na to, że nie mogą być razem? Co by wtedy było? Durnowaty
uśmiech na twarzy Naruto i rozmarzone spojrzenie przekonały Sakurę, że blondyn
mówi prawdę. Ale po co Sasuke przychodziłby do Konohy? Pewnie nie po to, żeby
tylko pogratulować Uzumakiemu. Trzeba się tego dowiedzieć.
Haruno znów spojrzała na twarz przyjaciela. Usta wciąż
układały się w radosny uśmiech, ale oczy przepełnione były smutkiem, a po
opalonym policzku spływała krystaliczna łza.
- Naruto? – zapytała zdezorientowana zrywając się z fotela.
- Kocham go. – szepną wpatrując się w jeden punkt na
ścianie.
- Co? Kogo? – Sakura ostatnio widziała płaczącego blondyna
kiedy przybyli do kryjówki Orochimaru i znaleźli Sasuke, a ten odszedł razem z
wężowym Sanninem i Kabuto po nieudanej próbie zabicia Naruto.
Wtedy widziała go płaczącego pierwszy raz i miała nadzieję,
że ostatni, ale... nadzieja matką głupich.
- Sasuke. – szepną rozklejając się kompletnie.
Płakał... łkał jak małe dziecko zagubione w wielkim zoo. Nie
przejmował się tym, że jest mężczyzną, że jest Hokage. Nie interesowało go to,
że obok stoi Sakura i że za chwile ktoś może wejść do gabinetu i zobaczyć go w
tak opłakanym stanie.
- Kocha...
Sasuke?
Czy ta wiadomość była szokująca dla różowowłosej?
Nie bardzo.
Dlaczego?
Intuicja, podejrzenia, podteksty Kakashiego. To wszystko
sprawiło, że była przygotowana na taką informację nie zdając sobie z tego
sprawy. W końcu ile można szukać utraconego przyjaciela?
- Nie płacz. – szepnęła przytulając Uzumakiego.
- T-tęsk...nię. – wychlipał bardziej wtulając się w
przyjaciółkę.
- Wiem Naruto, ale nie płacz. – głaskała go uspokajająco po
plecach. – Nie lubię kiedy jesteś smutny.
Naruto zanim się uspokoił zdążył zapłakać Haruno całą
bluzkę, wysmarkać dwie paczki chusteczek higienicznych i z dwadzieścia razy
poinformować różowowłosą, że tęskni za Uchihą.
- No ale... – Sakura jednak nie rozumiała dlaczego blondyn
po rozmowie z Sasuke jest taki smutny. – Powiedziałeś mu, że go kochasz?
- Mhm. – mrukną kiwając głową na „tak”.
- I... i co? Zranił cię?! Jeśli tak to już nie żyje!
- On też mnie kocha. – pociągnął nosem.
- To co jest nie tak? – zapytała.
To wszystko jest nieco pogmatwane, jak to zwykle bywa w
przypadku Naruto.
- Nie możemy być razem. – bąkną kładąc głowę na biurku.
- Dlaczego?
- Przecież wiesz. Ja nie mogę odejść z wioski. Hmpf! Nie
chcę tego robić. A nie mogę przyjąć Sasuke z powrotem.
- Czemu? Przecież inni Kage nie mają nic przeciwko temu.
- Tak. Ale starszyźnie znowu coś nie pasuje. – wyjaśnił. –
Głupie stare dziady.
- A nie sądzisz, że już najwyższy czas zażegnać rządy
starszyzny w naszej wiosce? Bądź, co jest lepszym rozwiązaniem, bo nie będą nic
kombinować, wymienić ich na nowszy model?
- Co? Chcesz ich pozabijać? – zapytał szybko podnosząc głowę
z biurka i spoglądając na Sakurę zaczerwienionymi oczami.
- Nie! – krzyknęła szybko. Naruto czasami miał naprawdę
chore pomysły. – Moim zdaniem zasługują na emeryturę.
- Myślisz?
- Tak. W końcu rządzą tu od czasów Trzeciego Hokage. Ile
można? Sandaime, Yondaime, Godaime, Rokudaime Hokage, ile oni chcą tu jeszcze
robić za starszyznę?
- Czyli... mam ich zwolnić? – zapytał jedną brew marszcząc a
drugą unosząc do góry.
- Tak. Jesteś Hokage. Ty tu rządzisz czy oni?
- No ja.
- To kto ich ma zwolnić? Kakashi?
- Nie, ja.
- No właśnie.
- Ale jest jeden problem.
- Jaki? – sapnęła zirytowana dziewczyna.
- Dlaczego jako przykładową osobę podałaś Kakashiego?
- To jest ten problem?
- Nie, pytam z ciekawości. Problem jest taki, że nie ma kogo
obsadzić na ich miejscu.
- Y... o tym nie pomyślałam. – mruknęła.
Faktycznie. W wiosce jest nie wiele osób, które mogłyby ich
zastąpić.
- Tsunade?
- Obaachan?
- Mhm.
- Eee...
- No w końcu była Piątym Hokage. Dobra jest w zarządzaniu
wioską i nie ma nic przeciwko Sasuke.
- Ale ty ją zapytasz. – powiedział Naruto.
- Nie. To ty jesteś Hokage.
- Sakura-chan...
- Nie. Teraz trzeba pomyśleć kto mógłby być druga osobą w
starszyźnie.
- Ktoś stary. – mrukną Uzumaki intensywnie myśląc.
- To nie musi być ktoś stary tylko doświadczony. Tak jak
Tsunade.
- To dlaczego nazywa się ich starszyzną?
- Bo są doświadczeni jak starzy ludzie. – wyjaśniła szybko.
– Nie wiem kto mógłby być, ale coś wymyślimy. A teraz Naruto idź spać.
- Ale...
- Idź. Shikamaru cię zastąpi.
- Ok. – bąkną idąc w stronę drzwi. – A może jakbym wziął
kilka papie...
- Nie! Masz iść spać! – krzyknęła wściekle na co blondyn od
razu pobiegł do części mieszkalnej w siedzibie Hokage.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Shikamaru! – krzyknęła różowowłosa wprost do ucha śpiącego
Nary.
- Kami-sama, kobieto ale jesteś upierdliwa.
- Shika, mam do ciebie sprawę.
- Jak zawsze. – sapną siadając na ławce na której spał.
Od kiedy Naruto został Hokage, Shikamaru w poniedziałki,
piątki i niedziele jako strażnik mógł sobie ucinać drzemkę na dachu siedziby
Hokage.
- Ta jest poważna.
- Jak zawsze.
- Ta jest wyjątkowo poważna.
- Ja...
- Nie mów „jak zawsze”, bo nigdy nie przychodzę do ciebie z
wyjątkowo ważnymi sprawami więc teraz się zamknij i słuchaj, bo oberwiesz w ten
swój leniwy zad! – ryknęła zaciskając pięści.
- Dobra, dobra. Mów.
- Znasz kogoś. Kto mógłby być w starszyźnie?
- Tsunade-sama.
- Oprócz.
- ... nie mam pojęcia. – odpowiedział po chwili namysłu.
- Musisz wiedzieć. Jesteś najinteligentniejszą osobą w
wiosce. Jeśli ty nie pomożesz to Naruto umrze.
- Umrze?
- No dobra trochę przesadziłam. Ale coś mu się stanie.
Przecież wiesz, że ostatnio ledwo funkcjonuje.
- A wiesz czemu?
- Z tęsknoty.
- Z... t-tęsknoty? Za kim? – zapytał na co Haruno spojrzała
na niego spod byka – Ah, Uchiha. Tak jak myślałem.
- To ty wiesz?
- Że Naruto jest zakochany? Tak.
- Skąd?
- Łatwo się domyślić.
- Trzeba było powiedzieć.
- Myślałem, że j...
- Jeszcze się nie nauczyłeś, że jeżeli ty coś zauważasz to żaden
inny człowiek raczej tego nie spostrzeże?
- No... – nie wiedział co odpowiedzieć. – Chcecie wymienić
starszyznę? – zmienił temat.
- Po co pytasz jak wiesz?
- Eh, żeby Uchiha...
- Mógł wrócić, tak. A teraz mów. Czy znasz kogoś kto mógłby
być w starszyźnie?
- Mam pomysł, ale nie wiem czy jest dobry. – powiedział z
wahaniem.
- No mów.
- Na pewno nie wypali.
- Shikamaru!
- Mój tata.
- Jesteś genialny. Ile twój ojciec ma lat?
- 42.
- Wspaniale. Zapytasz go czy by się zgodził?
- Wątpię, ale mogę spróbować.
- Dzięki. – wstała z ławki kierując się do schodów – A!
Jeszcze jedno.
- Ta?
- Zastąp dzisiaj Naruto. – uśmiechnęła się uroczo.
- Dlaczego wszystko musi być tak upierdliwe?
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Hayate-san. – różowowłosa weszła do wierzy z której
wysyłano „ptasie” przesyłki.
Całe szczęście, że Hayate dzisiaj pełnił tam dyżur. Nie jest
zbyt ciekawski, a to dobrze.
- Mh... Sakura? – zapytał leniwie otwierając oczy.
- Kolejny
leń. – pomyślała – Ohayo. Naruto powiedział mi, że wiesz gdzie znajduje
się kryjówka Akatsuki w której teraz są jej członkowie.
Tak naprawdę Sakurze powiedział to Yamato. Ostatnimi czasy
ANBU cały czas podąża za organizacją, która jest nadwyraz spokojna.
- Tak. O ile można nazwać to kryjówką.
- Dlaczego? – zdziwiła się.
- Bo to zwykły dom na łące od wioski jedynie oddzielony
lasem w Oto-gakure.
- Mhm. Mógłbyś to wysłać jednemu z członków.
- Komu?
- Houzki Suigetsu. – odpowiedziała.
Skąd wiedziała jak chłopak się nazywa? W końcu Hokage musi
mieć takie informacje. A dlatego, że spis ninja z Akatsuki w końcu jest pełny i
każdego z nich są zamieszczone zdjęcia bądź opis wystarczyło tylko poszukać
odpowiednich dokumentów zanim Shikamaru przywlókł swój tyłek do gabinetu.
Szczerze mówiąc mało zostało członków tej organizacji.
- Naruto znowu coś kombinuje? – zapytał odbierając list i
zakładając go na nogę jastrzębia.
- Mhm. – przytaknęła patrząc jak ptak odlatuje. – Sayonara.
- Sayonara. – Hayate z powrotem położył się na niebieskiej
kanapie zamykając oczy.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Suigetsu, do ciebie. – do salonu wszedł rozczochrany
Uchiha z listem w rękach.
- Dzięki. – bąkną.
Uchiha przed chwilą się obudził, ale Houzuki wolał z nim nie
rozmawiać. Był strasznie rozdrażniony.
- List do mnie? – pomyślał rozwijając rulonik.
Był szczerze zdziwiony, że dostał jakąkolwiek przesyłkę.
- Konoha?! – krzyknął czytając skąd jest list.
- Nie drzyj się. – sykną Sasuke przełykając jakieś tabletki,
najpewniej przeciwbólowe.
- Sorry. – mrukną zagłębiając się w treść listu.
„Ohayo!
Pewnie jesteś zdziwiony, że pisze do
ciebie nieznajoma osoba i to z Konohy, ale musiałam to zrobić. Założę się, że
ostatnio Sasuke chodzi jakiś nieswój. Nie powiem ci dlaczego. JESZCZE nie.
Spotkajmy się. Ustal datę, godzinę i miejsce. Dostosuję się.
Haruno Sakura”.
- Yhh... – po prostu go zatkało.
Skąd ta dziewczyna mogła wiedzieć, że Sasuke jest rozeźlony.
Pewnie jego nastrój ma jakiś związek z Konohą.
Haruno? Haruno Sakura? Coś mu to przypominało. Była chyba
jakąś psychopatyczną fanką Sasuke. No mniejsza. Czas odpisać.
„Ohayo!
Spotaknie w Oto-gakure (nie mam wstępu
do Konohy) , knajpka Amai. 20.07.br. Godz.: 16:00.
Houzuki Suigetsu”.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Oto-gakure,
knajpa Amai, 20 lipiec, 16-ta. A jego nie ma! –
Sakura zaczynała się denerwować.
Czeka na chłopaka już 15 minut. Na szczęście po chwili do
budynku wszedł białowłosy. Haruno widząc go wstała z krzesła przez co Houzuki
ją zauważył.
- Ohayo. – przywitała się uśmiechając lekko.
- Ohayo. – odpowiedział siadając naprzeciwko dziewczyny.
- Ohayo-gozaimasu, coś dla pana? – do stolika podeszła
kelnerka.
- Szklanka wody. – odpowiedział, a już po chwili sączył swój
ulubiony napój. – Więc? – zapytał spoglądając na różowowłosą.
- Konkretny. – pomyślała.
– Sasuke jest zakochany. – nie owijała w bawełnę.
Suigetsu na tę informację zakrztusił się wodą. Kaszlał co
najmniej 10 minut.
- Kami-sama, w kim? – zapytał wycierając łzy z oczu i odsuwając
szklankę daleko od siebie na wypadek gdyby dziewczyna po raz kolejny próbowała
go zabić.
- W Naruto.
- Co?! – pisnął. Na prawdę pisną. Przecież to nie możliwe. –
Sasuke jest gejem?
- Przeszkadza ci to?
- Nie, po prostu jestem w... szoku. Dużym szoku.
- I właśnie dlatego jest taki rozeźlony. Z Naruto z resztą
nie jest lepiej, dlatego staramy się zrobić wszystko, żeby Sasuke mógł wrócić
do wioski.
- Czyli?
- Pozbywamy się starszyzny.
- Trutka na myszy? – zapytał.
- Nie! Emerytura, głąbie! – krzyknęła uderzając go z pięści
w głowę.
- Itai... po prostu myślałem, że porywacie się na coś większego.
- Mniejsza o to. Teraz tylko mi powiedz co będzie dla ciebie
łatwiejsze. Zawlec Uchihę do Konohy czy do jakiegoś hotelu?
- A ile mam czasu?
- Trzy dni.
- Hotel. – odparł – Czemu tylko tyle?
- Za trzy dni Sasuke ma urodziny. Możesz to wykorzystać.
- A Uzumakiego jak przekonasz?
- Dam sobie radę. W takim razie gdzie?
- W drodze z Oto do Konohy jest taki duży hotel z gorącymi
źródłami i takimi innymi pierdołami do relaksu. Może tam?
- Ok, dobra myśl.
- Jakaś określona godzina?
- Nie koniecznie. Około 18 tam bądźcie.
- Ok. Hehe, lubię bawić się w swatkę.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Em, Sasuke? – Suigetsu wszedł do kuchni.
Uchiha siedział przy stole pijąc kawę.
- Ta? – zapytał odstawiając czarny kubek.
- Wiesz... wszystkiego najlepszego. – uśmiechną się szeroko.
- Proszę? – brunet nie wiedział o co chodzi Houzukiemu.
- Dzisiaj 23 lipiec. Twoje urodziny. – wyjaśnił.
- Dzięki. – Sasuke nie miał w zwyczaju pamiętać, a co
dopiero świętować swoje urodziny.
Nie ma z czego się cieszyć. Rok bliżej śmierci.
- To może wyskoczylibyśmy na sake, czy coś? – zaproponował
opierając się o framugę drzwi.
- Suigetsu. – sapnął – Nie chce mi się.
- Wiem. Ale gdybyśmy poszli do gorących źródeł, co?
Zrelaksowałbyś się, wypilibyśmy sake i humor by ci się poprawił.
- Nie sądzę.
- Warto spróbować.
- Eh… dobra. – właściwie to pomysł nie był zły. Może chociaż
na chwilę zapomniałby o Uzumakim – Naruto...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Naruto, idziesz czy nie? – zapytała poirytowana Sakura.
- Ale niby po co ty mnie tam ciągniesz? – zapytał wychodząc
przed siedzibę Hokage.
- Żebyś odpoczął i chociaż na chwilę zapomniał o Sasuke. To
ci dobrze zrobi. – uśmiechnęła się miło. Blondyn ostatnio nie miał ochoty na wychodzenie z domu, a co
dopiero do jakiegoś hotelu. – No chodź.
- Sakura-chan, nie powinnaś się tak przemęczać. Jesteś w
cią...
- To dopiero szósty miesiąc. Nic mi nie będzie, a taki
spacer dobrze mi zrobi. Wiem to. Jestem w końcu medycznym ninja, prawda?
- Spacer?
- Oj, nie łap mnie za słówka i chodź.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Sakura-chan, ja chcę takiego! – krzykną Naruto wskazując
na stoisko z kolorowymi wiatraczkami.
Do hotelu przyjeżdżało dużo rodzin z dziećmi dlatego na
szerokiej, kamiennej alejce prowadzącej z hotelu do osobnego budynku w, którym
były szatnie stało kilka niewielkich wózków z balonami i wiatraczkami różnej
wielkości, które wcale nie psuły spokojnego klimatu tego miejsca, a wręcz
przeciwnie dodawały mu uroku, tym bardziej kiedy ścieżkę oświetlały promienie
zachodzącego słońca.
- Naruto, ile ty masz lat? – zapytała Sakura spoglądając na
blondyna jak na idiotę.
- Dwadzieścia. – odpowiedział układając usta w „dzióbek”.
- No właśnie.
- Ale to przecież nie znaczy, że nie mogę kupić sobie
wiatraczka.
- Ehh, no to kup.
- Emm... – Uzumaki nadal stał w miejscu.
- Co znowu?
- Nie mam pieniędzy. – uśmiechną się niewinnie.
- Dobrze. – sapnęła wyciągając portfel z małej torebki. –
Który?
- Ten! – krzykną uradowany wskazując mały błękitny
wiatraczek.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Za godzinę spotykamy się przy wyjściu. – zakomunikowała
Haruno wchodząc do szatni dla dziewczyn.
- Ok. – mrukną blondyn wchodząc do męskiej.
Szatnia była niewielka. Żółte ściany, piaskowa podłoga,
naprzeciwko drzwi wejściowych były szklane drzwi, którymi wchodziło się na
alejkę otoczoną z obu stron wysokim drewnianym płotem tak aby nie było widać
ścieżki obok, którą chodziły kobiety do gorących źródeł przeznaczonych dla
nich. Po lewej ustawiona była ciemna, drewniana półka przeznaczona na ubrania,
a po prawej drewniana ławka na której leżały czyste ręczniki.
Ktoś chyba właśnie zażywał kąpieli, gdyż na półce leżały
ubrania, swoją drogą Uzumaki skądś je kojarzył, a z źródła było co jakiś czas
słychać cichy plusk.
Dlatego, że Naruto ubrany był w niebieskie kimono zdjął
tylko bokserki i w biodrach owiną się ręcznikiem nie ściągając z siebie
ubrania, nie przepadał za paradowaniem w samym ręczniku. Już chciał wychodzić
kiedy nagle przypomniał sobie o swojej „zabawce” szybko podszedł do ławki i
zabierając z niej wiatraczek ruszył w stronę drzwi.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Mam dość. –
pomyślał Uchiha wychodząc z źródła.
Relaksująca kąpiel ani trochę mu nie pomogła, za każdym
razem kiedy zamykał oczy widział śliczną twarz blondyna. Brunet poprawił mokry
ręcznik tak aby przypadkiem nie spadł mu po drodze po czym alejką skierował się
do szatni.
Nagle zobaczył blond chłopaka ubranego w niebieskie kimono,
który dmuchał na mały, błękitny wiatraczek tak aby się kręcił. Im bliżej był
tej osoby tym bardziej przypominała mu ona Naruto.
- To nie
możliwe. – pomyślał mijając Uzumakiego,
który przechodząc obok niego skierował spojrzenie swoich błękitnych tęczówek na
Sasuke.
- Sasuke. –
Naruto staną w miejscu zaskoczony tak samo z resztą jak Uchiha.
- Naruto? – Sasuke odwrócił się przodem do blondyna.
- Taaaak. – odpowiedział również się odwracając. – Co ty tu
robisz? – Uzumaki miał dziwne przeczucie, że brunet go śledził, choć wtedy nie
byłby taki zdziwiony. Ale mógł udawać, prawda?
- Suigetsu mnie tu zabrał. A ty?
- Sakura mnie zaprosiła. – dopiero kiedy to powiedział zdał
sobie sprawę że zabrzmiało to dosyć dwuznacznie. – Znaczy... haha... ona jest
zaręczona zaprosiła mnie jako przyjaciela. – wyjaśnił rumieniąc się lekko. – Po co ja mu się tłumaczę? – A z jakiej okazji zaprosił cię
twój... znajomy?
- ...mam urodziny. – odpowiedział z wahaniem.
Nie chciał aby Naruto składał mu życzenia.
- Oh, wszystkiego najlepszego! – uśmiechną się lekko. – Jak mogłem
zapomnieć? – po czym beztrosko dmuchnął w wiatraczek.
Sasuke wbrew swojej woli spojrzał na cudowne, brzoskwiniowe
wargi układające się w delikatny „dzióbek”, kiedy blondyn wydmuchiwał
powietrze. To był błąd.
Złapał Naruto za ramię przez co zabawka wypadła z ręki
chłopaka.
- Sa...
Przygwoździł go do płotu brutalnie wpijając się w jego usta.
Blondyn jękną uchylając wargi z czego Sasuke skorzystał wsuwając język do
ciepłych ust Uzumakiego, aby zaraz po tym gładzic jego podniebienie i policzki.
Po chwili Naruto niepewnie zaczął oddawać pocałunek splatając swój język z
językiem Uchihy. Nie wiedział jak się za to zabrać, był to jego pierwszy
pocałunek pomijając nieszczęsne złączenie warg z brunetem w Akademii. Sasuke
oderwał się od zarumienionego chłopaka. Przyłożył dłoń do opalonego policzka dotykając
kciukiem dolnej wargi blondyna.
- Naruto. – szepnął zsuwając rękę na jego szyję a później na
ramię.
Nachylił się nad nim, na co Naruto lekko zadrżał. Zassał się
na jego szyi tworząc na niej mały różowy punkcik po czym polizał to miejsce i
językiem kierując się w górę dotarł na policzek, a po chwili na usta znów
łącząc ich w pocałunku. Zsuną z ramion Uzumakiego materiał kimona i całując go
po linii szczęki, szyi i barku dotarł do różowego sutka. Polizał go na co
Naruto jękną cicho, a Sasuke zaczął ssać brodawkę, ręką zajmując się drugą
jednak po chwili zaczął całować go po brzuchu i kierując się coraz bardziej w
dół rozwiązał sznurek przytrzymujący poły kimona razem, po czym zsuną z niego
biały, puchaty ręcznik ukazując nabrzmiałą męskość blondyna na co ten
zaczerwienił się jeszcze bardziej. Uchiha wstał i namiętnie pocałował
Uzumakiego powoli przesuwając ręką po jego penisie, na co ten co rusz jęczał
prosto w jego usta. Brunet oderwał się od chłopaka spoglądając głęboko w jego
błękitne oczy i przyspieszając ruchy swojej ręki.
- Sasuke... – stęknął kładąc ręce na ramionach czarnookiego
- ...nn
Uchiha uśmiechną się lekko po czym szybko odwrócił Naruto
tyłem do siebie. Złożył kilka delikatnych pocałunków na jego karku wciąż
pieszcząc jego członka.
- Co robisz? – zapytał przestraszony Uzumaki.
- Nic takiego. – szepną mu na ucho liżąc jego małżowinę.
Podniósł jego kimono do góry ukazując pośladki blondyna,
teraz seksownie wypięte w jego stronę.
- Pośliń. – powiedział przytykając dwa palce do ust Naruto.
Chłopak bez sprzeciwów wziął do ust dwa, smukłe palce Uchihy
i poślinił je lekko ssąc. Sasuke wyją palce z ust Uzumakiego i już po chwili
oba znalazły się w jego wnętrzu.
- Sasu... – blondyn czuł lekki dyskomfort lecz uczucie nie
było nie miłe.
Pewnie dlatego, że Sasuke by delikatny oraz, że drugą ręką
wciąż zajmował się penisem blondyna zataczając kciukiem kółeczka na jego
główce. Naruto odwrócił głowę do tyłu, prawą rękę wplótł w hebanowe włosy, po
czym przyciągnął Uchihę do kolejnego pocałunku. Jękną cicho kiedy Sasuke do
dwóch pozostałych dodał jeszcze trzeci palec. Oparł ręce jak i głowę o płot. Po
kilku pchnięciach uczucie dyskomfortu zniknęła, a Naruto zaczął jęczeć z zadowolenia.
Brunet jeszcze kilka razy poruszył palcami poczym je wyją.
- Sa...suke? – blondyn spojrzał na ciemnookiego, na co
Uchiha uśmiechną się kącikiem ust, zdjął mokry ręcznik, złapał go za biodra i
penisem naparł na dziurkę Uzumakiego, po chwili w niego wchodząc.
Naruto jęknął z bólu, a w jego oczach pojawiły się łzy.
Członek Sasuke był o wiele większy niż jego palce. Brunet nie poruszał się
czekając aż błekitnooki się przyzwyczai. Po chwili Uzumaki sam poruszył
biodrami, cichutko pojękując.
- Naruto. – sapnął Uchiha zaczynając delikatnie się
poruszać. Zsuną lewą rękę na jego udo, a po chwili na zgięcie kolana podnosząc
jego nogę do góry tak aby w kolanie była zgięta.
- Sasuke... ?
- Tak będzie lepiej. – odpowiedział na niezadane pytanie
blondyna.
Przyspieszył tępo łapiąc męskość Naruto w prawą rękę i
poruszając nią w rytmie pchnięć. Uzumaki przy każdym ruchu Sasuke jęczał coraz
to głośniej.
- Sz... szybcie.j – wysapał na co brunet od razu
przyspieszył ruchy swoich bioder.
Po chwili ugodził w prostatę blondyna przez co ten krzykną
krótko. Sasuke czując, że zaraz dojdzie jeszcze bardziej przyspieszył co rusz
podrażniając najczulszy punkt chłopaka. Po kilku pchnięciach Uzumaki doszedł wykrzykując
imię czarnookiego i brudząc mu rękę nasieniem. Zaraz po nim doszedł Uchiha
cicho jęcząc tuż przy uchu Naruto. Wyszedł z blondyna. Uzumaki oparł się
plecami o płot i zjechał po nim na ziemię. Sasuke kucną przed nimi i objął go
szczelnie ramionami.
- Kocham cię. – powiedział składając na ustach Naruto czuły
pocałunek.
- Ja ciebie też. – odpowiedział blondyn szeroko się
uśmiechając.
Sasuke staną na równe nogi.
- Wstań. – wyciągną rękę w stronę Uzumakiego na co ten ją
złapał i z pomocą Uchihy wstał z ziemi.
Sasuke owinął ręcznik wokół bioder Naruto, zawiązał jego
kimono i strzepał z jego ramienia niewidoczny pyłek, po czym sam osłonił się
swoim ręcznikiem.
- Proszę. – podał Uzumakiemu jego wiatraczek.
- Dzięki. – zarumienił się delikatnie spoglądając na swoje
stopy. – S-Sasuke... wróć do Konohy.
- Nie mogę, będziesz musiał mnie aresztować. – odparł
zdziwiony propozycją Naruto.
- Nie muszę, mamy inną starszyznę w wiosce. – wyjaśnił
chwytając bruneta za dłoń i patrząc na niego.
- Kogo?
- Tsunade-baa-chan i Shikaku Nara, ojciec Shikamaru.
Wrócisz? – jego oczy zaszkliły się na myśl, że Sasuke mógłby teraz nie wrócić.
- Oczywiście. – odparł Uchiha całując Uzumakiego w policzek.
– Ale najpierw chodź się wykąpać. – pociągną blondyna w stronę gorącego źródła.
- Kocham cię. – Naruto uśmiechną się słodko idąc za brunetem.
- Ja ciebie też.
Autorką jest Sakue.
Boskie <3
OdpowiedzUsuńOj Natalia, Natalia xd. Pewnie znowu się popłakałaś ;d;d.
OdpowiedzUsuńTo jest kawai jak zawsze zresztą <3.
Ten moment, gdy Sasuke wypowiedział to "Chcę się z tobą kochać." Uuu. Aż zapiera dech w piersi. Kocham Sasuke takiego.
OdpowiedzUsuńJedynie nie znosze gdy bohaterowie płaczą. Nie to, że mam coś do tego, że mężczyźni płaczą, a stereotyp jest taki że chłopaki nie powinny płakać, ponieważ muszą być twardzi. Ja uważam, że chłopak, który naprawde kogoś kocha to mógłby pokazać tej osobie swoje łzy. Kocham twoje opowiadaniaaaaaa. Love ya
SS
Aww <3 Mówiłam, ż e one shot genialny : 3 ( miniaturki opowiadań nazywam one shotami. Więc nie tylko jednorozdziałowe historie.)
OdpowiedzUsuńSakue ma talent! :D A no właśnie! Muszę sprawdzić czy już napisany jest ciąg dalszy opowiadania z onetu! : 3
Pozdrawiam, Ami-chan.
Jaaaaakie kawaii! <3
OdpowiedzUsuńNo Sasek ma farta, że Sakura i Naruto wzięli się za wymianę starszyzny :D
Cudo! Opowiadanie CUDOWNE <3
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ta rozmowa Sakury z Shikamaru była boska, jakie to upierdliwe cudownie tak Sakura jest niebezpieczna ale łatwo wyciągnęła informacje przybycia Naruto, a pomysł z spotkaniem super...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia